Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Sesja RPG Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2007, 10:47   #21
 
lotwin's Avatar
 
Reputacja: 1 lotwin nie jest za bardzo znany
Falcon

- Jeśli chodzi o mnie od urodzenia mieszkam tutaj w Middenheim. Mój ojciec mnie nauczył walczyć szkoda, że już zmarł.... - przerwał na chwile Falcon by uczcić ciszą swojego ojca, po czym już z nową werwą mówił dalej - Pewnego dnia poszliśmy z kolegami na arene, zobaczyć jak ćwiczą gladiatorzy, ich trener zapytał nas czy chcielibyśmy też spróbować.... cóż zrobić, spróbowaliśmy.
Zmierzyliśmy się z nowymi gladiatorami, jeszcze niedoświadczonymi, ale my też nie mieliśmy żadnego doświadczenia. O dziwo to była moja pierwsza wygrana walka. Po tym zostałem gladiatorem, można rzec, że oczkiem w głowie sławnego Markusa Aureliusza, trenera gladiatorów.


Falcon spojrzał na każdego po kolei, chciał coś wyczytać z ich twarzy, ale nie umiał... upił łyk piwa, po czym powiedział:
-No to może ktoś inny coś powie o sobie
 

Ostatnio edytowane przez lotwin : 15-04-2007 o 10:49.
lotwin jest offline  
Stary 15-04-2007, 19:00   #22
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Khel

Khel popatrzył na towarzyszy i po chwili ciszy zaczął mówić.

Sam nie jestem pewien skąd pochodzę. Przez wiele lat próbowałem to ustalić, ale bezskutecznie. Pierwsze wspomnienia które przychodzą mi na myśl to wczesna młodość, kiedy chwytałem się wszystkich zajęć, żeby przeżyć. Trwało to sporo czasu. Pewnego słonecznego dnia szedłem ulicami Aldorfu, kiedy spostrzegłem znakomity łup. Szlachcic miał przytroczoną do pasa brzęczącą sakwę, sam prosił się o uwolnienie od tego ciężaru. Nie zastanawiałem się długo. W momencie, w którym dotknąłem sakwy człowiek chwycił mnie za nadgarstek i próbował zabić magią. Zaklęcie choć udane nie zrobiło mi krzywdy. Człowiek ten okazał się czarodziejem i zamiast wydać mnie w ręce władz wziął ze sobą. Od tamtego czasu studiowałem woluminy i poznawałem arkana magii w świątyni Vereny. Pewnego dnia mistrz oznajmił mi, że muszę wyruszyć w drogę. Powierzył mi wtedy zadanie, które musiałem wykonać. Po kilku latach podróży po świecie, udało mi się wykonać zadanie. Mimo iż mistrz obiecał skontaktować sie ze mną kiedy skończę, nie zrobił tego. Kilka dni temu znalazłem go martwego w jego własnym domu. Ślady wskazują, że była to robota zawodowców. Wczoraj kiedy znaleźliśmy się na placu postanowiłem go pomścić, a resztę sami znacie.

Khel skończył, pociągnął duży łyk piwa i spuścił głowę. Pomyślał chwilę nad swoją wypowiedzią i poczuł się strasznie bezradny. Mistrz myślał o nim w ostatnich minutach swego życia, czego dowodem była licencja, a on nie mógł go nawet pomścić. Był zły na samego siebie i na swoją bezsilność.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 16-04-2007, 21:47   #23
 
Mazurecki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwu
Odepchnął lekko, ale stanowczo służebnicę. Nie miał czasu i ochoty na swawolenie.
Valles Marineris aep Fatehod... To moje pełne imię. Niech was nie dziwi to "aep", mości panowie, to tradycje południowej szlachty... Tak, szlachty! Bez min, panowie! Żem wojak najemny, nie znaczy, żem w rynsztoku urodzony. Gdzie ja byłem... A, szlachta. Żem na dworze urodzony, na wiele mi się nie przydało, prócz tego miecza, i herbu Trzech Kruków na tarczy. Miecz tak czy inaczej ostry, przywiązałem się. Kruk się zwie. Już jak małoletni byłem, w moich rękach w walce błyskał. Niejedną głowę obciął, niejedno życie odebrał... Zwinąłem go z dworu, po ataku głodnych wilków. Nieurodzaj był, w moim dzieciństwie, ale rodzina miała zapasy. Wilki chyba po prostu je wyczuły, ja wiem... Tak czy inaczej, wdarły się na dziedziniec nad ranem, i zaczęły zabijać. Ja się wyratowałem, bo akuratnie z mieczem na plecach przez okno umykałem przed gniewem ojczulka. Uciekłem, spotkałem grupę ludzi... Przyłączyłem się do nich. Później rozpoznałem, żę grasanci oni byli. Ale zdążyli mnie nauczyć obracać żelazem. Nauczyć walczyć. To w tych czasach było najważniejsze. Czasy cięzkie były. A że bandyci oni byli... Imperialni się na nich zasadzili. Znów żem się wyratowałem, ani chybi szczęśliwa gwiazda. Zostałem najemnikiem. Brałem zadania tylko od baronów, ubogich na mnie nie było stać. Słyszano bowiem już o mnie. Znali szajkę w której rabowałem, i wiedzieli na co mnie stać. A Imperialni nic mi nie mogli zrobić, bo amnestia była i skorzystałem.
Resztę już znacie... Po wykonaniu kolejnego zadania przybyłem tutaj, do Middenheim. Na placu zostałem przydzielony. Przyszłości przepowiadać nie umiem, więcej nie powiem. Nie przywykłem z gęby robić cholewy.

Rozparł się wygodnie w krześle, łyknął piwa i spojrzał na kamratów. Skończył swoją opowieść.
 
__________________
"Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"

Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 03-07-2007 o 01:25.
Mazurecki jest offline  
Stary 16-04-2007, 23:19   #24
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dziewka ujęła się pod boki i odeszła obrażona. Za chwilę dolać wam przeszyła inna, widocznie lepiej z afektem ku Vallesowi się kryjąca lub na jego uroki niepodatna. Nic już więcej wam nie przeszkadzało.

-Widzę żeś twardy chłop, skoroś tyle przeszedł i nielichyś. W armi przeda się taka drużyna chwatów jak my. A może i trafimy do jakiejś generalicji lub kto wie? Może wojna będzie dla nas miast śmiercią, wybawieniem? Obaczym.

Przy ladzie ktos postawił kolejkę dla wszystkich. Rej i rejwach wśród miejscowych pijaczków wiodła młoda rudowłosa dziewczyna. Chłopka zapewne. Słysząc jej niewyszukany dowcip nawet i Werner zachłysnął się piwem. Tak powoli mijały wasze ostatnie chwile przed wojskowym drylem.

Zaczynało się już sciemniać na zewnątrz. Głosy z ulicy były coraz cichsze. To karczma nie dawała spać całej okolicy. Z tego głównie powodu okolica była średnio zamieszkała, jak mawiali urzędnicy i wyludniona, jak twierdził każdy kto był przy tej przecznicy.

Zrozumieliście, że jeżeli ktoś jeszcze chce cos dzisiaj załatwić, to należy się stąd zabierać.
 
 
Stary 17-04-2007, 20:22   #25
 
lotwin's Avatar
 
Reputacja: 1 lotwin nie jest za bardzo znany


Falcon

Lekko zgaszony, z rozmażonymi oczyma wpatrywał się w kufel.

Czego będe mógł się spodziewać po swoich towarzyszach? - zadał sobie w myślach pytanie.
Mag i dwóch najemników..., cóż na pewno będzie z nimi ciekawie

Falcon otrząsnął się ze swoich myśli i powiedział:
- Dobra, jeżeli jeszcze chcecie gdzieś iść to chodźmy, bo już zaczyna zmierzchać. Może chcecie uzupełnić ekwipunek to tutaj nie daleko jest sklep. Ja nic nie potrzebuje.... Zdecydujcie się albo wracamy do naszych "koszar" - powiedział i spojrzał na swoich towarzysz, ciekawy był gdzie ich los zagoni.
Wstał...
 

Ostatnio edytowane przez lotwin : 18-04-2007 o 17:24.
lotwin jest offline  
Stary 17-04-2007, 23:32   #26
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze


Khel

Khel spojrzał na Falcona i zrozumiał, że ma rację, trzeba się zbierać. Khel potrzebował kilku drobiazgów. Miał nadzieję, że w sklepie znajdzie je bez problemu.

Potrzebna mi oliwa do lampy, dzwoneczek, strzałka, masło i trochę puchu - Wyrecytował Khel - Zbierajmy się więc, jeśli mam coś z tego jeszcze dostać.

Khel dopił piwo i zaczął zbierać się do wyjścia. Zastanawiał się cały czas nad tym co powiedzieli jego towarzysze. Bez wątpienia są wprawieni w bojach, ale czy mają silne charaktery i czy są rzeczywiście oddani. Ciągle nie opuszczały go wątpliwości co do jego dalszego przeznaczenia. Wątpliwości było z czasem coraz więcej, a odpowiedzi coraz mniej. Khel był skołowany i nie był pewien, co należy zrobić dalej. Powróciły myśli o wydostaniu się z tej całej kabały, wiedział jednak, że sam tego nie dokona, a obecnie nie mógł jeszcze polegać na swoich towarzyszach. Przynajmniej na razie....
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 19-04-2007, 15:40   #27
 
Mazurecki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwu


Nie mam żadnych wakatów w ekwipunku, aktualnie nie mam co robić. - powiedział Valles. Ale samemu wracać do koszar będzie nudno, pójdę z wami po te "drobiazgi". Khel, po jaką cholerę potrzebne ci strzałka, dzwoneczek, masło, puch? Ciekawym wielce co też raczysz z tym robić. Czary będziesz odprawiał? Czy może zmajstrujesz nam jakąs machinę piekielną?
Wstał, rozprostował kości i odstawił kufel.
Chodźmy.
 
__________________
"Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"

Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 03-07-2007 o 01:25.
Mazurecki jest offline  
Stary 19-04-2007, 15:46   #28
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Zdecydowaliście poczekać jednak na maga, gdyż zdobycie wspomnianych komponentów magicznych nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Po chwili byliście już spowrotem w koszarach. Nazajutrz był wymarsz, o czym wszyscy dobrze wiedzieli. Wśród nowych nabytków oddziału nie było zanadto śmiechu, ani głupich przyśpiewek. Wszyscy byli śmiertelnie poważni i przerażeni. Plotkowano o wielkiej armi chaosu z północy trzęsąc zębami...
 
 
Stary 20-04-2007, 13:59   #29
 
lotwin's Avatar
 
Reputacja: 1 lotwin nie jest za bardzo znany


Falcon

Szedł wyprostowany rozglądając się wokoło.
Widział armi złożoną z ludzi przypadkowych z ekwipunkiem często niekompletnym, a czasem wręcz zabawnym.
Obok szli nowi towarzysze Falcona, Khel, Valles oraz Werner. Szli w jakimś skupieniu, może było to przerażenie...

Słyszał to co mówili inni, że armia chaosu zbiera się na na północy, a czasem jeszcze jakieś narzekania innych, że wszyscy zginiemy, że staną się pokarmem dla smoków i innego plugastwa.
Falcon nie przejmował się tym.

Będzie co być musi i tak kiedyś zginiemy - powiedział Falcon na zaczepke jednego chłopaka, który podburzał wszystkich żeby uciekać.
 
lotwin jest offline  
Stary 20-04-2007, 20:55   #30
 
Mazurecki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwu


Chaos? Ataki na granice? Tak, to do nich podobne. Splugawione twierdze mistrzów Chaosu wciąż wypluwają ze swych czeluści kolejnych opętanych żołnierzy. Myślałby kto, że mają nieograniczony dostęp do zasobów ludzkich. Czarna magia heretyków i nekromantów działa na ich korzyść. Chodzą plotki, że wskrzeszają umarłych, przyzywają ich z otchłani samej Spaczni. - myślał Valles, drżąc. Chciał myśleć, że to z zimna wczesnego wieczoru.
Pobijemy ich! Zniszczymy ich heretyckie ofiarne kręgi, zostawimy gruzy z ich fortec! Choćby byli z nimi bogowie wojny, nie poddam się dopóki nie zginie ostatni kultysta, ostatni demon! - Zawołał nagle bez wyraźnej przyczyny Valles. Kto jak kto, ale on wiedział, że chyba z całej armii Imperium, prócz samego Imperatora, on nienawidził Chaosu najbardziej.
Szedł gwarną ulicą z towarzyszami broni. Miał nadzieję, że nawet jeśli nie nienawidzą Chaosu jak on, to przynajmnie na tyle, by stanąć razem z nim do boju przeciw opętanym.
Szedł ulicą.
I drżał.
 
__________________
"Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"

Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 03-07-2007 o 01:25.
Mazurecki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172