|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-01-2008, 22:53 | #101 |
Reputacja: 1 | Joachim spojrzał na kobietę i odwzajemnił jej się nie mniej szerokim uśmiechem. Jednak dobrze jest mieć kogoś w kompanii, kto ma wysoko postawionych znajomków. Zwadźća widząc odchodzącego dziesiętnika schował pistolety i rozpogodził się. Był zadowolony z obrotu sprawy, w końcu uniknęli zwady z miejscową władzą, która to mogła skończyć się dla nich wylądowaniem w więzieniu. -Tak jak moi towarzysze powiedzieli, jesteśmy wdzięczni za okazaną nam pomoc. Kto wie ile ten tam przetrzymałby nas tutaj? A możliwe nawet, że domagałby się łapówki.- Joachim skinął lekko głową w dziękczynnym geście. -Ale jedźmy już, nie tamujmy ruchu. A z pewnością i sam arcymag wyczekuje naszego przyjazdu i rozładunku towaru.-
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
18-01-2008, 23:01 | #102 |
Reputacja: 1 | Gdy kobiety się odwróciły Feliks nieprzerwanie wpatrywał się w niesamowita figurę Joanny. Gdy się odwróciły a Calien zaczęła przedstawiać obstawę wozów znów się lekko zaczerwienił. Jednak nie stracił rezonu. Zeskoczył gracją akrobaty z wozu. Cała przyjemność po mojej stronie poznać tak piękną osobę Ponownie się skłonił przed czarodziejka. Tym razem by ukryć mocno zarumienione oblicze.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. Ostatnio edytowane przez harry_p : 18-01-2008 o 23:05. |
18-01-2008, 23:51 | #103 |
Reputacja: 1 | Janna popatrzyła na wszystkich po kolei i z uśmiechem na twarzy powiedziała: -Witam panów. Jestem Janna Eberhauer-zastępca Arcymaga Middenheim Herr Albrechta Helsehera. Miło was poznać. Oczywiście Albrecht czeka na dostawę, więc musimy sie spieszyć. Spojrzała na wyczyn Felixa i pokiwała głową. -Niech Pan tak nie skacze, bo można upaść i stracić głowę dla kogoś. Ruszajmy bo się ściemnia. Słońce utonęło za lasem Laurelorn, ustępując miejsca dwu księżycom. Latarnie w mieście oświetlały główne ulice. Wozy z ładunkiem dla Arcymaga ruszyły w górę miasta. Dojechawszy do pomnika jakiegoś mężczyzny ze szczurami, skręcili w lewo kierując się w stronę parku. Po lewej minęli potężny, biały zamek. Jak sie dowiedzieli od Janny, jest to światynia Ulryka. Tłok w mieście o tej porze dnia był niewielki. Tylko przemierzający ulice zbłądzeni wędrowcy i pędzące dorożki. Zorientowali się, że im wyżej się przemieszczają, tym chłodniej się robi. Gdy minęli park okolica jak gdyby zrobiła się bardziej przyjazna. Budynki zachowane w lepszym stanie, czyściej na ulicach i jakoś ciszej. Skierowali sie w północno-wschodnia część miasta. Z oddali dostrzegli w górze dzielnice szlachty i górujący nad wszystkim Pałac Grafa. Wjechali w wąską alejkę. Budynki w alejce wyglądały inaczej niż reszta. Dobudowane wieżyczki obserwacyjne,abstrakcja w zdobieniach, wręcz groteska, małe domki z szyldami w języku uczonych. Niesforna cisza zapanowała wokół nich. Po ulicy przebiegł czarny kot. Na samym końcu dostrzegli budynek-mały zamek z 4 basztami. -Oto jesteśmy. -Odezwała się Janna.Wyciągnęła klucze. -To klucze do tamtego domku. -Wskazała na prawo od zamku, na mały domek. -Tam przenocujecie Panowie. Rano dostaniecie śniadanie i zapłatę za usługi. Calien dobrej nocy życzę. Posprzątałam twój domek przed twoim przyjazdem, więc możesz spać we własnym. Dobranoc Panowie. Ostatnio edytowane przez DrHyde : 22-01-2008 o 21:22. |
19-01-2008, 00:11 | #104 |
Reputacja: 1 | Dobranoc Rzucił za odchodzącą czarodziejka. Patrzył za nią nim nie znikneła mu z oczu. Mam nadzieję ze jutro tez Ją spotkam. Pomyślał Feliks uśmiechając się głupkowato. Po dłuższej chwili rozejrzał się gdzie są jego kompani. Podbiegł do wozów i udał się ze wszystkimi do wyznaczonej kwatery.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
19-01-2008, 00:17 | #105 |
Reputacja: 1 | Calien uśmiechnęła się do Janny. -Dziękuję Ci bardzo. W końcu będę mogła spokojnie przespać noc we własnym łożu, a i moi towarzysze wygodnie odpoczną. Spojrzała się na drużynę - No panowie! Mam nadzieję, że Middenheim przypadnie wam do gustu. Gdybyście czegoś potrzebowali mój dom znajduje się tam- wskazała rękom mały, parterowy domek tuż obok pałacu arcymaga- A rano oddamy ładunek i oprowadzę was po mieście. Tymczasem korzystajcie z odpoczynku, nic wam tu nie grozi... Już miała odchodzić, gdy przypomniała sobie coś. Odwróciła sie szybko chichocząc cicho. -Nie zróbcie bałaganu w domu Janny. Uszanujcie jej gościnność, bo inaczej was poustawia... Uśmiechnęła się fikuśnie i ponownie ruszyła krokiem przed siebie.
__________________ Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast? |
19-01-2008, 00:32 | #106 |
Reputacja: 1 | Andres na myśl o ciepłym i suchym, a przede wszystkim bezpiecznym miejscu uśmiechnął się i odetchnął z zadowoleniem. -Bardzo ładny domek. Dziękuje pani, za możliwość odpoczynku w tak zacisznym miejscu i mam nadzieje, że nasza gościna będzie pani na ręke. Wkońcu odpoczne, już nie pamiętam kiedy leżałem na sienniku. Nikt nie musi stać na warcie, ale czy napewno? Może o to chodzi, abyśmy się poczuli bezpiecznie, przecież wciąż mamy przy sobie ten przeklęty ładunek...hmm...ciekawe co inni o tym myślą? Jednak z takiej okazji, nie mogę nie skorzystać. Jego wzrok utkwił w murach domku do którego się zbliżali... Dom! Co to znaczy? Nieposiadam własnego już od kilkunastu lat... Nie spuszczając wzroku, próbował sobie przypomieć rodzinny dom. Dom w którym mieszkał z ojcem i matką, których jak sądził już nigdy nie zobaczy. Z oczu poleciały mu łzy, człowiekowi, który już dawno jest pogodzony ze swoją śmiercią. Nikt nie widział tych łez, ponieważ wszystko przesłaniał ogromny kaptur na jego głowie. Niech mnie, co się ze mną dzieje? Robię się słaby, to wina tego, że od 2 dni nie ćwiczyłem. Czas najwyższy wrócić do tych zwyczajów. Łzy przestały lecieć, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Powodem tego było to, iż w głowie miał teraz tylko obraz wyżynania, z wielką precyzją swoich wrogów. Ostatnio edytowane przez Andres : 19-01-2008 o 00:38. |
19-01-2008, 10:12 | #107 |
Reputacja: 1 | Muszę udać się do świątyni Ulryka, pomodlić się za rodzinę....... Mhmm, dziwna jest ta kobieta, nie ufam jej, trzeba na nią uważać, a Calien robi się zbyt miła... i myśli że..... Przechodząc obok świątyni Ulryka, Wolfgang odmówił tradycyjną krótką modlitwę. Lekko uśmiechnął się, dawno nie oddawał hołdu swemu Bogu. Gdy przechodzili w stronę dzielnicy uczonych, Wolfgang milczał, chciał bardzo szybko odpocząć po podróży. Gdy dostali klucze, a Janna odeszła, Wolfgang obejrzał się za nią. Ciekawe ile lat zatuszowała magią, jestem pewny że ma koło 60 Skrzywił się i z niewyraźną miną odwrócił się w stronę domku. Ruszył, rozglądając się na boki. Podziwiał domy, ogrody, faunę. W pewnym momencie zobaczył pewną rodzinę, matkę z ojcem oraz synem. Przypomniał mu się jego świat, sprzed kilku lat. Ehhhh... spokój i nowe życie...... Calien też odeszła do swojego domku. Rzucił za nią. Dobranoc, Calien...... Po chwili. Ufff, wreszcie odpoczynek, no panowie wchodzimy, obejrzymy sobie dom |
19-01-2008, 10:57 | #108 |
Reputacja: 1 | Calien weszła do swojego domu. Wzieła kilka głębszych oddechów, po czym zaczęła zdejmować z siebie brudne ubranie. Włożyła je do kosza. Jak dobrze jest mieć swoje własne, cztery kąty...Wkońcu odpocznę....Jeszcze tylko gorąca kąpiel i poczuję się jak nowo narodzona.... Wyciągnęła z komody szlafrok i owinęła się nim. Rozpaliła w łaźni palenisko aby podgrzać wodę. Calien, żywi wielkim szacunkiem krasnoludzkich inżynierów. To dzięki nim można ułatwić sobie życie, na pewien sposób. Balia poczęła rozgrzewać swoje dno, a Calien wlewała do niej wiadra wody. Obok bali, jak to zwykła robić, postawiła pachnidło z jaśminu i kilka płóciennych ręczników. Kiedy kąpiel była gotowa, zagasiła palenisko ale tak by żar nadal utrzymywał jej ciepło. Weszła powoli, oparła głowe o brzeg i przymknęła na chwilę oczy. Odprężyła się wystarczająco, co jeszcze bardziej wymusiło na niej oczekiwany sen. Poczęła dokładnie obmywać swoje ciało pachnącą wodą. Na koniec, zanurzyła się cała opłukując włosy, które mokre przykleiły się do jej smukłego ciała. No, koniec tego dobrego...Pora na odpoczynek Wyszła z bali, wytarła dokładnie ciało i posmarowała olejkiem, o delikatnym zapachu kwiatów. Nałożyła na całość zwiewną koszulę i udała się do pokoju. Wzieła szczotke i rozczesała powoli włosy. Kilkoma szybkimi ruchami poprawiła posłanie i ułożyła się wygodnie do odpoczynku. Zamknęła oczy i po chwili ogarnął ją mocny sen.
__________________ Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast? Ostatnio edytowane przez Scarlet : 19-01-2008 o 11:02. |
19-01-2008, 13:43 | #109 |
Reputacja: 1 | Mężczyźni weszli do domu Janny. Była to mała parterówka z basztą wysokości 8 metrów. Sam domek pokryty czerwona dachówką o spadzistym dachu, nie wydawał się zbyt bogaty. Nad wejściem wyrzeźbione w kamieniu dwa gargulce, ozdabiały wejście. Ich groteskowa mina i wrogie spojrzenie, napawały awanturników lękiem. Wydawało im się, że rzeźby im się przyglądają…Gdy otworzyli drzwi i weszli za próg, ujrzeli sale wystrojoną w odcieniach czerwieni i czerni. Sala wielkości trzech izb zwykłego chłopa była zdecydowanie większa niż cały domek z zewnątrz. Dopiero po chwili zrozumieli, że świeczki w świecznikach na ścianie same się zapaliły, oświetlając całe pomieszczenie. Na środku stał duży stół, przy nim przysuniętych osiem zdobionych krzeseł i cały zastawiony ciepłą strawą i dzbanami z napitkiem. Wolfgang od razu zauważył, że meble w domu są drogie. Zrobione z wytrzymałego, dębowego drewna. Solidne i masywne. Ściany ozdabiały liczne obrazy, przedstawiające pejzaże i różne groteskowe, abstrakcyjne wizerunki. Na stojących w rzędzie pod ścianą meblach, dostrzegli jedynie same książki i pergaminy. W powietrzu unosił się dziwny zapach. Woń zniewalająca, podniecająca i taka przyjemna, a zarazem dusząca i mącąca umysł. Felix dostrzegł, że zastawa i świeczniki są srebrne i obrazy niechybnie bardzo cenne. Po prawej znajdowało się dwoje drzwi. Jedne z nich solidne i masywne zamknięte na 2 porządne kłódki. Drugie otwarte, prowadzące do sypialni. Po oględzinach domu zasiedli do kolacji, która znikła ze stołu w mgnieniu oka wraz z winem i położyli się spać. * * * Calien biegła po bezdrożach. Wiatr rozwiewał jej włosy. Czuła zapach wiosny i otaczających ją kwiatów. Zatrzymała się i ujrzała w blasku promieni słonecznych Ją. Oślepiona Calien przetarła oczy, opuszczając głowę w dół. Trawa….Gdy otworzyła oczy dostrzegła, że trawa jest cała we krwi. Podniosła głowę. Już Jej nie było. Zachodzące słońce kąpało się w krwistym obliczu nieba. Zdziwiona Calien zaczęła błądzić po cmentarzu. Nagle zauważyła… Krew… Krew… To on leży… Umiera pod ciosami Ciemności… Kolejne uderzenie… ...dzwonu w świątyni Ulryka, zbudziło Calien z głębokiego snu. |
19-01-2008, 15:16 | #110 |
Reputacja: 1 | Joachim podziękowawszy grzecznie Jannie i pożegnawszy Calien udał się wraz z resztą kompanii w stronę domku. Nie wyróżniał się on niczym szczególnym, ale dwa gargulce znajdujące się przy wejściu sprawiły, że zwadźca poczuł się odrobinę nieswojo. Mam dziwne wrażenie, jakby ktoś nas obserwował. Cholera, kto umieszcza takie paskudztwa na swoim domu? Chyba tylko... Jego rozważania przerwał mu widok sporej sali, która żadną miarą nie mogła zmieścić się w domku o takiej powierzchni. Zwadźca spojrzał podejrzliwie na ściany po czym odezwał się jako pierwszy. -Wygląda na to, że owa Janna jest bardzo utalentowana magiczką.- teraz dopiero dotarło do niego, że świece palą się mimo tego, że nikt nawet do nich nie podchodził -Tak czy owak winniśmy jej wdzięczność za okazaną nam gościnę. Bo mogła przecież rzucić nam pod nogi zapłatę i kazać się wynosić. Cóż proponuję zjeść coś z tego co jest na stole i udać się na spoczynek. Trzeba tylko odnaleźć miejsce, gdzie mamy spać.- Zastanawia mnie, czy ktoś nas czasem nie podsłuchuje. Magowie mają przykry zwyczaj wtykania nosa w nie swoje sprawy. A komuś utalentowanemu, takiemu jak Janna, z pewnością nie przysporzyłoby wiele problemu sprawdzenie co porabiamy. Joachim przeszedł się po sali przyglądając się z ciekawością meblom, książkom oraz obrazom. Niewątpliwym świadectwom sporej zamożności właścicielki. Część malowideł przedstawiała zwykłe pejzaże, ale inne były nie rzadko sprawiały wojownikowi trudność w identyfikacji, tego co przedstawiały. Po chwili dostrzegł on parę drzwi, z których jedne były zamknięte na kłódki, których solidności Joachim nie chciał się dowiadywać. Drugie jak się szybko okazało prowadziły do sypialni. -No. Wygląda na to, że jest jasne, który pokój nam przydzielono. Zjedzmy co dla nas przyszykowano i chodźmy spać.- Po czym Joachim usiadł do stołu nie czekając na kompanów. Jedzenie było dobre, a fakt, że żywił się przez ostatnie dni jedynie podróżnymi racjami sprawiał, że smakowało jeszcze lepiej. Wino jakością nie odbiegało od jadła i Joachim z przyjemnością wypił całkiem sporą ilość. Po skończonej uczcie zwadźca wstał i wytarł ręce i twarz w znalezioną serwetkę i udał się do sypialni na zasłużony odpoczynek.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
| |