Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2021, 12:43   #11
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤRudowłosej młódce żaden z zaproponowanych na forum wariantów planu nie odpowiadał w pełni, wszystkie jawiły się nazbyt ryzykownymi, a ryzyka unikała jak psiego gówna. Milcząco acz z pochmurnym obliczem wpatrywała się w płomień ogniska, starając nie poddać obawom przed tym co miało się niebawem zacząć. Miała świadomość, że powinna wypocząć, ale wątpiąc w możność zaśnięcia dalej odcinała niewielkie fragmenty piór, jakby bez powodzenia szukając czegoś na czym mogłaby skupić wędrujące ku trwożliwym scenariuszom myśli. W końcu, uświadomiwszy sobie że rozedrganymi nerwowo dłońmi gówno zrobi nie lotki, rzuciła z frustracją nożyk, wbijając go w klepisko między stopami.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Tupik jesteś taki kurwa łebski i myślisz, że jak się to wszystko wleje do miasta, to my nie dość że wyniesiemy głowy, to jeszcze jakieś złoto? Brzmi jak jeden z chujowych żartów Edgara. — Dodała zwracając się ku towarzyszowi polowań. — Bez obrazy.
W pełni zgadzała się z kozakiem co do tego, że gdy tylko rozpocznie się rzeź miasta, a ta nastąpi niechybnie, to wówczas korzystając z zamieszania powinni już dawno zagłębiać się w najbliższą puszczę i nie wyściubiać zeń nosa co najmniej przez tydzień. Ale to potem, przede wszystkim musieli do tego momentu w ogóle przetrwać, a walka z pewnością ich nie ominie.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Może... moglibyśmy dodać do rosołu czegoś, i poczęstować ludzi Salisbury’ego żeby posnęli, albo choć obsrali? — Rzekła zwracając się ku medykowi, nie w smak było jej rezygnować z pierwszej normalnej polewki od dawna, ale nad żołądek przedkładała swą rudą głowę, a do wyniesienia tej cało szans mogło im przydać uprzednie osłabienie adwersarzy, w końcu kto w tym opuszczonym przez bogów mieście odmówi dobrej strawy.
5xk100: 21,4,19,68,47

 
M0n jest offline  
Stary 10-09-2021, 15:54   #12
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Cytat:
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Tupik jesteś taki kurwa łebski i myślisz, że jak się to wszystko wleje do miasta, to my nie dość że wyniesiemy głowy, to jeszcze jakieś złoto? Brzmi jak jeden z chujowych żartów Edgara. — Dodała zwracając się ku towarzyszowi polowań. — Bez obrazy.
W odpowiedzi zobaczyła głównie szczery uśmiech Tupika z całkiem dobrze zachowanymi zębami co jak na czasy i miejsca w których przyszło im żyć było raczej wyjątkiem od reguły zawdzięczanym w bogatą w warzywa i owoce dietę. Nie mógł się zdecydować czy towarzyszka ich doli i niedoli ma jaja że się tak do niego odezwała czy ich nie ma że bała się ryzyka.

- Jeżeli wierzysz że uda nam się przecupać gdzieś w norce całą tą imprezę a potem niepostrzeżenie wydostać się z oblężonego miasta i zaszyć się w lesie to ... to cóż życie ci pokaże że aż tak prosto to to nie będzie... nigdy nie jest. Jeśli już uciekać to nadbrzeżem , porwaną łodzią , jest wśród nas szlachcic przecież wojsko nie uwierzy że mógł mieć coś wspólnego z Odnowicielami a nawet jeśli to właśnie w tym momencie sakwa złota mogła by odmienić nasze losy a nie podejrzewam nikogo z tu obecnych żeby dysponował takową. - Tupik nie przejmował się specjalnie krytyką pomysłu by uderzyć w samego Głosiciela, wiedział że jest nieco brawurowy i pewnie przekraczający ich możliwości, niemniej czasy kiedy chował się po norkach były już dawno za nim.

- Zresztą zrobicie jak uznacie, ja się dołączę i pomogę jak potrafię. Jeśli chcecie się chować, schowam się z wami, jeśli nie boicie się walczyć żeby wyjść na swoje to i ja nie będę tej walki unikał. - Tupik zamilkł już na dobre swój plan przedstawił i teraz w gestii pozostałych został wybór którą droga podążą. Chowanie się po norach niespecjalnie przypadało mu do gustu ale przeciez nie będzie sam pilnował barykady żeby utorować przejście żołnierzom. Zastanawiał się tylko czy bez tej pomocy od wewnątrz zdołają sforsować miasto a jeśli nie to co będzie dalej...


Rzut k100: 33, 93, 41, 52, 67

 
Eliasz jest offline  
Stary 10-09-2021, 17:38   #13
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Jak dla mnie brzmi to o wiele prościej, niż walka o miasto i zabicie Prokuratora. — Odrzekła na słowa niziołka z powagą, bo najwyraźniej w przeciwieństwie do towarzysza nie było jej do śmiechu. Tak jak ujmą nie była chęć zadbania o własne przetrwanie, bo nie poczuwała się do roli bohaterki bajań proszalnych dziadów, była zwykłą, nieokrzesaną, może nieco tępawą dziewuchą, która po prostu znalazła się w złym miejscu o złym czasie.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ Nie mam problemu z kryciem się w „norce”, bo nie szukam chwały czy złota, nie dbam czy ktoś ma mnie za tchórza, mam dla kogo żyć. — Wycedziła przez zaciśnięte zęby, może by nie było słychać jak nimi szczęka. Po czym wyrwawszy z klepiska wbity weń uprzednio sztylet jęła strugać jakiś przypadkowy badyl. — Cholera... nigdy nawet nie zabiłam człowieka, chciałam tylko sprzedać pieprzone futra. — Może gdyby było inaczej z większą dozą aprobaty pochyliłaby się nad planem kompana, ale zawsze działała ostrożnie, unikała walki której wyniku nie była pewna. Gdy w puszczy napotykała niedźwiedzia, nie rzucała się nań z toporem, tylko szukała jak najmocniejszego drzewa i wspiąwszy jak najwyżej modliła by zwierz padł nim skończą się strzały. A teraz kolejne godziny miały jej przynieść cholernie wielu przeciwników do ustrzelenia, o ile ci jej nie uprzedzą.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Ale tak, ja też zrobię tak jak wszyscy zdecydujecie. Jeśli będzie trzeba to będę walczyć. — Najwyraźniej okoliczności skłoniły ją do większej otwartości niźli zazwyczaj, toteż pomna słów szczerości które z jej ust padły wydając z siebie jęk zażenowania skupiła na niezwykle absorbującym uwagę badylu, widoku milszym niźli być może oceniający wzrok pobratymców.
 
M0n jest offline  
Stary 10-09-2021, 21:07   #14
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Głos kobiety wyrwał medykusa z ponurych rozmyślań dotyczących jego przydatności ostatnio i w najbliższej przyszłości oraz szans przeżycia walki o bramę, następującego szturmu, ucieczki w las i przeżycia w nim, biorąc pod uwagę porę roku brak żarcia i mieszkańców owego lasu. Kiedy ostatnio był w lesie spotkał tam pole pułapek, magika-psychopatę, przedwieczną bestię i szalonych wojowników klanowych. I to tylko w jeden dzień. Co dopiero gdyby miał spędzić tam tydzień.
Ale tak, Rudowłosa "miała punkt", jak podobno mówili Albiończycy. Rzeczywiście, mógł coś przygotować. Znów mógł zrobić różnicę.
Przez moment miał w głowie żart "~Nie czytaj mi proszę w myślach, to mnie peszy", ale czasy nie sprzyjały dowcipom. A poza tym był jej szczerze wdzięczny więc nie zamierzał udawać, że wpadł na ten pomysł wcześniej niż ona. Wpadłby pewnie. Ale dzięki niej miał więcej czasu.
Kiwnął więc głową w jej kierunku.
- Moglibyśmy. I żeby się pospali i żeby się posrali, i nawet żeby się posrali przez sen. Ale nie wiem czy nie mam lepszego sposobu - uśmiechnął się i wyjął trzymaną na czarną godzinę butelkę - Czysty spirytus - powiedział, a zebrani z powątpiewaniem spojrzeli na niego.
- Wiesz, cyruliku, taka ilość to może jednego wojaka uśpi, pod warunkiem, że zmęczony będzie. Albo mały - rzucił ktoś, a Mały Thomas się żachnął.
- Wiem. Dlatego rozrobię z wodą i cukrem i dodam do tego trochę wyciągu z maku. To się laudanum nazywa. Będzie mniej podejrzanym wymienić butelkę wódki na coś tam co mają, a my niby byśmy chcieli niż nagle z dupy podejść z poczęstunkiem. Dodam jeszcze czego się da do zamaskowania smaku, a że wódka wyjdzie paskudna... cóż, te dobre już dawno wypite. - wprowadził poprawkę do pomysłu Gudrun.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 10-09-2021 o 21:39.
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-09-2021, 08:00   #15
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Siedzieli w napięciu nad opróżniony garem polewki. Co prawda, to prawda, Tupik potrafił wyczarowywać prawdziwe dania godne cesarskiego dworu z byle gówna. Choć i po prawdzie dziś miał ułatwione zadanie bo zdobyli kurę. Chyba też kryła się w jakiejś norze, albo też była uciekinierką z jakiegoś przytulnego kurniczka. Swoją drogą przeszło im przez myśl, by bliżej się przyjrzeć tropom bo może mogły ich zaprowadzić do tego "kurniczka". Myśl o szansy na jajecznicę sprawiała, że z trudem przełykali ślinę płynącą do ust. A byli świeżo po rozprawieniu się z polewką!

Każdy z nich miał swoje spojrzenie na sprawę porannego szturmu. I każdy wiedział, że postawią na szali życie. Ale też z drugiej strony cały czas stawiali. Każdy dzień w tym piekielnym, oblężonym mieście to było igranie ze śmiercią. Oblężonym wpierw przez samych Odnowicieli, którzy obsadzili mury i bramy i rozprawiali się z tymi co w środku. A teraz… Ludzie gadali, że całe miasto jest oblężone. Wokół miasta, z każdej już chyba strony, rozłożyły się obozy wojskowe. Dniem w niebo biły dymy z licznych ognisk, nocą złote punkty znaczyły miejsca gdzie płonęły. Były ich dziesiątki. Semen, który znał się na wojaczce, szybko przeliczył sobie w głowie i wyszło mu, że miasto może otaczać ponad tysiąc zbrojnych! To była cała armia. I nawet za rzeką stały jakieś zastępy, jakby w mieście ostała się jakaś łódź by tą drogą móc salwować się ucieczką. Ale nie została. A patrole Odnowicieli też pilnowały brzegu. Nie koniecznie przed próbą ataku z tej strony.

Theophrastus usiadł w kącie i na dnie wielkiej beczki, którą wykorzystywał jako stół, mieszał swoje ingrediencje. Udoskonalał mieszankę nie zważając na łase spojrzenia kamratów, którzy na wykorzystanie spirytusu mieli pewnie swoje własne pomysły. Ale rozsądek zwyciężał. Jego plan z usypiającym dekoktem mógł im ułatwić zadanie. Mógł je wręcz załatwić. To było by łatwe. Polać kamratom i chwilkę jeno poczekać. Reszta to betka. Tyle, czy specyfiku starczyło by na wszystkich chłopaków Salisburego? Wątpił. Wiedział, że tego ranka poleje się krew. Miał tylko nadzieję, że nie będzie to krew jego i jego kompanów. To był dobry powód, by się przyłożyć. Toteż starannie odmierzał ilości i skrzętnie mieszał dekokt. Jak to miał w zwyczaju.

Gudrun i Edgar nie znali się długo, ale doświadczenie wyniesione z dziczy nauczyło ich jak dbać o siebie. Czasem, jak teraz, i o innych. Swoich. Teraz w skupieniu, włączając się od czasu do czasu do rozmowy, zwijali dery i zabrane w ruinach koce. Mogły im w lesie ocalić życie. Podobnie jak „zdobyczny” kociołek. Kociołek w dziczy był ważną sprawą. Można w nim było zagotować wodę, wywar, czasem nagrzać waru by wyczyścić ranę, albo zwyczajnie roztopić śnieg gdy nie było co pić. Dobry kociołek potrafił wędrować z człowiekiem w bezdrożach latami a po jego stracie człek czuł się tak, jakby stracił najdroższego z przyjaciół. Kociołek był ważny. Teraz, gdy polewka już zniknęła w wygłodniałych brzuchach kamratów, Gudrun szorowała go dokładnie, tak by rankiem gotów był do drogi.

Próbowali się zdrzemnąć, złapać chwilę snu nim nadejdzie pora by udać się na wyznaczony im przez Radę odcinek muru. Północna Brama. Imperialna. Albo to co niej zostało. Chcieli złapać chwilę odpoczynku. Nim przyjdzie do rozlewu krwi. Do rzezi. Gdy nadchodzi czas ognia i ostrzy każda chwila wcześniejszego wypoczynku jest na wagę złota. Tym bardziej że nie wiadomo było kiedy znów będzie im dane zlec w ciepłym i suchym miejscu. Już niemal się pospali zostawiając na warcie Gudrun, gdy poły skórzanej zasłony uchyliły się znów. To chyba była noc na odwiedziny.

Ta co weszła była chuda jak kij od miotły. Kij od miotły z zatkniętą nań brudną głową upstrzoną bliznami po poparzeniu. Gdy odrzuciła kaptur płaszcza wyglądała strasznie. Tym bardziej, że nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia lat. Spalone włosy odrastały jej nierównymi kępkami omijając miejsca gdzie skóra zarastała tę wcześniej wypaloną. Szorstka, rudawa szczecina. Kiedyś z tym kolorem włosów musiała rozpalać męskie spojrzenia. Teraz wyglądała jak strach na wróble. Którego bać winny się nie tylko wróble. Wrażenie młodego wieku dziewki kończył się kiedy spojrzało się w jej oczy. Oczy człowieka starego. Doświadczeniem. Sądząc po tym jak wyglądała, przeżyła więcej niż niejeden staruszek by chciał.

-Czołem! - odezwała się dziwnie niskim głosem. Nie pasującym do tak młodej niewiasty. Mimo to mówiła na tyle głośno, że uprawiający w ruinach Wusterburgu sen z gatunku czujny, obudzili się z nerwowej drzemki. Nie wszyscy zresztą spali w ogóle. Leżeli jedynie i rozmyślali o tym co przyjdzie ze świtem. A tu przylazło co innego nocą. W osobie ryżej. Przysiadła nawet na tym samym miejscu, co ich niedawny gość.

-Sprawa jest! - tym razem rozbudzili się zupełnie. „Sprawa”. Kolejna. O dwie za dużo, jak na jedną noc. - Nie znamy się chyba, ale ja was znam. Pracuję dla Rady. Dokładniej zaś, dla jednego jej członka. - Cyryl jak przez mgłę przypominał sobie, że gdzieś, kiedyś… Chyba w otoczeniu Prokuratora K, na jakimś wiecu, stała blisko tego krwawego łajdaka. Zbyt blisko, by mogła być mu obcą. - Był u was Mały Tomcio. Nie pytam. Wiem. Wiemy też o tym, że chce sprzedać miasto tym urodzonym skurwielom. Marzy mu się łaska pańska, zmazanie win, dobrobyt człowieka który podał rycerstwu miasto na tacy. Skurwiel nie myśli o tym, ilu z nas przy tym zginie. A zginą wszyscy. Nikt nie wyniesie z miasta głowy, to pewne. Nie po tym, co się tu… odjebało. Trochę ludzi poniosło, to fakt. Ale to nie powód, żeby teraz chuj sprzedawał kamratów. Co? - spojrzała na nich wzrokiem pytającym, widząc zdumienie na ich twarzach. Dzięki niech będą Sigmarowi, że nie znała przyczyny tego zdumienia. - Nie wiedzieliście, że chciał nas sprzedać? Tak, tak. Ponoć się już nawet dogadał z ludźmi tego rzeźnika z Treoffen, Erycka co to go „Łupaczem” nazywają. Wiecie? - znów pytała a oni w myślach zastanawiali się, jak nazwać nazywanie przez jednego rzeźnika drugiego rzeźnika „Rzeźnikiem”. Było na to jakieś słowo, tego byli pewni. - No, więc Rada wie, że chuj nas chce sprzedać. Mamy u niego człowieka. Będzie miał na niego oko. Nasi ludzie już też powoli, po cichutku by nie budzić podejrzeń, gromadzą się w okolicy Północnej Bramy. Ale Rada nie może ogołocić murów wszędzie, bo chuj z tą bramą, jak wlezą inną. Tak więc tu się pojawia wasza rola. Prokurator K jest pewien, że ludzie którzy towarzyszą tak wielkiemu zwolennikami rewolucyjnego dzieła… - to mówiąc skinęła Cyrylowi - … zrobią co trzeba zrobić. Waszą rolą jest pojawić się tam przed świtem i wspomóc ludzi Salisbury’ego, bo on jest z nami. Wytłumaczycie Małemu to jakoś, że się wcześniej pojawiliście. Nie będzie chyba z tym problemu? - Pytanie było retoryczne, ale i tak pokręcili głowami. O tak, Małemu nie trzeba będzie tłumaczyć czemu są wcześniej. - Uderzycie wspólnie z ludźmi Salisbur’ego na chłopaków Małego i utrzymacie wyłom do przyjścia posiłków.

- Czemu wcześniej go nie zdjąć i nie obsadzić Bramy pewnymi ludźmi? - pytanie zawisło w próżni, ale szorstkowłosa i na to miała swoją odpowiedź. - W Radzie nie ma pewności, czy Mały chce zdradzić na pewno. Prokurator K jest tego pewien, ale Głosiciel i Trzpiotka już nie. Musimy mieć dowód. A trudno o lepszy dowód niż próba buntu. Tyle, że kontrolowana. Tak mi kazał mój szef, więc wiecie. Ja tam się z nim w polemikę nie wdaje. - sarknęła i zarechotała cichym śmiechem, po czym zakrztusiła się i odcharknęła ciężką, żółtą plwociną w której wybarwiły się i plamy krwi.

-Jak rozprawimy się z Małym to wpuścimy tych skurwieli, co przez wyłom chcieli się przedrzeć. Wpuścimy ich a ktoś od was, najlepiej ktoś wiarygodny … - tu posłała znaczący uśmiech do Cyryla, jakby wywoływała go do tablicy. - … pokaże im drogę na Dwie Farmy, wiecie gdzie?

Wiedzieli. Dwie Farmy zdobyły swą nazwę, bo były dwoma ocalałymi budynkami w pasie zniszczenia, jakie pożar wywołał w tej części miasta. Dwa budynki ocalały na przekór losowi i teraz sterczały pośród zgliszcz będąc żywym dowodem na to, jak pięknie wyglądała zabudowa nim zaczęło się w Wusterburgu powstanie. Cyril wciąż jednak myślał o uśmiechu, jaki posłała mu nieznajoma.

-Ja…

-Tak ty. Umiesz przemawiać, porywać ludzi. Prokurator K już od dłuższego czasu słyszał o niejakim Cyrilu de Montmort, ale zawsze powtarzał „To nasz człowiek. On rozumie rewolucje. Jest jakby jej sumieniem, głosem ludu. Teraz zwie się Cyryl i niech jako taki żyje i z nami niesie płomień wyzwolenia prostemu człowiekowi.” Tak mówił. A ja się z nim nie sprzeczam. Mnie wołają Ann, jakbyście chcieli wiedzieć. I nikogo nie obchodzi, że kiedyś była Andre von Gruck. Nawet mnie to już nie obchodzi. Trzeba być realistą.

Słyszeli o tym, że w mieście wyrżnięto wszelką szlachtę, ale jak widać rewolucja znała pojęcie „wyjątku”. Tyle, że dawna Andre, obecnie zaś Ann, wyglądała na taką, która wiele zapłaciła za swoje odrodzenie w nowej postaci. Z drugiej jednak strony patrząc wiedzieli również, że gdy idzie o życie, cena nie gra roli. Ann, jakby czytając w ich myślach wskazała na swą twarz i uśmiechnęła się krzywo.

-Pożar. Kamienica ojca przy rynku spłonęła doszczętnie. Ja miałam szczęście. - tak więc właśnie wyglądało rewolucyjne szczęście. Musieli to zapamiętać. - Tak więc to ty Cyrylu powitasz naszych zdobywców i poślesz ich pomiędzy Dwie Farmy. A tam, urządzimy i rzeź…

Tym razem uśmiechnęła się bardzo paskudnie. Theophrastus nie miał wątpliwości, że w jej spojrzeniu było coś szalonego. Ucieczka z pożogi, widok całej wymordowanej rodziny, wszystko to mogło, musiało wręcz odcisnąć na niej piętno. Piętno to, jak widać, przybrało nie tylko fizyczny obraz. Ann wstała i powoli zbierała się do wyjścia. Zarzuciła kaptur, widać pogoda pozostawiała wiele do życzenia. W kapturze wyglądała niemal normalnie.

- Swoją drogą szukaliśmy was. Bezskutecznie, odkąd zmieniliście norę. Nieźle się zadekowaliście. Gratuluję gustu, ale ty Cyrylu mógłbyś dać znać komu trzeba gdzie cię szukać jakbyś był potrzebny. A dotychczas na tyle dobrze służyłeś sprawie, że żal było tracić takiego mówcę. Ale na szczęście Kopp, tfu, znaczy się Prokurator K wymyślił ten numer z kurą. Wystarczyło Wam ją podrzucić w obszar waszych łowów a już potem byliście tacy radośni, że nawet nie patrzyliście, czy ktoś idzie Waszym tropem. No i dzięki temu nie musiałam szukać was i łowić w drodze na mury. Co by o moim szefie nie mówić, ale ma łeb na karku…

„Jeszcze” pomyślało kilku z nich. Ale nie oponowali i nie odezwali się, gdy uśmiechnięta wychodziła z ich piwniczki. Jeśli wcześniej mieli problemy z zaśnięciem, to teraz mieli już pewność, że do jutrzni nie zasną wcale.


***


5K100 proszę

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 12-09-2021, 12:52   #16
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik nie należał do tych milczących, co to nie odzywają się gdy nie trzeba, a często nawet gdy trzeba. Tym razem zrobił wyjątek od reguły, gdyby kant ściany i podłogi mógłby się powiększyć zapewne wcisnąłby się weń jeszcze bardziej niż dotychczas. Wyjątki od reguł może i przytrafiały się szlachcie, lecz nieludziom praktycznie nigdy. A nieludzkim szlachcicom???

Wolał nawet nie próbować mierzyć skali w jakiej mógłby obliczyć swoje prawdopodobieństwo na przeżycie wśród Odnowicieli. Wiedział zresztą że gdyby nawet wylosował to złote ziarenko spośród piasku na plaży to i tak do końca życia – lub rewolucji – musiałby się oglądać przez ramie czy któremuś z rewolucjonistów nie odwidziało się spojrzenie na szlachcica-halflinga. O ile szlachectwa można było się zrzec – co wykazała już Ann o tyle swojej rasy już nie mógł – a nawet gdyby mógł to nie zamierzał.

Gdy tylko Ann oddaliła się od ich nory – Tupik posłał krzywe spojrzenie Gudrun, niemniej nie wyrażało ono dezaprobaty, czy oskarżenia, raczej niemy wyrzut tego, że wiedział, że sprawa z kurą była zbyt szczęśliwa żeby nie podejrzewać że trefna. Tak jak zresztą przypuszczał nic już proste w tym mieście nie będzie.

Tupik przyłożył palec do ust by pokazać wszystkim co mają – przynajmniej przez chwilę robić. Po czym poświęcił się wystawiając na mróz by wynurzyć z nory i rozejrzeć po okolicy, musiał być pewien, że nie są podsłuchiwani, dopiero gdy upewnił się i to dwukrotnie wrócił do kamratów.

- Zakładam że realizujemy dalej nasz plan, uaktualniony o drobne poprawki. Ot choćby takie by nie czaić się gdzieś w kolejnej norze – bo ten myk teraz już na pewno nie przejdzie. Albo dopadnie nas armia albo Odnowiciele, jedni i drudzy za niewykonanie ich planu. – Tupik domyślał się, że nie pojawienie się na miejscu wzbudzi alarm u Odnowicieli którzy jak życie pokazało mieli całkiem sprawną siatkę donosicieli. Z pewnością i oni zmodyfikują swój plan i do pomocy Salis’buremu wyślą naprędce kogoś innego.

Jeśli się uda trzeba by ostrzec Tomiego ale nie za cenę zbyt wczesnego zdemaskowania naszych planów, zresztą Tomy to na tyle mały – duży chłop, że sobie poradzi ze zdrajcą, choć dobrze by było gdyby wiedział.

Tupik nie przypuszczał już że zdoła zasnąć miał chociaż nadzieje że choć poleży trochę z zamkniętymi oczami – będzie ciut mniej zmęczony niż gdyby resztę nocy spędził bardziej aktywnie. „Przynajmniej umrę nieco najedzony” – pomyślał wciąż wspominając rosół z kury – na pocieszenie , by nie zajmować myśli choćby wspomnieniem popalonej twarzy Ann. Zdecydowanie wolał myśleć o zjedzonej kurze…


K100: 91, 78, 93, 93, 01

 
Eliasz jest offline  
Stary 12-09-2021, 13:46   #17
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤChoć to co miało ich niebawem czekać zwiastowało istną nawałnicę w niezbyt długim życiu Gudrun, to zwłaszcza że przyszło jej stanąć na warcie, liczyła przynajmniej, że ostatnie godziny będą dlań spokojne, taka cisza przed burzą. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy oto po uprzednim zapakowaniu kociołka, i przysposobieniu do snu reszty kompanii, przez skórzaną płachtę wkroczyła do zajmowanego przez nich pomieszczenia zakapturzona postać. I zapewne nie tylko rudowłosa wolałaby aby tak pozostało, bowiem oblicze kobiety było nadzwyczaj oszpeconym przez koleje losu, które jak Gudrun zdała sobie sprawę, dla niej samej były wyjątkowo łaskawymi.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤWysłuchując treściwego monologu Ann, którego ani myślała przerywać narażając się na przezeń zapamiętanie, czuła jak powoli jej poznaczone piegami ciało pokrywa gęsia skórka, co rusz wodząc jedynie wzrokiem od Ann do Cyryla, który to miał wątpliwą przyjemność zostać przez kobietę wyróżnionym, łowiła sens słów wewnątrz słysząc znajomy odgłos śliwki wpadającej w kompot po same uszy.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Kurr... — Mimowolnie wymsknęło jej się z ust, na wieść o tym, że oto nie kura zaś oni zostali upolowani, widząc jeszcze tylko znaczące spojrzenie Tupika spuściła głowę kręcąc nią z niedowierzaniem. Co prawda nikt nie mógł przewidzieć, że ktoś umyśli taki fortel by doń dotrzeć, ale i tak miała to sobie za złe, świadoma że być może uniknęliby tego zajścia gdyby nie połasiła się na ptaka.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤPo wyjściu Odnowicielki klapnęła sztywno na zydel, jak gdyby przypominając sobie o istnieniu grawitacji, po czym słysząc słowa niziołka tylko pokiwała smutno rudą czupryną, nie miała już nic do powiedzenia, los nie pozostawił im zbyt wielu alternatyw, a uczucie powoli zaciskającej się na szyi pętli nie skłaniało do kreatywności, zwłaszcza że mogli być pod obserwacją rewolucjonistów.

K100: 66,58,9,1,1

 
M0n jest offline  
Stary 13-09-2021, 08:48   #18
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen znowu splunął w ogień i rzekł:
-Istne jasełka, ale tak mi się jawi, iż skoro prokurator K potrzebował zaprząc do śledztwa kurę by naw wytropić, źle to wróży SPRAWIE, o którą walka się toczy. Wszak co dzień po służbie na murze wracamy tutaj. A jeśli prokurator nie wie kto stoi n amurach tedy marny los obrońców. Ja tam wciąż bym pozwolił losowi rozstrzygnąć te bitkę, tylko trza się jakoś ulotnić poza mury o otaczające nas wojska...


84

100-stronna kostka
53

100-stronna kostka
3

100-stronna kostka
4

100-stronna kostka
30

 
Mike jest offline  
Stary 13-09-2021, 17:47   #19
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Medyk nawet się nie zdziwił kolejnymi komplikacjami. Zresztą, czy było to cokolwiek innego niż jego zwykła praca? Zwykle obok każdego, kto groził mu śmiercią jeśli pacjent umrze stał ktoś, kto groził mu śmiercią, jeśli pacjent przeżyje. Co prawda przez to często trzeba było spieprzać, ale z drugiej strony zawsze jakiś dodatkowy pieniądz wpadał, jeśli nie od pacjenta to od jego spadkobierców. Niemniej...
Wstał i podszedł do Cyryla. Poprosił go na bok.

- Mam pomysł, ale tak bardziej z Twojej dziedziny i kompetencji. Czytałeś tę księgę co Ci pożyczyłem, nie? Dałoby się z niej przywołać jakiegoś demona małego albo coś podobnego? Jakbyśmy przywołali, potem kazali mu udawać, że z nami walczy, a potem, po bitwie by się go odesłało. Znaczy, bohatersko zwyciężyło. O jego przywołanie oskarży się tych co przegrali, a do pogromców chaosu przecież nikt pretensji mieć nie będzie, że mało aktywni w bitwie byli, bo widać było, że swoje robią. W końcu czarodziej się poczuł do odpowiedzialności, a my, jego przyjaciele, nie mogliśmy go zostawić. - zaproponował.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-09-2021, 13:59   #20
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację

Wieczór zdawał się okrutnie długi. Nawet nie nudny czy coś. Po prostu obfitował w zdarzenia. W tym wszystkim Cyryl zachowywał niebiański spokój. Albo po prostu milczenie. Bo gdzie strzępić słowa i kontrować pomysły, gdzie każdy jeden zamykał się między wadliwy, a głupi?
Oczywiście można było się ukryć. Można było walczyć z jednymi czy walczyć z drugimi. Można było liczyć, że wyrozumiałość i litość opadnie tych co ślubowali pozostać na te cnoty obojętnym. Można było…, ale po co? Cyril de Montmort pozostawał od lat przy życiu dlatego że brzydził się życiowym hazardem. Z przyjemnością grywał w wista, kości czy preferansa, ale kiedy już na szali była jego głowa wolał opierać się o sprawdzone wartości. To też siedział, słuchał i milczał. Przytakując li tylko. Nie inaczej, kiedy zjawiła się Ann. Ta wyrzuciła z siebie plan będący dla Cyryla bezpośrednim aktem samobójstwa. Co było czynić? Nic. To też przytaknął nie przestając myśleć jak wykoncypować coś co do zasady rozsądnego.

Ann wyszła, a jego towarzysze niedoli poczęli znów perorować. Pieścić, lepić i udoskonalać zdawało by się plan. Pierwszeństwo zdawał się zgrywać w tym niziołek co to go Tupik zwany. Cyryl przyznać musiał, że było to stworzonko rozlicznych zalet. Ale myślicielem był tak przemożnym, że de Montmort sam złapał się na tym że w myślach układał wizję ofiary dla Ahura. Krotochwila i moment frywolnej gry w myślach! zdawało by się rzecz, ale wtedy właśnie podszedł Hohenheim i poprosił na słówko. No i się zaczęło…

***

Głębsza część piwnic do której przeszli zdawała się mało gościnna. Podmokła, o popękanych ścianach i niemiłym aromacie zdechłego psa. W myślach Cyryla zdawała się idealna.
- Herr Doctore, nie mogę zaprzeczyć, że lektura nasuwa szereg możliwości. Oczywiście rozmawiamy stricte teoretycznie jako ludzie nauki. A także w zaufaniu, gdyż wszystko co zostało tutaj spisane podlega najwyższej cenzurze i raczej jak sądzę nie powinno znajdować się w naszych rękach. Ale znajdujemy się w sytuacji, kiedy bez podjęcia ekstraordynarnych działań raczej przyjdzie nam położyć głowę. Mnie to nijak nie w smak.

Cyryl odczekał chwilę jakby licząc się z komentarzem Hohenheima. Ten milczał zdradzając idealnie swe nastawienie. Cyryl uśmiechnął się. A następnie wykonał szybki gest a w jego dłoni rozjarzył się żywy ogień!

- Tak w zasadzie będziemy potrzebować kilku składników. Zdało by się wapno lub kreda, świece, drewno i sznur. Dużo drewna. Rozumiem, że chciałbyś Herr Doctore uczestniczyć w tym eksperymencie? Hmm… potrzebna by była kolejna osoba. I jakby to powiedzieć… sugeruję kogoś do kogo nie posiadasz Pan zbyt daleko idących planów. Rozumiemy się? – Cyril de Montmort zdawał się oszałamiająco dobrze przygotowany na okoliczność jaka zjawiła się ot przed paroma uderzeniami serca. Miał wszystko całkiem dobrze rozplanowane. Mistycyzmu całej sceny dodawał ogień, który wprost dobywał się z roztwartej dłoni de Montmorta.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172