Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2006, 13:22   #11
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
Hej!Zaczekaj na mnie!-krzyknął za nią Cirion-wiesz w ogóle gdzie jest miasto???
Następnie pogalopował za Athariel.Obejrzał się przez ramię ,żeby sprawdzić czy Johan,Morgrim i Vincez też pojechali.Pęd wiatru zerwał mu kaptur z głowy ukazując długie włosy.Wciąż myślał co to był za zwierz ,który zabił konia krasnoluda."O mamo dobrze ,że się oddalamy od tego czegoś,w mieście może ktoś będzie miał dla mnie pracę"-myślał.
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 16-12-2006, 15:17   #12
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
"Ech, czy ja wszystko muszę robic sam? Przecież i tak nas wykryje... pora rozpocząć rytuał".Ciało z ciała. Ciało będące nami. Bez ciała nie powstaniemy, nie żyjemy. Nie istniejemy. Nasza dusza może byc najwspanialsza, ale bez "pojemnika" którym jest ciało, nie zaistnieje. Pentagram pokrył się krwawą czerwienią, w powietrzu zaczęły wirować kawałki skóry, wszystko pachniało krwią... jakby ktoś zdzierał skórę z żywego stworzenia, tkanki, narządy i próbował z tego utworzyć coś człekopodobnego...
Krew z krwi. Krew płynąca w nas. Jeżeli się zbyt mocno wykrwawimy - zginiemy. Dusza z nas uleci, ciało powoli zgnije... W tym czasie ciało zdążyło się mniej więcej uformować, krew zaczęła strumykami krążyc naokoło i łączyć się z nim...
Dusza z duszy. Najważniejsza część nas. Istota bez duszy nie jest istotą. Wszystko ma swą duszę, gdyż bez duszy możemy byc co najwyżej marionetkami magii, nic dodać, nic ując. W tym momencie nic nowego się nie stało, choc... widok dla postronnego widza byłby makabryczny. Twarz, po prawej stronie pokryta skórą, normalna, po drugiej... bez skóry. Powiek. Oko szyderczo wytrzeszczone. Śnieg pulsujący magią, a magia, jak wiadomo, przyciąga Chaos...
Wolna wola... wolna wola ofiarą dla władcy marionetek. Musimy uważać na potęgę naszych sług. Nie mogą miec wolnej woli, gdyż zapewne nas zdradzą. Wolna wola cechuje każdą istotę, choćby i najmarniejszego niewolnika, choc to, czy możemy ją spełniać jest zupełnie inną sprawą... Ciało się w pełni utworzyło, choc... nie widać było w nim żadnych objawów życia. Nic. Całkowita pustka.
Podaj Mi kulę, niewolniku - Warknął Kuglarz. Ciało, gdyż nie można owego "tworu" inaczej nazwać, spełniło rozkaz.
Mag szybkim ruchem zabrał kulę, wskoczył na konia i oddalił się o parę dobrych metrów w stronę grupy. "A teraz... bariera ze szkła!"
-Niewolniku, Władca Marionetek zwraca Ci wolną wolę, a więc i rozum. Masz jednak zadanie. Masz powstrzymać Chaotycznego Łowcę przed rozbiciem szkła. Dac mu chwilę rozrywki. Jesteś w pełni mych sił, może nawet silniejszy, więc daję Ci prezent. Zbliżam się do miasta, każdy lepszy mag wyczuje, iż param się nekromancją ducha, ciała i życia. Całym okręgiem istnienia. Tak więc mam dla Ciebie prezent. - Tu odkroił dolną połowę swego płaszcza. Powstrzymaj na chwilę mocą śmierci istotę stworzoną przez śmierć... - Po tych słowach wskoczył na konia, machnął gestem w stronę istoty i na chwilę skupił moc w rękach wtłaczając ją do kuli powodując, że cała zapłonęła oślepiającym blaskiem i uniosła się na tyle wysoko w górę, żeby reszta drużyny mogła ją zobaczyć... Poczuł przez chwilę, że owa zadymka na chwilę ustała za sprawą ciepła jakie roztaczała Kula, po czym nawałnica śniegu jeszcze zyskała na sile...

Jeżeli przesadziłem - sory, ale musiałem to zrobic, zresztą za sprawą tego przybliżyłem się do mocy opisanej w PM-ie. Postaram się już tak nie robic.
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 16-12-2006, 15:49   #13
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Kapłan nerwowo spoglądał raz na krasnoluda, raz na kuglarza, który rozpoczynał swój dziwny rytuał.
"Oszalał, na bogów oszalał i pozabija nas wszystkich"

Obejrzał się za siebie. Pozostała dwójka kompanów ruszyła naprzód. Patrzyła jak powoli nikną wśród zamieci. Wahał sie czy zostać, czy ruszyć za nimi. Coś co szło ich tropem było coraz bliżej, Johanowi zdawało się słyszeć chrzęst załamującego się śniegu. Strach zwyciężyła nad lojalnością.
-Niech Morr ma Cię w swej opiece.-krzyknął desperacko kapłan, po czym nawrócił i (z krasnoludem lub bez) pognał w kierunku mglistych konturów towarzyszy.


Kedrick trochę dziwne zagranie moim zdaniem. Moja postać jako kapłan Morra widząc to, musiałaby Ci się przeciwstawić i niechybnie któryś z nas by zginął :P Dlatego pognałem za resztą zanim zacząłeś na dobre swój rytuał.
 
Glyph jest offline  
Stary 16-12-2006, 16:17   #14
 
Evandril's Avatar
 
Reputacja: 1 Evandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumny
Nie czekając chwili dłużej, ruszyliście przed siebie. Rumaki, wyczerpane karkołomnym biegiem, brnęły powoli i ociężale przez narastające zaspy. Przez dłuższy czas nic nie zwróciło waszej uwagi. Nagle do waszych uszu dobiegł skowyt, ale nie było to wycie wiatru. Odetchnęliście głęboko mroźnym powietrzem. Wiatr niósł ze sobą charakterystyczny zapach wilka. Zwietrzyły go także konie, parskając niespokojnie. Vincez nie był już pewien czy jego czary odniosą jakiś efekt na tle tak przerażającej aury jaka was dopadła. Było w niej coś nieokiełznanego i niepokojącego, tak jak i w odglosach które kakofonicznie przdzierały się oprzez szalejący wiatr i zamieć. Byliście pewni że coś jest nie tak. Podążaliście wciąż do przodu. Skowyt stał się donioślejszy, wskazywał na onecność stada. Nie zwiastowało to nic dobrego. Wyraźnie zalatywało wam nieprzyjemnym zapachem przemoczonej wilczej sierści. Gdzieś nieopodal - trudno określić jak daleko - grasowała sfora, tak przynajmniej stwierdziła Athariel. Przewlekłe wycie typowe było dla wygłodniałych zwierząt. Śnieg i wiatr rozszalały się na dobre. Kiedy brnęliście przez zaspy, potężny huk wiatru stopniowo zagłuszał skowyt zwierząt. Gdy ten ostatni się urwał, odnieśliście wrażenie że dochodzą was z oddali ludzkie krzyki i rżenie koni. Były jednak stłumione i nie byliście ich do końca pewni. Ogarniało was coraz większe zmęczenie i z trudem odrożnialiście rzeczywistość od wytworu własnej wyobraźni. Zaczynało sie ściemniać, gdy wasze wierzchowce niosły was uparcie naprzód, potykając sie coraz częściej, ale nie tracąc równowagi. Czas i miejsce straciły dla was znaczenie. Dryfowaliście w szalejącej zamieci pozbawieni poczucia rzeczywistości. Przemarznięci i wygłodniali. Wasze ciała były prawie zdrętwiałe. Morgrim stwierdził nawet, że wkrótce nie będzie w stanie usiedzieć na koniu. Kilka chwil później roztoczył się przed wami majaczący w oddali widok małego zamku, czy też magnackiej posiadłości otoczonej murem, wokół której skupiały się niewielkie zabudowania. Budynki rysowały sie tajemniczo na tle nawałnicy: ciemne kontury śmiały się zza przysłoniętych okien smugą światła.

Ze względu na jutrzejszy brak czasu z mojej strony, kolejna aktualizacja dopiero w poniedziałek po 16.00. Mam nadzieję, ze nie jest to wielkim problemem . Dodałem równiez link do "komentarzey" by można było sie łatwie porozumiewać w kwestiach ogólnoosesyjnych.
 
Evandril jest offline  
Stary 16-12-2006, 16:37   #15
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
Może to miasto?Słyszeliście wilki,lepiej wyciągnijmy broń-powiedział,po czym zdjął łuk i wyciągnął strzałę w pogotowiu."Mam nadzieje ,że to miasto".Troszkę się bał a jednocześnie nadzieja ,że te zabudowania to miasto dodawała mu otuchy.
-pospieszmy się i miejmy nadzieję że to miasto.Hej Johan masz jakieś sztuczki żeby sprawdzić co tam jest?No wiesz jakieś abrakadabra lub coś w tym rodzaju.

Do MG-sory ,że takie krótkie posty.Nie jestem zbyt dobry z polaka.
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 16-12-2006, 16:39   #16
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
-Przekleństwo, przekleństwo, i jeszcze raz przekleństwo! Za nami - Chaotyczny Łowca, nieopodal wilki, a tam zam... wiem! - Zakrzyknął głośno. Jedzcie do zamku! - Po czym jego koń runął galopem w jego stronę zamku, mając nadzieję, iż znajdzie w nim jakąś stajnie gdzie mogliby wymienic rumaki lub choćby odpocząć.



Tym razem krótki post, no co, mają byc cały czas molochy?
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 16-12-2006, 16:42   #17
 
imported_Peach's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Peach ma wyłączoną reputację
"Nareszcie jakieś zabudowania...i widać nie opuszczone, skoro majaczy stamtąd jakieś światło", pomyślała elfka dygocząc z zimna. Nie odzywała się do kompanów - tak potężny wicher sprawiał, że i tak nic by nie usłyszeli. "Byle by tylko się ogrzać i coś zjeść...", te myśli nie opuszczały jej głowy. Już nie zwracała uwagi na wycie w oddali. Kątem oka spojrzała tylko czy przy koniu spoczywa elficki długi łuk i kołczan opełen strzał. Przedmioty były na swoim miejscu, a bystre oczy dziewczyny wpatrywały się już w dal. Przez świst wiatru usłyszał głos Vinceza, osłabiony przez potęge tej krainy.
Athariel była przemarznięta i głodna. Prawie nie czuła już nóg i gdyby teraz nastąpił jakiś atak z pewnością straciłaby życie. Nie była w stanie myśleć o niczym innym jak tylko o ciepłym posłaniu i talerzu gorącej strawy. "Im szybciej znajdę się w Middenheim, tym szybciej wykonam swe zadanie. Póki przebywam wsród tych mężczyzn mam to wielkie szanse...", pomyślała i naciągnęła mocno swój zaśnierzony kaptur na głowę. Spięła konia i popędziła na przełaj mroźnej polany ku stojącym nieopodal budynkom.
 
imported_Peach jest offline  
Stary 16-12-2006, 16:54   #18
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
Vincez wreszcie masz rację,pędźmy do zamku bo inaczej tu zdechniemy jak psy-wrzasnął łowcaTeraz miał tylko jeden cel ,aby znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu i odpocząć.Reszta gruby chyba też podzielała jego zdanie.cały czas miał w ręce łuk.Następnie wyszeptał do rumaka-pokaż jaki jesteś szybkii ścisnął go ostrogami.Popędził szalonym galopem za Vincezem.
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 16-12-2006, 17:10   #19
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
-Sztuczki?-zdziwił się kapłan-Pytaj Vincenza to wszak jego domena.
Johan odwrócił się spoglądając na kuglarza. zastanawiało go,co tez stało się tam na tej śnieżnej równinie, lecz skoro uczestnik nie zdradzał ni słowa, postanowił nie pytać. Za wcześnie spisał Tileańczyka na straty.
Tymczasem wszystkie konie dawały swe ostatnie siły by dotrzeć do źródeł światła. Johan również popędził konia, choć ten był wyraźnie w tyle za pozostałą trójką. Dodatkowe obciążenie w postaci krasnoluda robiło swoje. W miarę jak zbliżali się do domostw, w sercu kapłana robiło się cieplej. Nadzieja którą powoli tracił została odzyskana. Wszystko wskazywało, że dotarli na miejsce. Miasto wilka witało ich wyciem swych braci.
 
Glyph jest offline  
Stary 16-12-2006, 17:17   #20
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
-Cholera! Niech będzie przeklęty! - Krzyknął Vincez zanim runął z konia w głęboki śnieg. Czuł się tak, jakby coś urwało jemu rękę, albo przynajmniej stracił w niej czucie. Jego wałach, z niewiadomych powodów, potknął się, złamał sobie nogę (i do tego otwarcie, tak że poplamił sobie płaszcz krwią). Przez chwilę był właściwie całkowicie sparaliżowany, nie mógł ruszyć choćby i palce. "Cóż za ironia losu. Przez całe życie nic poważnego sobie nie zrobiłem, a tutaj chyba mam złamaną rękę, i jeszcze nogi odmawiają mi posłuszeństwa..."
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172