|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-02-2007, 11:07 | #161 |
Reputacja: 1 | Krasnolud rozejrzał sie jakby niczego nie rozumiał . Podrapał sie w głowe . Spojrzał na swoj but ... wydawało sie ze nigdy nie zaznał on przygody na drodze .. - Szluk -powiedział rozgladajac sie wokoł nieco nie przytomnym wzrokiem .. - cu siem stało ? . Spojrzał na swych towarzyszy z bezgranicznym pytaniem ... - Mom nadzieje ze nikgou nie uszkodziłem ? - przeklinał w myslach swoja chorobe ... |
12-02-2007, 17:46 | #162 |
Administrator Reputacja: 1 | Larch zerknął zdziwiony na krasnoluda, ale odpowiedział spokojnie: - Nic się nie stało. Wszystko w porządku. Taka uniwersalna odpowiedź wydała mu się najbardziej odpowiednia. Potem spojrzał na Neferi, uśmiechnął się i wstał. - Może zechcesz spocząć u mego boku? - spytał, wskazując rozłożony koc. - Kolacja prawie podana - dodał. Sięgnął po drugi koc i dołożył do pierwszego. - Jestem pewien, że będzie Ci tu wygodniej, niż na stojąco. Uśmiechnął się zachęcająco. - A jeśli się zdrzemniesz, to służę moim ramieniem jako poduszką - dodał wyciągając rękę, by pomóc jej usiąść. - Zapraszam. |
12-02-2007, 18:10 | #163 |
Reputacja: 1 | Nie mogła powstrzymać uśmiechu: -To naprawdę bardzo miło z twojej strony. Chętnie skorzystam z tej oferty, bo po długiej drodze moje nogi domagają się odpoczynku. Na kolecję już chyba też najwyższy czas- powiedziała spokojnie i przysiadła obok Larcha. Wygodne ułożenie uniemożliwiała nieco długa i dosyć wąska suknia, ale i z tym Neferi sobie poradziła. Usadowiła się wreszcie i zwróciła głowę do Larcha: -Teraz nie zostaje nam chyba nic poza czekaniem na te całe ptaszyska, szczerze mówiąc chciałabym mieć to wreszcie za sobą i pójść gdzieś do przodu. W takim tempie daleko nie zajdziemy, a wydaje mi się, że te ptaki to marna poszlaka w naszych poszukiwaniach.
__________________ "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w głowach." |
12-02-2007, 18:19 | #164 |
Administrator Reputacja: 1 | Larch odpowiedział uśmiechem na uśmiech. - Co najmniej połowa przyjemności po mojej stronie - odrzekł. "Mogłaby skrócić tę suknię" - pomyślał. - "Albo jakieś seksowne rozcięcie do pół uda" - uśmiechnął się w duchu. - "Ale ze wspinaczką może mieć trudności..." Nie dając po sobie nic poznać zajął miejsce i sięgnął do plecak po kolejne zapasy. -Czym chata bogata - zacytował stare jak świat powiedzenie. - Ale te ptaki - stwierdził, nawiązując do poprzedniej wypowiedzi rozmówczyni - to jedyne, co mamy. Odwrócił się do Rudigera. - Też się poczęstuj - powiedział - tam jeszcze trochę zostało - dodał, wskazując na plecak. |
12-02-2007, 21:18 | #165 |
Reputacja: 1 | Krasnolud usiadł w rogu sali ... Westchnął cięzko ... miał wrazenie ze cos ważnego umkneło jego uwadze , ale po chwili przestał zaprzatac sobie tym mysli ... jezeli jest sie zabojcą troli wiele rzeczy umyka , gdyż nie jest istotna ... Wyciagnał z plecaka kawałek kiełbasy i na wpoł oprużniona butelke wodki i raz po raz zryzajac kiełbase orpził reszki trunku ... Humor mu sie troche poprawił . No w zasadzie mu sie poprawił ... gdzy wzrok padł na umizgujaca sie do siebie pare ponownie zmarkoniał ... zbyt duzo wspomnien czychało na granicy swiadomosci by chciał zastanawiac sie na sprawamidamsko - meskimi ... Powoli wstał - Idem sie rzujrzec - powiedział siegajac po swoj topór . Zważył bron w dłoni i ruszył w kierunku dzrzwi ... <jezeli nikt go nie zaczepi - wyjdzie na zewnatrz > |
12-02-2007, 22:54 | #166 |
Reputacja: 1 | Muran Wyszedłeś na zewnątrz. Na tle większego księżyca Mannslieba, widniał mniejszy księżyc chaosu Morrslieb. Świecił w swym zielonym blasku spaczenia, niczym ognik, pochłaniający poddające się drewno pod jego wpływem. Gdzieś w oddali słychać było pochukiwanie sowy. Otaczające drzewa wydawały się nadzwyczaj spokojne. Wytężyłeś swój zmysł słuchu. Tak to był ten dźwięk, odbijających się kopyt końskich od podłoża, jakie jedna czwarta mili stąd podążali jeźdzcy. Czuć było zapach ludzi, który poniósł wiatr. Twój zmysł walki nie mylił się. EsQuero Obudził cię warczący Drow, który ostrzagał przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Przebudziłeś. Jednak okazało się, że to Fou Lu nadciągał w blasku płonącej za nim wsi, ciągnął za sobą jakiegoś młodzieńca, który był skrępowany i zakneblowany. Rubinowe oczy twojego nowego przyjaciele lśniły rządzą zabijania i rozlewu krwi. Jego koszula była cała w tym życiodajnym soku wampirów.
__________________ Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu! |
12-02-2007, 23:07 | #167 |
Reputacja: 1 | Krasnolud westchnał ciezko ... Nie ma chwili zeby sie jakis ludz nie przypałetał ... Przez chwile walczył ze soba czy by samemu nie załatwic sprawy jeźców .. Ale doszedł do wniosku ze smierc w takich warunkach nie przyniosła by dla jego imienia wystarczajacej chwały ... Spokojnie zawrocił i otworzył na całą szerokosc dzwi ... - Cuś tu jedzie , na kuniach - powiedział krotko i odwrocił sie w strone coraz głosniejszego tętentu ... , katem oka spogladał na nowo poznaną osobe ... w takich miejscach nie trudno o spotkanie z morderca lub złodziejem ...- Idzieta ? |
12-02-2007, 23:30 | #168 |
Administrator Reputacja: 1 | Larch ze smutkiem w oczach spojrzał na Neferi. - Nawet nie pozwolą zjeść kolacji w miłym towarzystwie - powiedział z żalem w głosie. - Ani pogawędzić - dodał. Wstał i wyciągnął rękę, by pomóc dziewczynie wstać. - Nie wypada zostawiac Muranowi całej przyjemności - stwierdził. Sięgnął po łuk, spojrzał przez drzwi i powiedział: - Kiepsko się strzela w takich ciemnościach. I będziemy musieli przygasić kominek. Mieliby nas jak na patelni... Spojrzał na Rudigera i spytał: - Pomożesz nam, czy... - znaczącym ruchem wskazał okno. Nie czekając na reakcję zwrócił się do krasnoluda: - Ilu ich? Tak na oko? - spytał. |
13-02-2007, 14:25 | #169 |
Reputacja: 1 | Rudiger potwierdził swój udział w obronie chatki nakładając kolczugę i naciągając jej czepiec na głowę. Całości dopełiła czarna tunika, którą zwykła nakładac na opancerzenie. Sprawdził miecz, przypiął pochwę i powiedział: Jestem gotów, mam nadzieje, że wy też. Nie zamierzam was nie doceniac, ale zakładam, że umiecie walczyć? To dobrze, bo ja średnio...Większość czasu w zakonie Morra spędzałem przy książkach. No przynajmniej wiem za który koniec trzymac miecz. Wesołość Doernera wydała się zgromadzonym nie na miejscu, ale on zawsze tak reagował w obliczu stresu. Sylvańczyk dodał: Morze miej nas w opiece - cieszej dodał - i nie zabieraj nas przedwcześnie... |
13-02-2007, 14:44 | #170 |
Reputacja: 1 | Spokój Drow-powiedział bez trosko EsQuero , poczym z pod katura zlustrowal obrazek na którym to Fou Lu targał jakiegos dzieciaka. -Cholera wampir , kto by pomyslal co nie Drow ?-Rzucił w strone wilka poczym ziewnoł i rozciągnął ramiona. -Te ksiąrze ciemnosci , nie mam nic przeciwko na posiłek z takiego mięska ale na boga czy nie mogles go juz podpiec o tam ?-wskazał palcem płonaca wioske- bedzie nam tylko sie wydzierał w niebo głosy- przerwał by ziewnąc nonszalancko , poczym stwierdził ze niema chyba nic do dodania.Obserwowal z zaciekawieniem towarzysza ktory nagle okazał sie bardziej interesujący. -To gotujesz czy smarzysz ? a moze będziesz go ciągnoł jako swój niby bukłak z krwią, wybacz ze bytam poprostu nieznam sie az tak na waszych zwyczajach pijaweczko- EsQuero najwidoczniej wcale sie nie przejoł ,,przypadłościa,, Fou Lu starał sie nie okazywac tego ale bardzo go to wrecz cieszyło.,,Juz widze jak dobiera sie do szyjek tych <splunoł > wybrańcow ,,...
__________________ Zakon nadejście sesji Vengara. Przyłącz się! |