Wszystko zdarzyło się praktycznie w jednej sekundzie.
Gnimnyr warknął, Yarislav gwizdnął, a jego Karea ruszyła z miejsca, niemalże zrzucając trzymającego jej lejce krasnoluda z muła na ziemię. I tak Yarislav poznał kilka kolejnych krasnoludzkich przekleństw.
Znaleźli się jakoś w tej przeklętej mgle. Skoro jednak oni widzieli siebie wzajemnie, kogo spotkał Rusłan? * * *
Rusłan nigdy nie dowiedział się, kto idzie. Ten kto szedł, uprzedzony jego głośnym pytaniem, zawrócił i ponownie zniknął we mgle. Doświadczony tropiciel zrobił jeden krok za nim, po czym zatrzymał się. Znalazł to, czego szukał, ale wolał nie wchodzić samemu w mgłę dalej, niż to konieczne. Nim jednak odwrócił się, by znaleźć jakoś swoich kompanów, stracił przytomność, uderzony czym ciężkim w potylicę.
Gdy go znaleźli, ciągle leżał nieprzytomny. Żywy, na jego szczęście. Ktokolwiek go nie ogłuszył, nie miał czasu na ściąganie z niego zbroi, przywłaszczył sobie jednak jego broń. Toporek, nóż, łuk z amunicją i tarcza zniknęły. Co dziwne, sakiewka wisiała dalej u pasa, nietknięta. I tak Gnimnyr nauczył się kilku dolgańskich przekleństw. |