Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2018, 13:02   #1
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] Zamek Drachenfels



17 Brauzeita 2527 K.I.
Wolne Miasto Ubersreik,
Wielkie Księstwo Reiklandu, Imperium,



W Ubersreiku, najważniejszym miejscu na przedgórzu Gór Szarych, lało niemal nieprzerwanie od kilku dni. Co prawda jesień wisiała nad całym Imperium już od dłuższego czasu i taka pogoda nie była dla nikogo zaskoczeniem, to w związku z pojawieniem się informacji o rzekomym powrocie do życia czarnoksiężnika Drachenfelsa zamieszkującego ponury zamek w Górach Szarych, ludzie zaczęli przypisywać zwykłej ulewie nadnaturalne podteksty. Przebywając w mieście nie dało się jednak nie słyszeć przeróżnych wieści, dochodzących ze szlaków na zachód od Ubersreiku. Zaginięcia ludzi, plotki o włóczących się po lasach i górach ożywieńcach a także istotach dużo bardziej przerażających, niż może to znieść ludzki umysł nie napawały optymizmem. W karczmach i zatęchłych spelunach szeptano, że Drachenfels powrócił do życia i zbiera siły, by nasycić swój uśpiony przez wiele stuleci głód. Szlak handlowy łączący miasto z Bretonią - do tej pory pełen życia - od pewnego czasu świecił pustkami. Mówiło się, że ten kto wyruszy w Góry Szare, nigdy już stamtąd nie wraca. Ubersreik, będący niejako "bazą wypadową" dla awanturników szukających bogactw i wrażeń w Górach Szarych, stał się zamkniętą w sobie skorupą strachu i niepokoju.

Władca miasta, graf Sigismund von Jungfreud musiał reagować na plotki i informacje o wiszącej w górach plugawej magii, które i do niego dotarły. I zareagował odpowiednio do sytuacji - rozesłał po mieście swoich ludzi, którzy ogłosili nabór na niebezpieczną misję, podczas której należało dotrzeć do zamku Drachenfelsa, a następnie odnaleźć czarnoksiężnika i zdusić w zarodku odradzające się zło. Graf szukał ludzi doświadczonych, zaprawionych w niejednym boju i obeznanych z magią. Oferował za to kilka hektarów dobrej ziemi leżącej przy murach miasta, która - gdyby ktoś chciał sprzedać swoją część - zapewniłaby w zamian kilkanaście lat życia na godnym poziomie. I pomimo takiej nagrody, której wartość wykraczała dalece poza to, co awanturnicy zwykle zarabiali na szlakach, odzew był znikomy. Wszyscy najwyraźniej bali się opuszczać Ubersreik i jechać przez ponure, spowite mgłą lasy w kierunku Gór Szarych, gdzie czekał na wysokiej grani posępny zamek czarnoksiężnika. Zgłosiło się zaledwie piętnaście osób, z których graf wybrał osiem, które zrobiły na nim najlepsze wrażenie. Podpisano odpowiednie umowy, a dowodem na wypełnienie zadania miało być dostarczenie przez śmiałków serca lub głowy Drachenfelsa…Niemal każde z was miało jednak swoje własne powody, by wyruszyć w prawdopodobnie najniebezpieczniejszą podróż swojego życia.


Siedzieliście wszyscy w gospodzie “Pocałunek Imperatora” racząc się jadłem i napitkiem, zajmując wspólny stół w kącie sali. Wieczór, jak i cały dzień, był paskudny. Ciężkie krople jesiennego deszczu rozbijały się o szyby, a wy cieszyliście się z dachu nad głową i ciepłego posiłku. Opłacone przez ludzi grafa pokoje czekały na piętrze, a wy - w większości, bo niektórzy poznali się już dużo wcześniej - mogliście trochę lepiej się poznać, skoro połączyło was ze sobą wspólne zadanie unicestwienia Drachenfelsa. Karczma, do której was przyprowadzono, była jedną ze spokojniejszych w mieście, a kolacja i trunki szły na rachunek grafa, zatem mogliście jeść i pić do woli, jakby to miała być ostatnia przyjemność w perspektywie kolejnych dni na szlaku. Być może ostatnia w życiu, biorąc pod uwagę plotki i niepokojące wieści, które przedstawił wam sam graf.

Nie było chyba w Imperium człowieka, który nie słyszałaby chociaż raz o zamku Constanta Drachenfelsa i nigdy nie były to opowieści przyjemne. Nawet przy podpisywaniu umowy z grafem, dla nadania powagi sytuacji, jego kanclerz opowiedział wam jedną z historii dotyczących przeklętego czarnoksiężnika. Według zapisków, w roku 1104 Drachenfels zwabił do swego zamku na ucztę i bal ponad tysiąc dusz z okolicznych miasteczek i wsi. Każdemu, niezależnie od statusu społecznego, opowiedział hipnotyzującą historię przemawiającą do jego próżności. Mieli jeść najwykwintniejsze dania i bawić się, tańczyć do upadłego. I tak też się stało - tańczyli, póki szybko rozwijający się trąd nie oddzielił gnijącego ciała od kości, a Drachenfels przechadzał się między nimi i śmiejąc się, miażdżył czaszki, odrywał kończyny, wyrywał serca. Do tej pory mówi się, że dusze jego ofiar nawiedzają zamek i okolice, doprowadzając żywych do śmierci lub obłędu.

Niebawem mieliście sami przekonać się, ile w tych słowach było prawdy, choć zła sława zamku nie wzięła się znikąd, a i ostatnie wydarzenia na szlaku do Parravonu mocno niepokoiły. Teraz jednak skupialiście się na posiłku i dobrym alkoholu, rozmawiając, bądź pogrążając się we własnych myślach. Łapiąc ostatnie chwile przed wyruszeniem na zimny, chłoszczący deszczem szlak. Główna sala karczmy była pełna, ale nie zatłoczona, choć służki lawirujące między stołami na brak zajęcia nie narzekały. I wtem, jakby nie wiadomo skąd, przy waszym stoliku pojawiła się ubrana w czarny płaszcz stara, siwowłosa kobieta obwieszona przedziwnymi naszyjnikami - niektóre z nich wyglądały jak nawleczone na sznurek zęby jakichś niewielkich gryzoni, inne tworzyły rządek kamyczków różnej wielkości i barwy. Na głowie miała różową chustę w niebieskie kwiaty, spod której wyzierały kosmyki siwych włosów. Długą, znoszoną suknią będącą fuzją wielu barw zamiatała podłogę. Wyglądała jak jedna z przedstawicielek tułaczego ludu Strigan i prawdopodobnie nią właśnie była.

Zatrzymała się na dłuższą chwilę, zerkając po was.
Miała dziwne spojrzenie, jakby was nim dźgała, wchodziła pod skórę, grzebała we flakach. Niektórych z was ogarnęło dziwne uczucie, że zdążyła przez te kilka chwil zrobić szybki przegląd waszych myśli. Yelena wyczuła płynącą od kobiety energię, którą dobrze znała.
- Kawalerowie i panny na trudne zadanie się szykują, nieprawda to? - rzuciła skrzekliwym, choć pełnym werwy głosem. - Powróżyć z kart mogę na tę okoliczność. Jedyne dziesięć pensów od głowy. Jak kto chętny, przejdziemy do mojego stolika, o tam. - Wskazała długim, chudym palcem zakończonym żółtawym, zakrzywionym paznokciem na stół nieopodal, gdzie paliły się dwie czerwone świece. - Podróż niebezpieczna was czeka, widzę to patrząc na was. Znać najbliższą przyszłość dobra rzecz, nieprawda to? - Uśmiechnęła się tajemniczo, czekając, czy któreś z was zdecyduje się na usługę.
 
Mroku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172