Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2008, 22:59   #61
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Götz Eskil Ketilson Úlfapokan

Eskil od dawien dawna, gdy jeszcze jego dziad, a ojciec jego ojca opowiadał historię o Trollach i wojownikach północy, zastanawiał się czy przeznaczona mu walka. Swoje życie prowadził w pokojowych stosunkach z ludźmi i raczej nie szukał kłopotów. Jeśli same się pojawiały, to starał się ich uniknąć. Nagle jednak jego życie zmieniło się całkowicie z niewiadomych przyczyn. Posądzono go za zbrodnie, której nie popełnił. Wyznaczono nagrodę za jego głowę, mimo tego, że był jednym z najlepszych zwiadowców Reiks Guard. Wszystko to nie miało sensu. Teraz przypomniał sobie rzekomą niekompetencję i sąd wojskowy w Nordlandzie. Wyrok – skazany na banicję i dożywotni zakaz wstępu na ziemie Baronii Nordlandu. Zaczął się zastanawiać, czy podpadł jakiemuś szlachcicowi – wykluczył jednak taka ewentualność. Co do kurwy nędzy w takim razie skłoniło ich do oskarżeń?! Eskil złapał za klejnot w sakiewce – czyżby to twoja wina?Niespokojny proces myślenia przerwała Katlin. Podbiegła do strażnika i zatopiła rapier w jego sercu.

- B-ddu! – krzyk rozpaczy rozbrzmiał w izbie, było jednak za późno. – Andskotinn! Fyrir Olric! Farðu til fjandanns! – rozzłoszczony Eskil już miał ruszyć w kierunku dziewki, by wyszczekać ją po pysku, lecz zagrodził mu drogę wielki człowiek, którego zidentyfikował jako prawdopodobnego kowala. Bydlak zrobił zamach młotem, który świsnął przed twarzą Ketilsona. Ręka powędrowała w kierunku kufla – trzask na głowie i uderzenie głową w nos, powaliło kowala na ziemię. Katem oka dostrzegł Następny napastnik został znokautowany szybkim ciosem z łokcia w twarz, co zaowocowało obfitym krwawieniem z nosa. Eskil zrozumiał, że sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, gdy otoczyło go trzech przeciwników. Wszystko jakby zamarło.

- Widzę tam ojca swego… Widzę tam matkę swoją…
- Eskil zaczął wyciągać miecz z pochwy. – I siostry i braci i wszystkich, którzy byli przede mną… - wyjął go opierając ostrzem o podłogę. – Aż do początku świata… - uklęknął na jedno kolano i ostrze jego, niczym ręka Ulryka, zalśniło bladym blaskiem. – Słyszę ich zew, bym zasiadł wśród nich… - przesunął ostrze po deskach lekko do tyłu. – W Valhöll… - podniósł głowę patrząc na zdziwionych strażników, którzy przekonani o bezradności Eskila, ruszyli by go pojmać. - …gdzie bohaterowie żyją wiecznie! – nienaturalny, boski błysk Hv-ti Fálkinn przeszył powietrze niczym prawdziwy jastrząb, miecz uderzył w szczękę środkowego przeciwnika i jego żuchwa rozłupała się na dwoje, a krew trysnęła na w powietrze obryzgując sufit. Ciało padło bezwładnie na ziemię. Eskil wstał w szale niczym berserk, o których wiele słyszał. Angarad powalił jednego z przeciwników na ziemię. Krzyknął coś – Eskil nie słyszał. Był w szale. Krew w nim buzowała. Poczuł adrenalinę i dostrzegł przerażenie przeciwnika na twarzy. Nie było litości. Szybki cios padł na czaszkę i siatka kolcza rozerwała się pod impetem uderzenia, wgniatając się w pękniętą czaszkę. Padł na kolana, by zaraz po tym stracić głowę, pod kolejnym cięciem Ketilsona.
Krew…
Eskil nabił na ostrze miecza mężczyznę, który starał się zagrodzić mu drogę i z impetem uderzył jego ciałem w drzwi, wypadając wraz z ciałem na zewnątrz. Wstał i szybko przemyślał sytuację.

- Angarad! Hörfið! Zabierz moje rzeczy! – Eskil wstał i spojrzał w kierunku stajni. Gwizdnął i krzyknął. – Dvergr! – koń wyważył kopytami wrota stajni. Ketilson złapał w powietrzu juki, które rzucił mu Angarad i zaczął je zakładać na konia.
 
DrHyde jest offline  
Stary 11-04-2008, 16:04   #62
 
Vivan's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetny
Katlin walczyła pełna sił i energii mimo iż nie było w karczmie wielu chętnych do walki.
To w końcu wieśniacy!! – pomyślała Katlin.
Czuła w sobie moc Pana, która jak podejrzewała sama Katlin zawładnęła dziewczyną i poprowadziła do walki. Do przelania krwi, czego tak dawno nie było. Katlin miała moc aby walczyć, jednak nie miała mocy aby zapanować nad sobą podczas gdy kierował nią Bóg.
Katlin zrozumiała, że życie bez Pana, prze te kilka dni które przeżyła z Nicole i Eskilem było o niebo piękniejsze od chwil jakimi żyła od wczesnej młodości, kiedy uciekła z domu. Nie wiedziała jednak gdzie ma szukać pomocy. Na pewno nie może jej szukać u Nicole i Eskila. Zabili by ją od razu gdyby poznali prawdę. Dziewczyna nie miała dla nich znaczenia. Jednak nie była to odpowiednia pora na ego typu przemyślenia. Gdy będzie sama pomyśli. O ile będzie jeszcze żyła….

Huk rozbitego szkła zmusił Katlin do powrotu do rzeczywistości. Spojrzała więc ona na swoich towarzyszy – Nicole i Angarada.

Co jest do cholery grane! Czy to wszystko to jakiś głupi kawał? A może sen czy raczej koszmar!!! - Katlin nie wierzyła własnym oczom. Nicole leżała na ziemi. Widać z dala, że nic jej się nie stało. Był to zwykły upadek. Jednak zdziwienie Katlin dotyczyło nie Nicole, a Angarada! Mężczyzna, który jeszcze niedawno musiał być wprowadzony do tej karczmy, bo nie był na siłach sam do niej wejść, który cały dzisiejszy dzień i przespał na koniu Eskila stał prosto na nogach! Mało tego!!! Walczył!!!! Katlin spojrzała Akuratnie na niego gdy zatapiał nóż w szyi przeciwnika!

Kurwa to już przesada! Przed chwilą umierał a teraz walczy jak zdrowy i silny mężczyzna! To jakaś pułapka w którą dałam się wciągnąć? W końcu ja go znalazłam! Ja pier….
– myśli dziewczyny zostały gwałtownie przerwane przez jakiegoś pijanego szlachcica, który z wrzaskiem ruszył z mieczem w stronę Katlin.
Mało brakowało a dziewczyna nie zdarzyła by sparować ciosu, przez zaskoczenie, jakim była postawa Angarada! Po uderzeniu mieczem Katlin cofnęła się i zachwiała lekko. Sprowokowało ją to jedynie do większych emocji i dopiero teraz wpadła w kolejny szał nad którym nie panowała. Widząc jak do karczmy wpada kolejnych kilku strażników miała ochotę zaśmiać się i wbić każdemu z nich ostrze w serce! Opanowała się jednak i wzrokiem poszukała Eskila. Po chwili znalazła go. Tuż przy nim był Angarad. Katlin z wściekłością i ogniem w oczach ruszyła w ich stronę. Jej szał był tak potężny, że pozwoliła by jej ostrze dotknęło każdego kto stanął jej na drodze… Jej Pan znów przejął kontrolę…
 
__________________
Bogowie wiedzą, że śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.
Vivan jest offline  
Stary 22-04-2008, 18:45   #63
 
Lord Artemis's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumny
NICOLE


Ogromne zamieszanie wybuchło w karczmie. Nicole oszołomiona nowymi i strasznymi informacjami nie wiedziała za bardzo, co się dzieje dookoła niej. Była jak w amoku. Wszędzie huk i szczek metalu... Kobieta sama nie wiedziała, co robić... Ruszyła wolno w stronę wyjścia z karczmy... Nie zauważyła nawet jak w jej kierunku leci cios... Nagły rozbłysk światła przed oczami i kobieta upadła na ziemię... Niewielki strumyk krwi pociekł z jej głowy...

KATLIN

Widziałaś jak Nicole upada na ziemię.. Ruszyłaś w stronę padającej Nicole.. Wszystko działo się tak szybko.... Rzuciłaś się na ratunek... Ktoś próbował zagrodzić Ci drogę, jednak złamany nos wybił mu ten pomysł z głowy... Dobiegłaś do leżącej Kobiet, która była nieprzytomna i nie zanosiło się aby w najbliższym czasie wróciła do siebie...

Za sobą usłyszałaś jakieś krzyki i, szczek stali i trzask drewna... To Angarad i Eskil wybiegali z karczmy... Po chwili ktoś gwizdnął, na dworze rozległ się głośny huk i rżenie konia.... Powoli opanowywałaś się, umysł zaczynał trzeźwiej myśleć... W karczmie nie było chętnych do walki. Większość z tych, którzy byli na tyle głupi, aby walczyć z wami leżała teraz martwa, bądź okrutnie poraniona. Całe wnętrze karczmy było zlane i pochlapane krwią, wszędzie leżały ciała, kawałki szkła oraz resztki jedzenia przemieszane z zepsutymi z złamanymi stołami i stołkami... Reszta ludzi, która została w karczmie stałą jak najdalej od drzwi i Ciebie, w ich oczach widać było strach... Nie czekając długo aż przestaną myśleć nad tym, co się stało i nim znów ktoś Cię zaatakuje zdecydowałaś podnieść Nicole i wynieść ją z karczmy..

Kobieta nie była tak ciężka jak by się mogło zdawać, była wręcz bardzo lekka. Założyłaś ją sobie na bark i wyniosłaś przed karczmę... Eskil wraz z Angaradem wsiadali już na konie, nie mając zbyt wielkiego wyboru Zarzuciłaś nieprzytomną Nicole na jej konia, aby po chwili samej móc wsiąść... Teraz tylko mogłaś czekać na instrukcje od Eskila, który jak miałaś nadzieję- wyciągnie was z miasta...

- Eskilu!!!- Krzyknęła Katlin....- Co dalej robimy???? – Wrzasnęła na cały głos uchylając głowę przed nadlatującym bełtem z kuszy....

ANGARAD


Rzuciłeś rzeczy Eskila, ten złapał je wprawnie i zaczął zakładać na swego konia.. Wbiegłeś do stajni. Było tam kilka koni a ponieważ i tak byłeś w tej chwili na nie najlepszej pozycji i w mieście większość chciałaby Cię zabić to stwierdziłeś, iż pożyczysz sobie czyjegoś konia... Duży czarny ogier wpadł Ci w oko... Złapałeś go za uzdę i wskoczyłeś na jego grzbiet.. Popatrzyłeś na Eskila.. Na miasto i stojąco z boku karczmę.. Wszystko jak by zwolniło... Pomyślałeś o słowach staruchy...

-„I będziesz sławny.. O tak!!!...I uwierz mi, że nie pożałujesz.”- Angarad już załował... To wszystko przez tą starą wiedźmę... Okłamała go, a on jak zwykły głupiec dał się wciągnąć w takie gówno... –„Znam Cię mości wojowniku... I to lepiej niż myślisz...”- Jej słowa ugodziły go w samo serce.... Taaaa, musiała mieć znać i wiedziała, że dam się nabrać na taki prosty podstęp... Ale ze mnie idiota.

Wtedy uderzyło go ciepło... Zdał sobie sprawę z czegoś bardzo ważnego... Powoli zaczynał rozumieć.... Eskila oskarżono o zabicie kapłana Ulryka... Przecież sam Veron kazał odnaleźć kapłana i odebrać mu skradzioną rzecz... Veron wydał nagle dekret na Eskila... Kapłan, za którym podążał Angarad kierował się ponoć do Marienburga.. A mniej więcej na tej trasie spotkał Eskila..

Nicole była załamana śmiercią Generała.. Jej przyjaciela... Jeżeli Ci ludzie mieli kamień to wtedy wszystko było by łatwiejsze do zreozumienia...

Na razie jednak trzeba było by uciec z miasta... Katlin wypadłą z karczmy z głośnym hukiem... Cała była umazana krwią a na barkach niosła nieprzytomną Nicole.....Angarad popatrzył za Katlin wbiegającą do stajni. Kobiety po chwili znalazły się na koniu i były gotowe do jazdy.... Katlin krzyknęła cos do Eskila a po chwili powietrze przeciął bełt z kuszy...



ESKIL

Naprędce szykowałeś konia... W głowie wciąż przewijał się obraz Listu Gończego. Jak to się mogło stać, że wpakowali Cię w takie coś??? I jeszcze do tego ta kobieta-Katlin... Musiała wszystkich zabijać?? Mimo wszystko byłeś jednak jej wdzięczny, że ruszyła Ci bez chwili wahania z pomocą...

Tak jak i dziwny Angarad, który jak mimo ciężkich urazów nagle wstał.. To wszystko było dziwne... Nie wiedziałeś, co dokładnie robić... Myśli kłębiły się w Twojej głowie... Przerwał je wrzask Katlin....

- Eskilu!! Co robimy???- Krzyknęła i schyliła głowę przed nadlatującym bełtem... Widziałeś tego kusznika, stał tuż koło bramy. Popatrzyłes jednak na resztę towarzyszy. Obrali Cię jako dowódcę. Nie dość, że miałeś swoje problemy to teraz musiałeś jeszcze ratować tych ludzi.. W sumie jednak byliście już drużyną... Wszyscy udowodnili to walcząc ramię w ramię o Ciebie.... Popatrzyłeś na nich...

Angarad przywłaszczył sobie konia ze stajni, pięknego czarnego ogiera... Natomiast Katlin siedziała na koniu Nicole a nią samą miała przewieszoną przez konia.. Nicole chyba była nieprzytomna, na ziemię kapała jej krew..

Jako Dowódca tej drużyny musiałeś wyciągnąć stąd tych ludzi, a potem rozwiązać zagadkę dotyczącą Kamienia i Listu... Jednego Byłeś pewien... Kamień na pewno nie był tym, o czym mówili wszyscy.. Za dużo szumu wokół niego... Za dużo... Zaczynałeś mieć swoje własne podejrzenia.... I nie były one wcale dobre.. Wręcz na odwrót.. Kłopoty dopiero miały nadejść.....

**************** ******************* ******************* *****************
Bundesmarkt- Plan miasta

10- Brama miasta zbudowana z drewna
9-Dom burmistrza
7- Dom szlachcica
6-budynek straży
5-Dom kupiecki, Handlowy
4-karczma
2-stajnia
 
__________________
Śmierć uśmiecha się do każdego z nas. Jedyne co możemy zrobić, to uśmiechnąć się do niej...
Lord Artemis jest offline  
Stary 24-04-2008, 18:25   #64
 
Vivan's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetny
Katlin była już blisko wyjścia, jednak przypomniała sobie, iż za nią była Nicole. Widać było po dziewczynie, że jest w szoku i nie wie komu ma uwierzyć…
Na jej miejscu sama chyba byłabym niepewna – pomyślała Katlin, po czym dla pewności odwróciła się, by spojrzeć co zamierza zrobić. Czy pójdzie za nimi, czy zdecyduje się zostać w karczmie.

Kiedy Katlin odwróciła się, z początku nie widziała towarzyszki, jednak kiedy spojrzała niżej, dostrzegła leżącą na ziemi postać. To właśnie Nicole leżała na ziemi.

Pewnie ją zaćmiło po jakimś ciosie
- myślała Katlin.
Ruszyła więc w stronę dziewczyny. Niespodziewanie przed nią wybiegł mężczyzna chcąc zagrodzić jej drogę.

-Zejdź mi z drogi prostaku, nie mam czasu
–powiedziała dziewczyna zadając przeciwnikowi silny cios, prosto w nos. Mężczyzna złapał się za niego i zawył z bólu a pomiędzy palcami Katlin zauważyła, że leje mu się krew.
Kiedy podbiegła do Nicole spojrzała na nią i wiedziała, że nie jest ona w stanie wstać. Mało tego, wyglądała jakby straciła przytomność i to nie na chwilę.
W tym momencie do karczmy dobiegł jakiś krzyk, hałas stali, trzask drewna i ktoś gwizdnął najwidoczniej na konie gdyż zaczęły one rżeć i słychać było głośny huk i stukanie kopyt. Katlin odruchowo obejrzała się, by zobaczyć co się dzieje. To Angarad i Eskil wybiegli z karczmy i wzięli konie.
Dziewczyna rozejrzała się po karczmie. Większość ludzi była martwa, lub mocno poraniona. Jedynie kilka osób stało pod ścianą wpatrując się w całą czwórkę wystraszonymi oczyma.

- Nie ma na co czekać, zaraz może tu być znów niezły kocioł a i tak zrobiliśmy tu niezły bałagan – pomyślała Katlin po czym podniosła bezwładną Nicole.
Ku zdziwieniu Katlin, Nicole była bardzo lekka. Katlin spodziewała się większego ciężaru. Zarzuciła bezwładną dziewczynę przez ramię i ruszyła w kierunku drzwi. Kiedy je przekroczyła zobaczyła Eskila na swym koniu i Angarada na jakimś czarnym ogierze. Dziewczyna zaczęła się rozglądać dookoła. Zobaczyła wtedy konia Nicole. Podeszła zatem do niego. Z początku koń był niespokojny ale Katlin udało się go szybko ujarzmić i przerzucić Nicole na jej konia. Sama szybko wskoczyła za Nicole i trzymając za lejce i panując nad koniem tak by Nicole nie spadła ruszyła w kierunku Eskila. Kiedy była na takiej odległości by ten mógł ją usłyszeć, krzyknęła:
- Eskilu !!! Co dalej robimy????
Po czym nagle uchyliła głowę, tak by wycelowany przez kusznika bełt minął jej postać. Katlin wiedziała, że muszą się stąd wydostać… i to jak najszybciej. W przeciwnym razie wszyscy zginą…..
 
__________________
Bogowie wiedzą, że śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.
Vivan jest offline  
Stary 25-04-2008, 11:05   #65
 
Kraven's Avatar
 
Reputacja: 1 Kraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwu
Angarad wraz z Gotz’em bez najmniejszych problemów poradzili sobie z strażnikami miejskimi i paroma chętnymi do walki wieśniakami. Wojownik wbiegł do stajni, aby przepłoszyć inne konie i w pewnej chwili wpadł mu w oko jeden z nich… Hm, porzecze go sobie, właściciel na pewno nie będzie mieć mi tego za złe… Łowca wskoczył na rumaka, koń stanął na dwóch nogach i głośno zarżał, był karej maści, czarny niczym noc, pasowali razem do Angarada. Wierzchowiec dość szybko dał się oswoić i szybko zaakceptował nowego pana. Wojownik nie był przyzwyczajony do podróży na koniu, wolał twardo stąpać stopami po ziemi, jednak nie znaczyło to, że nie potrafi jeździć na tym pięknym stworzeniu.

Podjechał pod drzwi karczmy, w tym samym momencie wychodziła z niej Katlin niosąca na plecach Nicole. Kurwa!, Nicole!, to moja wina, mogłem jej nie zostawiać samej!, miejmy nadzieje że to nic poważnego… Katlin podbiegła pod konia dziewczyny, którego trzymał za uzdy Gotz i rzuciła ją na jego grzbiet… Po chwili sama już dosiadała rumaka i krzyczała cos do Tropiciela. Angarad szybko rozglądnął się po okolicy, jak narzazie żadnego strażnika nie widać było w okolicy, jednak krzyki wieśniaków na pewno przykuły uwagę prawa, …w każdej chwili mogą się pojawić następni, i możemy nie mieć tyle szczęścia... Wojownik przypomniał sobie słowa starej wiedźmy…

-„I będziesz sławny.. O tak!!!...I uwierz mi, że nie pożałujesz.”- Angarad już żałował... To wszystko przez tą starą wiedźmę... Okłamała go, a on jak zwykły głupiec dał się wciągnąć w takie gówno...
–„Znam Cię mości wojowniku... I to lepiej niż myślisz...”- Jej słowa ugodziły go w samo serce.... Taaaa, musiała mieć znać i wiedziała, że dam się nabrać na taki prosty podstęp... Ale ze mnie idiota…

I nagle coś go olśniło, zaczął składać elementy łamigłówki do kupy... Powoli zaczynał rozumieć... Gotz’a oskarżono o zabicie kapłana Ulryka... Przecież sam Veron kazał odnaleźć kapłana i odebrać mu skradzioną rzecz... Veron wydał nagle dekret na Gotza... Czyżby o tym mówiła starucha, przecież z głowę Gotz’a wyznaczyli pokaźna sumkę, ten kto złapie tego przestępcę będzie sławny, a na pewno bogaty… W głowie pojawiały się nowe fakty, wirowały i znajdowały swoje miejsce w wielkiej układance, która z każdą chwilą nabierała jakiegoś sensownego znaczenia. Wszystko stawało się proste. Kapłan, za którym podążałem kierował się ponoć do Marienburga… A mniej więcej na tej trasie spotkał Eskila… Nicole była załamana śmiercią Generała… Jej przyjaciela... A może to jakiś podstęp… Nie, nie wydaje mi się… I nagle ja fala ciepła, pewna myśl uderzyła go nagle niespodziewanie. Czyżby ci ludzie mieli kamień… Czyżby Gotz go posiadał… wtedy wszystko było by łatwiejsze do zrealizowania... A może to Katlin go posiada, czasami wydaje się normalną dziewczyną, a czasami jest inna... jakby coś ukrywała... Ma tyle gniewu w sobie...

Przelatujący bełt koło głowy Katlin, wybił go zamyślenia, z karczmy wybiegał jeden z wieśniaków, niosący kusze i celował w stronę Gotz… Tropiciel tego nie zauważył, w tej samej chwili skierował uwag na Katlin krzyczącą coś do niego. Było by to takie proste rozwiązanie… Nie zaraz!… Jeśli Gotz teraz zginie! to nie zdołam się dowiedzieć, czy miał kamień, czy nie… Angarad wziął i rzucił miecz strażnika, który trzymał w ręce, w stronę szlachcica. Ostrze przebiło człowieka, który padł bezwładnie na ziemie, umierając w konwulsjach… Nie, jeszcze pożyjesz, muszę się dowiedzieć czy masz kamień i czy go nigdzie nie ukryłeś… Na razie trzeba wydostać się z miasta.

- Ruszajmy – krzyknął do reszty.
 
__________________
Wolałbym żyć życiem krótkim, ale w chwale, niż długim, ale w zapomnieniu... bo ulubieńcy bogów umierają młodo, lecz później, żyją wiecznie w ich towarzystwie...
Kraven jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172