Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-08-2008, 17:58   #1
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
[Warhammer] Syf, kiła i mogiła




Altdorf, Stolica Imperium, a zarazem jego chluba. Jednak mało, kto wspomina o jego ciemnej stronie. Za wspaniałymi pomnikami, budowlami i pałacami, wzniesionych dzięki umiejętnościom ich budowniczych, za bogaczami, arystokratami, pięknymi alejami, za wspaniałą sztuką oraz genialną myślą architektoniczną, inżynierską, za wszystkimi tymi wspaniałościami, bogactwem i przepychem kryje się świat ukryty, o którym nikt nie mówi i nie wspomina.



Mało, kto zwraca uwagę na jakże to ważny aspekt życia tego miasta. Aspekt ten jest tematem tabu dla wielu dobrze urodzonych obywateli. Na obrzeżach miasta, ale także zarówno niektórych jego dzielnicach znajdują się straszliwe fawele. Życie w nich jest całkowitym przeciwieństwem życia elit miasta. Ludzie oraz przedstawiciele innych ras, zamieszkujący je żyją w nędzy i brudzie. Ich życie jest nędzną egzystencją, jest nic nie warte dla władz miasta. W fawelach kwitnie przestępczość, są one siedliskiem wszystkiego, co złe. Nie ma tam nic wartościowego oprócz brudu i smrodu. Liczne organizacje przestępcze oraz zwykłe bandy oprychów skutecznie wpływają na opinie, jakie krążą na temat tych miejsc. Niejednokrotnie w dzielnicach tych kwitnie kult chaosu, z którym władze miasta uporczywie walczą.



Na porządku dziennym jest tam śmierć, czy przez morderstwo czy też głodowa. Niejednokrotnie na ulicy zalegają ciała bezdomnych, bowiem nie ma, komu ich sprzątać. Liczne rzesze złodziei, drobnych rzezimieszków dopełniają obrazu tych dzielnic biedoty.



Ten kto może podejmuje pracę, niektórzy starają się handlować, jednak znacznie większa część ludzi pracuje w warsztatach rzemieślniczych, praca ich jednak jest harówką i straszną męczarnią. Są wykorzystywani do ostatniej kropli potu. Średnia długość życia pracownika w warsztacie garbarskim wynosi tu 4 lata. Ulice pełne są dziwek, żebraków, oszustów, chorych, ślepych, kulawych, obnośnych handlarzy sprzedających brudna wodę, cyrkowców oraz zawadiaków.




Nasza historia zaczyna się pewnej sierpniowej nocy. Na jednym z placów, znajdującym się w dzielnicy brudu, grupa ludzi siedziała przy ognisku. Był środek nocy, każdy zaś próbował ogrzać się przy płomieniu, bowiem noc była chłodna. Słychać było płacz dziecka oraz głos jego matki, starającej się je uspokoić. Podobnie jak wszyscy przy ogniu, tak i to dziecko nie jadło dziś kolacji. Nie jadło dziś, wczoraj, nie zje także jutro, ani pojutrze. Może będzie miało szczęście i znajdzie rano, na stercie śmieci ogryzek, wyborne śniadanie



Bungo:

Siedziałeś przy ogniu, zabawiając zebranych sztuczkami cyrkowymi. Szło ci całkiem nieźle, wszystkim zebranym bardzo podobały się popisy twojej fretki, która wykonywała każdą twoją komendę i polecenie. Brudne dzieci oklaskiwały twoje umiejętności treserskie. Miałeś dziwne przeczucie, że ktoś cię obserwuje. Jednak widząc tyle osób obok siebie, pomyślałeś, że to za pewne głupie urojenia. Noc była ciemna, a przy ognisku panowała dość wesoła atmosfera. Jakaś kobieta zaczęła się do ciebie przymilać. Od razu poznałeś, że jest prostytutką. Usłyszałeś płacz głodnego dziecka. Byłeś chyba jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, który dzisiaj jadł coś na kolacje. Pomyślałeś, że warto byłoby niedługo udać się spać, czułeś się bezpiecznie, zasypiając ze swoimi zwierzakami, w razie, czego pies zawsze cię ostrzeże. Nagle niespodziewanie ktoś wskoczył w waszą grupę. W ostatniej chwili pochwyciłeś swoją fretkę, kiedy momentalnie z głuchym uderzeniem wylądował przed tobą jakiś mężczyzna, oman nie zgniatając zwierzątka. W porywie złości dobyłeś sztylet, jednak nie miałeś zamiaru zabijać intruza. Kilka osób z grupy także dobyło broń.


Rudiger Schneider:

Siedziałeś w odległości kilku metrów od ogniska. Nie chciałeś podchodzić za blisko ludzi, jeszcze poczuliby zapach zwłok, z którymi miałeś niedawno kontakt. Byłeś głody i było ci zimno, przyglądałeś się fretce, która robiła najróżniejsze sztuczki na polecenie swojego pana. Bardzo przypadło ci do gustu to zwierzątko. W kieszeni miałeś złoty wisior, nie wierzyłeś w swoje szczęście, już w trzecim otwartym grobie znalazłeś taki łup. Postanowiłeś, że z samego rana udasz się do znajomego pasera. Pierwszy raz od czterech dni zjesz śniadanie. Oby tylko wisior był sporo warty. Wyciągnąłeś zdobycz z kieszeni, wpatrzony w niego obserwowałeś jak mieni się światłem ogniska. Zaraz też opamiętałeś się. Schowałeś wisior szybko do kieszeni.
-"Boże a jeśli ktoś widział, że mam złoty wisior. Jeśli rano obudzę się z poderżniętym gardłem? Na wszystkich bogów! Jeśli poderzną mi gardło to, jakim cudem się obudzę."- Pomyślałeś z przerażeniem. Nagle wydało ci się, że wśród ludzi przy ognisku dostrzegasz znajomą twarz. Nie wierzyłeś w swoje szczęście siedział tam jeden z tutejszych paserów. Postanowiłeś szybko sprzedać mu swój łup. Twoje mysli przerwało zamieszanie przy ogniu.

Berg Cerveza

Byłeś skryty w rogu placu. Z miejsca, w którym byłeś doskonale była widoczna grupa ludzi siedzących przy ogniu. Dojrzałeś go, siedział i popisywał się umiejętnościami swoich zwierzaków. Raz jeszcze dobyłeś z kieszeni kartkę papieru. Był na niej rysunek twarzy. Tak to musi być on. Raz jeszcze wspominasz ten szczęśliwy ranek, kiedy ktoś obiecał ci 2 zk za zabicie tego cudaka.
-"Dwie złote korony.."- zadumałeś się- "przecież to majątek".
Raz jeszcze wspomniałeś słowa pracodawcy:
- "Zabij go, jednak bez świadków…"- popatrzyłeś na grupę ludzi z krzywą miną.
Może w końcu odłączy się od towarzystwa. Poczekam na ten moment. Usiadłeś na drewnianej skrzynce, kryjąc się za jakimiś deskami, które akurat tam leżały. Miałeś doskonały widok na sytuację na placu. Sięgnąłeś pod kaftan, poprawiając sztylet ukryty tam. Nagle ujrzałeś że na grupe ludzi wpada jakiś człowiek: "Co jest?"- Pomyślałeś.

Baba Jaga

Siedziałaś w swojej chatce. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Ostrożnie zerknęłaś przez okienko. Zobaczyłaś chudego mężczyznę, on najwyraźniej zniecierpliwiony krzyknął:
-Babuszko, potrzebuje twoich specjałów… na problemy z żoną.
Od razu zrozumiałaś, o co chodzi. Twoi klienci zwykle zjawiali się w nocy. Otworzyłaś drzwi. Drżącą ręką podałaś mężczyźnie pakunek. Zawartość pakunku była wytworzona z najprzedniejszych ziół w twojej kolekcji. Jeśli miały posłużyć do rozwiązania problemu z żoną, powinny być dobre. Dostałaś za towar kilka monet. Przez ramię mężczyzny dostrzegłaś, że na placu ktoś pali ognisko. Siedziała tam grupa ludzi. Nie zdziwiło cię to zbyt. Kiedy mężczyzna odszedł z prezentem dla żony, wyszłaś przed chatkę. Ostrożnie i po cichu, skradając się między budami zmierzałaś w stronę ognia. Chciałaś tylko zerknąć na ludzi tam siedzących. Ciekawość prowadziła cię coraz bliżej ogniska. Miałaś nadzieję, że pozostaniesz niezauważona. Nagle przy ognisku poniósł się raban. Jakieś zamieszanie? Musiałaś to zobaczyć z bliska.


Mangust

Wszedłeś w ciemną ulicę, na której zalegały fekalia. Smród był niesamowity. Chciałeś jak najszybciej minąć to miejsce. Zacząłeś biec, w pewnym momencie ujrzałeś światło. Ulica skończyła się, wbiegłeś na plac, wpadając wprost w grupę ludzi siedzących przy ognisku. Niemal zgniotłeś swoim ciałem jakiegoś kudłatego szczura, który skakał na dwóch łapkach. Powstało pewne zamieszanie. Już widziałeś błyski sztyletów wymierzonych w twoją stronę. Nie masz wyboru chyba musisz się zacząć tłumaczyć, inaczej twoje bebechy zostaną wyprute niczym wypruwa się świniaka w rzeźni. Co jeszcze złego spotka cię dzisiaj. Kiedy tak leżałeś stało się coś jeszcze dziwniejszego. Poczułeś jakąś dziwną moc. Nie wiedziałeś skąd dokładnie emanuje, jednak jej źródło było na placu. Jednak sztylety wymierzone w Ciebie były teraz ważniejsze. Twoja sytuacja jest trudna. Być może nie będzie ci pisane ujrzeć wschodu słońca, a twoje ciało zostanie nad ranem znalezione na jakimś śmietnisku.


Milo Yellowflow

Siedziałeś przy ogniu grzejąc się jego ciepłem. Denerwował cię fakt, że przyszło ci siedzieć nocą w takim miejscu jak to. Jednak profesja pasera wymaga poświęceń. Czekałeś na klienta. Obiecał zjawić się na placu, ponoć miał dużo cennych drobiazgów do sprzedania. Nikt nie zna tego fachu tak dobrze jak ty. Można się na nim nieźle obłowić. Jednak są też czarne strony tej profesji. Jedną z nich jest siedzenie pośród tych brudnych osób. Pocieszałeś się, że w grupie ludzi dostrzegłeś kilku hobbistów. Przynajmniej nie byłeś jedynym niziołkiem w tym towarzystwie. Dodatkowo irytował cię płacz dziecka. Jako iż zjadłeś spora kolacje nie byłeś głodny. Nagle poczułeś silne uderzenie w plecy i ujrzałeś człowieka przelatującego nad tobą. Pierwszy raz zdarzyło Ci się, że ktoś się o Ciebie potknął. Tego już za wiele. Wyciągnąłeś sztylet mierząc w upadającego. Zamachnąłeś się raz zadając cios, jednak chybiłeś. Kiedy pierwsza złość minęła, postanowiłeś tylko nastraszyć intruza. Zwłaszcza, ze cyrkowiec także dobył broni. Nie chciałeś rozlewu krwi.


[W Pierwszym poście proszę opisać swój wygląd, zaprezentować swoje postacie, oczywiście również podjąć działania wynikające z mojego postu.]
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 21-08-2008 o 18:40.
Mortarel jest offline  
Stary 18-08-2008, 09:27   #2
 
Renegat's Avatar
 
Reputacja: 1 Renegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwu
Spogląda na przeszkodę która musiała znaleźć się akurat na jego drodze. Patrzy na niziołka, a jego grymas na twarzy jest jednoznaczny ze słowami:
"Nie mógł sobie siedzieć gdzieś indziej?".

Jednak widząc, że jego sytuacja jest trudna odparł:
-Wybaczcie to niespodziewane najście, a Ty Niziołku wybacz mi nieuwagę... Możecie schować te sztylety, nie chcemy chyba rozlewu krwi?-

Postanowił nie tłumaczyć się dalej. W razie czego był gotowy do użycia swych specjalnych mocy, jednak miał nadzieję, że nie będzie to konieczne. Pomyślał jednak, że są tutaj odpowiedni ludzie, którzy mogli by mu pomóc w swym zadaniu. Czekając na reakcję Niziołka, objął wzrokiem cały plac. jego uwagę przykuła staruszka zmierzająca ku ognisku. Czuł, jakby już kiedyś spotkał tę osobę. Widział na tym świecie już wielu ludzi, jednak czy można zapomnieć taką "piękną" kobietę?
 

Ostatnio edytowane przez Renegat : 18-08-2008 o 22:36.
Renegat jest offline  
Stary 18-08-2008, 21:55   #3
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość

- Ehhh, stary Józio, jak wykitował to takie cudo namalował. Tak, to był stary pierdoła. - powiedziała Baba Jaga odkładając jedyny obraz jaki miała w domu. Nie można opisać brudu jaki znajduje się w jej ruderze. Okropna sprawa, że tak powiem gówniana...


- Opowiem ci bajeczkę Felixie, tak Felixie, bajeczkę, tak.... - powiedziała Baba Jaga, siedziała na dziurawym fotelu całym w sierści i odchodach kocich. Felix zawsze zakopywał w fotelu swoje... Teraz Baba Jaga dawała mu kawałek szczura z obiadu który zdechł przez trutkę, którą przygotowała dla szczurołapów Alforfskich. Miała obiad, lecz musiała pozbyć się większej ilości szczura. Był zarażony, ale i tak dla Baby Jagi to praktycznie nie robiło różnicy, nie miała w końcu większości zębów. Więc i tak mogą jej wypadać. Mięsko szczura jednak mimo wszystko jest dobre, musiało być tylko długo gotowane, albo smażone.

- No masz kocurze, tak weź to. A ja muszę ci opowiedzieć o pewnym Witolfie. Był to człowiek nadzwyczajny: przeszłość wiedział, teraźniejszość rozumiał, przyszłość zgadywał. Królowie do jego rady i woli stosowali się. On przebywał na swoim statku morze od brzegu do brzegu świata prędzej, niżeli kto mógł przez Niemen przeprawić się. Rozmawiał z księżycem i znał nieskończenie wiele gwiazd po imieniu. Miał konia nazwanego Jodź, na którym wiatry wyprzedzał. Pałacem jego była głowa owego konia; przez jedno ucho wchodził, przez drugie wychodził.

Kiedy u pewnego króla biesiadował, koń Witolfa zszedł się na błoni z klaczą królewska, która miałaż podobne przymioty: ale bogowie nie chcąc, aby rodzaj takich olbrzymich zwierząt rozmnażał się, przykryli ich dwiema, górami, pnącymi się jedna na druga. Witolf z rozpaczy oddalił się ze dworu tego króla i kiedy powracał z wojskiem na zawojowanie jego królestwa, trafił pod tąż górą na smoka Pukisa, z którym walcząc pokonał go i niezmierne skarby zabrał. Wreszcie pojednał się z królem tamecznym, gdyż oba czarownikami byli.


A gdy mówiła, kot jak to kot uciekł jej spod łapy, bo jeść mu nie dawała. A ta gdy skończyła widząc to rzuciła jeszcze za nim:
- Ja też znam jednego czarownika, powiadam, gdy go złapię to....

I wtedy ktoś zapukał w drzwi od chaty. Cała rudera zatrzęsła się w posadach. Baba Jaga, odkrzykła skrzykliwie:
- Co tak walisz pacanie, dom mi rozdupcysz. Idę.

"Ja już mu dam popalić, wredna świnia myśli że może do Babuni przychodzić i walić z całej siły w moje wrota" - pomyślała

Otworzyła okno i zapytała się o co chodzi.
"Znowu te wredne małżonki naskakują na siebie, a tego żona była dzisiaj już. Pewnie się pozabijają nawzajem, to tylko kwestia czasu".

Dała mu odpowiedni preparat na szczu... znaczy żony i wyszła na zewnątrz, uprzednio widziawszy ognisko i nowe ofiary w swych niecnych planach.

"Chytry plan, oj chytry" - zaciera ręce, myśląc energicznie Baba Jaga.

Zamknęła drzwi za sobą, na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo kogo to przyciągnie do chaty. Jednak odwróciła się w stronę swojej rudery.

"Łee tam, kto by chciał coś takiego rozkraść? Śmierdząca dziura, i to taka jak moje majtki"

Ruszyła po ciuchutku, na palcach a raczej na czymś co przypominało palce pod ognisko. Zobaczyła tam jakichś nowych ludzi, no może kogoś znała z widzenia, ale nie osobiście. Jakże zaczęła popiskiwać z radości, cieszyła się morda jak ktoś wpadł w ludzi siedzących wokół ognia. Przeskoczyła na drugą stronę niczym skoczny goblin. Jej szata dziurawa powiała i leciała wraz z ciałem.

"Ho ho, ale.." - pomyślała uradowana, bo to właśnie mogło się coś stać, ale coś wyczuła w tej sytuacji. To było coś wewnątrz niej, od razu humor zmienił się w zaniepokojenie, przykucnęła za jakąś beczką i wolała teraz obserwować.
Tak, tak.... Obserwować....
 

Ostatnio edytowane przez Maciass0 : 19-08-2008 o 09:02.
Maciass0 jest offline  
Stary 19-08-2008, 17:38   #4
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Poszło jak lawina. Jedno trzepnięcie, od razu na nogach była połowa z wcześniej spokojnych ludzi. Paru błyskało jakimiś ostrzami wątpliwej jakości. Rudiger spojrzał na nich, wypatrując źródła zamieszania. Po chwili jednak zrezygnował z płonnego zainteresowania; ruszył w kierunku dostrzeżonego pasera. Zatrzymał się, widząc sztylet w dłoni tamtego. Burzę trzeba było przeczekać. Spoglądał na całą sytuację znad ramion paru ludzi, na ile dał radę.

Zdawał sobie sprawę, że wtapia się w tło. Szmaty, które miał na sobie, idealnie pasowały do tego miejsca. Szkoda tylko, że nie mogły być chwilową przykrywką. Że na zawsze pozostaną jego śmierdzącym odzieniem.
Wyglądał na zniszczonego życiem człowieka. Siec zmarszczek niczym u sześćdziesięciolatka postarzała go okropnie. To samo można było pomyśleć, spoglądając na jego włosy, niemal całkowicie zasypane siwizną. Mimo to, nie miał więcej, niż trzydzieści parę lat (właściwie sam nie wiedział, ile). Zwykle pomagało to, zaskakując pysznych napastników.

Pogładził łom, trzymany pod szmatami i wgniótł się między jakiegoś ochlapusa i dziwkę uliczną. Drugą dłonią pilnował medalionu, jego przepustki do życia w tym syfie.
 
Van der Vill jest offline  
Stary 19-08-2008, 18:31   #5
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Sytuacja przed ruderą Baby Jagi rozgorzała. Akcja stawała się zbyt napięta, a tajemniczy przybysz miał problemy ze zwieraczami. Błysk metalu wyjmowanych sztyletów zza pasów przeszedł po ludziach stających wokół ogniska. Dało się czuć woń zaperlonego potu na niektórych tchórzach czy to nerwowych żebraków. Baba Jaga uśmiechnęła się psychopatycznie. Było to jak w wielu książkach. Wiedziała co robić, dlatego jej uśmiech musiał zmienić się w intrygujący wyraz twarzy. Wyszła z ukrycia opierając się na lasce, która miała sześćdziesiąt centymetrów idealnie pomagająca takiej osobie jak Baba Jaga. W końcu kręgosłup zgięty w pół musiał się na czymś opierać.

"Hi hi hi" - podśmiechiwała się w duchu, widocznie miała niecny plan na swe machlojki. Ludzie widząc babuszkę, a znali ją dobrze czy to z widzenia czy z opowieści odsunęli się natychmiast. Było to spowodowane albo chwałą albo smrodem, który przewyższał ich samych o kilka stopni. Patrzyła na nich spod łba swoimi oczami, wypaczonymi czarnym oczami. Były pełne czegoś dziwnego co wzbudzało w ludziach obrzydzenie i odrazę. Podeszła do jegomościa mówiąc:
- Zostawcie go, ja się nim zajmę, hi hi - zaśmiała się prawie demonicznym, jak wiedźma śmiechem. Raczej nie warto zadzierać z taką babką. Nie wiadomo co te licho może na Ciebie nasłać. W tłumie odezwały się głosy:
- Idźta stąd pomioty, ale już! Nie brak takich jak was u nas. - a gdy babka usłyszała to, od razu się odwróciła i poznała tego jegomościa. Odpowiedziała mu ciętą ripostą:
- Martin Oliver, ty taki cwany nie bądź bo nie dam ci zioła na prostatę następnym razem. A ty idziemy hi hi - odchodząc śmiała się tym samym specyficznym śmiechem. Aż ciarki przechodzą
 
Maciass0 jest offline  
Stary 19-08-2008, 19:27   #6
 
Renegat's Avatar
 
Reputacja: 1 Renegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwu
Stojąc w niepokoju i oczekiwaniu na reakcję przeciwników, zauważył jak ta z wyglądu stara kobieta idzie w stronę sprzeczki. Gdy była w odległości ok. 5m od Mangusta, ludzie wokół niego zaczęli się cofać. Być może z powodu smrodu jaki podążał za wiedźmą (bo na wiedźmę wyglądała), a być cieszyła się ona wśród tych wszystkich szczurów ulicznych respektem. Najbardziej liczył się fakt, że w drobnym stopniu pomogła mu wyjść z opresji.

- Nie musiałaś tego robić, dałbym sobie rade staruszko-

W tym momencie podążali do do ciemnej uliczki, z której wyszła ta oto kobieta. Właśnie teraz Mangust przyjrzał się lepiej próchnu, które szło obok niego.
Miała ona mniej więcej 1,5metra wzrostu z powodu ogromnego garba. Włosy długie, siwe i potargane we wszystkie strony, jak by dopiero co strzelił w nią piorun. Jednak to wszystko miało się nijak w porównaniu do smrodu tej kobiety. Przyprawiał on o dreszcze chłopaka i z ledwością się powstrzymywał by nie zwymiotować.

"A jeśli ja też tak będę śmierdział i wyglądał w przyszłości. Przecież jeszcze nie wiem jak to jest być wyrzutkiem społeczeństwa? Bądź co bądź dam radę i wyjdę z opresji jaką mi zgotował los..."- pomyślał

-Tak więc dokąd mnie prowadzisz nieznajoma?-
-Poczekaj z pytaniami dziecino jak wejdziemy do mojej chatki, jest tam, widzisz...-
W tym momencie wskazała na coś, co przypominało z zewnątrz komórkę na szpadle, grabie i inne narzędzia ogrodowe.

"Pewnie we wnętrzu nie będzie lepiej"- pomyślał z obrzydzeniem

Staruszka otworzyła drzwi, które niemal wypadły z zawiasów. mangust poczuł ciepłą, jeszcze gorszą od smrodu staruszki woń. Był przekonany, że nie może być gorszego odoru od tego co wyczuł przy babuszce, a jednak może...
W tym momencie chłopak zrzygał sie tuż przed drzwiami kobiety. Na widok tego zdarzenia spojrzała na niego i lekko zachichotała.

-Przyzwyczaisz się- wycedziła

Weszli do środka. Było tutaj jedno pomieszczenie. Wszędzie kurz, bród i nędza. Na ścianach było pełno ziół, butelek i płynów. W rogu było widać stary i porozdzierany fotel, a przy nim stał obraz, który był chyba najwartościowszą rzeczą jaka była w tym "pokoju".

"Czy w czymś takim da się w ogóle żyć? Przecież tym samym kurzem człowiek może się udusić, nie wspominając o zapachu..."

Nagle przez środek pokoju przebiegł kot...
 
Renegat jest offline  
Stary 20-08-2008, 21:21   #7
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Po oddaniu śniadania na ziemię przed chatką babuszki przez przybysza, Baba Jaga potwierdziła to, iż jest on przyjezdny i jeszcze nie przywykł do oblicza, z którym się spotkał. Nie każdy zostawia swoje wymiociny na pastwę losu. Można było dostrzec tam pokaźny kąsek w otchłani żółci i zmielonego na wpół strawionego pokarmu. Miała nadzieję, że ktoś to szybko usprząta. Zapewne będzie to jakiś gryzoń.

Weszli do środka, od razu przywitał ich kot babuszki. Czarnej sierści z zielonymi oczami, pokazał kły w stronę przybysza.
- Nazywa się Felix, przybłąkał się i jest od teraz moim strażnikiem. Hihi. Siadaj na tym krześle.
Wskazała w dalszą część pokoju, znajdowała się tam wielka ilość kurzu, ściana była pełna w pajęczynach i innych nieruszanych przez lata rzeczach. Mangust podszedł w te miejsce i zaczął odkurzać ręką dojście do krzesła, a potem już siedzisko. Chciał wyjąć krzesło z tumanu kurzu, chwycił dłonią za oparcie i pociągnął. Krzesło nie drgnęło. Musiał je wyrwać, tak zakleszczyło się w tym miejscu. Przeniósł je do czegoś takiego drewnianego przygotowanego na wzór stolika. Baba Jaga rzuciła z dali:
- Rozgość się, gość w dom bóg w dom. Chcesz ziółka jakieś?
- yyy.... poproszę – jednak jej zaufał, oczywiście w tej kwestii.
Wyjęła mały garnuszek i postawiła go na piecyku, wrzuciła szczapę drwa i rozpaliła szybko ogień. Wlała wody, nie koniecznie czystej i po chwili zaczęło wrzeć. Zdjęła słoik z półki z ziołami. Wrzuciła do wody i poczekała, aż ziółka zaparzyły się. Teraz wyjęła z szafki małe kufle drewniane. Przetarła je od środka starą szmatą, zalała je wodą z garnuszka i zaniosła je do przybysza. Podała na „stoliku” i powiedziała:
- Smacznego, nie mam nic na słodko do ziółek. A tak poza tym to 6 pensów się należy.

Mangust podjął kufel dziwnie pachnący i zabrudzony z lekka z wierzchu. Widać było, że brzydził się tego, co robi. Baba Jaga bez żadnych oporów sięgnęła po ulubiony napój. Bardzo ciekawiła ją sytuacja tego mężczyzny, dlaczego tutaj trafił, czego chce.
- Czegoś tutaj chciał? Zapuściłeś się za daleko, nawet nie wiesz, co cię tutaj czeka. Jak nie będziesz uważał, to zginiesz bardzo szybko. Wiedz, że nie dałbyś rady. Messir, taki jeden, stał przy ognisku, zabiłby cię od razu, dobrze, że jeszcze nie zareagował. No gadaj. O właśnie, hihi a może chcesz żebym ci coś wywróżyła z ręki, albo jak wypijesz to z fusów?
 
Maciass0 jest offline  
Stary 21-08-2008, 10:25   #8
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Rozejrzał się wokół. Ludzie powoli zaczęli się uspakajać, widząc, że sprawca zamieszania odszedł. Mimo to, każdy musiał być w humorze do bitki. Jak najciszej tylko potrafił, przemknął między biedakami i zbliżył się do zauważonego pasera.
- Hej, ty... - wyszeptał tuż do jego ucha. Mocniej ścisnął rzeczy, trzymane za kiepskiej jakości szmatami, które miał na sobie. - Mam do ciebie interes.
 
Van der Vill jest offline  
Stary 21-08-2008, 19:40   #9
 
RavenOmira's Avatar
 
Reputacja: 1 RavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetny
Olbrzymi facet, o gabarytach zbliżonych raczej do trolla niż do człowieka rozumnego, stał w mroku oparty o ścianę. Jej zimno dziwnie na niego działało, wręcz pobudzało go do pracy. Uważnym wzrokiem wpatrywał się w cyrkowca, uważnie obserwował każdy jego ruch ale i tak największą uwagę poświęcał on rysom twarzy.

- „ Ładny, ładny.” – Berg pogładził swoją czarną i niesamowicie zmierzwioną brodę. Ze wszystkich zleceń najbardziej uwielbiał mordować właśnie mężczyzn w sile wieku. Cyrkowiec wydawał się być pełen życia. „Tak to będzie fajna zabawa” Najpierw troszkę się nim pobawi, potem jak zwykle zamoczy swoje ręce w jego wnętrznościach i, jeśli będzie miał na tyle szczęścia, że ten będzie jeszcze dychał to na żywca utnie mu…
„Nie! Berg mieszasz kolejność. Najpierw zabawa, potem ucinanie i na końcu obiad z wątroby…a zresztą co to za różnica hehehe.”

Im dłużej patrzył na cyrkowca, tym bardziej chciał zabrać się do „roboty”. Gładził swoją brodę czując wielką przyjemność, jaką sprawia mu ta błaha czynność. Wyobraził sobie krew na swoim ciele i twarz cyrkowca co zaowocowało miłym i przyjemnym uczuciem w okolicy lędźwi. Zrobiłby to teraz, lecz ludzi było zbyt wielu. To nie jest to, co tamten burdel. Siedemnastu pijanych i półnagich pijaków. Łatwa i jakże przyjemna robota. Tu jest trudniej.

Z zamyślenia wyrwał go chaos jaki powstał po tym jak ktoś nieroztropnie wpadł w tłum. Uważnie patrzył na rozwój wypadków. A nóż trafi się jakaś bójka. Chyba o niczym innym teraz nie marzył. Jednak gdy na plac wkroczyła starucha przeszedł go zimny dreszcz. Nie miał ochoty mieć z nią nic wspólnego, przerażała go, wręcz obrzydzała. Zamknął oczy, by po raz kolejny ujrzeć twarz cyrkowca. Musi ją zapamiętać, oh tak dokładnie zapamiętać. Instynktownie dotknął ręką swojego skórzanego pasa.

„Będzie mój”

Gdy otworzył oczy było już po wszystkim.
„Banda wieśniaków i amatorów. Gdybym któregokolwiek spotkał teraz sam na sam…ostatnim ich widokiem jaki by ujrzeli przed śmiercią byłyby moje zęby…muszę…muszę…"

Nie mógł wytrzymać. Rządza mordu, uśpiona po ostatnim zadaniu, teraz zaczynała się budzić. Obok przebiegał tłusty szczur. Z nadzwyczajną zwinnością chwycił gryzonia. Czuł radość gdy ten próbował wyrwać mu się z rąk. Po kilku sekundach ukręcił mu głowę.

Ekstaza. Co za rozkosz. Idealna przystawka przed głównym daniem.

„ Niech zacznie się zabawa”

Oderwał główkę szczura od reszty ciała i rzucił ją w kierunku cyrkowca.
 
__________________
"Rzeczy trudne wymagają czasu. Rzeczy niemożliwe wymagają trochę więcej czasu"
RavenOmira jest offline  
Stary 22-08-2008, 02:52   #10
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Ta noc była wyjątkowo zimna, a ślęczenie przy ognisku stawało się nie do wytrzymania. Niziołek westchnął. To wszystko przez ten odór.. nie. Smród będzie określeniem właściwszym. Dobrze, że niziołek solidnie się najadł tego wieczora, chyba tylko to odróżniało go od całej biedoty tutaj zgromadzonej. Jednak profesja pasera wymagała tego typu poświęceń. Właśnie na ten ostatni posiłek kosztował wszystkie pozostałe pieniążki, a jest się niziołkiem, to jeść trzeba. Milo dosyć dobrze ukrywał się w tłumie, mogła go zdradzić jedynie fajka, która cały czas się tliła stróżką mocno siwego dymu. Dawno nie obcował z taką biedotą i marginesem, doskonale przypominało mu to dzieciństwo. Braki podstawowych przedmiotów w domu, brud i zimno. Pobyt w cholernej gildii wyszedł mu na dobre, na bardzo dobre.

Smród narastał, a delikatne nozdrza człowieczka nie wytrzymałby chwili dużej, trzeba było się ewakuować, klient spóźniał się. Milo podniósł się z ziemi i zakrył kędzierzawe, czarne jak smoła włosy kapturem. Chciał odejść kilka kroków, z dala od ludzi, hałasu i zapachów. Wtedy to nagle zwalił się na bruk z powrotem, fajka wyleciała mu z ust, a kaptur zasłonił już całą twarz. Pozbieranie się zabrało niziołkowi jedną, krótką chwilę.

- Zapłacisz mi za to...- wyszeptał szybko wstając.

Już z sztyletem w ręce, Milo rozejrzał się i szybko pojął co się wydarzyło. Jakiś pajac potknął się o niego, a teraz sam leży najwyraźniej nie złapał równowagi. Złodziej podszedł do osobnika i spojrzał nań. Był to dość chuderlawy dryblas, wyglądał na jakiegoś clowna czy cyrkowca, nieważne. Wściekły Milo bez opamiętania się ciął sztyletem. Przeciwnik w tym momencie poruszył się i cios przeciął powietrze, absurdalne chybić leżącą postać. Clown odsunął się na czworakach i powstał z pięć łokci dalej. Złodzieja zadziwiła szybkość z jaką poruszał się przeciwnik i dobył miecz. Trochę zażenowany niepowodzeniem schował broń za pasek i z wyrzutem spojrzał na cyrkowca.

- Wydaje mi się, że jesteśmy kwita... a teraz zejdź mi z oczu.- wyrzucił w stronę człowieka swoim troszkę piskliwym głosikiem Milo. Nie zabrzmiało to poważnie.

W między czasie tłum ciekawskich okrążył walczących, pewnie jakaś bitka byłaby fajnym urozmajceniem dla kaprawców i biedaków. Teraz wszyscy spoglądali na człowieka, który ze wzruszeniem ramionami schował broń i zniknął w tłumie. Niziołek, już ochłonąwszy pozbierał upuszczone przedmioty i kiwał ze zdumienia głową. Jeszcze nigdy nie został znieważony w podobny sposób, powinien był trafić tego pajaca.

"Jeju, jak teraz zapalę tę przeklętą fajkę.. biednemu zawsze wiatr w oczy.. - wielki grymas zagościł na twarzy pasera.

Tłum przerzedzał się, przedstawienie dobiegło końca. Lekko poddenerwowany długim czekaniem Milo zaczął odchodzić w stronę jednej z uliczek biednej dzielnicy kiedy to znikąd pojawił się mężczyzna w płaszczu.

- Hej, ty... - zaczepił niziołka - Mam do ciebie interes.
- Ach.. czekałem na Ciebie - spojrzał do góry na człowieka, mimo kaptura widział twarz osobnika - Chodźmy stąd, zbyt wiele ciekawskich tu oczu...

Zimno dawało się we znaki obu postaciom. Milo prowadził człowieka, cicho zgrzytając zębami z zimna, między uliczkami, często skręcając, nie potrzebował kłopotów ze strony gildii. W końcu weszli do kamienicy. Po schodach wchodzili w zupełniej ciszy, było słychać trzeszczenie drewnianych stopni, a także przyspieszone oddechy postaci.

- No jesteśmy na miejscu - rzucił krótko Milo ściągając kaptur z twarzy, z wielką ulgą opadł na pryczę, na strychu panował troszkę mniejszy chłód - Pamiętam cie. Dobrze, że przyszedłeś, towary od ciebie dobrze schodzą nieznajomy. - Milo przeciągnął się - Proszę, usiądź - wskazał gestem stojące krzesło pod ścianą - Coś zjesz? Nie? I tak tu nic nie mam.. dobrze. Przejdźmy do interesów, z czym przychodzisz? - Niziołek wlepił swoje czarne oczy w przybysza okrytego granatowym płaszczem.
 

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 22-08-2008 o 02:55.
Maciekafc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172