Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-10-2019, 16:42   #131
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cassandra wraz z dziadkiem stała jak najdalej, aby nie przeszkadzać wojownikom i nie wchodzić im pod nogi. Trzymała starca blisko siebie, a siebie blisko niego, bo może jeśli obydwoje zaczną machać kijami, to odgonią parę much i komarów, ratując tym samym swe jestestwa przed ukąszeniami.
Kiedy Odo zawył, Cass odsunęła głowę spoglądając na niego jak na dziwaka. Był obłąkany, miała już pewność. Czuła się trochę jak opiekunka osoby starszej, miała więc nadzieję, że ona wraz z Rudigerem nigdy nie dożyją wieku, w którym będą musieli nawzajem siebie podmywać. Dziewczyna doceniła swoją młodość, a nawet i to, że ryzykowali życiem. Owszem, ukrócali sobie możliwość bycia jak najdłużej małżeństwem, ale i eliminowali ryzyko zostania nawiedzonymi dziadkami jak Odo.

Nastolatka jak zwykle nie przyglądała się walczącym. Mimo iż nie tak dawno sama upuściła krwi paru Skavenom, to wciąż czuła z powodu posoki i cięć jakieś obrzydzenie. Wierzyła, że w końcu przywyknie do tego i będzie pewnie mogła toczyć bój ramię w ramię z mężem, ale póki co nie czuła się na siłach i była wdzięczna innym, że nie próbują jej ani namawiać, ani też nie mają pretensji, że stoi z boku i nie pomaga.

Po potyczce dziewczyna od razu sprawdziła, czy wszyscy są cali i ponownie odetchnęła z ulgą. Chcieli iść dalej, ominąć posąg szerokim łukiem, ale... Nie było żadnej drogi, ponownie.

- No kurcze no... - zamarudziła marszcząc uroczo nosek i skrzyżowała ręce na piersiach w geście niezadowolenia. Chcąc być pomocną zaczęła nieśmiało szukać prącia do przesunięcia, bo to by był naprawdę świetny pomysł na wajchę. Gdzieś z tyłu posągu też i wokół, ale omijała miski z krwią, bo wzbudzały w niej wstręt. Kiedy Erika znalazła wgłębienia, Cassandra postanowiła przeszukać okoliczne ściany, sunąć delikatnymi dłońmi po zimnym kamieniu. W sumie jakikolwiek mechanizm mógł być wszędzie wokół, a posągi być może były tylko narzędziem wykonawczym, a nie włącznikiem.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 16-10-2019, 14:08   #132
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Schultz słysząc ryk staruszka wykrzywił się w grymasie będącym mieszaniną zdziwienia, obaw i niepewności. Po chwili jednak po jego ciele rozeszło się przyjemne ciepło, a układ nerwowy wysłał do mięśni sygnał o sile wyższej niż kiedykolwiek. Zwykle zręczny zabijaka tym razem postawił na siłę atakując wroga zaciekle niczym wilk będący symbolem Ulryka. Jego cięcia były bardziej precyzyjne, ruchy szybsze i pewniejsze, a pokłady pożytkowanej energii sprawiły, że pod jego cienką skórą pojawiły się grube, nabrzmiałe żywy pracujące przy każdym ruchu mięśni zaczepionych na solidnym, proporcjonalnym szkielecie. Jego geny sportowca sprawiały, że ledwie ponadprzeciętna masa mięśniowa wygląda imponująco. Wąskie nadgarstki przy których zaczepiały się żylaste mięśnie przedramion dobrze współgrały z solidnymi, całkiem szerokimi łokciami. Szerokie barki i wąska talia sprawiały, że efekt stożka był wyraźny ukazując szerokie mięśnie grzbietu i zwężające się ku dołowi mięśnie brzucha. Nogi rzezimieszka były solidnie zbudowane. Pasowały bardziej do sprawnego sprintera aniżeli do maratończyka. Uda odznaczały się dobrą separacją poszczególnych brzuśców, a łydki były szerokie i mocno wyżyłowane.

Miecz i tarcza zabijaki chodziły jak szalone w tańcu śmierci, który nie trwał zbyt długo. Sam mężczyzna miał wymalowaną na twarzy agresję. Nie wiedział czy tak działało na niego błogosławieństwo Białego Wilka czy też dał się ponieść emocjom po raz kolejny walcząc z czymś nieznanym. Współpraca zabijaki i strażnika miejskiego w boju wyglądała całkiem zgrabnie. Heinrich swoją pałką trafiał szczęśliwie i celnie równocześnie unikając ciosów krwawego młota. Schultz wił się w unikach samemu też starając się zarzucać przeciwnika gradem ciosów. W końcu przeciwnik poległ chociaż walka nie należała do krótkich i przyjemnych. Emocje opadały z Rudigera powoli. Jego klatka poruszała się miarowo i szybko kiedy łapał pierwszych dech po pełnym werwy starciu. Pompa mięśniowa dała o sobie znać sprawiając, że ruchy wojownika stały się nieznacznie sztywniejsze i bardziej obszerne. Po udanej bitwie zabijaka uśmiechnął się do żony chociaż przez zmęczenie i ryk ojca Odo kobieta wyglądała na lekko zaskoczoną. Wojownik pomyślał o Cassie chcąc jej pokazać z jaką lekkością parł naprzód. Może wtedy Pani Schultz przestanie się o niego martwić przy każdej potyczce…

Trójkątna, okalana kamieniem sala nie napawała nikogo optymizmem chociaż dla zabijaki wyglądała na całkiem ułożoną i przemyślaną w swojej konstrukcji. Schultz z ostrożnością wodził po naściennych znakach mając nadzieję uruchomić jakiś ukryty mechanizm. Musiał być jednak wstrzemięźliwy, ponieważ – jak pokazała przeszłość – w tych podziemiach nie brakowało pułapek. Rudiger zatrzymał się na chwilę przy rycinie podziwiając toczącą się na niej bitwę. Normalnie mogłoby to być prawdziwe dzieło sztuki, ale strony starcia nie pasowały do żadnego nie spaczonego chaosem i szaleństwem artysty. Wgłębienia w podłodze zaciekawiły wojownika na tyle, że sprawdził dokładnie ich głębokość i położenie względem mis z krwią. Wraz z Eriką i Konradem próbowali rozwiązania siłowego jednak posągi były zbyt ciężkie i stabilne. Glauber wpadł na całkiem ciekawy pomysł przeniesienia krwi bez dotykania jej. Nikogo nie dziwiły obawy strażnika. Nigdy nie wiadomo czy posoka z takiego miejsca nie wywoływała chorób, mutacji czy innych nieprzyjemności…

Poszukiwania Cassie w okolicy „interesu” posągu rozbawiły Rudigera, który starał się nie zaśmiać i nie pokazywać po sobie rozbawienia. Facet nie chciał aby żonie zrobiło się przykro albo – co gorsza – aby kobieta znowu pomyślała, że jest nieprzydatna i w ogóle nie powinno jej na tej wyprawie być. Schultz uczył się obchodzenia z małżonką do swojej pewności siebie dodając więcej empatii niż stanowczości. Po chwili wojownik szukał znowu na ścianach mając nadzieję znaleźć płytkę albo przycisk uruchamiający mechanizm mający coś wspólnego z misami wypełnionymi krwią i wgłębieniami w podłodze pomieszczenia. Schultz był blisko żony na wypadek kolejnej walki. Sala była dość duża i w każdym momencie mogli zostać zaskoczeni jakimś tajemnym, nie otwieranym od dekad przejściem.
 
Lechu jest offline  
Stary 17-10-2019, 08:11   #133
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Obmacywanie ścian nic nie dało, a i dość szybko wpadliście na to, że wgłębienia w podłodze mogą służyć do czegoś innego, niż przesunięcia kamiennych, skrzydlatych stworów. Erika odkryła bowiem niewielkie kanaliki odprowadzające na brzegach wgłębień, a Cassandra w mig połączyła je z krwią płynącą z rozwartych paszcz maszkaronów. Heinrich szybko więc zmontował ze swojego drąga i naczynia po oleju prowizoryczne wiadro, w które zbierał lejącą się posokę. I trochę mu się z tym zeszło, biorąc pod uwagę pojemność naczynka. W końcu jednak, po kilku dobrych minutach takiego nabierania i przelewania do dziury, usłyszeliście pojedyncze kliknięcie w ścianie, co mogło znaczyć, że jesteście na dobrej drodze. Glauber zmienił więc pozycję i zaczął łapać krew od drugiego z maszkaronów. Żmudna i mozolna praca opłaciła się po kilku minutach, gdyż waszych uszu doszedł kolejny dźwięk klikania.

A potem... nic się nie wydarzyło.

No, przynajmniej przez kilka kolejnych uderzeń serca, gdyż nagle zza ściany po waszej lewej stronie wydobył się ciężki dźwięk uruchamianego mechanizmu i ściana znajdująca się za trójczaszkowym posągiem odsunęła się, ukazując zionący czernią korytarz. Nie ociągając się, ruszyliście za Heinrichem niosącym latarnię; gęsiego, gdyż tylko tak dało się iść. Po kilkunastu krokach dotarliście do oświetlonej dwoma pochodniami prostokątnej komnaty. Jej ściany zdobiły podobne plugawe symbole, jakie widzieliście już wcześniej, a pośrodku znajdował się sporej wielkości, żelazny tron zdobiony w pięknie wyryte i uformowane czaszki oraz piszczele.

Zasiadał w nim nie kto inny, jak sam Khorne, potężnie zbudowany wojownik, odziany w zbroję płytową, wspierający prawą dłoń na ogromnym mieczu dwuręcznym przed sobą. Opierając lewe przedramię na nodze, wyglądał, jakby za moment miał zerwać się z miejsca i ruszyć do ataku. Posąg wykonany w marmurze robił wrażenie i sprawił, że poczuliście się dziwnie. Wojownik nie poderwał się jednak z siedziska. Wydarzyło się coś zupełnie innego.

Z kopców kości i czaszek usypanych pod tronem uformowały się z ponurym klekotem trzy szkielety dzierżące pordzewiałe miecze, a chwilę później dołączyły do nich cztery kolejne. Kierowane jakąś złowieszczą mocą, rzuciły się w waszą stronę z niebywałą zaciętością. Cassandra szybko cofnęła się wraz z Odo w stronę korytarza, dając wojownikom więcej pola do manewru i odsuwając przy okazji od siebie i kapłana zainteresowanie nieumarłych wojowników.

 
Mroku jest offline  
Stary 17-10-2019, 13:33   #134
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Co dwie głowy, to nie jedna.
Tak powiadano i okazało się, że pomysły towarzyszy okazały się trafne - po chwili pełnego niepokoju oczekiwania otworzyło się kolejne przejście.
Zapewne wcześniej w rowki spływała krew zarzynanych w tym miejscu wrogów, ale teraz wystarczyło 'pożyczyć sobie' trochę krwi, którą pluły maszkarony.

Jak się wkrótce okazało, ukryte przejścia i związane z nimi zagadki nie stanowiły jedynej przeszkody na drodze do sukcesu. Między artefaktem a śmiałkami, chcącymi położyć na nim ręce, pojawiła się nagle zgraja szkieletów, które z zapałem ruszyły na intruzów. Najwyraźniej sprawa tego, gdzie nie powinien trafić artefakt, była dla nich jasna i oczywista. A że nie widziały sensu w prowadzeniu negocjacji - zaatakowały.

Konrad również nie widział sensu w próbie przekonania szkieletów do swej racji, a że miał w dłoni miecz - odpowiedział atakiem na atak, biorąc na cel najbliższy ożywiony plugawą mocą szkielet.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-10-2019, 18:09   #135
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Jak na kultystów, to całkiem nieźle któryś obmyślił tę przeszkadzajkę. Na szczęście udało im się całkiem szybko dojść do sedna problemu, choć nalewanie krwi do zbiorników znajdujących się pod wgłębieniami (bo zapewne tam takowe były) okazało się już dłużyć. Po pierwszym skrzydlatym stworze, gdy usłyszeli gdzieś w ścianie odgłos mechanizmu zmieniła Heinricha, bo też powinien trochę odetchnąć i nabierała krwi do zawieszonego naczynia, jednocześnie uważając, żeby żadna z kropel przypadkiem nie dotknęła jej skóry.

W końcu to, co znajdowało się pod podłogą napełniło się, bo zgrzytanie mechanizmu w ścianie otworzyło im ukryte przejście. Erika tym razem przekazała swoją lampę Cassie, sama chwytając za miecz i tarczę. Bez niej w walce czuła się dziwnie odsłonięta i zwykle nie ruszała do boju bez niej. Przeszła ostrożnie za idącym na przedzie Heinrichem do kolejnego z pomieszczeń, w którym na tronie siedział potężnie opancerzony wojownik. Najemniczka musiała przyznać, że gdyby to był żywy człowiek, to mieliby spore problemy, zwłaszcza walcząc na tak małej przestrzeni.

Woj się nie ruszył, ale to nie znaczyło, że będą mieć możliwość spokojnego obejrzenia komnaty, bo nagle spod ziemi zaczęły wychodzić szkielety z mieczami. Kraus i pozostali mierzyli się już z nieumarłymi, więc ich widok nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Po prostu uniosła tarczę i miecz, atakując najbliższego. Jednocześnie starała się tak ustawiać, by mieć oko na Cassie i Odo. Zmyślna nastolatka doskonale wiedziała już, co robić, cofając się do korytarza, z którego przyszli. Zuch dziewczyna!
 
Tabasa jest offline  
Stary 17-10-2019, 23:03   #136
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Glauber nie był wielkim wojownikiem, ale w straży wielkich wojowników i tak nie szukali. Byle wykonywał rozkazy i wiedział którym końcem miecza dźgać (ostrym). Wielkim mędrcem też nie był, ale ponownie - wielkich mędrców też nie szukano - byle kandydat wykonywał rozkazy i umiał zliczyć do dziesięciu.
Póki co jednak ani walka ani zagadki nie wykraczały poza jego próg kompetencji. Co, jak się obawiał, świadczyło raczej o słabości i głupocie kultystów niż o jego sile czy sprycie.
Straż nie szukała także charyzmatycznych dowódców. Raz jeszcze - szukała takich co rozkazy wykonują. Niemniej kiedy nikt się do tego nie garnął a szkieletów było dwa razy tyle co walczących i nikt inny się za koordynacje działań nie brał, odezwał się.

- Nie rozłaźmy się. Zróbmy linię i pilnujmy szyku. Żeby nas któryś szkielet nie obszedł bokiem i nie zaatakował Cass i Oda - powiedział. Poza tym w formacji zawsze można pomóc koledze (czy koleżance) a jak ktoś zostanie ranny to go można zasłonić i dać mu czas na wycofanie się.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 18-10-2019, 10:49   #137
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Mroczny korytarz, który ukazał się na skutek wysiłków Glaubera zwiastował dalsze poszukiwania artefaktu, którego znalezienie do łatwych nie należało. Lekko licząc grupa obrońców Middenheim walczyła już trzykrotnie, poza tym natykając się na pułapki i łamigłówki. Ostatnie nie były co prawda godne filozofów wykładających w akademii artyleryjskiej Nuln, ale połączenie wysiłku fizycznego i psychicznego sprawiało, że misja stanowiła poważne wyzwanie. Obrażenia, które mogli zadać zwierzoludzie, minotaur czy krwiste maszkary z pewnością nie napawały optymizmem. Rudiger wiedział, że na tej misji robił raczej za ramię zbrojne, ale nie było wśród nich uczonych dlatego wspólnie musieli sobie radzić z zagadkami jak ta z misami wypełnionymi posoką.

Pozycja Rudigera w korytarzu była bardziej wycofana niż zwykle. Przodem ruszył Heinrich i Erika, za nimi Konrad, a na końcu pochodu Odo, Cassie i zabijaka. Schultz nie chciał ryzykować ataku na ich plecy – tym bardziej, że tam właśnie szli niewidomy kapłan i jego żona. O ile bez pierwszego misja nadal była wykonalna, to utrata żony była dla Rudigera nie do pomyślenia. Wojownik zamykał pochód czujnie oglądając się za plecy.


Następna sala nie była zaskoczeniem dla Rudigera. Symbole widniejące na ścianach były mu już znane. Wrażenie robił błyszczący w świetle latarni tron i siedzący na nim wojownik. Khorne wyglądał na nim niezwykle okazale. Bóg krwi, patron wojowników zwykle był przedstawiany jako potężny mężczyzna w zbroi płytowej z czarnej stali i mosiądzu, a jego ukochaną bronią był właśnie dwuręczny miecz wykonany z tych samych materiałów. Schultz słyszał niegdyś, że Khorne nienawidził tchórzostwa dlatego spodziewał się, że jego wyznawcy będą walczyli o magiczny przedmiot do ostatniego zaciekle go broniąc.


Szkielety, które za pomocą plugawej magii powstały przed nimi przypomniały wojownikowi starcie z nieumarłymi pod Untergardem. Mężczyzna nie potrzebował chwili aby dobyć miecza oraz tarczy. Stojąc na końcu wyszedł z korytarza, do którego po chwili weszli Cass wraz z ojcem Odo. Rudiger stanął nieco przed nimi blokując wejście do korytarza. Pozostali wojownicy dobywali broni, a Heinrich nawet rzucił pomysłem na starcie. Strażnik nie wiedział, że mogą go czekać komplikacje ze strony nie znoszącej próby narzucenia woli Eriki. Schultz uśmiechnął się w duchu na wspomnienie śledztwa podczas którego sam nieopatrznie i pewnie rzucił kilkoma pomysłami. Dla zabijaki pomysł strażnika był dobry. Rudiger miał zamiar pomóc w jego realizacji. Nie musiał się przesuwać nadal blokując wejście do korytarza za nimi. Każdy plan mogący skutecznie wspomóc ich taktycznie i osłonić jego żonę był planem dobrym.

W starciu zabijaka miał zamiar wykorzystywać miecz i tarczę. Pierwszeństwo zawsze miały uniki, które z uwagi na zręczność Rudigera przychodziły mu łatwiej. W razie kolejnych trafień rzezimieszek mógł wspomóc się parowaniem. Schultz chciałby mieć więcej luzu, ale nie miał pewności czy stojąc niedaleko pozostałych nie będą sobie nawzajem przeszkadzać…
 
Lechu jest offline  
Stary 18-10-2019, 15:52   #138
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cassandra nawet nie pomyślałaby, że można sprawę rozwiązać manualnie za pomocą pomysłu. Usilnie starała się odnaleźć jakiś włącznik, zapadnie, wajchę czy cokolwiek, aby krew z mis przelała się w ukazane w kamiennej podłodze żłobienia. Jej próby choć mogły wydawać się śmieszne lub niedorzeczne, były naprawdę pełne zaangażowania. Bardzo długo przeszukiwała zakamarki komnaty, doszukując się dojnego mechanizmu nawet w przypuszczalnym prąciu posągu.

Jej próby spełzły na niczym, lecz tym razem nie poczuła się zbędna. Po prostu nie miała tym razem szczęścia, choć była naprawdę święcie przekonana, że gdzieś jakiś mechanizm uruchamiający na pewno istniał.

Kiedy Glauber mozolnie i pieczołowicie machał swoimi chudymi rączkami, Cassandra usiadła sobie gdzieś pod znaną już sobie ścianą, nie w obcym korytarzu i czekała. Nie obserwowała przelewanej krwi, bo wciąż czuła młodśc na jej widok. Wolała sobie pooglądać ściany i popatrzeć na męża, trochę się do niego pouśmiechać, wesprzeć na duchu i zaznać nieco spokoju od dziadka.

Kolejny korytatrz przyniósł, naturalnie, kolejne kłopoty. Cassandra nieco odetchnęła, że tym razem to tylko szkielety. Nawet zaśmiała się pod nosem na myśl, że przestała panikować widząc coś takiego, jak żywe kości! Małżeństwo najwyraźniej jej służyło i niosło ze sobą nowe doświadczenia,
Odetchnęła dlatego, że miała pewność iż ze szkieletów nie poleje się krew, po prostu się rozsypią. Wzięła od Eriki lampę i trzymała tak, aby dobrze podświetlać salę. Wycofała się z dziadkiem na tył i szturchnęła staruszka łokciem.

- Możesz wyć dziadku. To stado szkieletów - zrelacjonowała tonem tak spokojnym, jakby właśnie wołała na śniadanie.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 19-10-2019, 11:22   #139
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Szkielety bez jakiegokolwiek pancerza czy tarcz raczej nie były bardzo wymagającymi przeciwnikami, ale po słowach Cassie Odo nie czekał i ponownie zawył, niczym wilk, wtłaczając w serca walczących odwagę Ulryka. Trzymając szyk zaproponowany przez Heinricha, znów poczuliście się szybsi, agresywniejsi, po prostu mocniejsi. I to zaprocentowało już po chwili, gdy Konrad przyjął na tarczę cios jednego ze szkieletów, po czym odpowiedział swoimi dwoma uderzeniami, strącając przeciwnikowi czaszkę z szyi. Podobnie stało się w przypadku Eriki - kobieta jednak najpierw zgruchotała nogę swego wroga, a potem odrąbała mu kościsty łeb. Walczący obok Heinrich z łatwością uniknął ciosu kościotrupa i rozwalił mu czaszkę swoją okutą pałką. Rudiger również wykonał unik, korzystając ze swej szybkości, po czym najpierw zdzielił ożywieńca w korpus, gruchocząc mu kilka kości, a potem poprawił jeszcze dwoma ciosami, które sprawiły, że ten rozpadł się, jak stał.

Pozostałe trzy szkielety zaatakowały Heinricha, Konrada i Rudiego. Strażnik odskoczył przed ciosem, a stojąca obok Erika już zdążyła zamachnąć się swym mieczem i odrąbać kościastemu jedną z łap. Glauber poprawił z boku swoją pałką i szkielet zwalił się na podłogę. Przy ostatnich dwóch taktyka Konrada i Rudigera była taka sama - obaj najpierw przyjęli ciosy na tarcze, a potem wyszli ze swoimi atakami, które zakończyły imitację życia ożywieńców. Gdy tylko wrogowie padli, walczący poczuli, jak odwaga Ulryka opuszcza ich ciała, choć Odo musiał ponieść jakąś cenę za ponowne rzucenie tego zaklęcia, gdyż siedział teraz pod ścianą i dysząc ciężko wycierał chustką krew cieknącą z nosa. Pewnie w normalnych okolicznościach taki czar nie sprawiłby mu problemu, teraz jednak zmagał się z czymś znacznie potężniejszym, wykraczającym poza ludzkie postrzeganie.

Nim zdążyliście rozejrzeć się dokładniej po sali, dzierżony przez siedzącego na tronie Khorne'a miecz uciekł z dłoni boga Chaosu i z gryzącym uszy hałasem uderzył o kamienną posadzkę. Gdzieś w ścianach zagrały mechanizmy i po obu stronach sali, z chrobotem kamienia trącego o kamień otworzyły się dwa kolejne przejścia. Unieśliście broń, gotowi na wszystko, jednak z obu ciemnych korytarzy nic nie wyskoczyło, nic nie chciało was zabić. Było cicho i spokojnie. Można było nawet powiedzieć, że za cicho, co w takich miejscach jak to, nie zwiastowało niczego dobrego...

 
Mroku jest offline  
Stary 20-10-2019, 09:50   #140
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Dzięki kapłanowi znów poczuła się, jakby zagościł w niej sam duch Ulryka. Walczyła z zaciętością, niczym wilczyca broniąca swych młodych i walka zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Musiała przyznać, że Odo był w takich chwilach pomocny, jednak i on miał swoje limity, biorąc pod uwagę walkę, którą toczył wewnątrz siebie z przyzywającym go artefaktem. Erika widząc, że Odo siedzi pod ścianą, podeszła do niego i pomogła mu wstać.
- Postarajmy się już nie wykorzystywać tak intensywnie kapłana - powiedziała, patrząc na pozostałych. - On i tak ma swoje problemy.

Uderzenie miecza o kamienną posadzkę przyjęła ze skrzywieniem na twarzy. Przez chwilę miała wrażenie, że Khorne jednak wstanie ze swego tronu, schylając się po oręż, na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Otworzyły się za to dwa kolejne przejścia umieszczone po przeciwnych stronach sali.
- I w którą stronę teraz? - rzuciła Erika zerkając po ciemnych wejściach.
- W lewo! - Zaproponowała szybko Cassie.
- No dobra, może być lewo. - Najemniczka uśmiechnęła się do niej lekko i wzruszyła ramionami. Pewnie i tak będzie trzeba sprawdzić obie odnogi, ale co im szkodziło zacząć od lewej.
- Heinrichu, zapraszam przodem. - Skinęła strażnikowi głową na ciemny korytarz, uniosła tarczę i miecz, po czym ruszyła za nim, rozglądając się czujnie.
 
Tabasa jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172