Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-09-2008, 10:29   #11
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
W gabinecie Wigilfordz siedzący przed magicznym lustrem roześmiał się w głos.

- Nie jest aż tak mądry jak myślałem Gardarryx. – uradowany wykrzyknął do malutkiego smoka siedzącego mu na ramieniu.

"Nie mój Panie." - w myślach czarodzieja ozwał się świergotliwy głos chowańca.

Sięgnął po piękny kryształowy kielich i pociągnął łyk najlepszego Lustriańskiego wina, kosztującego tyle ile tygodniówka dobrego rzemieślnika.

***

Lilawander już po kilku krokach wiedział, iż popełnił szkolny błąd.
Zapomniał o podłodze.
Spowity cieniem był w cieniu prawie niewidoczny, lecz jego kroki odbiły się głośnym echem przyciągając uwagę strażników. Czający się do tej pory w cieniu kot wykonał szybko kilka długich skoków i odciął drogę ucieczki magowi.
Wojownicy wyciągnęli miecze poczym podeszli kilka kroków w kierunku elfa. Jedynie dziki kot leżący prawie na środku pomieszczenia zachował spokój, dalej leżał leniwie obserwując maga.

- Wyłaź z tego cienia, przecież cię widzimy. No wyłaź, zanim się rozgniewam. – zachrypnięty głos jednego z wojowników odbił się echem w komnacie.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 19-09-2008, 11:06   #12
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Jorge zadziwiał się nazwą karczmy, w której mieli się spotkać. Było dość zabawne, że właściciel karczmy jest - jak widać - jego imiennikiem. No cóż, podczas pobytu w mieście trafił już na różne dziwota. To po prostu kolejne z nich.

Przez czas, który dzielił go od spotkania, spacerował w okolicy. Pozwolił sobie nawet na zamówienie skromnej ilości jedzenia, wpadając na chwilę do środka. Kolejne godziny upłynęły z dala od karczmy. Około południa stanął przed jej szyldem, dokładnie mu się przyglądając. Miał nadzieję, że nie będzie zmuszony robić czegoś prócz infiltrowania czarownika. Słyszał, że starzy elfi magowie władają magią daleko potężniejszą, niż ludzka. Nie miał zamiaru podpadać komuś takiemu. Szybkim krokiem wszedł do budynku.
 

Ostatnio edytowane przez Van der Vill : 20-09-2008 o 09:37.
Van der Vill jest offline  
Stary 19-09-2008, 11:56   #13
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
„Szlag by to” – elf starał się wejść do sali jak najciszej, tymczasem jego buty narobiły nie mniejszego hałasu co eksperyment z kamykiem. „Na dodatek mówią…”

- Mag Wigilfordz wysłał mnie tu po zawartość skrzyni. Mam jego POZWOLENIE na zabranie stąd zawartości skrzyni… - specjalnie podkreślił , że ma zgodę na zabranie rzeczy w skrzynce, liczył , że może to przekonać strażników, równie dobrze oni sami mogli mieć inny pomysł. Pomimo okrążeni docenił fakt ,iż jeszcze atakowany nie jest. Rzucanie czaru w obecnej chwili było zaś mocno ryzykowne.

Elf pewnym krokiem wszedł w stronę światła w końcu od dzielącego go mroku dzieliły go może ze dwa skoki. Już i tak szedł z nurtem rzeki, spokojnie przeskakując po drodze na te nurty które mu jeszcze pozostawały. Obecnie wpadł w silny wir który rozdzielał nurt na dwie drogi , jedna prowadziła ku negocjacjom druga ku walce.
 
Eliasz jest offline  
Stary 19-09-2008, 12:18   #14
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
„Szybko myśli, ale nic to mu nie da”. Pomyślał magister przepijając do lustrzanego obrazu Lilawander’a.

***

Elf wyszedł z cienia, zresztą przebywanie dalej w nim nie miało sensu, skoro czar zakończył swoje działanie. Sprawnie został otoczony jednak nie stracił rezonu.

- Mag Wigilfordz wysłał mnie tu po zawartość skrzyni. Mam jego POZWOLENIE na zabranie stąd zawartości skrzyni…

Wojownicy wyciągnęli w stronę maga miecze. Ich sztychy prawie opierały się o ciało elfa. Brodaty wojownik, który wcześniej odezwał się do maga roześmiał się chrapliwym głosem, jego śmiech przez chwilę powodował echa komnacie.
Poczym jego twarz nagle stała się poważna i zacięta.

- No, więc panie wysłannik udowodnij tera, iż przychodzisz od Mistrza Wigilfordz’a. Tylko bez żadnych sztuczek, łatwo możemy cię nabić na miecze, tak jak się prosiaka na rożen nabija.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 19-09-2008, 12:42   #15
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy wojownicy o mało co nie przyszpilili elfa – ten na moment stracił całą swoją pewność siebie. Nie pokazywał tego, gdyż maska obojętności którą nakładał zawsze dość skutecznie maskowała jego prawdziwe emocję. Tą jedną główną maskę, łatwo było w każdej chwili umodelować na pewność, strach, groźbę itp. Maska pewności którą jeszcze chwilę temu nałożył na twarz, na moment opadła. Lilawander zachował jednak na tyle trzeźwości, aby nie dopuścić do odkłonienia własnego przerażenia. Zastygł więc w obojętnej masce , starając się ją utrzymać za wszelką cenę.

- No, więc panie wysłannik udowodnij tera, iż przychodzisz od Mistrza Wigilfordz’a. Tylko bez żadnych sztuczek, łatwo możemy cię nabić na miecze, tak jak się prosiaka na rożen nabija.

Te słowa pozwoliły elfowi na nowo przybrać maskę pewności, tym bardziej , że była mu ona potrzebna. Wciąż żył a negocjacje, pomimo, że dość ostre, wciąż jednak trwały.

- Proszę bardzo – odrzekł pewnie, zajmując strażników zyskiwał czas, zyskując czas miał możliwość stworzenia wiarygodnej odpowiedzi.

- Nie byłoby mnie tu gdyby nie pozwolenie mistrza, przecież nikt nie jest na tyle głupi czy szalony aby się do Gildii Magów wkradać. A gdyby nawet próbował – to jak już wykazaliście nawet nie byłby w stanie tego zrobić.


Wątpił by to wystarczyło więc postanowił użyć wszystkich argumentów.

- Poza tym kaptur który mam na głowie jest również od Mistrza Wigilfordz’a pozwolił mi bowiem w poprzedniej komnacie wybrać sobie dowolny przedmiot. Gdyby nie pozwolenie mistrza nie było by mnie tutaj, chyba nie podważacie jego poleceń wydanych dla mnie , prawda? Mistrz byłby wysoce niezadowolony gdyby się okazało, iż przeszkodziliście w wypełnieniu jego życzenia.

Po króciutkiej pauzie, takiej która pozwala informacji dotrzeć do mózgu ofiary i obrócić się w nim kilka razy, elf kontynuował.

- Powtórzę teraz słowo w słowo co mi powiedział odnośnie tej skrzyni, jeśli znacie Mistrza rozpoznacie charakterystyczny szyk budowy zdania, słowa typowe dla niego, zwięzłość rozkazu i tym podobne. Jeśli zaś go nie znacie wówczas nic co powiem lub pokaże nie będzie dla was miarodajne - chyba że sami coś zaproponujecie - dodał szybko, aby w razie nie przekonania strażników, nie przyjęli jego słów zbyt dosłownie.

- Drugim zadaniem będzie zdobycie zawartości skrzyni znajdującej się w drugim pomieszczeniu. Zadanie zakończy się, gdy przyniesiesz mi zawartość skrzyni.

- Jak widzicie wypełniłem już pierwsze zadanie od mistrza, teraz pozwólcie , że wypełnię drugie. No chyba, że chcecie narazić się na jego gniew?

Elf na moment zastanawiał się na ile inteligentne są te stwory, do tej pory jednak wszystko wskazywało na to , że zrozumieją co im mówi. Grał va bank, gdyż teraz tylko gładki język potrafił go wyciągnąć z opresji…tak jak w gildii złodziei .
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-09-2008 o 15:45.
Eliasz jest offline  
Stary 19-09-2008, 17:03   #16
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację


W miarę im dłużej rozmawiali tym więcej szczegółów dostrzegał mag.
Brodacz, który go przepytywał był mężczyzną trzydziestoletnim. Jego ciało chroniła pełna zbroja kolcza. Na szyi, zawieszony na stalowym łańcuchu błyskał medalion, wokół którego zbierała się energia Chamon. Młodszy mężczyzna był lżej opancerzony, nosił tylko skórzaną zbroję niekrępującą ruchów. Na jego szyi wysiał identyczny magiczny medalion. Ze zdziwieniem taki sam medalion dostrzegł Lilawander przymocowany do obroży leżącego kota. Wolał się nie odwracać, więc nie mógł stwierdzić, czy czający się za jego plecami drapieżnik też ma na swojej obroży taki naszyjnik.

- Nie masz papierów od mistrza, więc jesteś tu nielegalnie. – uśmiechnął się złośliwie wojownik jego miecz oparł się pewnie na grdyce Elfa.
- Co więcej mówisz, iż ukradłeś coś z poprzedniego pomieszczenia, więc jesteś też złodziejem.
- Sewko wyjmij rzemienie trzeba ptaszka dobrze związać. Wy zaś panie złodziej, jeśli chcecie być cali, rączki do tyłu i nie szarpcie się.

Wszystko to wyglądało bardzo realnie.

Elf wyraźnie czuł czubek miecza spoczywający na jego szyi. Gdyby mógł obserwować się z boku, zauważyłby też, że skóra na jego szyi ugina się pod sztychem miecza brodacza.

Była to już ostatnia chwila na podjęcie decyzji wiedział, że za chwilę obleje test.

Młody wojownik wyjął za pasa rzemienie i przechodził już za plecy maga by mu skrępować ręce. Brodacz odsunął o stopę miecz od szyi, aby przypadkowe poruszenie nie poderżnęło więźniowi gardła.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 19-09-2008 o 19:33.
Cedryk jest offline  
Stary 19-09-2008, 19:32   #17
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Nie było czasu na dalsze pogaduszki, strażnicy nie byli tempi i najwyraźniej mieli jasno postawione zadania. Elf sięgnął po swą ostateczną broń…magię

- Aearth talumen – powiedział i nie powiedział., gdyż magia zaklęcia skrywała już samo jego rzucenie. „Dobrze , że przyszykowałem szkice” – pomyślał zużywając składnik czaru. Pamiętał, że tu z pewnością przeciwnicy usłyszą jak odchodzi, chyba, że zadziała czar, mógł uskoczyć i rozpocząć walkę, mógł próbować zrabować skrzynie. Tymczasem iluzja elfa spokojnie stała „poddając się” czynnościom wojowników.

Elf szybko rzucił się do skrzyni, był za plecami przeciwników, ale interesowała go tylko zwartość. Na szczęście nie była ona własnością wrogów a elf miał pozwolenie na zabranie stąd rzeczy...więc nikogo nie rabował. to dawało mu pełny czas czaru na działanie.
Gdy tylko czar się skończył a elf ukazał się przy skrzyni jedynym ratunkiem pozostało mu ponowne rzucenie czaru.

- Aearth talumen

Nie zamierzał oblewać testu…Przyśpieszył co tchu starając się oddalić od wojowników jak najdalej, zyskać na czasie choćby kosztem spotkania z kocurem. Ale i na kocury magia zdawała się działać, pędził już w stronę mistrza z łupem za pazuchą.

[Rzut w Kostnicy: 23]
[Rzut w Kostnicy: 19]
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-09-2008 o 19:55.
Eliasz jest offline  
Stary 19-09-2008, 22:34   #18
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Wigilfordz nieźle bawił się obserwując poczynania elfa.
„To już koniec.”
Pomyślał sięgając po leżącą na paterze kiść winogron.
„Czyżby się już poddał.”
Wynajęty wojownik właśnie krepował ręce maga rzemieniami.
„Panie patrz wzorkiem udało mu się.”
Poinformował go nagle siedzący na ramieniu chowaniec. Magister szybko przestawił się na wiedźmi wzrok. Moc Ulgu kłębiła się po sali, lecz największe jej skupisko nie znajdowało się tam gdzie wydawało się, że stał mag, lecz zbliżało się do skrzyni.
Dzikie koty strzygły uszami słysząc kroki maga, których odgłosy ignorowane były przez wojowników, lecz jako że widziały przeciwnika zignorowały te sygnały.
Magister dostrzegł jeszcze coś, tam gdzie przechodził mag pojawiły się na posadzce czerwone krople.
„Niezła iluzja.”
Gdy to pomyślał Lilawander pojawił się widoczny przy skrzyni, z której wyjął dokumenty.

- Co jest na Sigmara - zakrzyknął brodacz widząc, iż więzień nagle znalazł się przy skrzyni.

Najbliżej leżący kot wskoczył na postument i ryknął, mag wystraszony cofnął się od postumentu.

- Tym razem się nie wymkniesz czarnoksiężniku, spłoniesz na stosie inkwizycji. - zawołał brodacz.

- A ty go porządnie zwiąż i zaknebluj. – zwrócił się do drugiego strażnika.

Mistrz tym razem nie dał się nabrać, widział skupisko wiatru Ulgu wyraźnie, lecz energii było znacznie więcej i to różnego rodzaju.

- Tym razem przesadził, dopadło go przekleństwo chaosu Gardarryx. – Po tych słowach wstał, obrócił lustro i wrócił do biurka. Ostatnim co zobaczył to szybko przemieszczające się skupienie mocy cienia.

- Właśnie tu idzie, znikaj. – powiedział do swojego chwańca.

„Już mnie nie ma.” Odpowiedział mu w myślach smoczek.

***

Lilawander szybko splótł zaklęcie. Wiedział, iż dla obserwatorów będzie wyglądał jakby dalej stał i dawał się krepować wojownikowi. Nagle poczuł, iż nie może oddychać, zaś z nosa leciała mu krew.
„Znowu moce chaosu się na mnie mszczą”.
Pomyślał starając się zatamować krew dłonią.

Dotarł do skrzyni, z której wyjął jakieś pergaminy, w tej to samej chwili czar się skończył. W ucieczce przed dzikim kotem cofnął się, ponownie nałożył na siebie Maskę Iluzji. W tym to momencie jego mięśniami wstrząsnęły dreszcze. Udało mu się wymknąć z powrotem do gabinetu Wigilfordz’a, lecz przez cała drogę towarzyszyły mu dreszcze.

Mistrz siedział za przepięknie rzeźbionym biurkiem z uśmiechem na twarzy.

- Udało ci się, lecz jak widzę dopadło cię nasze przekleństwo. Nadużywasz mocy elfie i kiedyś skończy się to dla ciebie tragicznie. Papiery, które trzymasz w dłoniach to wszelkie zezwolenia pozwalające na czarowanie w okolicach Middenheim uraz stwierdzające, iż jesteś członkiem Middenheimskiej Gildii Czarodziejów i Alchemików. Masz jeszcze ten pierścień, łatwiej go okazywać niż papiery. - z pudełka wyjął zwyczajny stalowy pierścień z godłem gildii.

- Postanowiłem, iż musisz opłacić połowę składki członkowskiej, czyli pięćdziesiąt Złotych Koron Imperialnych. Feilx opowiedział mi o twojej sytuacji pomyślimy, więc jak możesz te pieniądze odpracować. Jeśli nie masz żadnych pytań możesz się oddalić. – poczym, jako iż od mówienia zaschło mu w gardle, przepłukał je kilkoma łykami wina.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 19-09-2008 o 22:53.
Cedryk jest offline  
Stary 19-09-2008, 23:05   #19
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander odetchnął z ulgą, gdy tylko udało mu się wyjść z pomieszczenia ze stworami. Z nosa płynęła mu krew a ciałem wstrząsały dreszcze. Mógł użyć mniej mocy, ale ryzyko, że czar mu nie wyjdzie było gorsze niż zmaganie się z przekleństwem. Tym bardziej, iż w takich sytuacjach sama próba ucieczki najczęściej kończyła się śmiercią, jeśli był zauważona. Elf zdawał sobie sprawę z odrobiny szczęścia jakie mu dopisało, prawdziwym szczęściem było jednak zdanie egzaminu i otrzymanie licencji na czarowanie w tym mieście i okolicy.

Elf pieczołowicie schował papiery, ich czytanie zostawiając na później. Z niezwykłą dystynkcją przyjął pierścień z szacunkiem nakładając go na palec

„Wreszcie , teraz mogę bezpiecznie poruszać się z Chowańcem i używać magii” Powód czarowania w razie potrzeby wyjaśnień zawsze się znajdzie, dla osoby z tak gładkim językiem.

- Postanowiłem, iż musisz opłacić połowę składki członkowskiej, czyli pięćdziesiąt Złotych Koron Imperialnych. Feilx opowiedział mi o twojej sytuacji pomyślimy, więc jak możesz te pieniądze odpracować. Jeśli nie masz żadnych pytań możesz się oddalić

- Dziękuję Mistrzu, postaram się być przydatnym członkiem Gildii. Z pewnością będę chciał poznać zakres moich praw i obowiązków, ale oczywiście nie będę tym zaprzątał Twojej głowy Mistrzu. Gdy kiedyś wrócę w me rodzinne strony daleko za morzami, wiedz iż sprawię by Twe imię w akademiach magii i innych przybytkach wiedzy tajemnej było znane i szanowane.

Ukłonił się z wdziękiem a gdy wychodził zatrzymał się jeszcze na moment, obrócił zdjął kaptur „zdobyty” w Gildii i zapytał z szelmowskim uśmieszkiem .

- A czy mogę to zabrać czy mam zostawić ?

Pomimo zezwolenia na wzięcie kaptura nie na wiele był on przydatny. Magia w nim tkwiąca wyparowała. Elf postanowił go jednak zachować na pamiątkę całego zajścia.

Elf poświęcił jeszcze chwilę na zapoznanie się z zasadami obowiązującymi magów Gildii Middenheimskiej, miał nadzieję że będzie mu w tym pomocny odźwierny.

Po wyjściu z Gildii elf zwołał Chowańca.

- I jak tam , działo się coś podczas mojej nieobecności?
- upolowałem pokarm panie, nic więcej
- He He dobrze Aragonie


Elf poświęcił swemu Chowańcowi dobry kwadrans. Nie lubił rozstań z sokołem, szczególnie takich po których mógłby go więcej nie zobaczyć. Teraz bez obaw mógł iść z nim na ramieniu – wręcz zamierzał powoli oswajać strażników z tym , że to pełnoprawny Chowaniec pełnoprawnego maga w Middenheim. Mogło uchronić to przed „przypadkowym” zestrzeleniem.

Elf wracał spokojnie do domu. Sam był sobie zdziwiony, gdyż pomimo, że miał licencję na czarowanie wcale nie śpieszno mu było do używania magii. Być może było to wynikiem dreszczy i krwawienia jakie dostał przy ostatnim czarowaniu. Elf pragnął wypocząć po ciężkim dniu, bardzo ciężkim dniu. Sam nie wiedział jak wpakował się w tą gildię złodziei. „Ano tak śledziłem tych złodziejaszków z rynku, a później co, miałem się przyznać, że ich śledziłem? Kolejne pytanie : po co, skazywało by mnie na tortury i śmierć prędzej czy później.”
Lilawander nie miał złudzeń co do reguł rządzących w Imperium, najlepszym na to dowodem był fakt iż wciąż żył.

Gdy tylko zorientował się, że trwa godzina policyjna wysłał sokoła na przeszpiegi a sam podążał wtopiony w mrok za jego wskazówkami. Spokojnie omijał każdy patrol, nie strażników się jednak obawiał lecz zbirów , którzy nie zwykli chodzić w widocznych i oświetlonych grupkach.

Gdy dotarł do domu zdziwiła go cisza i pustka. Przypuszczał, że inni już dawno powinni być w domu. No ale strażnicze obowiązki mogły być cięższe niż przypuszczał. Zjadł resztki kolacji , umył się i poszedł spać pragnąc jedynie wypoczynku.

Dopiero gdy się położył zeszły z niego całe nerwy dnia. Wiedział, że odtąd każdy będzie mu się bacznie przyglądał złodzieje z gildii oraz ich konkurencja i magowie. Żadna organizacja nie pozwoli mu na zdradę a w sytuacji skrzyżowanych interesów, będzie się musiał nieźle napocić by wyjść z tego cało. Przynajmniej „Srebrne Maski” wiedziały o drugiej Gildii. Gdyby im nic nie powiedział potem by wyszła jego przynależność mógłby nabawić się kłopotó. Na razie wolał nabawić się pieniędzy, gdyż liczył na hojne wynagrodzenie. Zastanawiał się czego będą od niego oczekiwać zarówno magowie jak i złodzieje, najświeższym problemem było zdobycie pięćdziesięciu karli a była to suma obecnie daleko przerastająca zasobność sakiewki elfa.

Rankiem obudził go sokół. Zaczepnie skubał włosy elfa gdy ten się wreszcie dobudził z niepokojem raz jeszcze przywitał ciszę panującą w domu. Odświeżył się i sprawdził cały dom próbując ustalić czy ktoś się tu chociaż pojawił. Zrobił śniadanie wypuścił na dwór sokoła, po czym po jego powrocie przysiadł do dalszych prac nad rytuałem. Rozmowa z maskami miała się odbyć po południu, elf miał więc sporo czasu . Po kilku godzinach wyliczeń, operacji i poprawek elf pozostawił rozrysowany kredą magiczny krąg i zszedł do kuchni. Gdy posilił się nieco niepokój o towarzyszy był już zbyt głęboki by dało się go łatwo kontrolować. Nawet nie mógł się już skupiać dalej na pracy. Elf czół, że dawno już powinni wrócić, stracił wiarę w wcześniejsze przypuszczenia, że może mieli dodatkową wartę, albo papierkową robotę po powrocie z warty. Postanowił ich poszukać, zabrał ze sobą wszystkie papiery po czym poszedł dopełnić obowiązku meldunkowego. Jako licencjonowany mag mógł nie obawiać się już , że potraktują go jak wyrzutka. Przy okazji zamierzał też wypytać o swoich przyjaciół.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-09-2008 o 23:32.
Eliasz jest offline  
Stary 21-09-2008, 20:54   #20
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
24 Nachgeheim 2522r. Dom Chloe godziny poranne do południowych


Poprzedniego dnia udało się Lilawanderowi ominąć kilka patroli straży, był też świadkiem aresztowania jakiegoś rzemieślnika, który zasiedział się w jednym z szynków.

Obudziwszy się rankiem ze zdziwieniem stwierdził, iż nikt z jego towarzyszy, którzy w nocy mieli służbę nie powrócił jeszcze na kwatery. Jako, że miał jeszcze wiele czasu, postanowił popracować trochę nad rytuałem, który chodził mu od dłuższego czasu pogłowie. Wiedział, jakie efekty chce osiągnąć. Właśnie tego ranka odkrył, iż bez perfekcyjnie wykonanego lustra nie uda mu się utrzymać efektu, który sobie zmyślił. Dalsze rozważania przerwało głośne pukania, jako że trwały dość długo w końcu zmuszony był otworzyć drzwi i wpuścić natręta.
Za drzwiami stał stary mężczyzna z czarną, charakterystyczną, medyczną torbą. Za nim mag spostrzegł, spoczywająca na noszach dźwiganych przez dwóch tragarzy Chloe, obok nich stała dziewczynka, po stroju można było wnosić, iż jest ona nowicjuszką Shallyi.

- Doktor Grower, witaj nieznajomy. Musisz być jednym z towarzyszy, o których wspominała w malignie. Teraz przepuść nas, bo tarasuje wejście. Nie martw się jednak panie o Chloi, mimo ciężkich ran przeżyje. Zostawię tu nowicjuszkę, aby doglądała rannej. – po tych słowach zwrócił się do dziewczynki.
– Jak ci na imię moja droga. – powiedział przeciągając d, ten akcent wskazywał Ostlandzkie korzenie jego rodziny.

- Anna panie doktorze. – odpowiedziała nieco nieśmiało nowicjuszka.

- Więc tak Ania zajmie się chorą. - mówił w czasie gdy tragarze transportowali medyczkę do jej sypialni.
– Proszę cię panie abyś jej nie męczył rozmową jak ocknie się. Jakby coś się zmieniało możecie mnie wezwać.

Informował w czasie, gdy tragarze przy pomocy nowicjuszki sprawnie przenosili Chloi z noszy na łóżko, poczym wyszedł wraz z tragarzami.

Jako że zbliżało się południe mag postanowił wyruszyć na spotkanie z przedstawicielami gildii złodziejskiej. W drzwiach domu zatrzymał go zadyszany umorusany obdartus.

- Wyście panie mag Lilawander. – widząc, iż elf przytaknął chłopak szybko kontynuował przekazywanie wyuczonej na pamięć wiadomości.

- Mistrz Wigilfordz zaprasza cię na obiad. Rozpocznie się on w czternastą Klepsydrę dnia. Muszę nadmienić, iż bardzo ważne jest to dla niego, bo jego sługa zapłacił mi aż dwa srebrne szylingi za jej dostarczenie. – oznajmił urwis, w jego wzroku wyraźne widoczne było, iż liczy na jakaś nagrodę.


Wczorajszy dzień był strasznie napięty. Tylko dzięki pomocy Dragona udało mu się odnaleźć uliczkę. Zastanawiał się właśnie jak dostać się do środka, gdy drzwi się otwarły.

- Właź szybko magu, „Przebiegły Eryk” już na ciebie czeka.

Poczym przeprowadził go przez kilka pomieszczeń wyglądających na składy. W końcu dotarli do sali i mag ze zdziwieniem stwierdził, iż znajdują się w podłej knajpie.

Za stołem siedział już wczorajszy jego rozmówca, w towarzystwie innego dostatnio odzianego człowieka.

- Witaj, pewnie ciekawi cię, jakie mam dla ciebie zadanie. – zwrócił się do maga jeden z przywódców „Srebrnych Masek”.

***

24 Nachgeheim 2522r. Targ i Szynk „U Jorgego". Około południa

Middenheim po oblężeniu nie zachwycało swoim widokiem. Również na targu widoczne były oznaki długotrwałego oblężenia. Jorge zakupił pieczone paszteciki od niziołka obnośnego sprzedawcy. Chociaż były droższe wiedział ze jest w nim prawdziwe mięso. Zresztą żadne jedzenie nie było tanie w mieście. Jedzenie podrożało prawie dwukrotnie w stosunku do cen z przed oblężenia.
Czasu nie było dużo, więc szybko powrócił do spelunki.
„Przebiegły Eryk” siedział na swoim zwykłym miejscu. Gestem wskazał, że ma siadać poczym podał mu kubek z porterem.

- Masz jeszcze jakieś zanim przyjdzie mag?

Po dłuższej chwili z zaplecza został wprowadzony młody elf. Nikt jednak z bywalców karczmy na to nie zareagował. Poprzestali na uważnym przyglądaniu się nieznajomemu.

- Witaj, pewnie ciekawi cię, jakie mam dla ciebie zadanie. – zwrócił się do maga jeden z przywódców „Srebrnych Masek”.

***

25 Nachgeheim 2522r. Middenheim. Ranek. Karczma „Czeladnicza” przy bramie południowej.

Samphenion zadowolony był z towarzystwa tak długo wszak przebywał tylko w głuszy.
W gospodzie było o tej porze tylko kilku młodzieńców wyglądających na czeladników murarskich i kilku tragarz. W końcu wino się skończyło. Sakiewka z każdym wydatkiem stawała się lżejsza. Wino, chociaż mocno rozwodnione, było dwa razy droższe niż jeszcze przed paroma miesiącami.

„Oczywiście należało się tego spodziewać”.

Pomyślał, banita wygnany przez swój lud, przypominając sobie zniszczone wioski, które mijał po drodze.

W końcu wyruszył w miasto. Po kilku klepsydrach błądzenia dotarł na targ. Na samym skraju jego spostrzegł jakieś zbiegowisku przy murze kamienicy
Młodzian wyglądający na żaka, odczytywał właśnie ogłoszenia grupce sadząc po wyglądzie najemników stojącej przed tablicą.

- A teraz panowie ostatnie ogłoszenie. – tutaj przybrał minę herolda i takim głosem zaczął przemawiać czytając tekst.

Do grupy podszedł w tym czasie krasnolud dzierżący straszliwy morgenstern.
Detlef, bo to on był owym krasnoludem przystaną przed tablicą ogłoszeniową.

„Może o jakiejś pracy piszą” pomyślał oblizując spierzchnięte wargi.

Pragnienie piekło go tak, iż nawet nie zauważył stojącego opodal długouchego.

- Słuchajcie, słuchajcie w związku z serią straszliwych mordów w naszym mieście, nocną porą popełnianych i grozą, jaka padła za tą sprawą na wszystkich mieszkańców, Midmarszałek ogłasza, co następuje: po pierwsze, po zmroku w dzielnicach Palst, Northgarten i Grafsmund prócz straży ni żywej duszy być nie może, a każdy zatrzymany osadzon będzie w areszcie.

Czytanie przerwała rozmowa dwóch przekupek.
- Patrzaj pani kochana jak to o nas dbają. Zakazują po dzielnicy chodzić zamiast bestyję ubić, a w kogo to prawo bije no, w kogo pytam się pani.
-W kogo sąsiadko no w kogo.
- A w nas biedaków, co w pocie cały dzień pracują, wnuczka moja pracuje u jednego takiego w Grafsmundzie, kucharką jest, a teraz to jak ją straż złapie, gdy do domu wracać będzie to i karę pewnikiem zapłaci. Nie ma…


- Cicho baby dajcie do końca posłuchać, co żaczek czyta. - Przerwał im najstarszy z najemników.

- Po drugie. Każdy obcy mieszkający w wymienionych dzielnicach stawić ma się rychło w garnizonie straży miejskiej, celem tożsamości swej przedstawienia, po trzecie – każdy winien czujność zachować i o wszelkich dziwnych sprawach straży bez zwłoki donosić.
Szlachetny Midmarszałek zapewnia winnych wnet zatrzymać i na przykładne, publiczne męki wydać, ku uciesze waszej i przestrodze wszystkim.


- Psia jucha, a o nagrodzie ni słowa – powiedział najemnik wręczając kilka monet żakowi za fatygę.
- Panie zapytajcie w koszarach, może tam coś wiedzą o nagrodzie. – podpowiedział żaczek.
Najemnicy odeszli dyskutując po cichu miedzy sobą, a tłumek przed afiszami powoli zaczął rzednąć.

Zaraz obok plakatu z obwieszczeniem wisiał następny, narysowanym na nim był człowiek w skórzanej kurcie z halabardą oraz w hełmie na głowie.
Odczytać na nim można było.
„Jeśli jesteś silny i zdrowy straż miejska Middenheim przyjmie cię w swoje szeregi. Wysoki żołd, wikt zapewniony, możliwość zakwaterowania”.

***

25 Nachgeheim 2522r. Middenheim. Około 16 klepsydry dnia. „Strażnicza”

Erica od dłuższego czasu siedziała nachmurzona tak, iż nikt nie odważył się nawet do niej podejść a co dopiero zagadać albo przysiąść się. Zjadał przydziałowy obiad i teraz tylko siedział gapiąc się w kufel z jasnym piwem. Wtedy to gospody weszli Gabriel Thingrim i Klaus Rabe. Jeszcze tego dnia nie jedli, więc co żywo udali się do karczmarza. Ten spisał ich numery z ryngrafów i wydał należny posiłek, niewielki kawałek pieczeni i kaszę z omastą oraz dzban ciemnego piwa na dwóch.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 30-09-2008 o 19:43.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172