Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-07-2018, 18:13   #41
 
Leokacy's Avatar
 
Reputacja: 1 Leokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie coś

- Tak, Dima, dostaliśmy wszak zapłatę za drogę i miesiąc z góry. - odrzekł Grisza po kislevicku - A nasz towarzysz ma rację, umowa jest umową i lza ją wykonać. - dodał, po czym zwrócił się w swoim łamanym reikspielu do krasnoluda:

- W końcu mówicie szczerze, panie Wungiel, od serca. To dobrze wróży naszej dalszej współpracy. Jak już wspomniałem moim towarzyszom, macie rację panie Wungiel. Umowa jest umową i zamierzamy ją wykonać co do joty. - w miarę mówienia jego twarz tężała, a głos stawał się chropowaty i twardy. - Zatem, zgodnie z umową, panie Wungiel - najwyraźniej powtarznie w kółko słowa 'umowa' oraz imienia krasnoluda sprawiało mu jakąś niepohamowaną radość - zawieziemy do Navarra jedzenie, picie i narzędzia. Dokładnie tak jak się umawialiśmy z niejakim Sigridsonem, panie Wungiel. - cedził słowa powoli i z namysłem - Cokolwiek jeszcze znajdziemy na tym wozie, możecie, panie Wungiel obdarować tym każdego krasnoluda w promieniu nie tylko stu, ale i dwustu mil. Ba! Możecie tym obdarować nie jednego, ale każdego krasnoluda w Maylhofie. Możecie nawet własnej maci zrobić z tego prezent, chociaż wątpię, żeby czyjakolwiek mać chciała oglądać taką zakłamaną gębę.

Rozejrzał się szybko po towarzyszach, nie chcąc jednak zbyt długo tracić Wungla z wzroku. Przesunął się powoli między niego, a wdrapującą się na wóz Galinę, po czym kontynuował:

- Może jednak mimo wszystko, panie Wungiel, moooże -przeciągnął to słowo tak długo jak tylko się dało - zgodzimy się zawrzeć nową umowę i przewieźć nowy towar. Chociaż droga jeszcze długa, a ryzyko duże... Mówicie, że dalej nie ma już patroli, ale sami widzicie, że to co wychodzi z waszych ust warte tyle samo jak to co wychodzi z waszej rzyci, panie Wungiel - po postawie Griszy widać było, że dumny jest ze swojego porównania - Gdybyście więc myśleli o warunkach nowej umowy, to lepiej się upewnijcie, że wystarczającą ilość złota macie w tej swojej kiesce. - zakończył i spojrzał twardo prosto w oczy krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez Leokacy : 26-07-2018 o 18:16.
Leokacy jest offline  
Stary 26-07-2018, 19:21   #42
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Spojrzał i od razu pomyślał, że przed chwilką mógł popełnić spory błąd, powiedzieć o jedno słowo zbyt wiele. Krasnolud sięgnął do kieszeni i wyciągnął sprasowany tytoń, a z drugiej mały kozik. Odciął mały kawałek i wpakował go sobie do ust. Przeżuwając powoli podszedł do Griszy i popatrzył w górę, prosto w oczy Kislewity. Bez twardego spojrzenia, bez zaciętej miny, bez groźby wypisanej na twarzy. Po prostu popatrzył.

- Widzicie synki – mówił powoli, a przez żuty tytoń trochę niewyraźnie. – Żeby komuś grozić, to najpierw trza się upewnić czy macie czym grozić, a potem pomyśleć komu możecie grozić.

Stał przed nimi, spokojny i niewzruszony. I wiedzieli, że choć jest sam, a broni w zasadzie nie ma, to właśnie on mógł mocniej ugryźć, a nie tylko szczekać. Gdzieś z głębin ich pamięci na powierzchnię zaczęły wypływać historie o krasnoludach, które słyszeli. Historie o rodach, klanach i braterstwie krwi. O poczuciu honoru i zniewagach pamiętanych po wsze czasy. O krasnoludzkiej wendecie.

- Puszczę mimo uszu niektóre wasze słowa, boście młodzi i głupi. A wy posadzicie swoje zadki na wozie i zawieziecie go razem z towarem do Navarra. Beczka zostanie nienaruszona, tak jak i warunki umowy oraz wasza zapłata.

To była najspokojniejsza groźba, którą kiedykolwiek słyszeli. Wungiel wyglądał na kogoś, kto dobrze wiedział, czy ma czym i komu może grozić.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 26-07-2018, 20:28   #43
 
Leokacy's Avatar
 
Reputacja: 1 Leokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie coś

- Całkowicie źle mnie rozumiecie, panie Wungiel. Ja Wam nie grożę. Po cóż miałbym to robić? Mówię jedynie to co myślę. To Wy jesteście tym, który rzuca obelgi, który grozi i łamie umówę, na którą mimo to ciągle się powołuje. Jesteście zwykłym obwiesiem, który podstępem próbował wciągnąć nas w jakieś swoje ciemne matactwa, a kiedy to się nie udało, to uciekacie się do gróźb. A potem kolejnych i kolejnych. Zapomnieliście jednak o jednej rzeczy. Choćbym się mylił i mimo wszystko inni Khazadzi wsparliby kogoś tak niehonorowego i zakłamanego jak Wy, to nawet wraz ze wszystkimi krasnoludzkimi rodami nie jesteście w stanie pogorszyć mojej... naszej sytuacji. Jak dla mnie - nasza współpraca jest skończona. Nie chcę mieć już z Wami więcej do czynienia. Możecie zabierać swoje korony, zdobyte pewnie w równie haniebny sposób i udać się ze swoją beczułką dokąd chcecie. - powiedział Grisza spokojnie i zabrał się do pakowania swoich rzeczy.
 
Leokacy jest offline  
Stary 27-07-2018, 19:08   #44
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Onuce nie były całkiem suche, ale cóż było robić. Wzuł buty i przez chwilę się zastanawiał, co dalej. Słuchał co mówi Grisza i patrzył, co robi Galina. Zastanawiał się, co zrobić z łukiem. Żal było zostawiać, ale skoro oddawali pieniądze... z drugiej strony, część drogi odbyli... no i do razu widać, że te krasnoludy, to złodzieje... a ukraść złodziejom, to przecież nie jest zła rzecz...

Przekonywał sam siebie, ale jakoś nie mógł uwierzyć w te argumenty. Zrezygnowany machnął ręką i odrzucił łuk na wóz. Zeskoczył na drogę, przeczesał palcami fryzurę.

- Jestem gotowy do drogi - oznajmił. - Zostawmy go z tym tarantasem i ruszajmy.

 
Gladin jest offline  
Stary 27-07-2018, 20:45   #45
 
adsum's Avatar
 
Reputacja: 1 adsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnie
Galina obmacywała energicznie beczułkę, szukając sposobu, by dobrać się do jej zawartości. Zajęcie to pochłaniało ją bez reszty, ale co jakiś czas omiatała otoczenie spojrzeniem, by rozeznać się w sytuacji. Dostrzegłszy, że Kislevici są gotowi do drogi, bez żalu porzuciła swe zajęcie. Klepnęła mocno pojemnik, aż ten się lekko zakołysał i wstała dziarsko.

Nu szkoda, że nie poznamy Navarro… – Chwyciła skromny dobytek i po chwili stała już z kompanami. Narzuciła kaptur opończy na głowę.
Idziemy? – rzuciła krótko.

„Tylko dokąd?”, dopowiedziała w myślach i poczuła znajome, nieprzyjemne uczucie pustki, bezsensowności własnych działań.
 

Ostatnio edytowane przez adsum : 27-07-2018 o 21:38. Powód: powtórzenie
adsum jest offline  
Stary 27-07-2018, 21:05   #46
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Jesteście jak pies, którego ktoś kopał całe życie. Ugryziecie nawet przyjazną rękę, która chce was pogłaskać i nakarmić. – Wungiel wdrapał się na miejsce woźnicy. – A teraz spierdalać.

Mieli już gotową odpowiedź na końcu języka, gdy zorientowali się, że nie patrzy na nich, tylko na drogę, którą tu przybyli.

- Do lasu, wszyscy, ale już! Pięć mil za Geihselhoff jest drewniany mostek nad strumieniem. Wóz będzie tam na was czekać jutro w południe.

Wungiel trzasnął biczem, krzykiem pogonił woły i wóz ruszył powoli. Gdzieś za nimi, na szczycie jednego z wzgórz widzieli czarne plamki zmierzające w ich stronę. Patrol wracał, a po ilości jeźdźców wnioskowali, że strażnicy nie byli sami.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 30-07-2018, 23:23   #47
 
Leokacy's Avatar
 
Reputacja: 1 Leokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie coś
Grisza nie zastanawiał się długo. Wszak był już spakowany. Nie zaszczycił Wungla nawet jednym spojrzeniem i zniknął w przydrożnej głuszy. W lesie czuł się jak w domu, poruszał się szybko i bezszelestnie. Na tyle jednak zwolnił kroku, by Galina i Dymitr nadążyli za nim. Nie oglądał się za nimi, polegał na swoim słuchu. Gdy tylko uznał, że z traktu są już niewidoczni, zatrzymał się i ruchem ręki powstrzymał resztę. Kolejnym gestem nakazał im zaczekać, a sam podkradł się do traktu, by obserwować rozwój sytuacji.

***

- Nie wiem, naprawdę nie wiem co czynić dalej. - rozpoczął Grisza powróciwszy ze zwiadu - Wiem, że jesteście już zmęczeni ucieczką. Ja też jestem. Ale sami widzicie jak to wygląda. Skoro w ten sposób zaczęliśmy, to dalej pewnie nie będzie lepiej. Będą się starać nas zatrzymać groźbami i kto wie czym jeszcze, w sobie tylko wiadomym celu. Z drugiej strony może jutro pozbędziemy się Wungla, zyskamy kilka dni spokoju... Może na miejscu nie będzie nikogo tak podłego jak nasz 'wybawca' - Grisza skrzywił się, mocno akcentując to słowo - W każdym razie będziemy musieli sprawdzić co jest w beczce. Są rzeczy, do których nie przyłożę ręki. - zakończył stanowczo i czekał na zdanie towarzyszy... Przyjaciół? Nie wiedział. Zżył się z nimi w czasie podróży, która zaczęła się dla nich tak przypadkowo. Jako najstarszy i najbardziej doświadczony czuł się nawet za nich w jakimś sensie odpowiedzialny... W końcu przyczynił się do ich losu. Podziwiał też ich niestrudzenie i optymizm, zwłaszcza u Galiny, która dzielnie i bez narzekania znosiła trudy podróży, chłód i głód. Gdyby był sam, pewnie dawno już by się poddał, teraz jednak gotów był na pewne ustępstwa, by się nie rozdzielać.
 
Leokacy jest offline  
Stary 31-07-2018, 00:20   #48
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Dobrze, że założyłem buty - zaśmiał się Dima. Poczuł się, jakby ciężar spadł mu z serca. Znowu byli wolni, mogli zatopić się w las i zniknąć. Grisza pomknął pierwszy więc poczekał na Galinę i zniknął ostatni. Wyszczerzył się jeszcze w stronę krasnoluda i w podskokach schował się. Oddalił się na tyle daleko, na ile się dało, aby jeszcze widzieć, co się dzieje na trakcie. I obserwował.
* * *
- Griszka, Griszka. A mnie to zajedno. Mamy wolną rękę. Możemy wybrać. Albo pójdziemy, albo nie. Czy to nie cudowne? Kiedy ostatnio mogliśmy wybierać?
Oczyścił kawałek terenu i wyciągnął nóż. Szybko narysował koło, podzielił je na dwie równe części. Na jednej narysował karykaturę krasnoluda. Na drugiej znak zapytania.
- Galinka, zakręć mną - krzyknął wesoło. Zamknął oczy i poczekał, aż dziewczyna nim zakręci i ustawi go przodem do koła. Cisnął nożem i otworzył oczy, żeby zobaczyć wynik rzutu...
 
Gladin jest offline  
Stary 31-07-2018, 18:48   #49
 
adsum's Avatar
 
Reputacja: 1 adsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnie
Galina chyżo ruszyła za kompanami, naśladując zachowanie Griszy, który był dla niej autorytetem w sprawach związanych z przetrwaniem w trudnych warunkach – gdy on nasłuchiwał, zastygał w bezruchu lub gestem nakazywał ciszę, ona postępowała identycznie. Zapewne wyglądało to dość groteskowo, z czego Kislevitka nie zdawała sobie sprawy. Była zwyczajnie zestresowana, choć nie chciała dać po sobie tego poznać.

Po jakimś czasie włączyła się do rozmowy:
Ten cały Wungiel mnie drażni, ale co nam szkodzi znowu go troszkę podręczyć? – ciągnęła beztroskim tonem. – A jeśli znów czegoś spróbuje, możemy odejść – swoją argumentację zakończyła zwyczajowym wzruszeniem ramion.
Już tyle się nasłuchałam o tym Navarro, że – no co Wam będę gadać – naprawdę chciałabym go poznać! – wyznała szczerze, nie potrafiąc ukryć podekscytowania. „Może nie jest zbyt szpetny i lubi cieszyć się życiem?”, fantazjowała już tylko w myślach, zaś figlarny uśmiech igrał w kącikach ust.

Z rozmyślań o tajemniczym jegomościu wyrwały ją radosne krzyki Dymitra. Dawno nie widziała młodego Kislevity w tak wspaniałym nastroju. Teatralnie zakasała rękawy i podeszła do niego, z każdym krokiem szczerząc się jeszcze bardziej. – Jak cię zakręcę, to zwiezdy zobaczysz, Dima! – Zarechotała i z całej siły obróciła chłopaka, licząc, że zaraz efektownie zwali się z nóg. Niestety ustał. Skrzywiła się z niesmakiem i na odchodne klepnęła go solidnie w pośladek, mając nadzieję, że chociaż to sprawi, że się trochę zachwieje.
 
adsum jest offline  
Stary 01-08-2018, 01:34   #50
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Ruszyli bez chwili zwłoki, wiedzieli ile może ich ona kosztować. Dość szybko jednak Grisza, tknięty dziwnym przeczuciem, odwrócił się i ruszył z powrotem. Schowany za gęsto rosnącymi drzewami i krzakami obserwował jeźdźców doganiających wóz powożony przez Wungla. Oprócz strażników dróg jechała tam dziesiątka miejscowych, w tym jeden znajomy mu wysoki chudzielec. Zmełł w ustach przekleństwo. Dopiero gdy zbliżył się jeszcze bardziej był w stanie rozróżnić poszczególne słowa. Strażnicy siedzieli na swoich koniach spokojnie, ale nowo przybyli skakali wokół krasnoluda i jego wozu niczym pchły na starym kocie.

- Gdzie oni są, kurduplu? – wrzeszczał ten łysy, górujący wzrostem nie tylko nad Wunglem, ale i swoimi kompanami.

- Mówiłem ci, to nie moje dzieci. Jechali na wozie, a teraz poszli na nogach. Nie pytałem ich gdzie zmierzają.

- Stracisz zaraz wszystko, co na wozie! Gadaj albo...

- Hola, hola!
– przerwał mu spokojnie sierżant. – Wy płacicie za pomoc na trakcie, to wam pomagam. Za ochronę swojego towaru zapłacił Sigridson reprezentowany przez tego tu osobnika, więc wara od jego wozu, jeśli nie chcesz, żeby ktoś z twoich nadział się na bełt. Ktoś lub ty sam.

- By cię... Grisza próbował sobie przypomnieć jego imię. Hans? Chyba tak. – A z krasnoludem co?

- Krasnolud, o ile mi wiadomo, nie jest własnością pana Sigridsona.


- Uczciwy z was do bólu człowiek, sierżancie. – Wungiel może i chciał przemawiać dalej, ale padł pod uderzeniem jednego z łapserdaków Hansa. Wielka laga raz po raz opadała na krasnoluda, a kilku innych dołączyło do zabawy kopiąc ofiarę ciężkimi butami.

Strażnik dróg obserwował to przez długą chwilę.

- Dość. I tak wam nie powie, gdzie poszli. Dość, mówię! Przecież wiadomo, że skryli się w lesie. Pytanie tylko, z której strony drogi.

- To pomożecie ich szukać!
– krzyknął Hans.

- Pomagam na trakcie, zgodnie z umową. Co poza nim nie jest moją sprawą.

Przeklinając na głos rzezimieszek podzielił swoich ludzi na dwie grupy, wskazując każdej inny kierunek. Griszy nie było już przy drodze.

* * *

Gdzieś w lesie Dymitr i Galina bawili się w najlepsze. Niespodziewanie dobry humor rozświetlił ich dzień, pozwolił zapomnieć o problemach. Chłopak pozwolił zakręcić sobą mocno, po czym bez otwierania oczu rzucił nożem w ziemię. Oboje razem popatrzyli na chwiejącą się lekko rączkę.

- Nie wierzę, psia mać...

Ostrze noża wbiło się dokładnie w linię oddzielającą pokraczną sylwetkę od pytajnika. Dokładnie. Miny im zrzedły w jednym momencie, jak na komendę. Popatrzyli na siebie myśląc o tym samym. Wybór kierunku ucieczki to żadna wolność. Rzut nożem to nie decyzja. A ostatni raz, kiedy tak naprawdę mogli wybierać był dawno temu, w Vitewie.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 01-08-2018 o 09:10.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172