Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-01-2019, 15:20   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Konrad do domatorów nie należał.
Chociaż nie był ani głową rodziny, ani też głównym i jedynym spadkobiercą, to od ładnych paru lat to on właśnie reprezentował rodzinę wtedy, gdy trzeba było ruszyć gdzieś dalej, w odległe strony. Podróżować lubił i zwykle wędrówka po mniej czy bardziej znanych drogach i bezdrożach sprawiała mu przyjemność. Ale nie przepadał ani za deszczem, ani za mgłą. Jedno i drugie mogło kryć w sobie mnóstwo nieprzyjemnych niespodzianek.

- Tak, i jak widzisz, jestem cały i zdrowy - odparł na pytanie Lory. - Mgła jest i minie... A nawet w takiej mgle dość trudno zabłądzić, jeśli jedzie się traktem - dodał. - Gdy zaczynasz się plątać w zaroślach to wiesz, że trzeba się cofnąć o parę kroków.

* * *

Mgła nie mgła - w końcu dotarli do Hergig.
Jak się okazało, był to żaden sukces - Katriny nie znaleźli. Albo potrafiła się maskować, albo ruszyła w las, zamiast jechać traktem, albo też przemknęła tylko przez miasto i ruszyła dalej. Ale dokąd? To było pytanie...

- Możemy się zdać na los - powiedział. - Wyruszymy jedną z dróg. Katrina prędzej czy później musi się gdzieś zatrzymać, a w wiosce prędzej się rzuci w oczy, niż tutaj, gdzie przewijają się setki osób.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-01-2019, 15:55   #12
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Żywione przezeń skrycie obawy, lada moment potwierdziły się. To nie będzie łatwe zadanie. Łotrzyca miała swój plan lub ściśle realizowała polecenia tajemniczych mocodawców. Kiedy ktoś pragnął zniknąć w Imperium miał na to duże szanse, zwłaszcza jeśli mógł liczyć na czyjąś pomocną dłoń. Pierwsze tropy okazały się fiaskiem i uświadomiły trudność podjętej misji. Wolken nie należał jednak do tych, co łatwo się zniechęcają. Nawet przeciwnie, nigdy nie rezygnował i to w przeszłości zapewniło mu pozycję w jego profesji. Przez chwilę pomyślał o swoich zabitych kompanach. Ich zła sława sięgała daleko, nie tylko w granicach Ostlandu, ale i ościennych prowincjach. Wzbudzali postrach, sporo mieszkańców musiało odetchnąć z ulgą po ich zniknięciu... Od tego czasu bardzo się zmienił, nie tylko fizycznie. Wiedział, że ludzka pamięć o krzywdach jest długa, niczym tatuaż nie można jej zetrzeć. Nie chciał spotkać tych, których rodziny zostały okaleczone przez dawną bandycką działalność. Przeczuwał, że nie będzie miał na to wpływu...

Pogoda sprzyjała ponurym myślom i pochmurnemu nastrojowi. Nie należał do przesądnych, lecz wielu mogło odczytać ją jako złą wróżbę... Najemnik zmuszony był chwycić wierzchowca za uzdę i prowadzić w zaskakująco gęstej, mlecznej otulinie. Zamykał ich pochód, zarysy wozu były ledwie widoczne, kiedy mozolnie poruszali się leśnymi duktami. Wolken obawiał się bardziej ludzi, niż upiorów, czy inszych widziadeł. Wiedział, do czego są zdolni, a żaden potwór tudzież zjawa nie przewyższała ludzkiej skłonności do bestialstwa. Mimo to odczuł czyjąś nieopisaną obecność, większe wyczulenie na te zjawisko tłumaczył sobie pobytem w religijnym miejscu - klasztorze św. Margarity. Dochodziły do niego strzępy rozmów z bryczki. Niektórzy wyraźnie dodawali sobie otuchy i nie był nadto tym zdziwiony. Miejskie życie różniło się od niedogodności szlaku. On sam należał do obu światów, a samotność oswoił na tyle, aby czuć się dobrze kiedy mu towarzyszyła.

Hergig... zdusił w sobie wspomnienia, ale nie mógł uciec od porównania wyprawy do pokutnej drogi. Bywał tu i pragnął wymazać z pamięci obrazy krwi. Symbolicznie przekroczył bramę - niemego świadka batalii i pożogi. Pomnik wykuty z ludzkiej chęci władzy i pożądliwości. Symbol zdrady, waśni, jeszcze wibrujący szczękiem oręża... W mieście nie było czasu na odpoczynek. Odwiedził kilka karczem o gorszej reputacji, lecz nie przyniosło to wymiernych korzyści, nad zubożenie jego skromnej sakiewki. Ludzie żyli codziennymi sprawami, nie zaprzątając sobie głowy problemami innych. Nadto jego wygląd nie zjednywał zaufania u postronnych. Większa część dawnych znajomych zapadła się pod ziemię, sam zaś nie miał ochoty odświeżać pewnych relacji. Wrócił do wozu i przybytku, w którym zatrzymała się ich drużyna.
- Trudno mi się nie zgodzić... - rzekł w odpowiedzi na słowa kobiety, jakby z wysiłkiem cedząc poszczególne wyrazy. - Nasza uciekinierka jest sprytniejsza, niż przypuszczamy. To nie może być zwykła szabrowniczka, jestem przekonany, że ma wsparcie u kogoś.. znaczniejszego... - powiódł wzrokiem po twarzach obecnych. - Zbliża się Noc Tajemnic... Zawsze towarzyszą temu niepokojące zjawiska, ludzie są bardziej bojaźliwi i łatwiej wlać w ich serca zwątpienie, to wyborny czas na atak.. Talabheim w obecnej sytuacji jest równie ważne, jak stolica. Jeśli ma się coś wydarzyć... - w powietrzu zawisła jakaś niema groźba. - Zalecam dalszą podróż południowym szlakiem, lecz nie ja tu decyduję... są godniejsi. - zamilkł skłoniwszy się lekko ku kapłanowi i szlachcicowi.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 20-01-2019 o 18:51.
Deszatie jest offline  
Stary 21-01-2019, 00:47   #13
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gdy tylko pierwsze promienie świtu przebiły się przez chmury i mgłę, Peter odprawił poranne modły z twarzą zwróconą w kierunku wschodzącego słońca. Co prawda jechali wtedy bryczką, ale przecież słowa modlitwy nie stały się przez to mniej szczere.

***

- Brata Hochmeistera. Nie jestem szlachcicem - Peter poprawił Lorę grzecznym tonem. Odkąd ukończył nauki, przestał być "klerykiem", a został "bratem". Gdyby "rządził" w jakiejś wiejskiej świątyni przysługiwałby mu nawet tytuł "ojca", ale z pewnością nie przysługiwał mu tytuł, sugerowany owym "mości" - I nie "mojego", Pani. Sigmar patrzy ze szczególną troską na całe Imperium i wszystkich jego mieszkańców. Na Ciebie również. Obawiam się jednak, że nie zajmuje się tak trywialnymi sprawami jak robienie za drogowskaz. Nie jest też, niestety, wszechmocny ani wszechwiedzący, inaczej nie byłoby tej kradzieży, Burzy Chaosu ani zielonoskórych. Sami musimy wybierać naszą drogę, dosłownie i w przenośni, a zrzucanie odpowiedzialności na bogów mierzi ich bardziej niż nasze ewentualne pomyłki - zamilkł. Gdyby istniał jakiś wszechmocny i wszechwiedzący bóg, jego wyznawcy mogliby rzec, że wszystko jest zaplanowane przez niego i że stanie się jego wola niezależnie od naszych działań, co zwolniłoby jego wyznawców z myślenia... ale nawet tak leniwy kapłan jak Peter miał jakieś standardy.
- Twoja metoda, Pani, jest równie dobra jak każda inna, kiedy brak nam informacji. I dużo szybsza. Tym niemniej... Oveiz mei, Sigmare - zaintonował cicho Peter i pogrążył się w bezgłośnej modlitwie o inspirację. Choć bowiem był niegodnym jego łask, Sigmar z pewnością wiedział, gdzie jest jedna z jego relikwii i istniała szansa, że wspomoże swoje sługi w dziele odzyskania jej z jeszcze bardziej niegodnych jego łask rąk złodziejki.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 23-01-2019, 10:35   #14
 
Jessica Hyde's Avatar
 
Reputacja: 1 Jessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputację

Tego dnia Liwia czuła spokój. Mimo iż zadanie, które im powierzono nie należało do najłatwiejszych, każda minuta spędzona na otwartej przestrzeni była dla niej jak łyk świeżego powietrza. Początkowo, nawet mgła zdawała się nie robić na niej żadnego wrażenia. Z czasem jednak zaczęła czuć ciągnący od ziemi chłód. Ciężka, wilgotna mgła gęstniała i przez chwile miała nawet wrażenie jakby zawisła w próżni. Poczuła nieprzyjemne napędzie w mięśniach. Aby dodać sobie otuchy, zaczęła recytować szeptem wiersz znany z dzieciństwa.

Mgła z mych skrytych myśli utkana.

Niechaj cię przed złem świata ochrania.

A gdy zło minie, zniknie, przepadnie.

Wiatr myśli rozwieje a mgła się rozpadnie.


Bezowocne poszukiwania w Ristedt okazały się dla podróżujących stratą sił i czasu, dlatego Liwia z ogromną nadzieją przekroczyła Bramę Wschodniego Mostu prowadząca ich do stolicy Hochlandu. Niestety, tutaj również doznała uczucia rozczarowania. Tak jak pozostali, czuła potrzebę skierowania ich poszukiwań w dobrym kierunku. Dlatego tym razem, zamiast podejmować decyzję pod wpływem impulsu czy chwili i zaufać ślepemu losowi Lwia odparła:

- Argumenty, za udaniem się na południe do Talabheim mnie przekonują – po czym wykonała gest aprobaty w kierunku Wolkena.

 
Jessica Hyde jest offline  
Stary 24-01-2019, 13:26   #15
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Dobrze, że już dotarłeś.
Świątynia Sigmara w Hergig nie była może tak imponująca, jak ta w Wolfenburgu, za to brzuch głównego kapłana co najmniej dorównywał swojemu odpowiednikowi ze stolicy Ostlandu. Nim jasnowłosy krasnolud zdążył powiedzieć coś więcej, niż krótkie powitanie, sigmaryta kontynuował.
- Dostaliśmy od twoich braci z Wieży Pierwszego Zabójcy wiadomość dla ciebie.
Gladenson niepewnie obrócił w palcach mały zwitek papieru. Kapłan odebrał od niego rulonik, wzdychając cicho i rozwijając go.
- Bladinie, synu Gladena, dołączysz do grupy wysłanej przez braci sigmarowych i wspomożesz ich w ich zadaniu – odczytał zapisane słowa. – Tak, twoi pobratymcy są oszczędni w słowach.

Bladin nie tracił czasu. Przewędrował pół Imperium w drodze do Wolfenburga, podążając za rozkazem swoich przełożonych, ale nowe instrukcje wszystko zmieniły. Szczęście jednak uśmiechnęło się do niego i jeszcze tego samego wieczora odnalazł grupkę odpowiadającą zgrubnie opisowi przekazanemu przez ojca Ferdynanda.

* * *

Karczma „Książęcy dziesiątak” była przyjemnym, choć nieco zbyt głośnym miejscem na dyskusje i rozmowy. Grupka muzyków cięła żwawo na swoich instrumentach, jakby ballady nie należały do ich repertuaru. Gościom zdawało się to nie przeszkadzać, ale wszyscy – łącznie z przybyszami z Wolfenburga – musieli przekrzykiwać grę muzykantów.

Śledztwo w Hergig nie przyniosło żadnych rezultatów. Czekali jeszcze na swojego towarzysza, żołnierza Wolffa, który jako jedyny nie wrócił jeszcze z informacjami. Uznali zgodnie, że jeśli i on nie odnajdzie żadnego tropu ruszą w kierunku południowym do Talabheim.

Zaczynali żywić coraz większe wątpliwości. Katrina rzeczywiście mogła ruszyć z Wolfenburga w inną stronę. Mogła też skręcić ze szlaku i zapaść w puszczę, a wreszcie mogła podążyć z Hergig – jeśli rzeczywiście tu dotarła – na zachód.

Ich rozważania i dysputy przerwał nagle jasnowłosy krasnolud, chrząkając głośno przy ich stoliku.

„Nigdy nie odmawiać pomocy krasnoludowi” - przykazania Sigmara były proste i jednoznaczne, a Peter był jego kapłanem. Zwykle poczekałby, aż szlachcic odezwie się pierwszy, ale nie wiedział jaki jest stosunek Konrada i kobiet do krasnoludów, a nie mógł pozwolić, by go odpędzili.
- Witaj, synu Grimnira. Co sługa Sigmara może dla Ciebie zrobić?
- Witajcie
- rozpoczął krasnolud, ale sam usłyszał, iż panujący hałas zagłusza jego słowa. - Witajcie! - poprawił się głośniej. - Wydaje mi się, iż możecie być grupą poszukującą skradzionego talizmanu. Ojcowie z Karaz-a-Karak wysłali mnie, abym wspomógł waszą misję. Nazywam się Bladin, syn Gladena. To jest mój list uwierzytelniający - wyciągnął zza pazuchy zwój, który otrzymał w klasztorze i podał go kapłanowi. Tymczasem grupa siedząca przy stole mogła mu się przyjrzeć. Nosił na sobie kolczy kaftan, hełm miał przypięty do paska, przerzuconą tarczę przez plecy. U boku zwisał mu nieduży dwusieczny topór. Gdy już minęło pierwsze wrażenie, że krasnolud wygląda jak krasnolud, niektórzy zwrócili uwagę iż był… smukły? Jak na krasnoluda. Niektórym mógł się wydać krasnoludzkim odpowiednikiem nastolatka. Innym, zważywszy na jego niezbyt długą - jak na krasnoluda - brodę i cały wygląd przyszło na myśl, iż być może jest jedynie półkrasnoludem? Im bardziej mu się przyglądali, tym bardziej wydawał im się odmienny od krasnoludzkiego stereotypu. Ale z drugiej strony, Bladin, patrząc na siedzące kobiety, również uznał, że wszyscy ludzie wyglądają dość podobnie. Gdyby nie stroje, pewnie też ciężko byłoby ich rozróżnić.
- Zapraszamy, przysiądź się do nas. - Powiedziała Lora zwracając się do siedzącej obok siostry i Konrada oczekując, że się ścieśnią robiąc krasnoludowi miejsce przy stole.
- Zapraszamy - powtórzył Konrad, przesuwając się nieco. A potem przedstawił obecnych.
Liwia skinęła głową w powitalnym geście i delikatnie uśmiechnęła się.
- Dziękuję - skłonił się krasnolud. Nim usiadł, poszukał wzrokiem dziewki służebnej, żeby zamówić sobie piwo. Potarł ręką kark, po czym ściągnął plecak, tarczę i przesunął topór tak, aby mu nie wadził. - Zmierzałem do Wolfenburga, ale otrzymałem zmianę rozkazów. Rozkazy dość ogólnikowe. Czy możesz mnie wprowadzić w szczegóły, bracie? - zwrócił się do kapłana. Ten opowiedział mu o wszystkim.
- Ze Świątyni zniknął naszyjnik. Ten naszyjnik - Peter westchnął. Każdy w Wolfenburgu wiedział, o który naszyjnik chodzi, ale w krasnoludzkich twierdzach mógł być mniej znany - Wygląda jak zwykły rzemień z żelazną zawieszką w kształcie młota. Nosił go sam Sigmar… a przynajmniej tak twierdzą nasze przekazy. Ciekawe, co zawierają Wasze dokumenty… - rozkojarzył się na moment, ale szybko wrócił do tematu. - W każdym razie każdy… prawie każdy Wolfenburczyk w to wierzy. Rozumiesz więc dlaczego jest tak ważny. Ścigamy Katrinę Schetter, widzianą w świątyni w nocy, podczas której zniknął. Na razie bezowocnie. Czekamy jeszcze na żołnierza, który z nami jechał - zakończył.
- Jeśli nie zjawi się do jutra rana ruszamy bez niego, chwilowo wszyscy zgadzają się, iż najlepiej nam udać się do Talabheim. - Dodała szlachcianka z niebieskim kwiatkiem w kapeluszu.
 
Gladin jest teraz online  
Stary 24-01-2019, 14:30   #16
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Musieli podjąć decyzję o kierunku pościgu, a w procesie tym nie pomagały nawet modlitwy Hochmeistera o boską podpowiedź. Cóż, bogowie rzadko odpowiadali na modlitwy, a jeszcze rzadziej reagowali na nie tak, jak życzyli by sobie tego modlący. Pojawiało się coraz więcej wątpliwości i wahań. Nowo poznany krasnolud potarł ponownie kark swoją dłonią.

- Talabheim? Idę stamtąd. Nie widziałem waszego rudzielca po drodze, ale też nie rozglądałem się specjalnie, mogłem ją przegapić.

- Tak, chcemy sprawdzać wielkie miasta. Panna Schetter, z tego co nam wiadomo, nie opuszczała nigdy Wolfenburga, to typowy mieszczuch. Hergig, a następnie Talabheim, to dla niej najlepsze kryjówki.


Konrad wyjaśnił podstawy ich planu, by krasnolud nie myślał, że poszukiwania prowadzone są całkiem po omacku. Kapłan Sigmara uzupełnił jego wypowiedź, przypominając sobie wygląd stolicy Talabeclandu.

- Pamiętajmy też o tym, że do Oka Lasu, tego ogromnego krateru wewnątrz którego zbudowano Talabheim prowadzi tylko jedna droga! Zwą ją Drogą Czarodziejów, wspina się ona ostrymi zakosami wysoko na ścianę krateru, a następnie przez mocno strzeżoną bramę wchodzi do tunelu. Ten przechodzi na drugą stronę skał, a potem…. No nieważne, jeśli nasz zbieg udał się w tamtą stronę, na bramie musieli ją widzieć!

W ich rozważaniach i planowaniu ciągle uderzało ich to „jeżeli”. Tak naprawdę drugi kierunek, szlak skręcający w stronę dalekiego Altdorfu był równie dobrym rozwiązaniem.




- Wasz towarzysz, panie? Przeca on już wcześniej zabrał swoje toboły i opuścił „Dziesiątaka”! – Karczmarz giął się w ukłonach przed Falkenbergiem. Szlachcic wyglądał na nieprzyjemnie zaskoczonego, odrobina służalczości była dla gospodarza sposobem na uspokojenie gościa. Dobrze wiedział, że ze szlachtą nie ma żartów, a wolał nie ryzykować batożenia. – I pytał jeszcze, gdzie może nabyć konia do jazdy, tom go skierował do młodego Olega, on ci dobry panie ma konie z Kislevu. Małe bestyje, ale szybkie i wytrzymałe, panie!

Istotnie, w pokoju zajmowanym przez Markusa wspólnie z Wolkenem i bratem Peterem nie było jego bagaży. Nieprzyjemnie zimne myśli przebiegały wszystkim przez głowy. Czy Wolff uciekł? Może zdradził? Może od początku był zamieszany w kradzież?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 24-01-2019, 20:39   #17
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lora była zaskoczona na wiadomość o ‘dezercji’ wojskowego. “To szczur!” Pomyślała ze złością, podobnie jak inkwizytor ceniła sobie lojalność i sumienność wobec swoich obowiązków.
- W takim razie na pewno ruszamy bez niego. Do tej pory nikt nie wskazał Altdorfu jako docelowego. Jeśli jedyna droga do Talabheim, wymusza pokazanie się strażnikom to, przynajmniej w teorii, powinno być łatwo potwierdzić lub wyeliminować to miasto i ewentualnie zawrócić. - Powiedziała córka łowcy czarownic.

***

Po ustaleniu planów udała się jeszcze przejść się po mieście. Zaszła do paru sklepików pigularzy sprawdzając czy znajdzie coś by dodać do swojej torby medycznej. Potem wróciła do tawerny w której się zatrzymali i została już w pokoju dzielonym z siostrą. Od kiedy skończyły osiem lat nie miały wspólnego pokoju, ich matka nie pozwoliła uznając, że dzielenie pokoju jest dziecinne i prostackie. Lora pracując w szpitalu nie miała takich obiekcji jak jej matka co to ‘prostych’ ludzi i rzeczy.
 
Obca jest offline  
Stary 25-01-2019, 13:21   #18
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Zniknięcie żołnierza w obecnej sytuacji mogło wzbudzić podejrzenia i wątpliwości. Odpędził jednak myśli o zdradzieckiej postawie. Nie dociekał pobudek takiej decyzji wojaka. Każdy ma prawo decydować o swoim przeznaczeniu. Ważne, że dość szybko los lub bóstwo zesłało im zastępstwo w postaci krasnoluda. Najemnik szanował wszystkie rasy. Dawi słynęli ze swojej sumienności i pracowitości. Mieli też zaszczepione poczucie honoru i wywiązywali się ze zobowiązań. To dobrze wróżyło dalszej bytności w ich drużynie.

Wyjazd do Talabheim niósł ze sobą ryzyko. Droga do Altdorfu również w takim samym stopniu... Jeśli źle obiorą kierunek pościgu złodziejka będzie mogła spokojnie zaszyć się w jakiejś jamie. Tylko mając skradziony naszyjnik, raczej wybierze ludne miejsce. Wolken już wcześniej zasugerował powiązania Katriny z kimś o wyższej pozycji. Poszlaka o działaniu na czyjejś smyczy i realizowaniu zamysłów wrogów Imperium miała silne podstawy. Przynajmniej w teorii.

Gwar gospody mierził go, ponieważ odwykł od hałasu i karczemnej ciżby. Kiedyś ze swoją hanzą przepuszczał fortunę w takich miejscach. Beczułki piwa, suto zastawiony stół, dziewki chętne do zabawy, grajkowie rozweselający muzyką, młodzieńcze popisy władania orężem... Teraz zachowywał się niemal jak zakonnik. Bardzo powściągliwy zakonnik. Wrócił wcześniej do izby, bo musiał zadbać o swoje zdrowie. Piętno toczącej go choroby dało ponownie znać o sobie. Mimo wszystko zdołał nieco wypocząć. Następnego dnia jako jeden z pierwszych był gotów do podróży. Czas spędził oporządzając wierzchowca i przeglądając ekwipunek. Nie spodziewał się, aby szlachetnie urodzeni wstali wcześnie, ponieważ nie było to w zwyczaju ludzi tego stanu. Cóż... może zmieni o nich zdanie podczas tej wyprawy?
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 25-01-2019 o 15:11.
Deszatie jest offline  
Stary 25-01-2019, 19:17   #19
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Zamówił sobie jedzenie i upił piwa, które mi podano. Skoro zmieniły się plany, to może być dobry moment na porządny posiłek.
- Dawno to się stało? - rzucił znad talerza w stronę Petera. Jadł niespiesznie, nie uczestnicząc w dalszej rozmowie. Gdy skończył, zostawił monety na stole, wstał i przeciągnął się.
- Stawię się jutro o świcie tutaj. Ale podróżuję pieszo, a nogi mam krótkie - uprzedził. Okazało się jednak, że grupa pościgowa posiada własny tabor, więc ucieszył się.
- W takim razie zrobię jeszcze małe zakupy - dodał i pożegnał się. Jego wyposażenie mocno się zużyło w czasie długiej podróży. Planował dopiero w Wolfenbergu uzupełnić co trzeba. Ruszył więc uliczkami szukając otwartych jeszcze karmów.

U płatnerza nabył potrzebne rzeczy do czyszczenia i konserwacji zbroi oraz oręża, między innymi worek trocin.
- Od tygodni jestem już w drodze, idę aż od Karaz-a-Karak - zwrócił się do sprzedawcy. - Powiedzcie mi, co słychać u was w mieście, dawno nowin żadnych nie słyszałem.
- Niewiele, panie krasnoludzie, niewiele.
- Handlarz powoli pakował do worka kupione przez Gladensona towary. - Ludzie mówią, że na ostatnim polowaniu książę Ludenhof i jego świta napotkali bandę mutantów, co to niby jak kozły wyglądali. No, na dwóch nogach kozły. To gadanie tylko, jakby to prawda była już by tam ruszyło i wojsko, i czarodzieje nasi z ichniego Kolegium, psia ich mać - zaakcentował przekleństwo splunięciem na ziemię przez lewe ramię.
Bladin się ożywił. Gdyby mógł ich truchła oddać Grimnirowi jako ofiarę…
- A gdzie to było?
- Co gdzie było? Że niby mutanci? Przeca mówię, że to nieprawda.
- Polowanie, gdzie było?
- Gdzieś na północny zachód od miasta, tam najlepsze tereny łowieckie.


Podziękował i udał się dalej. Na liście zakupów miał jeszcze duży bukłak na wodę i tatarak do jej odświeżania. Zapas jedzenia na tydzień i litr piwa, bo nie samą wodą... Po drodze podszedł do niego sprzedawca pochodni i po krótkich negocjacjach nabył 3 sztuki. Skoro będzie jechał wozem, to nie zawadzi. Tak objuczony zakupami dreptał powoli do świątyni Sigmara.
Zanim tam jednak dotarł, żebrak go o datek poprosił. Uśmiechnął się krzywo patrząc na biedaka. Ludzie, żyją tak krótko, a i tak potrafią to życie zmarnować.
- Dostaniesz srebro, ale opowiedz mi o dziwnych osobach, które widziałeś ostatnimi dniami.
Żebrakowi aż zaświeciły się oczy. Siedząc ciągle pod ścianą niedużej świątyni Shallyi, pochylił się i oderwał plecy od muru.
- O, dobry panie, czegom ja tu nie widział! Cyrk panie w mieście był! Prawdziwy cyrk, namioty rozłożyli na łące przy rzece. Nie wiem co w środku, ja panie zbieram tu na jedzenie, stary Hans ciągle głodny.
Spostrzegł minę krasnoluda i szybko ciągnął dalej drapiąc się po brudnych, przetłuszczonych włosach ręką, jedyną, którą miał.
- I ten, jechała tu ostatnio gruba Helga, ta bez nóg! Ma taki wózeczek z kółeczkami, i siedzi na nim, i odpycha się rękami od ziemi… Eee… i ten, był ten mnich, dziwny, na czarno ubrany, z kapturem na głowie, nie widziałżem twarzy.. ale z rękawa mu macka sterczała, niech mnie bogowie pokarzą, jeśli łżę!
- Ten mnich, kiedy i gdzie go widziałeś? Skąd dokąd szedł? Wiesz gdzie jest? -
zapytał trzymając monetę między palcami. Żebrak pewnie zmyśla, ale pomioty chaosu tropić i zabijać trzeba.
Łachmaniarz nie odrywał wzroku od błyszczącego pieniążka. - Mnich.. ten.. no… tu szedł… ulicą! O, stamtąd, a potem tam. Ale stary Hans nie wie, gdzie poszedł, mnie ciężko nadążyć za innymi - postukał się znacząco kostkami palców po drewnianej najwyraźniej nodze, skrytej pod połatanymi szmatami służącymi mu za odzienie. Wyciągnął rękę w proszącym geście.
Krasnolud rzucił mu monetę. W ludzkich miastach wszystko było bardziej skomplikowane niż w domu. Również odnalezienie godnych przeciwników.
- Gdybyś kiedyś widział kobietę o rudych włosach, wręcz czerwonych - przypominał sobie jej opis. - Młodą, szare oczy. Nietutejszą, ale miastową. Może mieć lepkie ręce. I trzymać się na uboczu. Zową ją Katriną Schetter, ale może używać innego imienia. Powiedz o niej w świątyni Sigmara i że to wiadomość dla mnie, Bladina Gladensona. Jeżeli pomożesz ją znaleźć i to będzie rzeczywiście ona, dostaniesz ode mnie złotą monetę.
Zostawił żebraka Hansa zaskoczonego. Gdy tamten zaczął coś pleść, był już na tyle daleko, że nie słyszał szczegółów.

Gdy dotarł do świątyni, poprosił furtiana o wieści z okolicy, ale ten ziewnął tylko i burknął
- Idźcie już spać, późno jest. Nic nie wiem o mutantach, a plotkami się nie zajmuję.

Udał się więc do swojej celi i przygotował do snu. Przysiadł na piętach i modlił się.
Zawsze będę nacierał, gdy otrzymam polecenie przełożonych. Zawsze będę stawiał zacięty opór, gdy wrogowie będą atakować. Nigdy nie porzucę rannego towarzysza. Nie oddam pola walki. Zabiję każdego wroga mojej rasy, którego napotkam. Tak mi dopomóż Panie mój Grimnirze.
 
Gladin jest teraz online  
Stary 27-01-2019, 15:33   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dwie drogi do wyboru...
Jedna i druga tak samo prawdopodobna, a to, co mówił Bladin, nie miało żadnego znaczenia. Wystarczyło by Katrina, jeśli to ona faktyczne ukradła medalion, nakryła włosy kapturem i najbardziej charakterystyczna cecha jej sylwetki przestałaby istnieć dla przygodnego obserwatora.
Oczywiście istniała jeszcze inna możliwość - ktoś inny ukradł medalion, zaś Katrina była świadomą (lub nieświadomą) wspólniczką, której zadaniem było odciągnięcie pościgu, który wszak musiał po kradzieży nastąpić.
Każdy jednak, nawet najlepszy złodziej, musiał kiedyś jeść i spać. A nawet jeśli Katrina postanowiła nocować po lasach (nawet szczur miejski mógł wpaść na taki desperacki pomysł), to musiała jeść. Albo w karczmach, albo robić zakupy. Kobieta w kapturze z pewnością zwróciłaby na siebie uwagę tak samo, jak rudzielec.
Oczywiście wszystko mogło być tylko i wyłącznie oszustwem... Jakąś drogą mogła jechać inna rudowłosa kobieta, innymi traktami mogły podążać inne kobiety w kapturach... a medalion mógł stale przebywać w Wolfenburgu.
I czy miał z tym coś wspólnego Marcus, czy może dowiedział się czegoś i musiał... zniknąć?
Możliwości było tyle, że lepiej było o nich nawet nie wspominać...

Konrad, pogrążony w niezbyt wesołych rozważaniach, wędrował ulicami miasta, z nadzieją, że trafi na coś, co pomoże im w poszukiwaniach.
A potem spotkał Liwię... która zapewne nie pomyślała, że może ją spotkać los Marcusa... i którą odprowadził do gospody, nie tylko dlatego, by pilnować jej bezpieczeństwa.


Noc spędził samotnie, a rankiem wstał na tle wcześnie, by nikt nie musiał na niego czekać.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172