Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2018, 12:48   #101
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nadzieja, iż widok broni palnej wpłynie uspokajająco na tych, co awanturowali się na korytarzu, rozwiała się jak dym... Trudno było nie zauważyć, że nie chodziło tu o zwykłą karczemną burdę, jako że paru kłębiących się na korytarzu osobników dybało nie na cześć którejś z pan, a na życie Karla. I jakoś nie wyglądało na to, że napastnicy zechcą po dobroci zrezygnować ze swych niecnych zamiarów.

Tłok na korytarzu był taki, że Dietrich nie był w stanie dopchać się do żadnego z przeciwników. Dlatego też przepatrywacz odepchnął na bok Lelianę, nie chcąc, by znalazła się na linii strzału i, na później pozostawiajac kwestię ewentualnych przeprosin, wypalił do stojących na korytarzu zbirów.
Huk, dym...
Jeden z napastników padł na podłogę, drugi, majacy wiecej szczęścia, skrył się w pokoju, zajmowanym między innymi przez Karla. Zdecydowanie nie to było celem Dietricha, który odrzucił garłacz i pognał za rannym z mieczem w dłoni, by, korzystając z tego, że 'cel' jest zajęty kim innym, wbić mu miecz w plecy.
Mało rycerskie, acz skuteczne rozwiazanie...

Więcej wrogów nie było, jako że Durak porąbał swego przeciwnika na plasterki, a Słowik rozprawił się z jakąś babą, zapewne również potencjalną morderczynią.
Parę osób zostało rannych, lecz że Dietrich bardziej znał się na zabijaniu, niż na leczeniu, postanowił pozostawić wszystko w rękach medyka. Wytarł miecz w kawał szmaty, oddartej z koszuli 'swojego' truposza, a potem wybrał się na poszukiwanie odrzuconego wcześniej garłacza.
Miał też zamiar przeprosić Lelianę, a potem przeszukać ciała. Doszedł do wniosku, że dobrze by było znaleźć coś, co zrekompensuje poniesione straty materialne i moralne.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 11-06-2018, 16:41   #102
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Pochwała Dietricha była miła dla niziołka, tym ochoczej Ludo przyłączył się do drużyny, ktoś przecież musiał o nich zadbać i dopilnować aby rany się im nie pootwierały. Przy okazji zapewnił sobie kolację i nocleg na najbliższą noc. Samotnie zapewne nie zostałby wpuszczony do gospody ,,pod Rogatym Łbem”. Gburowate krasnoludy zaraz by go wygoniły, pięściami pogroziły, a już na pewno nie poczęstowaliby jadłem i trunkiem. Ale jeszcze noc, albo parę dni i ruszy dalej, ruszy w stronę Gór Czarnych i dalej. Oczywiście jeśli ta gromadka tam się wybierze, bo on sam tam się przecież nie będzie pchał. Atmosfera była dość przyjazna, młoda Elfka tuliła się do Łowcy, który ją chyba trochę podpijał. Nawet krasnolud imieniem Durak zdawał się normalniejszy od swoich pobratymców z tej osady. Ludo mógłby długo tak siedzieć i cieszyć się rozmową z nowo poznanymi kamratami, Ci jednak byli zmęczeni drogą, część osób spieszyła się do łóżek.
Syty i najedzony cyrulik był szczęśliwy, w pokoju pozwolił używać swoich narzędzi do woli. Życzył też Lilou i Hansowi miłych snów i szybko zwinął się w kulkę. Posłanie bez pluskiew i ciepłe okrycie, kto by tego nie lubił. Nawet nie wiedział kiedy usnął. Niziołek najchętniej spałby i do południa, śnił mu się mały bury kotek. Puchata, nieporadna kulka, która domagała się smykania i mruczała cicho. Puszek został w rodzinnym domu, pewnie już trochę podrósł, ale dlaczego tak miauczy i miauczy. Cholibka czemu te jego miauknięcia brzmią jakby to Khazad się darł? Koty nie mówią w ich języku! Natrętna, złośliwa myśl i świadomość irracjonalności wyrwała niziołka ze snu. Ludo zerwał się, rozrzucił pościel i prawie spadł na podłogę. Hałasy nie ustawały, rozejrzał się więc zdezorientowany po sali. Lilou chyba, też nie wiedziała co się dzieje, wyglądała na lekko przestraszoną, mocno ściskała kołdrę, ale Hans już stał. Zapewne zbudził się pierwszy. Wszyscy zaczęli wybiegać na korytarz, wybiegł więc i cyrulik.
W korytarzu trwała walka, nie było czasu na pytania ani wyjaśniania. Niziołek po ostatnim areszcie starał się być mniej lekko myślny i pierwsze co zrobił to rozdarł się na całe gardło.
- Straż! Wołajcie straż! Mordują, pomocy!
W między czasie zorientował się, że trzyma procę w rękach. Zapewne pochwycił ją instynktownie, widząc, że i inni wybiegają uzbrojeni. Szanse na trafienie większych nie zakładał, ale może zbóje widząc opór i zbiegowisko zaczną uciekać. O dziwo chyba trafił, dobrze nie zauważył, gdyż zaraz nastąpił huk, aż niziołek odruchowo zamknął oczy. Dymu zresztą też było sporo, a jak się przerzedził to ile krwi! Wciórności, jakby pijany rzeźnik stado świń szlachtował. Zresztą chyba nawet jakaś głowa całkiem luzem leżała. Niziołekiem, aż zatelepało, temu to już na pewno nie pomoże i jej nie przyszyje.
Ale walka zdawał się dobiegać końca, Ludo wiedział, że nie ma co już korzystać z procy trzeba wrócić się po narzędzia i zacząć opatrywać rannych. Szybka pomoc jest kluczowa, krwi upuścić łatwo, gorzej ją wlać do środka, żeby pacjent to przeżył.
Leliana pomagała już Lilu. Elfka kurczowo trzymała się za udo, rana musiała mocno krwawić. Zresztą przy ranach ciętych, rąbanych tak to już było. Ale pomagająca jej kobieta zapewne zatamuje krwawienie, a on ewentualnie później na to zerknie. O ile elfka się przestanie się bać niziołka, ehh nie potrzebnie wtedy tą piłę pokazał. Ale nie miał czasu na przekonywanie kogokolwiek, bo wołał go Słowik.
-Cholibka! Idę, biegnę! – odpowiedział mu Ludo i wpadł do pobliskiego pokoju. Było tam trochu ciasno. Jakiś nieznany mu Khazad właśnie łamał jakiejś babie kości. Jeśli tak chciał ją ocucić, to lepiej było na niego uważać. Zresztą ta kobieta była podobnie ubrana, jak Ci z korytarza więc może nie warto jej opatrywać, ani żałować. Zresztą ze słów krasnoluda wynikało, że to Choasytka, a takie towarzystwo nie oznaczało nigdy nic dobrego.
- Ja cyrulik, medyk. Znam się na tym. – Odpowiedział pewnym głosem, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że przed takim wyzwaniem to chyba jeszcze w swoim życiu nie stał. Trzy, w sumie cztery ciężko ranne osoby, no ale choasytką zajmie się ewentualnie na końcu. O ile jeszcze dycha po tym przetrącaniu kończyn. Pozostawał ich mocodawca, kuzynka i khazad.
- Cholibka! Dajcie światła.Te odtrutki Duraka też się mogą przydać, przynieście! proszę. – Rzucił od tak do wszystkich, po czym zabrał się za odsłanianie, rozcinanie, czy zdejmowanie odzieży rannych. Musiał ocenić stan poszkodowanych, z początku ograniczył się do zabezpieczenia ran przed zakażeniem, zatamowania krwawienia i ogólnej stabilizacji. Podał też każdemu z tej trójki napar kojący. Jego prywatne zapasy znalazły się na wyczerpaniu, ale nie było innej rady.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 11-06-2018 o 17:01.
pi0t jest offline  
Stary 11-06-2018, 23:21   #103
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Dai nic nie rozumiała.
Nie rozumiała jak to się stało, że nie mogła oddychać. Gdzieś tam na obrzeżach świadomości pojawiało się słówko ‘zasadzka’ i ‘zabójcy’, ale to dla rannej niziołki zaczynały być w tej chwili dość płynne terminy.
Nie rozumiała, czemu nie rozumiała krzyków rudobrodego krasnoluda.
Nie rozumiała, czemu czuje całkowity bezwład więc na wszelki wypadek nie ruszała ani paluszkiem.
Starała się nie panikować, no bo chore zwierzaki zawsze najpierw uspokojano.
‘Tylko spokojnie, tylko spokojnie, Dai, wszystko będzie dobrze’
Bardzo chciało się jej pić a to musiał być dobry znak. Z jakiegoś powodu Dai była pewna, pewniusieńka, że przed śmiercią chce się wiele rzeczy ale nie pić.
Chciała zobaczyć rodziców i siostry...
Na samą myśl o najbliższych Dai z rozczulenia wciągnęła głębiej oddech i fala bólu niemal zaćmiła jej świadomość. Z oszołomienia wyrwały ją wrzaski bólu i odgłosy łamanych kości.
- Po... pomocy – Dai wrzasnęła z całych sił.
Nikt sie nie pojawił, bo pojawić się nie mógł. Piśnięcie niziołki było ledwo słyszalne.
Zebrała siły raz jeszcze i wrzasnęła ponownie.
- Pomocy!
Tym razem była pewna, że to pomogło, bo bruneteczka zobaczyła pochylającego się nad nią Ludo.
Jego twarz zdawała się wypełniać całą przestrzeń.
Nie mogła przestać opowiadać o rodzinie. Gdy opowiadała o trzeciej siostrze, Dai w końcu poczuła ulgę. Nie była pewna co robił ten zwariowany cyrulik ale wzięła głębszy oddech i... odpłynęła w przytulną ciemność.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 18-06-2018 o 09:34.
corax jest offline  
Stary 12-06-2018, 14:18   #104
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak mruknął patrząc na sprawnie obandażowaną rękę i pokiwał głową.
- Znacie się niziołku na tym. Dzięki Tobie i niech zdrowie Tobie dopisuje.- Skwitował darmową usługę halflinga.
Gdy ten rzucił hasło, że idzie z nimi khazad przez chwilę się zastanawiał i rozważał, ale w końcu kiwną głową na zgodę.

Gdy Durak wszedł do gospody aż westchnął z przejęcia. Wreszcie od długiego czasu był w krasnoludzkiej gospodzie i będzie mógł w spokoju napić się zacnego trunku.
Od razu zamówił beczułkę Alle i usiadł wraz z kompanią.
Popijawa trwała do północy a Durak, chociaż wytrzymałością na szlaku nie raz zadziwiał tym razem poddał się upojnemu wpływowi przyniesionego złotego napoju.

Łowca zbudził się nagle i zobaczył napastnika w masce i kapturze. Nie wiele myślał i przerzucił go na łóżko z którego zwinnie, jak na khazada wstał i złapał miecz oparty o ścianie przy wezgłowiu.

Gdy Durak padł ciężko ranny zobaczył nacierającego rudowłosego khazada. Wojownik ściągnął chyba przywódczynię z parapetu i zaczęli walkę. Durak patrzył na to co się dzieje jak w amoku. Nie wiedział kim był, ale machać toporem potrafił.

Walka się zakończyła a niziołek zaczął udzielać pomocy rannym. Durak cały czas był obok małej Dai, mimo ran starał się zatamować jej rany. Zerkał co chwilę na wojownika, który im przybył z pomocą.
Gdy wreszcie wszyscy byli już opatrzeni podszedł do zbrojnego i wyciągnął dłoń.
- Nazywam się Durak Gimblinson i pochodzę z Karak Varn. Dzięki Ci za pomoc. Wielu z naszych by mogło nie doczekać pomocy a i ci złoczyńcy pewnie by wszystkich zaszlachtowali.- Durak wpatrywał się w wojownika dość natrętnie po czym dodał.
- Na początek moją wdzięczność przy beczce Alle okażę.-
 
Hakon jest offline  
Stary 13-06-2018, 00:01   #105
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Przesłuchanie

Gospoda ,,pod Rogatym Łbem”, Khazid Grentaz
15 Vorgeheim, 2529 K.I.
Północ

Khazid Grentaz było spokojną, stosunkowo senną osadą, nieprzywykłą do wojen i krwawych potyczek, toczących się w szerokim świecie. Bardzo rzadko dochodziło tu do burd, ale jeśli miały one miejsce, to dla znużonych pospolitością swojego życia mieszkańców, stawały się one tematem do rozmów przez wiele kolejnych dni, a nawet tygodni. Tym większe musiało być ich zdumienie, kiedy pewnej pochmurnej nocy szczęk oręża i jęki umierających, dobiegające z poddasza gospody ,,Pod Rogatym Łbem”, wyrwały ich z głębokiego snu. Incydent ów na długo zapisał się w pamięci mieszkańców i utwierdził w przekonaniu, że nawet za grubymi murami nie mogą czuć się całkowicie bezpieczni. Do pewnego stopnia zmienił też oblicze Khazid Grentaz, które od tamtego czasu znacznie wzmocniło straże i mniej ufnie spoglądało na cudzoziemców, choć w rzeczywistości nie ucierpiał tej nocy żaden mieszkaniec górniczej osady...

Błyszczące w świetle pochodni ostrze miecza przecięło ze świstem niewielką przestrzeń, jaka dzieliła skrytego pod szatami kultystę od jego oponenta - uzbrojonego w tarczę i topór węglarza z Oshausen. Słowik osłonił się przed nadlatującym mieczem, choć w ciasnym korytarzu, w którym rozgorzała krwawa walka, nie miał zbyt wiele miejsca, aby stosownie odpowiedzieć na ten mało wyrafinowany cios. Obok niego z mieczem w ręku stał Hans, odziany jedynie w znoszone, podarte przy nogawkach spodnie. Odsłonięty tors mężczyzny, ukazujący liczne, zdobyte w walce blizny oraz wykrzywiona w bojowej wściekłości twarz, zdradzała doświadczonego wojownika, obytego w fechtunku i nieznającego litości. Mimo to łowca nagród był poważnie ranny; jego bok intensywnie krwawił po spotkaniu z mieczem skrytobójcy i z każdym parowanym ciosem, coraz bardziej słaniał się na nogach, ledwo dotrzymując kroku swojemu oponentowi. Wszystko wskazywało na to, że lada chwila zamaskowany kultysta wyśle go w ramiona Morra i tak pewnie by się stało, gdyby nie Lilou, która niespodziewanie wynurzyła się zza pleców Hansa, odpychając swojego przyjaciela na bok i szybko zajmując jego miejsce. Błyskawiczna wymiana ciosów ze skrytobójcą zaowocowała brzydko wyglądającą szramą na udzie, która spowalniała elfkę i sprawiała, że wraz z upływem krwi miała coraz większe trudności w walce. Wepchnięty przez nią do pokoju Hans najwyraźniej dostrzegł to, bowiem bez zastanowienia rzucił się na kultystę z okrzykiem wściekłości i jednym potężnym cięciem, wykonanym znad głowy, rozpłatał mu czerep.
Walczący tuż obok Słowik nie miał czasu, aby podziwiać widowiskową śmierć, którą dostarczył im łowca nagród. Sam miał kłopoty ze swoim oponentem, dlatego postanowił poczekać, aż ten zmęczy się, bezskutecznie zasypując jego tarczę gradem ciosów. Kiedy zaczął wyczuwać, że kultysta z każdą upływającą chwilą słabnie i coraz rzadziej atakuje, Słowik przeszedł do kontrofensywy. Odepchnął gwałtownie przeciwnika od siebie, następnie zakręcił toporem młyniec w powietrzu i z pełnym impetem trafił kultystę prosto w kark, skracając go o głowę jednym zgrabnym cięciem. Dwóch kolejnych wrogów, ciasno ściśniętych w korytarzu przed nimi, pomógł pokonać Dietrich, którego garłacz był równie głośny, co efektywny. Wystrzelony z niego śrut rozerwał na strzępy najbliższego skrytobójcę, rzucając jego niemożliwe już do rozpoznania truchło o ścianę i ciężko ranił kolejnego, spowijając gryzącym oczy dymem wąskie pomieszczenie, w którym walczyli. Przez krótką chwilę widoczność w korytarzu zmalała do zera, ale nie przeszkadzało to Dietrichowi w dopadnięciu i dobiciu rannego nieprzyjaciela.
Dosłownie w tym samym momencie otworzyły się drzwi prowadzące do sypialni, która jako jedyna w lewym skrzydle karczmy nie była zajmowana przez awanturników. Wypadł z niej rudobrody krasnolud, który z okrzykiem boga wojny (“Grimnir!”) na ustach, wparował do sąsiedniego pokoju niczym huragan. Pochwycił on uciekającą przez okno przywódczynię zamaskowanych kultystów, pociągnął ku sobie i rzucił nią o ziemię, jakby była ledwie workiem kartofli. Wściekła kobieta rzuciła się na niego z mieczem i sztyletem w rękach, jednakże krasnolud okazał się być nadzwyczaj twardym oponentem i jako jedyny spośród walczących gości karczmy, wkroczył do boju będąc całkowicie do tego przygotowanym. Kyan Thravarsson nawet nie musiał specjalnie zasłaniać się przed atakami rudowłosej dziewczyny, gdyż ta nie była w stanie znaleźć luki w jego ciężkiej zbroi. Wymienili między sobą kilka mniej skutecznych ciosów i jeszcze więcej przekleństw, kiedy w końcu do sypialni Karla wparowała reszta awanturników. Wśród nich był Słowik, na którym widok rannych i umierających towarzyszy wywarł ogromne wrażenie. Chłop z Oshausen wydał wtedy z siebie przepełniony gniewem okrzyk, po czym natarł na kobietę z zamiarem wyładowania na niej całej swojej furii. Rudowłosa zabójczyni odwróciła się w ostatniej chwili w jego stronę i musiała błyskawicznie odskoczyć, aby uniknąć rozpołowienia toporem, jednakże ten raz wprawiony w ruch nie zatrzymał się na jednym ciosie i zatoczył szeroki łuk w powietrzu, zmierzając w stronę zaskoczonej tym zdumiewająco płynnym manewrem zabójczyni. Ostrze topora trafiło młodą kobietę prosto w obojczyk, tak iż słychać było trzask łamiących się pod impetem kości. Dziewczyna upadła na kolana przed nim pod wpływem samej tylko siły uderzenia, a z jej ust spłynęły strużki krwi.
- Wygrałeś - powiedziała doń, rozkładając ręce i uśmiechając się złowrogo, choć widać było po niej, że z ogromnym trudem stara się ukryć zadany jej ból. - A teraz mnie zabij...
W odpowiedzi ostry brzeg tarczy Słowika trafił ją na wysokości czoła i w rezultacie Eike Keiner straciła przytomność.
- Tą przyjemność zostawię innym - odpowiedział nieprzytomnej kobiecie Słowik, którego głos brzmiał nadzwyczaj surowo i beznamiętnie.


Po stoczonej walce awanturnicy mieli wreszcie czas, aby zająć się swoimi ranami i dokładniej przyjrzeć się wrogom. Skrytobójcy nie mieli przy sobie żadnych dokumentów, które mogłyby zdradzić ich tożsamość lub chociaż cel jaki by im przysługiwał, choć nikt nie miał wątpliwości, że to Karla chcieli przede wszystkim dorwać i prawie im się to udało. Na szczęście dla niego, Durak miał przy sobie zestaw odtrutek, które w ostatniej chwili uratowały życie umierającemu szlachcicowi. Mimo to Karl był w nędznym stanie i wszystko wskazywało na to, że jego rekonwalescencja potrwa długo; o wiele dłużej niż to miało miejsce w przypadku Leliany. Kluczem do poznania tożsamości napastników wydawały się być zdobiące ich dłonie i ramiona tatuaże, które zdradziły przynależność do jednego z zakazanych w Imperium kultów. Awanturnicy byli jednak nieobeznani w religijnych realiach i poza podstawowymi informacjami o nich, nie wiedzieli zbyt wiele o wyznawcach Mrocznych Potęg, dlatego żaden z nich nie był w stanie zidentyfikować, do którego z poświęconych czterem głównym bóstwom kultów przynależeli zamaskowani napastnicy.
- Musimy czym prędzej opuścić to miejsce… Z rana, do Scharmbeck… - majaczył Karl Lehman, kiedy był opatrywany przez Ludo. Mimo malującego się na twarzy wysiłku i trawionej go od środka gorączki, jego spojrzenie wydawało się być przytomne. Sprawiał wrażenie jednocześnie przerażonego i zdeterminowanego. Odchodzącego od niego cyrulika złapał jeszcze za krawędź kubraka, powstrzymując na chwilę przed odejściem.
- Powiedz im… Przekaż to! - W swej bezsilności uderzył ręką o znajdujący się obok łóżka blat szafki nocnej. Wydawał się być wściekły z powodu swojego stanu zdrowia, który eliminował go z podejmowania jakichkolwiek decyzji. Nie podobało mu się, że przestał panować nad sytuacją i to on stał się teraz ciężarem dla innych.


Sypialnia Karla, jak i łączący się z nią korytarz, wyglądały jakby przeszedł przez nie istny huragan. Liczne w ścianach dziury po ołowiu i ostrzach mieczy, połamane meble, zdewastowana podłoga, a na domiar złego; hektolitry wylanej krwi oraz rozszarpane na strzępy ciała poległych - to był pierwszy widok, jaki ukazał się grupie uzbrojonych, groźnie wyglądających krasnoludów, którzy wparowali do karczmy chwilę po tym, jak tylko dotarła ich wieść o toczącej się w niej walce. Przewodził im sam than Harek Fimbursson, którego niezwykle kunsztownie wykonana zbroja oraz oręż, nosiły liczne pozłacane zdobienia. Był to sędziwy krasnolud, o brodzie długiej i szarej, której sięgające ziemi warkocze spięte były ze sobą złotymi klamrami i podobnie jak jego groźnie wyglądający kamraci; sprawiał on wrażenie bardzo doświadczonego wojownika, który w swoim długim i burzliwym życiu brał udział w niejednym konflikcie zbrojnym.

- Co tu się podziało?! - Huknął na awanturników, niemalże gotując się ze złości. - Khazid Grentaz to spokojna osada, dość nam tu wojen! Skoro przyprowadzacie je ze sobą, odpowiecie przed naszym surowym prawem! - Mimo pozornie okazanej wrogości, than spoglądał na zgromadzonych przed sobą awanturników, jakby oczekiwał od nich odpowiedzi, która wyjaśni sprawę i zdejmie z nich ciężar winy. Nie trudno bowiem było się domyślić, że to ranni, półnadzy i wyraźnie wystraszeni cudzoziemcy padli ofiarą zamaskowanych typów, a nie na odwrót. Surowy wyraz na jego twarzy po chwili złagodniał nieco, ale widać było w jego mądrych oczach, że oczekuje od awanturników szczegółowego wyjaśnienia; nie tylko opisu wydarzeń, ale też podania przyczyny całego zajścia i nie zadowoli się niczym innym.
Tymczasem stojący za plecami thana zbrojni siepacze wyglądali, jakby tylko czekali na odpowiednią wymówkę do rozszarpania na strzępy awanturników, a patrząc na ich imponujący rynsztunek i wymalowane na surowych twarzach doświadczenie - przyszłoby im to dziecinnie łatwo, pomimo że sami w sobie nie stanowili licznego oddziału. Stłoczeni w korytarzu tarczownicy oczekiwali jakiegokolwiek sygnału od Fimburssona, do tego czasu zadowalając się posyłaniem cudzoziemcom groźnych spojrzeń.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline  
Stary 13-06-2018, 12:01   #106
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację

Skinął oszczędnie głową w stronę Duraka, jednak nie zdążył się przedstawić gdy wparowała straż.

- Najpierw wyżyj byś mógł podzięki składać w innym wypadku wychylimy 'Ale' dopiero gdy spotkamy siem w Salach Przodków - rzekł krótko


Kyan odwrócił się w stronę Thana stając przed nim w odległości wystarczającej by gwardia Thana nie musiała się stresować. Zatknął młot za pas i zarzucił tarcze na ramie.
- Kyan Thravarsson,Altrommi z klanu Khazak Khrum Twierdzy Karak Kadrin , do usług twoich i twojego klanu – skłonił się uroczyście okazując szacunek Thanowi

Kyan uznał że on zacznie mówić jako że khazad khazadowi pierwej zaufa niźli jakiemuś człeczynie nie wspominając o elfie, może nawet lepiej jeśliby elfa nie zauważył wcale…

– Nie dalej gdy słońce zaczęło schodzić ze szczytu dotarłem do waszej osady Thanie, w celu zasięgnięcia języka i zapoznania siem z dotkliwym problemem jaki trapi kopalnie i oferowania swej pomocy w owej. Jednakoż miałżem to poczynić świtaniem. Gdy karczma ucichła, zbudził mnie nasz okrzyk wojenny tego otóż khazada – wskazał paluchem na Duraka – który jak siem okazało wynajął pokój naprzeciw mego. Nie bacząc na nic, ruszyłem mu z pomocą jak brat bratu gdy khazad w potrzebie. Patrząc po owych we śnie ktoś ich zaatakował, a martwe ścierwa zalegające glebę należom
do najeźdźców. Jok widać i przybysze ucierpieli jokieś obtarcia. I być może nie zawracałbym tym głowy Thanowi jednakoż to co ujrzały me oczy… nie pozwoliło mi nie zareagować. Niechaj Than spojrzy, a zrozumie o czym rzecze i czemuż w środku nocy wasza obecność była niezbedna.


Kyan podszedł do nieprzytomnej kobiety z która walczył szarpnął za jej ramię i uniósł jak szmaciana lalke by wyraźniej widać było znak jaki ma wypalony na ramieniu. Następnie splunął parszywie.

Jego dudniący głos i chropowaty khazalid wypełnił salę dalej rozmowę kontynuując w khazalidzie.
– Na falujomcom brode Grimnira obaj wiemy co to…. Jest nieprzytomna ale dycha i żyw. Przetrącił żem jej kulawce i połamał lapy co by przypadkiem jakimś elfim podstępem nie uszła bomdz sama nie pozbawiła się życia.
Po mojemu Thanie jeśli można cuś zasugerować warto by sucz przesłuchać przy pomocy kowadła i ognia i wzmocnić straże. Kto wie? Może ich jezd tu wincyj a to jedynie zwiadowcy?
– Kyan pokiwał z powagą głową

Cmoknął z namysłem Kyan puszczając kultystkę by gruchnęła na podłogę.

– Jeśli kultyści nastają na tej grupy żywota, świadczy to o tym że zapewne są ich wrogami lub majom cuś czego owi pożomdajom. Jeśli zadali sobie tyle trudu by dopaść ich tak blisko Karak Hirn. – zmarszczył ze zmartwieniem brwi Kyan

Przeniósł wzrok na Duraka chwilowo

– Jezd miedzy nimi khazad Durak Gimblinson z Cragmere, Thanie – wskazując Duraka – moży rzeknie cuś wincyj co rozjaśni tom sprawę. – skwitował

Kyan sam był ciekaw kim są i dlaczego Chaos depcze im po piętach.

 
__________________
# Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock
# Thravar Griddsson R.I.P. - #Żądza Zemsty by Warlock

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 15-06-2018 o 07:07.
PanDwarf jest offline  
Stary 13-06-2018, 21:53   #107
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Radość z dobrze wykonanej roboty musiała poczekać, bowiem, jak to zwykle w cywilizowanych (lub pseudocywilizowanych) miejscach, gdy już było po wszystkim pojawili się lokalni przedstawiciele prawa i porządku. Aż dziw, że od razu nie wpakowali wszystkich do lochu, a potem dopiero nie zaczęli pytać... Może byli mniej twardogłowi, niż inni przedstawiciele tej profesji.
Od czasu do czasu Dietrich miewał napady szczerości i w takich chwilach odpowiadał na pytania strażników miejskich i innych osób tego typu maści. Tym razem również miał ochotę opowiedzieć o tym, co i dlaczego się wydarzyło, lecz wnet doszedł do wniosku, że może lepiej pozostawić wszystko w dłoniach (czy może raczej w ustach) Duraka.
Miał nadzieję, że krasnoludy prędzej dojdą z sobą do porozumienia.
No i ciekaw był, czy zdobyte na napastnikach łupy wystarczą na pokrycie wszystkich szkód...
 
Kerm jest teraz online  
Stary 13-06-2018, 22:27   #108
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Hans cały oblepiony był krwią zarówno własną jak i przeciwników z którymi musieli stoczyć ciężki bój. Wdzięczny był rudowłosemu khazadowi, że nie musiał tłumaczyć się w tej chwili, dlaczego doszło tutaj do takiego pogromu. Nie dbał o Karla który ledwo co przeżył. Bardziej martwił się o Lilou, Dai oraz Duraka bo ten ostatni niechybnie uratował mu życie.

"Następny dług do spłacenia" - pomyślał spoglądając to na Lilou to na Duraka.

Pewnie tak szybko nie opuszczą tego przybytku, oby tylko przedmioty znalezione przy skrytobójcach pokryły koszty remontu karczmy. Nie miał zamiaru pracować za darmo, wszak za nocleg płacił, może nie ze swojej kieszeni ale zawsze. To przecież karczmarz powinien zapewnić należytą im ochronę, by ci w spokoju mogli odpoczywać.

 
Feniu jest offline  
Stary 14-06-2018, 00:15   #109
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak kiwnął głową na zgodę i zwrócił się ku schodom skąd dochodziły odgłosy podkutych buciorów.
- Chyba straż przybyła z odsieczą.- Mruknął i oparł się ciężko o ścianę. Był ranny i jeszcze szumiało mu w głowie po piciu.

Durak z grymasem bólu ukłonił się podobnie jak Kyan.
- Witaj Thanie. Ja również oddaję się do usług Tobie i Twemu klanowi.- Łowca mówił spokojnie i z szacunkiem, którego wymagał sędziwy khazad.
- Przybyliśmy tu z Imperium szacowny Thanie.- Zaczął jak tylko wybawiciel ich z nocy wskazał Duraka.
- W drodze napadli nas zbóje i to na granicy Waszego królestwa. Jednak odparliśmy ich atak lecz nasza towarzyszka została ciężko ranna.- Tu wskazał na Leliane.
- Postanowiliśmy zatrzymać się w waszym wspaniałym mieście by szukać pomocy u medyków bo z każdą godziną było coraz gorzej z nią.- Pokiwał głową.
- W drodze natrafiliśmy na wasze oddziały szykujące się do bitwy z grobi. Ruszyliśmy do obozu, który wkrótce musiał odpierać atak parszywych grobi, które nikczemnie zaatakowały chcąc zajść główne siły z boku. Razem z obrońcami stanęliśmy do walki. Trup się walał po podejściu w zielonej krwi i z nie małymi problemami odparliśmy wespół atak.- Kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów.
- Później przybyliśmy tu z przewodnikiem, o którym Thanie zapewne słyszałeś od strażników przy bramach.- Popatrzył pytająco.
- W mieście skierowano nas do tego niziołka by udzielił nam pomocy a następnie przybyliśmy tu i resztę znacie już Thanie Finburssonie- Dodał na zakończenie i z westchnięciem i ze zmęczenia opadł trochę lecz przytrzymał się o ścianę.
- Kim są i co chcą te plugastwa? Zapewne naszej krwi bo nie raz ich krew toczyliśmy.- Dodał gdy zebrał trochę sił.
 
Hakon jest offline  
Stary 14-06-2018, 15:40   #110
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilou siedziała w jednym pokoju z Lelianą, która opatrywała głęboką ranę na jej udzie. Cięcie wciąż krwawiło, a elfka czuła przy każdym najmniejszym dotyku ból i pieczenie. To drugie towarzyszyło jej nawet i bez sprawdzania palpacyjnego. Starała się jak mogła, żeby tylko nie płakać, bowiem była przecież odważna i silna, niezłomna wręcz. Nie mogła się rozryczeć z bólu, ani nawet pokazać swojej słabości. Nie chodziło oczywiście o to, by zgrywać kogoś innego przed Lelianą, nie - ona doskonale wiedziała, jaka jest Lilou. Elfka nie obawiała się być po prostu sobą.

Liselilyumea nie żałowała tego, co zrobiła. Gdyby taka sytuacja się powtórzyła, uczyniłaby to po raz kolejny. Hans był dla niej kimś bliskim, nie potrafiła tylko sprecyzować, kim dokładnie. Czuła się zmieszana swoimi nagłymi uczuciami, tym jak zaczęła na niego patrzeć oraz swoimi pragnieniami. Często myślami była przy chwili, w której ten ją obejmuje, głaszcze po włosach i delikatnie całuje. Nigdy jednak jej wyobraźnia nie podsunęła jej tego, co Hans zrobił nim nastąpił atak. Czuła się przez to skołowana, pragnęła jego zainteresowania i bliskości, ale nie była pewna, czy aż tak bardzo, jak on. Sądziła, że jeśli powie to akolitce, to ta jej jakoś pomoże. W końcu była człowiekiem w podobnym do Hansa wieku.

Jak tylko dotarły do niej odgłosy wbijających z przytupem krasnoludów, spuściła uszy po sobie i zmrużyła oczy. O nie, nie zamierzała teraz nawet łba wychylić. Tak po prawdzie to lepiej, żeby nikt jej nie widział. Jedna pochwała nic nie zmieniła, tamten khazad w obozie miał racje. Mogła się starać, mogła próbować, ale równie dobrze mogła po prostu zaakceptować przypiętą sobie łatkę i postępować tak, jak tego oczekiwano. Nie sądziła jednak, by potrafiła wykazać się brakiem odwagi. Teraz została w pokoju ze względu na nogę i Lelianę, z którą rozmawiała.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172