Dietmar Rache umierał.
Nie rozpaczał jednak. Jego śmierć nie poszła na marne, zdążył zobaczyć upadek nekromanty. Teraz czekała go nagroda. Gdzieś w zaświatach, w ogrodach Morra, czekała na niego ona. Maria. Ukochana.
Jego twarz rozjaśniła się, a na zakrwawionych ustach pojawił się uśmiech. Patrzył gdzieś daleko, niewidzącym już niczego wzrokiem, a chwilę potem zamknął oczy, a głowa opadła mu na pierś.
* * *
Dietmar Rache nie umarł.
Inni wokół niego walczyli o jego życie tak, jak on walczył o życia mieszkańców tej górskiej doliny. Uratowali go, mógł żyć dalej.
Nikt nie rozumiał, czemu odwraca głowę w bok, a po jego twarzy płyną łzy.