Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-06-2018, 10:46   #11
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Droga na cmentarz Siegfriedhofu upłynęła w ciszy. Harald von Grossheim bił się z myślami. Kazano mu zapewnić bezpieczeństwo kapłance, ale jeśli historia miejscowego grabarza była prawdziwa… No i jego nowi towarzysze. Rycerz wiedział, dlaczego bez wahania ruszył sprawdzić tę sprawę wraz z wielebną. Nie miał natomiast bladego pojęcia, co skłoniło do tego elfy. Nie miał nic przeciwko elfom, o nie, ale też nie rozumiał ich. Elfy były… inne… Nie pasowały, ich pryncypia różniły się, ich zachowanie…. – „Ehh, nie czas na takie rozważania” – pomyślał, ale postanowił też przyglądać się uważnie tej dwójce. – „Trójce…” – szybko poprawił się w myślach. – „Ta dziewczyna jest dziwna, jakby obłąkana”. – Połączenie szaleństwa i naładowanej kuszy mogło zapowiadać kłopoty.

Teraz jednak czekał jednak na niego ważniejszy problem. Ożywione, chodzące trupy. Te ziemie naprawdę były przeklęte. Sylvania od zawsze była domem dzieci nocy, ale przyciągała też zło z zewnątrz. Nekromanci i wyznawcy plugawych bóstw ściągali tu niczym ćmy do płomienia świecy.

Im bliżej byli jednak cmentarza, tym większe wątpliwości zaczynały ogarniać Haralda. Nieumarłych nigdzie nie było widać, nie znaleźli niepokojących śladów. Nekropolia była cicha, jak zawsze. Żadnych rozkopanych grobów, żadnych szczątków na ziemi, nic. Czy grabarz mógł oszaleć? To zdarzało się mniej odpornych ludziom długo przebywającym wśród zmarłych. Może rzeczywiście był tylko starym pijakiem. Jego strach jednak wydawał się prawdziwy, a słowa – choć wypowiadane z przerażeniem na twarzy – logiczne. Dobrze chociaż, że klucze do krypt rzeczywiście znajdowały się w schowku opisanym przez starca, wewnątrz cmentarnej kapliczki. Rycerz przekazał je na wszelki wypadek kapłance.

- Wielebna, najwyraźniej groby nie są naruszone. Powinniśmy, choć nie chcę naruszać spokoju zmarłych, sprawdzić krypty. – Rycerz wskazał głową trzy budynki. – Jeśli pozwolisz, Pani, pójdę przodem.

Trzymając w pogotowiu swoją tarczę i broń ruszył w kierunku krypt, by sprawdzić, czy zamek drzwi którejś z nich nie został wcześniej otwarty. Pchnął pierwsze drzwi…
 
Phil jest offline  
Stary 19-06-2018, 13:11   #12
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Faeranduil chciał powiedzieć "a nie mówiłem?", przeczuwając, że starzec jednak istotnie pogrążył się w szaleństwie, i nie odróżniał już sennych majaków od rzeczywistości. Czasem tak się działo i elf nie byłby tym za bardzo zdziwiony. W miejscu otoczonym taką niesławą, szaleństwo grabaża wydawało się co najmniej prawdopodobne. Sprawę należało jednak zbadać, aby wykluczyć nekromancję lub jakieś inne, mroczne praktyki. Czarodziej, mimo, że mogły go nie obchodzić sprawy lokalnej wioski, nie mógł pozostać obojętny, gdy w grę wchodziła magia.

Czarodziej poprawił swoją podróżną torbę, i spokojnie przechadzał się pomiędzy nagrobkami, szukając śladów dewastacji i oznak bytności czegoś innego niż ludzie, którzy niewątpliwie nawiedzali za dnia te miejsce masowego pochówku. Widział ,że niektóre groby były starannie posprzątane, inne wyglądały na nieodwiedzane chyba od momentu ich powstania. Być może było to oznaką statusu danego człowieka wśród innych ludzi, a idąc tym tropem elf mógłby więc obserwować biedę jakiegoś Hoffera, czy dostatek jakiegoś Blutchena. Być może jednak oznaką statusu było co innego, na przykład wielkość i okazałość grobowca. Czarodziej szybko więc wyłapał najbogatszych leżących gdzieś na tym cmentarzu, których krypty i grobowce wznosiły się nad znacznie skromniejszymi i mniejszymi niczym góry nad lasem.

"Przynajmniej dzień jest odpowiedni na spacer" pomyślał badając grobowiec, przy którym zatrzymał się rycerz Morra. Cieszył się z ładnej pogody, zapachu ziemi i igliwia sosnowego, ćwierkania okolicznych ptaków. Jego bystre oczy wyłowiły sójkę, siedzącą na gałęzi nieodległego drzewa, która zajadała się właśnie jakimś ptasim specjałem.

"Czy groby, wydające się takie ciche i spokojne, istotnie nimi były? Być może należało zajrzeć innymi zmysłami..." myślał elf, przekrzywiając czasem głowę na boki, niczym jaszczurka badająca nieznane znalezisko. Oczy elfa rozszerzyły się nieznacznie, a źrenice jego oczu rozlały się niemal na całe białka, kiedy elf sięgnął po swój eteryczny zmysł.
Ludzie nazywali to czasem wiedźmim wzrokiem, ponieważ czarodziej wydział wtedy rzeczy zarówno rzeczywiste, jak i nie. I o ile opędzanie się od jakiegoś niegroźnego widma na gościńcu mogłoby być uznane przez postronnego widza jako wariactwo, każące zwykłemu człowiekowi trzymać się z daleka od wymachującego kijem szaleńca, to już walka z istotami eteru w środku miasta za pomocą zaklęć zdecydowanie nie była czymś, nad czym przeszedłby spokojnie ktokolwiek w okolicy. Elf starał się więc nie okazywać żadnych emocji, przynajmniej dopóki nie uda mu się potwierdzić, czy niespokojność umarłych ma swoje potwierdzenie w okolicznych wichrach eteru

Nekromancja zawsze pozostawiała ślady. Popioły z urn i popielnic, czarna, wyglądająca na spaloną ziemia, usychająca, wyssana z życia roślinność - to były znaki nekromanty. Magia śmierci lubiła koncentrować się w takich miejscach, przyciągając dużo gorsze istoty niż tylko ożywione zwłoki. Trupojady, upiory i duchy otwierałyby ów przerażający bestiariusz, gdyby jakikolwiek szaleniec zechciał katalogować te potworności mrocznej magii. Tych znaków szukał Faeranduil mając nadzieję, że nie trzeba będzie karać starego człowieka za jego dobre chęci, acz słabą głowę.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 20-06-2018 o 12:40.
Asmodian jest offline  
Stary 20-06-2018, 12:31   #13
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Elsa rzadko kiedy była żywa i podekscytowana. Jej kroki zazwyczaj były ospałe i powolne, a nogi zdawały się szurać po ziemi, wznosząc w powietrze pyłki kurzu. Najczęściej szła gdzieś z tyłu, bo po prostu jej się nie chciało. Była zmęczona, ponieważ miewała problemy ze snem. Właściwie to było głównym powodem jej wyglądu jak i zachowania, jednakże nie ma co ukrywać, że sposób bycia i osobowość też robiły swoje.

Tym razem kapłanka szła jako pierwsza. Trzymała nawet swe czarne szaty, co by się przypadkiem nie potknąć z wrażenia. Miała tę pewność, że nawet gdyby jej gapiostwo i niezdarność sprawiło, że zaraz wywinie fikołka, to i tak Harald ją złapie i po kłopocie. W końcu nie tylko chronił ją przed potworami, ale i czasami przed samą sobą.

Szybkość jej kroku można by określić mianem powalającej. Gdyby miała skrzydła, to chyba by poleciała. Nie wiadomo, czy nie miała jakiegoś psiego zmysłu i cmentarz czuła nosem na odległość. Być może Elsa zbyt mocno wierzyła w przeznaczenie i interpretacje snu, którym zajmowali się najbardziej doświadczeni kapłani. Możliwe też, że po prostu od małego wbito jej do głowy, że jest ważna, więc i taka się czuła - mająca wpływ na świat i otoczenie, potrafiąca zjednać skłóconych w słusznej sprawie.

Do samego końca miała nadzieję. Nawet gdy groby okazały się nietknięte, Elsa wciąż wierzyła, że stary cep nie oszalał. Przecież ostrzegła go, że rzuci na niego klątwę, prawda? W sumie, może to z tego powodu nie poszedł z nimi, bo się bał, że wykryją kłamstwo. I jak potem będą ich określać? Frajerami czy kapłanami najwyższej wiary? A może sumiennie pracującymi?

Wzrok kobiety snuł się od jednej krypty do drugiej. Była zdziwiona tym, że mają jakieś zamki i klucze, być może było to tylko atrapą, mającą na celu zniechęcić potencjalnych złodziei? W końcu i takie ścierwy po świecie chodziły, co okradać umarłych chcieli, bo przecież sztywnego najłatwiej oskubać i nawet się nie poskarży władzy, że mu klejnoty z wyschłego, kościstego palucha zsunięto.

Kapłanka spojrzała na Haralda gdy ten zwrócił się do niej. Uśmiechnęła się bardzo słabo i kiwnęła głową na znak zgody. Wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Jej ciało lekko kołysało się na boki, powieki zdawały się być wpół zamknięte, a sine usta jakby pogłębiły się w swej niezdrowej barwie. Wciąż jednak patrzyła na niego z ciepłem i zaufaniem, dziękując za to, jaki jest w stosunku do niej.

- Wbrew pozorom mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Niemniej jednak, bez względu na rezultat naszej ekspedycji, chciałam wam wszystkim podziękować za gotowość do działania. Pan zaplanował dla nas zadanie wyższej klasy, taki drobny alarm może być jedynie przedsmakiem, a nie znalezienie niczego podejrzanego - ciszą przed burzą. Proszę więc o wzmożoną czujność - ospałe słowa wypłynęły niezbyt głośno z jej gardła, a ich dźwięk był aż nader kobiecy. Trochę jak troskliwej matki, tylko tutaj wygląd powodował przechodzenie dreszczy.

Pozwoliła Haraldowi by szedł przodem. Pannie Mars obojętne było od której krypty zaczną, ponieważ musieli sprawdzić wszystkie. Kolejność więc nie grała żadnej roli, bowiem nic im nie ucieknie. Jeszcze nim jej stopa przekroczyła próg krypty, w której zniknął rycerz, kobieta spojrzała przez ramię na innych.

- Jeśli wolicie, możecie sprawdzić inne krypty, nie musimy iść razem do każdej. Pan czuwa nad nami, bowiem po jego ziemi stąpamy i wspierać nas będzie, póki świętokradztwa ktoś nie popełni - jej uśmiech, choć chyba miał być miły, wyglądał na podstępny i złowrogi. Trochę jak wiedźmy, co to dzieci straszy, że jak wdeptną w mrowisko, to mrówki po śladach obuwia je znajdą i zeżrą. - W innym przypadku zapraszam za nami. - zakończyła odwracając z powrotem głowę i podciągając szaty ruszyła wgłąb krypty.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 24-06-2018, 23:33   #14
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
A jednak Dashauer się mylił co do tego człowieka i to w sposób taki, że poczuł się całą tą sytuacją mocno zażenowany. Szybko jednak poczucie wstydu zniknęło z jego twarzy, z każdą upływającą chwilą zastąpione narastającym w nim gniewem. Grabarz rzeczywiście okazał się być jedynie zwykłą moczymordą, który od nadmiaru alkoholu i odrobiny słońca dostał przewidzeń, jakich niejeden portowy ćpun by mu pozazdrościł. Byłemu reprezentantowi Armii Ostland ręce opadły, kiedy w końcu dotarł na miejsce i stanął na środku opustoszałego cmentarza. Przez chwilę jeszcze przeszła mu przez głowę, bądź co bądź, absurdalna myśl, że grabarz mógł specjalnie odciągnąć ich od skupiska ludzi; wywabić jego - Dietera Dashauera - aby podążający jego tropem (jak sam podejrzewał) łowcy nagród rozprawili się z nim w ustronnym miejscu, lecz samo wspomnienie zachlanej mordy tego ludzkiego śmiecia wystarczyło, aby weteran szybko odegnał od siebie tą ponurą myśl. Zamiast tego wybuchnął gniewem tak wielkim, że cofnął się szybko do miasta, odnalazł starca i siłą zaciągnął go na cmentarz.
- Myślisz, że to jest kurwa zabawne?! - Dashauer chwycił mężczyznę za podarte łachmany i rzucił nim o stary, porośnięty mchem kamienny nagrobek. - Ożywione hordy? Potępieńcy? Gdzie oni kurwa są?! Gdzie ich zachlana łajzo widzisz?! - Twardą, okrytą blachą rękawicą uderzył go w szczękę, tak iż razem ze strugami krwi na ziemię spadły resztki przegniłego uzębienia starca. - Śmiesz drwić sobie z nas, dziadygo? Myślisz, że ujdzie ci to na sucho? Krew we mnie wrze na samą myśl o tym, że moi bracia oddali życie za kłamliwe ścierwo twojego pokroju! - Po tych słowach, w swej niepohamowanej agresji, kopnął go jeszcze ciężkim butem prosto w brzuch, tak iż mężczyzna zwinął się w kłębek, a następnie Dieter splunął na niego z obrzydzeniem i zwrócił się do pozostałych.
- Chcecie grzebać w grobowcach - wasza sprawa, ale ja nie zamierzam więcej marnować czasu w tym miejscu. Gdyby to ode mnie zależało, to zarżnąłbym go jak pierdolonego prosiaka, a jego szczątki zostawił krukom na pożarcie. Gardzę takim ścierwem, gardzę ludźmi...
Dieter nie był człowiekiem znanym z wybuchów agresji, ale przed oczami wciąż miał swoich dawnych towarzyszy, pożeranych przez hordy nieumarłych, toteż ten wybryk grabarza wydał się mu wyjątkowo niesmaczny i nie czuł choćby najmniejszych wyrzutów sumienia po pobiciu starca. Prawdę mówiąc, odkąd został wrobiony przez pewnego szlachcica (i w rezultacie stał się poszukiwanym przestępcą), to coś w nim pękło i przestał w jakikolwiek sposób szanować ludzkie życie. Zbyt wiele razy go zdradzono; zbyt wiele razy był świadkiem czyjejś podłości i zawiści; zbyt wiele wycierpiał, aby móc zdobyć się na współczucie. To nie on był zły, to ludzie byli źli i to oni zrobili z niego potwora, który z każdym dniem coraz bardziej oddalał się od człowieczeństwa... Tak przynajmniej tłumaczył to przed samym sobą.

Po wywołanym przez siebie przedstawieniu, Dieter zaczął wolnym krokiem oddalać się w stronę karczmy, z której przyszedł. Podobno gdzieś w Sylvanii toczyła się wojna z umarłymi i odradzano podróży po okolicy, ale Dashauer miał to już teraz głęboko gdzieś. Pragnął czym prędzej wydostać z tego miejsca, choćby musiał przekradać się pod nosem potępionych.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 25-06-2018 o 00:55.
Warlock jest offline  
Stary 25-06-2018, 10:49   #15
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Czarna Pani podobała się Benedykcie. Była wyniosła i bardzo ładna. No i wysoka. Dziewczyna nie narzekała na swój los, nie zazdrościła nikomu, miała w końcu co jeść, ale gdyby mogła wybierać wolałaby być tak duża jak Czarna Pani. Na pewno posiadała długie i skomplikowane imię i potrafiła robić rzeczy, które robią szlachetne kobiety. No i nie okładała nikogo kijem za najdrobniejsze przewinienie, tak jak robiły kapłanki z jej sierocińca.

Benedykta postanowiła więc wejść do krypty za Czarną Panią, bo chyba dobrze znała się na cmentarzach. Do tego szedł z nią Czarny. Ruszyła w ich kierunku, ale zatrzymała się gdy Szary wpadł w szał. Bardzo krzyczał, na szczęście nie na nią, a na końcu pobił grabarza. Nie bardzo wiedziała dlaczego. Do tego groził, że zrobi z niego jedzenie dla kruków. Wiadomo, że ludzie jak się zdenerwują mówią różne rzeczy, których potem nie robią, ale Benedykcie wydawało się bardzo dziwnym grożeniem komuś, że zrobi się z niego obiad. Jedzenie jest poważną sprawą.

Szary ruszył do wyjścia, więc Bena podeszła i kucnęła niedaleko grabarza.
- Bardzo nie lubi jak ktoś kłamie - stwierdziła.
- Kłamałeś? Ludzie się wtedy denerwują. Jak teraz powiesz prawdę, to może Szary przestanie krzyczeć - pokiwała głową - Ale to rzadko działa. Niektórzy ludzie po prostu tacy są. Lubią bić.
- To gdzie są ci nieumarli?


Poczekała chwilę na odpowiedź po czym szybkim ruchem zerwała się, żeby ruszyć do krypty za czarną parą.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 25-06-2018, 19:48   #16
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Dokładnie to czego się spodziewał. Na cmentarzu prócz nich nie było żywej duszy, a i martwi zdawali się spać snem wiecznym. Do sprawdzenia zostały jeno trzy krypty ale nic nie wróżyło aby poszukiwacze odnaleźli to o czym staruch opowiadał. W sumie to i lepiej, będzie mógł wrócić do miasta i pogadać z tymi niziołkami ze statku. Pewnie będą mieli lepsze informacje niż ta grobowa pijaczyna. A tymczasem sprawdźmy co też ciekawego kryją w swoich trzewiach mauzolea. Może tu też dowie się czegoś ciekawego? Praca nigdy się nie kończyła dla Słowika. Czasami i strzęp plotki potrafił mieć kluczowe dla sprawy znaczenie. Skupiwszy się zatem na otaczającej go rzeczywistości wszedł zaraz za sługami Morra do krypty z zamiarem dokładnego jej przeszukania.
 
Ascard jest offline  
Stary 01-07-2018, 12:56   #17
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na cmentarzu bez zmian. Nic się nie działo. Krypty nie były wybitnie zakurzone, co mogło świadczyć o regularnym odwiedzaniu zmarłych przez ich żyjących bliskich. Znalezione w ich wnętrzach przedmioty nie były żadną rewelacją.
Rewelacją natomiast, choć może to słowo odrobinę na wyrost, okazać się mogły efekty dokładnej obserwacji otoczenia czynione przez Faeranduila. Nie dziwiła duża siła Wiatru Czasu, co czuła mocniej od elfa również Elsa. Ktoś tu był stosunkowo niedawno i zaczerpnął sporo mocy. Nie pozostawił po sobie jednak żadnych fizycznych śladów.
Ktoś, lub coś. Wielkość i postrzępione brzegi wstęgi Shyish sugerowały wprost czarnoksiężnika.

Na miejscu nie znajdowały się jednak żadne inne poszlaki.
 
Avitto jest offline  
Stary 02-07-2018, 12:31   #18
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Faeranduil mógłby być nawet zadowolony z efektów poszukiwań, gdyby nie fakt, że znaleźli ślady świadczące o obecności bardzo zepsutego magika.
Aby jeszcze lepiej przyjrzeć się problemowi, i magicznym śladom zostawionym przez wrogiego czarodzieja niczym przez zwierzynę w lesie, zszedł z chodnika, na którym mogły być ślady i skacząc z pomnika na pomnik, z grobu na grób obszedł całe miejsce dokoła. Starał się skakać zwinnie, unikając wszelkiego typu ozdób, świec, kaganków i innych utensyliów, którymi ludzie ozdabiali groby swoich zmarłych bliskich. W końcu kucnął na jakiejś krypcie w pobliżu Elsy, trzymając się jedną ręką jakiegoś ozdobnego elementu. W niebieskim płaszczu, którego poły powiewały na wietrze wyglądał jak niebieski gargulec. Jego bieganina po grobach wyglądała być może dziwnie dla potronnych, miała jednak konkretny cel. Było jasne, że być może nie będzie możliwe znalezienie czarnoksiężnika magicznie, choć nie wiedział jakimi talentami dysponuje kobieta, ale elf lubił planować na przód i starał się po prostu nie zadeptywać normalnych śladów, które ów czarnoksiężnik mógł zostawić, a które wprawny łowca czy tropiciel odszukać.

-Też to widzisz, prawda? - Elf widział to w postawie kobiety. każdy czarodziej reagował na wiatry magii podobnie. Czujna postawa, niczym u psa posokowca i te skupione spojrzenie, wyrażające zrozumienie tego, czego nie mogli zobaczyć inni. Każdy szczegół mógł mieć jednak znaczenie, i nie należało ignorować nawet najmniejszej wskazówki.

- Mamy problem, Panie i Panowie. Jakiś czarodziej tu był. Wygląda tak, jakby zaczerpnął z tego miejsca. Nie widać, dokąd się udał, a warto byłoby go odnaleźć i sprawdzić przypuszczenia. Przydałby się jakiś dobry tropiciel, który mógłby go odszukać. Eryastyrze? Dasz radę znaleźć jakieś ślady na tych chodnikach? - czarodziej spojrzał na drugiego elfa.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-07-2018 o 12:34.
Asmodian jest offline  
Stary 03-07-2018, 11:43   #19
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Poszukiwania śladów nie przynosiły żadnych rezultatów. Cmentarz, groby, krypty – wszystko wydawało się nienaruszone. Wątpliwości narastały, ale rycerz w czarnej zbroi nie chciał wierzyć, że są tutaj jedynie wskutek imaginacji chorej wyobraźni grabarza.

A jednak coś było na rzeczy. To czego nie mogły spostrzec ludzkie czy nawet elfie oczy, wyczuły ponadnaturalne zmysły maga i kapłanki. Morryta miał nadzieję, że któreś z nich będzie mogło w jakiś sposób podążyć za tym tropem, niewyczuwalnym dla innych, jak myśliwy za ofiarą. Pozostawił ich w spokoju wiedząc, że potrzebują ciszy i skupienia. Podszedł za to do pobitego starca, leżącego na ziemi między dwoma grobami. Zbroja zazgrzytała cicho, gdy przykucnął przy nim.

- Kto ci to zrobił? – Harald wysłuchiwał cierpliwie jąkania się starca i podążył wzrokiem za jego drżącym palcem, oskarżycielsko skierowanym na wojownika o wymalowanej twarzy. – To zdarzylo się pierwszy i ostatni raz, żołnierzu – chłodno zwrócił się do niego i nie zaszczycił go już drugim spojrzeniem.

- A ty, starcze, mów jeszcze raz co widziałeś i nie pomijaj żadnego szczegółu. – Rycerz miał nadzieję wyciągnąć z historii grabarza coś, co do tej pory im umykało.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 06-07-2018, 02:16   #20
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Grabarz nie był zbyt gadatliwy, krypty były puste, śladów nie było, a do tego wszystkiego rozgadał się Niebieski elf, który twierdził, że widzi coś czego nie ma. Benedykta znała podstawy logiki, w tym grupowanie cech w zbiory oraz podstawy wnioskowania. Przynajmniej teoretycznie. Nie lubiła natomiast jak ktoś ją okłamywał i zrobiło jej się smutno. Wgapiła się w Niebieskiego, który skończył skakać. Była zdziwiona, że Czarny się nie zezłościł. Jej mówiono, że nie wolno skakać po cmentarzu.

- Więc grabarz widział nieumarłych, którzy nie zostawiają śladów, a ty mówisz, że był tu niewidziany przez nikogo czarodziej, który zostawi widzialne ślady. Logiczne - przeciągnęła to słowo - wytłumaczenie jest takie, że jakiś prawdopodobnie niewidzialny czarodziej teleportował z grobów zmarłych krewnych prosto na ścieżkę, albo stworzył ich obrazy widzialne ludzkim wzrokiem. Ostatnia opcja jest taka, że grabarz miał omamy wzrokowe, typowe dla zaawansowanego zatrucia alkoholem, a my zamiast zdobyć zaufanie lokalnej społeczności wspólnym śmiechem poszliśmy sprawdzić, czy alkoholicy widzą nieistniejące rzeczy.
- Jeśli ktoś lubi naukowe rozmowy, może napisać list do Gunthera von Katafalka, bo w jego książce nie ma lewitujących zombie nie zostawiających śladów. Trzeba będzie mu tylko dosłać jako dowód... jakieś ślady.
- Jedyna nadzieja to ten czarodziej
- spojrzała na Czarną Panią i nie dokończyła, co miała na myśli, bo jeszcze raz zaczęła przetrząsać cmentarz w poszukiwaniu czegoś nietypowego.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172