Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-12-2019, 20:14   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na koń i do stanicy?
Zdaniem Gunnara rozkaz był mądry, ale spóźniony o dwa dni i jedyne, co teraz mogło ich spotkać, to śmierć z zimna na śnieżnych bezdrożach.
Czy gdyby zamiast gonić za cieniem goblinów rozbili solidne obozowisko i rozpalili wielki ogień, to zdołaliby przetrzymać atak mrozu? Trudno było powiedzieć... No i, prawdę mówiąc, nie warto było się nad tym zastanawiać, bo to i tak nic nie zmieniało w ich sytuacji.

Gunnar poklepał wierzchowca po szyi, po czym wdrapał się na siodło. Był gotów zarówno do jazdy, jak i do ewentualnej walki.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-12-2019, 13:04   #32
 
Shiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Shiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputację
Zimno... cholernie zimno... do tego ten kaszel i katar... z tego mogły być tylko poważniejsze kłopoty.

Volmar wlókł się za pozostałymi, skulony w siodle Cienia, rozglądając się po okolicy zmrużonymi oczami. Powieki miał ciężkie, a kołysanie w siodle tylko sprawiało, że czuł się coraz bardziej senny. Marzył teraz o cieple izby, gorącym palenisku rozgrzewającym ciało, grzanym winie... Wkoło jednak był tylko śnieg, mróz i wiatr. Chyba wyruszenie w ślad za goblinami to nie był dobry pomysł. Ale takie mieli rozkazy, no i byli żołnierzami.

Byli też jednak przede wszystkim ludźmi, a długo w takich warunkach nie wytrzymają. Marcus co prawda czuł się lepiej, ale to dzięki podanej mu wczoraj miksturze. Ebert wciąż miał dwie i zamierzał je wykorzystać, gdyby zdrowie się pogorszyło, jednak uważał teraz, że lepiej będzie jednak znaleźć drogę do stanicy. Jakkolwiek, bo przez ten pieprzony śnieg niczego nie dało się uchwycić.

Wtem z rozmyślań wyrwał go głos sierżanta, nakazujący położyć konie. Cichy szybko wrócił do rzeczywistości i wykonał rozkaz, dostrzegając nieopodal wilczego jeźdźca. Czyli gobliny albo były przed nimi i ten przepatrywał teren, albo został w ariergardzie i zabezpieczał tyły. W każdym razie w ich obecnym stanie nie był to dobry znak.

Na szczęście sierżant podjął najlepszą z możliwych decyzji, by spróbować znaleźć stanicę, co Volmar przyjął z uczuciem otuchy. Nie sądził, by tak zziębnięci, na skraju choroby i wycieńczenia dali radę zielonym. Należało udać się tam, gdzie przeżyją, a gobliny można dorwać później, gdy pogoda się poprawi. Poklepał Cienia po szyi i ruszył za Hindelbergiem i pozostałymi.
 
Shiv jest offline  
Stary 25-12-2019, 13:58   #33
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Rupert cieszył się, że to nie on musiał podejmować decyzję, co zrobić w tak rozpaczliwej sytuacji. Sił mieli coraz mniej, nastroje robiły się coraz to gorsze, a na dodatek prawie każdy zaczynał zdradzać oznaki choroby, co zresztą nie było dziwne w tak kaprawych warunkach.
Rycerz bez żadnego zająknięcia nawet wykonał rozkaz sierżanta. To była dobra decyzja, by spróbować dostać się do stanicy. Dalsze podążanie trop skończyłoby się raczej śmiercią. Nawet jeśli odnaleźliby obóz goblinów, to kto z nich miałby tyle siły, by z nimi walczyć? Pogoda okazała się zwyczajnie silniejsza od małego zwiadowczego oddziału.
Rupert rozejrzał się tylko czy nikt z oddziału nie potrzebuje pomocy, by wejść na konia. Czas było się stamtąd zabierać.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 27-12-2019, 12:36   #34
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
2 lata i 10 miesięcy wcześniej
Gród Białego Wilka



- Wojownicy z Kisleva to są prawdziwi twardziele. Wytrzymali, silni, z twardym łbem.

- Pierdolisz… - przerwał jednemu gladiatorowi inny. – Kislevczycy są dziewczynkami w porównaniu z łupieżcami z Norski. W nich jest siła zaciekłości, a kiedy wpadną w swój legendarny szał… Wtedy nie ma zmiłuj.

- Widzę na ploty się panienkom zebrało! – krzyknął „Rzeźnik” podchodząc do dyskutującej dwójki. – Jak możecie gaworzyć w trakcie rozgrzewki to znaczy, że słabo u was z intensywnością. Kislev, Norska… - zaśmiał się Middenlandczyk. – To w was powinna być siła, tumany. Mieszkacie na górze pokazując innym swą potęgę. Otacza was Drakwald. Z tuneli pod miastem wypełzają szczuroludzie. To o was powinni opowiadać w krainach, ale tak nie będzie jak będziecie pierdolić zamiast przygotowywać się do treningu! Do roboty!

Kastner wymagał od gladiatorów całkowitego oddania. Sam był w formie mogąc z powodzeniem wygrywać turniej za turniejem, ale jego zadaniem od czasu mianowania mistrzem były szkolenia młodych i niedoświadczonych adeptów areny. Weteran nie chciał spędzić na tych rozgrzanych piaskach całego życia, ale odejść bez wyszkolenia przyszłego mistrza też nie miał zamiaru. Magnus był cierpliwym, ale bardzo wymagającym mentorem. Standardem na koniec jego treningów kondycyjnych były utraty przytomności czy rzyganie. „Rzeźnik” z satysfakcją zauważył, że z czasem młodzi wojownicy nabierali sił coraz lepiej znosząc trudy jego nauk.

- Ten jak zwykle nabuzowany. – powiedział cicho wracając do rozgrzewki wielbiciel kozaków. – Ponoć jego ojciec jest bogatym kupcem, a ten na arenie wojuje.

- Słyszałem, że miał być jakimś uczonym albo duchownym, ale się zbuntował. – rzucił drugi. – Ja tam bym wolał sobie iść na studia za Karle ojczulka, a później załapać jakąś ciepłą posadkę… O kurwa. Znowu tu idzie.


Współpraca drużyny przy obezwładnieniu Marcusa przebiegła wzorowo. Izabelle zareagowała jako pierwsza rzucając sieć, a rozkaz dowódcy zbił Kichmaira z tropu na tyle aby Kastner mógł mu zapiąć solidny chwyt zapaśniczy. Udało się pozbawić agresywnego wcześniej zwiadowcę broni. „Rzeźnik” nie siłował się z przyjacielem zbyt długo, bo ten nagle odzyskał trzeźwość umysłu. Magnus odetchnął z ulgą schodząc z towarzysza i pomagając mu wydostać się z sieci. Weteran miał nadzieję, że taka akcja nigdy się nie powtórzy, bo będąc sam na warcie z Kichmairem mało kto by sobie poradził. Otumaniony towarzysz mógłby wcale nic nie mówić tylko dobyć broni i rozpocząć atak. W taki ziąb pocić się i męczyć aby obezwładnić kompana i nie zrobić mu krzywdy, jeden na jeden… To byłoby nie lada wyzwanie.

Kastner był rozgrzany i pobudzony dlatego wykorzystał to biorąc pierwszą wartę. „Rzeźnik” miał nadzieję, że nic ich nie napadnie w nocy. Nie byli w najlepszej kondycji, bo sama podróż w takich warunkach wyciskała z nich ostatnie soki. W nocy wojownik nie mógł sobie pozwolić na zastój co jakiś czas robiąc niewielki obchód i dorzucając do ognia. Utrzymanie ciepłoty w centrum obozowiska była kluczowe.

Następnego dnia Magnus czuł, że morale zwiadowców zostało złamane. Warunki nie rozpieszczały dając się we znaki potężnym mrozem i zacinającym śniegiem. Żołnierze nie wyglądali najlepiej. Rupert i Gunnar starali się przybrać dobrą minę do złej gry jednak obaj z lekka dygotali. „Cichy” ciągał nosem i kaszlał ochryple, a sierżant pocił się strasznie co mogło stanowić początek gorączki. Marcus wyglądał zdecydowanie lepiej. Bez wątpienia przyczyniły się do tego wypoczynek i mikstura od Volmara. Kastner czuł się dobrze jak na panujące warunki, a z tyłu głowy podejrzewał, że ciążył na nim obowiązek pokazania innym, że mogli przetrwać i nadal byli dość silni aby osiągnąć cel. Stanica była dla nich osiągalna jednak kiedy ciało odmawiało posłuszeństwa w grę wchodziła silna wola. „Rzeźnik” starał się pokazać, że był jak lita stal. Parł naprzód nie dając po sobie poznać oznak choroby czy znużenia. Schodzenie z konia, przebieżka obok, poruszanie się i myślenie o wszystkim aby tylko nie wpaść w spiralę monotonii były jedynym wyjściem. To, że nie znaleźli goblinów nie oznacza, że te nie mogły znaleźć ich. Niewykluczone było też przypadkowe, nie zamierzone spotkanie. Weteran czuł, że kiedy towarzysze wyglądali jak wyglądali to jego postawa i sprawność mogłyby okazać się decydujące dla wyniku ewentualnego starcia.

Kiedy wyszło na jaw, że zgubili drogę Magnus ostatkami silnej woli starał się nie pokazać jak blisko jego zdaniem byli śmierci. Nawet on nie był w stanie wytrzymać w skrajnym chłodzie, przy wyjącym wietrze i padającym śniegu Sigmar jedyny wie jak długo. Każdy miał swoje granice. Kastner starał się jednak spoglądać na obecną sytuację jak na badanie samego siebie i pokonywanie własnych słabości. „Rzeźnik” nie pamiętał kiedy ostatnio był chory. Kojarzył otrzymywane blizny, dzień w którym miecz przeciwnika poszarpał mu ucho, ale ostatnia choroba złapała go lata temu. Żaden z towarzyszy nie mógł zatem pamiętać go w słabej kondycji. Ich morale stopnieje jeszcze bardziej kiedy kojarzący się z wytrzymałością i odpornością weteran skruszeje niczym stary wazon wiekowej zielarki. Magnus z jednej strony nie mógł do tego dopuścić, a z drugiej był ciekaw jakie były jego granice. Patrząc na towarzyszy nie byłaby to przyjemna lekcja…

Ratunkiem dla uśpionych w siodłach zwiadowców okazał się nieprzyjaciel. Wilczy jeździec pojawił się nagle, ale Otton zareagował wydając rozkaz. Wszyscy legli płasko na ziemi zaraz po tym jak położyli konie. Sztorm zarżał niespokojnie czując pobudzenie swojego jeźdźca. Kastner gładził bok jego głowy do chwili aż wstał aby sprawdzić czy jeździec zniknął. Kiedy okolica była wolna od zielonoskórych sierżant wydał rozkaz aby ruszyć w stronę stanicy. Magnus pokiwał głową z uznaniem czując, że była to jedyna słuszna decyzja. Patrząc po pozostałych czuł, że uważali oni podobnie. Mimo iż byli to twardziele to dopadnięcie tych zielonoskórych i walka z nimi byłyby zapewne ostatnimi czynnościami w ich życiu. I to bez znaczenia czy walka zostałaby wygrana czy też nie. Żywioł w tych stronach był o wiele groźniejszy od garstki goblinów.

Ruszając w dalszą drogę Magnus nie zmieniał planów. Poruszał się, dbał o kondycję swego wałacha i starał się dawać przykład niezłomności. Był jak kuta stal. Wiedział jednak, że w tak zajadłym chłodzie nawet stal stawała się krucha niczym wiekowy wazonik starej zielarki…
 
Lechu jest offline  
Stary 27-12-2019, 14:18   #35
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Rozkazem sierżanta ruszyliście w dalszą drogę, by spróbować odnaleźć ślady prowadzące do stanicy. Z każdą kolejną godziną śnieżyca zdawała się przybierać na sile i w końcu przed nadejściem zmierzchu byliście zmuszeni rozbić kolejny obóz. Zdawaliście sobie sprawę, ile zabierze wam to sił. Sił, które były niemal na wyczerpaniu. Każdy chciał po prostu się położyć, odpocząć. Zasnąć. Najpierw jednak trzeba było rozstawić namioty. Poprzez szalejącą zawieję szło to opornie i z problemami - wyglądaliście jak w teatrze manekinów. Mechaniczne starania, wolne ruchy, niezdarność. W końcu się udało.. W tym samym czasie Gunnar i Rupert znów walczyli z rozpaleniem ogniska. Kilka prób było nieudanych, zmarznięte dłonie znów odmawiały posłuszeństwa, ale po którymś razie ogień zapłonął. Gorący gulasz jedliście w milczeniu. Chciało się spać, nie mieliście siły rozmawiać. To tylko obóz trupów. Kolacja żebraków, posiłek straconych. A wokół biało, dalej czarno. Ulryk raczył wiedzieć, co ukrywało się w tej oleistej nocy...


Z lasu wyszedł nagle kot. Jaki kot? Z jakiego lasu? Co za kot? Ano, zwykły kot. Zasrany felis catus. Cholerny, czarny dachowiec. Zadowolony z siebie, najedzony. Usiadł sobie w cieple, blisko ogniska. Owinął sobie przednie łapy ogonem i mrużył oczy patrzy sobie gdzieś w noc. Ignorował was całkowicie. Cholerny czarny kot. Ten zdawał się być cholernie zadowolony z wywołanego przez siebie wrażenia. Po prostu sobie siedział, patrząc na wszystkich z klinicznym zainteresowaniem. Izabelle próbowała podać mu jedzenie z ręki, ale kot nie zamierzał się zbliżać. Dopiero kiedy rzuciła mu odrobinę dalej, zdecydował się zjeść. Nie dawał się dotknąć, przez całą noc pozostawał nieufny. Ale kot na takim odludziu? Skąd? Jak? Zresztą, i tak nie było siły myśleć. Nie było siły nawet starać się pogłaskać zwierzaka.

Nocą na warcie stanął najlepiej czujący się Marcus na zmianę z Magnusem. Kiedy przyszła kolej Rzeźnika, ten usłyszał jakiś ruch w lesie. Wokół była ciemność, tylko skrzypienie śniegu, gdzieś poza granicą widoczności. Były gladiator wyostrzył wzrok. Dostrzegł je. Wilki kręciły się poza zasięgiem światła, ale w końcu odbiegły. Badały teren. Ludzie byli jeszcze zbyt silni. Zaatakują jutro, może pojutrze...

Jedno było pewne. Jeszcze wrócą.


Obudziliście się, ale nie czuliście, jakbyście wypoczęli. Za wami była kolejna, nerwowa i nieprzespana noc. Przy śniadaniu stwierdziliście następujący fakt - jeśli dziś nie dotrzecie do stanicy, to koniec. Nie przeżyjecie kolejnej nocy.

Ruszyliście natychmiast po śniadaniu, najszybciej jak tylko mogliście. Temperatura lekko się już podniosła, lecz teraz to już nie było ważne. Teren zaczął się wznosić, a las przerzedzać. Drzewa odpływały powoli w tył, zanikały, zaczynały się pagórki i łagodne wzgórza. Czarny kot szedł tuż za wami, czasami pojawiając się w pobliskich krzakach, bądź za drzewem. Po lewej i po prawej nieregularna ściana lasu uciekała w tył, równy, wyrżnięty w śniegu trop zaczynał się plątać przy konieczności wymijania małych skałek, w górę i w górę....

Kilkaset metrów przed sobą ujrzeliście strażnicę. Znad trzymetrowej wysokości muru wystawała w niebo wieża z masztem chorągwianym. A więc byliście uratowani! Dotarliście. Do cholery, udało się! Chędożyć gobliny, chędożyć rozkazy. Liczyło się tylko przeżycie! Wstąpiły w was nowe siły, spięliście konie i ruszyliście w kierunku wzgórza. W pewnym momencie jednak zorientowaliście się, że coś jest nie tak. Przyjrzeliście się strażnicy, rzeczywiście. Maszt był nagi, nie było na nim chorągwi. Przed strażnicą leżał ledwie widoczny gołym okiem trup. Ciało było skostniałe, przysypane warstwą śniegu. Nie było widać śladów walki, ani żadnych obrażeń.

Weszliście do strażnicy - ani śladu życia, nic - w środku była taka sama temperatura jak na zewnątrz. Wiatr hulał między oknami, na parterze leżały ciężkie, okute skrzynie wypełnione ubraniami, futrami i kocami. Można było znaleźć też narzędzia - kilofy, siekiery, widły. W piwnicy było pusto - po podłodze walały się tylko zamarznięte worki. Na pierwszym piętrze (piętra były połączone drabinami, przeprowadzanymi przez dziury w podestach) były pomieszczeniami mieszkalnymi. Całkowicie opuszczone. Na drugim piętrze znaleźliście z kolei pomieszczenie dowódcy. Prycza, szafa, kufer z rzeczami osobistymi i sakiewką, na oko pięćdziesiąt karli.

Pośrodku było biurko. Przy nim siedział przykryty szronem człowiek w letnim umundurowaniu sierżanta Armii Imperialnej. Miał na sobie tunikę a przy pasie miecz. Jego sine ręce spoczywały na blacie, pióro było odłożone na miejsce a kałamarz równo ustawiony. Twarz była spokojna, zamarznięte oczy spoglądały surowo. Przed nim leżała księga. Otto nachylił się nad nią.

Wpis był datowany i pochodził sprzed czterech dni. Przeczytał na głos.
- ,,Cała podłoga pokryta szczurami, biegną obok muru, jakby przed czymś uciekały, ukrywamy się na drugim piętrze. ''

I jeszcze jeden, sprzed trzech dni.
- ,,Tchnienie Ulryka. Derhim był na zewnątrz. To koniec. Pieprzone szczury. Nie zostawiły nawet ziarnka. Nie ma nadziei. Pozwoliłem żołnierzom iść. Ja zostaję, Keil Keiser. Sigmarze, zmiłuj się nade mną. Zwykłe szczury''.

Wieża i okolony kwadratem muru (wieża wzrasta w niego z jednej strony) majdan ze stajnią na dwa konie i otwartą, przykrytą okapem kuźnią były puste. Nie było ludzi, nie było jedzenia, był tylko mróz. Miotaliście się, próbowaliście, walczyliście, nic. Nic już nigdy. Koniec. Czuliście, jak siada wam nastrój... To wszystko było po nic? Musieliście coś wymyślić.
 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 27-12-2019 o 14:21.
Ayoze jest offline  
Stary 27-12-2019, 22:23   #36
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
Moment na odwrót był więcej niż późny, w pogoni za goblinami Otto zbytnio chciał dopaść wroga i zatracił instynkt samozachowawczy. Dopiero rzut oka na wypoczętego w pełni sił wilczego jeźdźca otrzeźwiło go i uświadomiło mu że ciągnie ich wszystkich w pułapkę.

Mimo szybkiego i zdecydowanego odwrotu sama podróż ciągnęła się niemiłosiernie powoli, świat zamarzał, a oni razem z nim. ("Oby zdążyć, oby nie było za późno")

***

Widok strażnicy po kolejnej lodowatej nocy był jak ciepły płomień na zmarznięte dłonie, coś jednak nie było w porządku. Mimo że pośpieszyli konie, sierżant zastanawiał się czemu nad strażnicą nie powiewa proporzec. ("Stanica w rękach wroga?")

Koń wiedziony wizją stajni sam jechał coraz bardziej ochoczo w stronę otwartej bramy. Pistolety znalazły się w dłoniach sierżanta i dało się słyszeć ciche `klik` `klik` odciąganych kurków, Otto był gotowy walczyć o ten kawałek dziedzińca i dachu nad głową.

Sierżant wjechał szybko przez bramę celując po otwartych oknach i trzaskających na wietrze drzwiach, lecz nigdzie nie odnalazł choćby odrobiny wrogości. Na jego czujność odpowiedziały mu jedynie puste mury i na wpół przysypany śniegiem martwy żołnierz. ("Brak śladów walki, czyżby zamarzł?")

Stanica była pusta i martwa, martwy sierżant był jedyną osobą, która choćby pośrednio przekazała informacje o tym co zaszło. Otto zawołał wszystkich podkomendnych i odczytał treść ostatnich zapisków martwego sierżanta. Można było kłamać ale nie widział powodu by nie mieli wiedzieć z czym przyjdzie im się mierzyć.

- Sprawa jest jasna, szczury zjadły zapasy, a kto nie uciekł to zamarzł jak ci dwaj nieszczęśnicy - skwitował ponure zapiski

- Przyjdzie nam tu zostać na jakiś czas, musimy więc uczyć się na błędach naszych poprzedników i odpowiednio zabezpieczyć zapasy jak i samą wieżę - odkaszlnął i kontynuował - Po pierwsze, wszystkie konie zostają na parterze, siedem kobył będzie grzało niezgorzej niż niejeden piec kaflowy, po drugie jedzenie szczelnie pakujemy i wieszamy na linach pod powałą by szczury się do niego nie dobrały, racjonujemy też zapasy i zamiast gulaszów gotujemy zupy, które bardziej nas rozgrzeją i wolniej zużyją nasze niewielkie zapasy.

- Musimy zatkać też wszelkie otwory by nie tracić ciepła i nie wpuszczać szczurów, wykorzystamy szmaty z kufrów by uszczelnić okiennice i wszelkie szpary, jedno futro powiesimy w drzwiach, resztę rozdysponujemy między siebie i na posłania - komenderował dalej, ale w jego głowie układał się już plan jak zabezpieczyć się przed ewentualną katastrofą - Musimy zebrać tyle opału ile zdołamy, zerwiemy deski ze stajni i zniesiemy je tutaj, by użyć go w nagłej potrzebie. Przeszukamy też całe obejście i zniesiemy tutaj wszystkie przydatne przedmioty, dodatkowo rozstawimy potrzaski w strategicznych miejscach w okolicy drzwi, bramy i pod murami by ewentualny wróg miał się z pyszna - na te słowa rzucił na ziemie wór, z którego wyciągnął dziesięć żelaznych potrzasków na niedźwiedzie i tyle samo pochodni.

- Cichy razem z Iz przeszukacie wieże tak dokładnie jak zdołacie, chce wiedzieć o każdym obluzowanym kamieniu, z pod którego może wyleźć szczur, sprawdźcie dokładnie piwnice i parter - zakomenderował.

- Rupert i Magnus zbierajcie drewno i znoście je tutaj, przeszukajcie kuźnie i stajnie - wydał polecenie patrząc każdemu w oczy - Gunnar i Marcus zajmą się zabezpieczeniem wieży i oporządzeniem koni. Ja zbiorę jedzenie razem z obrokiem i zawieszę je pod powałą, potem zaś rozstawie potrzaski. Jeśli ktoś skończy niech pomoże reszcie w miarę możliwości.

- Pokażę wam też gdzie je dokładnie ukryłem byście w nie przypadkiem nie wpadli - rzucił ostatnie z krzywym uśmiechem, który w bardziej sprzyjających okolicznościach mógłby wydawać się nawet wesoły, ale teraz był jedynie grymasem zmarzniętego człowieka - Po tym wszystkim pochowamy na szybko martwych żołnierzy.

- No, to do roboty! - skinął i wyszedł przez otwarte drzwi na mróz.
 
Ronin2210 jest offline  
Stary 28-12-2019, 18:33   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś, kto wierzył, że uniemożliwi szczurom wejście do jakiegoś pomieszczenia, był niespełna rozumu, ale poza tym polecenia sierżanta były całkiem logiczne.
Z tym, że Gunnar miał parę pomysłów, którymi postanowił się podzielić.

- Korzystając z chwil, gdy nie będzie zbyt silnego mrozu, powinniśmy narąbać nieco drewna - powiedział. - Część desek można wykorzystać do zabezpieczenia okien. A co do koni... Chyba powinniśmy założyć, że za parę dni będzie ich tylko sześć. - W jego głosie można było usłyszeć autentyczny żal.

Co do pochowania zmarłych wojaków miał pewne wątpliwości. Zastanawiał się, czy Otto kiedykolwiek kopał grób w zamarzniętej ziemi...
 
Kerm jest offline  
Stary 29-12-2019, 08:22   #38
 
Shiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Shiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputację
- Wy też widzicie tego pieprzonego sierściucha, czy to ja mam jakieś przywidzenia? - zapytał przy kolacji zmęczony Volmar. Po tych kilku dniach na mrozie miał już serdecznie dość i całkiem prawdopodobne, że mógł mieć jakieś zwidy. Okazało się jednak, że kompani również go widzą, co było niemal nierealne w obecnych warunkach. Odkarmiony kocur na takim pustkowiu? Nie przeżyłby nawet dnia w tej martwej dziczy.


Następnego dnia udało im się w końcu dotrzeć do stanicy. Niestety, początkowa radość zderzyła się z rzeczywistością i sprowadziła ich na ziemię, gdy podjechali bliżej. W śniegu leżał trup, w strażnicy nie było nikogo, oprócz martwego dowódcy, który zasnął na wieki w swoim krześle. Zdążył jednak nakreślić sytuację, z którą się zmierzyli, nim pomarli, choć to i tak niczego nie zmieniało.

Otto zabrał ich na stronę i rozdzielił zadania. Cichy słuchał w skupieniu, zgadzając się właściwie z każdą częścią planu sierżanta, pomijając zakopanie martwych żołnierzy.
- Jeśli można, sierżancie - wtrącił po Gunnarze. - Wszyscy jesteśmy zmęczeni, przydałby się nam porządniejszy wypoczynek, a kopanie grobów w zmarzniętej ziemi tylko bardziej nas wymęczy. Najpierw trzeba będzie się przebić przez ubity śnieg, a potem przez zamarzniętą ziemię. W obliczu goblinów, które gdzieś się tam szwendają, proponowałbym zostawić na razie ciała i przede wszystkim dać wypocząć żywym. Zamarznięci nigdzie nam nie uciekną, a jak nabierzemy sił, to ich odpowiednio pochowamy. Myślę, że mówię tu za większość z nas, prawda?

Spojrzał na pozostałych, szukając u nich poparcia. Nie uśmiechało mu się teraz kopać grobów, dla martwych i tak było wszystko jedno, gdzie leżą. Gdy wyjaśnili sobie tę kwestię, ruszył posłusznie do zadań, które mu przydzielono.
 
Shiv jest offline  
Stary 29-12-2019, 12:15   #39
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
- Spokojna głowa, nie będziemy kopać w zmarzlinie, przysypiemy ich śniegiem i zmówimy modlitwę - odpowiedział na zaniepokojenie podkomendnych.
 
Ronin2210 jest offline  
Stary 30-12-2019, 15:15   #40
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Izabelle nie mając żadnego przydzielonego zadania najpierw pomogła z pogrzebem dowódcy placówki, a następnie znosiła wszystko co się dało na miejsce, gdzie odtąd mieli stacjonować. Gdy robiła sobie krótki odpoczynek od męczącego zajęcia wpadła na pewny pomysł, z którym poszła do sierżanta - Sierżancie mam pewien pomysł! - zaczęła relacjonować - Koty doskonale polują na szczury... a zatem gdyby udało się oswoić tego czarnego sierściucha, który za nami idzie, to powinno dać nam dodatkowe zabezpieczenie dla zapasów.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172