Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2007, 08:45   #21
 
Ostrze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ostrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znany
Mówiąc o alchemiku, miałem na myśli to, że z czegoś truciznę musiał zrobic, a może sobie tej rośliny trochę zostawił.-odezwał się Raziel.

Ale w tą wersję z alchemikiem wątpię.-kontynuował mówienie.

A więc idziemy po nasze rzeczy? Dalej... ruszcie się.-popatrzył po nowych kompanach.Nigdy nie lubił zwlekac z wykonaniem zadania.

I myślę, że lepiej się pospieszy z tą rośliną, bo chyba dużo czasu opatowi nie zostanie, jeśli będziemy tu tylko stali i gadali.-mówił podchodząc do drzwi.

Ja już więcej pytań nie mam.-powiedział po chwili namysłu.
 
__________________
GG. 10666642
Ostrze jest offline  
Stary 14-12-2007, 11:11   #22
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Cohen uśmiechną się. „Co oni sobie myślą przecież widać od razu iż do tego się nie nadajemy, ale nic nawet piętnaście koron piechotą nie chodzi nawet jeśli byśmy nic nie znaleźli i tak będę do przodu o ile przeżyję.” W końcu wojownik odkleił się od okna w kieszeni mile ciążyła sakiewka z zapłatą.

- Czy ta roślina oprócz tego ze truje i jest odtrutka ma jeszcze inne właściwości może znajdziemy ją u pierwszego lepszego aptekarza lub zielarza, który jakąś jej cześć używa do innych celów niż trucie. Bracie czy badałeś ta sprawę w mieście i wypytałeś miejscowych zielarzy i aptekarzy. Jeśli nie to nie bardzo wiem jak się do tego zabrać już widzę, iż będziemy się siłą wdzierali do domów i ludzi przepytywali. Musimy mieć jakiś punkt zaczepienia, który kierował by nasze poszukiwania na odpowiednie tory.

Chwilę pochodził rozmyślając.

- Kto dostarczył rybę bo może nie chciano otruć opata tylko inną osobę a nastąpiła tylko pomyłka w dostawie zamówionych wiktuałów i ryba już wcześniej była zatruta z myślą o innym człowieku.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 14-12-2007, 15:29   #23
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Balius spogląda zza ramienia na Cohena po czym odwraca się na pięcie w jego kierunku by móc mówić swobodniej. Odchrząknął tylko zanim zaczął, przykrywając przy tym usta dłonią.

-Cohenie! Pomyśl kogo byś chciał tutaj otruć, paraliżując wewnętrznie zakon? Tu nie ma mowy o pomyłce. Jęsli ta roślina jest taka jak opisał nam ją tutaj brat zakonny, to nie ma mowy by chodziło o zwykłą nienawiść pomiędzy starymi kolegami.-Spogląda na mnicha.

-Mówiłeś, że ta roślina rośnie w rzadkich miejscach. Co to za miejsce i jak się ta roślina nazywa. Może i Cohen nie ma racji co do pospolitości tego zielska, ale ma rację co do delikatnego zwiadu w mieście-Kątem oka spogląda na człowieka, który ostatnio mu groził.

"On na pewno nie nadaje się do delikatnych zadań. Zastanawia mnie na ile słowa prawdą są? W najbliższej karczmie się tego dowiem i wykorzystam swoje atuty by poznać jego umiejętności. Z czasem jak się sprawdzi może i go polubie. Będzie idealnym narzędziem w moich rękach."
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 14-12-2007, 17:14   #24
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Barry słuchał wszystkiego co mówi mnich z widoczną z dala uwagą. Usta miał lekko niedomknięte, a każdy kto wnioskował nieco po jego wyglądzie, winien się w takich chwilach odsuwać, ze względu na niewątpliwy dyskomfort nozdrzy.Rozumiał życie w samodoskonaleniu. Rozumiał nawet życie w czystości. Ale życie bez alkoholu obrażało mocno jego uczucia. Gdy słyszał słowa o tym z ust mnicha skrzywił się i prychnął gniewnie.

Gdy usłyszał już wszystko co chciał wiedzieć, ruszył w stronę wyjścia. Wiedział niemal równie niewiele, jak w momencie w którym tu przybył - a przynajmniej informacje równie mało mu dawały. Postanowił ruszyć po swoje rzeczy i wyjść jak najszybciej na zewnątrz. "Ostatecznie, idioci puszczają nas wolno. Jeśli nie uda mi się niczego dowiedzieć, to poprostu zwieję. Mało mnie obchodzi jakiś klecha." Pragnął wyciągnąć jak najwięcej informacji także od kompanów, więc gdy tylko wyszli zaproponował:
- Kto pójdzie na kolejkę by uczcić wolność i rozjaśnić umysł przed czekającym nas zadaniem?
Mówiąc to uśmiechnął się serdecznie.
- Wybaczcie że się nie przedstawiłem, zwę się Barry... Co myślicie o czekającym nas zadaniu? Cholernik strasznie mało wie - albo coś ukrywa!
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
Stary 14-12-2007, 19:51   #25
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Młody zwiadowca spojrzał na wszystkich po kolei. Większość myślała, może było to jednak złudzenie? Nie lubił zastanawiać się długo. Przemyślał jednak szybko całą sprawę. Wyglądało na to że trucizna nie jest zbyt powszechna, inaczej nawet nie alchemicy by coś o niej wiedzieli. Odrzucił niemal natychmiast myśl iż można to kupić u zielarza, co innego zapytać go czy nie słyszało tej roślinie. Skrytobójcy wyraźnie zależało na tym by myślano, iż to zwykłe otrucie pokarmowe. Inaczej użył by trucizny zabijającej na miejscu.

-Najpierw chodźmy po nasz sprzęt. Tutaj raczej nic nie znajdziemy. Proponuję znaleźć dobrego, ale to dobrego zielarza... albo alchemika. Na pewno ktoś z okolicznych mieszkańców słyszał o kimś takim. Ja nigdy nie interesowałem się takimi głupotami... Więc jak już mówiłem, lepiej idźmy stąd.

Denerwowało go to, że nie ma przy sobie choćby naparstka wódki. Podrapał się po głowie. W lochach najwyraźniej mieszkały wszy. Musiał przy najbliższej okazji umyć głowę. Oparł się o pobliską ścianę i czekał aż reszta ustali w końcu, że wychodzą.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 14-12-2007, 21:46   #26
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1-13.00

Mnich przyglądał się z wam z lekkim zniecierpliwieniem, najwyraźniej powoli zaczynał mieć dość waszego towarzystwa, co zresztą swoim zachowaniem zaznaczał już od samego początku.

-Roślina tak jak mówiłem jest niezwykle trudno dostępna. Zwana jest Mousillońską różą, i rośnie jedynie w Bretońskiej prowincji od, której wzięła nazwę. W mieście zaś nie ma żadnego zielarza, wszelkie zioła ludzie kupują właśnie od klasztoru, dzięki czemu pewni są tego co kupują. Jest co prawda jeden medyk, lecz on także w większości zaopatruje się u tutaj. Co do tego, że truciciel się pomylił nie może być mowy. Ktoś kto zadał sobie tak wiele trudu by zdobyć tak trudno dostępną substancję z pewnością nie popełniłyby tak prostego błędu. Ryba o ile mi wiadomo została zakupiona od kupca z miasta. Od zawsze zaopatrujemy się w mięso i inne produkty u tego człowieka i nigdy dotąd nie było z tym najmniejszego problemu. Nazywa się on Hans Schiller i nieopodal rynku znajdziecie jego sklep. Sądzę, że to wszystko co na chwilę obecną jestem w stanie wam przekazać. Teraz odprowadzę was za bramę klasztorną skąd będziecie się mogli udać do miasta..-

Jak się szybko okazało wyjście z Sali prowadziło na krużganek otaczający niewielki wewnętrzny dziedziniec. Tym co was zaskoczyło było bogactwo kwiatów rosnących niemal wszędzie, gdzie to było możliwe.

Widząc to Albrecht uśmiechnął się nieznacznie.

-To jedynie część ziół, którymi dysponujemy. Te tutaj to najbardziej znane i popularne z roślin Imperium, mają bardziej charakter estetyczny niż praktyczny, choć niektóre są całkiem dobrymi przyprawami.-

Zaraz jednak znowu sposępniał i szybkim krokiem ruszył przez dziedziniec. Po krótkiej chwili opuściliście mury klasztorne i już mieliście zamiar udać się w stronę miasta, kiedy Albrecht ponownie się odezwał.

-Magazyn znajduje się zaraz przy bramie, nie sposób przegapić, jest to największy w tamtym rejonie budynek. Jeszcze jedno, zanim odejdziecie chcę was przestrzec. Zapewne wielu z was pomyślało sobie, że zaraz po opuszczeniu tych murów ucieknie nie pozostawiając po sobie śladu. Muszę was rozczarować. Są sposoby by was odnaleźć choćbyście się ukryli w najgęstszym z lasów. Jaki to sposób tego wam nie powiem, lecz miejcie świadomość, że jeśli uciekniecie, będziecie uznani za zbiegłych więźniów a tacy karani są tylko stryczkiem.-

Te nieoczekiwane słowa wprawiły was w nielichą konsternację. W jaki sposób niby można by was wyśledzić jeśli zbiegniecie? Zanim zdążyliście cokolwiek odpowiedzieć brama zatrzasnęła się z hukiem, a na wasze wołania nikt nie odpowiedział. Zdenerwowani ruszyliście drogą prowadzącą do miasteczka, zastanawiając się nad tym czy właśnie usłyszeliście prawdę, czy też kłamstwo.

Na jednym z dwóch mijanych zakrętów mogliście obejrzeć klasztor w pełnej krasie.

Mur klasztorny jak stwierdził Cohen wznosił się na wysokość 3,5 metra, a nad bramą postawiono niewielką wieżyczkę, co dawało całkiem niezłe możliwości obronne w wypadku najazdu. Nie było w tym zresztą nic dziwnego okolice; nie należały do najbezpieczniejszych mimo tego, że od najazdu Chaosu minęło już kilkanaście lat.

Po około godzinie dotarliście wreszcie do południowej bramy. Odległość, którą musieliście pokonać była znacznie dłuższa niż sądziliście, górzysty teren wydłużał ją znacznie i utrudniał wędrówkę, więc byliście odrobinę zmęczeni i brudni od pyłu zalegającego na drodze. Jeden ze strażników przypatrywał się wam przez chwilę, po czym machnął dłonią na znak, że możecie wejść do miasteczka. Tak jak powiedział wam Albrecht magazyn wyróżniał się spośród okolicznych budynków tak jak głaz odróżnia się od kamieni i nie mieliście problemów ze znalezieniem go.


Z niemałym trudem Baliusowi udało się otworzyć drzwi, czemu towarzyszyło przeraźliwe skrzypnięcie nie naoliwionych zawiasów. Najwyraźniej od dawna nie korzystano z tych pomieszczeń, o czym zresztą świadczył sam wygląd budynku. Na podłodze zalegała kilkucentymetrowa warstwa kurzu a z sufitu zwisały długie pasma pajęczyny. Jak dość szybko zauważyliście pod ścianą nieopodal drzwi ktoś złożył na stos wasze rzeczy. Po kilku minutach grzebania w tym bałaganie, każdy z was stwierdził, że w ekwipunku niczego nie brakuje. Pospieszne przeszukanie magazynu ujawniło także kilkanaście starych sienników, a w 7 z nich niedawno wymieniono słomę. W jednym z rogów stały też trzy potężne beczki napełnione świeżą wodą. Poza tym w budynku nie było niczego, wyglądało to tak, jakby ktoś starannie wyniósł wszystko i zostawił opustoszały budynek na pastwę losu. W ponurym milczeniu przypatrywaliście się sobie i pomieszczeniu. Jak na razie sprawa wyglądała nie tyle tajemniczo co beznadziejnie. Nie mieliście żadnych poszlak a samych informacji też było jak na lekarstwo. Zastanawialiście się, jaki powinien być wasz następny krok i czy nie powinna być nim ucieczka pomimo przestrogi Albrechta.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 15-12-2007, 00:55   #27
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Revan nie odzywał się całą drogę, pogrążony był w myślach. O Emilii, o zasadzce, o całym tym spisku wymierzonym w niego. Zręczna intryga, ja bym w życiu się do tego nie zniżył, aby się posłużyć kobietą, pomyślał. Swoim zachowaniem pokazał, jaki to z niego egoista, na miejscu Emilii bym uciekł, chociaż… nie kwapiła się za bardzo do rozmowy, w ogóle na niego nie zwracała uwagi. Też się nim posłużyła, dziwka pieprzona, młodego ciała zakosztowała i mężulkowi poskarżyć się poleciała. Co było, minęło, a bez grosza był, to wyszło na to, że sam się nią posłużył. Tylko czy warto było?

Doszli już do celu podróży, ciemnowłosego gryzło sumienie. Czy aby na pewno nie wolałby siedzieć w klasztorze? 45 Koron swoją drogą, chociaż za eskortę, czy potwora dostawał czasem mniej, jednak to był inny kaliber spraw. W dodatku dostawał za to uniewinnienie, a z pewnością gniłby w lochach bardzo długo, zawód pewno wiele by stracił bez niego. Jednak bez wątpienia to nie było dla niego, skrytobójstwo, intrygi, wszystko śmierdzi łajnem na milę.

- Nie będziemy mogli się wycofać, klamka zapadła. – Odpowiedział, gdy blondyn otwierał drzwi. Nie żywił do niego urazy, jednak gdyby nie to, że mnich był nad wyraz łagodny, pewno straciliby szansę na wolność.
Przykro mi, że nie mogliśmy się spotkać w innych okolicznościach. – powiedział wcale przyjaźnie, choć gdyby jego słowa miały stałą postać, z pewnością wyglądałby jak zimne bryły lodu.
- Mówcie na mnie Revan. Będziemy śledzeni. Nie zdziwcie się, gdy nikogo nie będziemy widzieć, z pewnością nie będą tego robić praktycznymi metodami. Użyją do tego magii, wiem coś o tym, dlatego nie warto nawet zakładać takiej możliwości. Możliwości ucieczki.

Wszedł do budynku jako ostatni, nie spieszyło mu się zbytnio. Jednak jako jeden z pierwszych dopadł stos ubrań i ekwipunku. Wydobył swoje ciuchy i oręż, po czym podszedł do beczek z wodą. Zaczął się przebierać. Spokojnie włożył na siebie koszulę, skórzane spodnie. Zapiął pas ze stalową klamrą. Potem kaftan kolczy, na których kółkach zdawała się rysować rdza. Założył swoje podkuwane buty, które kupił za porządny grosz od krasnoludzkiego kowala. Już 2 lata mu służą, a wcale się nie zniszczyły. Jedynie cholewy przy brzegach się wystrzępiły, ale to drobiazg, na który Revan nie zwracał uwagi. Podciągnął je do kolan, po czym zgiął do jednej trzeciej. Założył skórzaną kurtę, nabijaną ćwiekami, zapiął i zawiązał do połowy. Naciągnął rękawice aż do łokci, także nabijane ćwiekami. Do nóg przywiązał stalowe nagolenice. Zdrapał rdzę z lewego nałokietnika oraz naramiennika, i także zawiązał je sobie w odpowiednie miejsce, chociaż z trudem. Nie były to części znalezione byle gdzie, ale dobry i pewny krasnoludki wyrób, co chronił wraże miejsca. Kupiłby pewno cały zestaw, ale pieniędzy nigdy za wiele i zadowolił się takim uzbrojeniem. Nie ograniczało miejsca, a w walce zazwyczaj cięcia i sztychy odbijał. Jednak jak czasem się nie dało, bo bestia bądź przeciwnik zręczni byli, to akurat na lewe ramie bądź nogi przyjmował. Jak już miał dostać, to wolał wybrać miejsce.

Włożył za pas mały flakonik, przywiązał do niego pustą niestety sakiewkę. Pomyślał nieładnie o strażnikach, co mu kosztowności ukradli, ale takie już jest życie, trzeba iść dalej. Przerzucił pochwę od claymore’a przez plecy, przywiązał, aby nie spadła, z półtorakiem zrobił to samo. Nie zwykł nosić oręża przy pasie, przynajmniej nie tak długiego.

Pustą flaszkę cisnął w kąt. Błyskawicznym ruchem wyszarpnął półtoraka z pochwy, żelazna klinga zabłyszczała za jego plecami. Ucapił miecz za rękojeść, którą zdobiła głowica w kształcie lwiej głowy. Jelec prosty, poprzeczny, ułamany z jednej strony. Zakręcił młynek z lewej, zamarkował cięcie poprzeczne i zdradziecko zrobił wypad z pchnięciem, prosto w powietrze. Obrócił miecz w dłoni, zgiął nogi w kolanach i ciął poprzecznie. Obrócił się w piruecie z paradą, wyprowadził lekki cios z góry, bez zbytniego impetu. W powietrzu nakreślił krzyż i jeszcze raz dźgnął wyimaginowanego przeciwnika prosto w miejsce, gdzie mogła być klatka piersiowa.

- Jak dobrze poczuć żelazo w dłoni. – rzekł swoim lodowatym głosem wsuwając miecz do pochwy. Drugiego miecza nie tykał w ogóle, jakby był tylko na postrach, a można było nim straszyć. Długi, na półtorej metra, z długą rękojeścią i z jelcem wygiętym pod ostrym kątem w stronę ostrza. Na końcach jelca oraz głowicy były czaszki, małe arcydzieła, pewno robione przez elfów. Rękojeść była posrebrzana, a cała klinga wykonana ze stali, i to całkiem twardej. Na ostrzu miała wąski klin, dla małej przeciwwagi. Miecz taki był w istocie istną maszynką do rąbania, jednak Revan nie zawsze go używał. Półtorak spokojnie spełniał swoją rolę.

Teraz nie było tajemnic, co do profesji czarnowłosego. Jego wygląd z pewnością mówił, czym mógł się trudnić, a twarz dodawała tej profesji powagi. Był najemnikiem.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 15-12-2007 o 01:14.
Revan jest offline  
Stary 15-12-2007, 03:07   #28
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Balius rozgląda się po pomieszczeniu bacznie uważając na ruchy innych z jego nowych "toważyszy".

"Nie ma nic gorszego niż brzebywać w zamkniętym pomieszczeniu z rządnymi złota wieprzami. Jakby tu przetrwać noc?"

Ze stosu rzeczy wybrał jedynie swoją sakwę niewiele większą od tej na monety oraz sztylet. Jedno i drugie uwiązał przy pasie, tak by nie przeszkadzały podczas poruszania się. Gdy spostrzegł marnotrastwo Revana podszedł i podniósł pusty flakonik, pod warunkiem, że był jeszcze cały. Pękniętego lub rozbitego było by żal wkładać do sakwy. Nie zamierzał się przedstawiać. Nie po to przemierzał tyle świata by rozmawiać z każdą przypałętaną się osobą. Na to trzeba było zasłużyć lub wzbudzić jego podziw. Zamierzał poczekać z ujawnianiem własnej przeszłości, zwłąszcza w niektórych miejscach tak upakarzającej. Upewnił się tylko, że włosy opadają na uszy tak by zasłaniać ciekawskim to czego widzieć nie powinni.

Balius rozgląda się się raz jeszcze po sali i zaczyna:

-Przynajmniej się postarali byśmy mieli gdzie spać za darmo.- Stara się zrobić dobrą minę do złej sytuacji.
-Róbcie co chcecie ja jednak nie mam zamiaru uciekać. Może i są świrusami w habitach, ale nie rzucają słów na wiatr. A z nieobliczalnymi jest o tyle problem, że są grożniejsi niż sami przypuszczają. Ja dlatego zamierzam zwiedzić to miejsce, osade, lub czymkolwiek to jest i zasięgnąc wiadomości od tych parobów.

Balius kieruje się ku wyjściu poprawiając niewielką sakwę oraz sztylet będących całym jego dobytkiem. Gdy kładzie rękę na deskach drzwi spogląda na resztę. -Zamierzacie tu gnić? Idziemy przepytać tych wieśniaków co wiedzą i szybko po złoto do tych klech!

"Ubrania! To główny cel. Bez niego w tych niewygodnych fatałaszkach za wiele od tych mieszkańców nie wyciągne. Zresztą to nie miasto, nie ma tu nikogo chyba godnego chociażby starania się. Jeśli się znajdzie jednak ktoś taki problemem przebrać się nie będzie. Ciekawe na ile ten Bretończyk znałby roślinę z bądź co bądź jego kraju. Znając życie to nic. Będzie jeszcze okazja się podpytać. Może chociaż będzie wiedział czy to coś dużo kosztuje. Będę miał się na czym opierać podczas mojego pokazu."
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 15-12-2007 o 03:31.
lopata jest offline  
Stary 15-12-2007, 12:45   #29
 
Ostrze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ostrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znany
Gdy Raziel zobaczył swoje rzeczy, od razu rzucił się w stronę stosu.

Ze stosu wyciągnął topór dwuręczny, łuk z kołczanem na strzały, sztylet i plecak.

A więc zwę się Raziel. Mam nadzieję, że szybko znajdziemy roślinę.-powiedział do wszystkich ludzi w magazynie.

Chciałbym poznać wasze imiona, gdyż wy moje już znacie.-kontynuował mówienie, zakładając na plecy łuk i kołczan ze strzałami. Do pasa, obok sakiewki ze złotem, przypiął sztylet.

Podszedł do ściany i czekał aż ktoś zdecyduje co robić dalej.
 
__________________
GG. 10666642
Ostrze jest offline  
Stary 16-12-2007, 11:13   #30
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis wszedł razem z nowymi towarzyszami do magazynu. Nie śpieszył się z odnalezieniem swojego ekwipunku. Szybko znalazł rzucający się w oczy wielki młot. Podniósł go z ziemi i przyjrzał się mu uważnie czy przypadkiem nie jest uszkodzony. Wszystko wskazywało na to, że młot odebrany jakiemuś wędrownemu kapłanowi był cały.
Po chwili odnalazł swoją skórzaną kurtę i kaftan kolczy, które natychmiast nałożył na siebie. Przewiesił przez ramię łuk i nałożył na plecy kołczan ze strzałami, wcześniej przeliczając czy wszystkie są. Gdyby cokolwiek brakowało w jego rzeczach nie omieszkałby w przyszłości przypomnieć o tym osobie za to odpowiedzialnej.

- Nazywam się Louis - wykrztusił z siebie w momencie, gdy wszyscy zaczęli się przedstawiać.

Nie miał zamiaru niczego dodawać. Jego myśli krążyły gdzieś daleko stąd, w okół miejsca w którym nigdy nie chciałby się znaleźć. Nawet w najgorszych snach nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie zajmował się czymś co będzie powiązane z przeklętym Mousillon. Nie był tam nigdy, bo każdy zdrowo myślący człowiek trzymał się z dala od tego miejsca. Słyszał wiele opowieści o mieście, w którym nie ma osoby, która nie uległaby mutacjom Chaosu. Miasto przeklętych przerażało go swoją historią. Nie chciał tak na prawdę dowiedzieć się kim jest osoba, która odważyła się zdobyć roślinę rosnącą w tym mieście. Jednakże wiedział, że nie ma innego wyjścia jak uczestniczenie w tej misji.

Widząc stojącego w drzwiach blondyna Louis podszedł do niego opierając swój młot o ramię i czekał na innych.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1

Ostatnio edytowane przez Kokesz : 16-12-2007 o 11:15.
Kokesz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172