- Strzały się go nie imają! - stwierdził krótko elf, a widząc Arvida rąbiącego stwora stalą, sięgnął po miecz i ruszył czym prędzej w stronę leśnego wynaturzenia. Schwycił rękojeść miecza dwiema rękoma, aby nadać więcej mocy uderzeniu i przez krótką chwilę pożałował, że nie ma takiej barbarzyńskiej broni jak topór aby rąbać spaczone drzewo. |
|
Kolejny pocisk stworzony z magii ognia trafił potwora. Korona żywego drzewa buchnęła takimi płomieniami i wyglądało jakby stwór nie był ożywionym drzewem a jakimś płonącym humanoidalnym ogniem. |
- Dobrze! Niedługo padnie! napierać - Krzyknął mag w odpowiedzi na zawodzenie bestii. - Celujcie w nogi! Powalcie to w imie Sigmara! - |
Elf ciął drwa dziko, bacząc jeno na świstające w powietrzu konary, mogące połamać dorosłego chłopa. Straszliwe wołanie dochądzące z drzewa stawiało mu włosy na karku, ale nie zdławił strach wiedząc iż pewnikiem chaosu to podłe sztuczki, a dla strawionego Timma i tak nie było juz ratunku. |
|
|
Gdy mag ponownie formował eter w postać niszczącego ognia, nagle ktoś szarpnął go mocno za ramie. Może takie "prostackie sztuczki" jak nazwał by je jakikolwiek oficjalny członek kolegium nie potrzebowały skomplikowanych inkantacji, jedynie odrobiny talentu i silnej woli, jednak wtrącenie się Izabeli wystarczyło żeby na chwilę rozproszyć koncentracje Wolfganga. |
Arvid radził sobie lepiej niż się spodziewał. Wcześniej czuł podekscytowanie przed pierwszą prawdziwą walką, jednak wszystko przez co przeszedł sprawiło, że jego entuzjazm zniknął. Chciał jak najszybciej zakończyć całą sprawę, ale w tej chwili o tym nie myślał. Starał się przekierować cały gniew i frustrację przekierować poprzez swoje ramię na ostrze, którym atakował stwora. W momencie, gdy jego poprzednie uderzenie odłupało kawał kory i jego oczom ukazało się coś co przypominało serce, żołnierz zadziałał instynktownie - wyprowadził kolejny cios, starając się sięgnąć witalnego organu i tym samym przybliżyć drzewca chaosu do jego końca. |
Ból zapiekł przeszywając ciało ostrym spazmem, gdy płuca wreszcie łapczywie złapały odrobinę tchu. Nie czas był jednak na to aby jak to mawiali ludzie lizać rany. Potwornośc chaosu jeszcze dychała i wrzeszczała głosem złapanego w szpony szaleństwa młodego człowieka. Nie miałby Szemrzący Strumień nic naprzeciw temu aby wynaturzenie cierpiało męki, ale żal mu było niewinnego młodzieńca, toteż łaska szybkiej śmierci, taka jaka zawsze obiecywał zwierzynie na którą polował, należała się i Timmowi. Straszna to była rzecz do zrobienia ale nieunikniona, a elf nie podnosząc się, tylko mógł przedłużyć agonie śmiertelnika. Zacisnął na powrót dłoń na mieczu, ignorując ból wstał i ruszył dokonczyć dzieła, a dostrzegłwszy, że Arvid chyba odnalazł witalne punkty drzewca, ruszył mu w sukurs. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:08. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0