Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2021, 07:06   #151
 
Leb Harr's Avatar
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Krasnolud był niemal cały czas przytomny, ale niektóre z rzeczy jakie wyczyniał z nim Hohenstein pamiętał jak przez mgłę. Wiedział jednak, że winien jest mu wdzięczność, choć ogólny ból sprawiał, że większa część tej wdzięczności gdzieś uleciała. Nie mniej jednak, gdy tylko medyk skończył a on zebrał się w sobie by się ruszyć, podszedł doń i poklepał go po plecach. Na więcej nie było go stać, ale krasnoludzka pamięć była niczym wyryte w kamieniu wersety. Bigdebin temu człeczynie miał wiele do zawdzięczania. I pamiętał, że w przeciwieństwie do niektórych, on nie uciekł gdy zrobiło się gorąco.

- Bierzcie co chcecie, ja wezmę młot. I tak już usiałem te lochy swoim orężem. A pasuje mi i wartko chodzi w garści – rzekł do towarzyszy, którzy dzielili łup. Jak skórę na niedźwiedziu, który wciąż hasał. Nie uszło jego uwadze, że złoto w gotowiźnie cieszyło się największym powodzeniem, ale to rozumiał. Nikt nie chce być schwytany z pucharem ofiarnym, zwłaszcza jeśli poświęcony jest jakiemu bogu. Karą za świętokradztwo było coś gorszego niż stos. Inną sprawą, że za ołtarz Sigmara z całą pewnością ten podziemny ołtarz przy przeklętym symbolu wykutym w ziemi uchodzić nie mógł. Nie mniej jednak krasnolud miał swój pomysł i miał nadzieję, że uda mu się do niego przekonać pozostałych.

- Co nie weźmiemy schowajmy do wora a ten zatopmy w tym jeziorku, co to mówicie u wyjścia z tuneli się mieści. Tam na nas poczeka, jeść nie woła. A nie zostawimy wszetecznikom nic! - przez krasnoluda teraz przemawiała zaciętość. Nie miał zamiaru zostawić tu ni krztyny łupu. Wszystko, czego nie wzięli kompani, brał on i pakował do węzełka, który zrobił z jednego z mnisich habitów. I tak mieli ich w nadmiarze. Choć plan, by on sam przebrał się za mnicha, uważał za śmieszny. Ale ludzie mieli jakąś szansę w tym przebraniu ujść. Tego był pewien.

5K100: 31, 54, 82, 73, 06
 
Leb Harr jest offline  
Stary 10-03-2021, 09:58   #152
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Operacja której dokonał Bombastus, druga w tak krótkim czasie, trwała kilka godzin. W tym czasie Hans obserwował to, co się działo w obozie położonym po drugiej stronie kotlinki. On też przyszedł do wszystkich grubo po zmroku z nowiną o nowej sile, która postanowiła odwiedzić okolice Opactwa Słusznego Gniewu. Rzecz wydawała się tak nieprawdopodobną, że Semen pofatygował się sam sprawdzić doniesienia niepewnego kompana. A gdy po dłuższej chwili jego wzrok przyzwyczaił się do dyskretnej gry cieni nie miał już żadnych wątpliwości. Jakkolwiek by niesamowite były by opowieści Hansa, rzeczywiście gdzieś tam, na skraju mroku czaiły się postacie, które tylko śladowo zachowywały ludzkie cechy. Odległość miała prawo płatać wzrokowi figle, jednak widzieli to obaj. I Semen i Hans. A to już znaczyło wiele.

Znaczyło na ten przykład okazję. Pomysł Hansa, by na okoliczność ucieczki w zamieszaniu wdziać mnisie fatałaszki, zdawał się sensowny i logiczny. Dopóki Gunter nie zaczął ubierać wyraźnie za dużego dlań habitu. Krasnolud pomysł zupełnie zarzucił, choć dla habitu miał własne, inne zastosowanie. Drogocenne klejnoty, misy, świeczniki i insze dobra lądowały w skleconym z takowego habitu węzełku. Bigdebin choć ranny, nie miał zamiaru nic pozostawić tym, którzy po nich mieli badać jaskinię. Ale Semen, Bombastus i Hans w habicie prezentowali się niemal jak ci, którzy kilka godzin temu odprawiali w jaskini egzekwie. I nawet ślady krwi na czerwonej wełnie były ledwie widoczne. W mroku najpewniej niezauważalne.

Obawa, by przedłużające się rytuały nie ściągnęły na głowę zgromadzonym w jaskini niepotrzebnych gości, okazała się płonną. Nikt nie kwapił się do kotlinki, może nikt o tym co się tu wyczyniało nie wiedział? Zresztą jakie to miało znaczenie? Najważniejszym dla nich było to, że mieli spokój. Chwilę wytchnienia, zebrania sił przed kolejnym aktem ucieczki. Tym razem jak najdalej od klasztoru. Z łupem. Lub chociażby ocalając skórę. To w sumie ważniejszym było od całego złota i skarbów, jakie udało by się wywlec i zabrać ze sobą. Tym bardziej pomysł krasnoluda, by nie wzięte skarby utopić cichaczem w jeziorku wydawał się przedni. Mogli by po to wrócić. Kiedyś. Kiedyś, brzmiało dobrze. Nie każdy miał przed sobą jakieś „kiedyś”.

Z drugiej wszakże strony to, co Bombastus uczynił z dokumentami jakie wcześniej z biblioteki klasztornej zwędził Hans znacznie zwiększało szansę na przyszłe „kiedyś”. Hans niechętnie dzielił się „zdobyczami”, ale tym razem musiał. Bombastus tak postawił sprawę wobec Semena i cucącego się krasnoluda, że nie sposób było odmówić. Ale i nie żałował, bo choć sam pisał i czytał, to jednak kaligraficzne zdolności Hohensteina to była inna półka. Od razu widać było, że medyk ma za sobą lata nauki a język, którego używa z powodzeniem mógłby szlifować na aulach wykładowych czy sądowych a nie w jaskini pod klasztorem. Zresztą glejtów wziął cały plik i nawet po „pomocy” Hohensteina wciąż miał ich kilka. A słowo pisane jego językiem brzmiało po stokroć lepiej od tego, które sklecił by Weiss. Zaopatrzeni w stosowne dokumenty czuli się pewniej. Choć dalecy byli jeszcze od entuzjazmu. Życie nauczyło ich już pokory.

Chwila w jakie planowali się wydostać z kotlinki, miała być tą w której na niczego się nie spodziewający obóz uderzyć mieli czający się w zasadzce napastnicy. Semen i Hans widzieli w blasku księżyca ich pół zwierzęce kształty. Wiedzieli, że tylko oni mogli by przestrzec straże a co za tym idzie i tych, którzy rozbili namioty. Tych, którzy palili stosy i strzegli wyjścia z podziemi klasztoru. Mogli ich ocalić. Mogli…

Nie uczynili nic. Poczekali w ukryciu do chwili, kiedy do ich uszu dotarły pierwsze oznaki bitewnej wrzawy. Do momentu, kiedy na poły ludzkie bestie uderzyły na niczego nie spodziewające się straże. Do chwili, kiedy krzyk pierwszego mordowanego przeciął ciszę nocy niczym ostrze drze połać sukna. Do chwili, kiedy pierwsze ciśnięte w namioty pochodnie nie rozświetliły ciemności. Dopiero wówczas ruszyli z bezpiecznego tunelu podążając ścieżką do krawędzi kotlinki. Udało im się. Do wylotu z matni dotarli w chwili, kiedy w obozie zapanowało pandemonium. Ryk walczących, szczęk oręża, krzyki rannych i jęki umierających zagłuszyły cichy tupot uciekających. Kryjących się w półmroku. Szukających ocalenia. Mających zwyczajnie, po ludzku, dość. I mających wszelkie bohaterstwo w równie głębokim poważaniu. Bohaterowie żyli … krócej.

Nie patrząc na to co się dzieje mknęli w noc, w knieję. Byle dalej od klasztoru i wszystkiego, co z nim związane. Byle dalej od krwawej kaźni, jaką okolicznym mieszkańcom zgotowali władycy w ramach litowania się nad ich zagubionymi duszami. Byle do ciemnej, zbawczej zieleni. Dotarli do niej w chwili, kiedy w obozowisku rozgorzała już regularna, rozświetlona rozpalonymi ogniami, bitwa. Gdzieś po drodze zgubili Guntera, ale i to nie było najważniejsze. Najważniejsze było to, że byli żywi. I że wynieśli z Opactwa Słusznego Gniewu skórę…




THE END


P.S.: Postaram się do jutra wkleić gdzieś "Raport sesyjny". Na PW rozdawać będę XP. I omawiać ewentualne awanse. Co może interesować wszystkich tych, którzy będą chcieli zagrać u mnie w kolejnej przygodzie w WFRP. Dziękuję Wam za wspólną zabawę.

p
b
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172