lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Sesja] Charty von Traumberg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/2227-sesja-charty-von-traumberg.html)

Kedrick 23-12-2006 10:37

-A więc się stało. Jesteś gotów, Vincez? Przygotuj się, Iolaosie. Niedługo się zabawimy... - Rzuciła tajemnicza kobieta odziana w czarną, skórzaną zbroję z wijącymi się na niej ozdobnymi, złotymi nićmi. Nosiła delikatne, jedwabne rękawiczki barwy onyksu.

Przerażająco mroczna postać (zwana przez niektórych Mistrzynią Cieni) była jednolicie czarna. Każdy element jej ubioru zdawał się być przenośną nicością. Ochraniająca ją dwójka magów to Vincez Vanderil i Iolaos Dermokaites. Każdy dobrze wiedział kim są, gdyż pojawiali się w gospodzie co dwie godziny i uciszali ewentualne burdy. Pierwszy, zwany Szklarzem, był prawdziwym rzeźnikiem. Podobno zabił całkiem niedawno grupkę Łowców Czarownic. To była krwawa chwila. Jeszcze dzisiaj unosi się w gospodzie zapach krwi. To było zaledwie trzydzieści sekund, a on był ledwie zadraśnięty... Iolaos Dermokaites. Pyrokinetyk. Gdziekolwiek spojrzał i wytężył
umysł - płonęło. Ogień był tak potężny, że nic nie było w stanie jego ugasić...

-Ja ci mówię, że ona się na nas gapi! - Rzekł do swych towarzyszy stary już weteran walk z piratami. Mówią, że jak na kogoś popatrzy... Ten w parę chwil zamienia się w wąpierza, skavena czy inny pomiot Chaosu! - Syknął o wiele ciszej.
-Bzdury wygadujesz, mój panie! W cechu mówią, że ona ma taki wielki, zielony kryształ, zwany... No, jak on się nazywał?... Ach tak, spaczeń! I plotki głoszą, że cały ten Tileańczyk...
-Zamilknij! - Warknął jego przedmówca. Widzisz co on mi zrobił? Uciął mi palec. Ledwie mnie musnął tym swoim szkłem... I ciach! Musiałem pójść do medyka, dobrze, że przez całe życie uzbierałem trochę grosza...

Karczmarz był osobnikiem tajemniczym. Po wzroście można była mieć wrażenie, że to elf, choć jak na przedstawiciela tej rasy byłby stanowczo zbyt otyły. Zakryty kapturem, świadomie zasłaniał swą twarz. Na ścianie nad nim był zawieszony wielki miecz o olbrzymim ostrzu. Tak monstrualny, że walczyć nim mógłby jedynie ogr. Posiadał też... Drobne ząbki, tak, jakby był przeznaczony nie do walki, lecz do piłowania. Obok niego wisiało też parę wypłowiałych gobelinów pamiętających o wiele lepsze czasy.

Sirhill i Eik
Ku Twemu rozczarowaniu, Eik, tajemnicza półelfka opuściła lokal wyraźnie sobie ceniąc spokój, wilgoć i odrobinę chłodu.
Podczas gdy tak sobie gawędzicie, w półmroku na chwilę zabłysły jasnym, zielonym blaskiem tajemnicze, nieludzkie oczy. Niestety zaraz pózniej zniknęły...

Margeritte
Poczułaś nagle mocny chwyt czyjejś silnej, pewnej siebie ręki na swej twarzy, tak, że nie mogłaś ni krzyknąć, ni nic zobaczyć.
-Nie bój się, panienko.... Mamy parę spraw do omówienia, pózniej Cię wypuszczę. I nie myśl, że ktokolwiek nas zobaczy. Stworzyłem iluzję pokazującą, że już opuściłaś ten wspaniały przybytek, a nikt nas nie widzi, więc się nie łudź...
Minęła chwila, po której usłyszałaś odgłos rozstępującej się ściany. Szybkim krokiem twój oprawca zszedł (zdaje się) kamiennymi schodami, i zniósł Cię do czegoś kołyszącego się niepewnie (zdaje się, że w kanałach, gdyż smród był nieziemski).
Nagle pogrążyłaś się w nieprzyjemnej nieświadomości, jakby ktoś uderzył Cię pałką w głowę.
-Co my tu mamy... Ciekawe, cóż to za amulecik... - Wymruczał cicho powoli otwierając twój medalion.

Ingrid

Ku twej uldze nic szczególnego się nie działo, wręcz przeciwnie, ludzie Cię omijali jakbyś była nosicielką jakiejś zarazy. Cały ten elf obserwował Cię, jakby się w tobie zadurzył, lecz, na szczęście, zaabsorbował go ten olbrzym. Jednym słowem - spokój.

Geisha 23-12-2006 12:32

Kobieta nie była niezadowolona z takiego stanu rzeczy.
Przynajmniej było spokojnie, a ostatnio tego właśnie pragnęła najbardziej. Spokoju.
Przez chwilę wpatrywała się w milczeniu w trzymane w dłoni pensy, i po namyśle wstała. Plecak przerzuciła przez ramię - nie była na tyle odważna, żeby zostawiać go bez opieki. Przeciskając się przez ciżbę dotarła do baru i zamówiła piwo. Gdy je dostała, stwierdziła, że jej stolik był już zajęty, tak, jak się tego spodziewała. Rozglądnęła się bezradnie. Miejsc było kilka, ale niestety pustego stolika nie było.
- No i co teraz, malutka? - szepnęła do rękawa. Mała myszka wysunęła na chwilę pyszczek, łaskocząc ja wąsikami. - Został nam... nie, te bandziory nie, ten w rogu.... nie, przy nim w życiu bym nie siadła. Te wieprze pod oknem odpadają... został... elf... i ten drugi.
Nie ufała elfom. Zwłaszcza, że, jak zdążyła zauważyć, ten właśnie przyglądał się jej z uważnie. Może to jednak tylko ciekawość? Nie było tu zbyt dużo samotnych kobiet. Widziała tutaj w sumie jedną, ale ona gdzieś już wyszła... Ingrid rozglądnęła się. Tak, już jej nie ma...Ten duży facet siedzący obok elfa robił najlepsze wrażenie. Skierowała więc kroki w ich stronę. Myszka znów dała nura w głąb rękawa jej płaszcza.
- Witam. Ktoś zajął moje miejsce, gdy kupowałam piwo. Czy mogłabym więc usiąść tutaj? Nie ukrywam, że robicie Panowie lepsze wrażenie niż cała reszta gości. Na imię mam Ingrid. Ingrid Hargersdottir. Mogę się dosiąść?

pannamaslo 23-12-2006 14:59

Poczuła jak obca ręka zaciska się na jej ustach uniemożliwiając wydanie dźwięku i, co gorsza odddychanie. Usiłowała ugryźć przeciwnika, ale chwyt był zbyt mocny. Nie poznała po głosie napastnika, oprócz kilku zaprzysięgłych wrogów "czystości" rasy, nie miała zatargów z nikim. Za nim zdążyła cokolwiek zrobić usłyszała odgłos przesuwających się kamieni. Poczuła jak sile ręce niosą ją w dół, do miejsca ciemnego i wypełnionego smrodem.

Czego ty ode mnie chce..

Uderzenie o podłoże niemal pozbawiło ją przytomności. Jakaś ręka sięgnęła po jej amulet.

-Łapy precz od tego ty...- potem wszystko stało się czarne

Lorn 23-12-2006 19:12

Eik
- Zarobić… - powtórzył za elfem z powątpiewaniem - nie wiem czy tu zarobisz to czego się spodziewasz. W tej knajpie najszybciej można zarobić sztyletem między żebra. Nie wydaje mi się żebyś był zainteresowany – kontynuował swoim czarnym humorem Eik.

- Ja wszedłem tu zupełnie przypadkiem – skrzywił się, co w jego pojęciu było największym uśmiechem do jakiego zmusił się w ciągu miesiąca. – urzekł mnie szyld tego gościnnego przybytku.

- Nic nie umknie bystrym oczom elfa… - skomentował przypuszczenia dotyczące jego kasty - Zaiste, służyłem kilka lat w tutejszych oddziałach najemników, ale teraz… - zawahał się, bo sam nie wiedział, co będzie dalej – właściwie nie mam żadnych planów, a potrzebuje się czymś zająć, żeby za wiele nie myśleć o… - w ostatniej chwili ugryzł się w język, by nie powiedzieć za wiele – tym co za mną.
Na wojnę jednak chyba się nie wybieram –
dodał po chwili namysłu – Mam już dosyć cudzych wojen… chciałbym choć ten jeden raz zrobić coś w reszcie dla siebie. A w ogóle to jestem Eik… Eik Vangalar. – Poprawił się i ściągnął czarne, skórzane rękawice kładąc je na stole przed sobą. Odpiął też podeschniętą trochę pelerynę i położył ją na ławie obok siebie. Wtedy oczom elfa ukazał się, zwisający przy pasie Eika, po lewej stronie, drugi miecz w identycznej pochwie i drugi sztylet do kompletu.

- Oo! My tu gadu gadu, a Twoja przyjaciółka chyba właśnie wychodzi. – kiwnął dyskretnie głową w kierunku wychodzącej kobiety.

Swoje spostrzeżenie dotyczące zielonych oczu, jakie dostrzegł w półmroku sali, zachował na razie dla siebie. Nie chciał wyjść na obłąkanego, gdyby okazało się, że jego towarzysz tego nie zauważył. Na razie obserwował tylko jego reakcję.

W chwilę później ku jego zaskoczeniu, podeszła do nich jasnowłosa niewiasta i powiedziała co jej leżało na sercu..
- Zbyteczna ta długa przemowa, nie możemy przecież pozwolić, by białogłowy mieszały się z tym motłochem. – spojrzał dyskretnie na elfa obserwując wyraz jego twarzy
- Usiądź proszę. Ja jestem Eik, miło mi.

grik 25-12-2006 19:50

- Sirhill - rzucił do obojga - miło mi Was poznać - uśmiech nie zdradzał czy powiedział to z ironią czy szczerze.

W pewnym momencie jego oczy rozszerzyły się lekko i na chwilę zamarł w bezruchu.

- Widziałeś to? - dobrze wiedział, że takie zjawiska jak zielone światełka w kształcie oczu lub inne tego typu zjawiska najczęściej nie są wywołane przez omamy lub chorobę psychiczną osoby. A także to, że nie są one zjawiskiem codziennym w karczmach. Odwrócił się w stronę Eika oczekując odpowiedzi.

Geisha 28-12-2006 11:25

Ingrid podziękowała lekkim skinieniem głowy i usiadła. Plecak położyła na ziemi obok ławy. Starała się nie podsłuchiwać, o czym mówią jej nowi znajomi, chociaż była bardzo ciekawa. Ingrid odebrała solidne wykształcenie i wiedziała, co jest nietaktem. A nietaktem było podsłuchiwanie i wtrącanie się nieproszoną do rozmowy. Piła więc swoje piwo przyglądając się gościom na sali.

Kedrick 28-12-2006 14:00

Słońce powoli zachodziło nad miastem. Chaotycznie rozbity obóz wojskowy pogrążał się mroku, jak i strachu. Krążyły pogłoski, że cesarz oszalał i zebrał olbrzymią armię, całkowicie wyjaławiając kraj.
Tymczasem w gospodzie "Pod Złotym Kowadłem", najwspanialszej w mieście i leżącej blisko przyszłego pałacu, zatrzymał się władca Republiki Reiklandzkiej, Wilhelm. Wynajął wszystkie pokoje oraz alkierze dla siebie i swej świty, klientom zostawiając jedynie główną izbę. Za pokój narad obrał pokój Szafirowy, pogrążony w głębokim półmroku.

Leżąca na stole mapa roztaczała nieprzyjemną dla Republiki Reiklandzkiej sytuację:
-prowincje w posiadaniu Imperium: Wissenland, Averland, Stirland wraz z Krainą Zgromadzenia, Norland i Middenland,
-prowincje w posiadaniu Republiki Reiklandu: Talabekland, Reikland i Hochland.

Car kislevski Władymir IV, obecnie sprzymierzeniec Republiki, skorzystał z okazji spowodowanej dziwnym spokojem oddziałów Chaosu i momentalnie zagarnął dla siebie za pomocą szybkiej kawalerii kozackiej i oddziałów Wilhelma Ostland i Ostermark z władania Dietera.

Na wielkim, drewnianym fotelu o formie tronu siedział, żeby nie powiedzieć "rozwalił się" pretendent do tronu cesarskiego, konsul (nalegał, aby go tak nazywać, gdyż dawał ludziom poczucie wolności, życia w kraju, w którym mają prawo głosu, kraju, który będzie się rozwijać) Wilhelm II. Był wręcz młodzieńcem. Cień przyszłego zarostu dopiero zaczął się pojawiać na jego twarzy, w postaci jasnego meszku. Przystrzyżone wojskowo włosy zdradzały jego usposobienie: surowe, zdyscyplinowane i złowrogie. Czoło owego człeka była niepozornie niskie, tak że czasami pewnym ludziom wymykał się szyderczy uśmieszek. Każdemu wydawało się, że można nim manipulować, ale...

-...oni wszyscy się mylą! - Warknął karczmarz. Dobra, zawieszaj pan to ogłoszenie i zmywaj sie!
Młody parobek skwapliwie wykonał owe polecenie szybko przybijając pergaminy z ogłoszeniami o pracy do słupów karczmy, umieszczając żelazne gwoździe pomiędzy kawałkami kijów (z odległości można byłoby mieć wrażenie, iż to są kości, ale on już dobrze znał tą tawernę) i zawieszając sztywne kawałki świńskiej skóry na gwoździach.

"Ciekawym, o co chodzi. Z tego co mi powiedział, wiem jedynie, że to coś o tym zdrajcy... Cesarzu, rzecz jasna!"

Margeritte

Ocknęłaś się z potwornym bólem głowy. Z trudem się podźwignęłaś i zobaczyłaś potworny widok. Znalazłaś się w środku kanałów, na niewielkiej łódce kołyszącej się na wodzie, samotna i zagubiona, ale to nie było najgorsze... Najgorsza była krew rozsmarowana na ścianach, kawałki ciała wszędzie porozrzucane bez ładu i składu i leżąca przed tobą, szeroko wyszczerzona w uśmiechu odcięta głowa...

grik 28-12-2006 15:13

Eik wydawał się być zamyślony. Oczekując na odpowiedź zwrócił się w stronę Ingrid. Uśmiechnął się.

- Co Cię tu sprowadza? Nie jest to chyba idealne miejsce dla kobiety.

pannamaslo 28-12-2006 16:27

Ból głowy był niewyobrażalny, ale nawet on nie był tak okropny jak widok, który przed sobą miała. Była medykiem, powinna przywygnąć do krwi i ludzkiej smiertelności, ale to, co miała przed sobą doprowadziło ją do mdłości. Wychyliła się za burtę i zwymiotowała. To ją trochę otrzeźwiło.

"Myśl dziewczyno" - powtarzała sobie. "Trzeba się stąd wydostać.". Podniosła się i zmusiła się do wyrzucenia głowy za burtę. Nie znała tego mężczyzny. Rozejrzała się po łódce, czy nie ma przypadkiem wioseł i nagle coś sobie przypomniała...Zaczęła macać szyję w poszukiwaniu amuletu.

Lorn 28-12-2006 16:49

Eik widząc, że elf nie zareagował na jego uwagę o wychodzącej z karczmy przyjaciółce, ponownie zwrócił się do niego.
- Widziałem, jasne że widziałem, - odparł na jego pytanie - możemy porozmawiać o tym wspólnie, jak wrócisz ze swoją towarzyszką.
Nie krępuj się, idź za nią, pewnie chce Ci coś powiedzieć na osobności, poza karczmą, chyba nie pozwolisz kobiecie na siebie czekać. Ślepy nie jestem, przecież widziałem jak ciągle zerkaliście na siebie. Przed Eikiem nic się nie ukryje. –
zaśmiał się szelmowsko, aczkolwiek nie za głośno. – Śmiało kolego, przyprowadź ją do stołu, co będzie tak sama siedzieć na dworze. - Mówiąc to sięgnął ręką głęboko za kolczugę i odliczył z sakiewki parę pensów na kufel piwa. Schował sakiewkę i po chwili popatrzył znowu na Ingrid spokojnie pijącą swoje piwo.

- Żeby nie było, że jakiś potrącony przez los jestem, i ja zamówię sobie jedno piwko, i jeżeli tylko nie będzie to nietaktem, z przyjemnością napiję się z panienką. – tymi słowami zwrócił się do Ingrid.

- Kufel piwa dla mnie. – odezwał się do przechodzącej karczmarki podniesionym głosem przebijając się przez gwar knajpy i położył przed nią na stole odliczone miedziaki. – jedno piwo – powtórzył już ciszej, gdy podeszła, upewniając się, że usłyszała.

– Wieczór powoli się zbliża – zwrócił znów swoje spojrzenie na Ingrid i elfa (o ile ten jeszcze był przy stole) - i trzeba wam za jakimś noclegiem się rozejrzeć, a mnie niebawem do domu wracać. Nie wiem czy wiecie, ale po zmroku obowiązuje godzina policyjna. Spacery nocą po Altdorfie mogą łatwo skończyć się w lochach, a czasem strażnicy podobno potrafią strzelać bez ostrzeżenia. – spojrzał po twarzach towarzyszy, by ocenić ich reakcję na takie nowiny
- Tej gospody nie polecam na noc. Za dużo zwłok stąd wynoszą tylnymi drzwiami.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172