Elsa, gdy bardzo chciała, potrafiła wyglądać i brzmieć groźnie. Co ciekawsze, nie musiała do tego dokładać wulgaryzmów czy krzyków, po prostu stała i patrzyła, to było wystarczające. Dla Haralda nie dało się ukryć, że Kapłanka swoimi słowami po prostu zbyła mężczyzn. Według niej, skoro nie ma problemu, to nie ma i nad czym dywagować. Wyraźnie we snach widziała przepowiednie wielkiej tragedii i wielkiego bohaterstwa, a nie "coś było i się zmyło".
Skinęła głową gdy Dieter pogonił akolitów z powrotem do miasta. W sumie to i dobrze, że przyszli poinformować o nieaktualności relacji, gdyż panna Mars dzięki temu nie ośmieszy się przed zakonnikami.
Na słowa Rycerza, drgnął jej kącik ust i uniósł nieznacznie ku górze. Jednak drugi kącik pozostał zupełnie bez zmian, przez co uśmiech kobiety zdawał się być bardziej cwaniacki i podstępny.
- Na twoje życzenie więc, byś nie musiał skakać ponownie i ryzukując urazów dla jakiejś wątłej i nudnej kobiety - odpowiedziała patrząc na niego i chwilę wyczekując reakcji. Jej senne spojrzenie wbijało się w jego ciało jakby chciało chwycić duszę za fraki i nią potrząsnąć. Później Elsa odwróciła głowę z cichym pomrukiem, zadarła czarną szatę nieznacznie ku górze i ruszyła dalej.
* * *
Kapłanka Morra skłoniła się subtelnie Zakonnikowi, który do niej przemówił.
- Nie śmiem nawet wątpić w brak wolnej chwili, dlatego i informacja jest treściwa i bezszczegółowa. Jeśli by Wielebny zezwolił, przyjrzelibyśmy się sprawie bliżej i monitorowali zmiany. - Elsa nie mogła zdobyć się na uśmiech, a powieki coraz bardziej jej opadały. Wyglądała na zmęczoną i słabą, choć wcale nie jakoś wyjątkowo niż na co dzień. No, może troszeczkę.
- Jeśli byśmy mogli doznać zaszczytu gościnności, jedna izba do krótkiego odpoczynku dla naszej trójki byłaby nadmiernym luksusem i łaską - tutaj już skłoniła głową i przymknęła na chwilę oczy, by po chwili ponownie nimi spojrzeć na rozmówcę.