|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-04-2008, 15:43 | #1 |
Reputacja: 1 | Władca zimy - "Nordvorposten - Północa stanica" Andriej Siemionycz podszedł do wysokiego witrażowego okna, wsparł się dłońmi o parapet, po chwili obrócił się i usiadł na nim. Gierczyn czekał. Niesamowity był ten człowiek, wysoki, chudy, blady jak śmierć, będący jakby upostaciowieniem apatii. Pił jak ryba, mógł w siebie lać dowolne ilości wódki, bez żadnego efektu - byłby idealnym dyplomatą, gdyby nie jego odstręczająca aparycja. Andriej wiedział, że Gierczyn nie odezwie się pierwszy. Mógłby tak pewno stać przez następny rok, odżywiając się przefiltrowanym przez witraż kolorowym światłem. - No mówże, człowieku! - Raport. Tak. Generalnie bez zmian. - Jak oni to robią? Nie mów mi, proszę, że wszyscy do jednego są nieprzekupni, że nie mają żadnych słabych punktów, że nie można ich szantażować. Informacje zawsze się wyciągnie - rozpalone węgle czekają. Gierczyn skrzywił się lekko. Nie lubił takich tyrad. Nie lubił, gdy tłumaczono mu jak wygląda jego praca. Jego rybie oczy spoczęły na rozmówcy. - Powiedziałem, że generalnie bez zmian, nie że całkowicie. Z pionkami radzimy sobie świetnie, dowiadujemy się wszystkiego, czego można się dowiedzieć. O planowanych zamachach na kupców imperialnych wiemy na tydzień przedtem, choć oczywiście nic... - Nie chcę o tym słyszeć! Nigdy tego nie słyszałem, rozumiesz?! - Tak, khem, pewnie, khem, rozumiem, a jakże. Więc pionki robimy, jak chcemy. Ale coraz bardziej oczywiste staje się - kh kh kh kh, przepraszam, zła pogoda, khkh... Uhm. Cóż... coraz oczywistsze robi się, że oni mają wsparcie z kręgów dla mnie nietykalnych. Nu tak cóż ty, człowiecze boży zrobisz? Informatorzy mówią mi różne rzeczy, o których tyle mogę powiedzieć, żem ich nigdy nie słyszał, ani słyszeć nie będę kh kh kh - Kurwa twąju mat', nie dworuj sobie ze mnie! Mam glejt gończy samego Cara, nie ma dla ciebie stref zakazanych dla łowów, rozumiesz? Choćby marszałków, choćby bojarów na tortury brać przyszło, bierz! - Glejt mówicie, Andriej Siemionycz... Wy glejt macie. A ja matkę mam. I dwie siostry mam. Jedna w konwencie Swiatej Shaylijest, tam przeciągi ciągle, bardzo niezdrowe. A druga ma dzieci. Brata mam, a on w wojsku, w wojsku bardzo niebezpiecznie jest. Dom mam, dom też niebezpieczny, łatwo spalić się może. I wino pijam, a wino czasem bardzo szkodzi. Jeść muszę, a jakąś kostką łatwo się udławić. A ja człek wątłego zdrowia i wielkiego szacunku dla rodziny jestem. Glejt macie, mówicie? A czy mnie ten glejt, kogo wskrzesi, jeżeli zwierzynami go do grobu pośle? A mnie z ziemi wyciągnie? Nie, Andrieju Jewgieniejewiczu. Powiedziałem wam tyle, iłem mógł powiedzieć. I mówię wam, że dalej węszył nie będę, bom już duży chłopczyk i niegłupi. Glejtem to mi możecie przed nosem machać, a ja nawet z rewerencją pieczęć Cara ucałuję i tyle, rozumiecie mnie dobrze? - Szlag, Gierczyn! Ja muszę to wiedzieć! Muszę! Nie widzisz, co się wokół dzieje? Cała radina staje na łbie, wszędzie się dymi a i palić się niedługo pewno zacznie, ślepy nie jesteś, widzisz przecie, co i jak?! - Heh, toć i widzę, co bym miał nie widzieć? Ale ja wam powiem, że radinę bardzo kocham, ale i flaki mieć w brzuchu a nie u kolan kocham, wiecie? I jeden taki nie jestem, więcej wam nawet powiem - nie znajdziecie takiego mołojca-gieroja, który nie dostałby nagłego zaniku pamięci i zdolności mowy. Kiedy zbliży się do pewnych spraw. Nie znajdziecie i tyle. Może wy byście powęszyli? Ha! Milczycie? A bo i wy dzieci macie, Nadia ma już latek dziewięć, czyż nie? Mały Misza właśnie dostał pierwszego konika, a Koli bodaj ząbki się właśnie wykluły? I co, pójdziecie węszyć? Weźmiecie na tortury bojarów i marszałków, o których tyle mówicie? Weźcie, weźcie, arcyciekawych rzeczy się dowiedzieć możecie, glejt gończy macie, to i grozić wam nic nie grozi. - Gierczyn, ty...! Nu, dobra, spakojna, moment. Trza kogoś, kto znajdzie, co znaleźć się powinno i kto byłby spoza układu, tak? - Ano tak właśnie jest, jako mówicie, słucham was, jakbym słowika słuchał. I to wam jeszcze powiem, że ten ktoś powinien sam się zatroszczyć o ujawnienie informacji. Bo ja jej nie chcę. I to wam powiem, że każdy, kto zbyt nachalnie chciałby się nią ze mną podzielić, stałby się w moich oczach bardzo niekulturnyj. A ja gburów nie lubię, zresztą to i dobrze, bo są bardzo wątłego zdrowia i nie ma, co się do nich przywiązywać, zrozumieliście mnie? - Jako słowika. Ja w sumie też za chamami nie przepadam. Gierczyn... mówicie mi, że potrzebujemy kogoś z Imperium? - Ano tak właśnie powiedziałem, mądrze żeście to wywiedli. I więcej wam powiem - powiem wam, że Xiążę Alieksandr Jewgieniejewicz Orłów wybiera się właśnie do Nuln, do swojego przyjaciela, Artura von Herninsberga. I to wam jeszcze powiem, Andriej Siemionycz, że mógłby kto z nim pojechać. A dorzucę już zupełnie za darmo i z czystej dla was sympatii, że Hrabini Elektorka ma ostatnimi czasy wielkie kłopoty z kupcami. Naprawdę wielkie. - Ech, co mi tu gadasz? Co, nie stają im, czy jak? Hrabini w mieszczaństwie zagustowała i skonsumować nie może? - Ej, Andriej Siemionycz, takiście mądry człowiek, a taki głupi. Bądźcież cicho! Głupi mówię. I mówię jeszcze, że jak następnym razem zobaczycie Hrabinie Elektorkę, to mniej na cycki patrzcie, boście żonaty człek i wam nie przystoi. Przystoi wam patrzeć na oczy i na to, co się za nimi dzieje. A dzieje się dużo, to wam zagwarantować mogę. I to wam jeszcze rzeknę, że czas najwyższy, żebyście się różnych rzeczy o Imperium dowiadywać zaczęli, bo jak by się to wszystko nie skończyło, na pewno krew imperialnych popłynie ulicami naszych miast i stosunki między nami a nimi mogą być niedługo bynajmniej nie serdeczne. Zastanówcie się dobrze, Andriej Siemionycz. A ja się już żegnać będę. Mam, widzicie, spotkanie z kimś, komu się wydaje, że coś słyszał, a mnie się wydaje, że nic nie słyszał. Zdrowia i szczastia wam życzę i całej waszej familii. Coraz wyżej wspinało się słońce ponad widnokrąg. Zniknęło za chmurami. Wyszło zza chmur. Błysnęły złocone kopuły Kremla, stojący na warcie żołnierze Gwardii Zagórskiej zmrużyli oczy. Głębokim, przejmującym tonem odezwał się Swiatyj Mikoła z Dzwonnicy Świątyni Drugiego Objawienia. Ruch ustał, ludzie stawali w miejscu, zdejmowali czapki, niektórzy klękali, pochylając głowy. Dommm... dommm... dommm... obwieszczał Swiatyj Mikoła południe. Chmury sunęły po niebie, przesłaniały i odsłaniały słońce, przez ulice, przez zaułki i place przesuwały się plamy cienia i światła, jasny snop uderzył w budynek Przedstawicielstwa Imperialnego, nagły podmuch rozwinął zatknięty na dachu proporzec, imperialny gryf rozwinął czarne skrzydła... Dommm... ostatni dźwięk zamierał powoli, ludzie kulili się w chłodnym podmuchu wschodniego wiatru. W Bramie Południowej rozległ się klekot kopyt, nagły dźwięk trąbki, gwardziści rozstąpili się, zasalutowali. Orszak wyjechał za mury miejskie. Wielki Książę Alieksandr Jewgieniejewicz Orłów zmrużył oczy, spojrzał na drogę. Najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku, czyż nie?
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 21-04-2008 o 14:12. |
| |