lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Imperium chaosu (nowe) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/2923-imperium-chaosu-nowe.html)

homeosapiens 11-04-2007 16:06

Po zdawkowych przywitaniach każdy z was położył się do łóżka. Te zaś były dość wygodne. Barak tak w rzeczywistości dawniej był dobrym zajazdem, jednak został zajęty przez wojsko. Khel pomyślał, że jego los jest podobnym do waszych, zanim zamknął powieki. Każdy z was trochę się go bał. Miał on przecież świecące oczy, był długouchem i do tego jeszcze magusem. Magia to chaos. Nigdy nie jesteś pewien co z tego wyjdzie. Po Imperium chodziły rózne plotki.

-Jimmy bierz go!
-Spokojnie Taurus, zaraz przyjdzie żołd, to wszystko uregulujemy.
Cały czas słychać było, że obydwoje biegną. Tarus gonił, ale póki co nie doganiał...
-Jimmy aport!
Dziwięk upadającego na ziemię metalu, nikłe drżenie.
-Rozdaj raz jeszcze, zaraz się odegram.
Przez chwilę słychac było jak Taurus sapał gniewnie, ale w końcu się zgodził.
Słyszeliście rozdawane karty.
-Daje na wstęp dziesięć.
-Ja daje twoje dziesięc i jeszcze piętnasćie.
-Podwajam.
-Cha takiś szczwany lis krasnalu? Sprawdzam.
-Nie do wiary. Duża hanza. Ty oszuście!
-Bo zaraz przywitasz się z Jimmim!

Jonny udawał, że nie słyszał.

Potem zapadła cisza. Tego typu scenki zdarzały się dość często w tym oddziale. Nie wyspaliście się, mimo dobrych warunków. Dzień wstał jasny i bezchmurny...

W baraku robiło się coraz głośniej.

Serge 11-04-2007 17:00

Werner Broch

Broch obudził się w paskudnym nastroju i tak mu już zostało. Mimo iż lata tułaczki po świecie nauczyły go odporności na wszelkie niewygody, to łóżko na którym spał było cholernie niewygodne i stwierdził, że już dawno nie był tak padnięty jak po nocy którą "przespał" w koszarach.

Nowi towarzysze nie zrobili na najemniku większego wrażenia, miał nadzieję, że zmieni się to z czasem, zwłaszcza gdy przyjdzie im walczyć, choć jak na razie wolał sam dbać o swoje plecy, w końcu nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Właściwie to nie mógł doczekać się pierwszych rozkazów i ewentualnego działania. Broch nie był z natury spokojny i nie ograniczał się do myślenia o jednym mieście czy lądach znanych ludziom. Miejsca w ktorych był i rzeczy które widział niejednego przyprawiły by o ciary na plecach i utratę zdrowia psychicznego. W sumie i na nim zostawiło to jakieś ślady, a siwe włosy w wieku trzydziestu pięciu lat to nie była normalna rzecz. Ale jakoś nie przejmował się tym.

Mężczyzna podźwignął się z łóżka, po czym szybko się ubrał. Widząc że jego kompani również już nie śpią powiedział:
- Ciekaw jestem co przyniesie nam ten dzień. A co do ekwipunku Falconie, to myślę że nie będzie to szczyt naszych marzeń... - uśmiechnął się sucho.

Przetarł oczy po czym z niecierpliwością oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń.

lotwin 11-04-2007 18:16

Falcon

Falcon wyrwany z snu, przetarł oczy i spojrzał w sufit
- Kurcze nawet spać nie dadzą - powiedział zdenerwowany. Po czym usiadł na łóżku i spojrzał na swoich towarzyszy. Wszyscy już nie spali i o dziwo Werner siedział już ubrany.

Biorąc przykład z najemnika ubrał się, a później przypomniał sobie, co mówili niektórzy strażnicy i żołnierze, których spotkał, z skwaszoną miną
Wstąp do wojska mówili.
Te myśli dodały mu otuchy.

Usiadł na łóżku i rozmyślał co będziemy dzisiaj robić. Pewnie wyślą nas na ćwiczenia, dadzą miecz do ręki i będziemy uderzać w manekiny.
Spojrzał na towarzysz po czym z paskudnym uśmiechem rzekł
- Ciekawe co dzisiaj na śniadanie?

Khel 11-04-2007 18:45

Khel
 
Khel wstał z łóżka i zorientował się, że to jednak nie był sen. Podziękował Bogom za kolejną przespaną noc.

Witam mości panów.

Rzekł do towarzyszy, którzy wstali już ze swoich posłań. Pościelił łóżko i usiadł na krawędzi, zastanawiając się jakie będą pierwsze rozkazy. Nagle przypomniał sobie nad czym zastanawiał sie uprzedniej nocy, przed zaśnięciem. Jego myśli od razu podążyły w tym kierunku. Głowiąc się nad przerwanym w nocy pozytywnymi aspektami bycia w imperialnej armii, oczekiwał na resztę oddziału. Nic nie wymyśliwszy, zagadnął do Wernera Brocha.

Przepraszam za swoje wczorajsze zachowanie na rynku. Mogłem od razu przeprosić, ale nie miałem do tego głowy. Widzisz ostatnie dni były dla mnie dość ciężkie. Mam więc nadzieję, że nie chowasz do mnie urazy.

Khel wiedział, że nie zostawia się nieuregulowanych spraw, kiedyś może go to wiele kosztować. Skończywszy swoje przemówienie zaczął rozpamiętywać stare czasy, oczekując na dalszy ciąg wydarzeń.

Mazurecki 11-04-2007 23:05

Obudził się w dreszczach. Miał sny, lecz nie pamiętach ich. I to bardzo go cieszyło...
Nie chciał powtarzać koszmarów. To było zbyt trudne.
Powoli, z trudem wstał. Ta noc nie była zbyt dobra dla jego, niezbyt już mlodych, kości. Bądź co bądź, miał już czterdzieści osiem lat... Choć wyglądał na trzydzieści pięć.
Ubrał się, i rozejrzał po pokoju. Jego towarzysze już wstali. Khel, ten elfi mag, mówił coś cicho do Wernera. Werner zastanawiał się, jaki ekwipunek jest im przydzielony.
...na śniadanie? - Sens tych słów bardzo go interesowało. Cholera, od kiedy wyszedłem z dworu barona nic nie jadłem! Jestem głodny jak wilk.
Spojrzał na ukochany miecz. Ciekawe, czy oficerowie pozwolą mu zostawić jego starą broń. Ten miecz był w rodzie od dziesięciu wieków... Zwinął go w czasie ucieczki z domu. Wisiał na ścianie, a wyglądał na ostry. Nie chciał go stracić. To moja jedyna pamiątka po moim domu...
Pewnie dadzą nam jakąś papkę, którą nazywają ryżem. - powiedział, i wstał.

homeosapiens 11-04-2007 23:50

Dziwne odgłosy wydawane przez dwóch dość dziwnych dowódców oddziału na chwilę umilkły, gdy wszyscy żołnierze zasiedli wokół stołów. Wielu rzeczy w armii brakowało, ale apetytu nigdy. Kiedy oddział się już posilił starzy żołnierze wrócili do swoich zajęć, a nowo zwerbowani poszli pod komendą Jonnego do cekhauzu. Większość nie miała przy sobie niczego prócz jakiejś podartej odzieży. Tym dawano halabardę, ewentualnie jakąś skórzaną kurtę, dla tych silniej wyglądających. Do wojowników podejście było jednak z grubsza inne. Dowódca rozdzielał w myślach poborowych na tych, którzy padną od razu i na tych, którzy mogą się przydać, czyli umrą trochę później.

Tym sposobem Falcon, jako powszechnie znany wojownik dostał pełną zbroję kolczą. Piękny hełm z dobrej płyty ochraniał jego głowę, z wyłączeniem twarzy. Już nie wyglądał jak gladiator, bardziej jak jakiś dowódca najemników. Wszystko za sprawą Jonnego, który lubił przychodzić, popatrzeć jak walczą niewolnicy i wolni, gladiatorzy. Zapamiętał twarz jednego z ciekawszych bohaterów areny i dzięki temu ów dostał dowód uznania.

Valles otrzymał karwasze, spodnie i hełm z twardej, garbowanej skóry. W połączeniu ze swoją skórzaną kurtą i paroma przeróbkami przyjaznego krawca otrzymał doskonale dopasowaną skórznię. Tylko koszulka kolczą jakoś nie pasowała do kompletu, ale najemnik wolał chronić swoje życie niż ładnie wyglądać.

Werner zaś wybrał sobie ekwipunek sam, z tego co było dostępne. Jonny poszedł nadzorować kolejną uliczną łapankę i jakoś nikt nie miał siły mu się sprzeciwić. Chłopkowie spuszczali tylko głowy gdy on brał co lepszą część zbroi dla siebie. Niestety kompletu już nie było i była to trochę dziwna zbieranina różnych rodzajów zbroi. Płytowe naramienniki, napierśnik, naplecnik, dobrze wykonane kolcze spodnie i pod to wszystko skórznia w dziwnym czerwonym kolorze. Wyglądał by śmiesznie, gdyby nie wyglądał strasznie. Jego surowa twarz dopełniała kompozycji.

Khel otoczony wieloma fuknięciami i nie raz popchnięty otrzymał tylko dziesięć złotych koron zaliczki od armii. W gruncie rzeczy według prawa nie mogli go wziąć do wojska. W sytuacjach kryzysowych prawo nie miało wielkiego zastosowania. Tylko tyle dostał jako rekompensatę za stracenie wolności osobistej i narażenie swojego życia. Tylko tyle i aż tyle.

Wszyscy się rozeszli w swoje strony. Jedni pożegnać się ze swoimi żonami, z dziećmi, przyjaciółmi, inni coś kupić, jeszcze inni postanowili odwiedzić dom rozpusty. Wy również stanęliście przed wyborem.

lotwin 12-04-2007 12:34

Falcon

Z ekwipunku był zadowolony, dostał w końcu pełną zbroje kolczą, inni nie mieli, aż tyle szczęścia, spojrzał na swoich towarzyszy.

Valles w swoim stroju wyglądał fajnie, tylko koszulka kolcza troche nie pasowała, ale co tam to ma chronić jego życie.

Werner z tego co skompletował złożył dość straszny strój. Wyglądał oszałamiająco, a jego twarz mówiła zaśmiej się, a pożałujesz.

Natomiast Khel wyglądał normalnie. Nie dostał nic.... prawie nic, dostał 10 koron zaliczki.

- No to co robimy? - powiedział Falcon do towarzyszy.
Nim otrzymał odpowiedź sam powiedział
- Ja ide na rynek rozejrzeć się troche, zajrze też pewnie jeszcze na chwile do kowala i do karczmy na dobre piwo. Później może wam tego brakować -powiedział po czym dodał - Chodźcie nie stójcie tak, musimy trzymać się razem jeżeli później mamy sobie ratować skóry.... chyba, że macie lepszy pomysł?

Khel 12-04-2007 13:55

Khel
 
Dobrze prawisz.

Rzekł Khel do Falcona. Znakomicie zdawał sobie sprawę, że w obliczu wojny jednostka się nie liczy. To, co pozwala na zwycięstwo to taktyka i ilość żołnierzy. Khel już w tym momencie zdawał sobie sprawę, że jeśli stanie im stanąć do walki to lepiej mieć za plecami przyjaciół niż wrogów. Dlatego starał się zjednać sobie kompanów, z którymi przyjdzie mu dzielić najbliższy czas. Wiedział też, że jako elf, był postrzegany gorszym od reszty kompanii.

Chodźmy. Jeśli nie poznamy się teraz, to może nie być już na to czasu. A musze powiedzieć, że interesuje mnie historia tak zacnych ludzi jak wy.

Uśmiechnął się szczerze do nowych znajomych. Jego myśli były jednak odmienne, wiedział, że może uciec, ale czy naprawdę tego chciał. Może wojsko było miejscem, do którego najbardziej pasował. W końcu miał rodzinę, której nigdy nie poznał.

Mazurecki 12-04-2007 16:30

Tak jest! To jest to, czego nam trzeba! - zawołał Valles. Trzeba ostatnie wolne chwile spędzić poznając się przy piwie, jeśli dobrze się poznamy, będziemy wiedzieć kto komu ochrania tyłek! Chętnie do was dołączę. - dodał.
Napradę tak myślał. Ktoś, kogo dobrze się zna, gdy zna się jego dobre i złe strony jest lepszym sprzymierzeńcem niż zagon pancerny.
Spojrzał na towarzyszy.
To jak z tym piwem? - spytał. Werner, idziesz z nami? Nie daj się prosić! Ani chybi w boju poznanie się będzie przydatne. Poza tym - rzekł z uśmiechem - ty pewnie też łykniesz czegoś mocniejszego. Patrzył z oczekiwaniem na wielkiego najemnika.

homeosapiens 14-04-2007 23:46

Wszyscy poszliście więc do karczmy. Zamówiliście Piwo i usiedliście przy stole. Karczma była nadzwyczaj gwarna, choć wam-wojakom, ustąpiono miejsca. Po części ze straczy, acz może i po części z szacunku.
-opowiedzcie coś o sobie. Chociaż czekajcie, ja najpierw opowiem. Całe życie byłem na wojnie. Kiedyś nawet dowodziłem spora armię. Skończyłem tutaj, gdyż straciłem to wszystko razem z moją ukochaną. Ona, odeszła
Tutaj nastąpiła krótka przerwa, łzy wstąpiły na oblicze Wernera. Była to ostatnia rzecz jakiej Khel po nim się spodziewał...
tak nagle.
Podniósł głowę i obrócił wzrok na was.
No dobra dosyć o mnie. Tak w skrócie to wszystko.
Jego spojrzenie mówiło wam, że chce się czegoś dowiedzieć. Wy zaś wiedzieliście, żę nie ma złych zamiarów. Był prostolinijnym człowiekiem.
Dziewki służebne, które was obsługiwały jakoś dziwnie palrzyły się na
Vallesa, w pewnym momencie mógłby przysiąc, że jedna musnęła go piersią w ucho, podczas nalewania piwa. Przypadek? Raczej nie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172