Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2019, 17:21   #1
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
[WFRP II] - Ich oczami - Straż, straż!

Pamięci tych wszystkich NPC, którzy nosząc mundury strażników pojawiają się na łamach sesji tylko po to, by zostać zabitymi przez postacie graczy, którzy uważali, że myto jest wygórowane, albo wplątali się w bezsensowną walkę na ulicach i atakują każdego kto próbuje ich powstrzymać, a to uciekają akurat z miasta po obrabowaniu banku czy świątyni albo zamachu na życie burmistrza, który "prawie na pewno" miał być kultystą Chaosu, bo się tak dziwnie patrzył jak prosili go o siedem tysięcy sztuk złota i balistę i nie pozwolą się przecież przesłuchać, bo "chcieli dobrze".

Dzień pierwszy, południe


Cytat:
Pa​nie, dziś rano przez most prze​je​chała drużyna awanturników, po​rząd​nie zorganizowana i wyposażona w glejt podpisany przez konstabla. Mieli nadzwyczaj dobre uzbrojenie i pan​cerze – za​ku​ci w stal od stóp do głów. Jeden z nich, szlachcic, uprzejmy, acz pełen re​zer​wy, bardzo młody, od​mówił po​dania nazwiska. Na jego sztandarze widniała zielona góra na złotym polu. Jako że glejt był bez zarzutu, nie widziałem powodu, by ich zatrzymać...
Sierżant straży Johannes parsknął, rozpamiętując tę scenę. Ni​ko​mu nie przyszło na myśl, żeby go uprzedzić, że ze wschodu nad​cią​ga mała armia. Wczesnym rankiem wezwali go do bramy. Ubrany w poplamioną bar​cha​nową pelerynę i sta​re nogawice próbo​wał zrobić wrażenie na tym aroganckim szczeniaku, odzianym we wspania​łe szkarłaty i zło​to, siedzącym na rumaku bojowym wielkości stodoły. Nie miał dość prawdziwych strażników, żeby aresztować bo​daj jednego z nich. Ten przeklęty młokos całym sobą oznajmiał, że jest Wielkim Panem. Sierżant dziękował Bogu, że łaska​wie ra​czył za​płacić myto i miał dobre pa​pie​ry, gdyż każdy incydent był​by fa​tal​ny w skutkach. Dla niego.
Mam, czego najja​śniej​szy pan jest świadomy, o wielu lu​dzi za mało; mam tylko czterech strażników w ści​słym tego słowa zna​cze​niu, a wie​lu "ochotniczych" strażników nie zasłu​gu​je na miano, któ​re noszą. Uni​że​nie proszę, żeby najjaśniejszy pan albo mnie zwolnił z urzędu, albo zapew​nił mi niezbęd​ne środ​ki na od​po​wied​nie po​więk​sze​nie gar​ni​zo​nu. Najpokorniejszy, pełen usza​no​wa​nia sługa najjaśniejszego pana, Johannes Krieffort.
Johannes Krieffort, sierżant dowodzący strażą miejską, był niezwykle zadowolony ze swoich manier przy bramie i z listu jaki napisał.
Gdyby był ździebko mniej pijany drużyna bohaterów nie dwoiłaby mu się w oczach, a może nawet zauważyłby, że wspaniałe szkarłaty i złotogłów kryją przerażonego swoją rolą młodzika o ego odwrotnie proporcjonalnym do posiadanych kompetencji, który pod maską buty i pewności siebie kryje przerażenie odpowiedzialnością i na którego reszta owej gromady patrzy bez szacunku. No dobra. Aż taką znajomością ludzkiej natury pewne by się nie wykazał nawet gdyby akurat był trzeźwy. Ale przynajmniej dostrzegłby, że "zakucie w stal" oznaczało raczej kolczugi niż pełną płytę, a i to na zaledwie kilku przedstawicielach tej gromady.
Przyznać jednak należy, że glejt mieli jak najbardziej prawdziwy. I zobowiązywał on straż miejską w całej prowincji do pełnej współpracy z okazicielem.

Nie uprzedzajmy jednak faktów.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 08-02-2019 o 20:48.
hen_cerbin jest offline  
Stary 04-02-2019, 00:52   #2
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
BG (krasnolud) chcący przekroczyć bramę jedynie dla ludzi:
"Ale wy ludzie jesteście prymitywni! Jak ktoś jest niski, nosi brodę i cholera topór to zaraz krasnolud!"


Kilka godzin wcześniej, bardzo wcześnie rano

Służba przy bramie miejskiej uważana była za najlepszą. Zamiast człapać po mieście z halabardą i smażyć się w słońcu w blaszanym hełmie można było siąść sobie na stołeczku, oprzeć się wygodnie o chłodny kamień i pilnować, by nikt niepożądany nie wszedł do miasta. Nie bez uiszczenia opłaty, w każdym razie.
Ćwierć korony od koła, szyling od nogi, szyling od ucha (spiczastego)...
I nie bez zostawienia (za pokwitowaniem) długiej broni w depozycie. Oczywiście można było wykupić pozwolenie za koronę od sztuki.
- Oczywiście ostatecznie to strażnik podejmuje decyzję o tym, co jest długą bronią, albo ile przyznać zniżki. Gdy ktoś okaże zrozumienie dla ciężkiej pracy stróża prawa i szacunek nam należny, wiemy, że nie jest niebezpiecznym obwiesiem, lecz porządny obywatelem, a przecież nie obawiamy się, że taki mógłby popełnić przestępstwo. Ba, taki powinien mieć prawo do obrony. Za to wyobraźcie sobie, że niektórzy przyjezdni paradują po mieście z bronią bez pozwolenia i bez okazania szacunku, a do tego kłamią, że kupili ją już w środku. Na szczęście zbrojmistrz zawsze wie co zeznać, nawet jeśli posuną się do podrobienia jego puncmarki na ostrzu - Alphonse, strażnik z doświadczeniem, przypominał instruując Georga Nichtmachena oraz Rudiego Schneidera, dwóch ochotników, którzy nienaganną służbą przez cały miesiąc zdobyli sobie prawo do służby wartowniczej i podreperowania domowego budżetu wykazania się samodzielnością.
Przerwał by spojrzeć na przechodzącą przez bramę, spieszącą na targ Wielką Jagodę i na jej wielkie cycki i przyjrzeć się, czy niczego nie przemyca w wydekoltowanej bluzce.
- O kurwa - wyrwało mu się nagle. Nie odnosił się jednak do niczyjej profesji - patrząc w tym samym kierunku można było dostrzec zbliżającą się kawalkadę.
- Idę zawiadomić szefa - rzucił oszołomionym ochotnikom i uciekł, zostawiając ich samych z problemem szybkim krokiem ruszył zanieść kluczowe informacje przełożonemu dbając, by w meldunek nie wkradły się przekłamania.

Tymczasem do bramy zbliżało się dziwowisko.
Szlachcic w bogatym ubraniu, jadący obok swojego Giermka, nad którym powiewała chorągiew jego pana, zielona góra na złotym polu, Elf z rusznicą, Krasnolud, wpatrzony w swoją dłoń i sakiewkę, którą w niej trzymał, Niziołek, tak bardzo nie wyglądający na złodzieja, że na pewno nim był, Akolitka jakiegoś bóstwa, którego nie rozpoznawali, jakiś trudny do zapamiętania gość w kapturze oraz ubrany niczym żebrak Obwieś. A za nimi, podśpiewując i grając na lutni, Bard.


Georg i Rudi patrzyli z niedowierzaniem na tak niedobraną grupę. Młodzi i niedoświadczeni, jeszcze nigdy nie natknęli się na Drużynę Poszukiwaczy Przygód. I jak ich kurwa podliczyć?

Jagoda także się odwróciła, a Jacek Dydulski, myślący o rzeczach, których nie będziemy teraz poruszać i obserwujący bramę z ukrycia, uśmiechnął się na widok odwracaczy uwagi Poszukiwaczy Przygód.

Werner Plumke spodziewał się kolejnego dnia pierdzenia w stołek w ratuszu. Robert, miejski skryba, nie dawał mu ważnej roboty, zlecając tylko przepisywanie papierów. Dlatego też pił wczoraj w Gospodzie "Pod Jagnięciem" położonej niedaleko bramy i właśnie budził się, wyrwany ze snu przez karczmarza, którego sympatia dla stałego klienta wystarczyła na zostawienie go w spokoju kiedy pijany zasnął pod stołem po nocce poświęconej na chlanie z kim popadnie zdobywanie cennych znajomości w zróżnicowanych kręgach. Zza drzwi dobiegały jakieś hałasy, ktoś przebiegł obok, stukając przy okazji halabardą. Ki diabeł? Czyżby brama była atakowana? Może jak pomoże to go w końcu przyjmą do straży?

Alexander Kriechbaum, który już był ochotnikiem w straży, ale akurat nie była jego warta, siedział z ojcem na targowisku i zastanawiał się, czemu Jagoda jeszcze nie dotarła. Zwykle dostarczała towar jako pierwsza. Może jej się co stało po drodze? Ruszył by to sprawdzić. Może Ingrid uzna to za odważne? Lubiła odważnych mężczyzn i lubiła to okazywać...

I tylko mały Timi nie miał na pozór absolutnie żadnego powodu, by być przy bramie. Ale był. Po kolejnym dniu poniżania nie mógł już znieść swojej sytuacji i po raz kolejny przepłakawszy całą noc patrzył na bramę i zastanawiał się czy nie uciec i wrócić do wsi. A teraz patrzył oniemiały na dziwowisko za bramą i buzia otwierała mi się coraz szerzej.


Tymczasem Poszukiwacze Przygód podjechali do bramy i jak gdyby nigdy nic zaczęła wjeżdżać do środka.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 04-02-2019 o 09:56.
hen_cerbin jest offline  
Stary 04-02-2019, 10:59   #3
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Gdy wysoki i żylasty Rudi opuścił najmowaną kwaterę przed świtem ziewał przeciągle. Miał jednak spore nadzieje związane z tym konkretnym porankiem.
„Cóż mogłoby smakować równie dobrze jak chleb i ogórki w spokojnej wartowni?”, zapytywał sam siebie czując rosnący głód. Droga wypadała mu akurat przy kramie Kriechbaumów, gdzie załatwił śniadaniowe sprawunki. Pożegnał się krótko i popędził ku zbliżającemu się Alphonse.


- Zoba - Rudi trącił Georga w ramię mimo iż ten sam zauważył gromadę cudaków przy bramie. Nie tak miał wyglądać ten poranek. Nie było nawet czasu na kurtuazyjne złorzeczenie kurwom i złodziejom. Trzeba było szybko rachować.

- Dzień dobry - Schneider powitał spieszących się przybyszów zatrzymując ich w bramie. Już teraz żałował, że nie miał pod ręką młodego Kriechbauma albo chociaż tego pisarczyka co to tak uporczywie za sierżantem chodził i o wzięcie do straży prosił.
- Witam w Glückwunsch, panie złoty, ciebie i resztę twej zadniej kompanii - palnął starając się gadać jak należy do ewidentnie wyżej urodzonego. Widząc jednak grymas na jego twarzy dodał jak do krajana.
- Niech się pan nie gniewa, dogadamy się, ja ino wartownik jestem, opłaty przyjmuję i o cel wizyty pytam. Dobrym gościom drogę wskazuję i dobrą knajpę polecam - wyszczerzył się.
W głowie starał się dobrze wszystko zsumować. „Dziewięciu, ale w sumie jeden giermek i jeden niziołek. Każdy wierzchem, co daje sześćdziesiąt trzy szylingi. Chorągiew niby długa, ale jak się pan strojny obrazi, że przeca nie broń? Chyba, że liczyć te nogi, co ziemi dotykają? A, dobra. W końcu dopiero się rozkręcam” - uznał w końcu.

- Wasza kolumna za wjazd należna jest mi-astu - dodał szybko - trzy korony, ale, że my gościnni, zapłacicie pół setki srebrzyków. Te dziesięć, a w sumie to nawet więcej poniechałem, to na dobre piwo, którego u nas akurat staje. Prosim!
 
Avitto jest offline  
Stary 04-02-2019, 13:09   #4
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wszystko szło ku dobremu. Miesięczne łażenie z halabardą po ulicach w końcu się opłaciło. Łapanie awanturujących się pijaczków i odstawianie ich do celi nie było trudnym zajęciem, ale chwały nie przynosiło i Georg nie był ani o jotę bliższy zdobycia serca Teresy. Teraz jednak dochrapał się awansu, pierwszego w swojej strażniczej karierze. Warta na miejskiej bramie to było coś. Gdyby tak atak przypuściły hordy Chaosu, albo chociaż jakiś smok… Wielki Gie z podniecenia aż podśpiewywał w rytm dawno słyszanego marsza imperialnego.

- Pam, pam, pam… Pam, pa ram, pam, pa ram…

- Zoba – przerwał mu nucenie Rudi, zwany czasem Pięknym. Georg trochę zazdrościł mu urody, ale za to wiedział, że w łeb potrafi dać mocniej. W sumie każdemu zazdrościł urody i potrafił walnąć w łeb mocniej od większości.

- Paczę. Ale gdzie? – Wyciągnięty palec Rudiego stanowił jakąś tam podpowiedź. Georg ciągnął za sobą halabardę, gdy wychodzili razem na środek drogi, pod Bramą Garncarzy. – Łoo, cyrk jedzie do miasta! Ty, a wozy gdzie? Cyrk powinien z wozami być.

Gdy kawalkada zbliżyła się już do nich, Nichtmachen oparł czubek halabardy o ziemię obok swojej prawej stopy i wyprostował się.

- W imieniu miasta… - zająknął się w tym miejscu. Pochodził z Zalesia, niedużej osady położonej tuż za lasem. Tam miasteczko zawsze było zwane po prostu Miasteczkiem. – W imieniu…

(Glückwunsch)

- No właśnie, tego właśnie miasteczka, nakazuję wam zatrzymać się i dokonać opłaty w wysokości…


Georg przesuwał wzrok po każdym z przyjezdnych po kolei. „Dwie nogi… pomnożyć… dodać… po szylingu… konie… podzielić… nogi… dodać .. w sumie wyjdzie…” Świat wokół Nichtmachena zaczął wirować, jego mózg nie radził sobie najlepiej z wielkimi tajemnicami wszechświata.

(pół setki srebrzyków)

- O właśnie, pół setki! – Georg był szczęśliwy, mając tak bystrego partnera na służbie. Razem stanowili zgraną parę, jak w tym dowcipie o strażnikach w Altdorfie – jeden umiał liczyć, a drugi dawać w łeb.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 04-02-2019 o 21:46.
Phil jest offline  
Stary 05-02-2019, 00:40   #5
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Zakazana gęba, niczym z obwieszczenia "Poszukiwany żywy lub martwy. Preferowany martwy" i trzydniowy zarost giermka kazały się zastanowić, czy dobrze odgadnięto jego profesję. Woń przetrawionego kiepskiego piwa i czosnku oraz źle dopasowane ubranie uprawdopodabniały wątpliwości.
- Spierdalać - rzucił, rozwiewając je do reszty.

- Ale my jesteśmy pielgrzymką - pisnęła Akolitka.
- Właśnie, i eskortujemy posłańca do Hrabiego - dodał "Giermek".
- Nie zapłacę, a jak będziecie mnie ścigać to ucieknę, ukryję się w mieście i porobię pułapki, potem was zastrzelę, a w nagrodę burmistrz da mi statek i zostanę kapitanem - pochwalił się Elf.
- Ja jestem tutejszy - dodał Obwieś.
- A ja już płaciłem wczoraj - przekonywał Niziołek.
- Mogę zapłacić piosenką? - zapytał Bard.
- Ja nie jestem z nimi - powiedział człowiek w szarych szatach - A w ogóle to mnie tu wcale nie ma.
- Ile za nas dwóch? - zapytał Krasnolud, pokazując na siebie i woreczek przy pasie.

Szlachcic milczał. Delikatne pochrapywanie wyjaśniało czemu.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 05-02-2019, 09:09   #6
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Dawno temu przechodzący przez Zalesie wędrowny kapelonek Sigmara, człek uczony i biegły w różnych naukach, zebrał wokół siebie dziatki i próbował im wytłumaczyć czemu czasem na niebie świeci słońce, a czasem księżyce, i czemu to słońce nie zmienia rozmiaru, a księżyce to już tak. Jedne dzieci załapywały to szybciej, inne wolniej, i tylko jeden chłopaczek, zwany wtedy Małym Gie, choć już o głowę większy od rówieśników, przez cały miał na twarzy wyraz absolutnego zdumienia i całkowitego, stuprocentowego niezrozumienia.

Minęły lata, Mały Gie wyrósł na Dużego Gie, ale wyraz twarzy miał dokładnie taki sam, jak wtedy, coś pomiędzy cielęciem przy obroku, a karpiem wyciągniętym z wody na łachę piachu. Wiedział, że powinien wykazać się elokwencją i zebrał się w sobie.

- E? – Uznał, że to za mało, żeby pokazać autorytet straży miejskiej i dodał szybko. – Że co kurwa?

Nichtmachen opuścił szkolenie z metod przesłuchań, czego zaczynał teraz żałować. Rozbawienie u przyjezdnych zaczęło narastać, Georg zaś poczuł jak świerzbią go ręce. Nabrał ogromnej ochoty na zaciśnięcie pięści i walnięcie. Przypomniał sobie jednak, co mówiła mu matula. I błazen i szlachetny pan wyglądają, ubierają się i zachowują podobnie, ale ten drugi ma herb, i tego właśnie nie można bić. Kolorowa szmata na kiju wyglądała na herb, błazen w kolorowych ciuszkach mógł więc być szlachcicem. Co do reszty Georg nie był pewny, można lać czy nie można? Stary Alphonse przypominał jednak codziennie, że nie każdego można, i nie każdego trzeba lać po pysku.

- Rudi, tych to chyba powinien kapitan zobaczyć. Albo kapłanki z przytułka św. Agnes, one takich dziwnych cudaków pod opiekę biorą.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 05-02-2019, 09:44   #7
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Schneider ledwo znał sierżanta. Mimo to doskonale wiedział, że nie będzie chciał oglądać tej bandy i prawdopodobnie wiele by dał, żeby zostać zwolnionym ze służby ze skutkiem na wczoraj. Dyskusja z opóźnionymi umysłowo nie miała zalet. Rudi ruszył głową nim było za późno.
- Niby Alphonse poszedł, ale chuj. Chcesz to idź. Zamelduj. Ale zwołaj tu do pomocy kogo tylko znajdziesz.

Wartownik nie gryzł się z decyzją o tym, który z nich miał pójść z meldunkiem. Każdy wybór był równie chujowy. Już słyszał w głowie ten opierdol od sierżanta, wycedzony głosem teściowej. Aż się wzdrygnął. By się otrząsnąć trzymając halabardę w prawej dłoni lewą przymknął jedno skrzydło furty.
- Tu nie ma hrabiego, bucu. Tu jest Glückwunsch. Pojedynczo, skoro chcecie postać dłużej - rzucił zirytowany.
Rudi liczył, że zdarzy się cud i nie zarobi guza. Georg nie wyglądał na takiego, co szybko biega.
I to wszystko przed śniadaniem. Sytuacja nie nastrajała optymistycznie na resztę dnia. Nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Niech będzie, śpiewaku, pokaż co potrafisz. Panią proszę od razu do środka, niechby się nie musiała ciskać w tłumie - zaproponował.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 05-02-2019 o 22:21.
Avitto jest offline  
Stary 05-02-2019, 11:05   #8
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Miejskie targowisko. Tętniące życiem, gwarne, kolorowe. Czasem śmierdzące, czasem pachnące i zawsze mające coś do zaoferowania. O ile miałeś monety.

Aleksander spędził tu połowę życia, o ile nie więcej. Znał tu każde stoisko, i każdą, łopoczącą na wietrze płachtę materiału, chroniącą straganiarzy od słońca. Pijany w sztok o tej porze Ulf, sprzedający ryby wrzeszczał na całe gardło zachwalając towar. Na szczęście świeży jeszcze ,choć pijak nie zadbał o porządne skrzynki i najczęściej nie zakrywał towaru, chyba, że zabrakło mu miedziaków na tanią gorzałkę którą się zaprawiał. Słońce robiło resztę.

Stary Muller. Miał porządny stragan i sprzedawał mąkę na wypieki. Większość szła do Beckera, który stał nieopodal z kramikiem, który pachniał o wiele lepiej niż ryby Ulfa. No i wyglądał, bo Beckerowa miała wspaniały dekolt, który wypinała ilekroć podchodził jakiś przystojniejszy przechodzień.

Lars i Ilsa piekli wurst. Nie byle jaki wurst, bo prawdziwy, wołowy, nie te świńskie okrawki we flaku sprzedawane do piwa w karczmie. Łąchmyciarze zachwycali się tymi śmieciami, a wystarczyło tylko przyjść tutaj i zapłacić porządną cenę za kawał dobrego jedzenia.

Byli też inni. Kowale, drobni rzemieślnicy, robiący w skórach, tkaninach, ozdobach - każdy mógł zakupić coś dla siebie. No i kuglarze. Tych wiecznie było pełno. Czasem nawet dawali jakiś pokaz, zabawiając zarówno publiczność, jak i zmęczonych nieco kupców i kramarzy. Ale przeważnie rżnęli sakiewki wszelkiej maści frajerom, co było nawet zabawne.

- A gdzie jest Jagoda? - zapytał ojca grzebiącego przy straganie.

- A skąd mnie wiedzieć? Może pójdziesz sprawdzić? Powinni od godziny być już na targu. Wszystkie miejsca już zajęte, przyjdzie im na ziemi towar kłaść albo z ceny spuścić - ojciec wyprostował się znad niedużej skrzynki. Stary już był, ale z dumą patrzył na mundur straży, noszony przez syna.- Skocz szybko a wracając mi pasztetu przynieś. Będzie na drugie śniadanie. Chyżo - zaordynował Alexowi i zajął się swoją robotą.

Targ. Nie sposób było tu się nudzić.

Alexander był dziś w mundurze, i żaden kuglarz dziś nie odważył się kroić sakiewek. Po prostu taki układ z Heinrichem. Ilekroć mundurowy zjawiał się na placu, chłopaki szli pracować gdzie indziej. Żyj i daj żyć innym, jak mawiał jego ojciec. I dziadek.

Od rana zdążył już nieco pożyć. Przerżnął całego szylinga na beczce z kaprawym Johannem i nie był w najlepszym nastroju. Szuler miał dziś ciężką rękę i kości mu szły. Alex coraz częściej myślał, aby zapuszkować go za hazard, ale w sumie sam się prosił o partię. Potem segregowanie towaru, wykładanie na ladę. Teraz w sumie się obijał, ale mógł pójść po Jagodę. Pewnie zapatrzyła się na jakiegoś chłopa. Albo jej się wózek rozleciał znów.
Alex celowo wybrał drogę w taki sposób, aby przejść przed domem Ingrid. Pewnie siedzi w oknie i jak zwykle o tej porze dokarmia gołębie. Wypiął pierś, zacisnął pasek, poprawił łuk i ruszył wzdłuż uliczki.

Uwielbiał tę robotę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 06-02-2019, 00:00   #9
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
- Ło matulu, ale się matula ucieszy - Jagoda wyćwiczonym do perfekcji ruchem poprawiła cycki, które większość czasu sprawiały wrażenie jakby żyły własnym życiem. Teraz jednak musiały się podporządkować sytuacji. Porzondek był ważny.
- Co to za dziwy?! - miała iść na targ, ale stwierdziła, że jagody mogą chwilę poczekać, podobnie jak plotki, bo nowy ich zastęp gromadził się już przed bramą. A to był dopiero początek.
- Kuurwa - powiedziała z charakterystycznym dla siebie akcetem - Georg, co to za cudoki wiatr na trakcie przygnał? - Jagody niespełnionym, niewypowiedzianym, nieuświadomionym marzeniem było zostać poetom i w chwilach dużych emocji jej najgłębsze części jaźni dochodziły do głosu składając słowa na kształt wersów.
- Kuurwa - dodała ponownie, ale tym razem jej ukryty talent zawiódł i nie powiedziała nic więcej.

Gdy wreszcie dotarli do bram i się odezwali szczęka Wielkiej Jagody uderzyła z hukiem o jej kolana, a potem potoczyła się po klepisku. Nie trwało to jednak dłużej niż mgnienie oka. No może dwa. Trzy. Ileś tam.

Zaraz potem odzyskała rezon i wprowadzając swoje piersi gładko w ruch wahadłowy uzyskała wystarczającą energię kinetyczną, aby ruszyć z miejsca niczym rącza łania. Jej bieg zaprzeczał prawom fizyki, ale na pewno nie prawom socjologii.
- Cudoooki, cudoooki jado - szeptała półgłosem po kilku krokach, kierując się w stronę jej ukochanego targu - paczajta ludzie, co za zbiegowisko - powtarzała sobie jakby bała się zapomnieć po co biegnie. Postanowiła być pierwszą, która tą wieść zaniesie wszystkim porządnym mieszkańcom i handlarzom. Takie rzeczy widziało się tutaj raz do roku, albo może i rzadziej jeśli nie liczyć odpustu. Ale odpust się nie liczył, bo tam o cudokach wiedzieli wszyscy. Im bardziej oddalała się od bramy jej oddech przyśpieszał, a głos przybierał na sile tworząc razem uroczą mieszankę.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 06-02-2019, 16:21   #10
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Timi stał jak zaczarowany, z szeroko rozwartą gębą nigdy nie widział dotąd takich indywiduów jak ci obcy. Słysząc słowa kobiety odwrócił się odruchowo i zamarł, wyglądała ona bowiem całkiem jak ciotka sołtysa z ich wioski tylko młodsza i chudsza. Szybko jednak odzyskał rezon i stanął odrobinę na palcach, chcąc wydawać się wyższym niż był w istocie.

- ano, som bych żech tego lepiej nie pedał - odrzekł spoglądając w na niewiastę, a raczej na jej piersi które znajdowały się dokładnie na wysokości jego oczu. - bajdnimy tom co robiom te ludzia - zaproponował grzecznie.

Nie czekając jednak decyzję kobity ruszył w stronę cudoków, chcąc im zaproponować nocleg w karczmie "Pod czerwoną kozą", po prawdzie zawsze lepiej aby zarobiła rodzina niż obcy.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 06-02-2019 o 16:28.
Wisienki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172