Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2019, 22:59   #21
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
MG: Wchodzisz do karczmy, widzisz karczmarza, który za ladą czyści kufel.
BG: Podchodzę do niego i mówię: „Karczmarzu, potrzebuję informacji.”
MG: „A jakich?” – pyta karczmarz.
BG: „Nie twój zasrany interes!”


Sierżant, nawet pijany zjadł przecież zęby na trudnej, policyjnej robocie. Znał prawo i nawet sprawiedliwość, pamiętał o co naprawdę chodzi w służbie prawu, społeczeństwu i Imperium. Doskonale znał pokusy, na jakie narażeni są młodzi strażnicy. I wiedział też, jak sobie z nimi radzić.

- Lać po pysku? Czy można? Trzeba, synu, trzeba. To Ty jesteś prawem. Ale niektórych to po cichu i tak, żeby nikt nie widział, a już najmniej bity. I zawsze trzeba mieć jakiegoś żebraka do powieszenia za tę ohydną zbrodnię! Jak się kogoś powiesi, to zaraz wielki pan ukontentowany - wyjaśnił zawiłości prawa Georgowi najlepiej jak umiał.

Gdy dotarli pod bramę, zobaczyli jak Werner Plumke rozgadywał się i rozkręcał. Poszukiwacze Przygód nie słuchali go chyba zbyt uważnie...
- Imperator nie będzie czekał? To prowadź do niego, a żywo! - rozkazał mu szlachcic -Chłopaki, będzie jakaś fajna misja, Imperator nas oczekuje - dodał i wjechał radośnie przez bramę. Reszta wlazła za nim, ignorując Rudiego i najwyraźniej uważając, że sprawa już załatwiona.

Johannes Krieffort doskonale wiedział co należy zrobić. Spojrzał na Alphonse'a, spojrzał na Poszukiwaczy Przygód. Dokonał szybkich obliczeń i wyszło mu, że ośmiu to więcej niż dwóch. Spojrzał ponownie. Na Georga, Rudiego, na zbliżającego się Aleksandra z łukiem, na Wernera, który chciał dostać się do Straży. Jego oblicze stwardniało gdy przypomniał sobie, co to znaczy być Strażnikiem. Są zasady, których strażnik nie może łamać. Są zasady, które każdy strażnik musi wbić sobie do głowy. A on, jako głównodowodzący, musiał dać przykład.

- Witam szanownych podróżników w naszym Gluckwunsch, chłopcy pierwszy dzień na bramie, wykazać się chcieli... -powiedział. Bo są, kurwa, zasady.
Nie wychylaj się - brzmi pierwsza i najważniejsza z nich. Jeśli już ktoś musi dostać w łeb, to niech to będzie ktoś inny.

Poszukiwacze zadowoleni z takiego obrotu sprawy wjechali do miasta i zatrzymali się przy Gospodzie "Pod Jagnięciem".

A strażnicy, ochotnicy i inni mieszkańcy wrócili do swoich spraw. Poza jedną osobą.
Timi nie mógł się doczekać gości. Wyczekiwał, rozglądał się, przebierał niecierpliwie nogami... ale im bardziej sprawdzał, tym bardziej oczekiwanych gości nie było. Gdyby nie pieniądze, pewnie zebrałby niezłą burę... No właśnie - pieniądze. Rajmund stał ze ścierą i coraz gniewniej patrzył na Timiego. Jeśli to okazałoby się głupim żartem, ktoś tu może dostać. Karczmarz nie lubił takich dowcipów. O ile nie dostanie kasy. Takie cztery pokoje i wystawne śniadanie dla ośmiu osób to, było nie było, kupa kasy. Dwie korony za pokoje i jeszcze pół za posiłek!

***

Dzień mijał spokojnie. Sierżant spokojnie pisał list, Georg i Rudi pilnowali bramy, Aleksander skończył pomaganie na targu i razem z Alphonsem patrolował ulice (Alphonse co prawda poszedł do domu, ale duchem z pewnością był z młodszym kolegą). I ten piękny i jakże spokojny dzień zapewne zakończył by się równie spokojnym wieczorem, gdyby nie to, że w pewnej karczmie doszło do pewnego drobnego nieporozumienia...

***

Pachołek w rozchłestanej koszuli przybiegł po straż najszybciej jak potrafił.
W Gospodzie Pod Jagnięciem wybuchła sprzeczka i Karczmarz bał się, że źle się to skończy. Niestety, do końca zmiany pozostawała jeszcze godzina.
Sierżant spojrzał na trójkę swoich strażników. Georg i Rudi skończyli już służbę przy bramie i zamknęli ją na głucho (miejmy nadzieję) oraz zostawili pod opieką nocnej zmiany, a Aleksander wrócił z obchodu. Miał nadzieję, że wiedzą jak należy postąpić.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-02-2019, 08:54   #22
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
To był ciężki dzień w pracy. Wartowanie na bramie zakłócił przyjazd cyrku, który koniec końców wjechał do Miasteczka, jakkolwiek się ono nie zwało. Georg zapomniał. Do tego kolejne szkolenie z metod operacyjnych.

Można lać po pysku, ale czasem nie można. Trzeba lać, ale czasem nie trzeba. Powinno się, jeśli można. Nie wolno, jeśli nie można. Należy lać, kiedy trzeba, a kiedy nie trzeba, to nie należy… Głowa Georga puchła od nadmiaru informacji. Sierdżant musiał być naprawdę łebskim facetem, żeby się nie pogubić w takim gąszczu zasad. To był trudniejszy fach, niż Nichtmachen przewidywał. Gdyby po prostu można było lać w każdej sytuacji, praca byłaby o wiele prostsza.

- Napić się muszę, nie ogarniam tego lania i nie lania.

Picie musiało jednak poczekać, dzielni obrońcy prawa zostali wezwani do zaprowadzenia porządku. A może nie będzie musiało poczekać, skoro rozpierducha miała miejsce w karczmie? Wielki Gie lubił akcje w karczmie, można było połączyć przyjemne z pożytecznym.

- Pod Jagnięciem? To coś na szyldzie to owca? – Georg zawsze widział tam coś pomiędzy dzikiem, a krakenem. – A to ci niespodzianka, jagnię. W życiu bym się nie spodziewał. Przecież tam są macki, a nie nogi. A poza tym… No dobra, Rudi, lecę, nie musisz drzeć po mnie ryja!

Zapakował sobie na łeb skórzany hełm, jego kitka wyskoczyła do góry przez otwór wycięty w strategicznym miejscu. Potem zadumał się przez chwilę przy stojaku z brońmi. Dobór sprzętu odpowiedniego do zadania był ważny. Halabarda przydawała się przy bramie, miała większy zasięg, co mogło się okazać ważne, gdyby nadlatywał smok. No i automatycznie dodawała autorytetu strażnikowi. W knajpie jednak bardziej poręczna byłaby pałka, i Gie złapał całkiem zgrabnie obrobiony kijaszek.

- Ale to serio jest owca?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 12-02-2019, 13:01   #23
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Timi czuł przez skórę, wzbierające w karczmie napięcie. Trzymany za koszulą trzos wydawał się być coraz cięższy i coraz bardziej gorący. Słysząc utyskiwania Rajmunda, wyjął z sakiewki kwotę odpowiadającą wartości zwolnionych pokoi i za nie zapłacił. Wszak szwagier już poniósł stratę, która musi zostać pokryta. Potem kazał, iż zająć najlepszy stolik dla obcych i pobiegł ich szukać po mieście, musi ich przecież tu sprowadzić, nie pozwoli przecież aby i tu się z niego wyśmiewano. Biegł co sił w nogach stronę bramy rozglądając się za jakimś niezwykłym gwarem, który mógłby dać mu wskazówkę gdzie aktualnie przebywają obcy.

 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 12-02-2019, 21:27   #24
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Pomijając incydent o poranku Rudi dochodził do wniosku, że to całe wartowanie to dobra fucha. Gdy już uspokoił się po spotkaniu z świtą szlachcica z górą w herbie zjadł ze smakiem śniadanie a towarzyszył mu, poza Georgiem, niezmącony spokój. W ciągu dnia udało mu się zaliczyć kilka krótkich drzemek a także zagadnąć śliczną pannę, którą na widok jego umizgów rodzina odciągnęła pospiesznie.


Gdy sztaba runęła ruszyli z Georgiem złożyć wyposażenie w strażnicy. Wtem do izby wbiegł karczemny pomagier a w odpowiedzi na hałas jaki zrobił zamiatając nieoczekiwanie polepę rzęsami zjawił się również sierżant. Po chwili było jasne, że niepotrzebnie się przebierali. Obaj.


Rudi splunął słysząc pytanie Georga.
- A ty myślałeś, że co? - Odparł zaczepnie.
Wcale nie uśmiechało mu się interweniowanie o takiej porze. Zwykle związało się z ludźmi na tyle pijanymi, że stawali się silniejsi niż zazwyczaj. Potem powstawały głupie historie, wszystko się gmatwało by ostatecznie okazać się trywialne a mimo to śmiertelne.
Rudi miał czas przemyśleć poranne rady sierżanta. Wiedział, czego się od niego oczekuje i jednocześnie wzbraniał się przed tym ze wszystkich sił.
- Idź Georg frontem. Ja zobaczę czy drzwi od kuchni otwarte i z zasadzki pomogę, jakby były kłopoty.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 22-02-2019 o 22:47.
Avitto jest offline  
Stary 16-02-2019, 01:51   #25
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Jagoda nieomal wpadła w zachwyt, gdy lokalnie bohaterski Aleksander zaproponował wspólną, niebezpieczną i ekscytującą wyprawę na oglądanie cudaków.

- Zaczekaj tu chwileczkę - wydyszała otumaniona gwałtownym uczuciem radości i poddenerowania, jakie towarzyszyło jej dwa razy w życiu gdy otrzymała prezent. Pierwszy raz zdarzył się wiele lat temu, gdy… Przypomniała sobie, że prezenty jednak nie były dla niej.

Jagoda podkasała odrobinę kieckę. Wprowadziła swoje ciało ponownie w ruch wahadłowy i pomknęła w kierunku targu. Zaledwie sprzedała plotki swoim trzem ulubionym przekupkom oraz ojcowi Aleksandra, u którego zostawiła koszyk z jagodami i wybłagała prosty drewniany kij, który służył do czegoś co Jagodzie wydawało się skomplikowane i niezrozumiałe. Nie minęła chwila, a już była z powrotem. Aleksander ciągle był na miescu. Nie wyglądał, jakby czekał chwilę, no może dwie, ale ciągle był. Bohaterski, przystojny, umięśniony i po prostu śliczny.

Gdyby tak… gdyby ta Ingrid go nie chciała, a ona, Jagoda Wielka wykazała się podczas wizyty cudaków czymś wyjątkowym, wielkim, imponującym, to wtedy, kto wie…

- Chodźmy - powiedziała krótko. Była gotowa i zdecydowana. Zdecydowana wkroczyć na drogę Wielkości. Jagodziej Wielkości.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 17-02-2019, 23:47   #26
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
MG: Wchodzisz do karczmy i otacza cię zgiełk.
BG: Atakuję go!


Po dwunastu godzinach gadania Poszukiwacze Przygód* nie doszli do żadnej konkluzji na temat działań, jakie powinni podjąć w mieście. Ku ich zdziwieniu, cały świat nie czekał, aż się zdecydują, a słonko powoli zachodziło.

***

Choćby iść jak najwolniej się dało, zagadując po drodze przechodniów, w końcu docierało się do miejsca wezwania. Wbrew nadziejom, nie płonęło. Trzeba było zajrzeć do środka, co też Rudi i Georg uczynili. Zazdrościli Alexandrowi, który sprytnie udał atak nagłej głuchoty - nie wiedzieli, że Sierżant, tknięty przeczuciem, że dwójka nowych rzeczywiście polezie na wezwanie zamiast iść do domu kazał mu zebrać wszystkich strażników z miasteczka. A nawet tych, którzy ostatnio wspominali, że chcą dołączyć jako ochotnicy.
- Tak, tę Twoją głupią wieśniaczkę też. Wilka Jarzębinę, czy jak jej tam - sprecyzował.
"Partyrety" - kolejny głupi pomysł z samej góry. Już wolałby półorka niż babę, ale jakiś głuptak ze stolycy se wymyślił postęp i nowoczesność. Przynajmniej elfiaka mi nie wcisną, choćby nie wiem co - zdecydował.

Jagoda, która z jakiegoś powodu się do niego dziś przyczepiła powinna być łatwa do znalezienia, bo czekała na niego zaraz pod strażnicą, Werner Plumke to pewnie przepisuje coś w Ratuszu, ale gdzie może być biegający po mieście Timi nie mogąc znaleźć Szanownych Gości, nie mówiąc już o cholernym Jacku Dydulskim...


Wracając do naszych Bohaterów**.

Gospoda "Pod Jagnięciem", pora wieczorna.

Karczmarz, przerażony i spocony podbiegł do Strażników gdy tylko weszli.
- Podszedł do kontuaru i zamiast zapłacić zaczął domagać się izby. I żeby to jednej! Mówię, mu że zajęte są i że za cały dzień chlania i żarcia nie zapłacił a ten na to jak się nie wydarł na mnie:
- Już zapłaciłem i nie zapłacę ani grosza więcej! Na misji jesteśmy, żeby też Ciebie i Twoją rodzinę uratować, chamie! - mówił Szlachcic - Jak nie dostaniemy kolacji i wina i noclegu u Ciebie to kiedy źli ludzie przyjdą w nocy spalić twój zajazd i wyrżnąć rodzinę ja będę patrzył na to i nic nie zrobię by ich powstrzymać - zagroził mi. Zdziwił się wielce, gdym pchnął pachołka po straż i poprosiłem, by mi nie groził. Zapytał czy nie widziałem Anniki Hansen, wziął kolejny dzban wina i wrócił do swoich. I nie chcą ani zapłacić, ani wyjść... I kazał opróżnić Izby w godzinę. Szlachcic, co było zrobić, musiałem ludzi przeprosić, oddać im podwójnie co mi zapłacili, a i tak kupce obrażeni na mnie teraz, a ten ani grosza zapłacić nie chce, a jeszcze ludziom nagle zaczęły ginąć rzeczy...


Szlachcic siedział ze swoimi w alkowie jak gdyby nigdy nic. I inni Poszukiwacze tak samo. Poza jednym, który właśnie schodził z piętra z workiem wypchanym do niemożliwości.

- Ale musisz tak przy wszystkich?
- Ich tylko dwóch jest, można by ich zabić jakby co, ciała do kanału... Są tu w ogóle kanały?
- gadali jakby obecność strażników była nieistotna.


*
Czyli nie Wy


**
Nadal nie Wy


 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 19-02-2019, 11:27   #27
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Ekipa porządkowo-prewencyjna dotarła do karczmy „Pod Dziko-krakenem” i rozdzieliła się. Rudi wszedł od zaplecza, zawsze mówił że lubi tamtędy, choć Georg nie bardzo rozumiał o co mu chodzi. Wielki Gie jeszcze raz przyjrzał się szyldowi. To nie mogła być owca, przynajmniej nie z tych, które znał Nichtmachen. Rozhuśtał deseczkę z rysunkiem stukając w nią lekko pałką, po czym otwarł drzwi. Ostrożnie wsunął głowę. Straż cieszyła się sporym autorytetem w Miasteczku, ale miski i kufle wprawione już w ruch nie wiedziały, że strażnika należy zostawić w spokoju. W karczmie panował jednak zaskakujący spokój.

Georg wszedł niepewnie, spodziewał się tu wielkiej rozpierduchy. Ruszył powoli w stronę biegnącego już karczmarza wylewającego z siebie potok słów.

- Znaczy się… Zasadniczo to są cicho i nie biją, ale nie płacą i jeszcze kradną? Szukają kogoś i każą wyrzucać innych? A o babach coś gadali?

Nichtmachen próbował policzyć ilość wykroczeń przeciw prawu i obyczajom. Próbował…

- Ruuudiii!

Podszedł do alkowy z nadzieją, że wsparcie się pojawi. Starał się przypomnieć sobie wszystkie szkolenia. Stukanie końcówką pałki w udo pomagało w skupieniu.

- E! Ten… No… Skargi są.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 19-02-2019, 21:49   #28
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Jagoda miała wrażenie, że nie zrobiła niczego wartościowego przez cały dzień. Nie też była pewna, czy jej zadaniem było robienie czegoś wartościowego. Była to refleksja, która przemknęła przez jej głowę w pewnym momencie, ale sama dziewczyna miała wrażenie, że jest to myśl od kogoś pożyczona, jakby obca. Tak jakby przez kontakt z cudakami coś z ich głowy przypadkiem wpadło do jej. Stanęła wtedy pochylając się w lewo i kilka razy potrząsnęła głową jakby chciała wyrzucić kroplę wody z ucha. Myśl zniknęła i Jagoda mogła z powrotem poświęcić się niczemu.

Chyba udało jej się dotrzeć na targ i sprzedać jagody. Mogło tak być, bo w jednej z fałd spódnicy miała kilka miedziaków. W każdym razie popołudniem stała pod strażnicą i próbowała przypomnieć sobie, która część wieprza nazywa się parytet i w jaki sposób przyrządza się go w dużych miastach. Potem stwierdziła jednak że antrypet jest częścią wołu, tak przynajmniej słyszała u rzeźnika, więc może parytet też. W tym też momencie zapragnęła spotkać tych cudaków, żeby dowiedzieć się czegoś o wielkim świecie. Jednej niewielkiej rzeczy, którą mogłaby kiedyś zadziwić chłopaka od rzeźnika, który zawsze zwracał się do jej piersi ignorując twarz, a gdy zwróciła mu na to uwagę zaczął uważnie studiować jej nogi.

Poczuła gwałtowną złość, że antrypety i parytety należą się tylko tułającym się po drogach głupcom, a nie jej. Wlepiła więc oczy w wychodzącego ze strażnicy Aleksandra.

- Idziemy wreszcie? - mruknęła naburmuszona - Ingrid będzie wściekła, że cały dzień za Tobą łażę.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 20-02-2019 o 21:00.
druidh jest offline  
Stary 20-02-2019, 10:24   #29
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację


To był niezły dzień. Owocny. Znalazł Jagodę. Przespacerował się po mieście. Nawet był skłonny zakląć się na Sigmara, że Ingrid nawet kilka razy zerknęła przez okno, kiedy przechodził ulicą. Najpewniej też go pragnęła, więc humor nie opuszczał go aż do bramy.
Potem było już nieco gorzej, kiedy "cudaki" chyba nieco przedobrzyli w karczmie, i sierżant musiał zareagować. Oczywiście, złapał pierwszego strażnika, jaki nawinął mu się pod rękę. Robiącego sobie krótką drzemkę w jadalni Alexa który zamierzał uhonorować tym chwilowym odpoczynkiem również Ranalda, bo chwilę zamierzał szelmowsko przeciągnąć aż do nocy. Sierżant jednak, chyba nie był przesadnie religijny, wyrywając go ze snu solidnym kopniakiem.

-Tak jest szefie! Się rozumie szefie! - Aleksander stał wyprężony jak struna przed sierżantem. Nie wiedział, czy tak wolno, albo czy powinno, ale jedyne co kiedyś widział to dryl proporca landsknechtów jego książęcej mości. Oni też stali wyprężeni, kiedy wielki mięśniak o aparycji kudłatego prosiaka wrzeszczał i lżył ich ile wlezie. Po kilku chwilach, które zajęło chłopakowi ogarnięcie wytycznych sierżanta, Alex stał już przed strażnicą, mamrocząc i wciągając na głowę swój niebieski beret z piórkiem. Leserowanie się skończyło, i czas było zabrać się do roboty.

- Pewnie, że idziemy. - Aleksander uśmiechnął się pogodnie. - Mamy nowe wytyczne. Trzeba zebrać ekipę i zobaczyć tych cudaków. Wpierw pędzimy do ratusza, po Wernera. Nie wiem, gdzie jest Timi, ale jeśli znajdzie się po drodze, to dobrze. Jak nie, to trudno. Jacek też by się przydał, ale jak już polecieli cudaków oglądać, to może nadal oglądają? - zastanowił się przez chwilę.
- Tak, mogą być w karczmie już - pokiwał głową i dał znak kiwnięciem, by dziewczyna szła za nim.
- Albo broń zabrałaś? - spytał idąc uliczką i starając się nie patrzeć zanadto na bujające się krągłości i udając, że sprawdza jej pasek.
- Wiesz...po prostu mogą być problemy z tymi cudakami - Wzruszył ramionami i ruszył dalej, w stronę ratusza.

"Potem do karczmy, niezależnie kogo uda się po drodze znaleźć" pomyślał zaciskając pięść na solidnej pałce i poprawiając łuk wiszący na plecach.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 21-02-2019, 23:06   #30
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Jak się awantura pod bramą skończyła to Jacek zrobił jak planował. Śledził drużynę, aż dotarli do karczmy. Niestety to była "Ta karczma". Przez "Ta" czytaj, że Jacek obiecał jak mu Sigmar miły on już tam nogi nie postawi. Było święto to świętował, a że zjadł coś nieświeżego i obrzygał właściciela to nie jego wina. W końcu mógł nim nie potrząsać. Tak czy siak do karczmy Jacek nie wejdzie. Nie mając planu co robić skoczył do domu wrzucić coś na ząb wrócił na posterunek pod karczmą. Czekał na swoją złotą chwile.

Miał racje coś się zaczęło dziać. Straż przyszła to podszedł pod karczemne drzwi zobaczyć do środka. Był w końcu w tym pospolitym strażniczym ruszeniu czy jak to tam było, a mniejsza z tym. Chciał zając na tyle bliską pozycje by uznać go za biorącego udział w wydarzeniu, ale na tyle dalekiej by w razie czego chyłkiem się ulotnić. Nie miał w końcu uzbrojenia, ale może Pan Dowódca w końcu je wyda zmuszony przez okoliczności. Wtedy można by przystąpić do punktu drugiego planu "Złota żyła".
 
Lynx Lynx jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172