Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2008, 14:00   #21
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Kacper

Zamarł skulony przy ścianie i w panice zaczął rozglądać wokół, czy zaraz nie pozapalają się światła we wszystkich oknach i czy nie pojawi się Straż Miejska. Łomotające mu ze strachu serce też nie poprawiało humoru.

Ale nie.

Na ulicy nie pojawiły tłumy mieszkańców, nie przybiegła Straż, tak po prawdzie nawet jakiś wyłysiały kundel przebiegający obok nie zwrócił na niego uwagi.

Tak więc zebrawszy się w sobie, przepełniony odwagą (choć ta wynikała chyba z desperacji bardziej) wstał i szarpnięciem (na co okiennica zaprotestowała bolesnym jękiem,) jednym ruchem wdarł się do "twierdzy".

Tu znowu skulił się wpatrując przez granatową ciemność w odcinające się tylko ciemniejszym cieniem jak się domyślał schody.
Sień pachniała kurzem i mysimi bobkami od których kręciło mu się w nosie, więc bojąc się potężnego zapewne kichnięcia ruszył naprzód.

Schody były tylko nieco nowsze niż okiennica, ale nauczony poprzednim doświadczeniem ruszył po nich, macając ostrożnie przed sobą stopą, niezbyt dbając już o ich skrzypienie. Po kilkunastu krokach (choć jemu wydawały się setką dotarł na piętro. Ostrożnie z ręką opartą o ścianę ruszył przed siebie.
 
Arango jest offline  
Stary 20-02-2008, 23:49   #22
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Streissen w Averlandzie, wiosna 2512 roku, mieszkanie Killiana Corta
Godziny wieczorne


Kilian liczył kroki.

Pierwszy krok – niepewny i pełen namysłu. Gdyby dźwięki posiadały barwę, odgłos tego pierwszego kroku byłby bladym turkusem zawieszonym na granicy błękitu i zieleni.

Drugi krok – cichszy od pierwszego. Gdyby nadać mu formę, miałby kształt ust przygryzionych w wyrazie niezdecydowania.

Trzeci krok – gdyby wpisać go w usta człowieka, brzmiałby westchnieniem ulgi.

Czwarty i piąty – blisko siebie, jeden po drugim. Gdyby ofiarować im spełnienie jednego życzenia, stopiłyby się w jedno.

Szósty – sztywny dźwięk podkówki buta zahaczającej o drewno. Gdyby przydać mu ostrości, mógłby być nożem ukrytym w rękawie.

Siódmy krok. Ostatni.
Zatrzymuje się tuż przy masywnych drzwiach prowadzących do mieszkania. Kilian wpatruje się w nie z napięciem, zaciskając dłonie na położonej w poprzek kolan lasce. Wstrzymuje oddech.

Co zobaczy nocny gość, gdy otworzy drzwi? Jeśli otworzy drzwi.
Oczy, przyzwyczajone do mroku, wychwycą kontury prostych mebli, biel pergaminów, cienie ksiąg, szarą płaszczyznę niewielkiego parawanu, skrywającego za sobą jeden kąt pokoju. Co jeszcze? Łóżko przykryte kolorowym pledem i siedzącego na jego brzegu ciemnowłosego mężczyznę.
Coś jeszcze? Tak, błyskające w półmroku oczy dużego, burego kota, wpatrzone w niego nieruchomo.

Przez kilka uderzeń serca, bajarz sądzi, że ten tajemniczy ktoś za drzwiami rozmyślił się, że cisza zastygnie w nieprzełamywalny kształt, duszącą formę, która uwięzi go w sobie niczym zastygająca żywica. Drzwi jednak otwierają się z cichym zgrzytem i Kilian czuje się jak skazaniec, którego ominęła szubienica.

- Nie mogę ci dać tego, czego nie znalazłeś – powiedział cichym, niskim głosem, gdy ciemna postać prawie bezszelestnie wśliznęła się do pokoju.
 

Ostatnio edytowane przez obce : 21-02-2008 o 05:32.
obce jest offline  
Stary 23-02-2008, 18:41   #23
 
Francez's Avatar
 
Reputacja: 1 Francez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputacjęFrancez ma wspaniałą reputację
Felix nie musiał się długo wpatrywać, żeby zobaczyć, że zaraz pojawią się kłopoty.

Rolf nie musiał się długo wpatrywać, żeby nic nie spostrzec (zresztą jak zwykle).


Jednak zaraz sie miało okazać, że nawet ten który nie zobaczył miał usłyszec grzmot z burzowych chmur zaistniałej sytuacji. Z gąszczu ostrokrzewu, ze skalnego podwyższenia dobiegł właśnie przeszywający ryk... no właśnie czego, kogo?

Felix nie musiał długo wysłuchiwać, żeby niemal od razu powiązać go z paskudną mordą zwierzoludzia.

Rolf nie musiał długo słuchać, żeby niemal od razu nie narobić w gacie.


- Będą kłopoty - Odparł krótko Felix.
- O kurw... wiedziałem, wiedziałem. Mówiłem, żeby nie iśc i się wstrzymac. - Wyrwała się krótka rozpaczliwa tyrada z ust Rolfa.
Naraz wszystko sie zakotłowało jakby ktoś wsadził kij do kurchanu mrówek. Drwale tylko przez moment wsłuchiwali się w złowieszcze ryknięcie, żeby po chwili zacząc przepadać jeden przez drugiego w poszukiwaniu jakiegoś oręża. Niektórzy byli na tyle naiwni i beztroscy, że pozwolili sobie potraktowac własną broń za zwykły bagaż i teraz zaczęło się jej szalone poszukiwanie. Wszystko zaczęło sie dziać naprawdę szybko. Felix szybkim i sprawnym ruchem zdjął swój łuk z przedramienia, gdy w drugiej już spoczywała strzała, która niemal w tym samym momencie pomknęła w kierunku niewraźnej sylwetki zwierzoludzia. Nie trafił. Tak mu się przynajmniej wydało.
- Co ty do diabła wyprawiasz! Może to coś wcale nie chciało nas atakowac!
Felixowi przeszkodziła w odpowiedzi wyekspediowana, wcale celnie zresztą, ludzka głowa, która w swoim swobodnym locie przez moment stała się obiektem fascynacji wszystkich ludzi.
- Masz dośc kurwa swych mediacji? czy może czekasz, aż twoją tak się zajmą? - Syknął przepatrywacz i spojrzał na turlający się z chrzęstem czerep jakiegoś biedaka.
 

Ostatnio edytowane przez Francez : 25-02-2008 o 21:13.
Francez jest offline  
Stary 26-02-2008, 12:44   #24
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Uberstrasse 7 - wieczór/noc

Powstrzymując oddech wszedł do pokoju starając sie nie nadepnąć na jakąś obluzowaną, czy wypaczoną deskę. Stanął i chwilę próbował przebić wzrokiem otaczającą go ciemność.

Nadaremnie, widział tylko zarysy, kontury. Niewyrazne, trudne z początku do rozpoznania.

Niezdarnie, jak ślepiec postąpił najpierw krok, potem drugi.

- Nie mogę ci dać tego, czego nie znalazłeś - doleciało z mroku.

Czuł jak serce podchodzi mu do gardła.

Zamarł, by sekundę pózniej sięgnąć w desperacji po sztylet. Ten zaplątał się jednak w fałdy płaszcza i Kacper mocował się rozpaczliwie próbując go wyciągnąć. Udało mu się, lecz sztylet zaczepił o pas i nie dość mocno trzymany drżącą ręką, wylądował z brzękiem na podłodze.

Mężczyzna chciał zakląć, ale ściśnięte gardło zaprotestowało i z jego ust wyrwał się tylko słabiutki jęk. Odchrząknął i jakimś cudem zdobył na pierwsze pytanie jakie przyszło mu do głowy :

- Kto ? Kto tu jest ?
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 02-03-2008 o 13:06.
Arango jest offline  
Stary 02-03-2008, 23:01   #25
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Streissen w Averlandzie, wiosna 2512 roku, mieszkanie Killiana Corta
Godziny wieczorne



- Kto ? Kto tu jest ?

Kilian powoli wypuścił powietrze z płuc. Mimo wszystko z ulgą. Rozluźnił palce kurczowo zaciśnięte na drewnianej lasce. To nie był zimny profesjonał gotów popełnić najgorszą zbrodnię za kilka srebrników, nie był to także tajemniczy gość. To był… bajarz zmarszczył brwi. Nie wiedział kim był mężczyzna, który włamał się do jego mieszkania. Głupcem, któremu ktoś podał zły adres? Niewydarzonym złodziejem bez przyszłości? Z pewnością szczęściarzem – gdyby Kilian miał kuszę w rękach, nerwowo zaciskająca się dłoń posłałaby w kierunku stojącego przed nim mężczyzny spory kawał zakończonego metalem drewna.

Wstał z łóżka, wspierając się na lasce.
- Po twojej lewej stronie jest stół, na środku znajdziesz kaganek i krzesiwo. – powiedział tym samym, cichym głosem, całkowicie ignorując poprzednie pytanie nieznajomego. - Nie podpal tylko niczego.
 
obce jest offline  
Stary 04-03-2008, 15:59   #26
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Kacper

Przesunął się i po kilku nieudanych próbach udało mu się zapalić kaganek. Mdłe światło rozpędziło mrok w izbie powołując do życia setki mniej lub bardziej fantastyczne cienie.
Miał chwile by przyjrzeć się gospodarzowi. Młoda, ale już zmęczona życiem twarz, w dodatku poszarpana licznymi blizna z jednej strony nie wywoływała strachu czy obrzydzenia. Może i udział miał w tym głos nieznajomego, głęboki i miękki, uspokajający.

Kacper opanował drżenie rąk. Nie wydawało się by człowiek ten miał wobec niego złe zamiary. A przecież powinien krzyczeć, wołać "złodziej !", by zbudzić sąsiadów.

Podniósł leżący sztylet i zatknął go za pas. Choć gospodarz opierał się na solidnej lasce, ta wydawała sie mu służyć jedynie jako pomoc przy chodzeniu. Młodzieniec wolał jednak nie ryzykować.

- Nie jestem Panie bandytą czy rabusiem. Chyba można mnie nazwać posłańcem losu. Panie powiem wprost - czy oczekiwałeś kogoś ? Kogoś kto nie jest mile widziany w Streissen ? Ten ktoś nie przyjdzie - zakończył dramatycznie starannie unikając czegokolwiek co mogłoby wskazać na płeć czy rasę owego "ktosia".
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 04-03-2008 o 16:13.
Arango jest offline  
Stary 16-03-2008, 23:25   #27
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Stali po przeciwnych stronach niewielkiego stolika. Za ich plecami chybotliwe cienie łaszące się do ścian i nielicznych mebli, pomiędzy nimi mdłe, jakby rozkojarzone światło kaganka zakreślające oczy i policzki ciemnymi plamami. Kilka sekund zdawałoby się wyjęte wprost z ram któregoś z obrazów Rembrandta von Rinusa, gdzie jasność pojawia się trochę nieśmiało, trochę niepewnie otulona delikatnymi dłońmi czerni znaczonej miękkimi, wyrazistymi pociągnięciami pędzla. Na jego płótnach twarze oddane są we władanie cieniom zrodzonym z mrocznego tła. Malarz wiele by dał, żeby móc farbami na zawsze oznaczyć te kilka sekund jako swoją własność, nadać im tytuł, który podkreśli bogactwo możliwości w nich zawartych, podpisem zawłaszczyć wszystkie światłocienie.

Nie przyjdzie.

Właśnie dzięki cieniom uwypuklającym rysy, Kacper mógł wyraźnie zobaczyć smutny, pełen rozczarowania grymas na twarzy Kiliana. Palce mocniej zacisnęły się na uchwycie laski, ramiona przygarbiły się – dwa proste słowa zamieniły bajarza w znużonego kalekę.

Nie przyjdzie.

Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo chciał żeby wróciła. Odwrócił się i powoli, mocno utykając podszedł do kominka, by rozpalić ogień pod niewielkim imbryczkiem. I dopiero teraz, kucając przy palenisku spytał się cicho:

- Powiesz mi czemu postanowiła nie przychodzić więcej?
 
obce jest offline  
Stary 24-03-2008, 13:17   #28
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Wpatrywał się w twarz gospodarza. Nie mógł się mylić. Taki wyraz mieli tylko zawiedzeni ludzie, bardzo zawiedzeni.
Na myśl o tym że elfkę coś łączyło z tym człowiekiem poczuł delikatną igiełkę zazdrości wbijająca mu sie w serce. Czemu na bogów, skoro widział ją tylko raz ?

Na pytanie musiał jednak jakoś odpowiedzieć, a skoro ten ktoś wydawał mu sie uczciwy ? A co tam pomyślał...

- Panie - przerwał na chwilę - nie wiem jak Ci odpowiedziec by nie sprawić Ci bólu. To nie tak że ona nie chce przyjść. Ona - przeczesał czuprynę - nie może... Została aresztowana - wyrzucił jednym tchem.
Widziałem to... Ścigali ją... W ostatniej chwili wręczyła mi wiadomość i adres tego domu, a potem... Potem ją zabrali - dokończył cicho.

Nie miał pojęcia czy robi dobrze czy zle, ale w końcu... robił już wiele głupstw w życiu.
 
Arango jest offline  
Stary 25-03-2008, 14:55   #29
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Wiosna roku 2512. Lasy w Averlandzie. Na południe od wsi bez nazwy

Naturą ludzką jest planować. Układać, wymyślać, strofować, porządkować, myśleć i wyobrażać sobie. Panować nad sytuacją. Ot tak. Poprzez prostą myśl – co mnie czeka? Co się zdarzy? Jak się przygotować? Taka jest natura ludzka.

Kiedy zaś sytuacja zaskakuje, wtedy rzecz się ma zgoła nienaturalnie. Bo i jak może być inaczej?!

Część drwali z miejsca skoczyła do przodu, jakby swą piersią chcąc innych osłonić czy też dać upust swej agresji. Nie postąpili daleko.

Inni cofnęli się zalęknieni.

Większość poczęła szukać cepów, toporów, lag, mieczy i siekier. Zbroi, a kawałka tarczy. Rzucili się jeden przez drugiego wyszarpują co się dało ze wspólnych, swoich i cudzych pakunków. A robili to tak chaotycznie jakby byli przekonani że wrób zechce poczekać.

Nie zaczekał. Felix jeden chyba patrzył i był w pełni świadom co się działo. Bestia rogata zawyła i puściła się pędem w dół zbocza. A zaraz za nim i obok, w luźnej zbieraninie pognali inni. Porośnięty futrem krasnolud, człowiek z okiem na czole i wielką siekierą. Inny chudy jak tyczka. Inny uzbrojony w gigantyczne kleszcze zamiast dłoni. Wszyscy dzicy, dziwni i drapieżni. Ale to nie ich wygląd był najgorszy. Felix nie raz widział walkę. I dobrze orientował się że najważniejsze jest w głowie. Odwaga, poświęcenie, zacietrzewienie. A bestie owe zdawały się tak zdeterminowane, wściekłe i gniewne, że ciarki przechodziły po plecach.

Nie było jednak czasu na myślenie. Chwila i decyzja. Albo działasz, albo giniesz. Felix wściekły na stracony strzał, wyszarpnął brzechwę i raz jeszcze przycelował. Spokojnie, czekając… Pomknęła. Przecinając powietrze ze złowrogim sykiem. Wbijając się w czerep pędzącego bydlęcia. Ten jednak jakby nie przejął się specjalnie. Nie zwolnił biegu kiedy strzała wbiła się głęboko w czoło. Uniósł potężny topór i zamachnął się na pierwszego z drwali, który bez przekonania zasłonił się lagą. Toporzysko przeszyło powietrze godząc we wroga. Lecz o dziwo! sama bestia jakby zrozumiała powagę swej rany i zatoczyła się upadając na bok.

Zaczęło się na dobre. Zwierzoludzie wbili się w szeregi ludzi. Nie bacząc na odnoszone rany, bili wściekle i kąsali. Bez opamiętania i zmęczenia wywijali bronią, kopali, pluli, szarpali i kąsali. A kiedy jeden upadł starał się chwycić wroga za nogę i ugryźć jeszcze.

Felix widział jak Rudy Drwal radził sobie wznosząc raz po raz potężną siekierę. Odbijał razy i sam nie pozostawał dłużny. Wprawnie robiąc. Zwierzolud zepchnięty do defensywy nie mógł odstąpić, stąd Rudy wbił mu topór w ramie. Potwór jeno się zaśmiał i odpowiedział tak samo. Z rozmachem uderzając mieczem wroga.

Gdzie indziej dwu wrogów dopadło do siebie odrzucając broń. I teraz zsuwali się razem w dół zbocza, kopiąc, bijąc i drapiąc. I tylko dało się słyszeć głośniejszy wrzask kiedy zwierzolud wbił się zębami w policzek drwala.

Blisko Felixa przeleciał jakiś stwór chaosu rzucając się na czyjeś plecy. Paru drwali wnet jednak dopadło do niego tłukąc, siekając i krojąc na długo jeszcze po tym jak wróg przestał dychać.

Furia i determinacja wroga. A przy tym nieznajomość strachu pokrewna chyba tylko szaleństwu dawała efekty. Trzech drwali padło bez ducha. Inni poczęli się cofać. Chaotycznie, bez wzajemnej pomocy. Bez współpracy i wiary. Ktoś począł uciekać na tyły bojąc się stawić czoła. I przez chwilę zdawało się że wobec ataku znacznie mniej licznej bandy zwierzoludzi, drwale ustąpią i poczną uciekać.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 20-05-2008, 14:35   #30
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Killian i Kacper

- Panie - przerwał na chwilę - nie wiem jak Ci odpowiedziec by nie sprawić Ci bólu. To nie tak że ona nie chce przyjść. Ona - przeczesał czuprynę - nie może... Została aresztowana - wyrzucił jednym tchem. - Widziałem to... Ścigali ją... W ostatniej chwili wręczyła mi wiadomość i adres tego domu, a potem... Potem ją zabrali - dokończył cicho.
Kilian zerwał się gwałtownie, odwracając jednocześnie ku swemu niespodziewanemu gościowi. Czy raczej zerwać próbował - uszkodzona noga załamała się pod nim, a on sam zatoczył się na ścianę, sycząc cicho z bólu.
- Daj... - przygryzł usta i przełknął niewypowiedziane słowa. - Czy mógłbyś mi dać tą wiadomość?
- Panie - Kacper zastanawiał się, przez chwilę, ale w sumie miał niewielkie pole manewru - oddam Ci ją, ale w zamian proszę o jedno. Kim jest ta dziewczyna, o co tu chodzi? Te, znaki...pojawiły się i znikły. I co ta elfka zrobiła, że ją aresztowano ? I co JA mam z tym
wspólnego ? - zadając te pytania wręczył wiadomość gospodarzowi.
Bajarz przeniósł wzrok z twarzy Kacpra na trzymany w dłoni list i powrotem i z jego twarzy oraz ramion nagle ustąpiło całe napięcie. Spokojnie już przyjrzał się szkarłatnemu napisowi rozchodzącemu się niewyraźną, pajęcza siecią po zewnętrznej stronie pergaminu: „Niech Ciebie nie martwi ciekawość Kacpra Liebmeyera. Nie kryje się w jego sercu zło”; pogładził delikatnie palcem przełamaną pieczęć i zaczął czytać.
List nie był długi, lecz napisany ręką, która doskonale znała kształt pióra.



„Bądź pozdrowiony Dziecię Gwiazd

Z nie kłamanym żalem przyznaję iż nie mieliśmy okazji się spotkać. Choć moi słudzy – wiatr wiele mi o Tobie opowiedzieli. Wiem o tym że nastała by taka chwila w której spotkali byśmy się pod gwiazdami. Daremnie.
Nadchodzą złe czasy. Wymagające poświęcenia i jednomyślności. Dlatego muszę przyspieszyć nasze spotkanie. Spotkajmy się kiedy księżyc będzie w pełni, w miejscu tak dla Ciebie ważnym.

Telquet Desir’ee”



Kilian w zamyśleniu patrzył na trzymany w dłoni pergamin. Nie znał nadawcy tej wiadomości, ba, samo imię także było mu obce. Nakreślony archaicznym dialektem tekst, niósł jednak ze sobą mgliste, na wpół zapomniane skojarzenia.
I wzbudzał ciekawość.
Podjął decyzję.
- Mam na imię Kilian. Usiądź, zrobię herbaty – powiedział, wsuwając list do kieszeni. – Nie mogę dać ci odpowiedzi na wszystkie twoje pytania. I nie dlatego nawet, że nie chcę, lecz dlatego, że nie mogę właśnie. Co ty masz wspólnego? Może byłeś przypadkiem, przypadkiem, który widział, jak ją zabierają, który otworzył list skierowany nie do niego, który włamał się do cudzego domu. Nie obraź się, ale tak właśnie wyglądają fakty – postawił na stoliku kubek z mocną, gorzką herbatą. Sam usiadł na brzegu łóżka. - Ty mi powiedz po co to zrobiłeś?


Kacper był zdziwiony reakcja mężczyzny. Ten wcale nie był zaskoczony, tym, że aresztowano elfkę, ale raczej czasem i sposobem w jaki sie dokonało.
Myślał intensywnie co odpowiedzieć. Powinien skłamać, wymyślić coś, ale miał wrażenie że KIllian przejrzy je w sekundzie. Pozostawało więc powiedzenie prawdy.

- Panie ja nie wiem. Po prostu. Zobaczyłem ją, uciekała. To piękna kobieta. Oni ją gonili, dopadli, dała mi kartkę. Szepnęła bym ją tu zaniósł, co miałem robić ? Otworzyłem, bo byłem po prostu ciekaw. I potem te znaki, to magia ? - zapytał nieco naiwnie.
 
Arango jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172