Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2018, 16:28   #21
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Starcie było krótkie i owocne, przynajmniej jeśli chodziło o ilość trupów po jednej ze stron. Chociaż czy trup ponownie wysłany w objęcia śmierci był trupem, czy czymś innym?

- Może by trzeba spalić to paskudztwo, by nie wzniosło sie po raz drugi w powietrze? - zaproponował Hagen, po czym, wzorem Melity, wybrał się na poszukiwanie bełtów. Wszak te nie rosły na drzewach, a trudno było sądzić, że po drodze uda się, w jakimś sklepiku, uzupełnić te wystrzelone.

A potem, po uzupełnieniu zapasu bełtów w magazynku, zabrał się za małą przekąskę. Jedzenie było czymś, o czym nie należało zapominać, nawet w środku takiego ponurego lasu.


Dalsza podróż nie obfitowała już w podobnie niemiłe zdarzenia, chociaż nie znaczyło to, że było dużo przyjemniej. Mgła, mgła, mgła... No i drzewa, które wydawały się jakby mniej przyjazne, niż to bywało w zwykłych lasach.

Robiło się coraz ciemniej i, choć w pierwszej chwili wydawało się mało prawdopodobne, jeszcze bardziej ponuro.
Hagen już się zaczął rozglądać za jakimś miejscem na nocleg, gdy za zakrętem pojawiła się chata.
Na krzyk kobiet Hagen nie zareagował. Nie to, że jej los był mu obojętny. Po prostu uznał, że zbyt wiele osób biegnących na ratunek może sobie najwyżej przeszkadzać.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-10-2018, 22:48   #22
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację

Krótka przerwa i znów wyruszyli w drogę choć już zabójca był w lepszym humorze niż poprzednio. W końcu się coś działo, był pierwszy zwiastun tego co mogło ich czekać. Cokolwiek jednak czaiło się za ścianą drzew nagle uznawało że póki co nie zaatakuje, zapewne czekając na nocną porę. Taak, taka pora była dla niektórych bestii idealną okazją. Wykorzystując ciemności i to że ludzie nie widzą w nich bez światła z chęcią atakowali wprowadzając tym samym chaos i strach wśród swych ofiar. Balgrim był parę razy świadkiem takiego najazdu ze strony zwierzoludzi. Uwielbiał wtedy kontratakować. Bestie były wtedy tak zaskoczone tym, że ktoś to je atakuje z mroków.

Kobiece wrzaski o pomoc oznaczały że się nie mylił co do nocnych ataków. Zdziwił go trochę widok samotnej chatki na takim odludziu, ale to zeszło na drugi plan. Skoro była okazja do walki to nie miał zamiaru z niej zrezygnować. Zwłaszcza że podejrzewał pułapkę, a w środku mogło się czaić kilku zwierzoludzi czekających na naiwnych podróżnych. Ha, zaraz im wybije z głowy głupie pomysły.
Zeskoczywszy z konia przed domkiem puścił się biegiem w jego kierunku by wbić się do środka. Jednak zamiast przez drzwi postanowił wskoczyć przez otwarte okno, tym samym zaskakując ewentualnych przeciwników.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 30-10-2018, 12:10   #23
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Podejrzewała, że nieumarłe ptaki nie będą mieć większych szans z nimi, ale nie sądziła, że wszystko pójdzie aż tak szybko. Delikatnym uśmiechem skwitowała wbijające się w cielsko kruka lodowe groty i skinęła głową Rolfowi oraz Reinmarowi, gdy zajęli się kolejnymi lęcącymi na nią. Mimo wszystko dobrze było mieć jakąś ochronę i kogoś, kto w razie czego cię wspomoże, bo nie na każdą sytuację Yelena miała wpływ i doskonale sobie z tego zdawała sprawę. Co nie znaczyło, że miała im się z tego spowiadać. Po walce podjechała do łowcy i fechmistrza, dziękując im za pomoc, choć nie obdarzyła ich choćby cieniem uśmiechu, a ton jej głosu sugerował, że nie jest ich dłużniczką. Choć oczywiście nie zamierzała ich zostawić w potrzebie, gdyby tego potrzebowali.

Na popasie niewiele się odzywała, skupiona na własnych myślach i posiłku. Cała ta sytuacja nie podobała jej się i miała wrażenie, że czarnoksiężnik - jeśli naprawdę wrócił do życia - ma większą moc, niż początkowo jej się wydawało. Ta nasycona ponurą energią mgła, te ptaki, które zapewne miały stanowić przedsmak... mogła się tylko domyślać, jakie inne paskudne rzeczy spotkają na swojej drodze, nim dotrą do sanktuarium zła. Tym bardziej miała w obowiązku zająć się Drachenfelsem z tymi oto zebranymi przez grafa ludźmi i nie wątpiła w powodzenie ich zadania. Po nakarmieniu klaczy ruszyła z pozostałymi w dalszą drogę, skupiona na wyglądaniu niebezpieczeństw.

Niewiele dało się zobaczyć przez mgłę, która zamazała cały obraz świata. Czarownica nie dziwiła się, że szlak prowadzący w góry był wymarły - takie sytuacje wywoływały u zwykłych podróżnych pierwotny strach, a przecież i wątły, podatny na wszystko umysł potrafił przy takich okazjach płatać figle i dopowiadać pewne rzeczy. A gdy mgła się nieco rozproszyła, przyszedł wieczór. Nie od dziś wiadomo było, że podróżowanie po zmroku na szlaku to jak prośba o kłopoty, zwłaszcza w tak niegościnnych warunkach i ktoś się chyba o tym przekonał na własnej skórze, gdy usłyszeli krzyk jakiejś kobiety. Niektórzy z towarzyszy ruszyli w stronę domu przycupniętego na skraju lasu, gdzie dostrzegli nieznajomą, jednak czarownica nie zamierzała póki co angażować się w próbę pomocy, zostawiając ją tym, którzy pobiegli przodem. Wraz z tymi, którzy zostali, zbliżała się powoli ku domostwu, będąc czujną i w gotowości.

Jakoś jej się to wszystko nie za bardzo podobało i miała złe przeczucia.

 
Tabasa jest offline  
Stary 30-10-2018, 13:59   #24
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Walka była krótka i niezbyt dramatyczna. Siła ognia wszystkich była wystarczająca, aby poradzić sobie z lekkim, latającym przeciwnikiem. Towarzysze Reinmara strzelali bardzo dobrze, a sam fechmistrz popisał się strzałem w pikującego na czarodziejkę kruka. Rusznica przyjemnie kopnęła bark, kłąb dymu na moment przysłonił widok, ale pocisk bezbłędnie poleciał przez polanę aby roztrzaskać truchło potwora w rozbryzgu kości i zgniłego mięsa. Koń zatańczył na zadnich kopytach, kiedy fechmistrz ponownie wypalił do reszty kruków, sprowadzonych na ziemię szybko nakręcanymi kuszami towarzyszy. Po chwili siedział z dymiącym pistoletem w siodle, patrząc, czy nie nadciąga kolejny wróg.

Chwilowy popas pozwolił nieco rozprostować nogi, a łyk gorzałki przyjemnie rozgrzał palce i stopy. Fechmistrz posilił się kawałkiem chleba i mięsa, które wyciągnął z juków, krojąc paski wołowiny dla siebie, i psa. Rozglądał się dokoła, obserwując pochylone, ciężkie od deszczu gałęzie okolicznych drzew, sprawiające wrażenie tysięcy rąk, wyciągających się z mgły by porwać nieostrożnych podróżnych. "Wariactwo..." pomyślał żując mięso i widząc, jak wzrok płata mu figle.
Mgła mogła skrywać więcej niespodzianek i należało być ostrożnym, szczególnie widząc ślady bytności jakichś bandytów, może orków. A może sił nieczystych i chaosu. Pies, uspokoiwszy się nieco po zabiciu trupów starannie obwąchiwał resztki wozu, ale Reinmar nie zamierzał podążał tropem w mglisty las. Pozostawało trzymać się ścieżki. Fechmistrz zaczął repetować broń, przez chwilę słuchają miłego dla ucha terkotania obu zamków, w miarę nakręcał każde koło mosiężnym kluczykiem.

A mgła gęstniała i nic nie zapowiadało, że pogoda miała się zmienić. Reinmara zaczynało nawet ciekawić, czy by nie zapytać o tą mgłę czarodziejkę, bo wydawało się nienaturalne, aby to cholerstwo nie zeszło już w jakąś dolinę, albo się nie podniosło. Tak, jakby ktoś celowo, być może używając mrocznej magii chciał im przeszkodzić. "Wyzwanie. Dobrze" pomyślał fechmistrz. Przynajmniej zakład z Jugendfreundem nie okaże się wyprawą krajoznawczą. "Ciekawe, co potrafi sam czarodziej?" zastanawiał się Reinmar licząc na ten przemiły, wchodzący za skórę dreszcz towarzyszący starciu ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem.

Kiedy dotarli do samotnej chatki, i Reinmar zobaczył w oknie kobietę, najwyraźniej zaatakowaną przez kogoś na tym odludziu nie wahał się ani chwili. Podjechał prawie pod same drzwi, wyszarpując płynnie z olstr oba pistolety, spojrzał na część towarzyszy, którzy mieli podobny pomysł co on w kwestii udzielania pomocy, zsiadł z konia i uderzył silnie barkiem o drzwi, zamierzając wedrzeć się do środka i poczęstować ewentualnego napastnika porcją ołowiu.*
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 30-10-2018, 15:16   #25
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Rolf zszedł z konia i trzymając go za wodze podszedł do kruka przeszytego jego strzał. Stanął na truchle i wyszarpnął pocisk. Zaśmierdziało nieznośnie i łowca się skrzywił z obrzydzenia. Gdy lekki wiaterek przewiał nieznośny zapach Hasmans wytarł strzałę o liście mech i schował na miejsce. Strzały były drogocenne na takiej wyprawie. Nie wiadomo kiedy ich zabraknie a zapowiadało się, że sporo ich będzie wypuszczał i sporo może się później nie nadać.

Yelena podziękowała w iście swoim stylu. Rolf uśmiechnął się przypominając sobie, że wcale się nie zmieniła przez te kilka lat.
- Do usług.- Rzucił Rolf nie wiedząc co powiedzieć. Wiedział, że więcej nic nie otrzyma. Ni uśmiechu czy ciepłych słów.

***

Mgła gęstniała i widoczność malała do zaledwie do kilku metrów. Rolf odłożył łuk i sięgnął po miecz oraz tarczę. Wiedział, że i tak z bliska nie zrobiłby nic przeciwnikowi a nawet jeśli to będzie bezbronny.
Mgła gęstniała i Rolfowi zaczynała stawać gęsia skórka. Niby nie był strachliwy, ale to było nienormalne. Drachenfels raczej nie mógł mieć takiego zasięgu będąc dopiero co odzyskującym siły czarownikiem i musiał mu ktoś pomagać i ktoś musiał go przebudzić. Na nekromancji mało się znał, ale nie jedno już słyszał. Oczywiście Rolf domyślał się, że tym kimś był Xardar. Przynajmniej tak go nazywano. Był już na jego tropie od długiego czasu odkąd doprowadził do śmierci jego ukochaną i jej rodzinę kilka miesięcy temu.

***

Wyjechali na polankę a do ich uszu doszedł krzyk kobiety. Rolf poczuł ścisk w piersi i przed oczyma zobaczył domek na końcu polany a w oknie kobietę. Kobietę czy Annę? Hasmans nie czekał długo i poczuł, ze historia sie powtarza. Wyminął towarzyszy, którzy zostali i ruszył za doskakującymi do chaty. Zeskoczył z konia a wodze zarzucił o barierkę. Stanął koło Kessela i czekał na jego znak by wbić się za nim wcześniej oznajmując kierunek.
- Ja na prawo.- Szepnął.
 
Hakon jest offline  
Stary 01-11-2018, 19:34   #26
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Zło, zostało zniszczone, walka nie trwała długo. No może nie było to całe zło, a tylko jego drobny odprysk, ale tak sprawne rozprawienie się z nim i brak jakichkolwiek ran u bohaterów stanowiło niezbity dowód, że Pani Jeziora sprzyja swojemu wybrańcowi i pozostałym pielgrzymom Grala.
- Będzie to z dwa miesiące temu jak koń się nie spłoszy walcząc z większymi plugastwami czerwonego barona. Nie mamy się czego lękać, choć Hagenie masz rację. Dobrze byłoby spalić te splugawione truchła. Tym zając mógłby się jednak leśniczy, nas wzywa ważniejszy obowiązek. - Sir Warwick zatoczył koło po pobojowisku, pozwalając swojemu rumakowi, podkutymi kopytami zmiażdżyć liche czaszki tych nędznych ptasich kreatur.


Bretończyk cieszył się z towarzystwa, nie przeszkadzała mu okropna pogoda, nienaturalna mgłą, czy posępny las. Nawet obecność kobiet nie wpływała na jego nastrój. Zresztą tą pierwszą, bardzo młodą o kruczoczarnych włosach mogła być wybranką serca Storma. Łowca zdawał znać się na swoim fachu, zapewne był przekonany, że zapewni swej pani ochronę i opiekę, a widać było że i zadbał o jej wyszkolenie. Zresztą taka dama z pewnością umili nie jeden postój, pięknym śpiewem, czy recytowaniem poezji. Druga kobieta, która nazwał panną Grala była bardziej tajemnicza. Nawet kolor jej włosów świadczył o oddaniu ideałom bogini. Swoją obecnością wybudzała należny szacunek i nie można byłą ją oskarżyć o rozwiązłość nawet jeśli miała rozpuszczone włosy. Mimo wszystko należało zachować ostrożność, Mroczne Potęgi w przeszłości próbowały już podszywać się pod Panny Grala wykorzystując ich reputację do realizacji swych plugawych planów. Rozważaniom takim należało jednak dać spokój, co będzie to będzie, a łaska Pani wskaże słuszną drogę.
Krótki odpoczynek pozwolił napełnić brzuchy, czy znaleźć chwilę aby dociągnąć popręg rumakowi. Chwilę później ruszyli w dalszą drogę. Powoli już zmierzchało, gdy koń podniósł wysoko głowę, a uszy skierował ku przodowi. Chwilę później rozległ się kobiecy krzyk. Paręnaście metrów dalej, gdy minęli zakręt sprawa się wyjaśniła. W domku jakiś zbój napadł na niewinną niewiastę, która wezwała pomocy. Może i była to plugawa magia, złuda stworzona przez mroczne potęgi, aby ich zwabić. Ale nawet jeśli tak było, to z pomocą Pani Jeziora zło zostanie zniszczone, a ich nędzne sztuczki na nic się zdadzą. Część z towarzyszy wystrzelili do przodu, zapewne podobnie postrzegali tą sprawę. Rycerz Próby zeskoczył z rumaka, zostawiając go samego sobie. Wierzchowiec był potężny, szkolony wiedział jak się zachować, a gdyby coś spróbowało go spłoszy, to zapewne to coś miało by rozbitą kopytem czaszkę, albo zostało by przez rumaka zagryzione. Wracając jednak do sprawy, Sir Warwick dobył swojego lśniącego miecza, chwycił pewniej tarcze.
- Banito zostaw niewiastę w spokoju! Wyzywam Was na pojedynek, zejdzie i stańcie do walki, za krzty honoru nie macie chowając się za bezbronną kobietą! – Rycerz mówił podniesionym głosem, nie miał jednak zamiaru czekać pod oknem, aż napastnik wyleje na niego wiadro pomyj. Ruszył żwawym krokiem ku frontowym drzwiom.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 03-11-2018, 12:57   #27
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Gnani chęcią pomocy niewiaście w opresji i mordu na jej oprawcach, Reinmar, Balgrim, Rolf i Warwick wyrwali do przodu ku tajemniczej chacie, a rozrywające krzyki kobiety, z którą ktoś obchodził się gwałtownie, wciąż roznosiły się echem po okolicy. Pierwszy przy wejściu był fechtmistrz, który nie patyczkując się, rąbnął z bara w drzwi, wpadając z nimi do środka, za plecami mając czujnego Rolfa. Obaj znaleźli się w środku akurat w momencie, gdy przez okno niezdarnie wskoczył Balgrim, dysząc ciężko i rozglądając się za bitką. Z zewnątrz dochodziło nawoływanie Warwicka, jednak nie to wzbudziło największe zaskoczenie na twarzach trzech mężczyzn w chacie.

Jak okiem sięgnąć, wnętrze było puste i zaniedbane, a w powietrzu unosił się zapach wilgoci i stęchlizny. Na stojącym pośrodku stole zalegały resztki zepsutego, pokrytego pleśnią jedzenia, na widok którego robiło się niedobrze. Znajdujące się pod ścianą łóżko znaczyły spore plamy krwi, które mogły mieć dobrych kilka lat. W głębi sali znajdował się wygaszony kominek na którym ktoś zostawił spory, przykryty pokrywką kociołek. Po lewej od wejścia znajdowały się zmurszałe, pokryte kurzem schody na piętro, gdzie żółty blask światła rozpraszał panujący mrok. Mężczyźni poszli na górę, jednak nikogo tam nie znaleźli. Nie było śladu kobiety, ani jej oprawcy. Jedynie stara, zakurzona latarnia wisiała na skoblu przy łóżku poznaczonym starymi plamami krwi. Szafka nocna została przewrócona i przykryta sporą kołdrą kurzu, drzwi szafy stojącej pod ścianą były oberwane, odkrywając jakieś stare, proste kobiece i męskie ubrania. Dom wyglądał na niezamieszkany od dawna, a ślady, jakie znaleźliście, wskazywały jasno na popełnioną tutaj zbrodnię.

Mimo to doskonale słyszeliście krzyki kobiety i widzieliście ją w oknie, tak samo, jak i cień mężczyzny za nią. Czyżby wasze umysły płatały wam figle? Gdy pozostali dołączyli do was, Reinmar wyjaśnił sytuację i biorąc pod uwagę okoliczności, zdecydowaliście się na nocleg w chacie, zwłaszcza, że mrok otulił już okolicę na dobre i zaczęło kropić. Melita i Hagen odkryli za domem niewielką, acz zadaszoną zagrodę, w której można było zostawić zaniepokojone wierzchowce, co też uczyniliście. W domu pod schodami trafiliście na stare, wysuszone kawałki drewna, a Rolf i Reinmar zabrali się za rozpalenie kominka. Wcześniej Balgrim zajrzał do kociołka pozostawionego na palenisku i aż się skrzywił, gdy w środku ujrzał białą, błotnistą breję, w której ktoś zatopił pukiel czarnych włosów. Niecodzienne znalezisko wzbudziło w was czujność, tak samo jak i fakt, że kobieta i jej niedoszły oprawca po prostu rozpłynęli się w powietrzu. Po kilku minutach walki z suchym, sosnowym drzewem, fechtmistrz i łowca wampirów rozpalili w kominku, sprawiając, że w pokoju zrobiło się przyjemnie i ciepło.


Zajęliście się przygotowaniem posiłku, rozmawiając przy okazji, a w międzyczasie na zewnątrz rozpadało się na dobre. Deszcz tłukł o szyby z taką siłą, jakby za chwilę miał je rozbić, dlatego cieszyliście się z dachu nad głową i miejsca do spania. Ktoś będzie musiał iść sprawdzić, czy zwierzęta mają się dobrze, jednak póki chłonęliście ciepło bijące od kominka i smak przygotowanej strawy. Mniej więcej w połowie wieczerzy, gdy za oknem szalała paskudna nawałnica, a między nieszczelnymi deskami zawodził wiatr, usłyszliście nagle głośne pukanie do drzwi. Pies Reinmara od razu zjeżył sierść na karku, stając w pozycji do ataku i powarkując groźnie, wy zerwaliście się na równe nogi, a niektórym jedzenie niemal stanęło w przełyku. Warczenie nie odstraszyło jednak potencjalnego nocnego gościa, gdyż tym razem zaczął walić głośno w drzwi, przy akompaniamencie ostrego szczekania czworonożnego kompana fechtmistrza. Zardzewiały skobel, na który były zamknięte, z pewnością długo już nie wytrzyma.
 
Mroku jest offline  
Stary 03-11-2018, 14:07   #28
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Z wolna podjechała do chaty w towarzystwie Hagena, Melity i Kurta. Nie usłyszała żadnych wystrzałów, tudzież szczęku krzyżowanej stali, zatem panowie musieli szybko opanować sytuację w sposób w miarę pokojowy. Jak się okazało potem, nie była to do końca prawda, gdyż domostwo było całkiem opuszczone, a czas odcisnął na nim swe piętno. Yelena mogła się tylko domyślać, co widzieli w oknie na piętrze... wielokrotnie słyszała o zjawach i duchach, które nie mogą zaznać spokoju, nawiedzając miejsce, gdzie zostały zamordowane, lub niezbyt należycie zostały załatwione sprawy związane z ich pochówkiem. Czyżby właśnie doświadczyli obecności takich bytów na własnej skórze? To było bardziej, niż pewne, biorąc pod uwagę, że otaczała ich zła energia.

Zostawiła klacz w zagrodzie z pozostałymi zwierzętami i wróciła do chaty.
- To, co widzieliśmy, to była prawdopodobnie wizja śmierci tej biedaczki. Słyszałam kiedyś opowieści o tym, że zjawy i duchy nie opuszczają miejsca, w którym zginęły, chyba, że ktoś zapewni spokój ich duszom - powiedziała, przyglądając się niemal wyblakłej plamie krwi na łóżku. Spojrzała na Reinmara i Rolfa. - Ktoś powinien na noc zostać z końmi. Jesteśmy w niebezpiecznym, nienaturalnym środowisku, dlatego przyda się mieć oko na zwierzęta.

Niedługo później rozpalono w kominku, a Yelena usadowiła się jak najdalej od paleniska, gdyż przesadne ciepło niezbyt dobrze robiło jej na samopoczucie. Zajadając ze smakiem kolację od czasu do czasu rozmawiała z towarzyszami, zwłaszcza, gdy została o coś zagadnięta.
- Nie chcę wyjść na przesądną, ale skoro widzieliśmy, co widzieliśmy, żadne z nas nie powinno spać w tych pokrwawionych łóżkach - rzuciła spokojnym, chłodnym tonem. - Nie ma co kusić losu. Licho najwyraźniej tutaj nie śpi i ma się dobrze.

I nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych słów. Najpierw przez szalejącą na zewnątrz słotę usłyszeli pukanie do drzwi, które sprawiło, że łyżka niemal wypadła jej z dłoni, a potem ktoś zaczął w nie walić, wyraźnie próbując dostać się do środka. Pies Reinmara szczekał przeraźliwie, gotowy skoczyć ku wejściu.
- Zdradź swe imię i zamiary, to może cię przenocujemy! - Krzyknęła gardłowo, zimno, w kierunku drzwi.
Nikt jej nie odpowiedział, a walenie w drzwi nie ustawało.
- Jestem za tym, żeby nie otwierać - powiedziała do pozostałych. - Odnoszę wrażenie, że cokolwiek tam jest, nie szuka schronienia przed deszczem.

Odłożyła miskę z gulaszem i chwyciła za kostur, w pamięci odnajdując formułę zaklęcia. Czekała w gotowości na dalszy przebieg wydarzeń i miała nadzieję, że żadne z towarzyszy nie zdecyduje się na otwarcie tych przeklętych drzwi. Znowu miała złe przeczucia, choć o dziwo, pozostawała spokojna.

 
Tabasa jest offline  
Stary 03-11-2018, 17:40   #29
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dom okazał się kolejną niespodzianką, zgotowaną przez przeklęty las.
Zdecydowanie nie było kogo ratować. A dokładniej - spóźnili się o kilka (zapewne) lat, by móc zratować niewiastę, co o pomoc prosiła.
Czy był to bandycki napad, czy może mąż zabił żonę w ataku zazdrości - trudno było orzec. W każdym razie nie zbrojni mężowie byli tu przydatni, a najwyżej kapłan jakiś, który by zapewnił spokój udręczonym duchom.
Do takich jednak celów Hagen się nie nadawał. Nie zajmował się duchami, a możliwości ich odesłania leżały poza jego zasięgiem.
No ale duchy to jedno, a konieczność znalezienia schronienia na noc przed deszczem to całkiem inna sprawa.
Być może niektórzy byli zawiedzeni, że nie ma kogo utrupić, ale Hagen do nich nie należał. Uważał, że im mniej problemów natkną się przed dotarciem do zamku, tym lepiej. Tym więcej sił zachowają na ostatecznie starcie.

- Zorganizujmy warty - odparł na propozycję magiczki. Ciekaw był, czy projektodawczyni też się poświęci i pójdzie na dwór. - Dwie osoby, potem zmiana. I kolejna. Jest nas dosyć, by każdy zdołał wypocząć.


Nim jednak zdążyli zjeść kolację okazało się, że większe zainteresowanie wzbudzali jednak ono, niż pozostawione na zewnątrz wierzchowce.
Natręt był natarczywy i nie reagował na próby nawiązania porozumienia.

- Pewnie jakiś leśny stwór go goni - powiedział Hagen, z bronią w dłoni podchodząc do drzwi, by odsunąć zasuwę, zanim ta do końca puści.

Miał zamiar tak stanąć, by nie oberwać nagle pchniętymi drzwiami.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-11-2018 o 17:45.
Kerm jest offline  
Stary 03-11-2018, 17:43   #30
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Dzień miał się ku schyłkowi, a domostwo okazało się puste. Żaden banita u nie odpowiedział, żadna niewiasta nie była w opałach. Złuda i przeklęte miejsce. Zatruty las i jego mgliste opary. Zapadła jednak czarna noc, towarzysze radzili przenocować pod dachem. Białowłosa wspominała o wizji śmierci, duchach i zjawach. Dlatego Bretończykowi pomysł aby tu pozostać się nie podobał. Z drugiej strony jego rumak mógł odpocząć, a i on sam posilić się i zagrzać przy kominku. Warwick oporządził więc swego wierzchowca, a i potem zadbał o siebie. W tak parszywym miejscu nie rozstawał się jednak ze swym mieczem, nie pozbawiał tarczy i zbroi. Mimo wszystko chętnie słuchał opowieści innych, choć sam skupił się na prośbie do swej Pani. W najbliższych dniach, albo i godzinach mogło dojść do bitwy należało więc zwrócić się do Bogini o ochronę. Przyklęknął i z ręką na medalionie zaczął spokojnie wypowiadać słowa modlitwy.

-My, Bretończycy, kochamy Panią Jeziora,
Znaną na całym świecie oraz nasz kraj prawdziwy.
Bez lęku w bitwie, jak nasi dobrzy ojcowie,
Przelewać swoją krew będziemy za Ciebie.
Quenelles, kraina rycerzy Grala, kraina bardów,
Nie ma tam innej Pani, którą tak bardzo kochamy.
Każda góra, każdy głóg jest najdroższy sercu Bogini,
Tam spoczywa wielu bohaterskich Bretończyków.
Bretończycy to silni i twardzi ludzie.
Żaden rycerz pod niebem nie jest tak odważny jak oni,
Dzięki Pani Jeziora Bretonia nie może zostać pokonana w bitwie,
Wiara w Boginię zawsze pozostanie żywa.-*

Jej obraz miał przed oczami i całym działem czuł jej błogosławieństwo.

Ledwo Sir Warwick zakończył modlitwę i wstał z kolan, gdy ktoś załomotał w drzwi. Bretończyk nie zląkł się i nie miał zamiaru chować za drzwiami. Yelena jako pierwsza się odezwała wzywając gościa, aby wyznał kim jest. Wyraziła swoje obawy i choć były słuszne, to nie można było się do nich zastosować. Przynajmniej nie w pełni. Rycerz próby zwrócił się do niej może nieco surowo, ale mimo wszystko z szacunkiem.
- Nie mów byle czego! Hańba sercu, które stchórzy w piersi! –
Rozumiał, że naturą kobiety jest się chronić, a zadaniem mężów ich bronić. Każdy miał określone miejsce na tym świecie, wiec nie miał do niej pretensji. Ale to nie byłą tylko walka ze strachem, na zewnątrz pozostały ich wierzchowce oraz możliwe, że któryś z towarzyszy, który miał ich pilnować.
Bretończyk ruszył więc żwawo w stronę drzwi. Do których zmierzał i Hagen, mężczyzna odsunął zasuwę, a Sir Warwick przybrany w zbroję, która go pięknie zdobiła i obracając w ręce ostrze miecza, szarpnął za drzwi i stanął w progu.




wzorowane na - Bro Gozh ma Zadoù (bret. Stary kraj moich ojców)


 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 03-11-2018 o 17:49.
pi0t jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172