Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-09-2021, 15:36   #21
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Kreda, świece i sznur to nie problem, tyle to mam w plecaku. Drewna tu pełno wokół. A co do reszty... nie dałoby, nie wiem, krwi użyć albo jak już to myszy czy coś? - medyk bał się, że składanie ofiar z ludzi to jednak nie na jego nerwy - Bo wiesz, w razie czego zabieg medyczny upuszczania krwi wytłumaczę, a nie chodzi o to, żeby nas zlinczowali przed świtaniem jeszcze - wahał się.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-09-2021, 15:56   #22
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację

Cyril zamyślił się solennie. Zrobił zatroskaną i jakby empatyczną minę. Po czym rzekł:
- Czy my tu dyskutujemy o podjęciu działania zmierzającego ku zmniejszeniu ilości ofiar? Mnie uczono że na tym osadza się idea powołania lekarskiego. Tak też i my czynić będziemy. A to że ktoś musi zginąć? Cóż... w najbliższych godzinach zginie wiele osób. Prawda?
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.

Ostatnio edytowane przez Junior : 15-09-2021 o 15:58.
Junior jest offline  
Stary 16-09-2021, 18:25   #23
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wusterburg
południe Wissenlandu, 2524,
32 Jahrdrung, Festag , wieczór ok. 23.00



Namiot został postawiony jak należy, ale czego innego można było się spodziewać po służbie „Łupacza”? Znany ze srogości pan potrafił obłupić ze skóry poddanego za dużo mniejsze przewiny niźli krzywo rozstawiony namiot. Z tego też względu w szeregach jego komuniku panował porządek, którego trudno by uświadczyć u pozostałych. A zebrało się ich całkiem sporo. Ernst de Grotte, znany z rycerskich porywów turniejowych, Olf von Speck, pan górskich przełęczy, Jare z Bedernau uznawany za wodza hufca złożonego z miejskich posiłków i uciekinierów z Wusterburga, Lord Ademar z Eigenhof chlejący na umór, Lord Brocka z Czerwonej Polany o którym mówiło się skrycie, że woli chłopców niż dziewki i Korin z Owczarzy przywódca górskich klanów które odpowiedziały na wezwanie. I kilku pomniejszych szlachciców, którzy powolni nakazowi seniora stawili się ze swoimi drużynami pod murami zbuntowanego Wusterburga. Wszyscy oni mieli swój pomysł na to, jak zabrać się za zdobywanie miasta. Gwar w namiocie z tego też względu był okropny. Ale to Lord Eryck z Treoffen zwany „Łupaczem” czuł się w obowiązku wziąć na swoje barki ciężar dowództwa. Choć nie wszystkim było to w smak. Tyle, że on miał pod bronią największe siły i koniec końców wiadomo było, że jak on się na coś nie zgodzi, plan odbicia Wustarburgu spełznie na niczym.

-Po mojemu to powinniśmy poczekać. - Brock, który rozsiadł się na jednym z nielicznych krzeseł nonszalancko majtał nogą przewieszoną przez oparcie. Trzymany w ręku kielich z trunkiem nie był pierwszym tego wieczora. Twarz miał już czerwoną, choć z drugiej strony można było również podejrzewać, iż to za sprawą piecyka, który grzał wnętrze namiotu. - Weźmiemy ich głodem. Niech się pozżerają nawzajem.

-Gdyby jaśnie wielmożny pan baron życzył sobie zdobycia miasta w tej dekadzie, mogli byśmy czekać. Ale nie życzy sobie. On żąda sukcesu. Oddania mu jego miasta. I ukarania winnych. - piskliwy głos Ademara był buńczuczny, ale on zawsze był buńczuczny. Zwłaszcza jak sobie popił a pił więcej od Brocka.

-To jak jaśnie wielmożny taki popędliwy, to może powinien tu się pojawić ze swoim zastępem? Mamy się kurwa wykrwawić pod murami, bo jaśnie pan baron ma takie widzimisię? - Brock nie odpuścił, ale nie lubili się z panem na Eigenhof, więc było do przewidzenia, że jeden nie poprze planu drugiego.

-Panowie…- głos Erycka zagrzmiał głośniej. Jakby próbował zapanować nad zebranymi. Czuł się przywódcą i chciał być tak postrzegany. - … musimy uzgodnić plan szturmu. Nie będziemy czekać, bo i u nas z zapasami krucho. Wozy z dostawami jeszcze nie dotarły. Od południa nic rzeką nie spłynie bo grodzi to miasto, a zaspy takie że i wozy i sanie mają spory kłopot. Ludzi trzeba było oddelegować do pilnowania dostaw, bo koniec zimy i watachy wilków są tak zuchwałe, że rzucają się na spore nawet konwoje. Nie będziemy tu stać do lata.

-My tyle czasu nie zostaniemy. Wiosną owce trzeba wygonić na pastwiska. - Ponury głos przywódcy górali sprawił, że przez chwilę Lordowie spoglądali nań jak na raroga. „Jakim prawem ten barbarzyńca w ogóle się odzywa nie pytany?” zdawały się mówić ich spojrzenia.

-Moim zdaniem powinniśmy gotować się do szturmu i uderzyć na dniach. Miasto opasane, mysz się zeń nie wyśliźnie. Ludzie wiedzą, że wszystkich uciekinierów z miasta mają wieszać. Bez wyjątku. Moi ludzie pojutrze będą gotowi! - Ademar spojrzał wyzywająco na Brocka i uśmiechnął się szelmowsko. Jakby sprawił mu psikusa. Brock wyprostował się gwałtownie rozchlapując wino. - To zbyteczne narażanie naszych zastępów. Moi ludzie też będą gotowi, ba już są gotowi, tylko po co im ta gotowość? By się pod murami wykrwawili? Trzeba zrobić drabiny, tarany…

-Tarany! Ha ha ha! Co ty chcesz stary opoju taranować, jak ci durnie zniszczyli wszystkie wrota w bramach a i mury nadgryźli? - Ademar drwiąco spojrzał na Brocka, po czym dodał - Może strach cię obleciał, co Brock? Kiedy ty miałeś w garści miecz? Miałeś kiedyś w ogóle?

-Jak śmiesz, ty bezczelny…

-Cisza!! - lord Eryck z wściekłością ryknął zamykając wszystkie otwarte do kłótni usta. Przekrwionymi z narastającego gniewu oczyma spojrzał na nich, po czym warknął. - Zamknijcie się wszyscy. Uderzymy dziś. Nie spodziewają się tego a ja mam pomysł…


***


Wusterburg
południe Wissenlandu, 2524,
33 Jahrdrung, Wallentag , Noc ok. 00.30


-Mam pomysł, ale tak bardziej z Twojej dziedziny i kompetencji. Czytałeś tę księgę co Ci pożyczyłem, nie? Dałoby się z niej przywołać jakiegoś demona małego albo coś podobnego? - tak to się zaczęło. Księga była stara. Grymuar zapisany był pismem różnych skrybów. Różna ręka różnym atramentem wtłaczała w pożółkłe karty pergaminu wiedzę, co do której lepiej się było w Imperium z nią nie obnosić. Obsceniczne rysunki przedstawiały dziwne istoty pomieszane z ludźmi. Kilka kart plamiła zaschnięta od dekad a może i wieków krew. Dopiski kolejnych badaczy uzupełniały wcześniejsze zapisy. Jakieś szkice, jakieś symbole. I języki. Dziesiątki różnych języków, może tylko dialektów, sprawiały że sama w sobie zdawała się niemal nieczytelną.








Ale ktoś, kto znał się na sztuce tajemnej potrafił z niej zaczerpnąć. Cyryl poświęcił jej tyle czasu ile mógł, ale wiedział że to kropla w morzu potrzeb. Księga wymagała dogłębnych studiów. Mimo tego zdawało mu się, że kilka proponowanych rytuałów byłby w stanie odprawić. Kreda, świece i sznur to nie był dla Theophrastusa problem. Podobnie jak drewno.Potrzebowali tylko ofiary.

Ofiary…

Theophrastus pamiętał lochy Opactwa Świętego Gniewu. Pamiętał inny rytuał, odprawiany przez innych ludzi. Pamiętał ofiarę. Gdy nocą zamykał oczy nie raz wspominał tamtą scenę. Pamiętał wykrzykującego inwokację mnicha. Pamiętał przerażenie uczestników, gdy okazało się, że intruzi wdarli się w krąg pentagramu, że zakłócą porządek tworzenia. Pamiętał przejmujące zimno. Czuł je niemal każdego dnia, wtedy kiedy słyszał głosy. A słyszał je, choć nie przyznał by się do tego nikomu. Pamiętał ofiarę. I pamiętał, co ostatecznie „urodziło się” z tego eksperymentu. Pamiętał…

A mimo to chciał wszystko powtórzyć.

Pęd do wiedzy? Ekscytacja? A może to te głosy w głowie skłaniały go do tego szalonego pomysłu, ale chciał to powtórzyć. Zdawało mu się to … wyśmienitym pomysłem. Ale też miał świadomość tego czym takie zabawy mogą się skończyć.

-A co do reszty... nie dałoby, nie wiem, krwi użyć albo jak już to myszy czy coś? Bo wiesz, w razie czego zabieg medyczny upuszczania krwi wytłumaczę, a nie chodzi o to, żeby nas zlinczowali przed świtaniem jeszcze ..

-Czy my tu dyskutujemy o podjęciu działania zmierzającego ku zmniejszeniu ilości ofiar? Mnie uczono że na tym osadza się idea powołania lekarskiego. Tak też i my czynić będziemy. A to że ktoś musi zginąć? Cóż... w najbliższych godzinach zginie wiele osób. Prawda?

Adept chyba wiedział co mówi. Ale Theophrastus wiedział, że muszą przedstawić pomysł kompanom. I muszą uzyskać ich pomoc. W przeciwnym wypadku pozostały by im jedynie pająki, robactwo i myszy. Co mogło być … niewystarczającą ofiarą. Musieli z Cyrilem powiedzieć kompanom co zaplanowali. I czego potrzebują. W sumie i tak żadne z nich nie spało. A do świtu pozostało im dobre cztery godziny.


***


Semen, Gudrun, Tupik i Edgar siedzieli w cieplejszej części piwnicy, gdzie żar żagwi płonących na palenisku rozgrzewał izbę na tyle, że mimo panującego na zewnątrz mrozu zęby nie szczękały. Każdy na swój sposób przygotowywał się do porannej eskapady. Każde na swój sposób biło się z myślami. Każde na swój sposób wiedziało, że musi zrobić swoje, by przeżyć. I każde zwróciło uwagę na szepty Theophrastusa i Cyrila. Oraz ich przejście w głąb piwnicy, gdzie po chwili błyskać zaczął jakiś dziwny blask. Skoro jednak nikt nie krzyczał, nie wołał o pomoc, uznali że to sprawki z dziedziny, którą często parał się alchemik. I byli przekonani, że nic już ich nie zdziwi tej nocy.

Wówczas zaś z głębi piwnicy wyszedł Theophrastus ze stropioną nieco miną i Cyril, z którego opuszków palców błyskały płomyki. I padły sakramentalne, po dwakroć już tej nocy słyszane słowa.

-Jest sprawa…


***

5k100, lShadowl, ostatni gwizdek na odpowiedź albo sygnał co z Tobą.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 16-09-2021, 21:16   #24
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik w spokoju przeglądał zawartość swojej torby imponująco pustawej. Z rozżewieniem wspominał służbę u Lorda Berengera D’Arvill w Bretonii. Skończyło się jak się skończyło, ale nim się skończyło żył w dostatku o jakim większości Imperialnych się nie śniło. Nawet nie jeden szlachcic z Imperium bez zastanowienia zamienił by się wówczas miejscami z Majordomusem Tupikiem. Drugim po Lordzie – zwłaszcza odkąd sam lord zaginął a oficjalną władzę po nim przejął jego niedorozwinięty, zwyrodniały synalek…

Tak , większość spraw toczyła się wówczas wokół Tupika który jako majordomus miał dostęp praktycznie do wszystkiego. Jego ostateczny majstersztyk polegający na zdobyciu podstępem szlachectwa tylko to potwierdzał, na nieszczęście halflinga , Pan na włościach wielmożnie chędożony lord Berenger powrócił z swojego zaginięcia i dopilnował by tym razem to Tupik zaginął. Halfling do tej pory nie wiedział jakie bóstwa mu wówczas dopomogły ale i tym razem liczył, że nie będzie im obojętny los malca – przyszłego Imperatora, no albo przynajmniej jednego z książąt elektorów. Nie można być przecież nazbyt zachłannym.

Spojrzał przez moment na odchodzących w kierunku piwnicy towarzyszy. Ile razy już widział podobne scenki? Chyba nie był w stanie zliczyć. Wśród najznamienitszych spiskowców dobrze wspominał szczególnie – profesora Heinricha , który tak jak Tupik służył u lorda choć poznali się już wcześniej, jeszcze w czasach gdy halfling przewodził szajce Grabarza. Tak… profesorek miał łeb na karku , praktycznie sam rozkręcił narkotykowy biznes w mieście. Kiedy spoglądał na Theophrastusa nie potrafił przymknąć oka na pewne podobieństwa. Co był z tymi wszystkimi uczonymi że aż tak ciągnęło ich do sekretów, knowań i manipulacji? Nie wiedział. Może podobnie jak w przypadku Halflinga dostrzegali w tym większą szanse na przeżycie niż przy użyciu brutalnej siły.

Tupik był jakby pomiędzy dwoma tymi światami – gdy wspominał Matta „Grzecznego” czy kislevitę Levana – miał uczucie że w tej chwili, z tą dwójką , byłby w stanie zdobyć całe miasto. Tak… brutalna siła czasem okazywała się nadzwyczaj skuteczna.

Rozmyślania nad losem Levana którego nie widział od wieków przerwało ponowne pojawienie się dwójki konspiratorów. Halfling przemógł wcześniejszą chęć podejrzenia co tam knują w piwnicy , uznał że nawet jeśli oni nie mają na tyle zaufania do niego i do reszty to nie będzie odpłacał im tym samym , inaczej nigdy nie będą zgrani tak jak by to należało. Zwłaszcza w obliczu spraw w których jeden zły krok niechybnie zakończy się ich śmiercią. Grupa dawała poczucie siły, zresztą nie tylko poczucie – jednak tylko wtedy gdy potrafiła działać wspólnie i wspierać się nawzajem nawet gdy były różnice zdań. Levan czy Grzeczny bez mrugnięcia okiem szli za Tupikiem realizując nawet najbardziej wybujałe pomysły halflinga – to dawało im siłę przebicia i pozwoliło przeżyć czasy które tez do łatwych nie należały.

Spojrzenie jakim halfling obdarował dwójkę konspirantów póki co wyrażało jedynie ciekawość , było tylko kwestią czasu i słów w co się może owo spojrzenie przemienić.


K100 : 45, 87, 02, 57, 59

 
Eliasz jest offline  
Stary 19-09-2021, 21:12   #25
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Jest sprawa... - medyk uciekł wzrokiem w kierunku maga. Nie uśmiechało mu się gadanie o sprawach, o których nie miał pojęcia, ale ktoś musiał zacząć. A pomysł w sumie wyszedł od niego.
- Rozmawiałem z Cyrylem na temat jednej z ksiąg jakie były w klasztorze. Czytaliśmy ją... cóż, pozwala ona przewidzieć gdzie pojawi się przebicie z domeny Chaosu. W tym mieście przelano tyle krwi, planowane jest tyle zdrad... Jutro wczesnym porankiem pod "naszą" bramą pojawi się demon. Ale! Jeśli uda nam się odpowiednio odczynić rytuał, przedostanie się tylko jakiś mały i słaby, którego prawdopodobnie damy radę pokonać, omówiłem to z Cyrylem i jest pewny swego, tylko go będziemy musieli osłonić. Co do rytuału - potrzebne przedmioty mamy, potrzebujemy jednak krwi. Więc, jak mówiłem, jest sprawa. Dałoby się skombinować drugą kurę? Albo coś podobnego? - uniesieniem ręki uciszył na chwilę protesty i nawet się nie skrzywił gdy zarzucano mu szaleństwo - Wiecie dobrze, że nie uciekniemy. A nawet jeśli, to w zimie zamarzniemy. Walcząc tak jak chce tego Mały albo Ann... po czyjej stronie nie staniemy, druga ogłosi nas zdrajcami. I jak znam życie, postara się nas utłuc dla przykładu. Szansę da nam tylko walka w interesie obu stron. I to najlepiej z przeciwnikiem, do którego nikt się specjalnie nie będzie chciał zbliżyć. Więc zamiast zostać zdrajcami zostańmy bohaterami! - zaproponował.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 19-09-2021 o 21:14.
hen_cerbin jest offline  
Stary 20-09-2021, 11:10   #26
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Trudno było powiedzieć czy kompani są za, czy przeciw planowi Theophrastusa i Cyrila. Tym nie mniej do przygotowań przystąpili. Pospołu uprzątnęli najgłębszą z piwnic, na miarę możliwości zamietli posadzkę na której obaj uczeni dzierżąc księgę odwzorowali kredą symbole wpisane w pentagram. Ustawili właściwie świece, które jakimś cudem medyk uchował w swej przepastnej torbie. Sznur miał spętać przywołaną bestię. Metaforycznie. Był gotów. Nawet miskę przygotowali drewnianą na krew ofiarną, choć Theo wspominał z rozrzewnieniem piękne ceremonialne naczynia, które w opactwie wykorzystywane były do rytuału. Które później cisnęli do jeziora kryjąc skarb „na przyszłość”. Czy teraz Hans po niego właśnie się wrócił porzucając kompanów i uciekając zawczasu z miasta? Krasnolud z pewnością już po nie nie sięgnie. Zostawili tam skarb a teraz próbowali odwzorować rytuał używając podręcznych narzędzi. Tyle, że księga wyraźnie wskazywała, że nie oprawa a wola gwarantuje sukces. A wolę Cyril i Theo mieli za czterech. Głośno przeczytali słowa inkantacji, którą kazali po dziesiątki racy powtórzyć kompanom, aby w trakcie ceremonii nic nie zakłóciło jej przebiegu. Pozostała sprawa ofiary…


***


Kot, czarny jak smoła, przypętał się nie wiadomo kiedy. Jakby zwabiony czarostwem, które mieli odprawiać. Albo zapachem rosołu na kurze, który wciąż unosił się w piwnicy. Musiał to być ostatni kot w mieście, bo wychudzony był niemal jak szkielet. Ale przylazł sam i rozłożył się przy palenisku. Zastali go tam, gdy wyszli z głębin swej nory gotowi szukać ofiary. Był… miłą niespodzianką. I nawet się nie specjalnie opierał, kiedy wpychali go do jutowego worka. Widać ciepło piwnicy otępiło zwierzaka. Teraz mogli już przystępować do ceremonii.


***


Stali w kręgu wyrysowanym kredą na odkurzonej posadzce dbając o to, by ich stopy nie naruszyły wyrytych symboli. Na to Cyril zwracał szczególną uwagę. Nie mieli dużo czasu na przygotowania, więc też i rytuał wybrali pierwszy niemal w księdze. Najprostszy najpewniej. Słowa inkantacji z trudem przechodziły przez zaciśnięte nerwowo gardło Cyrila. Ale wypowiadał je powoli, wyraźnie, starając się by nie popełnić jakiegoś błędu. W tym co robili błędy mogły być kosztowne. Theophrastus zapalał świece w kolejności, jaka była wskazana na kartach księgi. W rytm monotonnych słów wypowiadanych przez Cyrila. Kot w worku, dzierżony w prawicy przez Semena, miotać się począł i miałczeć przeraźliwie. Oni zaś czuli zimno. Czy to mróz taki zapanował na dworze czy też co innego, nie wiedzieli. Wiedzieli jednak i widzieli, jak szron powoli pokrywa ceglane ściany piwnicy. Tupik ujął worek i powoli dobył zeń miałczącego sierściucha a Gudrun wyjęła sztylet i wspólnie pochylili się nad misą położoną w środku pentagramu. Krew popłynęła wypełniając misę. Słowa inkantacji wibrowały im w głowie…


***

Widział ich strach. Czuł każdy zapach na nowo. Tak dawno nie czuł niczego, że wręcz zachłysnął się tym uczuciem, choć bynajmniej nie pachnieli najprzyjemniej. Słyszał tętniącą im w żyłach krew. Odczuwał ich pragnienia. Niewypowiedziane marzenia i plany. Plany… Pusty śmiech ogarnął jego jestestwo, ale nie pozwolił sobie na tę odrobinę radości. Musiał…


***

„-Kim jesteś i czemu zakłócasz mój spokój?” - głos wypełnił myśl Cyrila tak nagle, że niemal przerwał powtarzaną od jakiegoś czasu mantrę. Choć wiedział, że tego czynić mu nie wolno pod żadnym pozorem.
„-Bądź mi posłuszny!” - rozkazał w myślach de Montmort nie przerywając wypowiadania zaklęcia przywołania. Trudno było mu się skupić. Pot powoli skraplał się na jego czole.
„Czemu miałbym?
„Bo cię przyzwałem i nakazuję ci posłuszeństwo!’
„Kim jesteś, by nakazywać mi cokolwiek?”
„Jestem tym, który cię przywołał. Stworzyłem pięć zasłon i pięć zasłon odwróconych. Ofiarowałem ci krew i chcę dać ci szansę powrotu”
- kropla powoli sunęła po czole Cyrila. Świece jakby przygasły a temperatura spadła jeszcze bardziej. Z ust stojących w kręgu unosiła się para.
„A może nie chcę?
„Chcesz”
„Czego więc ode mnie żądasz?”
„Przybądź przed świtem tam, gdzie złamię jedną z tych świec. Przybądź Przedwieczny i siej zgrozę z której słyniesz. I ustąp, gdy zawołam do ciebie”
„Po cóż miał bym ustąpić? Skoro przybędę to po to by sycić się wami, podłym robactwem!
„Przybądź i bądź mi w tej jednej rzeczy posłuszny a dam ci wolność”
„Nie jestem twoim niewolnikiem!”
„Jesteś spętany, ja cię uwolnię”
„Sam się uwolnię!”
„Obaj wiemy, że nie masz takiej mocy, jesteś spętany mocą zasłon.”

„Nędzny człeku, wypiję twą krew i pożrę duszę!”
„Nie uczynisz tego, nie masz takiej mocy. Ale ja cię uwolnię, bo takie dałem ci słowo. Ty zaś przybędziesz na wezwanie. I nie uczynisz mi żadnej krzywdy, bowiem to ja dam ci wolność!”
„Co potem?”
„Potem uczynisz, co zechcesz…”
„Postanowione!”

Gwałtowny podmuch zdmuchnął świece i naraz utonęli w ciemności. Ich oczy powoli przyzwyczajały się do mroku, który wypełniał piwnicę, rozjaśniany poblaskiem z sąsiednich, oświetlonych pomieszczeń. Zapach siarki wypełniał ich nozdrza. Przeraźliwy ziąb wprawiał w drętwienie członki. Ale wiedzieli, że stało się „Coś”.

I nie do końca byli pewni, czy było to „Coś” dobrego…


***


Nadeszła pora. Uprzątnęli już wcześniej pozostałości nocnych zabaw z czarną magią. Na wypadek, gdyby jednak ktoś tu niuchał. Lepiej było nie pozostawiać śladów. Cyril wziął jedną świecę tłumacząc Thephrastusowi, który do swojego ekwipunku był bardzo przywiązany, do czego mu ona będzie potrzebna. Nie wszyscy podzielali nadzieje, że ta zabawa przyniesie cokolwiek dobrego. Nawet Theo miał wątpliwości. Zupełnie nie rozumiał do czego potrzebny był w rytuale sznur skąpany we krwi. Niby miał spętać przybysza, ale poza smrodem siarki i przeraźliwym ziąbem, nic nie wskazywało na to, że coś tam się zjawiło. Co prawda Cyril streścił swą rozmowę, którą odbył w myślach wypowiadając słowa inkantacji, ale wiadomo to było, czy była to prawda? Ale zebrali wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyli o umówionej porze na spotkanie przeznaczeniu. Zrobili wszak wszystko co było możliwe, by wyjść z tego cało.


***

Brama Północna, a raczej Północne Rumowisko, było takie, jakim zostawili je dnia poprzedniego. Może jedynie barykada urosła o jakieś pół metra. Chłopaki Małego Thoma nie próżnowały. Najeżona sterczącymi we wszystkie strony belkami, ułomkami mebli, umocniona gruzem i ziemią, wydawała się solidnym szańcem na którym można było oprzeć obronę. Nie był to co prawda mur miejski, ale na bezrybiu i rak ryba. Mur oświetlały rozstawione co kilkadziesiąt kroków pochodnie. W ich migotliwym świetle widać było krążących strażników i stłoczonych przy ognisku tych, którzy akurat nie mieli służby. Ludzi Salisbur’ego, Czarnego Jak Noc i Małego Thoma. smętne, wychodzone, wyżłobione nieszczęściem i biedą twarze. Ludzi, gotowych na śmierć. Ludzi pewnych swej rychłej śmierci.

Podeszli pod Północną Bramę wymieniając zdawkowe pozdrowienia i żarty. Humor jakoś nie dopisywał nikomu. Tym bardziej, że w ludziach narastało przekonanie o rychłym, krwawym końcu krwawego powstania. Jednak zacięte twarze nie pozostawiały wątpliwości, walczyć się tu będzie o każdą pędź ziemi. Każdy załom, każdą belkę i każde rumowisko. Bo alternatywą była śmierć. Z tych, lub innych rąk. A o życie trzeba walczyć. Jeśli chce się żyć. Wymalowana na twarzach determinacja nie pozostawiała wątpliwości. Tu będzie rzeź…

Mały Thomas był akurat na kawałku muru, pozostałości po rewolucyjnym zapale niszczenia, wypatrując czegoś za murami. Domyślali się czego. Skinął im wesoło i zawołał „Siądźcie przy ogniu i się ogrzejcie.” Podeszli do ogniska, zastanawiając się, który z jego ludzi to zdrajca w służbie rewolucji? Widzieli również, że chłopaki Salisbur’ego trzymają broń w pogotowiu. Jakby czekając na dany sygnał. Do ataku? Obrony? Przed kim i przeciw komu? Trudno było powiedzieć. Oni musieli zaś w tym wszystkim się odnaleźć.

I właściwie wybrać stronę…


***

5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 20-09-2021, 12:38   #27
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Stanę na czatach , nie chcecie przecież żeby kolejny petent przybył w samym środku rytuału i przedstawił kolejną prośbę, zadanie, misję. – Tupik nawet nie zamierzał przyjmować słów sprzeciwu. Nie chciał mieć z rytuałem nic wspólnego – nawet jeśli miałoby to go później kosztować życie.

Jego wrodzona antychaotyczna natura sprzeciwiała się wszelkim próbom paktowania z demonami. Już nawet nie chodziło o to że było to skrajnie niebezpieczne i zwykle … zawsze kończyło się źle dla paktujących. Prędzej czy później. Po prostu nurzanie się w tego rodzaju magii przypominało nurkowanie w szambie bez nadziei na prysznic zaraz po „kąpieli”

Mimo wszystko nawet z zewnątrz miał wrażenie, że odczuwa to co działo się w środku ich miejscówki. Chłód stał się zimniejszy niż był. Miał wrażenie że palenisko wewnątrz nory przygasło gdyż poblask który dawało na zewnątrz wyraźnie zanikł. Słyszał niewyobrażalny śmiech – lub miał takie wrażenie. Na pewno wyobraźnia płatała mu figle – czemu ktoś miał się tam śmiać nieludzkim głosem? Tym bardziej nie zamierzał schodzić do środka dopóki nie usłyszy wyraźnego ruchu ludzkich towarzyszy. Gdy w końcu zakończyli rytuały Tupik wszedł do środka dając znać że nikt się nie pojawił widział po ich minach, że uczestniczyli w czymś skrajnie nieprzyjemnym. Miał cichą nadzieje że więcej już na takie szaleństwa się nie porwą.


***

Gdy w końcu znaleźli się przy Małym Tomie , Tupik w grypserce dał mu znać , ciesząc się że ma ku temu sposobność. – Gdyby ryby mogły mówić, to by się podusiły pod wodą – zaśmiał się na niby żart, dla rozmówcy jednak był dość czytelny. Ktoś puszcza parę z ust a skrzyżowane palce halflinga dodatkowo świadczyły, że to ktoś od Toma. Nie wiedział czy sprowokuje to zmianę planów. Wątpił. Wiedział jednak że Tom będzie pilnował się bardziej niż dotychczas , a gdy będzie właściwy czas z pewnością oczyści swe szeregi.

Póki co Tupik gotował się jednak do walki, staranie dobrana garść amunicji, umorusana węglem tarcza , miecz i dość dziwny łuskowaty pancerzyk, jakby zdarty z jakiejś bestii – nasmarowane węglem były przez to ciężej dostrzegalne. Ba nawet własną twarz umorusał, po co narażać się na strzały przeciwnika wychwytujące najlepszego procarza w mieście? Wiedział że gdy zajdzie taka potrzeba przycupnięty w zgliszczach powinien się z nimi zlewać. Nie wiedział do końca jak przebiegać będzie walka ale musiał zadbać o dobrą pozycję do ostrzału , łatwą do schowania się gdyby wróg zamierzał zaatakować go wręcz. Wykorzystanie naturalnych przeszkód miało być niemałą pomocą w walce. Komu jak komu ale jemu dość łatwo było się osłonić czymkolwiek…czy kimkolwiek gdyby zaszła taka potrzeba.

Nie zamierzał strzępić języka po próżnicy, nerwowo wyczekiwał rozpoczęcia walk i rozmyślał nad tym czy piwniczni kultyści osiągnęli swoje zamiary i w jaki sposób się one objawią. W tej właśnie chwili żałował że doszło do całego tego rytuału, może i mogło dać im jakąś przewagę w walce, ale za jaką cenę? …


K100: 48, 89, 49, 83, 89

 
Eliasz jest offline  
Stary 20-09-2021, 15:24   #28
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤGudrun nie do końca pojmowała sens słów medyka, dotąd sądząc w swym jak u większości kobiet dość wąskim i niezbyt światłym pojmowaniu świata, że jakoweś demony czy insze nadnaturalne plugastwo tego typu to jeno bajania dla dziatek, stworzone li tylko by powyższe mieć czym straszyć w razie nieposłuszeństwa. Niemniej wnosząc z reakcji reszty kompanów traktowali sprawę nad wyraz poważnie, toteż starała się postępować zgodnie z instrukcjami mądrzejszych od siebie.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤ— Jasny chuj, biednemu zawsze wiatr w oczy, jakby mało nam było tego całego szamba w które żeśmy wpadli. — Rzekła jeno licząc na to, że odrobina krwi rzeczywiście osłabi cholerstwo i uczyni podatniejszym na jej strzały.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤGdy czarostwo dobiegła końca, jęła również gotować się do boju który miał stać się ich udziałem. Wypchała kołczan naszykowanymi strzałami do pełna, po czym jako wprawiona łowczyni za sprawą jakichś porastających przegniłe belki zielonych narośli wymieszanych z śliną, poznaczyła swe lico mazią i popiołem, tak by nawet jeśli tylko na ułamki sekund, dać sobie większe szanse na dostrzeżenie potencjalnego celu, nim on uczyni to samo, po czym poprawiając skórzaną zbroję złożyła modły ku czci Taala, by jej oko nie zawiodło, zaś groty strzał sięgały celu.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤGdy znaleźli się już na miejscu upewniła się tylko czy medyk pamięta o uraczeniu napitkiem adwersarzy i ruszyła wraz z Tupikiem, by zająć dogodne pozycje do strzału, trochę zastanawiając się po co gada Małemu o cholernych rybach skoro mieli go uprzedzić, ale po chwili zrozumiała, że to jakoweś niziołcze sztuczki, toteż postanowiła nie dzielić się uwagami oszczędzając ewentualnego narażenia na śmieszność, zważywszy że dostrzegła wyraz zrozumienia na gębie Toma.
⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣⁣ㅤNie czuła już strachu, tylko tępe pogodzenie z tym co miało nadejść, jak gdyby ilość i wymiar zagrożeń mających nań czekać był zbyt znacznym by móc objąć go rozumem.
k100: 97,76,68,56,50

 
M0n jest offline  
Stary 21-09-2021, 10:37   #29
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen za grosz nie wierzył w słowa medyka. Księga do przewidywania demonów? Zdobyta w opactwie, podczas "przewidywania" demona? Ale Semen był człowiekiem praktycznym. Jeśli demon miał im pomóc w ucieczce to by gotów zaryzykować... choć nie brał na poważnie opowieści jak to potem wszyscy będą ich mieli za bohaterów. Dobry bohater to martwy bohater. Można takiemu pomnik postawić, można opowiadać o jego wzniosłych i mądrych słowach. Baa, nawet można potomków dodać cóż z tego że owi potomkowie z innej matki i ojca, ale są! Któż bohaterowi zabroni?
Dlatego też Semen wolał, gdy sprawa się rozkręci jakoś cichcem przemknąć do wrogiego obozu. A kamraci zapytacie? A z kamratami to ino dobrze się wychodzi na obrazie. Krasnolud, niech go ciort wazmi, połamał topór, obiecywał nowy, krasnoludzki, z jebanymi runami... i co? I niema krasnoluda, niesłownego kurdupla!
A na razie to trza było przeżyć, nie leźć za bardzo w oczy wrogowi.
Stanął koło medyka i zagadnał:
- Ty tak naprawdę z tym bohaterowaniem, czy chcesz normalnie jak człowiek uciec?


67

100-stronna kostka
57

100-stronna kostka
34

100-stronna kostka
11

100-stronna kostka
78

 
Mike jest offline  
Stary 23-09-2021, 18:39   #30
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Bohaterem się zostaje kiedy nie ma którędy spierdalać. My nie mamy. Póki co. Byle przetrwać niezaczepianym, aż walki się w końcu przeniosą gdzie indziej. A potem... jakby tak jeszcze po drodze rannego spotkać na wypadek haseł przy granicy obozów tamtych... - rozmarzył się odpowiadając Semenowi.

***

Medyk spoglądał na Cyrila coraz bardziej natarczywym wzrokiem. Szalony plan (ale szalony mniej niż wplątywanie się w walkę z ludźmi - demon mógł ich oszukać, ale ludzie oszukaliby ich na pewno) wymagał innego zestawu umiejętności niż sam posiadał. Niby z krwią i rycinami miewał do czynienia, ale to jednak nie to samo. W tym co miało się wydarzyć zastąpić maga nie mógł.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172