Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2019, 10:12   #1
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
[WFRP/1ed] Góry Na Końcu Świata

Na końcu świata są góry, i nawet nazywają się odpowiednio do swojego umiejscowienia. Góry Krańca Świata. Oczywiście, pomyśleć tak i nazwać je tak mógł wyłącznie ktoś, czyj świat kończy się na opłotkach wsi, pierwszej miedzy pomiędzy polami lub – niech będzie – na posterunku granicznym jednej zapyziałej prowincji. Prawda jest bowiem taka, że za tymi górami świat ciągnie się, i ciągnie, i ciągnie… Nikt w Imperium nie zastanawia się, czy ci mieszkający za tym łańcuchem górskim nazywają go Górami Początku Świata, lub może nazwa jest taka sama, bo dla tamtych to też jest kraniec świata, tyle że z drugiej strony.

Góry Krańca Świata muszą mieć swój początek i koniec. Jedni mówią, że zaczynają się one na dalekim, gorącym południu, a kończą na północy skutej lodem. Inni twierdzą, że jest wręcz przeciwnie. Są też tacy, dla których góry – niby przysłowiowy kij – mają dwa końce, ale trzeba powiedzieć, że nie zastanawiają się oni jak może się kończyć coś, co nigdzie się nie zaczyna.

Pomijając zatem filozoficzne dyskusje, można stwierdzić, że na północnym końcu (albo początku, to zależy jak patrzeć) Gór Krańca Świata leżą Goromadny, pasmo górskie owiane złą sławą. Miejsce opustoszałe, porzucone dawno temu przez krasnoludy, oddane we władanie siłom zła. Kogóż tutaj nie ma… Opowiada się historie o plemionach zielonoskórych, zmutowanych potworach chaosu, szczuroludziach drążących podziemne tunele. Ile w tych opowieściach jest prawdy, o tym za chwilę.

Ludzie z obu stron tych gór mają swoje legendy o tym miejscu. Ci ze zachodu opowiadają o zielonej gwieździe, która wybiła krater pomiędzy czterema szczytami, tworząc miejsce na głębokie i ciemne jezioro. W dnie tego jeziora ma być malutka dziurka, wąska szczelina przez którą woda jeziora ma powoli skapywać w głąb ziemi, kropla za kroplą. Gdy już cała woda spłynie z zapadliska, odsłoni się skarb nad skarby, prawdziwa gwiazda świecąca mocniej od słońca. Plemiona z wschodnich stepów straszą dzieci olbrzymem Asmyłem, co mieszkać ma w tych górach i schodzić na stepy, gdy ogarnie go głód, porywać bydło i ludzi (głównie tych młodych i niegrzecznych), by napełnić nimi swoją spiżarnię.

Mówi się o legendach, że tkwi w nich ziarno prawdy, a to wbrew wszystkim nie oznacza, że są oparte na czymś rzeczywistym, tylko że praktycznie cała opowieść to gówno-prawda. Wymyślona przez kogoś, ozdobiona i rozbudowana przez kolejnych opowiadających, przez każdego bajarza dokładającego coś od siebie przy stepowym ognisku czy kominku gospody.

* * *


W tej historii też tkwi ziarno prawdy. Konia z rzędem temu, kto wie gdzie to ziarno jest schowane. A zaczyna się ona jak słaby dowcip z Ostlandu, ten o dwóch Kislevitach i krasnoludzie wchodzących razem do karczmy, i tak jak on, jest mało śmieszna. Do tego jest prawdziwa. Podobno. Tak przynajmniej twierdzi każdy opowiadający ją, zaklinając się przy tym na wszystkie świętości, że to jego wersja jest tą dobrą, wierną realiom, nie przekłamaną.

Gówno, nie prawda. To ja znam prawdziwą historię, na matkę swoją się klnę i ojca swego, niech mu ziemia lekką będzie.

* * *


Trzy postacie patrzyły na wschód. Gdzieś niedaleko, nie więcej niż dzień drogi od tego miejsca, powinna być stanica Medvednyj, główny ośrodek ungolskich klanów z tej części Kislevu. Przed nimi ciągnął się step porośnięty wysoką, suchą trawą. Nie w nieskończoność, teren daleko przed nimi zaczynał się wznosić, a płaska i trawiasta równina zamieniała się w zalesione wzgórza. Te z kolei ustępowały miejsca skalistym górom, może nie najwyższym w całym łańcuchu, ale nawet tu szczyty najbliżej nieba były cały rok pokryte śniegiem. Zza nich właśnie w tej chwili wyłaniała się czerwona tarcza wschodzącego słońca.

Goromadny.

Tylko głupcy i szaleńcy wybierali się tam z własnej, nieprzymuszonej woli. Ta trójka nie była ani głupia, ani szalona, przynajmniej lubili tak o sobie myśleć. Jednak hasło „Putinov” działało niczym najlepsze zaklęcie, przyciągało, oślepiało. Księgi, ingrediencje i sprzęt legendarnego alchemika, no i skarby, skrzynie pełne złota i klejnotów. To mieli znaleźć w krypcie Vladimira Putinova. Przypadkowe odnalezienie mapy, na której na terenie gór ktoś czerwonym atramentem zaznaczył krzyżyk i nazwisko alchemika uznali za szczęśliwy traf, uśmiech fortuny i zapowiedź lepszych czasów.

Głupcy i szaleńcy.

Ognisko już dogasało. Wokół niego znajdowały się trzy posłania, parę misek pozostawionych po kolacji, przeciągający się właśnie kundel, a kilka kroków dalej pasły się wierzchowce.

Kara kobyła Dolganina Yarislava. Gniadosz Rusłana ze wschodnich stepów, zwanego też Bełtem. Muł krasnoluda Gnimnyra.

I dwie kasztanki w pełnym rzędzie, z wypalonym na zadzie znakiem niedźwiedziej łapy.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 01-02-2019 o 12:48.
Phil jest offline  
Stary 04-02-2019, 11:29   #2
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Yarislav pół leżąc pół siedząc rozejrzał się po miejscu popasu. Miskę wytarł trawą i postanowił oskrobać rano. Siodło pod głowę miał pod ręką. Zupełnie nie było powodu się ruszać. Językiem mielił trzymaną w ustach słomkę.
- Sef - zagadnął Dolganin krasnoluda.
- Co to za mapa, co ją znalazłeś?
 
Avitto jest offline  
Stary 04-02-2019, 23:20   #3
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Gnimnyr na pierwszy rzut oka nie wyglądał na krasnoluda. Był wyjątkowo wysoki. Wzrostem dorównywał ludziom, mając dobrze ponad pięć stóp wzrostu. Rysy twarzy miał typowo krasnoludzkie, a jego lico nosiło dwie charakterystyczne cechy. Miał jedno oko. Drugie stracił podczas wybuchu w laboratorium van Eycka, a pusty, oszpecony oczodół skrywał pod czarną, skórzaną przepaską. Na lewej stronie twarzy, od czoła przez policzek wytatuowanego miał stylizowanego szczura, emblemat jego ulubionej snotballowej drużyny z Middenheim - Czarnych Szczurów. Część tatuażu skrywała się pod kruczoczarną brodą.

Teraz wydłubał kawałek mięsa spomiędzy żółtych zębów i splunął w ogień. Tłuste ręce otarł w znoszony, skórzany kubrak. Podrapał się po czole i splunął znowu. Popatrzył na Yarislava.

- Mapę, hę - odpowiedział z silnym, middenheimskim akcentem, mocno wypowiadając spółgłoski. - Mapę do skarbów. Popatrz na góry i pomyśl co kryją. Skarby! I to nie byle jakie. Ciebie pewnie tylko interesuje złoto, ale są tam o wiele cenniejsze skarby. Receptury i filozoficzne rozważania wielkiego człowieka. Jednego z najznamienitszych adeptów sztuki. Samego Vlada Putinova. Mówi Ci coś to miano? Nie. Tak myślałem. Mapa zaprowadzi nas do krypty, gdzie pochowano jego ciało, a wraz z nim jego dorobek. Mam nadzieję znaleźć tam helium magnum i geradecix, wraz z przepisem jak je wykorzystać. Może jest tam też zaginiona rozprawa Kak sdelat' mustis i sposoby yego ispol'zovaniya. To jest skarb, a nie jakieś tam monety. Znasz te góry? Poprowadzisz z mapą?
 
xeper jest offline  
Stary 04-02-2019, 23:46   #4
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Góry? Na stepach to jest życie... - rozmarzył się nomada siedzący przy ognisku i zawzięcie strugający patyk. Już zdążył zjeść, rzucić resztki kundlowi, a nawet pójść za krzaki. W jego rodzinie kto wolno jadł, ten w ogóle nie jadł, więc w takich sprawach zawsze był szybki. Za to w gadaniu wolniejszy.
- Ale jak mówicie, że jedzim, to jedzim i w góry, jeden pies, możem i tam po skarby póść. Jak kierunek wskażecie, to zawżdy trafie, jak szczałom, panie Grimir -ponieważ krasnolud umiał czytać i pisać, Rusłan darzył go wielkim szacunkiem - A tymi waszymi magnumami i geraciksami się nie przejmujta, z Yarislavem pozabijamy wszystkie - dodał. Ciężki dolgański akcent utrudniał rozumienie, ale ta dwójka podróżowała z Rusłanem na tyle długo, by wiedzieć co ma na myśli. Zazwyczaj. W drugą stronę było podobnie. Zazwyczaj wiedział, czego przyjaciele od niego chcieli. Zazwyczaj.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 05-02-2019, 11:31   #5
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Yarislav mlasnął na słowa o złocie. Tak bardzo nie mógł się doczekać miłego ciężaru skrzynki pełnej kosztowności – przepustki do powrotu do plemienia.
- Sef - zagadnął Dolganin krasnoluda.
- Po górach nawet łatwiej niż normalnie, co to dla mnie! Na stepie, tam to się można pomijać z kierunkiem ale w górach? Co chwila coś innego niż reszta, trafię bez pudła. Pokazuj mapę, pan Gmyr! - Wspinał się Yarislav na wyżyny swej elokwencji. Zapamiętale wpatrywał się w okazany rysunek na skórze. Barwniki wyblakły, ognisko dawało coraz mniej światła ale nie przeszkadzało mu to z fachową miną mruczeć nad planem. Na próżno jednak było szukać sensu w tych pomrukach i cykaniu. Były jedynie grą pozorów. Sama myśl o zabijaniu geraciksów, czymkolwiek były, sprawiała jednak, że krew gotowała się w młodym Dolganinie. Zwyciężanie kolejnych przeciwników dawało mu wiele satysfakcji.

- No, to tak. Zajedziemy tędyk - wskazał palcem wprost na północ.
- Tak, co by krawędź lasu było widać jakby ścierwusów było więcej. W lesie to by i może nas pokąsali, ale na otwartej przestrzeni obsrają gacie na myśl o bitce.

Nagadawszy się obrócił głowę ku swej klaczy. Otworzył szeroko oczy i skinął porozumiewawczo Bełtowi. Nie byli sami a rzucający się w oczy symbol sugerował wojskowe przeznaczenie wierzchowców. Bezszelestnie kucnął, zgarnął z ziemi toporek i zgięty przemieścił się ku wierzchowcom. Zataczając coraz większe koła wokół obozowiska wypatrywał niesmiałych przybyszy.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 06-02-2019 o 18:32.
Avitto jest offline  
Stary 08-02-2019, 16:41   #6
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Nie zwrócili na dodatkową parę koni uwagi. Dopiero po dłuższej chwili zorientowali się, że coś tu nie gra. Yarislav z miejsca przypadł do ziemi z bronią w ręce. Skoro są konie, muszą być i jeźdźcy, a przynajmniej mogą być. Rusłan z pewnym zdziwieniem obserwował nerwowe poczynania towarzysza, po czym cicho i spokojnie podszedł do koni, szepcząc uspokajająco. Zwierzęta były zdenerwowane, ale nie uciekły. Wypalony ślad oznaczał przynależność do danego klanu. Te kasztanki należały zapewne do kogoś z klanu Niedźwiedziej Łapy. Ślady kopyt i zgniecionej trawy pokazywały, że przyszły tu z północy. To nie był kierunek, w którym zmierzali, ale zdarzenie było tak niecodzienne, że postanowili sprawdzić co się stało, zanim ruszą dalej na wschód.

Bełt prowadził ich pewnie przez step, ale ziemia była na tyle wyschnięta, że nie był w stanie określić, czy konie były obciążone. Tak czy owak, nie widzieli nigdzie żywej duszy. Po ponad dwóch godzinach natknęli się jednak na ślad obozowiska. Krąg wydeptanej trawy i resztki ogniska, w większości nie przepalonego. Kasztanki parskały nerwowo. Tu trop się urywał, Rusłan wzruszył tylko ramionami.

O ile nie znajdą się prawdziwi właściciele, to oni weszli teraz w posiadanie dwóch koni. Nie musieli nawet znaleźć krypty Putinova, by się wzbogacić.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 08-02-2019, 16:59   #7
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Rusłan, honorny Dolganin, za jakiego się uważał, nie mógł zostawić rannych na stepie. Okraść z koni czy zabić w pojednyku - bez problemu, ale nie pomóc na szlaku... Może i zdarzało się być rozbójnikiem, ale nie mendą. Skoro wierzchowce same tu przyszły w nocy, jeźdźcy mogli mieć pecha. Nomada pewnie rpowadził czambuł przez step aż do obozowiska. Tam jednak nikogo nie było i nic nie wyjaśniało, co się mogło stać. Przynajmniej nie Rusłanowi.
Ale za to, skoro nikogo nie znaleźli, mogli zachować "znaleźne". Pod warunkiem, że nie natkną się na klan Niedźwiedziej Łapy...

- Ty to masz łeb, Grimmnir - gwizdnął z podziwem Rusłan -Ledwośmy się w góry wyprawili, a już zysku na całą zimę w cieple i przy zimnej wódce starczy - rozmarzył się, ale po chwili rozejrzał się czujnie - Tylko trzeba nam miejscówkę zmienić, bo jak tu jakowyś martwi klanowi som, to zara na nas bydzie, żeśmy mordercy i koniokrady i na gardle nas pokarajom. Chyba, żeby ich poszukać, ale to nie wim, Ty mądruj co zrobić dalyj.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 08-02-2019 o 17:05.
hen_cerbin jest offline  
Stary 08-02-2019, 23:37   #8
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Krasnolud, zupełnie nie znając się na tropieniu i rozpoznawaniu śladów karnie podążał za swoimi towarzyszami. Miał do nich zaufanie i wiedział, że jeśli coś byłoby nie tak, to oni zorientowaliby się i podjęli stosowne kroki. Kiedy dotarli do obozowiska, Grymnir rozejrzał się na boki. Podrapał po policzku i zerwał źdźbło, które wsadził sobie do ust.

- Na co Ci znaczone konie? - zapytał Rusłana i przewrócił okiem. - Zaraz, jak Cię zobaczą z nimi, to nie pytając na pal nadzieją, bo uznają żeś je ukradł. Nikt nie uwierzy, że same przylazły, hę? Ergo, nie jesteś bogatszy nawet o zasrany grosz.

Khazad podszedł do ogniska, kopnął je. - Nie przepalone. Proces spalania nie dobiegł końca. Znaczy, że zostało zgaszone albo samo zagasło z jakiejś przyczyny - schylił się i sprawdził ręką, czy zachowała się choć odrobina ciepła w żarze. Na tej podstawie mógł stwierdzić, kiedy ognisko się paliło. Spróbował też dojrzeć jakieś ślady, które wskazywałyby na przyczynę niedopalenia się drewienek.
 
xeper jest offline  
Stary 08-02-2019, 23:45   #9
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Rusłan zmarkotniał, ale zaraz coś sobie przypomniał:
- Ale jak to? Nieraz z tatkiem takimi handlowalimy, tylko trza było je daleko wy... wespo... ekskopertować daleko, alibo karawanowym sprzedać... No tak, ale skąd tu ich wziąć - zrozumiał i zmarkotniał ponownie.
Z zainteresowaniem patrzył na działania krasnoluda.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 09-02-2019, 13:36   #10
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Poszukiwania jeźdźców wiele nie wyjaśniły. Gnimnyr postanowił wyręczyć Rusłana, dotykając wygasłego ogniska i robiąc przy tym mądre miny. Dołganin przez chwilę przyglądał się wysiłkom krasnoluda, po czym przykucnął przy nim i pokazał na kilka rzeczy. Część gałęzi w ognisku była połamana, jakby podeptana, ktoś zasypał też ogień ziemią, widać było pociągnięcia nóg po gruncie. Popiół był zimny, a więc ognisko wygaszono co najmniej kilka długich godzin temu, ale też trawa w obozowisku nie podniosła się jeszcze, a więc nie wcześniej, niż wczoraj wieczorem. Śladów walki nie było jednak żadnych, tego byli pewni obaj mieszkańcy wschodnich stepów.

Konie... Jak mówiła stara mądrość ludowa – znalezione, nie kradzione. Czy prawowici właściciele mądrość tę podzielali, nikt nie mógł być pewien. Żeby się schować przed klanem Niedźwiedziej Łapy (jak zaczęli go nazywać na podstawie znaku), trzeba by pewnie zawrócić, a to raczej nie wchodziło w grę. Ich droga prowadziła przez Medvednyj w Goromadny, w stronę tajemniczego znaku „X” na mapie. Tak naprawdę, stanica i góry były jedynymi konkretnymi punktami na tej starej mapie.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172