|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-02-2007, 22:48 | #111 |
Reputacja: 1 | Szybkim ruchem ściągnęła z krzesła swój płaszcz i nałożyła go na siebie. -Jeśli masz ochotę na zabawę Esqero, to na pewno nie będziesz długo czekał- mówiąc to nakładała na głowę kaptur i umieściła na plecach swój łuk. "Ile to jeszcze będzie trwało? Nie mam nic przeciwko między żartom przy piwie, ale żeby cały czas..."-pomyślała prychając cicho pod nosem. Dusiło ją to pomieszczenie i w żyłach krew zaczęła krążyć szybciej na myśl o walce z tymi dziwnymi stworzeniami. Swoją drogą pierwszy raz spotkała się z takim przypadkiem i nieco lękała się czy podoła temu nie codziennemu wyznaniu. Milczenie i niewiedza mieszkańców bardzo ją irytowała, a podróż zaczynała dłużyć. -Chodźcie towarzysze, może wreszcie coś nieco przyśpieszy moje serce, bo mam wrażenie, że niebawem z lenistwa przestanie bić... |
03-02-2007, 23:14 | #112 |
Administrator Reputacja: 1 | Gent zniechęcony potrząsnął głową. - Może tak przestaniecie sobie dogryzać - powiedział. - Świetny pomysł z przynętą, EsQuero - stwierdził z przekąsem. - Tylko chyba tej przynęty się pozbyliśmy... Ktoś się jej pozbył... A w siatkę to sobie teraz możemy połapać motyle... - A wy - zwrócił się do Neferi i Murana - zanim wybiegniecie polować na te czarne ptaszki, może pomyślicie trochę o przygotowaniach? Jedzenie, liny, pochodnie... Może trzeba się wspinać, a może łazić po jaskiniach... Skrzydeł nie mam, a spadać nie lubię. Nie mam też oczu elfa i w ciemności kiepsko widzę... - Jak daleko jest do tych gór? - spytał gospodynię. - Możemy dostać jakiś prowiant? Liny? I może jakąś sieć, dla naszego elfa... - I czy - wskazał głową Murana - znajdziemy jakiegoś przewodnika? |
03-02-2007, 23:38 | #113 |
Reputacja: 1 | Wybacz Larch mój pośpiech, ale do licha, mam dość tej bezczynności. Więcej spodziewałam się po tym co mówiła wyrocznia- zdenerwowana chodziła po cvałej gospodzie mrucząc pod nosem przekleństwa o "tym całym artefakcie czy innym irracjonalnym przedmiocie". Przy zdecydowanych skrętach płaszcz falował i przeganiał podłogowy kurz podmuchami powietrza. Mina półelfki była bardzo czytelna. Każdy widział gniew na jej twarzy. Zazwyczaj spokojna, teraz niczym burzowa chmura. Po kilkunastu sekundach przerwała marsz i z impetem odsunęła i usiadła na pobliskie krzesło. -W takim razie postanawiajcie sobie co chcecie. Ja mam tego dość.
__________________ "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w głowach." |
04-02-2007, 02:14 | #114 |
Reputacja: 1 | -Panie Swamp przestan ze wypytywac te karczmarke jak by to była jakas bogini-Splunoł i płynnym ruchem dobył miecza , przesunoł sie do karczmarki i przyłozył ostrze do rozdygotanej grdyki karczmarki.-Tak teraz zatańczymy! pierwsze moje pytanie ! Dlaczego ptaki atakuja tylko wasza wioske , przecierz miasteczko z ktorego przybylismy jest rzut beretem jesli jest sie ptakiem!i teraz powiedz mi jeszcze prooosze- Przeciagał z widoczna irytacja, słowa- dlaczego jesli ptaki porywały tylko zwierzeta schowaliscie sie pod podłoga ?! W co wy chcecie nas wrobic. A teraz tak karz im szykowac prowiant , liny , siec i jeden pojdzie nam jako przewodnik !- wskazał głową jej synów.Czekał z mieczem az uzyskal odpowiedzi.Poczym odwrócił sie w strone ,,gromady,,- a wie ktores z was do cholery gdzie ten obibok cholerny ?Gdzie ulicha ten Nathaniel miał nas prowadzic. ,,Czemu cos czuje ze tylko gdy wyjde te głupki zapłaca za wieczerze i przeprosza za wszystko, moj biedny zoładek,,- wzdrygnoł sie az na mysl o nabrzmiałej prawosci kilkorga z gromadki...
__________________ Zakon nadejście sesji Vengara. Przyłącz się! |
04-02-2007, 12:45 | #115 |
Reputacja: 1 | Alex Czuł w sobie moc i przeczywał że niedługo cos ciekawego będzie się działo. Popatrzył z pogardą na bezsensowne i bezcelowe kłótnie swoich towarzyszy.Jesli tak dalej pójdzie to sie powybijamy zamiast działać pręznie i zwalczać zło. Zastanawiał się ciągle nad tajemniczym ptactwem pustoszącym wioske i wiedział, że pomoc jak najszybciej im się przyda, wstał od stołu, kiwnął głowa na tak w stronę Esquero i Neferi, że zgadza sie wziąśc udział w zastawieniu pułapki na owych dręczycieli, jednocześnie był zły na radykalne postepowanie Esquero w stosuknu do gospodyni, czuł równiez trochę prawdy w tym co mówił do gospodyni.
__________________ Drodzy gracze żeby Vaardanca był zadowolony i żeby można było później wydać książkę na podstawie tej sesji proszę o porządne posty 8-10 linijek i żeby były dobrze napisane ;) |
04-02-2007, 14:44 | #116 |
Reputacja: 1 | Krasnolud zachowywał sie spokojnie ... wydawało się ze słowa mrocznego elfa nie budziły w nim zadnych emocji . Ze krasnoluda ktorego los pchnał na droge smierci byle ylf nie był w stanie obrazic ... Jednak były to tylko pozory ... słowa elfa i jego zachowanie przepełniły czare ... Lekko przygryzł wargi , dłoń sama siegneła po topor ... „no tu po tubie brotku „ pomyślał ... smierc w walce z mrocnym elfem , powinna być dostatecznym odkupieniem jego win ... Gdy ostrze elfiej klingi zbilizało sie do szyji gospodyni dłon krasnluda zacisneła sie mocniej na rekojesci topora ... Elf mowił " Tak teraz zatańczymy! pierwsze moje pytanie ! Dlaczego ptaki atakuja tylko wasza wioske " ... ostrze topora zaczeło zakreslec szeroki łuk ponad głowa krasnoluda ... słowa elfa przestawały docierac do jego swiadomosci ... cos w srodku jego głowy zaczeło szeptac wszyskie obelgi i zarty tego elfa ... przed oczami przemnknely obrazy masakr krasnoludzkich klanow przez ciemoskore elfy dosiadajace potwornych bestii " przecierz miasteczko z ktorego przybylismy jest rzut beretem jesli jest sie ptakiem!i teraz powiedz mi .... " dotarło do swiadomosci krasnluda jakby z bardzo daleka ... jednak teraz juz sie nie liczyło ... co powie mroczny elf ... Teraz nie liczyło sie juz nic ... jedynie topor ktory zmierzał w strone elfiej glowy z gardła krasnoluda wyrała sie głosny , gardłowy okrzyk bitewy krasnoludzkiego klanu Za sekunde ostrze topora miało zagłebic sie w mekkie caiło mrocengo elfa .... |
04-02-2007, 15:09 | #117 |
INNA Reputacja: 1 | Lana jak to zwykła, jedynie przyglądała się wyczynom całej grupy. "Jutro jak wschód, czy też dziś o zachodzie, i tak się w końcu pozabijają." - Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta - szepnęła sobie pod nosem poprawiając znów swoje ciężkie pasy na biodrach.. "Co ten popaprany elf robi?" - pomyślała gdy ten przyłożył sztylet do gardła gospodyni - "Ooo nie...ja nie znam tego pomiotu..." - dodała w myślach i dyskretnie sięgnęła po kusze. W końcu i tak nikt nie zwracał na niej uwagi. W końcu nic nie mówiła.... Gdy naciągnęła już kusze spostrzegła, gwałtowny ruch krasnoluda. Wymierzyła w elfa, i czekała. Jeśli krasnoludowi się nie uda, to ona dokończy jego działa. W razie gdyby ktoś chciał jej przeszkodzić, strzela w niego bezwzględu na to kto to. No chyba że Nathaniel.
__________________ Discord podany w profilu |
04-02-2007, 16:24 | #118 |
Administrator Reputacja: 1 | "I to jego serce Wyrocznia nazwała wyjątkowym" - pomyślał ponuro widząc zachowanie EsQuero. - "Zadaje się, że mieliśmy ratować świat, a nie..." Wstał z krzesła, by powstrzymać elfa. I zatrzymał się w pół kroku. Był za daleko. W żaden sposób nie zdążyłby powstrzymywać krasnoludzkiego topora. W dodatku nie był pewien, czy chciałby zdążyć... |
04-02-2007, 16:26 | #119 |
Reputacja: 1 | Uśmiech pojawił sie na twarzy Esquera.,,No chodz malutki,,- syczała rozpalona jaznia.Cały czasz obserwował odbicie towarzyszy w wielkiej butli wina.Odwrócił sie zwiewnie poczym spojrzal na krasnoluda który brał zamach.Czekał az topór ruszy poczym z gracją przeskoczył w bok kryjąc sie za stołem by nie skosztować strzały elfki.Załozył tarcze poczym przesunoł sie w strone okna by finalnie wyskoczyc przeznie i zagłebic sie w ciemności lasu."Sam zdobęde artefakty nie potrzeba mi głupiego krasnalka i innych"- Biegł uniesiony szczesciem wkoncu był wolny jego krwiorzercza natura zerwała sie z łancuchow teraz nic juz niemogło go powstrzymać.Biegł tak daleko omijajac w ciemnosci drzewa, wkoncu wybiegł na polane i oddychał pelna piersią.Wyjoł delikatnie pióro które znalazł i rozcinajc lekko palec skropił je swą krwią. -Ty ktory władasz tymi bestiami poslij pomnie swe sługi jako bym mógł wstawić sie na twą służbe i zniweczyc plany wyroczni-czekał az cos sie wydarzy...
__________________ Zakon nadejście sesji Vengara. Przyłącz się! |
04-02-2007, 21:49 | #120 |
Reputacja: 1 | Muran Twój topór sięgnął udo Esqeuro raniąc go lekko. EsQuero Poczułeś przeszywający Cię ból w okolicy uda. Upuściłeś miecz, a zwolnienie Twojego uścisku pozwoliło kobiecie uciec. ( straciłeś 4 pkt żywotności). Lana Gdy zauważyłaś, że kobieta może uciec oddałaś strzał prosto w Esquero. Wszyscy W trakcie wzięcia za niewolnika gospodynię, widzicie jak Muran unosi swój topór, raniąc Esquero. Niewiadomo skąd nagle spomiędzy was śmiga strzała, prosto w mroczniak. Nagle zostaje ona odbita i trafia w beczkę stojącą gdzieś w kącie. Pojawił się Nathaniel. Jego wyraz twarzy nie był zbyt wesoły. Wręcz przeciwnie, był wściekły. - Jak wy wybrańcy może stawić czoła komukolwiek, jak nie potraficie opanować samych siebie! Wykrzyknął odbijającym się echem po drewnianych ściana budynku, głos jego długo jeszcze drażnił wasze uszy. - Zastanówcię się nad sobą. Macie tydzień na poprawę się w innym wypadku powrócę jeszcze bardziej wściekły! Ryknął na każdego z osobna. EsQuero Pojawienie się Nathaniela spowodowało odwrócenie uwagi od Ciebie i wymknięcię się przez okno. Ostatnie słowa, które wypowiedziałeś pozwoliły Ci zasnąć spokojnie. Znalazłeś się w ciemnej krainie, gdzie na środku stał wysoki tron. Siedziała na nim postać, ni kobieta, ni mężczyzna. Ubrana była w długą kapłańską szatę o sinej barwie. Wokół postaci stali jej słudzy, cali w niezasklepiających się, otwartych ranach. - Witaj mój nowy sługo. Nazywam się Meloth. Służ wiernie memu słowu, a czekają Cię takie przyjemności jak mnie i wielu innych tu moich wiernych towarzyszy. Powiedziała, grubym bassowym głosem postać.
__________________ Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu! |