Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-10-2019, 18:56   #41
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Peter w końcu był w swoim żywiole. Rozmowy, nauka, zacisze... no, względne zacisze kajuty, absolutny brak ludzi i innych stworów próbujących go zabić. Tak można żyć. Spełniał obietnicę daną już jakiś czas temu związaną z nauką pisania i czytania w Reikspielu, a i sam poprosił Snorriego o pomoc z khazalidem - w końcu każdy szanujący się kapłan Sigmara powinien znać język braci krasnoludów jak najlepiej. Konsekwencje nieznania go i nadmiaru entuzjazmu podobno zdarzały się wcale nierzadko i niejedna prowincjonalna kapliczka czy nawet świątynia była ozdobiona inskrypcjami w szlachetnym khazalidzie oznaczającymi "na pohybel skurwysynom", co jeszcze w sumie pasowało, ale także, co gorsza, typu "chędożyć zielonych w rzyć"
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 09-10-2019, 14:56   #42
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
W trakcie podróży, gdy jego towarzysze spędzali czas na nauce języków, czytania i pisania, Konrad oddawał się bardziej fizycznym aktywnościom. Ciągle jednak myślał o perle przekazanej im przez mistrza Gerarda, znanego wolfenburskiego maga i pijusa. Na wszelki wypadek schował ją głęboko do kieszeni i chwilowo przynajmniej zapomniał.

Zeszli na ląd w pewnej odległości od miasta zwanego często Klejnotem Imperium. Nuln, posttrzegane w całym Starym Świecie nie tylko jako ważny ośrodek gospodarczy i religijny, szczególnie dla wyznawców Sigmara, ale przede wszystkim znane ze swoich kuźni produkujących najnowsze wytwory myśli inżynierskiej, śmiercionośne bronie prochowe, zyskało na najeździe Archaona. Samo uniknęło zniszczeń, a po wojnie zapotrzebowanie na broń z Nuln wzrosło.

Ciemne chmury nad ich głowami w końcu w końcu zrealizowały swoją groźbę. Pierwsze krople uderzyły w pył na trakcie wiodącym do miasta, a już po chwili deszcz rozpadał się na całego. Do Zachodniej Bramy nie mieli daleko, może z pół godziny żwawego marszu, ale nim tam dotarli, przemokli na całego. Ubrania lepiły im się do skóry, a postawione wcześniej na sztorc włosy krasnoludów oklapły na boki ich głów. Sytuację pogorszył fakt, że musieli stracić czas na stanie pod czarnymi murami Nuln. Strażnicy miejscy skrupulatnie sprawdzali wchodzących do miasta, często przeprowadzając dokładne kontrole bagaży. Im udało się uniknąć przeszukania, ale zapłacenia podatku od każdej nogi już nie. Skrupulatność straży mogła jednak tłumaczyć brak chęci kapitana Ruuda do oficjalnego wpływania do portu.


Gdy weszli do Nuln, robiło się już ciemno, a nawałnica przybierała na sile. Woda przelewała się przez rynny budynków o stromych dachach, brukowane ulice zamieniały się w rwące strumienie niosące ze sobą wszelkie miejskie nieczystości. Wtedy to pierwszy raz w życiu poczuli czym jest deszcz w Nuln. Kuźnie pracowały pełną parą niemal bez chwili przerwy, wyrzucając z kominów w powietrze gęsty, czarny dym. Razem z dymem unosiła się w górę sadza, drobne, pyliste, niespalone cząstki. Wszystkie one teraz spadały na ziemię wraz z kroplami deszczu, ciemnymi, kleistymi, lepiącymi się do ciał tych, którzy nie schronili się jeszcze pod dachem. Czuli na ustach metaliczny, dymowy posmak. Ta płynna maź wpadała przez kraty ściekowe do słynnych nulnijskich kanałów, a nimi płynęła do Reiku. Zalewała też jednak nie tylko budynki i ulice, ale również miejskie studnie i targowiska oraz okoliczne pola zapewniające miastu żywność.

Peter Hochmeister odgarnął zlepione włosy z czoła wycierając się z wody i jednocześnie rozmazując nieświadomie czarne smugi po twarzy. Mrugnął zaskoczony widząc znajomą postać. Zdało się mu to niemożliwe, pomyślał, że to pewnie strugi deszczu zalewające oczy płatają mu figla. Żołnierska postawa tego mężczyzny, wypchany wojskowy plecak, włosy potargane na czubku głowy i wygolone z boków oraz tyłu zbyt mocno jednak przypominały mu człowieka, z którym wyruszyli razem z Wolfenburga.

Markusa Wolffa.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 09-10-2019, 20:42   #43
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Podróż łajbą przyniosła nowe doświadczenia w postaci nauki czytania i pisania (nie licząc tych oczywistych doświadczeń). Przyniosła ze sobą też jakieś robactwo, które gryzło niemiłosiernie. Ciężko było coś z tym zrobić, gdy miało się na sobie pancerz. Dlatego przy każdej sposobności Bladin zdejmował z siebie zbroję i próbował dorwać pchły czy co tam mu żeglarze zafundowali.

Samo Nuln na pierwszy rzut oka robiło dobre wrażenie. Odgłosy kuźni, zapach metalu, dymu, siarki, przywoływały na myśl krasnoludzkie fortece. Niestety, podobieństwo było złudne i jedynie początkowe. Ludzie, pewnie ze względu na swój krótki żywot, starali się wszystko robić szybko i byle jak. Nie dbali o porządek ani ład. Wkrótce stało się jasne, że Nuln jest wypaczonym obrazem krasnoludzkich kuźni i warsztatów. No i jeszcze padało.

- Znajdźmy tych braci. Popytajmy w karczmie, może wiedzą gdzie szukać Hujdermanów - Gladenson wskazał na ledwie widoczny w strugach deszczu szyld jakiegoś przybytku.
 
Gladin jest offline  
Stary 09-10-2019, 21:31   #44
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie dopłynęli co prawda do samego miasta, ale na brzegu znaleźli się na tyle szybko, by móc przed zmrokiem przekroczyć bramy miasta. No i gdyby nie to, że mieli tu znaleźć Katrinę, Konrad natychmiast zrobiłby w tył zwrot i opuściłby Nuln.
Nie był człowiekiem lasu i wśród miejskich zabudowań czuł się całkiem nieźle, ale to, co działo się w tym mieście przekraczało wszelkie pojęcie.

- Schrońmy się pod jakimś dachem - poparł, częściowo, pomysł Bladina. - Ale jeśli chodzi o braci Huyderman, to chyba lepiej o nich nie pytać, tylko rozpuścić wieści, że chcielibyśmy się z nimi zobaczyć. Czy my wyglądamy na takich, co mają znajomości w kręgach przestępczych? Nikt nam nic nie powie...

Ruszył w stronę wskazaną przez Bladina.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-10-2019, 15:42   #45
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Nuln... Snorri słyszał o tym mieście. Podobno to najnowocześniejsze miasto jakie ludzie mają. Na standardy krasnoludzkie to trochę takie prymitywne. Widział kiedyś broń i inne wojenne narzędzia z tutejszych kuźni i warsztatów. W ocenie zabójcy były one tanie, taka typowa masówka. Nie ma co się dziwić w końcu mieli się nią posługiwać tak samo zmasowani i tak samo tani żołnierze. Ot taki czarniutki żarcik nawiedził naszego krasnoluda patrzącego na zadymione miasto.

Widząc jak skrupulatni są tutejsi strażnicy rzekł do swych kompanów.
-Trza by pójść do strażnicy z kapitanem pogadać czy tam rysunek pokazać jak ta Ruda nasza wygląda. Pewnie, który widział ją bo tę dziady prędzej zdechną niż puszczą kogoś bez płacenia.

- A Ty co? Trupa zobaczyłeś?- zażartował Snorri patrząc jak Peter zdębiał.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 12-10-2019, 23:14   #46
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Swędząca czerwona plama w znacznym stopniu pochłaniała myśli Petera. Rosła i bardzo go to martwiło. Szedł więc w kwaśnym i śmierdzącym deszczu zatopiony we własnych, niezbyt przyjemnych myślach i zastanawiał się czy nie jest chory. Albo gorzej. Ale jakoś sobie z tym radził i pilnował by po jego twarzy nie było widać za dużo. Niemniej nawet on miał granice i gdy zobaczył znajomą postać aż otworzył usta ze zdumienia.

- T...tak - odparł Snorriemu - Na to wygląda.

- Markus?! Markus Wolf, to Ty?! Co Ty tu robisz - zaczepił (nie)znajomego.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 13-10-2019, 14:27   #47
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Dobrze mówisz - Bladin poparł pomysł Snorriego. - To rozdzielmy się, żeby było szybciej. Ja z Peterem popytamy u bram, a wy z Konradem tutaj, może być? Przy okazji popytaj, czy mają tu świątynię Grimnira. Warto by tam zajrzeć.

- Ten Markus? - zdziwił się Bladin. - Nie pozwól mu uciec - mruknął do Snorriego i wskazał na uliczkę za plecami mężczyzny. Sam przygotował broń i stanął obok Petera.

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 30-10-2019 o 11:21. Powód: dodanie fragmentu nt Markusa
Gladin jest offline  
Stary 30-10-2019, 17:04   #48
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
wspólny gdoc

Człowiek nazwany Markusem odwrócił się i popatrzył się przez ścianę deszczu. Ci, którzy znali Wolffa nie mieli już żadnych wątpliwości. To był on! Były żołnierz, który wyruszył z nimi z Wolfenburga, po czym opuścił ich w tajemniczy sposób po kilku dniach. Myśleli, że po prostu zrezygnował i uciekł wykorzystując pierwszą ku temu sposobność. Natrafili jednak na jego ślad w Altdorfie, a teraz był znowu tam, gdzie oni. Kim zatem był Markus Wolff?

Kimkolwiek by nie był, na wszelki wypadek zaczęli mu odcinać drogi ucieczki. Widząc to, mężczyzna ruszył biegiem w jedynym możliwym kierunku, wprost do karczmy, której drzwi jeszcze przed chwilą pokazywał Bladin. Zniknął za nimi.

Snorri tylko chwycił swój topór i zawołał. - Za nim! - potem pobiegł do karczmy w której zniknął dziwny typ co powinien być martwy.

- Chyba faktycznie, dobrze byłoby go przepytać - skomentował Bladin sytuację i rozejrzał się. - Pójdę wzdłuż budynku, poszukam tylnego wyjścia. I będę pilnował okien. Peter, idź za Snorrim, przyda mu się Twoje wsparcie. Konrad, obstaw od środka frontowe wejście. Oprócz tego może próbować uciekać dachami albo piwnicami, trzeba na to uważać - dodał już ruszając w obchód. Nie było czasu do zmarnowania na dyskusje.

Konrad nie miał zamiaru dyskutować - wszedł do środka i zatrzymał się przy wejściu, skąd mógł obserwować nie tylko tych, co siedzą przy stołach, ale i tych, co będą chcieli wyjść.

Kapłan Sigmara wydawał się najmocniej zaskoczony widokiem i reakcją Wolffa, zareagował więc jako ostatni. W tym czasie Bladin już ruszył wąską uliczką, by obejść budynek, a Snorri i Konrad wbiegali do niego przez drzwi, nad którymi kołysał się szyld z sześcioma czarnymi kołami ustawionymi w kształt piramidy. Pierwsze niewielkie pomieszczenie było tylko sienią. Podwójne drzwi na zawiasach prowadziły na wprost, najprawdopodobniej do głównej sali, mniejsze boczne najprawdopodobniej na piętro do pokoi gościnnych.

- Dowiem się, czy ktoś taki tu mieszka - powiedział Konrad do Snorri'ego, po czym ruszył w stronę człowieka stojącego za ladą.

- Witam w Armatnich Kulach, szlachetny panie. Czym mogę służyć?

- Poszukuję...
- Konrad położył na blacie sztukę srebra - człowieka, który przed chwilą wszedł do Armatnich Kul. - Opisał wygląd Wolfa. - Czy jest może mieszkańcem Kul?

- A tak, tak.
- Moneta zniknęła, jakby jej nigdy nie było. - Wynajął pokój, wczesnym popołudniem, a potem wyszedł na miasto. Nie opowiadał się kiedy wróci.

- Który pokój jest jego?
- spytał Konrad.

- Nie chcę wyjść na wścibskiego, panie, ale w jakim celu o to pytacie?

- Przypuszczamy, że współpracuje ze złodziejką, poszukiwaną przez Świątynię Sigmara
- odparł Konrad.

- Może mam posłać chłopaka po straż, panie? - Pomocnemu karczmarzowi przerwał nagły trzask dobiegający gdzieś z piętra. Łysiejący lekko mężczyzna ruszył zza kontuaru. - Co tam się dzieje, psia mać?

Konrad, ruszył za nim, niemal pewien, że źródłem hałasu jest jeden z jego kompanów. Weszli razem na piętro, gdzie karczmarz aż złapał się za głowę.

- Moje drzwi!

* * *


- Dobra - rzucił tylko Snorri do ludzkiego towarzysza, który skierował się do lady.

- Zobaczę co tam jest - mówiąc to ruszył do bocznych drzwi zobaczyć co tam się znajduje. Za drzwiczkami ujrzał wąskie schody prowadzące na piętro. Ruszył nimi szybko zauważając mokre ślady na stopniach. Korytarz na górze miał drzwi po obu stronach. Snorri miał jednak pewność dokąd poszedł mężczyzna, dzięki śladom błota i wilgoci. Spróbował otworzyć energicznie drzwi, do których wiódł błotny ślad, ale okazały się być zamknięte na klucz. Zaraz po tym odskoczył od nich i chwycił pewniej topór spodziewając się nagłego ataku. Tak walczą szczury, podstępne szczury, a z nimi miał wiele do czynienia.

- Otwierać w imieniu... Sigmara! Otwierać, bo jak nie to sam wejdę. Liczę do pięciu. - wrzeszczał Snorri do zamkniętych drzwi. Był gotów wyrąbać toporem zawiasy i wparować do środka jeśli żądania nie zostaną spełnione. Z tą myślą zaczął odliczać na głos. Gdzieś pomiędzy “dwa”, a “trzy” usłyszał skrzypnięcie zawiasów okna, a chwilę potem trzaśnięcie okiennic. Zabójca walnął w furii drzwi słysząc jak zbieg wymyka mu się prawdopodobnie oknem. Nie tracił jednak potem więcej czasu i pobiegł czym prędzej na zewnątrz przybytku zobaczyć czy gdzie tam nie ma tego uciekającego gagatka. W ostatniej chwili spostrzegł jednak Snorri, iż ten jeden cios wystarczył, by pokonać przeszkodę jaką stanowiły drzwi. Więcej się nie zastanawiając wparował do pokoju. Nieduże pomieszczenie było już puste, a okno otwarte na oścież. Krasnolud z racji swojej profesji nie wiedział co to strach, a łatwo było stwierdzić którędy poszedł ścigany.

- Raz...dwa...trzy - i wyskoczył w ślad za domniemanym Wolffem.

Peter w tym czasie ustawił się w takim miejscu, by móc obserwować okna na wypadek gdyby Markus chciał którymś z nich wyskoczyć. Stojąc przy frontowym narożu widział, jak krasnolud okrąża budynek. Tył karczmy stanowiło niewielkie podwórze z drewnianym ogrodzeniem, pełne skrzynek i beczek. Nieduża brama, szerokości niewielkiego wozu, była otwarta. Bladin widział okna z każdej strony domu, zarówno na parterze, jak i piętrze. Z tyłu jednak nad przyziemiem wybudowany przez całą szerokość karczmy wąski, ukośny daszek oparty na trzech drewnianych słupach. Nie było widać żadnego wyjścia na dach budynku.

Khazad podszedł sprawdzić, czy tylne drzwi do budynku są zamknięte. Nie były, cofnął się więc, by mieć jak najlepszy widok na drzwi oraz okna. I na daszek. Teraz pozostało mu tylko czekać na rozwój sytuacji. Robota nudna. Wolałby brać udział w akcji. Ale rozsądek - a może któryś z bogów? - podpowiadał mu co innego. Jego krótkie nogi mogłyby okazać się za wolne. A gdyby Markus chciał uciec i walczyć, to kto by miał go powstrzymać? Jego ludzcy towarzysze nie byli żadnymi wojownikami, a Markus był zawodowym żołnierzem. Czekał więc, a jego cierpliwość została nagrodzona. Jedyne okno zasłonięte drewnianymi okiennicami zostało otwarte, a okiennice gwałtownie uderzyły w ścianę budynku.

Bladin spojrzał w stronę okna. Czy zaraz miał tamtędy wyjść Markus. Topór miał gotowy. Ulokował się tak, aby tamten nie mógł go minąć w drodze do bramy i zastygł bez ruchu czekając co się wydarzy. W taki pochmurny, deszczowy dzień, ktoś w pośpiechu mógł go nie dostrzec. On sam zauważył ściganego mężczyznę, który z okna zeskoczył na pochyły daszek, poślizgnął się na śliskiej powierzchni, zjechał po niej i spadł bokiem na ziemię, prosto w kałużę i rozmiękłe błoto. Wolff z jęknięciem zaczął stawać na nogi i w tym momencie jego wzrok padł na krasnoluda. Wyszarpnął z pochwy miecz i ruszył biegiem w kierunku bramy, próbując ominąć Bladina. Skoro już go zauważył, khazad stanął na otwartej przestrzeni.

- Stój! - krzyknął. Żołnierz biegł, teren był śliski. Bladin planował zejść lekko z linii ataku i swoim ciosem odrzucić tamtego w bok. A może nawet powalić. Ale w walce nie zawsze wszystko przebiegało tak, jak się planuje. Najważniejsze, to związać go walką. Markus, widząc że nie uda mu się obejść krasnoluda zmienił nagle kierunek biegu. Zaatakował ze wzniesionym mieczem, ale w ostatniej chwili pochylił się lekko i całym rozpędem wpadł barkiem w przeciwnika. Doświadczony w walkach Bladin zorientował się, co zamierza napastnik. Zaparł się jedną nogą wysuniętą do tyłu i choć impet uderzenia przesunął go po śliskim podłożu, to nie stracił równowagi i nie upadł. Zaatakował Markusa dwukrotnie, ale na razie bardziej badał przeciwnika, niż planował go zranić. Wolff bez problemu odbił oba ciosy, okazał się być dobrze wyszkolonym wojownikiem. Podjął też próbę wybicia topora z ręki Gladensona, nieskuteczną jednak. Sytuacja była patowa, lejące się strugi deszczu i błoto pod stopami utrudniało walkę. Jej odgłosy dobiegły jednak do uszu kapłana Sigmara, który pobiegł do bramy podwórza.
Gdzieś za plecami walczących na ziemię zwalił się Snorri, który tak jak Markus wcześniej nie utrzymał równowagi na daszku i tak jak on wylądował w błotnistej kałuży. Coś chrupnęło w jego barku, ale krasnolud nie zważając na ból poderwał się od razu.

Wolff zorientował się, że został otoczony. Odepchnął ręką walczącego z nim krasnoluda i ruszył w stronę bramy. Bladin zaklął i zamachnął się, ale to nie był jego dzień. Rzucił się w pogoń. Peter także włączył się do walki. Nie zamierzał wdawać się w bój na śmierć i życie, starał się po prostu spowolnić Markusa i zatrzymać go do czasu przybycia reszty. Snorri zerwał się po upadku z dachu i ruszył w pościg w te pędy. Wolff tymczasem biegł prosto na blokującego mu drogę kapłana. Z jakiegoś powodu nie zadał ciosu mieczem, a przy próbie odepchnięcia Petera na bok jego ręka zaplątała się w kapłańskie szaty. W efekcie krótkiej szamotaniny żołnierz uwolnił się, ale ta chwilka pozwoliła zabójcy trolli na dobiegnięcie do niego. Gdzieś za ich plecami ktoś wrzeszczał z okna.

- Mordercy! Zbóje! Zabijają się! Straż! Straż!

Snorri, korzystając z okazji, jako że udało mu się dogonić zbiega i nie chcąc tracić pędu rzucił się na Wolffa chcąc go obalić drzewcem topora. Uderzenie styliskiem w tył kolana sprawiło, że noga mężczyzny gwałtownie się zgięła, a on sam stracił równowagę i padł na ziemię.

Wkrótce potem nadbiegł Bladin i jednym ciosem pozbawił żołnierza przytomności. Od razu też zabrał się za przeszukanie wojaka. Broń odłożył na bok, a Peterowi dał pozostałe rzeczy. Z plecaka wyciągnął kawał sznura i szybko związał pokonanemu ręce w nadgarstkach. Na wszelki wypadek wyciągnął też swoją szmatkę to polerowania broni gdyby trzeba go było uciszyć.

- Snorri, dasz radę sam go ponieść? Musimy znaleźć jakieś spokojne miejsce na rozmowę.

- Straż! Biją ludzi! Straż!
- karczmarz nie ustawał w próbach ściągnięcia stróżów prawa.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 31-10-2019, 15:42   #49
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
-Zamknij japę, bo mi łeb napierdala!- wrzeszczał Snorri w kierunku okna i karczmarza. Nie kłamał, serio go bolała po upadku z dachu. Liczył jednak, że parę piwek i dobrze przespana noc załatwi sprawę

- taa... raczej tak- rzucił w kierunku Bladina. Odwiesił topór do swego chwytaka, otrzepał ręce i pochylił się nad Markusem chcąc zarzucić go sobie na ramię i pójść tam gdzie towarzysz uznaje, że będzie cicho.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 31-10-2019, 16:49   #50
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy Wolff był wspólnikiem Katriny? Na to pytanie Konrad nie potrafił odpowiedzieć twierdząco. Ale parę faktów świadczyło przeciwko wojakowi.
Po pierwsze - porzucił ich, chociaż miał im pomagać.
Po drugie - stale plątał się im pod nogami i, być może, pomógł Katrinie uniknąć czujnego oka idącego za nią Olafa.
Po trzecie - uciekał przed nimi.
A kto nie był z nimi, ten był przeciwko. Jasne, proste, oczywiste.

- Konrad von Falkenberg - przedstawił się. - Poszukujemy złodziejki, która dokonała świętokradczej kradzieży w świątyni Sigmara w Wolfenburgu. A ten człowiek już raz pomógł jej uciec, gdy niemal ją złapaliśmy.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172