Merchirio przestał dbać o pozory widząc rozróbę na mieście, i bez pardonu wjechał koniem do pałacu, pchając dwóch "strażników" swoją nowiutką kopią. Razem z Corranem i Xardasem wpadł do komnaty cesarza. Była pusta, ale totalnie splądrowana. Kazał Corranowi pilnować konia, po czym wyszedł na balkon przemów do ludu, i zawował: Cesarz powrócił! Jeżeli chcecie żyć, macie uporządkować miasto w ciągu pół roku. Jeżeli nie, czeka was zamknięcie bram, i śmierć z głodu! Wiedział, że podszywanie się za cesarza będzie go drogo kosztować, ale nie miał wyboru. Po tej krótkiej scence wsiadł na swego konia, i ruszył w kierunku ulicy Tysiąca Karczm. |