Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2018, 15:25   #1
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Tam gdzie wzrok nie sięga

Tam gdzie wzrok nie sięga





- Kiedy wyruszamy? - Mordimer spojrzał na błonia na których kręgiem stały kolorowe wozy wszelkiego rodzaju od rozklekotanych dwukółek poczynając bo ogromny wóz „Objazdowego Teatrum Mistrza Voce” służący obecnie głównie jako burdel dla uczestników wyprawy. Woły, kuce, muły i dwa towarzyszące wyprawie stada stłoczone w ciasnym corralu wzbijały tumany ciężkiego, żółtego kurzu. Widoczne w tle góry przerażały swym ogromem i surowością, lecz Mordimer wiedział, że osłodą ich wyglądu jest opowieść o nowo odkrytych złożach złota. Wystarczyło by rozeszła się po kraju a już zewsząd ruszyły kupy powsinogów, przegranych łotrów i straceńców szukających lepszego jutra. „Lepsze jutro było wczoraj” powiedział kiedyś Mordimerowi sędziwy ojciec i była to jedna z takich prawd, które zapadły synowi w pamięć. Teraz też nie łasił się na zakup działki na odludziu. Jego rolą było zebrać ich w kupę i doprowadzić do Grzbietu, którego już teraz co niektórzy optymiści nazywali „Złotym Grzbietem”. Tam jego misja się kończyła, ale wiedział, że ma przed sobą trudną wyprawę z nie znanymi ludźmi o różnych poglądach, planach i sposobach bycia. Przetarł dłonią twarz jakby chciał zmyć ciężar odpowiedzialności z oblicza po czym zwrócił się do swej rozmówczyni powtarzając - Kiedy?

- A co ja jestem kurwa, wieszczka? Ruszymy jak uznasz, że masz komplet i więcej dutków ci nie trza. Skąd mnie wiedzieć kiedy? Każesz, dziś do południa będziemy w drodze. - Piękna Rian dawno już utraciła na polu bitew swe osławione piękno. Jednak nie można było niczego zarzucić jej wciąż nieodpartemu urokowi, który roztaczała wokół siebie podobnie jak aurę zagrożenia. Ona i jej „pięknotki” - dziesiątka najlepszych rębajłów w okolicy - stanowiło ochronę karawany. Mordimer płacił jej zacnie i wiedział za co, jeszcze mu nie skrewiła, więc to były dobrze zainwestowane pieniądze. Pokiwał głową czując ciążący na jego barkach ciężar podjętej decyzji. Ludzi w karawanie miał już dosyć by inwestycja była opłacalną. A wiedział też, że czekając zbyt długo trafi na jesienne deszcze, które z całą pewnością utrudnią, o ile nie uniemożliwią, dotarcie do Grzbietu. Musiał szybko się decydować. Tym bardziej, że kilkoro współpodróżnych już się niecierpliwiło i groziło samodzielną wyprawą, na co on sobie nie mógł pozwolić. Co to, to nie. Konkurencji nie było mu trzeba.

- Dobrze zatem… - zawiesił głos raz jeszcze rozważając wszelkie za i przeciw, po czym oznajmił - … ruszymy…


* * *




----------------------------------------------------------------

Postanowiłem rozpocząć bez Graczy, bowiem i tak nie mają zwykle wiele do powiedzenia i nic sensownego do sesji nie wniosą. Niniejszym rozpoczynam zatem sesję. Mój post niebawem.

p
b
.
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg Ostermark_v2.jpg (78.6 KB, 32 wyświetleń)
lastinn player
__________________
Bielon "Bielon" Bielon

Ostatnio edytowane przez Bielon : 12-04-2018 o 15:29.
Bielon jest offline  
Stary 12-04-2018, 22:48   #2
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Do ludzi cywilizowani bogowie zwykle nie przemawiają. Oni obserwują. Obserwują i się pewnie śmieją ze swoich podopiecznych. Kto wie, może nawet sam Morr czy Sigmar mają swoich ulubionych śmiertelników z których losów lubią się podśmiewywać w chwilach wolnych od zmagań z nieczystymi mocami. Magnus Regenbogen uważał że musi być osobnikiem tego rodzaju. Przytrafiały mu się bowiem różne rzeczy i zdarzenia, które nie powinny się przytrafiać takiej osobie jak on. Może był skazany na bycie trefnisiem? Może to jego "wyrwanie się" z torów na jakie skierowano go od najmłodszych lat to też była część tego przedstawienia?
Tak czy inaczej Tęczowy Guślarz, jak go przezywali koledzy z uczniowskich lat w kolegium, musiał się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem postawionym mu na drodze życia. Wyzwanie to nazywało się prosto i prozaicznie:

Spłata kredytu studenckiego.

Taka prawda, że egzaminy i licencja tanie nie były. Jako dzieciak występował w cyrku i zabawiał gawiedź, za co potrafił zarobić niezły grosz. Niestety to co dla dzieciaka to niezły grosz, dla studenta Kolegium to mikra część kwoty jaką trzeba uiścić na rzecz szacownej uczelni. Teraz kiedy tytuł ucznia kolegium i licencja były już w kieszeni... trzeba było odrobić to co uczelnia zainwestowała w swojego podopiecznego. Było jedno rozwiązanie, które pozwalało uwolnić się od złośliwostek kolegów i zarobić na spłatę długu.
Życie awanturnika.

Podróżował już jakiś czas, ale nie był w stanie znaleźć odpowiedniej roboty. Co tylko zarabiał grosz to albo wydawał na dalsze podróżowanie, albo na ingrediencje do czarów, albo odprowadzał jako podatek do Kolegium (ach ta nasza wspaniała szacowna uczelnia). Teraz los się odwrócił! Gorączka złota dawała perspektywy na potężny zastrzyk bogactwa, które będzie na tyle duże, że nie zostanie szybko rozdysponowane na utrzymanie swojej "podróżniczej działalności". Magnus był rad, że oto czeka go kolejna przygoda... a co jeżeli się nie uda? Cóż... poszuka innej okazji, wszak w tych "ciekawych czasach" przygody trafiały się na każdym kroku, pod każdym przydrożnym kamieniem i w każdej gospodzie.
Pomimo wyglądu wagabundy Magnus podniósł się ze swojego miejsca z godnością prawdziwego czarodzieja. Był bardzo wysoki i szczupły, prawie że elfiej postury. Ubrany był w proste ubranie podróżne (teraz już zszarzałe od kurzu i brudu), szpiczasty kapelusz z rondem ściągnięty paskiem (trochę już sfatygowany) i obszerne ni to ponczo ni to płaszcz o wielu barwach. W ustach przygryzał smukłą fajkę w której palił ziele fajkowe popularnej marki Imperialne. U pasa spoczywał miecz z pryzmatem wprawionym w głownię. Wspierał się na kosturze okutym na obu końcach, choć górna część tworzyła coś na kształt małej solidnej latarenki. Szczupła twarz o krótkim ciemnym zaroście świeciła młodzieńczym wigorem, zaś oczy...

... oczy tak jak peleryna mieniły się wieloma kolorami.

Magnus otrzepał swoje odzienie z kurzu, przeciągnął się, aż mu gnaty strzeliły i pomasował szyję.

Czas było ruszać ku następnej przygodzie.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-04-2018 o 07:47.
Stalowy jest offline  
Stary 13-04-2018, 19:42   #3
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Ocali nas żar prawdziwej wiary, który pielęgnujemy w naszych sercach.



Do niektórych ludzi Bogowie jednak przemawiają. Żar był jednym z nich.
Musiał być kiedyś wykształconym człowiekiem, umiał bowiem pisać i czytać, a jego słownictwo wskazywało, że urodził się w małym mieście, zapewne w bogatej rodzinie, którą stać było na nauczycieli.
Jakakolwiek nie była jego osobowość, cokolwiek nie było dla niego kiedyś ważne, kogokolwiek lub cokolwiek kochał - obecnie to nieistotne. Po jego przeszłości pozostały tylko popioły. Ślady po przebytej ospie mogą coś podpowiadać. Gdyby jakiś kapłan namówił go na rozmowę usłyszałby o śmierci żony i córki oraz myślach o odebraniu sobie życia, kiedy okazało się, że sam przeżył. Żar zrozumiał jednak, że jego życie ma sens. Sigmar ocalił go z jakiegoś powodu. Został wybrany, by uczynić wielkie rzeczy! I tak zamiast rozpaczy pojawiła się niezachwiana wiara. Teraz jedyne dla czego żyje, jedyne, co przynosi mu radość, to szerzenie jej i walka z wrogami ludzkości w imię Sigmara. Czy będzie to zwierzoczłowiek, czy mutant, czy heretyk - Żar zna rozwiązanie. To Skrucha. Jego morgensztern.
Kiedy Żar przemawia do ludzi, w jego oczach można dojrzeć ogień. To żar prawdziwej wiary, który pielęgnuje w swoim sercu. Wierzy, że tylko ten oczyszczający ogień może ocalić jego, Imperium i świat. A jeśli po drodze coś się spali albo straci życie… trudno. Żar jest gotowy na to poświęcenie. A to, że przeżył do tej pory jest jasnym znakiem od Sigmara, że nie może umrzeć dopóki nie wypełni swojego przeznaczenia, niczego się więc nie boi.

Tak, Sigmar z pewnością przemawiał do Żara.
Zwykle za pomocą znaków, które tylko on potrafił zauważyć lub zrozumieć. Dla zwykłego człowieka napotkanie formującej się karawany byłoby przypadkowym zdarzeniem, dla Żara było jednak jasnym znakiem od Sigmara.
Spotkanie to upewniło go w przekonaniu, że poprawnie wykonuje zleconą mu przez Boga misję i że w nagrodę dostał trudniejsze zadanie. Poniesienie światła wiary na rubieże Imperium. Pokazanie wielkości Sigmara. Korzyści z przyjęcia jego przewodnictwa. I konsekwencje jego odrzucenia, gdyby okazali się na tyle głupi.

***

Średnio wysoki, żylasty mężczyzna zeszpecony śladami po ospie widocznymi mimo kaptura ocieniającego twarz podszedł do wozu. Na dłoniach, którymi chwycił za burtę widać było ślady po zagojonych pęcherzach.
Jego strój przypominał nieco podniszczony wełniany habit, był niezadbany i praktycznie pozbawiony ozdób. Chyba żeby za takie liczyć święty symbol Sigmara, kometę z dwoma ogonami i Jadeitowy Amulet, znaleziony kiedyś przy martwym kapłanie.

Wrzucił swoje rzeczy na wóz i sam także się na niego wdrapał. Zamknął oczy i zaczął się cicho modlić.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-04-2018, 21:51   #4
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Mały i Mniejszy nie byli zwykłymi niziołkami. Zwykły mieszkaniec Moot, jak się mówiło, rozumu musiał mieć choć tyle, żeby odróżnić licznych krewnych.
Bracia i bez kilku głębszych mieli problemy z odróżnieniem ojca od matki. Potrafili za to wymienić z nazwiska wszystkich swoich przodków po mieczu. W końcu to było jedno nazwisko.

Nazywali się mało trafnie. Mniejszy był bowiem o wiele bardziej postawny, bezwstydnie wpierdoliwszy o kilkanaście pęt kiełbasy za dużo. Ponoć przy porodzie nawet pomylono go ze świniakiem, którego miano podać na ucztę. No i był starszy od brata.

Tak naprawdę nazywał się Archibald, a Mały - Ebenezer. Takie imiona dała im matka. Bogowie raczyli wiedzieć, czemu postanowiła ich tak pokarać.

Inna sprawa, że karać było za co. Z rodzinnego domu wyrzucili ich nie bez powodu. Szczerze powiedziawszy, z domu wyrzucił całą ich rodzinę komornik, po tym jak bracia nierozważnie sprzedali go za równowartość osła i dwóch butelek wódki. Butelek bez zawartości, ma się rozumieć.

Mały zgrabnie wyprowadzał prawy prosty w jaja. Mniejszy uważał się za wybitnego przedsiębiorcę, bo swego czasu wyprosił od sąsiada trzecią butelkę bimbru za pół ceny, ale to Mały ugryzł kiedyś fiskusa w dupę.

Mały w ogóle był bojowy. Nawet odcedzić kartofelków nie szedł bez garłacza. Albo pary kastetów. A nawet buzdygana.
Świetnie sobie radził w boju, o ile oczywiście przeciwnik nie wiedział, że z nim walczy. Zawsze nosił ćwiekowaną kurtkę i ogólnie miał groźną minę. Wszystko to pewnie sprawiłoby spore wrażenie u kogoś wyższego niż metr pięćdziesiąt.

Do niektórych Bogowie jednak przemawiają. Ale Mniejszy nie był jednym z nich, o nie, do niego przemawiała niewidzialna ręka wolnego rynku. Doskonale wiedział, gdzie należy kupić coś drożej, żeby sprzedać taniej.
Wiedział, że na giełdzie warto kupować wyłącznie stale spadające akcje. Rozumiał, że zdrowa konkurencja polega na tym, że towar ma być tańszy niż jego wykonanie.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 14-04-2018 o 22:01.
Fyrskar jest offline  
Stary 14-04-2018, 21:54   #5
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Mały leżał sobie spokojnie między gratami zgromadzonymi - ale z garłaczem pod ręką. Powoził Mniejszy. Wóz należał do nich. Następny w kolumnadzie też, ale Ebenezer nie umiał prowadzić na trzeźwo, więc tylko leżał obok brata.

W zamian za wozy otrzymywali procent w Wyprawie. Gdyby ktoś znał wybitne dokonania biznesowe braci, pewnie miałby wątpliwości co do wyprawy. Niziołki nigdy nie brały udziału w niczym opłacalnym.
Zdecydowali, że lepiej dostać 15% na spółkę, niż po 10% osobno. Mniejszy długo to obliczał, a Mały mu ufał, sam bowiem liczyć nie potrafił.

Szczęśliwie, nikt tego nie wiedział.

- Boli mnie dupa - stwierdził znienacka Mały.

- Rozumiem - odparł Mniejszy - Szanuję Twoje zdanie.

- Aha - Mały wyraźnie nad czymś myślał. Albo, co bardziej prawdopodobne, skutecznie udawał. - Wali tu jak w oborze.

- Widzisz, bo to wynika z praw wolnego rynku i jest skutkiem skutecznego lobbyngu. - bez mrugnięcia okiem Mniejszy zaczął spokojnie tłumaczyć Małemu konstrukcję współczesnego świata - To przez zagraniczny kapitał mieszczan. Z jednej strony wali jak w oborze, ale w miastach też śmierdzi. Ale Tobie się wydaje, że to tutaj śmierdzi. To nie jest takie proste.

- Czyli wcale nie jebie gównem?

- Widzisz, jak oni działają, teraz Ty już nie wiesz, o! - skwitował dialog Mniejszy.

- Mhm - Mały pokiwał głową. - Może zrobimy jeszcze raz przerwę? To już pora na podwieczorek.

- Tak, to dobry pomysł, już w pół do piątej Straży, a od trzeciej Horki nic nie miałem w gębie - Mniejszemu dość głośno kiszki marsza grały - Zabiłbym za dobrą pieczeń z jabłkami.

- Podjedź tutaj! - Mały zawołał konnego.

Najemnik zbliżył się do wozy. Niziołki poklepały brzuchy, Mały poklepał też garłacz.
- Mordimer, mówi to ci coś? - Jeden z Pięknotek przytaknął. - Pojedź do niego i zapytaj kiedy postój.

Kiedy zbrojny się oddalił, Mały, z poczuciem że praca na dziś już skończona, radośnie wyłożył się na wozie.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 15-04-2018, 22:24   #6
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jego życie było pasmem epizodów. Co dziwne, doskonale pamiętał początek każdego z nich, ale koniec jakoś mu umykał. Podejrzewał, że tym razem też będzie podobnie, wielkie halo, cyrk i jasełka. A potem wszystko rozmyje się w oparach gorzały i taniego tytoniu. Jak zwykle. A ponoć kiedyś było lepiej.

Semen podkręcił wąsa. Obwieszony był bronią. Jedną szablę przy boku miał, a druga zza ramienia wyglądała komu by tu czerep rozwalić. Przy worze za plecak robiącym miał jeszcze wielgachny topór i nie mniejszy łuk. Poprawił baranią czapę i wlazł na wóz. Zwalił z łopotem wór. Był spakowany.

Nie ma co tu więcej pieprzyć monologów. Odlał się z wozu na pobocze, schował kuśkę i zasiadłszy na koźle chwycił lejce.
 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172