23-12-2018, 08:26
|
#76 |
| - Paskudztwo?! - Grumbli nadął się i poczerwieniał na twarzy. - Lepszy No. 4 niż palić słodycze. To jakbym napchał resztek z sękacza i zapalił ze smakiem. Miłość do tytoniu różne ma jak widać oblicza.
Ryży jeszcze długo czuł posmak krasnoludzkiego tytoniu w ustach. Był nawet pewien, że amator w najlepszym wypadku byłby chory po wątpliwych przyjemnościach zaserwowanych przez Grumbliego.
Obóz rozbił się na dobre. Wóz i konie przyjęły strategiczne pozycje ustalone przez powołane do tego osoby. W obrębie ogniska usytuowano namioty, tudzież inne posłania - tu patrząc krasnoludy zadecydowały spać dla zdrowotności pod chmurką, gdyż starszy stwierdził zbliżającą się ładną i gwieździstą noc. Faktycznie każdy kto oddalił się nieco od ogniska, mógł od razu dostrzec piękne mieniące się niebo.
Wieczór mijał miło i beztrosko. Thalgrim zaparzył mocnej ziołowej herbaty, której składników ciężko było odgadnąć nawet Ryżemu. Wyczuwalnym jednak aromatem był mocno przebijający się w tle goździk. Grumbli zaproponował niezobowiązującą partyjkę w kości, tłumacząc się brakiem finansów na cele hazardowe. Późnym wieczorem gdy już każdy odpoczął i najadł się do syta, ustalono kolejność i pierwszą wachtę przejęła Rowan z Erikiem.
Noc była spokojna. Nic nie wskazywało na problemy bądź pogorszenie pogody. Zwłaszcza, że wyjątkowo na niebie nie było ani jednej chmurki. Jednak gdy Rowan dorzuciła kilka połamanych gałęzi do ogniska, ich uwagę zwrócił błysk. Na początku myślała, że to z ogniska po wrzuceniu gałęzi. Jednak po chwili grzmot rozwiał jej wątpliwości. Kolejny błysk i grzmot pozwolił jej zlokalizować zarówno miejsce i szacunkową odległość od burzy. Gdzieś od strony gór, może z dwa dni drogi stąd. Jednak nie było czuć ani wiatru, ani widać chmur na niebie. - To Frugelhorn - Grumbli podszedł do Rowan niespodziewanie, że dziewczyna dygnęła. - Góra, w którą biją pioruny. Dziwne bo nie widać, żeby zbliżał się deszcz… Biją z czystego nieba. |
| |