|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-05-2019, 13:16 | #31 |
Reputacja: 1 | Smród śmierci, krwi i flaków był zawsze taki sam, niezależnie od tego czy chodziło o młodą kobietę w zaułku czy żołnierza na polu walki. Garran był jednak przyzwyczajony i do widoku, i zapachu martwego człowieka. Gdy Ernst najwyraźniej próbował wyczuć ślady magii, on zajął się badaniem zwłok. Trupy były dla niego jak księgi, które trzeba przeczytać całe, od okładki do okładki, żeby dowiedzieć się wszystkiego. Notował w pamięci wszystkie spostrzeżenia, żeby później podzielić się nimi z pozostałymi. Najbardziej zainteresował go brak organów wewnętrznych i próbował sprawdzić które z nich zostały usunięte. Wydawało się, że nie usłyszał pytania swojego towarzysza, ale gdy zakończył badanie, odpowiedział mu wycierając zakrwawione dłonie w szmatkę. - Jedno i drugie, magu. Tylko rzeźnik podrzyna gardła i opróżnia zwłoki w ten sposób, ale ten skurwiel wie co robi i wie jak to robić. – Palcem pokazał na nadgarstek ofiary. – I mam nadzieję, że bycie krwiopijcą jest tylko wytworem jego chorej wyobraźni. Zawiesił głos przyglądając się zabitej kobiecie. Próbował sobie przypomnieć skąd ją zna, gdy usłyszał za plecami słowa karczmarza. Zaklął szpetnie po krasnoludzku, odwracając się gwałtownie. - Zatrzymajcie go, tu trzeba śledztwo zacząć, a nie pokazywać zwłoki widzom! – Złapał Güntera za rękaw i pociągnął go w dół, szepcząc mu do ucha. – Niech jej nie ogląda w takim stanie. Niech się nie dowiaduje w taki sposób. * * * Gdy już wreszcie znaleźli czas na spokojną rozmowę, Garran przekazał wszystkim zdobyte informacje. - Może ktoś z was chce się zająć tą sprawą. Ja złożyłem swój podpis na papierze sędziego, potwierdzając zawarcie z nim umowy, i zgodnie z tą umową za dwa dni mam się stawić do jej wykonania. Przekażę władzom tej zapchlonej dziury to, czego się dowiedziałem. Niech sobie sami szukają mordercy.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
23-05-2019, 19:48 | #32 |
Reputacja: 1 | Kiedy Garran chwycił kurtę Güntera, ten zacisnął dłonie tak mocno, że aż pobielały mu knykcie. Przez jego twarz przebiegł grymas furii i na moment przypominał gotowe do ataku, dzikie zwierzę. Uspokoił się dopiero po chwili, jakby potrzebował trochę czasu, aby pojąć co zaszło. Dopiero wtedy łowca ponownie spojrzał na Udo. - Rozumiem, że sprawa jest przesrana, ale nie mogę teraz pomóc. Poinformuję cię, jak tylko czegoś się dowiem. Spotkamy się u ciebie. Po wszystkim podszedł do grupy, która najwidoczniej została właśnie zasilona przez nowego członka. Mężczyzna przedstawił się jako Jean-Luc d'Artois (czego za cholerę nie potrafił powtórzyć). Pochodził z Bretonii i należał do wąskiego grona osób, które przestrzegały honorowych zasad, a także uważały, że świat jest wart czegoś więcej niż splunięcia. Günter zwykł nazywać takich ludzi po prostu szaleńcami. Bardziej zainteresowała go bezpośrednia relacja d’Artoisa. Rzeczywiście mieli do czynienia z niepospolitym mordercą i bynajmniej chodziło tu tylko o jego spryt. Stosował on zakazaną magię, jakby Quillan dostatecznie nie znosił jej ,,konwencjonalnej" formy. Gdy medyk skończył mówić, Günter tylko skinął głową. - Od momentu kiedy podpisaliśmy papiery, wyprawa powinna być naszym priorytetem. Sugeruję jednak, żeby przez pozostały nam czas mieć oczy szeroko otwarte. Osobiście mam zamiar powęszyć tu i tam. Przez dwa dni można jeszcze zrobić całkiem sporo. Ostatnio edytowane przez Caleb : 24-05-2019 o 10:56. |
25-05-2019, 20:56 | #33 |
Reputacja: 1 | Luiza spoglądała na zwłoki z bezpiecznej odległości. Mimo iż nie znała się czarnej magii wiedziała jedno - ktoś dopuścił się niegodziwej i okrutnej zbrodni. To że nie należy igrać z nekromancja, również było dla niej oczywiste. Tym bardziej, że prawdopodobnie mieli do czynienia z "fachowcem" - Nekromancja to przecież zakazana dziedzina, myślicie że jakikolwiek szanujący się mag mógłbym się aż tak upodlić? - zapytała pozostałych. - Ludzi pociąga wizja wielkiej potęgi - odparł cicho Ernst. - Niektórym się zdaje, że robią malutki tylko kroczek w bok... a inni od razu rzucają się na oślep w ramiona bóstw Chaosu, nie myśląc o dalszych konsekwencjach. I w końcu przestają być ludźmi. - Z czysto moralnych powodów wolałbym, żeby "nasz" morderca nie okazał się być człowiekiem - głos Luizy wyraźnie spoważniał a jej myśli zdawały się na chwilę odpłynąć w przeszłość. - Może już nie jest człowiekiem - odpowiedział Ernst. - No ale o tym się przekonamy jeśli zdołamy go odszukać. - Spytam strażników, czy nie znają jakiegoś hodowcy psów - powiedziała Luiza. Idąc w stronę wspomnianych strażników zaczęła się zastanawiać, czy Ernst, który (jak wiedziała) umiał wykryć użycie magii, potrafiłby podążyć śladem tamtego maga-nekromanty. No ale to pytanie postanowiła odłożyć na później. - Czy znacie, panowie - zwróciła się do strażników - kogoś, kto ma dobre psy? Może by się dało iść świeżym tropem... |
28-05-2019, 16:06 | #34 |
Reputacja: 1 | Na słowa przedstawicielki płci pięknej w waszej grupie zareagował sierżant Miller. Zbliżył się do zwiadowczyni, regulaminowo trzasnął obcasami i wyprostowany jak na defiladzie oznajmił. - Szanowna pani pozwoli, że się przedstawię. Sierżant Miller do usług. - tu ukłonił się hardo, po żołniersku i kontynuował. - Spieszę poinformować szanowną panią, że i owszem, tropiciel z psem znajduje się na usługach straży miejskiej jednakże chciałbym zauważyć, iż w tym konkretnym przypadku zda się na nic. Nim udało nam się zabezpieczyć miejsce przestępstwa, zostało ono przez okolicznych obywateli, mówiąc oględnie, zadeptane i jako takowe nie przedstawia dla ewentualnych tropicieli, nawet wspomaganych przez ogary, jakiejkolwiek wartości. Jeżeli potrzebują państwo więcej informacji o poprzednich zabójstwach to proponuje udać się do kapitana Nierhausa. Na pewno będzie mógł odpowiedzieć na państwa pytania. Tymczasem proszę wybaczyć, ale obowiązki wzywają. - ponownie grzecznie się ukłonił Luizie i ruszył w stronę niewielkiego wózka, który w asyście kolejnych strażników zajechał do alejki. Po krótkiej wymianie zdań z woźnicą ciało ofiary zostało załadowane na pojazd i w eskorcie straży udało się w stronę Taalbastonu. Wymieniwszy uwagi i pierwsze spostrzeżenia ruszyliście w stronę “Kota”. Zastaliście tam zmartwionego Uda razem z jego małżonką. Günter bez zbędnego ociągania ruszył ku gospodarzom. Po chwili dało się słyszeć żałosny jęk matki, która przyciskając chustę do twarzy wybiegła z głównej izby. Udo jedynie zbladł strasznie po twarzy, podziękował łowcy nagród i również zniknął na zapleczu. Żałobny nastrój udzielił się również wam i po krótkiej kolacji udaliście się na spoczynek. Dopiero następnego ranka przy śniadaniu Hugo podjął temat. - Co do tego Rozpruwacza, nie wiem jak wy ale ja mam zamiar zająć się tym na poważnie. Rozmawiałem wczoraj z bratem Albertem i poprosiłem go aby w moim imieniu wystąpił do przeora o przepustki do miasta dla naszej grupy. Mam nadzieję, że taka protekcja wystarczy aby uzyskać pozwolenia. Co do ciał poprzednich ofiar to zostały one pochowane zgodnie ze zwyczajem. Wtedy jeszcze wszyscy myśleli, że to jakiś zwykły morderca a nie takie plugastwo. Natomiast ciało ostatniej ofiary powinno być przetransportowane do świątyni Morra i tam wnikliwie zbadane przez kapłanów. Ma także być magicznie powstrzymany rozkład, tak aby pozostało w mocy dowodowej gdyby przyszło do oficjalnego skazywania tego przeklętego czarnoksiężnika. Pewno słyszeliście o przerośniętej biurokracji tegoż miasta a to jeden z jej chorych wymysłów. Co do śledztwa, ja ruszam na miasto popytać tu i tam, może się czegoś dowiem. Chciałem też rano zamienić parę słów z naszym gospodarzem, ale dowiedziałem się tylko, że zniknął skoro świt. Znając jego przeszłość pewno ma zamiar dorwać mordercę i po swojemu wymierzyć sprawiedliwość. Wcale mu się nie dziwie. Przeklęte ... - mruknął w obcym języku coś, czego żaden z was nie zrozumiał. - To jakby co, spotkamy się tutaj wieczorem. Miłego dnia. - po tych słowach niziołek zeskoczył z ławy i ruszył w stronę drzwi z karczmy. |
30-05-2019, 13:09 | #35 |
Reputacja: 1 | Garran przełknął ostatni kęs śniadania i wziął się za wydłubywanie okruszków chleba z gęstej brody. - Mamy jeno jeden dzień na ewentualne poszukiwania, a sprawa wygląda na zbyt poważną, by ją załatwić w tak krótkim czasie. Pójdę jednak z ciekawości do tego kapitana, jak mu tam było, Nierhaus chyba. Rozpytam się o poprzednie trupy, powiem co odkryliśmy teraz. Może mu to w czymś pomoże, jeśli w ogóle prowadzi jakieś działania. Zeskoczył z krzesła i podniósł z ziemi swoją torbę. - Pójdzie ktoś ze mną? Po tej dziurze to chyba lepiej grupkami chodzić.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
01-06-2019, 12:19 | #36 |
Reputacja: 1 | Po przekazaniu tragicznych wieści, Günter nie rozmawiał już więcej z gospodarzem. Dobrze rozumiał, że żadne słowa nie mogły sprawić, aby Udo poczuł się lepiej. Łowca w milczeniu zjadł kolację i udał się na spoczynek. Kolejnego dnia spotkał kompanów we wspólnej sali. Udo był nieobecny i znając jego temperament, poszedł szukać mordercy na własną rękę. Quillan miał cichą nadzieję, że oberżysta nie wpakował się przez to w kłopoty. Zawód gladiatora rządził się swoimi prawami, lecz prawdziwe życie potrafiło być bardziej bezwzględne niż skąpane krwią areny. Günter spojrzał na promienie słońca przebijające się z mozołem przez okiennicę gospody. Jeden dzień - tylko tyle pozostało im do wymarszu. Nie liczył na sukces w tak krótkim czasie, lecz zamierzał zrobić ile się dało. - Odwiedzę kilka lokalnych zamtuzów - wypalił nagle, jakby sam otrząsnął się z zamyślenia. - Prócz ostatniej ofiary, morderca lubował się w najstarszym zawodzie świata. Kto jak kto, ale takie kobiety nie przebierają w klientach i sporo wiedzą. Zacznę od właścicielek burdeli, liczę że kogoś mi wskażą. W razie potrzeby zapłacę jak za ,,zwykłą” usługę. - Tu potrząsnął mieszkiem, w którym zadzwoniło kilka karli. - Niziołku - teraz zwrócił się do Hugo - kiedy będziemy wiedzieli coś więcej w sprawie tych przepustek? |
01-06-2019, 18:51 | #37 |
Reputacja: 1 |
|
01-06-2019, 21:26 | #38 |
Administrator Reputacja: 1 | Powiadają, że ranek jest mądrzejszy od wieczora, ale mimo spokojnie przespanej nocy Ernst jakoś nie miał pomysłów na złapanie Rozpruwacza. Lub dowiedzenie się, kim on jest. - Panie Jean-Luc, lepiej uważać, co się mówi o kapitanie - powiedział. - I odpowiednio z nim postępować. Chcemy mieć w nim sojusznika, więc nieco uprzejmości nie zawadzi. - Dwie osoby wystarczą, by porozmawiać z kapitanem, do burdelu raczej się nie wybierzemy - spojrzał na Luizę - to jakie mamy plany? |
02-06-2019, 17:11 | #39 |
Reputacja: 1 | Podczas śniadania wszyscy wyglądali na poruszonych wydarzeniami z poprzedniego dnia. Najwidoczniej zgodni byli też w kwestii rozpruwacza i jego jak najszybszego pojmania. - Nie zaszkodzi uważniej rozejrzeć się wokół - odparła na pytanie Ernsta. - A nuż przeoczono jakiś szczegół. Mieszkańcy zapewne najbardziej przejęci są tymi ohydnymi zbrodniami. Być może mają jakieś podejrzenia co do sprawcy, o których z jakiś powodów nie chcieli mówić publicznie. Ernst skinął głową, zgadzając się ze słowami przyjaciółki. Z drugiej strony nie wyglądało to zbyt entuzjastycznie. Raczej na brak wiary w powodzenie tych starań. |
05-06-2019, 11:59 | #40 |
Reputacja: 1 | Na słowa Güntera rudzielec zatrzymał się w progu, odwrócił i powiedział. - Zamierzam po południu zajrzeć do Miejskiego Urzędu ds. Przepustek ale nie spodziewam się, aby cokolwiek tam na mnie czekało. Brat Albert obiecał wprawdzie wystąpić do Arcylektora świątyni, lecz nawet z takim wstawiennictwem wystawienie odpowiednich dokumentów potrwa jakiś czas. Co do planów, mam zamiar popytać o jakiś medyków, balwierzy czy o inne podobne profesje. Może Ranald się do mnie uśmiechnie i trafię na jakiś ciekawy trop. - Garran i Jean-Luc udali się razem do Najwyższej Wieży, miejsca stacjonowania garnizonu Taalbastonu i kapitana Nierhausa. Po drodze mijali cały potok ludzi okupujący Drogę Czarodziejów w nadziei dostania się do miasta. Nie brakowało w tym morzu ludzi głośnych i jaskrawo ubranych kupców, pomniejszych szlachetków razem z ich służbą, prostych mieszczan czy nawet wieśniaków. Liczne były również uliczne przekupki, obwoźni handlarze czy wszelakiej maści podejrzane typy, którzy w całym tym rwetesie szukali łatwego łupu. Młody blondyn brzęczący porządną kolczugą i stale trzymający dłoń na rękojeści miecza wcale nie wyglądał na prostego do obrobienia. Dodatkowo wrodzona wyższość z jaką spoglądał na otaczający go motłoch sprawiała, że nawet doświadczeni w robocie oprychy wolały rozejrzeć się za łatwiejszym zarobkiem. Miejscowi również ustępowali drogi, biorąc bretończyka za jakiegoś młodego dandysa arystokratycznego rodu, a taki jak powszechnie wiadomo, to i krzywe spojrzenie może wziąć za śmiertelną zniewagę. Skwapliwie korzystając z tak utorowanej drogi w miarę szybko udało się dotrzeć interesantom do garnizonu. Opowiedziawszy się kim są i po co przyszli zostali doprowadzeni do biura kapitana. Naprzeciw wyszedł im młody, pryszczaty chudzielec który przedstawił się jako adiutant dowódcy garnizonu, podporucznik Schulz. Zaprosił ich do obskurnej komnaty która okazałą się jego gabinetem. Ściany pokrywały wizerunki poszukiwanych przestępców, nad starym biurkiem wisiała dziurawa mapa okolic Talabheim. Wskazał im wątpliwej jakości krzesła a sam zajął miejsce po drugiej stronie zawalonego pergaminami mebla. - Sprawa którą raczyli się państwo zająć jest nam jak najbardziej znana. Mam tutaj - sięgnął ręką i z najbliższego stosu wyciągnął pożółkły kawałek rękopisu. Pomachawszy im świstkiem ciągnął dalej. - meldunek sierżanta Millera ze straży Taalgadu. Donosi, że pewna grupa awanturników zatrudniona przez sędziego Hohenlohe zainteresowała się sprawą mordercy zwanego Rozpruwaczem. Powyższy przestępca dzięki uprzejmości świątyni Morra został na miejscu ostatniej zbrodni zidentyfikowany jako niebezpieczny czarnoksiężnik. W związku z tym przedstawiciel świątyni Morra, w osobie niejakiego brata Alberta, nalegał aby udzielić wszelkiej pomocy grupie lub osobą zainteresowanym pochwyceniem wspomnianego nekromanty. - zakończył odczytywać meldunek i spojrzał na awanturników - Nie ukrywam, że władze miejskie rezprezentowane tutaj przez szanownego kapitana Nierhausa będą więcej niż zobowiązane jeśli zechcą państwo pomóc nam w tej jakże delikatnej sprawie. Jak powszechnie wiadomo, tępienie wszelkiej maści plugastwa łącznie z czarną magią należy do obowiązków świątyni świętego Sigmara. Przez wzgląd na napiętą sytuację w Taalgadzie i niepewne czasy w których przyszło nam żyć, w miarę możliwości wolelibyśmy uniknąć wzywania świętego oficjum. Rozumieją państwo, że działania przez nich podjęte mogłyby być zbyt radykalne co w konsekwencji doprowadziłoby do buntu lub czegoś jeszcze gorszego. Dołożymy tedy wszelkich starań aby zakończyć sprawę jak najszybciej i w miarę możliwości bez niepotrzebnego rozgłosu. Kazałem tedy przygotować mapę portu wraz z najważniejszymi miejscami, a także zaznaczonymi lokalizacjami gdzie odnaleziono zwłoki. Czy mogę jeszcze coś dla państwa zrobić? - podporucznik wyciągnął z jednej z szuflad zwinięty kawałek pergaminu i przesunął go po blacie w stronę interesantów. Günter Łowcy nagród nie dopisało szczęście. Kurtyzan na ulicach było niewiele, większość rozpoczynała pracę dopiero późnym popołudniem. Nawet tych parę panien, które udało się Günterowi wypatrzeć nie chciało z byłym gladiatorem rozmawiać lub wręcz uciekało na widok zbliżającego się uzbrojonego mężczyzny poznaczonego bliznami. Łowca dowiedział się za to od przydrożnych kupców gdzie szukać co lepszych zamtuzów. Te jednak otwierały swoje podwoje, również o późniejszej godzinie. Parę pytań o Udo, również pozostało bez odpowiedzi. Nikt dzisiejszego ranka nie widział właściciela Kota. Ernst i Luiza Nietypowa para miała więcej szczęścia tegoż poranka. Nieopodal Małego Kislevu trafili na młodą kurtyzanę. Chyba tylko dzięki obecności Luizy udało im się namówić dziewczynę do rozmowy. Miała na imię Swietłana i jak się po chwili okazało znała drugą ofiarę mordercy. Anastazja, bo tak miała na imię biedaczka pamiętnego wieczoru razem z rozmówczynią szukały klientów wokół Małego Kislevu. Anastazja była ładniejsza, miała długie blond włosy i jasną karnację. Gdy Swietłana opisywała swoją koleżankę Luiza zdała sobie sprawę, że była ona bardzo podobna do córki Udo. O feralnym kliencie młoda kurtyzana bała się wspominać i dopiero parę monet rozwiązało jej język. Miał on pospolitą, bladą twarz którą chował za szarym kapturem. Był niewysoki i jakby chorobliwie chudy. Mówił z miejscowym akcentem. Dodatkowo wciąż drapał się po piersi a na szyi widać było jakby niewielkie szare plamy. Dziewczyny odniosły wrażenie jakby był to jakiś skryba lub młody żak który nie wyglądał groźnie i obiecywał porządną zapłatę. Mówił też, że mieszka niedaleko i razem z Anastazją oddalił się Drogą Czarodziejów w stronę Taalbastonu. Młoda kurtyzana spojrzała na parę tak jakby oczekiwała na kolejne pytania. Ostatnio edytowane przez Gerwazy : 15-06-2019 o 13:50. |