Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Sesja RPG Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2007, 18:43   #41
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Rudiger

Informacje otrzymane od drzewców były niezbyt interesujące jeśli wziąść pod uwagę to, że zabiły one prawie wszystkich banitów. Bardziej go jednak ciekawił uciekinier, który mimo pogoni zdołał odjechać. Miał nadzieje, że spotkają go na trasie i przekonają do rozmów.
Noc spędzona w towarzystwie żywych drzew była czymś nowym, lecz przebiegła bez problemów. Snów nie nawiedzały żadne zmory czy koszmary. Może to zaleta towarzystwa a może czegoś innego.
Ranek jak zwykle okazał się chłodny, lecz Rudiger był do takich przyzwyczajony. Spakowawszy swój dobytek załadował go na konia, uzbroił się na nowo gotując się do drogi.
 
Dhagar jest offline  
Stary 21-02-2007, 01:27   #42
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Konrad

Mężczyzna był bardzo zmęczony po całym dniu podróży, oraz dużej dawce wrażeń, związanych z drzewcami. Kapłan nie chciał teraz wszystkich zostawiac, jednak nie czuł się na siłach by dalej kontynuowac debatę na temat żywych lasów. Mężczyzna zbliżył się do swego z trudem rozłożonego namiotu i niezręcznie się wśliznął do środka. Człowiek wolał nie ryzykowac nocy bez zbroi, nawet za cenę obolałego ciała.
-Wybaczcie mi moi towarzysze, ale jestem bardzo zmęczony. Myślę, że sprawa drzew może poczekac do jutra, a jeśli się nie wyśpię, jutro logiczne rozumowanie przyjdzie mi z wiele większym trudem niż zwykle. Na prawdę, chciałbym z wami posiedziec, lecz sami wiecie, mój wiek już swoje wnosi i w niejeden sposób ogranicza...- Zakończył kapłan po czym wygodnie ułożył się pod posłaniem... Wygodnie, o ile w ogóle można mówic o wygodzie leżąc w zbroi. Powieki kapłana opadły tak szybko jak on cały po cięzkim dniu. Mężczyzna nawet nie rozmyślał, jak miał zwyczaj czynic każdego wieczora. Człowiek usnął...
**Czeluście piekieł. Czarna otchłań. Niedościgniony mrok. Potworna ciemnośc. Wszystko czego może się bac nie tylko dziecko. Czarna jak smoła pustka, która ogarniała stojącego kapłana. Konrad bardzo chciał uniesc dłonie i na nie spojrzec. Czuł, że ręce powędrowały w górę, jednak ich nie widział. spuścił głowę w dół, by spojrzec na resztę ciała, jednak nic nie widział. Czuł się jakby jedynym elementem odbiegającym od othcłani były jego oczy, których nie mógł sam zobaczyc. Nagle czarnośc i mrok zaczęły się formowac w dziwny byt. Istotę tego mroku i otchłani. Epicentrum, serce, środek. Tak te słowa określały dobrze powstały byt. co raz bardziej humanoidalne kształty zaczęły przypominac człowieka? Nie sylwetka była niższa i chudsza. To był elf. Z pewnością elf, jednak który to elf, mógł byc ludzką formą bezdennej czeluści? Konrad nie mógł się ruszac, jedyne co mu pozostało to obserwacje. Mrok co raz bardziej przypominał elfa, odzianego w chaos, odzianego w zniszczenie i mrok. Elfa, w czarnej jak niczym smoła szacie. Elf był magiem. Zdecydowanie nim był. Konrad to wiedział, nie wiedział dlaczego nie ma ciała, nie wiedział co tu robi, ale wiedział, że elf włada magią, niezwykle potężną magią. Dłonie odzianego w mrok złączyły się, i nagle pojawiła się w nich przedziwna kula. Kula tak czarna jak noc, lub jego niezwykłe odzienie. Elf przyglądał się swej "zabawce" nie zwracając uwagi na nic innego. Nagle jednak jego wzrok skierował się w kierunku, gdzie powinien byc Konrad. Kapłan mimo braku ciała, poczuł dziwną ciepłotę w sobie. Ostatnio czuł się tak gdy był dzieckiem a matka pyłapała go na czymś zakazanym. Elf o nieokreślonym wyrazie twarzy wyciągnął dłoń w kierunku arcykapłana...**
Człowiek zbudził się zdyszany. Była ciemna noc, prawie tak ciemna jak pustka, którą Konrad widział w śnie. Na szczęście widok tak ukochanych gwiazd przyniósł ulgę klerykowi. Mężczyzna przetarł czoło z potu, po czym położył się na plecach myśląc o przedziwnym śnie...
Następnego poranka kapłan wstał z ponura miną. Jego oczy były podkrążone, jakby w ogóle się nie wyspał...
 
Nefarius jest offline  
Stary 23-02-2007, 22:10   #43
 
iron_master's Avatar
 
Reputacja: 1 iron_master ma wyłączoną reputację
Jovin

Krasnoludowi nie chciało się spać, nie pierwsza to jego noc bez odpczynku, na trasie wiele takic musiał przeżyć. otrzepał się z niepotrzbnego kurzu, pomachał trochę toporem mało głów kilku nie strącając z karku po czym uznał, że jest gotów do dalszej drogi.

- No ludziska, ruszajta dupska, nie będziemy tu chyba czekać, aż jakie inne paskudztwo przyjdzie po nas czyż nie? Po co ma się męczyć, nie będzie w stanie nas ubić, a jak my do niego przyjdziemy to i łatwiej mu będzie. - Zaśmiał się szyderczo do siebie. Nie wiedział czemu udziela mu się ten czarny humor, ale lubił go. Był już gotów do podróży.
 
iron_master jest offline  
Stary 24-02-2007, 00:46   #44
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Wszyscy byli już gotowi i wyruszyliście w dalszą drogę. Jechaliście przez drogi, bezdroża, przez leśne ścieżki. Koń za koniem, gęsiego. Każdego dnia wydawało wam się, że świat stawał sie jakiś mniej żywy, ponury, monotonny. Te same drzewa, te same drogi, ci sami obywatele imperium, wieśniacy, u których uzupełnialiście zapasy żywności. Dzieci patrzyły na was z podziwem, marząc by kiedys zostać kimś takim. Nie dość, że posiadacie wszyscy konie to jeszcze jakie piękne zbroje i broń.

Po tygodniu drogi natrafiliście na ślady. Były one bardzo wielkie. Findavariel stwierdziła, że to troll rzeczny. Jovin palił się, by go dogonić i zakatrupić, jednak nie było na to czasu. Droga przed wami była bardzo daleka. W jednej wiosce nawet ktoś próbował was zaskoczyć w nocy i okraść, jakiś miejscowy złodziejaszek, jednak Seifer go dopadł. Został powieszony następnego dnia. Nie trafił na nieostrożnych podróżnych. Łatego łupu nie było.

Elfka oznajmiła wam, że pozostały jeszcze dwa dni drogi. Zatrzymaliście się w tawernie. Dawno już nie mieliście takich dobrych warunków. Odprężyliście się, przespaliście... Następnego dnia jednak obudził was zapach dymu. Coś się paliło...

Wszyscy zaalarmowani wyjrzeliście przez okna. Wioskę ktoś właśnie podpalał.Wszędnie było słychać krzyki ludzi, jęki mordowanych i cięcia brzeszczotów...

Wioska Heaven potrzebowała waszej pomocy. Wy zaś potrzebowaliście się z niej wydostać.Na jedno wychodziło.
 
 
Stary 26-02-2007, 15:09   #45
 
iron_master's Avatar
 
Reputacja: 1 iron_master ma wyłączoną reputację


Jovin

Wioska płonęła. Mieszkańcy byli zabijani bez litości, nawet tutaj było słychać ich krzyki. Normalny człowiek czy nieczłowiek zastanawiałby się nad tym co dokładnie się tam stało, czy to nie aby pułapka, poszukałby mozliwych rozwiązań. Krasnolud nie był normalny.

Szybkim ruchem poderwał swój topór do pozycji bojowej. To był jego żywioł, nic nie mogło go powstrzymać. Nie czekając na innych wybiegł z domu i z okrzykiem - Śmieeeeerć! - popędził w wioskę szukając przeciwników.
 
iron_master jest offline  
Stary 01-03-2007, 16:01   #46
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu


Magnus Lankdorf

Rankiem wszyscy ruszyli w dalszą drogę. Przez większa część podóży nic się nie działo. Dopiero w pewnym momencie natrafili na wielkie slady, które jak się okazało, były sladami rzecznego Trolla. Kiedy tylko krasnokud to usłyszał, cciał natychmiast się za nim udać, jednak zrozumiawszy, ze ich misja jest aktualnie ważniejsza, ruszył dalej z innymi. Po drodze zatrzymali się w kilku wioskach. W jednej z nich w nocy, kiedy wszyscy spali, jakiś podrzędny złodziejaszek chciał ich okraść, ale Seifer skutecznie udaremnił jego zamiary. Nastepnego dnia, owy pechowy złodziej zawisnął na szubienicy. Cóż, Magnus w ramach kary uciąłby mu prawice, ale skoro taka była kara za łamanie prawa w tych okolicach, to nie miał zamiaru się sprzeciwiać. W każdym razie, ten złodziej już niczego nie ukradnie. Zostały im juz tylko dwa dni drogi, postanowili więc zatrzymać się w karczmie, znajdującej się w mieście o miłej nazwie Heaven. Noc w karczmie była miłą odmianą po tylu dniach ciągłej podróży. Magnus poozył się na łóżku i zamknął oczy. Jednak bogowie nie dali mu leczniczego snu, lecz poczestowali go kolejną dawką koszmarów. Cóż, życie łowcy czarownic nie było proste, a to co widział w swym życiu Magnus, mogło by wprowadzić w szaleństwo niejednego wojownika. Przez lata wszystkie te okropności gromadziły się w umyśle łowcy, aż wkrótce zostawiły na nim swe piętno. Od kilku lat śnią mu się juz koszmary, praktycznie bez przerwy, każdej nocy. Próbował już wszystkiego, porszków nasennych, terapii kapłańskich, a nawet narkotyków, jednak nic nie skutkowało. Postanowił więc dać sobię spokój i od tamtej pory zaakceptował te złe sny. Nastepnego ranka obudził go zapach dymu. Coś się paliło i nie było to byle co, bowiem zapach był intensywny. Czym prędzej więc wstał, ubrał się, przyodział zbroję i przypinając sobię miecz do pleców, podszedł do okna. Cała wioska stała w ogniu. Ze wsząd dało się słyszeć szczęk stali i krzyki umierających. Haeven zostało zaatakowane. Nie czekając ani chwili łużej, wziął cały swój bagaż, władował go do pleecaka i wybiegł z karczmy z mieczem w ręku.
~Koniec odpoczynku, czas wziąć się do roboty~
Pomyslał, po czym zaczał rozglądać się w poszukiwaniu tajemniczych najeźdźców.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 12-03-2007, 10:41   #47
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dawno, dawno temu ludzie byli porządni. Słuchali nakazów Imperatora, byli posłusznie wszelkim prawom, jakie służyły dobru i porządkowi w Imperium. Te czasy jednakowoż dawno juz minęły i nawet wspomnienie po nich nie pozostało. Każdy z was, z grupy śmiałków, którzy mieli za zadanie odszukać wielkiego maga zobaczył ludzkość z najgorszej strony. Ci bezwzględni rzeźnicy byli ludźmi. Zakutymi w czerwone zbroje, które błyszczały w słońcu, ale ludźmi.

Krasnoluda ten fakt nie zainteresował wielce. Zawsze nie miał o tej rasie dobrego zdania. Jej przedstawiciele zafrasowali się nieco. Na Rudigiera szał ten miał bardzo zły skutek. Rzucił się ze swoim mieczem na dużą grupę napastników. Wszyscy wiedzieliście, że nie miał szans. Na jego szlaku jednak zostawały poodrywane kończyny i zakrwawione ciała- ulicą popłynęła rzeka krwi...

Niestety to był szał bitewny. W szale bitewnym wojownik przestaje być ostrożny. Dumni wojownicy w czerwonych zbrojach walczyli i ginęli z ręki Rudigiera, rycerza Zakonu Czarnej Pantery. Mistrz Czarnych Panter jednak nagle padł na ziemię z czarnopióra strzałą wbitą w plecy. Po chwili wstał, ale w tym momencie potężne cięcie rozłupało mu czaszkę.

Findavariel krzyknęła. Rozpaczliwie, wibrująco. Wszyscy obecni na placu przek karczmą zakryli uszy na chwilę, ponieważ inaczej nie można było tego znieść. Seifer zaklął po krasnoludzku. Tylko Jovin wiedział w jaki sposób nazwał matki tych, z którymi przyszło wam walczyć. Nawet jak na krasnoludzkie standardy powiedział o nich bardzo mocne słowa.

Łucznik winien upadku Mistrza zakonu padł jak rażony piorunem na plecy. Z jego ust wystawała strzała. Strzała elfki. Kto mieczem wojuje, ten ginie od miecza, on wojował łukiem. W przysłowiach najwyraźniej tkwi mądrość ludu.

Waszą grupę poczeli otaczać przerzedzeni nieco wojownicy. Było ich piętnastu, może dwudziestu. Machali toporzyskami i mieczami i krzyczeli jak szaleni. Dwóch chciało na was zaszarżować od razu, ale jeden dosłownie odleciał do tyłu, rażony toporem Konrada, a drugi mało nie rozleciał sie na dwie części po bezlitosnym cięciu Seifera. Sytuacja była patowa. Oni wiedzieli, żeście nie byle chłopi, a wy wiedzieliście, że ich jest duzo, dużo więcej. Magnus zabił jeszcze jednego strzałą z kuszy prosto w gardło. Nie chciał jej jednak repetować. Przeciwnicy byli zbyt blisko. Gotowi skoczyć na was w każdej chwili.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 12-03-2007 o 15:11.
 
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172