lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1 i 1/2] Chęć przeżycia (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18138-wfrp-1-i-1-2-chec-przezycia.html)

Phil 18-02-2019 13:20

Hund powarkiwał cicho. Theo dopiero po dłuższej chwili zobaczył błyski pochodni.

- Cicho, kundlu, to nasi wracają. Albo inni uciekinierzy, choć wolałbym nie, skoro to w tamtą stronę chcę uciekać.

Słowa Theo, nagle przerywające ciszę, wyrwały ze snu Niklasa. Obudził się gwałtownie, ale nie tak bardzo jak za ostatnim razem. Czas w jakim uzmysłowił sobie gdzie jest również był krótszy.

Węglarz razem ze szczurołapem zeszli z wartowni. Powracający w środku nocy ludzie mogli być ciężko ranni albo wycieńczeni. Na szczęście ich stan nie był taki zły. No i zdobyli mnóstwo jedzenia.

Szczurołap i węglarz przywitali przybyłych, zapoznając się z kolejnym wojownikiem. Niedźwiedzie mięso stanowiło dobrą informację dla wszystkich w osadzie, śmierć jednego z uciekinierów psuła jednak nastrój.

- Rano sprawdzę co na północnym wschodzie. Obawiam się, że ożywieńcy jakoś nas tu znajdą, a wtedy…

- Erik ci mówił? Planujemy ruszyć dalej. Jest tylko starszy pan i dzieciaki, poza nimi każdy chyba ujdzie sam
- rozgadał się pobudzony Reinhard.

Niklas tylko głośno wzdychnął gdy usłyszał znowu temat o ruszeniu w drogę. Nie miał ochoty na ponowną wymianę zdań. Ani nie zdołaliby się nawzajem przekonać, ani nie wniosłoby ona nic nowego. Jedynie można było czekać na opinię innych w obozie i liczyć, że ktoś też będzie miał podobny pogląd na sprawę jak on.

Gdy Reinhard dowiedział się o losie Otta i powrocie rannej Henrike wydawał się zbity z tropu. Pożegnał się udając się na spoczynek i obiecując, że przemyśli temat. Czuł na sobie brzemię w postaci losu uciekinierów.
Wolf zbył milczeniem słowa Theo. Udał się prosto do ziemianki z opuszczoną głową.

Gharth burknął, wzruszył ramionami i zostawił kuca i niziołka pod opieką wartowników. Potem poszedł spać. Siedząc na dupie przynajmniej mieli pewność, że nie wpadną na nieumarłych. Wątpił by nekromanta z armią zombich włóczył się po lasach szukając tych kilku ocalałych zamiast iść na ludne osady zanim te przygotują się do obrony, ale umgom i tak nie przetłumaczysz.

Avitto 18-02-2019 22:44

Podsumowanie nocy drugiej.
Śmierć zaglądała do Waldenhugel z przerażającą częstością. Każdy w kościach czuł, że ranna Henrike będzie następna i z takim nastawieniem udali się na spoczynek. Powracający nad ranem patrol wystrychnął wszystkich na dudka. Torstein już nikogo nie powita szelmowskim uśmieszkiem.
Poza tymi rewelacjami noc przebiegła spokojnie. Świt przyniósł też dobre wiadomości. Upolowany niedźwiedź zapewniał sporą ilość jedzenia, którego tak bardzo brakowało. Na dodatek bilans osobowy ostatecznie nie zwiększył się, więc żywności starczy na dłużej. Zwłaszcza, że nieprzytomni Henrike i Ludo nie wzięliby kęsa do ust.

Osób w osadzie: 16
w tym rannych: 3

Dotąd zmarło: 2

Raga 20-02-2019 20:46

Theodosius, zgodnie z prośbą, ponownie obudził Niklasa o świcie. Węglarz wrócił z nim do ziemianki gdzie dzięki swojemu towarzyszowi znowu dane mu było zjeść bardzo skromne śniadanie. Nieco posilony zabrał swój plecak ruszył na poszukiwanie krasnoluda.

Krasnolud jednak spał. Dopiero co wrócił z nocnej wycieczki, na której zabił niedźwiedzia, przywiózł zapasy żywności, skórę, rannego niziołka i sprowadził “do domu” żołnierza. Miał prawo być zmęczony.

Węglarz następnie skierował swoje kroki do drugiej zamieszkałej ziemianki i stanął w jej progu.
- Heini! Mili! Zgodnie z obietnicą macie szansę się wykazać - zaczął prosto z mostu. - Chcecie drewno na opał dzięki któremu nie ściągniecie nam nikogo na kark to zapraszam. Chłopaki w nocy upolowali niedźwiedzia, to chociaż trochę pomożecie przy jego przygotowaniu.

Słudzy byli wyraźnie zaskoczeni. Nie spodziewali się, że Niklas nie będzie tak konsekwentny, ale perspektywa ogniska i ciepłego jedzenia przemówiła by każdemu do rozsądku.

Ludo nie był w najlepszej formie i Niklas nie miał serca zdzierać go z posłania, ale niziołek zaoferował swojego kuca do pomocy pod warunkiem, że nie stanie mu się żadna krzywda.
Po krótkiej rozmowie udało się ustalić, że najlepiej będzie zacząć na południowym wschodzie. Było tam ponoć dosyć dużo świeżych wiatrowałów, które jeszcze nie zdążyły zawilgotnieć.

Heini i Mili byli markotni całą drogę. Mieli mu pewnie nadal za złe jak potraktował ich poprzedniego dnia. Niklas nie przejmował się tym, ale dla dobra relacji w obozie, niby od niechcenia i niby dla zabicia czasu, zrobił im pogadankę na temat drewna i palenia ogniska.

Maszerowali jakieś pół godziny, aż Niklas natknął się na pierwszy przyzwoitej jakości wiatrował. Kucem zajęli się słudzy, a węglarz zabrał się do pracy. W pierwszej kolejności poszły gałęzie, bo one były najbardziej uschnięte. Pierwszy transport był gotowy zanim dwójka jego towarzyszy zdążyła się znudzić. Drewno zamocowali kucowi na grzbiecie za pomocą liny, a Heini dostał dodatkowo naręcze do niesienia. Mimo wczorajszej groźby Niklas potraktował go dosyć łagodnie. Mili miała za zadanie prowadzić kuca. Słudzy dostali wyraźne polecenie aby dali znać w obozie, żeby nie zużywać pierwszej partii drewna. Mają złożyć je w suchym miejscu i ma ona służyć jako podpałka.

Niklas pracował do południa. Nie liczył ile kursów wykonali Heini i Mili z kucem. Rąbał konar pod ich nieobecność, a pomagał im przy załadunku gdy byli z powrotem. Wrócili razem z ostatnim transportem. Para w drodze była bardziej rozmowna niż rano. Być może wspólna praca pozwoliła im przestać żywić do niego urazę.

Gdy wrócili w do obozu Niklas stwierdził, że udało im się zorganizować dosyć przyzwoitą ilość drewna. Zabrał się do przygotowania ogniska w palenisku. Upieczone mięso niedźwiedzia i zagotowana woda przyda się każdemu.

Phil 25-02-2019 11:18

Noc upłynęła spokojnie. Poranne mgły rozwiały się w trakcie warty pełnionej przez przez Theodosiusa. Nikt nie zaatakował osady i szczurołap przez chwilę myślał, że może myli się. Tylko przez chwilę jednak, od razu wróciły wizja najazdu ożywionych trupów. Pozbierał swoje rzeczy z chaty, zostawił porcje jedzenia Niklasowi, gwizdnął na psa i spotkał się z Erikiem. Dał strażnikowi kawałek krzemienia, którego ten potrzebował na naprawy broni, a potem ruszyli zgodnie z planem na północny-wschód. Niestety, nie znaleźli żadnej zwierzyny. Trochę dalej spostrzegli jednak wiele zdrowych, wysokich drzew. Cóż, część uciekinierów chciała zostać we wiosce, tu mieli pełno budulca, gdyby był im potrzebny do remontu chat czy palisady. Szczurołap nie był pewny, czy ktokolwiek ma odpowiednie narzędzia, a nad transportem bali nawet się nie zastanawiał. Może koń jego towarzysza, ale trwałoby to wieki...

Erik i Theo nie rozmawiali zbyt wiele. Woleli być cicho, nie przyciągać uwagi wroga i nie odstraszać zwierząt.

Nami 12-03-2019 11:27


Budząc się z rana nie miała pojęcia o wielu sprawach. Dzień wydał się z początku jakby lepszy. Dosłownie przez pół minuty wszystko nabrało barw i nowych kolorów. Nawet mignął uśmiech na zmęczonym obliczu rudowłosej kiedy nagle jej umysł uświadomił sobie, że to nie jest zwykły, codzienny poranek a kontynuacja koszmaru, którego końca nie była w stanie dojrzeć. Widząc obok śpiącego jak dziecko ojca, postanowiła, że poświęci mu dziś więcej czasu. Naszła ją nagła świadomość ulotności życia i ludzkiej kruchości względem czasu. Była przygotowana na śmierć, nie tylko swoją ale i papy. Zastanawiała się tez nad Erikiem.

Korzystając z tego, że staruszek jeszcze śpi, Lisa postanowiła wykorzystać czas na umycie się. Szybko zmyła brud nasączona woda szmata. Woda była zimna, wiec starała się zrobić to sprawnie i szybko, ubrać się w świeże ubranie na zmianę, które choć było mniej praktyczne w takich warunkach, to przynajmniej było czyste. Przepocone i ubłocone spodnie, koszule, płaszcz oraz bieliznę wyprała w bali porządnie szorując je kostka szarego mydła. Woda dość szybko zmętniała zmieniając barwę na szarobrunatny. Rozwiesiła ubrania na resztkach płotu aby wyschło, a potem wylała wodę na pole za domem.
Włosy wolała umyć w strumieniu i tak tez uczyniła gdy tylko wzeszło słońce nadając choć odrobiny ciepła pierwszymi promieniami.

Przeszła przez obóz ubrana w długa, prosta ciemnozieloną sukienkę do kostek. Jej końce materiału były lekko postrzępione, odsłaniały trzewiki z wysoka cholewka i lekkim, płaskim jak i niskim obcasie. Rękawy sukienki były długie, kołnierzyk zapinany miała przy samej szyi.

Potem zajęła się swoimi obowiązkami. Henrike była w takim stanie, że bardziej zastanawiała się czy nie trzeba uciąć jej nogi, niż nad tym jak zbić gorączkę. Podała co zawsze, nie potrafiła wymyślić nic nowego. Ludo był nowym nabytkiem, który nieco zdziwił Lisę. Nie rozumiała jak do tego mogło dojść ani co się stało. Nikt z nią nie rozmawiał, po prostu go zostawili i tyle. Cyruliczka odebrała to bardzo osobiście i wzięła do siebie sposób, w jaki „podrzucano” jej rannych. Mieli ją za nic. Nawet Erik. To sprawiło, że Melisa bardzo posmutniała. Opatrzyła niziołka na ile umiała i postanowiła zabrać się za porządki. Nic tak dobrze się nie robi w smutku jak sprzątania. Pranie, cerowanie, zamiatanie, mycie podłóg - czynności te zajmowały głowę i ciało na tyle by choć na moment zmieść smutek w kąt. Niestety później on powrócił.

Wolny czas spędziła z tatą, który namówił ją by cis zjadła. Rozmawiali, choć dla osób postronnych ich wymiany zdań mogłyby być absurdalne lub niedorzeczne. Kardigan bowiem dosyć często mówił od rzeczy, o sprawach które wcale nie miały miejsca lub działy się wiele lat temu i teraz były już nieaktualne. Dla dziewczyny jednak miało to ogromne znaczenie i choć wciąż jej wzrok ukradkiem poszukiwał Erika, starała się już nim nie interesować. Prócz ojca była sama. Czuła się samotna, a i ludzi w obozie jakby ubywało.

hen_cerbin 12-03-2019 16:34

Wyspany i najedzony khazad mógł wrócić do pracy z optymalną (jak na warunki) wydajnością. Mając odpowiedni kawałek krzemienia od Erika Gharth z miejsca zabrał się za naprawę pistoletu i choć pierwsza próba osadzenia kamienia w mechanizmie spustowym okazała się nieudana (grube paluchy pomagają ścisnąć młot i przywalić ale przeszkadzają przy bardziej precyzyjnych pracach) to druga okazała się perfekcyjna. Pistolet powinien działać jak nowy. A może nawet lepiej.
Bez słowa zwrócił go Erikowi i poszedł pomóc Niklasowi. Ten wcześniej mówił coś do krasnoluda, ale Gharth był zbyt śpiący by zrozumieć cokolwiek poza tym, że potrzeba kogoś z siłą fizyczną. A na brak tej khazad nie narzekał.
Nie przeszkadzało mu też robienie za woła roboczego. Kopanie dziur, noszenie drewna - żaden problem. Byle nie kazali mu gadać. Już wczoraj się nagadał za cały miesiąc.

Raga 26-03-2019 15:25

Niklas ziewnął. Zaczynało się popołudnie, a on zaczynał odczuwać zmęczenie. Nocne warty musiały trochę wybić go z rytmu dnia. Jeśli miał znowu zarwać noc to będzie musiał się przespać, ale na to było jeszcze za wcześnie. Węglarz ruszył do ziemianki Wolfa.

- Wolf! - zagadnął od progu. - Mamy trochę drewna i mogę rozpalić ognisko, które nie powinno zwrócić niczyjej uwagi. Może by przyrządzić tego niedźwiedzia z nocy. Każdy się naje, a przy wspólnym posiłku humory się poprawią. Kogo by można było poprosić o zajęcie się mięsem?
- W sumie ja mogę to zrobić - zaproponowana Anna. - Już chwilę nie było konkretnego jedzenia.
Wolf spojrzał na kobietę i skinął głową w geście zgody.
- To idę zająć się ogniem - odparł zadowolony węglarz. - Potem zorganizuję kolejny kurs po drewno do obozu. Heini, Mili. Można na was liczyć? - tym razem zwrócił się do znanej mu już pary, a oni patrząc po sobie potwierdzili.

Niklas zrobił kilka na pozór podobnych kupek drewna wokół paleniska na środku obozu i z rozwagą układał stos pod ognisko. Największe kawałki na spodzie, które wraz z odległością od ziemi stawały się coraz cieńsze. Ważna była ocena wilgotności materiału i węglarz wątpił czy ktokolwiek, poza nim, w obozie umiałby to zrobić. Mężczyzna używając hubki i krzesiwa podpalił podpałkę znajdującą się na samym szczycie.
Metoda górnego palenia, której się nauczył ze względu na jej efektywność, teraz miał okazję użyć ze względu na generowanie praktycznie niezauważalnej ilości dymu. Wspomniało mu się przy okazji jak ojciec mówił, że metoda ta jest najczęściej używana przez wszelkiej maści bandy i oddziały partyzanckie, żeby nie zdradzać swojej pozycji.

Wolf przyniósł patyki, a Anna, która w międzyczasie zajęła się porcjowaniem mięsa, wróciła i dała sygnał, że intensywność ognia jest wystarczająca. Część porcji nadawała się do szybkiego upieczenia, ale były też większe kawałki, które potrzebowały więcej czasu. Odgłos ogniska i zapach mięsa zwabił większość mieszkańców obozu. Nie trzeba było ich mocno zachęcać aby dołączyli do nietypowej uczty.

Niklas wytłumaczył Wolfowi i Annie w jaki sposób dorzucać, którego drewna, aby zminimalizować ilość dymu w momencie gdy on ruszy po kolejną partię drewna.

***

Do poprzedniego składu tym razem dołączył Gharth. Po prostu wziął kilof i ruszył z nimi. Niklas od razu domyślił się jego intencji i nie musiał o nic pytać.
Na miejscu wystarczyło wyjaśnić krasnoludowi, w których miejscach docelowo mają stanąć dwa mielerze i jakiej mają być średnicy. Gharth skopał kilofem ziemię i usunął ją Niklasową łopatą zanim Węglarz i słudzy wrócili po dostarczeniu pierwszego transportu do wioski.
Przy następnych dwóch uczestniczyli już wszyscy. Niklas wyjaśnił, że wypalaniem węgla zajmie się dopiero rano, bo teraz jest zbyt zmęczony i może nie dopilnować procesu, a w nocy będzie za ciemno i przyda się na warcie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:04.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172