Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-06-2008, 19:05   #1
 
Pandemonicum's Avatar
 
Reputacja: 1 Pandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłośćPandemonicum ma wspaniałą przyszłość
Przepraszam, czy mógłby pan mi zejść z ogona?

Trochę o pisaniu postów:
Ja piszę co cztery dni. W tym czasie każdy z was powinien napisać posta. Jeśli mu się to nie uda – jego los zostaje w moich rękach. Postarajcie się więc lepiej nadążyć w terminie… Piszcie posty długie i ładne, takie przynajmniej na pół strony. Refleksje postaci i działania. Wyprzedajcie trochę, w rozmowach z NPCami dawajcie długie wypowiedzi, żeby dowiedzieć się wszystkiego na raz. Możecie też przeprowadzać dialogi na gadugadu – mój numer 13382666. Dobrze by było, gdybyście dialogi między sobą ustalali również na gg. Wypowiedzi piszemy po – i kursywą, myśli tak: „Jakaś myśl.” Na początku, zanim akcja się rozwinie, pogadajcie trochę, poznajcie się, a w pierwszym poście koniecznie opiszcie swój wygląd. To na razie wszystko, zaczynamy:

Miasto Słupów, rok… a po co wam jakiś rok?!

Triskrit Plugawiec


Aaaaach! Cóż za wspaniała woń. Bulgotanie zielonej, wspaniałej cieczy wprawiało cię w stan błogiego uniesienia. Pochylony nad wypełnioną po brzegi balią odczuwałeś nieubłaganą potrzebą zanurzenia się we wspaniałym smrodzie.


Twoje zmysły zaczynały szaleć, zieleń, odór, to wszystko pochłaniało cię, pragnąłeś tam być. Twój nos powoli ogarnęła gęsta ciecz…
*PLUSK*
*khe, khe, khe*

Wynurzył się! Człek się wynurzył. Twoja łapka natychmiast zrobiła majestatyczny łuk na głową, trafiając prosto w nos ludka-ludka, który ośmielił się przerwać eksperyment. Łysol parę sekund ci się opierał, ale już po chwili zielona ciecz ogarnęła go ponownie, tym razem już się nie wynurzy. Trzeba zamykać! Rozległ się trzask i śmiałek został zamknięty w balii. Rozpaczliwie wynurzał głowę, ale przestrzeń, jaka została pomiędzy pokrywą, a powierzchnią wspaniałej, smrodliwej mieszanki wystarczyła ledwie na połowę głowy. I bardzo dobrze, mógł oddychać, a naraz niemal całe jego ciało poddane było wpływowi substancji, którą, z pomocą Wielkiego-Wielkiego Rogatego Szczura, wynalazłeś. Wszyscy będą bić przed tobą pokłony, kiedy już to się skończy.

Twoje doskonałe zmysły wychwyciły dźwięk drapania o skałę, mózg zaczął usilnie pracować i po chwili, dzięki swojej wrodzonej inteligencji, zidentyfikowałeś źródło odgłosów. Ktoś nadchodził! Zaraz, zaraz… Oprócz drapania jest jeszcze coś innego. Głuchy, głuchy dźwięk. Brzydki. Wiedziałeś, rozpoznałeś, nadchodził człek. Miałeś oczywiście rację, po chwili w wejściu pojawił się szarak, ciągnąc człeka. Ludek wyglądał całkiem nieźle, trochę krwi, trochę tam krzywo chodził, ale poza tym prawie nówka! Ostatni, którego ci dali nie był w najlepszym stanie. Podejrzliwie spojrzałeś za siebie na balię. O nie! Ludek utonął! Nie, nie, nie. Rogaty Szczur ci dzisiaj nie sprzyjał. Chociaż… Powróciłeś wzrokiem na nowego. Ten wyglądał na niezłego. Już miałeś przed oczyma wizje, już widziałeś, jakie to cudowne choróbska Rogaty Szczur na niego ześle za twoim pośrednictwem. Aaaach… te wszystkie ropiejące wrzody, przelewający się tłuszcz, wypływające mięśnie…
- Masz-masz! – twoje rozmyślania ośmielił się przerwać klanbrat, który właśnie ludka przyprowadził. – Wielki-wielki brat Kirrhit daje ci tego ludka do nowych choróbsk.
- Dobrze-dobrze – odpowiedziałeś. – Z poprzedniego już niewiele zostało! Choróbska fajne-fajne były – wskazałeś łapą leżące w rogu zwłoki.


Co prawda nie była to zasługa schorowania, troszkę choróbskom musiałeś dopomóc, ale jakiś tam szarak nie musiał o tym wcale wiedzieć. Już miałeś odebrać swoją zdobycz, gdy nagle do pomieszczenia wpadł wspaniały-wspaniały diakon zarazy Kirrhit. Natychmiast twój nos znalazł się przy ziemi, tak samo, jak szaraka obok ciebie.
- Czym zasłużyłem sobie na wizytę tak wielkiego, wspaniałego, cudnego-cudnego brata Kirrhita? – brzdąknąłeś cicho, zdezorientowany.
- Triskicie, zostałeś łaskawie wybrany trudno-długiej misji! Przywódcy klanu Moulder, tak-tak, to ci od mutanckich bestyji, – dodał pośpiesznie, widząc twoją zdziwioną minę – poprosili nas o pomoc, hehe… Ale ja tu mojego języka strzępić nie zamierzam. Masz iść do komnatki obok placu… tak-tak, tej ciemno-małej… i zgłosić się do mutanckiego mistrza.
- Wspaniało-schorowany diakonie… Czy nie mógłbym… niewolnika…
Diakonowi najwyraźniej nie spodobała się twoja prośba, bo zrobił zdziwiono-straszną minę, ale po chwili łaskawie stwierdził:
- Możesz pożyczyć ludka. Ale ma on wrócić w prawie-prawie dobrym stanie!
Czy to znaczy, że będziesz musiał chronić ludka? Przecież nigdy tego nie zrobisz! Ale wtedy diakon będzie straszno-zły…

Skrzypek

Ten dzień był inny. W obliczu ciągnącej się miesiące rutyny, walki o życie, było to coś naprawdę niesamowitego. Dzisiaj przerwano ci roboty, szczur przyszedł i powiedział koślawym wspólnym, byś przerwał. Usłyszałeś to od szczura pierwszy raz od wielu miesięcy… a może lat? Czas nie płynie w ciemnościach tak, jak na powierzchni. Dla ciebie nie płynął wogóle. Czasem było powstawanie kolejnych ran na skórze i zasklepianie się starych, czas był bólem w mięśniach, silniejszym w dzień, słabszym w nocy. O ile skaveny przyporządkowywały się zasadom dnia i nocy. Zabrano cię, a inni więźniowie spoglądali na ciebie wielkimi oczami. Jedni z zazdrością, że chociaż przez te parę chwil nie musisz pracować, inni z zaskoczeniem, bowiem, jako nowi, nie widzieli jeszcze, jak biarą kogoś ze sobą. Większość jednak z ulgą, że to nie ich odciągnięto od kilofa, bo oznaczało to niemal pewną śmierć w męczarniach. Kiedyś, pamiętasz, kiedy zaciągnęli gdzieś jednego, wrócił ze sprasowanym mózgiem i trzecią ręką. Pracował za czterech przez parę dni, potem znaleźliście go martwego, pokrytego ropiejącymi wrzodami. Bałeś się, chociaż tutaj każdy dzień naznaczony był strachem, chociaż już do strachu się przyzwyczaiłeś, tym razem było inaczej. Byłeś naprawdę przerażony. Zaciągnęli cię przez ciemne, mroźne korytarze do komnaty, która nigdy nie powinna zaistnieć. Widziałeś łańcuchy, metalowe łoża, balię z zieloną, obrzydliwą substancją. Był w niej człowiek. Wystawiając usta pomiędzy pokrywę, a powierzchnię cieczy starał się oddychać, prowadził ostatnią, rozpaczliwą walkę w swoim życiu. Koszmarne eksperymenty prowadził obrzydliwy skaven. Zrozumiałeś, że oddają cię jemu, jako następny obiekt eksperymentów. Przebiegł cię dreszcz. A jednak wtedy stało się coś dziwnego, przybył kolejny szczur, wyraźnie wyższy rangą od dwóch poprzednich. Poczułeś ukłucie nadziei, gdy obrzydliwiec zabrał cię z dala od pomieszczenia…

Rocky Szare Oko-Brudne Futro „Jednouchy”

*Sniff, sniff*
Oooo! Tak! Tam dalej, parę kroków trup szczurka. Mały-mały, bidny, strupiały szczurek. Jeszcze nie zjedzony. Mniam! Smaczny. Mmmm….
*Mlask, mlask*
*Chrup, chrup*
*Mlask, mla… sniff?*

Oooo! Zbiża się inny szczurek. O nie, Rocky nie odda swojego trupka! Będzie bronił! Ale zaraz, zaraz. Szczurek nie chce jeść. Wyciąga łapę, chce łapać!
*Łup*
Ojjj…

Kaarrtik i Asshyr

Czyściliście sztylety z zabawnych, małych, czerwonych kawałków mięska, jakie zostały na nich po ostatnim zadaniu. Były smakowite, stanowiły pewnego rodzaju nagrodę, ale tylko taką mało-skromną, reszta miała być potem, Kidy spotkacie się z chyżo-szybkim przełożonym. A jednak się nie spotkaliście. Nawet odpocząć wam nie dano, bo już-już jakiś szczurek podszedł i powiedział, że macie z nim iść. Toż to potwarz! Nawet się wyspać nie mogliście, już gdzieś dalej was zabierają! No ale powiedział wam chociaż, że to dlatego, że tacy silno-szybcy jesteście. Co prawda żadnemu z was nie odpowiadało, że mówił o waszej dwójce, bo to uniżało drugiemu. Porównywano was, że niby tak samo dobrzy jesteście. Oczywiście każdy z was wiedział, że i tak to on jest najwspanialszy w świecie. Zabrano was do takiego ciasno-małego pomieszczenia…

Wszyscy

Staliście, co chwila spoglądając na kogoś podejrzliwie. Lustrowaliście się wzajemnie, starając się wychwycić słabości innych. Każdy z was, Kaarrtik, Asshyr, Rocky i Triskrit, zastanawiał się, po co tu właściwie jest. W dodatku musieliście dzielić pomieszczenie z żałosnym ludzikiem. Ludzik ten nazywał się Skrzypek, choć oczywiście żaden z was o tym nie wiedział. Parę chwil temu wniesiono tu i rzucono na ziemię kolejnego skavena. Ten właśnie się budził.


Nagle w ciasno-małym przejściu do pomieszczenia pojawił się Szary Prorok, patrząc na was z góry. Wasze nosy natychmiast znalazły się przy ziemi. Jego pierwszym działaniem było zdzielenie w pyszczek Rocky’ego, który właśnie, niezbyt jeszcze wiedząc, co się dzieje, starał się pozbierać i wstać. Spowodowało to, że ten znowu był w pozycji leżącej, tylko tym razem był już przytomny… O ile może on być w ogóle przytomny. Za Prorokiem wsunęły się do pomieszczenia kolejne dwa skaveny. Wielki-wielki przebiegł po was wzrokiem, na jego twarzy pojawiło się zadowolenie. Tak, jakby chciał powiedzieć „O! idealne ofiary”. Uniósł dumnie pyszczek i oznajmił:
- Zostaliście wybrani do trudno-skomplikowanego zadania… - och! Jakich trudnych słów on używał! – Jacyś nieudacznicy z klanu Moulder stworzyli istotę silną, ale zło-nieposłuszną. Chcieli zrobić to, co zawsze, zmuszając ją do posłuszeństwa, a jednak ta istota okazała się być zbyt przerażająco-silna i uciekła im! Za dużo spaczenia, oj, za dużo. I za dużo istot połączyli, bo i ludka i szczura i takiego dużeeego, szarego z kłami, którego nazwy nikt jeszcze nie wymyślił i nawet takiego z mackami już zmutowanego, co to z Chaosu się wziął. I zbiegła im bestyjka, paru poganiaczy pozabijała i miota się gdzieś teraz po mieście, szczury zjadając. Ich problem, powiecie. Niech sami sobie radzą, powiecie. Ale nie, bo to stworzenie zabiło wielko-silnego Szarego Proroka. Zaskoczony był, oczywiście, spał, ale nic to nie zmienia, że hańba spadła na wszelkie skaveny! I Rogaty Szczur będzie zły, zły, zły! Macie to więc zabić. Zabić i mi przynieść. Waszym dowódcą będzie poganiacz Gyrba, bo zasłużony jest i z bestją sobie poradzi. – Wskazał na skavena stojącego za nim. – Ochroniarza Kriskina ma, żeby mu nikt łba nie odrąbał. To tyle. A, jeszcze macie tu taki fajny rysunek tego stwora, który sporządził mój uczeń.


- Ja wychodzę. Jak się będziecie guzdrać, to eksperymenty się z was zrobi.
Wyszedł, zostawiając was samych…
 

Ostatnio edytowane przez Pandemonicum : 08-06-2008 o 20:27.
Pandemonicum jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172