|
Anika - Myślę że wiele ptaszków chciałoby dobrać się do naszej złotej klatki. Coż...musimy uważnie się rozglądać. – kobieta poprawiła włosy i ukradkiem rozejrzała się po karczmie. Gości było coraz mniej, w tym samym momencie usłyszała też bicie dzwonów wybijające późną godzinę. Udała że ziewa, zakrywając usta dłonią w koronkowej rękawiczce. – Och, jak już późno. Tak się składa że zatrzymałam się właśnie w tej karczmie. – uśmiechnęła się znacząco i wstała, szeleszcząc sukienką. |
Zapach perfum, słodko wbijający się w nozdrza. Piękne rysy twarzy i krągłości kobiecego ciała cudnie zarysowane przez spoczywający na nim materiał. Pełne, kobiece udo odsłonięte i wabiące wzrok... ten nikły uśmiech świadczący o tym że sni ona właśnie o czymś niezwykle przyjemnym i niewinnym... Zabójca nie miał litości - kobiece czerwone usta wydały ostatnie tchnienie przypominające te jakże pełne przyjemności... Zabójca w czarnym płaszczu bezszelestnie opuścił pokój usytułowanego tuż przy placu Pałacowym klasztornego przybytku w którym zatrzymało się kilkoro elektorów mających już za 14 dni wysłuchać ostatecznej woli aktualnego Imperatora Dietera Franza.... Jednej osoby będzie brakować... Noc powoli zaczęła być zmęczona... |
Giaccomo Giaccomo uśmiechnął się. -W takim razie pozwoli pani, że odprowadzę na górę? Wstał i podął rękę kobiecie. Przeszli przez salę i stanęli przed drzwiami. - Życzę dobrej nocy - mówiąc to ucałował jej rękę, następnie wziął Anikę w ramiona. Drzwi do pokoju stały otworem,a noc była młoda... |
Anika Drzwi się zatrzasnęły, kiedy para złączona w uścisku wpadła do pokoju. Nie przerywając pocałunku zdejmowali z siebie ubrania i rzucali na podłogę, niczym płatki kwiatu porozrzucane przez wiatr. Po chwili zagłębili sie w czystej i pachnącej pościeli, jakby tylko czekającej na przyjęcie ich ciał. Przyspieszone oddechy złączyły się w jeden, myśli uleciały w przestrzeń. Była tylko głęboka noc, śpiewy ostatnich gości na dole karczmy i magiczne uniesienie, splecione w dotyk i oddech wypełniające pokój. Jakiś drzemiący na parapecie ptak zerwał się z krzykiem i odleciał, spłoszony i zdezorientowany... Anika westchnęła i wtuliła sie w zgięcie łokcia mężczyzny. Potrzebowała tej chwili odprężenia. Zadowolona i przepełniona męskim zapachem zasnęła. |
Poranne promienie słonca rozganiały noc. Pędziły ją na zachód tam gdzie jeszcze trwała. Swieże poranne powietrze rozdarł pojednyńczy krzyk dochodzący z placu Pałacowego. Nie był zbyt głośny ale przepełniony bólem i żalem. Wstawał kolejny piękny dzień ... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:19. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0