|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-02-2008, 20:05 | #61 |
Reputacja: 1 | Lothar skrzywił się lekko kiedy otrzymał piwo. To, że podróżował po Imperium ładnych parę lat nie zmieniło jego przekonania, że nic nie może równać się z dobrym winem rodem z Bretonii. Jednak głód i rozsądek był silniejszy od przekonań. Rycerz bez słowa wziął się za jedzenia zupy, piwo postanawiając zostawić na potem. Po pewnym czasie do stodoły przyszli jego towarzysza oraz krasnoludy spotkane na drodze. Teraz w sali zrobiło się o wiele gwarniej. Karłom najwyraźniej nie przeszkadzała posępność, okolicznych ziem. Nawet teraz wybuchały rubasznym śmiechem, przy okazji starając się wyłudzić więcej piwa niż wynosił przydział. Robert milczał. Jakoś nie było mu ani do śmiechu, ani do dysputy. Ponuro wpatrzył się w stojący nieopodal kufel, po czym przyciągnął go bliżej i upił spory łyk. Miska z zupą była już pusta, ale rycerz zaspokoiwszy głód nie miał ochoty na dokładkę. "Nie podoba mi się to wszystko. Ze też los przygnał nas w te strony, gdzie próżno szukać honoru. Widocznie tu nie potrafią docenić rycerstwa, skoro każą spać nam pod gołym niebem. No i jeszcze fakt, że trzeba wysłuchiwać rozkazów, od ludzi nie będących szlachetnie urodzonymi. Nie mam nic naprzeciw zwykłym ludziom, ale te rzeczy od zawsze należały do wysoko urodzonych i tak powinno pozostać." Z zamyślenia wytrąciły Lothara dopiero słowa Felixa, który wspomniał o jakimś błogosławieniu broni. Jednak zaraz stracił zainteresowanie sprawą. W końcu jedyną prawdziwą boginią była; Panią Jeziora. Wymysły ludzi Imperium niezbyt go interesowały.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
21-02-2008, 16:53 | #62 |
Reputacja: 1 | Skarbimir siedział za stołem i patrzył się w miskę z zupą. Jadł w życiu lepsze rzeczy, a ta zupa nie smakował mu wyjątkowo. To, że posiłek mu nie smakował było widać wyraźnie. - Jak nie chcesz jeść, to daj mi, mimo iż niczym się to nie różni od tego, co w rynsztoku pływa, jedzenie to jedzenie, dla ogrów niemalże świętość. Nuże, warto brać z nich przykład - odezwał się do niego krasnolud. - Nie zjem to - odpowiedział, lecz wiedział, że zajmie mu to nieco więcej czasu niż zazwyczaj. - Jadałem lepsze rzeczy, a do ogrów upodabniać się nie mam zamiaru mości krasnoludzie. Jednak zjem tą zupę bom głodny i czymś ten głód muszę zabić - powiedział z uśmiechem. Feliks zaproponował mu jakieś przyprawy. Skryba dziękując mu wziął je i doprawił swoją zupę. Gdy spróbował ja kolejny raz, zaskoczony stwierdził, że smak się poprawił. Zaczął szybciej pochłaniać zawartość misy od czasu do czasu popijając piwem. Słysząc propozycję Moffina odnośnie pracy przerwał swój posiłek. - Może się zaciągnę, lecz wolałbym monety liczyć czy coś w tym rodzaju, bo na arytmetyce znam sie lepiej niż na machaniu bronią. Skarbimir skończył swój posiłek jako ostatni, akurat w momencie, gdy Feliks mówił o święceniu broni przez kapłanów Morra. - Zgadzam się, trzeba się zabezpieczyć jak tylko można - poparł zielarza.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
23-02-2008, 20:03 | #63 |
Reputacja: 1 | Jedzenie było tak dobre, jak zwykle w takich obozach, nadawało się do jedzenia i tak był to prawie cud, że było zjadliwe. „Nie najgorsze. Gorsze rzeczy jadało się w obozach, może nie pochoruje się po nim.” Pomyślał Cohen, bez apetytu zjadając posiłek. Zapijając podanym dość słabym jak dla niego piwem. Wyraźnie wyczuwał, iż ktoś to robi lewe interesy rozcieńczając piwo wodą. – Owszem, z chęcią przyjmę twoją pomoc, ale po posiłku Feliksie. – Jego twarz rozpogodziła się usłyszawszy propozycję towarzysza. Pobliżu słyszał rozmowę Skarbmira z dowódcą krasnoludów. Wychylił się w jego kierunku. - Taki też miałem zamiar, wiesz może gdzie się tutaj można zaciągnąć. A swoja drogą ktoś tu nieźle sobie na boku dorabia taką wodziankę sprzedając. - wskazując na trzymany w ręku kufel. - Wiesz może mości Morfinie, gdzie tu można dobre piwo kupić, no i gorzałkę, bo o takim luksusie, jak krasnoludki Gardłogrzmot nawet nie marzę. „Może uda mi się go zbajerować i coś z jego zapasów odkupić taniej, a może i darmo coś uszczknąć” pomyślał z rozrzewnieniem wojownik.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
|
| |