Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2018, 13:25   #11
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Ernest siedział w fotelu i zastanawiał się czy nie odpuścić sobie wycieczki do domu barona, jednak pieniądze jakie proponował hrabia na pewno by mu się przydały. Wstał więc z fotela i sięgnął po mieszek wypełniony gotówką. Spojrzał na odchodzącą współtowarzyszkę, na szybko przeliczył pieniądze i sam wyszedł z pokoju - Do zobaczenia o 7 dzwonie - powiedział do towarzyszy. - Do widzenia jutro - zwrócił się do hrabiego po czym wyszedł.

Przez chwilę szwędał się po okolicy, po czym udał się do świątyni Shallyi. Czasu miał jeszcze sporo, poszedł więc do wuja mówiąc tylko, że przyjął zlecenie hrabiego. Wręczył mu dwie złote korony w podzięce za gościnę, pożegnał się i udał się do karczmy najeść się i posłuchać plotek.
W karczmie "Czarny kocur" jak zwykle było całkiem tłoczno. Gdy wchodził do głównej sali zauważył współtowarzyszkę, która właśnie wchodziła po schodach na górę. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zaczepić Heidrun jednak ta zniknęła na piętrze.

Usiadł więc do wolnego stołu zamawiając przy tym napitek i jedzenie. Przysłuchiwał się chwilę plotką w oczekiwaniu na posiłek. Starał sie wsłuchać w słowa, czy któryś z gości nie potrzebuje pomocy medyka. Wszak miał chwilę wolną za złote korony nie śmierdzą.

O umówionej godzinie zjawił się na tyłach świątyni, twarz kryjąc pod kapturem zarzuconym na głowę. Czekał na siódmy dzwon, a wchodząc do wozu nie oglądał się za siebie.

 
Feniu jest offline  
Stary 30-03-2018, 18:09   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wszystko było tak proste, że aż dziwić się można było, że wielmożny pan hrabia sam się nie pofatygował, by osobiście odebrać skradziony mu wcześniej przedmiot.
Czyżby szanowny zleceniodawca coś wiedział, a nie powiedział? A to znaczyło, że w dworku barona trzeba będzie mieć oczy szeroko otwarte, tudzież broń pod ręką.
Tak na chłopski rozum - kto, mając dom pełen cennych przedmiotów, pozostawia go bez ochrony? Wszak w dworku pod lasem trudno było liczyć na ochronę strażników miejskich.

W fachu Lukasa należało zakładać nieuczciwość pracodawcy. I należało brać to pod uwagę przy przyjmowaniu oferty. Innymi słowy - trzeba było założyć, że jaśnie wielmożny hrabia łże jak pies i że jest gotów pozbyć się zleceniobiorców gdy tylko czerwony czerep znajdzie się w jego rękach.
Czy jednak warto było dzielić się tymi przemyśleniami z pozostałym uczestnikami akcji "odzyskaj czaszkę"?

- Czy są tam psy? - zadał kolejne, dość ważne pytanie.

Niklas spojrzał na Lukasa.

- Kiedyś miał kilka psów, ale gdy włamano mu się do domu i mu je otruto, stwierdził, że woli, by domu pilnowali ochroniarze. Dlatego musicie się nastawić na to, że kogoś tam spotkacie, ale co z nimi zrobicie, to już nie moja sprawa. Dom w każdym razie wygląda na pusty.


'Wygląda' a 'jest'... To była subtelna różnica, która mogła kogoś kosztować życie. Lukas wolałby załatwić całą sprawę bez trupów po którejś ze stron. Opłata nie była aż taka wysoka... Za zabijanie były wyższe stawki. Zazwyczaj.

Więcej pytań nie miał. Zgarnął ze stołu sakiewkę, skinął głową na pożegnanie i wyszedł.

* * *


Przygotowania nie zajęły mu dużo czasu. Ekwipunek nie wymagał uzupełnienia, prócz jednej rzeczy - Lukas zorganizował sobie ciemną szmatę, która z powodzeniem mogła zastąpić maskę. Zawsze mogło sie okazać, że jakiś niezauważony przez nikogo świadek zauważy coś, czego widzieć nie powinien. Lepiej było twarzy nie pokazywać.
Potem odwiedził karczmę. Nie nawiązał jednak kontaku z żadnym z towarzyszy przyszłego napadu. Samotny człowiek nie zwracał takiej uwagi, jak grupa osób.


Na miejsce spotkania zjawił się przed czasem. Tak na wszelki wypadek. Nie po to, by się nie spóźnić, lecz by sprawdzić, czy nie czeka na nich jakaś niemiła niespodzianka.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-04-2018, 11:40   #13
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Wyjaśnienia szlachcica nie były wystarczające, ale nawet jeżeli miejsce jest strzeżone, to sześciu zabijaków da sobie radę. Dennis zabrał mieszek, który nie był niestety tak tłusty, jakby chciał. Dwadzieścia koron... Zapłata niby nie mała, ale... Jak się nieco ukradnie do tego, to będzie dobrze. Miał nadzieję, że ich ofiara ma w domu coś więcej niż dzieła sztuki, bo z tymi będzie problem. Ale złote puchary, gotówka czy srebrzone sztućce są prostymi, dochodowymi łupami. I zazwyczaj nieznakowanymi, co ułatwiało sprzedaż i zmniejszało szansę paskudnej wpadki. Po rozmowie Dennis wyszedł, zostawiając na stoliku nieruszone brandy.


Niedługo później znalazł się w karczmie, gdzie napił się ciemnego piwa i zjadł porządny obiad. Potem przebrał się w swoją skórznię, hełm przytroczył na razie do pasa. Aby uniknąć ewentualnego rozpoznania przez służbę, strażników czy kogokolwiek innego (bo nie miał zamiaru zabijać świadków, nie był mordercą), znalazł jakąś szmatę i przygotował do obwiązania sobie nią ust i nosa.

W świątyni pomodlił się do bogini miłosierdzia, by pozwoliła wszystkim domownikom i włamywaczom wyjść z całej sprawy bez szwanku. Potem, po wyjściu z budynku, poprosił Ranalda o udane włamanie i udane zarobki szlachcica, którego okradali - czemuż ich dorobek miałby zrujnować tego człowieka? Miał w nadmiarze, zabiorą ten nadmiar, ale niechaj wciąż żyje godnie. Ciemności, którą nosił w sercu od czasu pierwszego dnia w kopalni, szepnął kilka słów: "czekaj na mnie, kochana, ale spotkamy się innej nocy". Był gotowy. Poszedł na miejsce spotkania.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 01-04-2018, 19:33   #14
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
- Interes to interes - skwitował słowa szlachcica, jednym ruchem zgarnął sakiewkę ze stołu, przeliczył szybko złociste monetki i całość wsunął pod pazuchę.
- To widzimy się za świątynią o siódmym dzwonie - rzucił do tymczasowych towarzyszy gdy się rozdzielali. Następnie Eckhardt ruszył w miasto by załatwić różnymi mało legalnymi sposobami latarnię wraz z zapasem oleju i zapałki by nie krzątać się z krzesiwem, nie był elfiakiem i nie widział w ciemności a latarnia zawsze się mogła się przydać podczas nocnej akcji.

Udał się też po kilka worków na łupy, mieli możliwość zabrania czegokolwiek z posiadłości więc miał zamiar ostro szabrować tej nocy, rzucił kilka pensów za worki jutowe a następnie spakował je wszystkie w jeden by zajmowały mniej miejsca. Ostatnie kroki skierował do karczmy by dobrze zjeść przed akcją, trzeba mieć siłę tachać te wszystkie graty ze sobą.

* * *

Wpierw założył na siebie dobrze dopasowaną skórznie, która okrywała całe jego ciało, nie zapomniał dobrze zaciągnąć rzemieni. Następnie przyszła kolej na kolczugę, którą włożył szybkim ruchem przez głowę i dociągnął rzemieniami by nie latała luźno, dopiero na to wszystko wdział swoje dobre ubranie by zamaskować obecność zbroi pod spodem. Gdy miał wychodzić chwycił jeszcze garść popiołu i zaczernił nim ostrze miecza i sztyletu, ostatnim czego chciał było zdradzenie pozycji przez przypadkowy odblask światła odbity od metalu. Zabrał jeszcze garść popiołu do sakiewki, zawsze dziwnym trafem miał ich więcej niż potrzebował i chwytając swoją torbę z gratami ruszył dziarsko w stronę świątyni.
 

Ostatnio edytowane przez Ronin2210 : 02-04-2018 o 12:31.
Ronin2210 jest offline  
Stary 02-04-2018, 07:50   #15
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Niewielka świątynia Shallyi leżała w południowej części miasta i drogę do niej znał każdy, kogo o nią zapytano. Okolica była spokojna, gdyż oprócz włóczęgów i żebraków nie kręciło się tam zbyt wiele osób, a i pogoda zdecydowanie nie zachęcała - po obiedzie zerwał się silny wiatr i zaczęło kropić, by w końcu lunąć jak z cebra. Zmrok zapadł równie szybko, a jedynym źródłem oświetlenia na ulicach były latarnie, w których świetle wirowały ciężkie krople deszczu niesione przez wiatr.

Zebrali się we wskazanym miejscu o czasie i wbrew wątpliwościom Lukasa, nie czekała tam na nich żadna niespodzianka. Wręcz przeciwnie - zaśmiecona i cuchnąca fekaliami uliczka na tyłach świątynki była zupełnie pusta, a gdy usłyszeli charakterystyczny dźwięk końskich kopyt uderzających o bruk, zebrali się, gotowi do drogi. Czarny powóz ciągnięty przez dwa konie zatrzymał się idealnie przed nimi, a woźnica, żylasty mężczyzna w równie czarnym płaszczu i kapturze narzuconym na głowę był małomówny i niemal warknięciem nakazał im wejść do środka. Najwidoczniej i on wolałby w taką pogodę siedzieć przy ciepłym ogniu i kubku czegoś mocniejszego.

Powóz w końcu ruszył, a przez niewielkie okienka widzieli, jak szybko zmienia się krajobraz. Przytulone do siebie domy różnej wysokości, w miarę podróży przerzedzały się, aż w końcu mijali zaledwie pojedyncze domostwa i zagrody, by wyjechać na przedmieścia, gdzie zbliżająca się noc zdawała się zarzucać jeszcze mroczniejsze sidła na okolicę. Szarpnęło, gdy woźnica zatrzymał wóz, chwilę później otworzył drzwiczki i warknął przez deszcz i wiatr.
- Koniec podróży, wysiadać.

Ledwo to zrobili, a mężczyzna uderzył z bata i powóz odjechał w mrok, kierując się w stronę miasteczka. Poprzez chłoszczący ich twarze deszcz ujrzeli cel swojego zadania. Ogromny, oświetlony kilkoma latarniami ponury dom, wybudowany z kamienia i drewna.


Domostwo robiło wrażenie, choć wyglądało na stare i niepasujące do obecnych czasów. Nie mogło więc zbytnio dziwić, że stało na uboczu miasta, które wciąż się rozwijało. Ruszyli kamienną drogą, przechodząc przez żelazną furtę w stronę posępnego budynku. Czarne, stalowe ogrodzenie ozdobione było przypominającymi jakieś skrzydlate stwory figurami, które spoglądały na nich wielkimi, pozbawionymi źrenic oczami.

Ceglana dróżka poprowadziła ich przez główną bramę wprost pod dwuskrzydłowe, otoczone łukiem drzwi posiadłości. Cały teren, jak okiem sięgnąć, porastały krzaki i stare drzewa, zamykając samotnie stojący dom w swoim pierścieniu. Nawet, jeśli kiedyś był tu jakiś ogród, nikt się nim od dawna nie zajmował. Wszędzie było cicho i spokojnie - wyglądało na to, że dom rzeczywiście czeka samotnie na powrót swego pana.

Wtem, przeciągłe skrzypnięcie dwóch skrzydeł furty rozerwało ciszę, a gdy spojrzeli w tamtą stronę, ujrzeli zamykającą się bramę, jakby pchaną z obu stron jakąś niewidzialną siłą. Ponad dwumetrowe, żelazne skrzydła brzdęknęły o siebie i nic więcej się nie wydarzyło. Jedynie wiatr wył między nagimi konarami drzew, a deszcz miarowo rozbijał się o daszek werandy, na której stali awanturnicy, nieco zaskoczeni tym, co właśnie się wydarzyło.

 
Layla jest offline  
Stary 02-04-2018, 10:37   #16
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
Heidrun nawet ucieszyła się, gdy pogoda postanowiła się zepsuć. Im mniej ludzi na ulicach, tym lepiej dla ich zadania. Nawet, jeśli chałupa tego barona leżała na obrzeżach miasteczka. Zdążyła nieco przemoknąć, nim w końcu zjawił się wysłany przez Hauptmanna powóz. Woźnica nie spodobał się rudowłosej i nawet miała mu coś odburknąć na jego słowa, ale ostatecznie sobie darowała. Pewnie i tak widzi go pierwszy i ostatni raz.

Gdy dojechali na miejsce, łowczyni wampirów skrzywiła się nieco, przyglądając domostwu i nie omieszkała podzielić się swoimi przemyśleniami z pozostałymi.
- Jak na barona, to trochę marnie mieszka. Sądziłam, że trafimy na coś dużo ciekawszego, niż rozpadający się dom. Z drugiej strony, trochę to dziwne, nie sądzicie? Ludzie majętni zwykle chcą pokazywać wszystkim wokół, że mają pieniądze. No chyba, że ten tutaj to jakiś dziwak.

Po krótkiej rozmowie ruszyli przez główną bramę i znaleźli się przy drzwiach. Heidrun coś tu nie pasowało. Teren wokół posiadłości był zupełnie zapuszczony, jakby od lat nikt tu nie mieszkał. Szlachta zwykle dbała o swoje włości, a tutaj wyglądało to zupełnie inaczej.
- Nie podoba mi się to... miejcie uszy i oczy otwarte - powiedziała, naciskając na klamkę drzwi wejściowych.
Te nawet nie drgnęły, więc należało wejść do środka przy użyciu starych sposobów, których Heidrun od dawna nie używała. Nie sądziła jednak, by zapomniała nagle, jak otwiera się zamki, w końcu to jak z chodzeniem - raz się nauczysz, to już umiesz.

Miała sięgnąć po swoje narzędzia, gdy nagle hałas uderzającej o siebie bramy sprawił, że aż serce podskoczyło jej w piersi. Spojrzała w stronę wejścia, marszcząc brwi.
- Nie wygląda na to, żeby wiatr je zamknął... Ktoś pójdzie sprawdzić, co się dzieje? Ja zajmę się drzwiami.
Po chwili wyciągnęła z plecaka zawinięte w materiał narzędzia i rozłożyła je na podłodze.

Spojrzała na zamek, oceniając, które wytrychy będą najlepsze, by go rozpracować i wybierając odpowiednie narzędzia zaczęła majstrować w nim, próbując otworzyć. Pracowała w skupieniu, jednocześnie czując w sercu dziwny niepokój. Miała złe przeczucia co do tego miejsca, dlatego chciała jak najszybciej znaleźć czerep i wynieść się stąd do ciepłego pokoju w gospodzie.
 
Moshanta jest offline  
Stary 02-04-2018, 11:09   #17
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Deszcz został zesłany chyba przez Ranalda. Albo to Taal postanowił opróżnić na nich swój pęcherz. W każdym razie należało się z tego cieszyć, paskudna pogoda wygania z ulic ludzi uczciwych. Dennisowi przeszkadzało nieco, że jego towarzysze w zbrodni milczeli przez całą podróż. Chciał dowiedzieć się, co potrafią. Potrafiło to czasem uratować życie. Dopiero przy samym domostwie, które nie wyglądało zbytnio na dworek szlachecki, tylko starą, rozpadającą się budę szalonego czarownika, kobieta pokazała, że miała już styczność ze złodziejskim rzemiosłem. Ale nie była zbyt mądra - powinni najpierw obejść posesję dookoła i zerknąć przez okna do środka. A nuż kogoś dostrzegą albo jakaś okiennica będzie otwarta i łatwo wślizną się do środka.

- Poczekaj z tym zamkiem. Sprawdzę lewą stronę domu, choćbym miał ubranie podrzeć na tych krzakach. - Zwiadowca wątpił, by miało to nastąpić, ćwiekowana skóra raczej nie powinna się uszkodzić. - Ty sprawdź prawą. I faktycznie tę bramę też trzeba zobaczyć. Współpracujmy, nie działajcie pochopnie.

By podkreślić wagę słów, zanim ruszył na przeszpiegi, poczekał aż inni wyrażą swoje zdanie. Mieli czas. Prawdopodobnie.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 02-04-2018, 14:41   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lukas nie ukrywał, że za deszczem nie przepadał. Po co komu przemoczone odzienie i woda ściekająca za kołnierz? Nie mówiąc już o tym, że proch wilgoci też nie lubił.
Najwyraźniej inni mieszkańcy Eisental podzielali jego opinię, bowiem ulice były opustoszałe, więc i świadków ich wyruszenia w drogę nie było. To z kolei Lukasowi zdecydowanie odpowiadało, więc był w stanie przeżyć i deszcz.


Na miejsce dojechali cało i zdrowo, ale wspomniane miejsce nie spodobało się Lucasowi. Zdecydowanie podzielał opinię Heidrun - kiepsko to wyglądało i on sam, gdyby miał pieniądze, zrobiłby tu porządek.
No chyba że wielmożny pan baron cały swój majątek przeznaczył na różne wspaniałe i cudowne drobiazgi i na utrzymanie służby już mu zabrakło...
A może uznał, że sam wygląd ogrodu, wsparty paroma maszkaronami, odstraszy potencjalnych złodziei?

- Zobaczę, co z tą bramą - zaproponował.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-04-2018, 21:32   #19
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
Wszystko szło dobrze, reszta zjawiła się za świątynią w przytulnej zapyziałej uliczce, podjechał anonimowy powóz z anonimowym woźnicą. "Wszystko idzie jak powinno" pomyślał Eckhardt wysiadając z powozu pod ogromną posiadłością. Pod butami chlupało błocko, w deszczu psy gończe tracą węch a strażnicy rzadko kiedy wychodzą na obchód.

- Pogoda dopisuje nam, małe pole widzenia a co bardziej leniwi siedzą przy ogniu - rzucił do towarzyszy gdy przechodzili przez bramę i kierowali się w stronę wejścia.

- Jak idziesz z lewej to ja obejdę z prawej, spotkamy się w połowie - odezwał się do towarzysza gdy ten zasygnalizował że dobrze będzie obejść budynek i sprawdzić czy nie istnieje inne wejście, główne drzwi wydawały się zbyt głupim pomysłem, lepiej włamać się tyłem lub otwierając niedomknięte okno, choć najprostszych rozwiązań zazwyczaj mało kto się spodziewa.
 
Ronin2210 jest offline  
Stary 02-04-2018, 23:49   #20
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Werberg niezbyt był zadowolony z pogody, ale musiał przyznać, że ta aura mogła tylko pomóc w ich zadaniu.
Do powozu wszedł jako ostatni. Zamknął za sobą drzwi i wcisnął się przy drzwiach. Był wielkim człowiekiem i dość dużo miejsca zajmował, ale nie miał ochoty przejmować się innymi. Jeśli nie będą narzekać to tylko oznacza, że są twardzi lub bojaźliwi.

Gdy wyszedł powozu obrzucił woźnice niemiłym spojrzeniem i rozejrzał się po okolicy. Pojazd, który ich dostarczył praktycznie od razu odjechał a Gerhard tylko odprowadził go wzrokiem poprawiając płaszcz i narzucając kaptur.
Weszli na posesję i udali się spokojnym krokiem do głównych drzwi. Frontalne wejście było by ciekawe jeśli mieliby haracz ściągnąć, ale jeśli miało to być włamanie trzeba się rozejrzeć i zbadać teren. Na szczęście niejaki Denis wyprzedził z propozycją wielkoluda a inny przytaknęli i się rozeszli by sprawdzić teren.
Gerhard odszedł kawałek od domostwa na deszcz i przyglądał się oknom. Szukał oznak zamieszkania w domostwie i chciał udawać wędrowca, który poprosi o rozmowę jeśli już ktoś go zauważy lub kogoś z ekipy.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172