Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2019, 18:49   #241
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Morwena nie kryła swoich uczuć i wyglądało na to, że miała zamiar jak najszybciej to zakończyć. Nie było na co czekać, przeszła do najpotężniejszego zaklęcia jakie znała. Randulf kątem oka zobaczył, jak gdyby pewnego rodzaju aurę, która spowiła kobietę. Jej ciało, jak gdyby zaczęło rosnąć i przemieniać się, było to coś na pozór przypominającego przemianę Oswalda, jednak zarazem tak bardzo różne. Sekundy, a zamiast Morweny stał wielki niedźwiedź.
Randulf nie znał się za wiele też na niedźwiedziach, ale ten przypominał niedźwiedzia górskiego. Zwierzę zawyło donośnie, a po tym rzuciło się na demona, zaczęła być walka na szpony.

Pierwszy atak był zaskoczeniem i zadał najwięcej obrażeń, jak gdyby rozwalając bark demona. Kawał ciała wraz z kościami upadł na ziemię, a krew trysnęła na futro zwierzęcia. Demon zawył donośnie, jednak nie przestawał na tym i atakował niedźwiedzia, zatapiając pazury w okolicy ramienia, jednak futro jak i skóra okazały by się dosyć twarde, tak więc Morwena nie poczuła tego za bardzo. Pojawiła się rana, i lekki pieczenie, jednak nie było to nic poważnego.

Kolejny atak niedźwiedzia i kolejna duża rana w okolicy podbrzusza. Demon starał się uniknąć, ale niedźwiedź miał zbyt wiele siły i targnął przeciwnikiem jak kukłą. Demon zaczął wypowiadać jakieś słowa cofając się przy tym do tyłu, wyglądało, jak gdyby coś na jego ciele zaczęło się palić, jednak Morwena miała możliwość, aby atakować po raz kolejny.

Randulf wystrzelił po raz kolejny, strzała zapłonęła w powietrzu jednak tym razem minęła, bądź też tylko drasnęła starca przy ramieniu, nie było to do końca chybienie, a po części także zręczny unik starca, który to z pewnością nie był zwyczajnym staruszkiem. Bohater musiał zdawać sobie z tego sprawę, bo już nie jedno o nim wiedział, problem był innym. Problemem mogło być to, że tak mało wiedział o sobie. Bohater strzelił po raz kolejny jednak starzec, jak gdyby rozmył się w powietrzu, a gdy pojawił się, był już tuż obok Randulfa. Jego ostro zakończone paznokcie zatopiły się w ramionach bohatera. Poczuł jak coś go zaczyna palić po lewej stronie, tam, gdzie starzec miał ranę na dłoni. Coś, jak gdyby jego krew wypalała mu skórę.

- Myślisz głupcze, że będziemy się tak strzelać? Jesteś nikim, zgnijesz jak robak, zgniotę cię!!

Starzeć naciskając bohatera wyglądało, jak gdyby coś z niego wysysał, jak gdyby zabierał mu energię. Bohater czuł się, jak gdyby co chwilę słabszy. Czuł ból, pieczenie, rozrywanie od wewnątrz. Bohater miał wrażenie, jak gdyby starzec za chwilę miał zamiar wbić się swoimi kłami w jego ciało, chociażby odsłoniętą w tej chwili dosyć szyję. Być może były to jego ostatnie momenty.

Oswald będąc tak w powietrzu, zaczął wić się jednak niezbyt silnie – udając jego niemoc – tak stworzył złudne odczucie przeciwnikowi swoje bezsilności. Przeciwnik ciągnął swoje wywody:

- Najpierw cię zabiję, albo nie, zabiję twoich towarzyszy na twoich oczach, a dopiero na końcu ciebie. Chyba, że zechcesz się przyłączyć. Pewnie jeszcze nie pojmujesz ogromu ….

Nie zdążył dokończyć, gdy to bohater w tym momencie napiąwszy ciało poczuł jak nic go nie trzyma, w tym samym momencie skoczył do maga. Było to coś czego przeciwnik nie mógł się spodziewać, pazury przejechały od twarzy po klatkę piersiową, rozszarpując ciało. Tym razem nekromanta nie miał niczego co mogło by go obronić. Na całym obszarze rany pojawiła się krew, a przeciwnik upadł na ziemię. Zaczął krzyczeć, wić się, chwytać w okolicy twarzy, okolicy barku. Krew płynęła na podmarzniętą ziemię. Bohater chciał to zakończyć jednak w tym samym momencie poczuł ból, pieczenie. Byli to strażnicy, którzy widząc co się dzieje naskoczyli na bohatera, było ich dziesięciu i każdy z nich zaczął atakować. Sześciu atakowało mieczami jednak czterech ostrzeliwało bohatera z kuszy. Bohater czuł jak w jego ciele znajduje się kilka dobrze wbitych bełt, było to w okolicy pomiędzy łopatkami i przy biodrze - towarzyszył temu ból - zwłaszcza gdy ruszał tą partią ciała. Jednak nie mógł teraz odpocząć. Bohater musiał uskoczyć, jednak i to nie dało mu za wiele, bo strażnicy zaczęli go okrążać. Nagle Bosh usłyszał po raz kolejny wycie i bieg. Była to watach wilków (dwa dorosłe i jeden młody), która wydawało się, jak gdyby reagowała na jego wycie.
Stworzenia rzuciły się na ludzi. Ci z kolei automatycznie podzielili się na dwie grupy jedna zaczęła walkę z wilkami, druga zaś kontynuowała z wilkołakiem. Strażnicy byli pomiędzy podnoszącym się magiem a wilkołakiem. Nekromanta wyglądało, jak gdyby coś bełkotał pod nosem. Był ciężko ranny, ale wykonywał jakieś gesty w powietrzu. Już po chwili w powietrzu dało się zobaczyć, że zaczęło się coś pojawiać, jak gdyby coś otwierać, jednak działo się to powoli.
Oswald widział, że wilki uporały się z 3 strażnikami, jednak jeden z wilków został ranny, leżał na ziemi. Sześciu strażników obchodziło bohatera starają się zawęzić obszar i tym samym zatopić miecz w jego ciele.
 
Inferian jest offline  
Stary 11-09-2019, 18:12   #242
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Strzały nie spisały się tak, by Randulf mógł się cieszyć z osiągniętego efektu. Staruszek był zbyt szybki i zbyt zwinny jak na gust łucznika, a co gorsza potrafił się rozpływać w powietrzu.

Obłapywanki Randulf lubił, ale tylko wtedy, gdy osobą obłapiającą była młoda i zgrabna dziewucha, a nie jakiś obleśny staruch. Na dodatek staruch z paskudnymi zębiskami i łapskami 'ozdobionymi' brudnymi szponami.
Chęć pozbycia się "obłapywacza" i odepchnięcia starucha spełzła na niczym, bo Randulfowi nagle zaczęło brakować sił, całkiem jakby starzec mu je wykradał.

- Niech cię demony! - syknął Randulf i, w akcie rozpaczy, sięgnął po ostatnią rzecz, jaką miał do dyspozycji. I nie był to sztylet.

Jego nazwisko co prawda kojarzyło się z zimnem, ale nie chłód czy mróz stanowił dodatkowy atut.

Randulf obiema rękami chwycił starucha za ramiona i wyobraził sobie, że z jego palców tryskają płomienie.
I stało się. Wredny staruch był widocznie wrażliwy na ogień, bo zapłonął jak pochodnia.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-09-2019, 18:40   #243
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Inne krainy miały na pewno większe i straszniejsze drapieżniki. W Imperium jednak niekwestionowanym królem lasu był niedźwiedź. Taki jakim właśnie teraz była Morwena. Ataki jej przeciwnika nie robiły na wielkiej wściekłej bestii wrażenia . To to jej brutalną siłą pazurów i tony mięśni zdecydowanie nie współgrały z zdrowiem demona.

Przy kolejnej okazji zamachnęła się na demona łapą. Już samo uderzenie powaliło go z nóg nie mówiąc już o kolejnych ranach spowodowanych pazurami. Morwena nie czekała aż Demon będzie miał szansę na kontratak. Choć w jej umyśle zemsta za śmierć matki była główną motywacją a nie jakieś taktyczne widzimisię których umysł niedźwiedzia i tak nie ogarniał.
Ledwo żywy demon ostatnie co zobaczył to stojącego na dwóch łapach ciemnego niedźwiedzia który pada przednimi łapami na jego twarz.

Czaszka demona rozbryzła się niczym rozbita na paćkę dojrzała dynia. Niedźwiedzica wydała triumfalny ryk stając z powrotem na dwóch łapach demonstrując ogromny rozmiar zwierzęcia.

Morwena-niedźwiedź spojrzała w stronę Frosta wydawało się że znalazł się w tarapatach. Ruszyła w stronę starca warcząc i prychając.
 
Obca jest offline  
Stary 11-09-2019, 20:32   #244
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Wilkołak był w pełni skupiony na magu będącym źródłem ich problemów i warcząc zignorował atakujących go ludzi. Bez przywódcy reszta tego podłego stada rozpierzchnie się jak parszywe kundle i ich kąsanie nie będzie miało już znaczenia.

Widząc jaśniejącą w powietrzu magię, wilkołak skoczył na rannego magika, brutalnie chwycił jego ciało w jedną łapę i cisnął nim dalej w głąb ulicy. Kolejny bolesny skok i już był przy zmasakrowanej, ale jeszcze ruszającej się ofierze. Wilkołak bezlitośnie nadepnął magowi na brzuch, łapami rozdarł klatke piersiową i szybkim klapnięciem szczęk wyrwał serce, płuca i co tam jeszcze udało mu się złapać. Jednym machnięciem łba odrzucił krwawy ochłap w stronę zbliżających się zbrojnych i wydał z siebie złowrogi, niski warkot. Ostrzeżenie przed podobnym losem, który za chwile ściągną na siebie miejscowi. Jakby dla potwierdzenia swoich intencji zrobił powolny krok w ich stronę i nieco przysiadł na tylnych nogach gotując się do skoku.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 11-09-2019 o 20:35.
Cattus jest offline  
Stary 17-09-2019, 14:20   #245
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Randulf chwycił obiema rękami starucha. Przez chwilę nie stało się nic, na starca twarzy pojawił się sarkastyczny uśmiech, prawdopodobnie rozumiejąc, że bohater traci siły szybciej niż zakładał i dlatego też musiał się go złapać. Otworzył swoje usta chcąc się w gryźć swymi parszywymi kłami w szyję Frosta. W tym momencie bohater skupiając ogniu poczuł jak jego serce zabiło jeszcze mocniej, a w tym samym momencie ogarnęło go ciepło. Z jego rąk zapłonął ogień, który był tak mocny, że bez problemu zająć szatę starca. Ogień wraz z czasem jaki bohater trzymał przeciwnika stawał się coraz to mocniejszy. Staruch zaczął krzyczeć, szamotać i próbować się ugasić, jednak było już za późno.
Samo uwolnienie się z uścisku Randulfa zatrzymało jedynie samo źródło ognia. Jednak z kolei płomień już się porządnie rozniecił. Starzec spalał się żywcem i nie był w stanie tego zatrzymać.

Randulf poczuł więcej siły, ale i zauważył coś jeszcze. Obok niego pojawiła się jeszcze jedna postać. Było to dziecko, Alicja.

- Udało ci się – uśmiechnęła się na chwilę, ale uśmiech na jej twarzy nie zagościł na długo

Dziecko nie zwracało uwagi na krzyki spalającego się właśnie starca. Bohater mógł go w każdej chwili dobić, pozostawało pytanie czy tego naprawdę chciał?

- Dzisiaj na tym świecie jest zła o wiele mniej niż tylko jedna osobę, to nie tylko ta jedna osoba, bo przez niego i jego grupę, źle się działo w wielu miejscach, niemal wszyscy ludzie z tego miasta musieli być mu posłuszni. Gdyby nie ty, zgięło by wiele więcej ludzi. Jednak pewnie to ostatni raz, gdy się widzimy, czuję, że miało to wiele wspólnego z tym kultystą. To przez niego umarła moja mama, i to przez niego w moim dawnym domu pojawiły się inne złe osoby, które odpowiadały za śmierć mojego taty. Dziękuję – uśmiechnęła się kolejny raz do bohatera dotknąwszy jego dłoni, co z kolei bohater poczuł, a może mu się tylko wydawało, że poczuł, bo sylwetka dziecka stojącego tuż obok niego powoli zaczęła zanikać, aż w końcu znikła całkowicie.

Morwena, a raczej niedźwiedź, którym teraz była atakował. Ataki były potężne, bohaterka będąc pierwszy raz w pełni świadoma w tej formie starała się wykorzystać jak najwięcej. Czuła ogrom siły, ale miała też świadomość, takie odczucie swojej wagi. Czuła, jak gdyby jej ruchy były lekko wolniejsze niż by tego chciała, jednak nie było to w żaden sposób przeszkodą, aby wykończyć demona, który od samego początku mocno bagatelizował zagrożenie jakim była Morwena.
Już w pierwszy ataku rozerwała rękę przeciwnika, było to wynikiem, że demon chciał osłonić się rękami, jednak jak się przekonał nie było to wystarczające. Każdy z kolejnych ataków bohaterki siał kolejne zniszczenia na ciele demona, który to w końcu padł na ziemię.
Niedźwiedź zakończył tą potyczkę zmiażdżeniem głowy oponenta. Kości jak się okazały nie był wcale takie twarde jak by się to wydawać. Być może było to za sprawą tak wielu zmian w budowie, a może siły i wagi samego niedźwiedzia.
Na ziemi, w kałuży krwi, leżało martwe cielsko demona. Morwena spojrzała prędko na Randulfa, który to w pewnym momencie wyglądało, jak gdyby przegrywał, jednak dosłownie w krótkiej chwili, a z jego dłoni zaczął rozprzestrzeniać się ogień, który to zajął przeciwnika.

Z wewnątrz miasta, za murów dało się słyszeć wycie wilków. Morwena widziała też coś jeszcze, jak gdyby poświatę koło Randulfa, poświata zaczęła zanikać, aż w końcu nie było jej wcale.

Oswald postanowił jak najszybciej zakończyć życie nekromanty, który teraz zaczął korzystać z chwili. Nie była to dla Oswalda pierwsza czy też nawet druga walka w takiej formie. Czuł się dosyć pewnie i wiedział na ile może sobie pozwolić. Widząc poczynania maga skoczył ku niemu i brutalnie chwycił jego ciało w jedną łapę i cisnął nim dalej w głąb ulicy. Kolejny bolesny skok i już był przy zmasakrowanej, ale jeszcze ruszającej się ofierze. Wilkołak bezlitośnie nadepnął magowi na brzuch, łapami rozdarł klatkę piersiową i szybkim klapnięciem szczęk wyrwał serce, płuca i kawałek innych organów, którego i tak było dosyć zmasakrowane, że ciężko było by je rozpoznać. Jednym machnięciem łba odrzucił krwawy ochłap w stronę zbliżających się zbrojnych i wydał z siebie złowrogi, niski warkot. Ciało jak i samo serce zaczęło, jak gdyby w przyśpieszonym czasie się starzeć, przechodząc z jednego etapu do drugiego, aż w końcu zamieniło się w pył czy też popiół opadając na ziemię.

Bohater poczuł kolejne ukłucie na plecach, była to kolejna bełta w karku, był to błąd strażników, bo wilkołak doskoczywszy do niech rozszarpał jeden z drugim, tak że na placu nie było nikogo żywego prócz jego samego i dwóch wilków.
Bohater poczuł pewnego rodzaju zmęczenie, jego furia zaczęła powoli mijać, dwa wilki zaczęły wyć, a na wschodzi zaczęło powoli wschodzić słońca, na niebie dało się jeszcze lekko widać rogaty jak rogal księżyc.

Bohater opadł powoli na ziemię opierając się na rękach, a do niego podeszły wilki, które to, jak gdyby miały go zamiar pilnować.

Nagle z domostw zaczęły wyłaniać się sylwetki. Ludzie wychodzili patrząc na stworzenie jakim był Oswald. On sam teraz zauważył, że jego ciemne futro całkowicie opadło, a na jego miejscu było teraz w wielu miejscach pokryte krwią białe, tak samo jak jednego z wilków. Ludzie byli wpatrzeni w Oswalda, wyglądali, jak gdyby właśnie się obudzili. Jak gdyby byli zdezorientowani.

Wilki widząc, że ludzie zaczęli wychodzić na plac zaczęły ujadać, tak, jak gdyby określać jak daleko ludzie mogą wyjść. Bohater czuł, że nie odmienia się samoistnie, a czuł, że włada tym już całkowicie sam.
 
Inferian jest offline  
Stary 17-09-2019, 18:07   #246
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Niedźwiedź-Morwena podeszła do Frosta. Mężczyzna mimo wszystko poradził sobie ze swoim przeciwnikiem którego truchło płonęło magicznym ogniem. Zwierze trąciło łbem dłoń łucznika i mruknęło po niedźwiedziemu. Odwracając się stronę miasta gdzie zostawili Oswalda. Słyszała wycie wilków lekki niepokój spowodowany niewiedzą ogarnął królową lasu kiedy po raz kolejny trąciła łbem Frosta.
Po chwili dołączył do nich Dar. Kot nie uciekł daleko a widząc że się uspokoiło wrócił. Z początku niepewnie przyglądając się większemu zwierzęciu by w końcu w jakiś sposób rozpoznając w nim swojego człowieka.
 
Obca jest offline  
Stary 17-09-2019, 18:40   #247
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ogień ogrzewał w zimne noce lepiej niż kochanka (a przynajmniej był mniej wymagający), czasami jednak był niebezpieczny i niósł ze sobą śmierć... o czym dość boleśnie przekonał się adwersarz Randulfa.

- Spieprzaj, dziadu - rzucił łucznik, gdy wredny dziadyga obracał się w popiół, równocześnie wrzeszcząc na całe gardło. Ale, nie da się ukryć, nie miał zamiaru skrócić jego męczarni. - Ogień oczyszcza - dodał tytułem pocieszenia, czego tamten raczej nie docenił.

A potem przestał się interesować dziadygą, kierując swą uwagę na starą znajomą... a raczej młodą znajomą znaną mu od dawna.

- Witaj, Alicjo... - powiedział cicho. - I żegnaj... Dziękuję, że tyle razy mi pomogłaś. Odpoczywaj w pokoju.

Cieszył się, że dziewczynka wreszcie uzyska spokój, ale - z drugiej strony - przyzwyczaił się już do tych spotkań. Najwyraźniej należało pozostawić umarłych - umarłym, i zająć się żywymi.
Pomogli mieszkańcom miasteczka, więc pora było zadbać o siebie.

- Świetnie wyglądasz - powiedział, mierząc Morwenę-niedźwiedzicę od stóp do głów. - Fajne ubranko - zażartował, głaszcząc bark niedźwiedzicy.

- Chodź, zobaczymy jak się ma Oswald - zaproponował, po czym ruszyli w stronę centrum miasteczka.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-09-2019, 18:12   #248
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Wilkołak nie dał uciec żadnemu z nieszczęśników, którzy byli dostatecznie głupi żeby podnieść rękę na niego i jego towarzyszy. Ich zmasakrowane szczątki zaśmiecały teraz plac wokoło białej, pokrytej krwią bestii, będąc przestrogą dla reszty okolicznych głupców.

Kiedy adrenalina zaczęła już opadać, bestia opadła na kolana, przez chwile wpatrując się na przesiąknięte krwią, białe futro. Poza kolorem sierści, dostrzegał w sobie kolejną zmianę. Mianowicie czuł się w pełni świadomy i nie zaślepiony więcej przez dziką furię. Albo jakąkolwiek inną złość. Jednak wraz ze świadomością przyszedł ból, który promieniował niemal z każdego miejsca na jego ciele, skutecznie przyćmiewając wszelkie inne odczucia. Sterczące brzechwy bełtów i głębokie rany potwierdzały prawdziwość i powagę obrażeń, przy których powrót do ludzkiej formy nie mógł być teraz bezpieczny.

Gdy pierwsi miejscowi zaczęli opuszczać domy i głupio wpatrywać w pobojowisko, wilkołak ze skrywanym trudem dźwignął się na tylne łapy. Powolnym, bolesnym krokiem ruszył w stronę bramy, którą uciekli jego towarzysze. Nie chciał zostawać w tym przeklętym mieście dłużej, niż to było konieczne. Albo co gorsza, umierać w nim otoczony śmierdzącymi trupami.
Przybyłe z pomocą wilki warczały ostrzegawczo na przestraszonych ludzi jednak biały, przesiąknięty krwią wilkołak szedł w ciszy, skupiony na wyjściu z miasteczka. Jego towarzysze mogli wciąż potrzebować pomocy.

***

Gdy opuścił już obręb murów, przystanął na chwilę i podparł się o ziemie jedną z łap. Z gardła wyrwało mu się stłumione jęknięcie bólu na które od razu zareagowały przybyłe mu z pomocą wilki. Jednak wilkołak warknął na nie ostrzegawczo. Gdy zwierzęta podkuliły ogony, spojrzał na nie i zawył przeciągle. Był im wdzięczny, ale ich miejsce było w lesie. Z dala od ludzi i szlaków. Gdy skończył, podniósł się i łapą wskazał na okoliczny las, do którego powinny już powrócić. Ich rola była skończona. Zwierzewa jakby odczytując intencje, powoli i oglądając się za siebie ruszyły w las, aby po chwili zniknąć w ciemnych zaroślach

W dalszą drogę wilkołak ruszył już z nieco większym przekonaniem. Pośród zapachu krwi i ściółki złapał trop Morweny i Randulfa, który nakazał mu stawiać kolejne kroki. Gdy po krótkim marszu wyszedł na niewielkie przerzedzenie przy głównym szlaku, dostrzegł Frosta i ogromnego niedźwiedzia wychodzącego za nim zza drzew. Biały wilkołak odruchowo napiął wszystkie mięśnie gotów skoczyć do ataku, jednak niedźwiedź nie atakował, zupełnie spokojnie stawiając kolejne kroki. - Dlacz... Morwena! - Nagła myśl rozbłysła w jego głowie. Magiczka przyjęła formę wielkiej niedźwiedzicy i widać skutecznie strzegła ich obydwoje, skoro odważyli się wracać.

Napływ ulgi odebrał mu nieco sił i skrwawiony wilkołak podparł się o ziemie kolanem, wydając z gardła bolesny warkot gdy mocniej zgiął tułowie. Wtedy też dostrzegł złamane drzewce i koniec grotu włóczni sterczące z jego boku. Gdy spróbował po nie sięgnąć, nagła fala bólu wywołała jedynie kolejny, bolesny warkot, który po chwili przeszedł w ciężkie sapanie. Wracający do siebie wilkołak przez chwile wpatrywał się tępo w ciężkie krople krwi kapiące z jego pyska Gdy ocknął się, ponownie spojrzał na zbliżająca się dwójkę, człowieka i niedźwiedzia, a nawet Dara, którego ślepia zabłysły w nieco bardziej oddalonym krzaku. Odruchowo spróbował się uśmiechnąć, co jednak poskutkowało jedynie uniesieniem warg i pokazaniem kłów, które szybko schował, potrząsając łbem na boki.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 23-09-2019, 10:58   #249
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Morwena była nadal w swojej zwierzęcej formie, szła powoli za Frostem. Bycie niedźwiedziem dawało jej poczucie siły z którą mogła się mierzyć ze wszystkim, choć być może to świadomość że udało jej się pokonać Demona który zabił i podszywał się pod jej przybraną matkę. Słodko-gorzkie zwycięstwo ale zwycięstwo.

Teraz wilki, małe stado z wielkim wilkiem. Nie, nie wilkiem, tym czymś w co zmienił się Oswald. Małe stadko się rozbiegło do lasu został tylko zamieniony wojownik-wilk. Czyżby miałby teraz zostać w tej formie do końca życia. Morwena nie umiała powiedzieć. Kiedy bestia zbliżyła się jej wyczulony nos wywąchał krew. Ich towarzysz ewidentnie był ranny.
Czarodziejka odmieniła się jak tylko zbliżyli się do swojego towarzysza.
- Och nie. - Wyrwało jej się kiedy zobaczyła miejsce gdzie w wilko-człowieka wbijał się kawałek włóczni. Ta rana wyglądała najpoważniej. - Randulfie, będę potrzebowała twojej magii. Nie będę wstanie tego zaszyć trzeba tą ranę wypalić zaraz po wyjęciu ostrza. - Powiedziała do łucznika, oglądając resztę ran, na szczęście reszta nie wyglądała tak poważnie i wystarczyły by tam zwyczajne opatrunki.

Oswald ku fascynacji Morweny wydawał się rozumieć wszystko o czym mówili. Kiedy czarodziejka powiedziała by bestia się położyła, ten wykonał to od razu. Potem wspólnie opatrzyli ranę, przy akompaniamencie bolesnego wycia, najpierw z wyciągnięcia końca włóczni potem ból wypalania rany by ograniczyć krwawienie. Czarodziejka żałowała, że nie zna żadnej magicznej sztuczki która by uleczyła Oswalda bez bólu albo chociaż zmniejszyła jego cierpienie.
- Powinniśmy znaleźć miejsce w którym można wypocząć, rozpalić ognisko i gdzie mogłabym na spokojnie opatrzyć resztę ran. - Powiedziała do Frosta mimowolnie głaszcząc sierść na ciele przemienionego Oswalda, tak jakby uspokajała prawdziwe dzikie zwierzę.
 
Obca jest offline  
Stary 23-09-2019, 12:21   #250
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak się okazało, niektóre magiczne umiejętności przydawały się nie tylko do zadawania bolesnej śmierci.
Oswald najpotulniejszym pacjentem nie był, ale w końcu próba usunięcia wbitych w niego kawałków drewna i metalu zakończyła się powodzeniem. A Randulf miał nadzieję, że na futrze nie zostaną wypalone na wieki ślady. I że Oswald, po powrocie do ludzkiej postaci, nie będzie miał tu i ówdzie tych śladów...

- Świetna robota, Morweno - powiedział. - Nieco odpoczynku w spokojnym miejscu i Oswald będzie jak nowy.

- A jeśli chodzi o spokojne miejsce... Co byście powiedzieli, żeby się tu zatrzymać na dłużej? Jesteśmy bohaterami, wyzwoliliśmy ich... Zajmijmy jakiś dom i siedzibę straży, zrobimy Oswalda burmistrzem. Co wy na to?


Przecież w końcu kiedyś trzeba było zakończyć włóczenie się po kraju i gdzieś osiąść na stałe... A on nawet znał kogoś, kto, być może, dałby się namówić na przeprowadzkę do Worden
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172