Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-08-2019, 20:47   #21
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Niby wszystko poszło zgodnie z planem. Niby!
Volkmar nie był jednak usatysfakcjonowany z rezultaty podjętych działań. Cała sytuacja wyglądała dziwnie, bardzo dziwnie.
Burmistrz siedział w swoim ulubionym fotelu i z zadumą patrzył przez okno.
- A czemuż to mój ukochany taki strapiony? - usłyszał za plecami pytania małżonki.
- Polityka, moja droga polityka. - odparł zbywająco.
- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Wiem, najmilsza. Wiem - odpowiedział już łagodniejszym - Nie martw się. Wszystko jest w porządku.
- Skoro tak, to zapraszam do salonu na małe, co nie co.
Volkmar uśmiechnął się figlarnie, jednocześnie puszczając oko do żony.
- Oj ty psotnico! - zawołał i już ruszał z wyciągniętymi rękami, aby pochwycić ukochaną.
- Hola, hola mój panie! - krzyknęła, wznosząc w górę ostrzegawczo palec - Cóż to za bezeceństwa chodzą ci po głowie. Sernik i kawę przygotowałam, bałamucie.
- Ehhh - Volkmar machnął zrezygnowany dłonią - Dobre i to.

***

Popijając kawę w salonie i prowadząc niezobowiązującą rozmowę z żoną i dziećmi, Volkmar intensywnie myślał. Sytuacja wyglądała naprawdę poważnie. Ludzie byli zmieszani i poddenerwowani i wiele wskazywało na to, że to nie tylko plotki o armii nieumarłych. Trzeba było temu przeciwdziałać.
Woerfel zamierzał podjąć odpowiednie kroki. Przede wszystkim należało zabezpieczyć rodzinę. W tajemnicy kazał zaufanemu majordomusowi przygotować podręczny bagaż, konie i powóz, na wypadek, gdyby trzeba było się salwować z miasta. Była to ostateczność, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Po drugie należało pozbyć się każdego kto rozsiewa plotki i podburza lud. Z samego rana herold ogłosi nowe zarządzenie w tej sprawie. Dla każdego kto będzie próbował złamać nowe prawo pięćdziesiąt batów pod publicznym pręgierzem i tydzień dybów. To powinno odstraszyć podłych agitatorów. Po trzecie Volkmar musiał rozmówić się z Gwidonem. Jego teść mógł mieć jakieś wieści w sprawie chodzących trupów. Miał odpowiednie wpływy, a jego wozy przemierzały trakty na tyle często, że ktoś musiałby coś dostrzec. Nawet jeżeli nie, to trzeba było poinformować Gwidona, co też się wyprawia w ich mieście. Na koniec należało wzmocnić straż. Ogłoszenie w tej sprawie powinno pojawić z samego rana na ulicy.
Na koniec Woerfel zamierzał wezwać Jana, najmłodszego i jednego z bardziej bystrych swoich sług i posłać go na dyskretny zwiad wokół miasta. Jan pogada z wieśniakami, przepatrzy trakty i zagajniki i wróci co prędzej ze zdobytymi informacjami. Jemu mógł ufać, tego był pewien.

Tyle Volkmar mógł zrobić reagując na bieżące wydarzenia. Reszta zależała od zdobytych informacji i dalszego rozwoju wypadków.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 07-08-2019 o 21:11.
PeeWee jest offline  
Stary 08-08-2019, 21:29   #22
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Kargun Gromlison

Zaczynało być niemiło. Dziad był szalony, co do tego nie było wątpliwości, był jednak też niezmiernie konsekwentny w swoim „Oni wracają”. Nieumarłych nie było w okolicach miasteczka nigdy, krasnolud upewnił się o tym udając do biblioteki i przeglądając stare kroniki. Kogo więc szaleniec miał na myśli? To była zagadka której na trzeźwo nie dało się rozwiązać. Kargun przygotował kilka dawek swojego sławetnego krasnoludzkiego leku na kaca, znanego wśród wiernych w Qniu pod nazwą „Krew Rzeźnika” i ruszył do rzeczonego przybytku. Chciał posłuchać o czym to Jacek będzie mówił ale przede wszystkim męczyło go ogromne pragnienie.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 10-08-2019, 12:39   #23
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Ostatnia noc była dla Jacka bardzo pracowita. Przygotował listy wzywające do wojny do okolicznej szlachty, osad i świątyń i innych przybytków. Opłaceni posłańcy wyruszali o świcie. Do Arcykapłana posłał swojego wikarego Mariana, wraz z strażą świątynną jako orszak i by zabezpieczyć wiadomość. Przy sobie zostawił tylko rodzinkę i grubego Bufiego jedyny straży świątynnej co go nie posłał święty. Buf jest największym, najdzielniejszym i najlepszym wojownikiem jakiego Dydus ma. Zasłynął wśród innych wojów jako zdobywca Jackowej Fortecy podczas pamiętnej bitwy w Qniu sprzed 15 lat.

Jacek wstał niecałe dwie godziny przed swą planowaną przemową. Postarał się by wyglądać jak wzorowy święty. Wziął łyczek dla kurażu i ruszył zmierzy sie z tym co przyniesie mu los.

Przed wyjściem na podium kazał. Zygfrydowi swojemu siostrzeńcowi pomagający w świątyni podzwonić trochę by uciszyć towarzystwo. Jak się trochę uspokoiło Jacek w końcu wyszedł, by rozpocząć największy przekręt w swym życiu krętacza.

Niech boże łaski na was spłyną, albowiem wy pierwsi odpowiedzieli na wezwanie.

W ostatnim czasie byłem trochę nieobecny, albowiem mierzyłem się z wyzwaniem odczytania wizji jakie zesłał mi Morr w swej boskiej postaci.

Wachałem się nie mogąc ich do końca zrozumieć o co w nich chodzi, ale ostatnio zawitał do nas gość dzięki, któremu udało mi się zrozumieć. Niestety znany wam zapewne starzec niewytrzymał i załamał się po bo boskim objawieniu jakiego dostąpił od samego Morra

Wieść przekazał, lecz stracił zdrowe zmysły i dlatego z radą uzgodniliśmy iż trzeba mu pomóc i ukryliśmy go w bezpiecznym miejscu zanim biedak zrobi sobie krzywdę.

Chwała mu jednak albowiem to On był tym dzięki komu zrozumiałem. Zrozumiałem iż nadszedł czas ostateczny i nadchodzi kres nekromantycznemu spaczeniu które niszczy nasz świat.

Ja Jacek DYdusslki z przykazania Morra ogłaszam iż w dniu dzisiejszym cały świat rusza na wojnę z nieumarłą plagą. Wyplenimy ją i nastanie złoty czas ludzkości.

Każdy kto może niech wstępuję do świętej armii Morra, która formuje się tu w Gluckwunschen, a jak ktoś nie może to niech wie iż boski plan może wspomóc inaczej. Armia wszak potrzebuje zaopatrzenia, a każdy kto wspomaga nasz zbawczy cel zasłuży na wieczne szczęście w królestwie Morra.

Teraz idzcie i głoście te wieść iz armia powstaje, a potem wracajcie byśmy mogli razem stawic czoła złu.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 10-08-2019, 16:35   #24
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Podczas przemowy Jacka Berg stał z tyłu i niewzruszony słuchał całej odezwy. Gdy święty skończył, kat równie nieporuszony słuchał jeszcze przez chwilę reakcji tłumu, po czym spokojnie odszedł do swoich spraw. Zapowiadały się dobre czasy. Czasy kaźni i szukania winnych wszystkiego. A on w tych poszukiwaniach ochoczo pomoże.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 10-08-2019, 23:02   #25
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Mistrz Tymon przeklął po nosem w sposób uznawany za wulgarny nawet gdy Quń był jedynie zaplutą speluną do której chodzili okoliczni degeneracji których dawno wyrzucono ze wszystkich przyzwoitszych lokali. Wyszedł z śmierdzącej wódą świątyni i skierował się szybkim krokiem do domu. Musiał zrobić wszystko aby jego dzieci były bezpieczne, a było to nieomal nie możliwe w ogarniętym wojennym szałem mieście. Sprawnie mijał kolejne zaułki i sam nie wiedział kiedy znalazł się w domu. Czeladnicy pracowali, żona czesała włosy Matyldy, starsze dzieci śmiały się głośno i coś sobie opowiadały, a w kuchni gotował się barszcz.

Zawołał Wolfganga najbardziej ogarniętego z pośród czeladników i zlecił mu niezważnienie zadanie opiekę na rodziną podczas ucieczki z miasta. Teraz pozostało mu tylko porozmawiać z żoną. Była to krótka i nieprzyjemna rozmowa. Jego ukochana płakała gotowa zostać u jego boku przekonał ją jednak że dzieci są najważniejsze. Szybko spakowała najważniejsze rzeczy, woreczek z kronami schowała w biust jak zwykły to czynić lepiej obdarzone przez bogów mieszczki zagoniła dzieci do bryczki i ruszyła w kierunku zachodniej bramy kierując się do Aldorfu gdzie mieszkali jej macierzyści dziadkowie. Woźnica co rusz popędzał konia, a Wolfgang i Frantz uzbrojeni w solidne okute stalą, pałki dbali o bezpieczeństwo rodziny pryncypała. Na szczęście fala uchodźców jeszcze nie ruszyła więc drogi były przejezdne.

Gdy rodzina odjechała Tymon udał się do ratusza w poszukiwaniu Volkmara, nie lubił go ale odkąd jego przyjaciele zaczęli zachowywać się jakby jakaś zła siła ich opętała burmistrz był ostatnią zdrowo myśląca osobą w Gluckwish.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 11-08-2019, 23:04   #26
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dzień

Volkmar

Skoro świt, nowe prawo zostało ogłoszone. Kara śmierci (bo tym właśnie było 50 batów) za rozsiewanie plotek o inwazji nieumarłych. Co prawda Rada tego nie uchwaliła, więc było to zwykłe zarządzenie Burmistrza, ale było niezwykle skuteczne. Nie było żadną tajemnicą na mieście, że to ludzie Pani Jagody są odpowiedzialni za rozsiewanie plotek. Straż była zbyt mało liczna (obecnie cztery osoby) by cokolwiek z tym zrobić... ale jeśli nic z tym nie zrobi, pozycja Burmistrza znacznie ucierpi.

Volkmar poskąpił pieniędzy za zwiad Strażnikom Miejskim i zamiast tego wysłał niewyszkolonego, ale lojalnego pomocnika na szybki zwiad wokół miasta. Jan wrócił czym prędzej, meldując, że nikt nic nie widział i o niczym nie wie. Pewnie zrobiłby więcej, ale ledwo wyjechał za bramę koń zgubił podkowę, a potem okulał. Normalnie pech...

W czasach gdy wielu sprawnych mężczyzn wcielono do armii, a w mieście zapanowała anarchia, trudno było zachęcić ludzi do służby w Straży. Czterech obecnych strażników od razu zażądało podwyżki za trudne warunki pracy. Na koniec dnia Burmistrz mógł mieć dodatkowych ośmiu chłopa do dyspozycji. Może w większości niewyszkolonych, ale przynajmniej mógł ich wyposażyć w mundury, broń i zbroje ze strażnicy. I zostałoby jej jeszcze dla drugiej ósemki, gdyby się znalazła. Musiał jednak wysupłać z budżetu po 2 korony za tydzień dla każdego z nich.


Berg

Pewna kuźnia o skomplikowanych relacjach właścicielskich stała się areną ciekawych zmagań. Licytowano nawet broń wykonaną przez uczniów. Można było sprzedać wszystko co ostre za cenę o połowę wyższą niż normalnie. Ale teraz, zaraz.


Kargun/Rudi

Karczma przeżywała oblężenie - alkohol lał się strumieniami. Nie każdego bowiem stać na ucieczkę z miasta za złoto, ale każdego stać na zalanie strachu piwskiem za miedź.
Także w aptece był ruch. Pytano o amulety, leki na ugryzienia zombie, bezbolesne trucizny na wszelki wypadek... Byle szybko.


Jagoda

Ludzie, którzy ignorowaliby opłaconych agitatorów Jagody i bajdurzenia wieśniaków widząc takie ruchy władzy przerazili się na tyle, by oferty kupna-sprzedaży, jakie im podsuwano. Można było kupić nieruchomości warte 10 000 koron za jedną czwartą ceny... Gdyby tylko miało się tyle pieniędzy. A dwóch bardziej zdesperowanych sprzedawało swoje porządne miejskie domy za 10% wartości, więc Jagoda mogła je kupić nawet za 150 sztuk złota każdy.


Jacek

Święty zdobył aż dwunastu wiernych, wliczając tych, których już miał. Ta liczba wydała mu się właściwa z jakiegoś powodu. Nie mieli oni jednak żadnego wyposażenia. Ale za zebrane 200 koron sporo można byłoby kupić, gdyby tylko je wydać na ekwipunek...


Tymon

Mistrz Tymon wysłał towary, wsadził rodzinę w powóz i gdyby tylko miał więcej szczęścia wszystko skończyłoby się dobrze. Ale, choć o tym jeszcze nie wiedział, tym razem go nie miał.


Wszyscy

Jagodowe plotki robiły swoje. Nowe prawo Burmistrza, kazanie Jacka i ucieczka (lub przygotowania do ucieczki) prominentnych rodzin dopełniło reszty. Nie trzeba było czekać na Bohaterów... Wybuchła panika. Kapitanowie barek wyczuli okazję na szybki zysk i kosztem towarów brali na pokład pasażerów z pękatymi sakiewkami. Przystań opustoszała. Porzucone towary zostały rozkradzione. Poza produktami Mistrza Tymona, które, choć niezaładowane, zostały ocalone przez jego sługi.


***

Wieczór

Zgodnie z prawem i ze zwyczajem, wieczorem zamknięto bramy miasta. Wczesną nocą pod bramy zaczęli docierać pierwsi uciekinierzy. Przynieśli wieści - armia nieumarłych idzie na miasto. Na razie dosłownie kilka rodzin i grupa zbrojnych. Wśród nich - rodzina Mistrza Tymona wraz ze sługami.
Choć prawo jest jasne - "od zmroku do świtu bramy są zamknięte", Tymon był kiedyś Timim, strażnikiem. Więc jego rodziny nie trzymano za bramą tak jak reszty.
Wpuszczona została za to grupa zbrojnych, ponieważ był w niej szlachcic. Strażnik właśnie poinformował Radę, że ów Szlachcic i jego grupa domagają się natychmiastowego posłuchania. Mają glejt.

– "Do moich komesów, wasali i poddanych wolnych" – sekretarz przeczytał na głos – "Wszem i wobec oznajmiam, jako okaziciele niniejszego dokumentu, dzielni Poszukiwacze Przygód, w naszej pozostają służbie i mili są nam, tedy gniew nasz ściągnie na siebie, kto by im wstrenty czynił."
„Wstręty” pisze się inaczej. Ale pieczęć wyglądała na autentyczną.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 11-08-2019 o 23:06.
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-08-2019, 11:10   #27
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Kargun Gromlison

Medyk zarabiał. Cały dostępny zapas (pięćdziesiąt sztuk) „Odtrutki Na Ugryzienie Zombie” został wyprzedany na pniu i to za cenę kilkukrotnie wyższą niż jakiekolwiek inne lekarstwo w cenniku. Ostatnie pięć flakoników osiągnęło zawrotne ceny na pospiesznie zorganizowanej aukcji. Przegranym w ramach promocji zaproponowano nabycie (w równie wyśrubowanej cenie) „Ucieczki ku Morrowi”, czyli napoju który wypity w sytuacji ugryzienia przez zombie powodował niemal natychmiastową, a bezbolesną ucieczkę duszy ze skazanego na potępienie ciała. Dodatkowo napoje te były pobłogosławione przez Świętego Jacka co gwarantowało przyjazne przyjęcie w zaświatach. W zamian za błogosławieństwo dziesięcina ze sprzedaży miała zasilić sakiewkę Jacka, znaczy się świątynną skarbonkę na ubogich. Napoje te, jako że robione na zamówienie, miały zostać dostarczone w najbliższym możliwym terminie. Kargun zdołał nawet je uwarzyć, ale z błogosławieństwem była odrobinę cięższa sprawa. Dostęp do Świętego Jacka był w tej chwili ograniczony, jakichś dwunastu obdartusów broniło do niego dostępu z uporem godnym lepszej sprawy. Gdy do medyka dotarły wieści o grupie zbrojnych żądających widzenia z radą wyczuł okazję by zdybać świętego bez ochrony i ubić interes. Pospieszył zatem czym prędzej do ratusza. Zabrał też ze sobą gąsiorek dobrego miodu. Spotkanie pomiędzy burmistrzem Volkmarem i Panią Jagodą zapowiadało się ciekawie i żal by było oglądać widowisko o suchym gardle.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 12-08-2019, 12:03   #28
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Rudi Bewundernswertkoch

Rudi wiedział że powinien być na ostatnich posiedzeniach Rady. Powinien, ale jednak go nie było. Tak to jest kiedy ma się rodzinę, na którą spadło nieszczęście. Nieszczęście które przybrało postać przeziębienia. Od kilku tygodni nękało ono rodzinę Bewundernswertkoch. Ledwo jedno z dzieci udało się wykurować to następne zaczynało kichać, prychać i skarżyć się na ból gardła. Oczywiście do tak pospolitej choroby medyka Gromlisona nie udało się wezwać. Dopiero obietnica darmowego obiadu zwabiła go do karczmy, a po obejrzeniu dzieciaków zalecił rosół, miód i malinową herbatę z kropelką krasnoludzkiej gorzałki. Rudi choć szanował radę medyka nie był na tyle szalony by ryzykować gniew małżonki gdyby dowiedziała się o „kropelce” krasnoludzkiego „lekarstwa na wszystko” podanej dzieciom. Zatem dzieci piły herbatę z miodem a karczmarz wypijał gorzałkę. I wszystko było w miarę w porządku aż do zeszłego tygodnia gdy przeziębienie dopadło wreszcie i jego żonę Matyldę. Dzieci jakimś cudem nagle wszystkie ozdrowiały i Rudi poznał na własnej skórze co znaczy opieka nad siódemką jego potomstwa. Już drugiego dnia poprzysiągł sobie solennie że kupi żonie przepiękny a drogi naszyjnik za to że na co dzień trzyma te potwory w szachu i nie pozwala im niszczyć karczmy, obrażać gości, płoszyć koni czy kraść ciastek z kuchni. Do dnia siódmego obietnica ta uzupełniona została o suknię, kolczyki, bransoletkę, pierścionek i jedwabną, koronkową bieliznę. Choć po chwili zastanowienia karczmarz zrezygnował z bielizny na rzecz nowego lustra. Bielizna mogła doprowadzić do powołania na świat kolejnego potwora który będzie starał się zniszczyć mu życie. Z tych to właśnie powodów karczmarz nawet nie zauważył że coś się w mieście dzieje. Na jego szczęście Matylda poczuła się wreszcie na tyle dobrze by przejąć ponownie opiekę nad stadem potworów poprzebieranych w skóry niziołczych dzieci. Dopiero wtedy karczmarz dał się unieść wartkiemu nurtowi miejscowych plotek wymienianych nad kuflami piwa, pucharkami miodu czy kielichami wina. Usłyszał o szalonym wieszczu, armii nieumarłych i działaniach Rady. Karczma pękała w szwach, ale nikt nie chciał jeść, wszyscy żądali trunków. Nie zrażony tym Rudi szybko wypełnił nowe menu i zaczął przygotowywać większe ilości golonki w piwie, kurczaków w sosie z białego wina i naleśników polewanych miodem pitnym. Posłał też umyślnych do rodziny na wsi z wiadomością by czym prędzej zebrali ile się da jedzenia i przybywali do miasta, gdzie mury zapewnią lepszą ochronę przed nieumarłymi. Nabył tez większą ilość klatek takich w których trzyma się nieduże króliki. W tajemnicy przed wszystkimi skontaktował się też z miejscowym szczurołapem i opłacił go by ten zaczął chwytać żywe szczury. Właśnie wracał z tej tajemnej wyprawy gdy usłyszał zamieszanie przy bramie. Gdy padło słowa „glejt” i „Rada”, niziołek nie czekał dłużej tylko w te pędy pobiegł do ratusza. Trzeba było nadrobić nieobecności na posiedzeniach włodarzy miasta.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 12-08-2019, 12:26   #29
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Tymon stał pod bramą i z niecierpliwością oczekiwał, aż dawni koledzy po fachu otworzą bramę i wpuszczą jego rodzinę. Nie mógł sobie wybaczyć, że naraził dzieci na niebezpieczeństwo, wszak były one jego całym światem. Żona niby też była ważna, jako matka dzieci i reprezentacyjna partnerka z tym tylko, że żonę w razie nieszczęścia zawsze mógł sobie wziąć nową może nawet i z lepszej rodziny. Wolał jednak na razie o tym nie myśleć, wszak utrata matki to zawsze krzywda dla dzieciaków.

W drodze opowiadał dzieciakom śmieszne historyjki i obiecał że kupi im rasowego pieska, kiedy ta cała historia się skończy. W konsekwencji czego udało mu się ukoić smutki potomstwa, które już zaczynało się spierać o imię dla obiecanego szczeniaczka.

Dzieci nie dostrzegły nawet, że rozdzielili się na pierwszym rynku. Żona z dziećmi woźnicą i młodszym czeladnikiem pojechała do domu, zaś on z Wolfgangiem udał się do teścia teoretycznie po poradę a praktycznie po pomoc.

Kto inny jeśli nie Anulf kupiec kolonialny z własnymi statkami będzie w stanie zorganizować ucieczkę swej ukochanej córeczki i wnucząt z oblężonego miasta? A może przy okazji zabierze ze sobą również zamówienie dla wojskowych? Ta myśl poprawiła mu humor który jednak gwałtownie się pogorszył na myśl o wieczornym spotkaniu w ratuszu w którym planował uczestniczyć.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 12-08-2019 o 21:00.
Wisienki jest offline  
Stary 12-08-2019, 21:50   #30
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Dzisiejszy dzień się udał, a robi się coraz lepiej. Póki co do jackowej kiesy płynie jedynie strumyk karli, ale jeszcze popłynie pełen potok. Znalazło się nawet 12 dzielnych oddanej naszej sprawie ludzi. Trochę jak dwunastu apostołów z historii pewnego heretyka co go spotkał kiedyś w Aldorfie. Bredził, ale fajnie się palił na stosie, a wracając do ważnych rzeczy to dziś był dobry dzień dla Dydusa.

Stało się jeszcze lepiej jak usłyszał, że pierwsi potencjalni "prawdziwi" wojownicy przybyli by wstąpić do Świętej Armii Morra. Chcieli widzieć się z radą. Jacek nie omieszkał wykorzystać okazji by zaszczepić im trochę fanatyzmu religijnego. Polecił tylko przed wyjściem Erickowi by ogarnął naszym świętym czempionom coś co można uznać za rynsztunek. Tak nie za drogo ma być, przykazał mu. Duf za to miał pilnować rekrutów by czegoś nie odstawili pod nieobecność świętego i pognał do ratusza.

Gdy do celu było już niedaleko, a praktycznie to było go już widać. Widać też było grupkę, która do niego wchodziła. Jacek otwarcie mógł stwierdzić, że ten obłąkany starzec się nie mylił "Oni wrócili!"



Jackowi zostało tylko unikać starcia i wejść tylnim wejściem do ratusza. Rzadko to czynił, a raczej w ogóle, a możliwie że i pierwszy raz w życiu prawdziwie się modlił.
 
Lynx Lynx jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172