Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-08-2022, 16:12   #11
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
Kruger zamówił wszystkie z wymienionych przez gospodarza specjałów, po czym usadowił się w kącie sali, z dala od pijanych, hałaśliwych i oblewających wszystko wokół winem woźniców. Poprosił też o przygotowanie pokoju, kąpieli i żelaznych racji na kilka dni do przodu*. Gadaninę zostawił ludziom do tego predysponowanym. Sam średnio odnajdywał się w podobnych sytuacjach, gdyż ze względu na swoją fizjonomię zazwyczaj był traktowany jak bandzior gotów połamać komuś ręce za garść szylingów, lub - przez mniej roztropnych - jak niezbyt rozgarnęty pachołek, którego można spróbować z owych szylingów oskubać.

Po dłuższej chwili pałaszował już łapczywie równowartość posiłków dla dwójki dorosłych ludzi, popijajac wszystko altdorfskim "Złotym Bażantem". Mokry płaszcz przewiesił przez oparcie krzesła. Plecak, kusza i pas z bronią spoczywały w zasięgu ręki. Na wszelki wypadek.


*- ile to mnie w sumie wyniesie?



 
Rodriguez jest offline  
Stary 24-08-2022, 08:39   #12
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
+ w pewnej chwili MG jako gospodarz :)

- Niewychowane chamy - mruknęła tylko Dagmar, odprowadzając wzrokiem pędzący powóz.

Nawet nie zastanawiała się, dlaczego tamtym aż tak się spieszyło, bo i co ją to teraz obchodziło? Najważniejsze, że nie zabryzgali błotem jej i tak mokrego ubrania. Czym prędzej skierowała się z pozostałymi w stronę zabudowań, gdzie po wyjaśnieniu celu podróży zostali wpuszczeni za mury zajazdu. Zapachy dochodzące z wnętrza sprawiały, że kobiecie kiszki zaczynały grać marsza, a widok powozu należącego do innego przewoźnika sprawił, że chwilowo zepchnęła głód na dalszy plan.
- Jest powóz i konie - powiedziała do pozostałych. - Jeśli dobrze pójdzie, może z rana uda nam się zabrać nim w dalszą podróż. Nie uśmiecha mi się pieszo drałować do Altdorfu, zwłaszcza jeśli ta paskudna pogoda będzie się utrzymywać.

Przeszła szybkim krokiem do wnętrza gospody a ta zapraszała by się rozgościć swoim swojskim wystrojem, płonącym kominkiem i oczywiście wspaniale pachnącymi potrawami. Dagmar rzuciła okiem na klientelę, z którą mieli dzielić główną salę i skrzywiła się, widząc, w jakim stanie są już woźnice. Nie rokowało to dobrze na dogadanie się z nimi w kwestii dalszej, wspólnej podróży. Niemniej trzeba będzie spróbować. Na szlachciankę i jej towarzystwo nie zwróciła zbytnio uwagi a dobrze ubranego mężczyznę przy szynku uraczyła jedynie przelotnym i chłodnym spojrzeniem. Była mokra, zziębnięta i głodna i nie miała ochoty na towarzystwo nikogo obcego. Miała nadzieję, że wąsacz nie będzie się przymilał, bo znała takie spojrzenia i zwykle prowadziły do nachalnych i niewybrednych prób zwrócenia na siebie swojej uwagi. Nie potrzebowała tego.

Zrzuciła z siebie mokry płaszcz i poprawiła włosy, słuchając słowotoku gospodarza.
- Pokój wezmę wraz z moją towarzyszką Frederiką. Do tego gulasz, co go tak zachwalasz, dobry człowieku i butelkę wina - rzuciła, po czym wyjęła z wewnętrznej kieszeni kubraka sakiewkę, z której odliczyła kwotę za nocleg, wieczerzę i balię gorącej wody. - Przed gospodą widzieliśmy powóz. Wiesz może dokąd zmierza i kiedy odjeżdża? Potrzebujemy dostać się szybko do Altdorfu.

- Będzie zrobione, droga pani, wszystko podamy najszybciej jak się da, a balia wody będzie czekać na panienkę w wynajętym pokoju - odparł grzecznie gospodarz i przeszedł do dalszych kwestii. - Tak się składa, że dobrze trafiliście. Gunnar i Hultz... ci dwaj wypici woźnice co w kącie sali siedzą, jutro z rana zabierają się do stolicy. Panienka z nimi pogada, może zgodzą się wziąć dodatkowych pasażerów.

- Pogadam, ale dopiero po kolacji. Tymczasem proszę wysuszyć mój płaszcz i obchodzić się z nim łagodnie, bo to wysokiej jakości tkanina - podała karczmarzowi odzienie i usiadła wraz z pozostałymi przy stoliku nieopodal.

Doniesiony niedługo później gulasz rzeczywiście był świetny, choć chleb nieco już sczerstwiał. Nie siedziała jednak w najlepszym lokalu w Altdorfie, tylko w przydrożnej karczmie, więc nie zamierzała marudzić. Za to wino zrobiło na niej bardzo dobre wrażenie - rozgrzewało, było tylko delikatnie wytrawne i nie atakowało podniebienia jak miały to w zwyczaju gorszej jakości trunki.
- Za nas i naszą wyprawę! - Wzniosła toast, gdy jeszcze całą grupą siedzieli przy stoliku.

Kończąc posiłek, zagadnęła akolitę.
- Florianie, przy rozmowie z woźnicami może przydać mi się twoja pomoc. Widząc, w jakim są stanie, możliwe że nie będą chcieli w ogóle zwracać na mnie uwagi, albo wręcz przeciwnie, aż za bardzo. Dlatego twoja obecność będzie mile widziana, również podczas prób wynegocjowania przejazdu do Altdorfu. Jestem jednak za tym, że jeśli zażądają jakichś pieniędzy, powinniśmy zapłacić rano, gdy w miarę wytrzeźwieją. Wcześniej skłonni zapomnieć, że cokolwiek im zapłaciliśmy i będzie z tego niepotrzebny problem. - Zakończyła, a gdy Florian był gotowy, udała się wraz z nim do stolika woźniców.
 

Ostatnio edytowane przez Bellatrix : 24-08-2022 o 09:01.
Bellatrix jest offline  
Stary 24-08-2022, 10:19   #13
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Dzięki przygodzie z powozem Bardinowi udało się jakoś dogonić resztę towarzyszy, tak więc przy bramie do karczmy pierwszy łomotał do drzwi. W środku było ciepło, a wzmianka o alkoholu rozświetliła mu oczy. Zauważył też pijących woźniców. Widząc, że piją wino, zaordynował butelkę dla siebie. Zanim ją otrzymał zdjął z siebie wierzchnie mokre odzienie, a potem ruszył prosto do ich stolika. To, jak tam sobie rozdzielą pokoje, nie miało dla niego znaczenia. Wcale nie był pewien, czy będzie na tyle trzeźwy, by w ogóle do jakiegoś pokoju i łóżka dotrzeć.

- Czołem panowie! Macie coś przeciwko, że się z moją butelką do was przysiądę? Fajny emblemacik, ta zębatka. Dla jakiej kompani pracujecie?

W czasie, gdy reszta jego kompanii zajęła się jedzeniem tudzież planowaniem jak załatwić im transport, khazad zastosował prostolinijne podejście. Może uda mu się zbratać z tymi dwoma, a może nie uda. Jak rozmowa pójdzie dobrze, to i czegoś ciekawego może się dowie, a i może uda ich się przekonać do zabrania ich ze sobą. A jak mu się nie uda, to trudno. Nic złego z tego nie będzie. Ślicznotka będzie mogła swoim sposobem ich przekonywać. Jedno drugiego wszak nie wyklucza, dumał sobie.
 
Gladin jest offline  
Stary 25-08-2022, 07:04   #14
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację

Gunnar i Hultz

Obu rozmawiającym ze sobą głośno woźnicom chwilę zajęło, nim zorientowali się, że przy ich stoliku pojawił się ktoś nowy. Wysłuchali Bardina, marszcząc przy tym brwi, jakby musieli odnaleźć sens każdego słowa krasnoluda w swoich spitych umysłach.

- Jazne, panie krassnolut, kolejna butla sie pszyda *hip* - rzucił wypitym głosem brodacz w kapeluszu z piórkiem.
- Topsze mówisz, Hultz, my się dopierrro roskrencamy. - Zaśmiał się drugi z nich. - S Zembatki jestemy, taka firma przefosowa z Aldorwu.

A potem zaczęli głośno śpiewać jakąś pijacką przyśpiewkę.

"Jak zabawa to zabawa
Tutaj brat pije do brata
Sąsiad do sąsiada
Zaśpiewaj z nami
A potem polej dalej
Bimberek od brata
Wchodzi doskonale
Zaśpiewaj z nami
A potem polej dalej!"

Ucięli nagle, śmiejąc się do rozpuku ze swojej świetnie wykonanej piosenki, po czym Hultz upił łyk wina i zerknął mętnym wzrokiem na Bardina.
- A o so sie roschodzi w ogóle?

Pozostali przysłuchiwali się tej rozmowie, widząc, jak dwórka i jej służka krzywią się jeszcze bardziej na zachowanie woźniców.
 

Ostatnio edytowane przez Quantum : 25-08-2022 o 07:11.
Quantum jest offline  
Stary 25-08-2022, 07:22   #15
 
Jenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Ciepłe światło, miejsce do siedzenia, spania, kąpiel i jeszcze na dodatek strawa… Frederika nie była przyzwyczajona do zbytnich luksusów, właściwie mogłaby powiedzieć, że obecna sytuacja stanowiła dla niej wielki komfort, choć podejrzewała, że dla towarzyszącej jej w pokoju Dagmar mogły to być nawet niewygody…

Skupiła się jednak na sobie. Przekazała odzież do wysuszenia, zostając w stroju, który już nie pozostawiał wątpliwości nikomu, że jest kobietą. Nie to, że był jakiś wyzywający, co po prostu pozbywając się skórzanej kurty, nawet na jej dość płaskiej klatce ostatecznie było widać pewne wybrzuszenie w odpowiednim miejscu.

Dagmar zamówiła już pokój obu dziewczynom i choć dla Frederiki zamówienie balii z wodą do pokoju było aż zbytkiem, tak… po przemyśleniu doceniła tą część, bo na samą myśl zanurzenia się w przyjemniejszej wodzie, aniżeli tą deszczowa, oblewająca ich tak bezlitośnie, było przyjemnie. Pierwszą kąpiel i tak zamierzała oddać pomysłodawczyni, sama skorzystała po niej. Po dość długim pobycie w praktycznie tylko męskim oddziale żołnierzy okrętowych, to i tak były dla niej wyżyny zachowania czystości.

Nim jednak cokolwiek z tych rzeczy, Frederika zamówiła zupę warzywną i jajecznicę oraz kufel piwa do tego. Jadła to z chciwością i łapczywoscią, bez damskich manier, jakie mogłyby jej przystawać. Nie przejmowała się tym. A jadło… nie było najlepszym, co w życiu do ust włożyła, ale dałaby wiele, by choć tak karmili w wojsku. Chwilę delektowała się jeszcze zamówionym piwem, które choć chłodne, to przyjemnym ciepełkiem wypełniało jej brzuch i głowę. A ciut ośmielenia miał się jej zaraz przydać, bo wśród planów reszty drużyny na załatwienie transportu, sama nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Nie każdy musiał to docenić, ale zamierzała zdobyć trochę informacji.

- Pyszne jadło panie gospodarzu, po takim dniu w drodze, nawet nie marzyłam, że coś takiego mnie jeszcze wieczorem spotka. - Zaczęła od połechtania nieco dumy gospodarza, dość szczerze, ale zrobiła to po to, by był bardziej skłonny do dalszej rozmowy. - A ostatnio pewnie ciut większy ruch tu macie, co panie gospodarzu? Nie było to może więcej takich jak my, do Altdorfu zmierzających? Gadali co może ciekawego? - Pytała Frederika gospodarza, pilnie słuchając odpowiedzi i dopytując nie nazbyt nachalnie o szczegóły, jeżeli cosik jej wyjawił.

- Podajcie no jeszcze jedno piwo, wyśmienite, nie to co te szczyny w Nordlandzie, skąd przybyłam... A w drugą stronę, z Altdorfu może też kto jechał? Gadali może, jak droga, czy czasem nie ma jakiś przeszkód, coś się tam gdzieś nie dzieje, coby lepiej było ominąć?

- A tak ciągle o swoje sprawy wypytuje, a co tam u was panie gospodarzu, może co ciekawego ostatnio się dzieje? Jakieś dzieje niesamowite, albo i zwykłe, ale godne powiedzenia? - Dopytywała dalej Frederika, chcąc zdobyć jakieś cenne informacje, plotki.

Następnie, gdy już dwa piwa zaszumiały jej w głowie, nie potrafiła się powstrzymać, by nie spojrzeć w stronę faceta z kartami. Nie on sam ją interesował, bo jasnym było, że znaczniejszym afektem od wejścia obdarował on piękną Dagmar, co już nawet w razie jakiego wyrażenia przez niego chęci romansowania i z nią, było dla niej na tyle uwłaczające, by te zaloty odrzucić na starcie. Ale interesowały ją przede wszystkim karty, podeszła więc do niego z kuflem niedopitego jeszcze piwa.

- Witaj szanowny panie, słyszałam, że lepiej to kartami grać choć we dwójkę, samemu to najwyżej tasować bez ustanku można. Może i przyjmiesz moje towarzystwo do gry? - Jeśli mężczyzna się zgodził, to przedstawiła się, po męsku podając mu dłoń. Zgodziła się na grę w cokolwiek zaproponował, jako zatwardziała hazardzistka, na wszelkich grach spędzająca większość wolnego czasu za służby na okręcie, zapewne i tak znała tą rozgrywkę. Zresztą, w pierwszej, towarzyskiej grze miała zamiar nieco faceta podpuścić i dać mu wygrać. A wtedy… - Masz ci los, przegrałam cholera… ale musimy zagrać ponownie. Może teraz na jakąś stawkę, coby po próżnicy nie marnować kart? - Zaproponowała, wyciągając na stół trzy srebrne szylingi.

Poza tym, zasugerowała reszcie negocjującej przewóz, że w razie potrzeby może wkroczyć do negocjacji, jakby jednak trzeba było podostrzyć. Musiała się tego nauczyć podczas swego ostatniego zawodu, inaczej nie przetrwałaby wśród żołnierskiej, morskiej, jednak głównie hołoty. Czego się nie wstydzi, bo po prawdzie sama była jedną z nich.

W lepszym, bądź gorszym humorze, zaleznie od wyniku gry w karty, oddała się już kąpieli, jeśli Dagmar odbyła już swoją. Równie zadowolona, bądź mniej, oddała jej połowę stawki za pokój i balię. Następnie pozostawał już chyba tylko wypoczynek przed następnym dniem…
 

Ostatnio edytowane przez Jenny : 25-08-2022 o 07:35.
Jenny jest offline  
Stary 25-08-2022, 09:34   #16
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
Bardin wyrwał do przodu i zagadał woźniców jako pierwszy, no a skoro pierwsze "lody" zostały przełamane, Dagmar dołączyła do krasnoluda, by wspólnie z nim wynegocjować ich podróż do Altdorfu.

- Rozchodzi się o to, że słyszeliśmy, że jutro z rana wyruszacie do stolicy i chcielibyśmy się z wami zabrać. Ile taka przyjemność będzie kosztować? Jest nas sześcioro, liczę, że miejsce w dyliżansie się znajdzie - powiedziała, patrząc na pijanych woźniców z założonymi pod piersiami rękoma.
 
Bellatrix jest offline  
Stary 25-08-2022, 09:52   #17
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Bardin nie zdążył jeszcze odpowiednio urobić woźniców, gdy Dagmar pojawiła się u ich stołu. No cóż, wzruszył ramionami. Pomiarkował jednak, że woźnice piją dość dużo. I w głowie mu koncept zakiełkował, żeby jednak samemu się nie rozpędzać. Bo co, jeżeli z rana nie będą w stanie powozu poprowadzić? Wtedy on sam będzie mógł zaoferować pomoc. Na powożeniu wszak się znał, to mógłby go poprowadzić. Trza zamówić trochę jedzenia, żeby treściwy podkład pod wino zrobić. A z butelki wypić mniej, a częstować więcej. A tymczasem nasłuchiwał, jak sobie kobieta poradzi w rozmowie...
 
Gladin jest offline  
Stary 25-08-2022, 18:23   #18
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
- Wolfgang, a ty co taki skapcaniały siedzisz? Co ciebie na szlak ciągnie?
- Co tu gadać po próżnicy? - Odpowiedział Wolfgang dodając w myślach “Za krótko się znamy na zwierzenia” po czym głośno dodał:
- Za długo siedziałem w jednym miejscu. Nie żebym był zmuszony zmienić “klimat” jak to powiadają... Po prostu postanowiłem coś zmienić w życiu i tą zmianą było wyruszenie na szlak. Już mi się udało zmienić swoje życie, bo poznałem Was. - Mówiąc to szarmancko skłonił głową.

* * *

Nie potrzebował nawet wykorzystywać nadprzyrodzonego refleksu ani innych umiejętności nabytych w złodziejskim fachu, aby skutecznie i bez wysiłku odskoczyć przed pędzącym prosto na nich dyliżansem. Nie skomentował tego nawet gdyż w mieście gdzie ostatnio przebywał przez kilka lat podobne rzeczy były na porządku dziennym.

* * *

Karczma miała i tak zbyt wybujałą nazwę na to co Wolfgang już w życiu spotykał, choć “Dyliżans i konie” mogło o palmę pierwszeństwa rywalizować z chociażby “Pod najedzonym grubasem”. Nazwa nieważna, chyba że jest się uczonym badającym absurdy mowy potocznej, a są tacy ludzie, którzy nie mają co innego począć z własnym życiem. Ważne było, że karczma była schludna i sucha, przytulna i ciepła no i serwowano tu przedniej jakości potrawy i napitki. Zamówił dwie kiełbasy z rusztu i jajecznicę. Wyznawał zasadę, jedz kiedy możesz i do syta, bo nigdy nic nie wiadomo.

Dwie złote korony dziennie to było dużo, a przynajmniej na niego. Nie żeby lubił się lenić i brać kasę za nic, bo to było jego pierwsze tego typu zlecenie, ale to było znacznie więcej niż wielu oglądało na tydzień. Poza tym miał jeszcze małą sakiewkę z niewidocznym napisem “na czarną godzinę". Nigdy nie był rozrzutny, gdyż wiedział ile trudu trzeba, żeby zarobić na utrzymanie, nawet - a może nawet przede wszystkim - w profesji złodzieja. Jednak jak już wspomniał postanowił zmienić swoje życie gdy ruszył na szlak i postanowił trzymać się swojego postanowienia.

- Pierwsza kolejka dla wszystkich na mój koszt. Zamawiajcie co kto lubi, a dla mnie i dla mojego nowego towarzysza na szlaku najlepsze krasnoludzkie piwo jakie macie. - Złożył zamówienie Wolfgang przy ostatnich słowach skinąwszy głową Bardinowi.
- Co do noclegu to ja tam się dostosuję, no chyba że zapowiadają się jakieś męskie rozmowy o życiu i śmierci do poduchy i kufla piwa to jestem otwarty na propozycje. - Tym razem wzniósł kielich patrząc na krasnoluda. Znał kilku krasnoludów i wiedział, że to lud uparty, ale też lojalny i honorowy, a te cechy bardzo cenił.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 26-08-2022, 16:08   #19
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Zajazd o prostolinijnej i mało wyszukanej nazwie nie zyskiwał za wiele przy bliższym poznaniu, trwając w swojej przeciętności i zwyczajności. Noclegownie jakimi upstrzone były najczęściej uczęszczane szlaki Imperium były budowane w jednakowym duchu i - jak mogło się zdawać - przez tychże samych budowniczych. Zobaczyłeś jeden, widziałeś wszystkie. Różnice między nimi były zaprawdę minimalne i tylko klientela mogła jako-tako oferować odskocznię od rutyny. Nie inaczej było w "Dyliżansie i koniach", gdzie towarzystwo z Delberz okazało się nie być odosobnione w byciu kolorowymi indywiduami. Może była to kwestia względnej bliskości Altdorfu, samozwańczej stolicy Starego Świata?

Jakby nie było, Florian ciepłe wnętrze powitał z westchnieniem ulgi i słabym uśmiechem, który zbladł gdy właściciel przybytku zaczął mówić i bez cienia wstydu oznajmił ździercze ceny za nocleg. Towarzysze już zaczęli rozdzielać się proponowanymi pokojami, ale akolita miał inne plany. Nie zamierzał wydawać odłożonych szylingów, przeznaczonych na datek dla Wielkiego Hospicjum w Altdorfie, na zbędne mu wygody. Wysupłał więc pojedynczego szylinga z sakiewki przy pasie i podał karczmarzowi-gadule.

- Stodoła mi wystarczy - oznajmił Florian. - Rano prosiłbym o balię na kąpiel, a na teraz misę waszej grzybowej i pajdę chleba. I trochę tego kompotu, gospodarzu. Jeśli macie tutaj kogoś, kto mógłby potrzebować pomocy lub łaski Miłosiernej, wyślijcie ich do mnie.

Razem z nowymi towarzyszami usiadł przy stole, przewieszając przemokły płaszcz przez oparcie i zjadł zaserwowaną po chwili kolację, nie mówiąc za wiele. Na słowa Dagmar przytaknął, obrzucając woźniców krytycznym spojrzeniem. Podreptał w ślad za panną, po drodze tylko z pełnym szacunkiem kłaniając się damie przy stole i rzucając ukradkowe spojrzenie na okładkę czytanej przez młodzieńca książki. Miał tylko nadzieję, że w pijańskim stuporze chłopi nie wezmą go za upiora i nie przyprawi żadnego z nich o atak serca. Inaczej transport diabli wezmą.

- Miejcie na względzie, przyjaciele - dodał do słów Dagmar - że służąc Miłosiernej, znam tajniki sztuki zielnej i świątynny specyfik na kaca może się wam jutro przydać. Wart jest przystępnej, obniżonej ceny, zapewniam.
 
Aro jest offline  
Stary 27-08-2022, 08:51   #20
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Frederika

Twoje słowa na temat jadła i napitku wyraźnie ucieszyły Gustava, dlatego też nie miał problemu, by podzielić się z tobą okolicznymi wieściami. Zresztą, nawet i bez tego by się podzielił, bo gadać to on uwielbiał.

- A było tu ostatnimi czasy trochę gości, tak ze stolicy jak i do stolicy jechali. Różne rzeczy mówili. Dużo się ostatnio dzieje w okolicy. Dajmy na to w Blutboch. Wszyscy się tam pochorowali tak bardzo, że umarli a przed śmiercią na ich skórze pojawiały się czerwone plamy. Nikt nie wie, co się stało. - Gospodarz wzruszył ramionami. - A na drodze do stolicy bandyterka i zwierzoludzie grasują. Nie dalej, jak w zeszłym tygodniu dyliżans tam zniknął. Naprawdę ciężko jest żyć w okolicy i chyba najwyższy czas, by jaśnie panujący nam Cesarz zaczął troszczyć się o zwykłych ludzi. Jak się będziecie wybierać do Altdorfu, to baczcie na okolicę, bo nigdy nie wiadomo, z której strony może się napad zacząć. No i dyliżansem najlepiej, a nie piechotą, bo to kawał drogi stąd.

- A o Teufelfeuer, tej wiosce, to chyba panienka słyszała? Sam znakomity łowca czarownic Fabergus Heinzdork nadzorował spalenie wszystkiego i wszystkich. Do gołej ziemi. Nic się nie ostało. Mieszkańcy ponoć w przymierzu z jakimiś krwiożerczym bogiem byli. Surowe mięso zajadali jak normalny człowiek chleb z rana. Chroń nas, Sigmarze, przed takimi ludźmi. - Przeżegnał się, wykonując znak młota. - W Silberwurt za to jakaś kobieta urodziła dziecko z gadzim ogonem. Tamtejszy kapłan nakazał ją spalić razem ze swoim nowonarodzonym. Złe rzeczy się dzieją, oj złe, a pewnie lepiej już nie będzie.

Po rozmówieniu się z gospodarzem podeszłaś do mężczyzny z kartami. Niemal od razu w nozdrza wbił ci się zapach przyjemnych, męskich perfum. Na twoje słowa uśmiechnął się półgębkiem, patrząc ci prosto w oczy i wciąż tasując karty. Trzeba było przyznać, że palce miał zwinne.
- Oui, z przyjemnością zagram. Właściwie sam miałem to zaproponować waszej grupce, więc dobrze się składa, że wyszłaś z propozycją. - Uśmiechnął się. Miał w sobie coś urzekającego, zwłaszcza, gdy mówił z wyraźnym, bretońskim akcentem.

Zasiedliście do stołu, ustalając, że zagracie w Makao, grę, którą poznałaś jeszcze w dzieciństwie. Phillipe Descartes, jak się przedstawił, ustalił kolejność i rozdał po pięć kart. Tak, jak założyłaś, pozwoliłaś ograć się przy pierwszym podejściu, a propozycja zagrania na pieniądze sprawiła, że Phillipe uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Lejesz miód na moje serce, mon cheri - rzucił, sięgając do sakiewki. Wyłożył tyle samo monet co ty.

W czasie gry opowiadał, że jest byłym sierżantem najemników księcia Parravonu, tylko wojaczka mu się znudziła i zabrał się za zwiedzanie okolicznych krain. Podróżował do Altdorfu, by odwiedzić starego przyjaciela. Przegrał pierwsze dwa rozdania, ale karta odwróciła się przy kolejnych czterech, kiedy zgarnął całą pulę. Choć patrzyłaś mu na ręce, nie byłaś w stanie powiedzieć, czy kantował, czy tylko karta szła mu aż tak dobrze. A oskarżenia, nie mając na coś dowodów, mogły prowadzić tylko do jednego.
- Myślę, że na dzisiaj już wystarczy - powiedział wesoło Descartes, zsuwając z blatu dwadzieścia cztery srebrniki do sakiewki. - Miło było poznać i zagrać, mon cheri. Do zobaczenia jutro przy śniadaniu.

Puścił ci oczko i oddalił się na piętro, uśmiechając zalotnie.

Frederika: - 12ss.



Dagmar, Bardin i Florian

- Hultz, szymaj mie, bo chyba fidze najpikniejszą sikoreczke, jakom żem w szyciu wisiał - rzucił Gunnar, przyglądając się Dagmar. - Myślisz, że może być coś ten-teges…
- Sachowuj sie, stary pijusie. Nie dla kundla kiełbasa.
- Hultz trzepnął kompana otwartą dłonią w tył głowy. Z tej dwójki wyglądał na mniej pijanego. Spojrzał na szermierkę. - W dyliszansie? Sie snajdzie, so ma sie nie snaleść… Swłaszcza, jak czeba pomóc takiej ładnej pani jak pani. Sa przejazd bedzie…

Zaczął liczyć na palcach, co chwilę dokładając jeden. Drapał się przy tym po czole i marszczył brwi - to były zdecydowanie zbyt skomplikowane wyliczenia jak na stan, w którym się znajdował.
- A chuj, niech strace… dwa Karle bendom za całom waszą szóstkę - rzucił w końcu. - Ale zaliczka byś musi. Pani szyniesie dwie butelki wina i interes mamy ubity, jakem Hultz Wagner, woźnica najpa.. najspa… najlepszej firmy przewosowej z Aldorwu! “Zembaaatka”! - Ostatnie słowa wykrzyczał z uczuciem godnym najwierniejszego pracownika.

Po chwili zwrócił się do Bardina.
- Panie krassnolut, no dzie ta flaszka? Bo nam wieczór stygnie. A mosze byś pan, panie krassnolut samówił od Gustava gorzałeczkę na podkładzik pod to winko? Hłe hłe. - Zarechotał i beknął przeciągle a Dagmar aż się skrzywiła, gdy dotarły do niej paskudne, alkoholowe wyziewy z jego ust.

Na słowa Floriana woźnice zaśmiali się głośno.
- Panie blady, my to nie f takich bojach saprawieni - rzucił Gunnar. - Nic nam jutro nie bedzie i szadne specyfiki nie som poczebne.

Wszyscy

I tak płynął ten wieczór. Jedni świetnie się bawili, inni niekoniecznie. W pewnej chwili z zaplecza wleciał do izby czarny jak noc kruk, który przycupnął na jednej z drewnianych belek nad barem i skrzeczał, powtarzając zasłyszane zapewne od gospodarza słowa:
- Tak, witamy, tak szybko nas opuszczacie, jak miło was widzieć, czy może chcecie drogę do pójścia skąd przyszliście? Och oczywiście, że chcecie! A może łyczek kurczaka?

A że robił to niewprawnie, to u jednych śmiech wywoływał a u innych pomruki w stylu: "co za głupie ptaszysko". Czas mijał i główna sala zaczęła się wyludniać. Pierwsza na piętro poszła szlachcianka ze swoją obstawą, za nimi fircyk z Bretonii i nieznajomy wyglądający na uczonego. Wy również udaliście się w końcu na spoczynek, czy to do wynajętych pokoi, czy do stodoły, gdzie Florian zasnął w towarzystwie jakiegoś kota-dachowca, który zmoknięty zwinął się w kłębek przy akolicie i mruczał spokojnie przez sen. W końcu też pijani w sztok woźnice udali się do swojego pokoju na parterze i w karczmie zapanowała cisza, choć kto z lżejszym snem, to słyszeć mógł chrapanie dochodzące z kwatery wozaków.


oc minęła bez żadnych niespodzianek, a kolejny poranek obwieścił kogut gospodarza, piejąc głośno i długo. Zeszliście do głównej sali, gdy pozostali goście już w niej byli. Niedługo później dołączył Florian, zamykając szybko za sobą główne drzwi, coby chłodu po nocy nie wpuszczać do izby. Za oknami, jak okiem sięgnąć malowała się mleczna mgła i czuć było, że jest zimniej, niż choćby jeszcze wczoraj. Gustav na śniadanie przygotował jajecznicę na grzybach, do tego chleb i krowie mleko a kto chciał, to mógł jeszcze wczorajszej, podgrzanej jarzynówki dziabnąć.

Jak można było przypuszczać, woźnice nie pojawili się na śniadaniu, co wywołało oburzenie i zdenerwowanie Lady Izoldy, która chciała jak najszybciej wyjechać, by przed zmrokiem znaleźć się w Altdorfie.
- Rozumiem jaśnie wielmożnej oburzenie, próbował żem ich dobudzić już pięć razy, ale nie daje rady - rzucił służalczym tonem Gustav.
- Jak ty ich szybko nie obudzisz, to ja tam pójdę i zrobię im z dupy jesień imperialną - mruknęła ochroniarka hrabianki.

Gustav pokiwał energicznie głową i zniknął za drzwiami. Po chwili przytachał ze sobą dwa wiadra lodowatej wody i potoczył się w stronę pokoju zajmowanego przez woźniców. Moment później usłyszeliście tylko gromkie, dochodzące zza drzwi:
“KURWAAAA! POJEBAŁO CIĘ, CZŁOWIEKU??!!!”
Gospodarz zjawił się z powrotem w głównej sali z uśmiechem na ustach.
- Udało się ich dobudzić, zaraz będą gotowi do drogi.

Zapewnienie Gustava nie pokrywało się jednak z rzeczywistością. Gunnar i Hultz wyszli w końcu z pokoju, ale wyglądali jak siedem nieszczęść, choć Hultz trochę mniej. Śmierdziało od nich alkoholem na kilometr i szlachcianka wraz ze służką stwierdziła, że woli poczekać na zewnątrz, niż w jednym pomieszczeniu z męskimi świniami. W sumie coś w tym było, bo ledwo wyszła a Gunnar nie wytrzymał i zwrócił zawartość żołądka do pustego talerza zostawionego na blacie szynku przez Phillipe’a Descartes. Wyglądał na całkowicie zmarnowanego.
- Bo pić to trza umić! - Zarechotał Hultz, patrząc na cierpiącego kompana.
- Pierdol się, Hultz - odparł niemrawo Gunnar.

Hultz, który był w lepszej formie (choć również mocno “zmęczony”) spojrzał na Dagmar, potem na Bardina i Floriana. Zastanowił się chwilę.
- Coś mnie świta we łbie, żemy jakiego targu dobili wczorajszego wieczora, nie? - rzucił cicho, łapiąc się za głowę. - Do Altdorfu chcieliśta, jak mnie pamięć nie myli? Na dwa Karle my się umówili, nie? Płaćcie teraz, bo po wczorajszym nam się mała dziura w budżecie zrobiła, że tak powiem.

Zrzuciliście się wszyscy na przejazd a gdy woźnica schował pieniądze do kieszeni, zerknął przez ramię na Gunnara, który stał oparty o szynk i ledwo dychał. Potem przeskoczył wzrokiem na Floriana.
- Panie blady, chyba żeś pan mówił wczoraj, że jakieś ziółka możesz zrobić na kaca- wkurwiacza? Mój kompan to się dzisiaj do tarcia chrzanu nadaje, a nie do prowadzenia wozu. Zrób pan coś, żeby go na nogi postawić. Mi też się w sumie przyda jakieś ziółka wypić, byleby to działało.

Westchnął ciężko, sycząc, gdy głowa dała o sobie znać.
- I tu się problem zaczyna. Bo muszę zaraz wyjechać z tą błękitnokrwistą, a Gunnar się do jazdy nie nadaje. Już raz żem z nim jechał, jak był w takim stanie i ledwo my z życiem uszli. Potrzebuję drugiego na koźle. Panie krasnolud, pan mi wygląda na kogoś, kto z niejednego pieca chleb jadł. Dasz pan radę z końmi? Trzeźwyś pan, dysponowany, dla mnie najlepsze wyjście. Bo i konie trzeba do powozu zaprzęgnąć, a sam nie dam rady.

Frederika

Gdy Dagmar, Bardin i Florian rozmawiali z jednym z woźniców nieopodal, podszedł do ciebie poznany wczoraj Bretończyk, z którym przegrałaś trochę szylingów w karty.
- Czyli będziemy razem do Altdorfu zmierzać? Ciekawie, ciekawie. - Zakręcił wąsa. - Co byś powiedziała, droga Frederiko, byśmy na miejscu poznali się lepiej i spędzili trochę więcej czasu ze sobą? Taka kobieta jak ty i taki mężczyzna jak ja… przyszłość mogłaby wyglądać dużo przyjemniej, oui? - Puścił ci oczko.

Otto i Wolfgang

Siedzieliście przy stoliku, obserwując rozmowę Dagmar, Floriana i Bardina, gdy podszedł do was młodzian, który wczorajszy wieczór w głównej sali spędził nad jakimiś książkami.
- Przepraszam, że panom przeszkadzam, ale mam delikatną sprawę - zaczął spokojnym głosem. - Gospodarz twierdzi, że na szlakach do Altdorfu bandyci i zwierzoczłeki grasują a ja wiozę dla mojego profesora z uniwersytetu altdorfskiego bardzo ważne woluminy, które muszą do niego dotrzeć nienaruszone. Czy byliby panowie tak mili i w czasie podróży do stolicy otoczyli mnie i księgi dodatkową… że tak powiem, opieką? Zapłacę siedem szylingów na głowę, jeśli dostanę się do Altdorfu bez uszczerbku na zdrowiu. Co panowie na to?

 
Quantum jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172