Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2008, 04:49   #11
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Oficer o niebieskich oczach nie wpasywał się w stereotyp łowczyni. Zawsze dbał o czystość siebie, zboi, ubrań i ekwipunku. Jedynie w trakcie działań wojennych można było od niego wyczuć pot. Teraz, kiedy byli w Middenheim, w mieście, w którym miał własny dom z łaźnią i służącymi, takiego zarzutu nie można mu było postawić nawet będąc pijanym.

Artur spojrzał na Aleksandrę. Drażnił go jej ton, nigdy chyba jej nie lubił. Za stara, za bardzo zamknięta w sobie, cięgiem wydawała się wspominać swoje stare sprawy. Znaczyło to dla niego tyle, że jak większość łowców była już chora na umyśle, jak tamten lub na drodze do tego prowadzącej. Dla umysłu każdego z nich w końcu będzie "za wiele". Zignorował ją całkowicie. Nie miał zamiaru wszczynać kłótni, było by to całkowicie nie potrzebne. Odprowadził ją wzrokiem i o niej zapomniał.

-Zaiste, to ciekawe. Tyle czasu razem służyliśmy w tej kompanii, a nawet nie poznaliśmy się należycie. Prawda - zawsze każde z nas miało pełne ręce roboty. Być może czas to nadrobić.

Zrobił pauzę i spojrzał w jej zielone oczy. Jak on mógł jej wcześniej nie dostrzec. Miała też taki miły głos. Nawet kiedy miał brzmieć zdecydowanie kojarzył mu się z pieszczotą.

-Abri, czy nie poszła byś ze mną coś zjeść? Decyzje podjęte, a ja wprost umieram z głodu.

Rzucił niezobowiązująco. Nie chciał jej wystraszyć.

-Zaraz wracam.

Zatrzymał ulicznika i dał mu złotą koronę, rozkazując mu przekazać kucharzowi by przyrządził coś specjalnego. Malec mało się nie posikał i wiedział, że ten dotrzyma słowa.

Wrócił i usiadł tuż obok dziewczyny, która wpadła mu w oko. Im dłużej z nią przebywał, tym więcej rzeczy go w niej pociągało. Nie chciał chyba by to był tylko seks. Chciał więcej. Tylko czego ona chciała? Mężczyźni generalnie nie byli mistrzami w rozumieniu znaków. Milczał wyczekująco. Nawet milczenie przy niej było przyjemne. Pierwszy raz w życiu był radosny.
 
homeosapiens jest offline  
Stary 24-09-2008, 06:32   #12
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
A więc szwadron zostanie w całości. Pomyślał Nathaniel i beznamiętnym wzrokiem zaczął przyglądać się kompanom w sali. Gdy spojrzał na Artura zalecającego się do dziewczynki wybuchnął nie kontrolowanym śmiechem i prawie spadł z krzesła które stało już tylko na dwóch nogach tak było odchylone.
- Za Dzieci się bierzesz ? To kiedy czas na chłopców ...
Uśmiech nie schodził mu z twarzy, napotkał kilka spojrzeń innych ludzi którzy w mniejszym stopniu lub w ogóle nie podzielali jego entuzjazmu.
- Co z wami ludzie, patrzycie się wszyscy tak jakoś niemrawo i nudno się robi. Rotmistrzu co dalej, kompania zostaje w całości więc jakie plany, podzielam zdanie towarzyszy że kolejnych dni nie wytrzymamy w tym brudnym mieście. Jesteśmy wojownikami i naszym obowiązkiem jest zginąć w ogniu walki.
Gdy wypowiadał słowo "ogień", szyderczy uśmiech wpełzł mu na usta i wcale się z tym nie krył.
- A więc Rotmistrzu słuchamy...
Dalej przyglądał się ludziom w karczmie, niektórzy naprawdę zasługiwali na śmierć w walce i z honorem a niektórzy jak ten Artur na śmierć od Syfilisa bo chyba chędożył wszystko co na drzewo nie uciekło. Usiadł z powrotem na krześle i wrócił do swojego Kubka z Gorącą herbatą i do pozostałych okruchów czekolady. Wyciągnał z kieszeni swojego szczura i pogłaskał go po pyszczku.
- Widzisz Mort, do rzyci z takim życiem .... - Usmiechnał się szeroko do zwierzątka.
 
Corran jest offline  
Stary 24-09-2008, 07:28   #13
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
- Za Dzieci się bierzesz ? To kiedy czas na chłopców ...

Artur zanim jeszcze wstał uderzył idiotę. Ten padł na ziemię jak rażony gromem. Wyprostował się wtedy nad nim i spojrzał na niego z pogardą.

Trochę szacunku, za coś takiego można zawisnąć. Rób sobie żarty, ale nie takie i nie ze mnie. To obrzydliwe. Z kupą kompostu już przesadziłeś, ale na Ulryka, opamiętaj się, zanim cię zadźgamy w zbiorowym napadzie szału. Ile można znosić obelgi.

Usiadł odrobinę rozdrażniony. Na ile głupi może być człowiek. Na tyle by dać się zabić za jedno słowo? Czy mu na niczym nie zależało? No tak, przecież był chory. Najwidoczniej rzeczywiście coś tu było na rzeczy.

Na wszelki wypadek obserwował jednak Nathaniela, jakby mu coś skoczyło do głowy. Z wariatami nigdy nic nie wiadomo.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 24-09-2008 o 07:32.
homeosapiens jest offline  
Stary 24-09-2008, 09:38   #14
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Dyskusja potrwała chwilę. Wyglądało to tak, że każdy - znaczny czy mniej znaczny - członek Szwadronu głosował, a niektórzy nawet na chwilę wstawali, by wygłosić swoją opinię na ten temat. Nadzwyczaj kulturalne towarzystwo. Bezpośrednio do Rotmistrza zwróciły się dwie kontrowersyjne postaci: Rycerz Pantery i kobieta-wojownik. Stary dowódca skrzywił twarz, musząc słuchać ich narzekań.

- Zaświadczam oficjalnie, że Twój pomysł nie będzie możliwy do zrealizowania, przyjacielu. - powiedział spokojnie Sygrydowi. - Złożyłem służbę u elektora, tak, jak planowałem zrobić to od początku. Tylko na czas wojny mogliśmy brudzić nasze ręce ku chwale rządzących. Dosyć.

Weteran zniósł też bezczelną gadaninę Alexandry, kpiąco się przy tym uśmiechając. Właśnie miał wygłosić jakąś odpowiedź, gdy przerwał mu głośny śmiech Nathaniela. Wszyscy spojrzeli na niego dławiącym wzrokiem.

- Co z wami ludzie, patrzycie się wszyscy tak jakoś niemrawo i nudno się robi. - odpowiedział na spojrzenia. Atmosfera nieco się rozluźniła. - Rotmistrzu co dalej, kompania zostaje w całości więc jakie plany, podzielam zdanie towarzyszy że kolejnych dni nie wytrzymamy w tym brudnym mieście. Jesteśmy wojownikami i naszym obowiązkiem jest zginąć w ogniu walki... a wiec, Rotmistrzu, słuchamy.

Zanim jednak starzec zdążył otworzyć usta, z miejsca wstał, przewracając krzesło, kapitan Szwadronu, Artur Valgeir. Wyraz zaciekłości na jego twarzy zdradzał ogromny gniew, jakie musiały w nim wywołać jakieś słowa Nathaniela, na jakie nikt inny nie zwrócił uwagi. Zamachnął się w stronę tamtego, pewien, że przymłóci w pysk bezczelnego szeregowca. Już widział jego ciało, uderzające o ziemię - dopiero po chwili dotarło do niego, co się tak naprawdę stało.

Jego dłoń w przegubie złapał mężczyzna o głowę od niego niższy. Valgeir od razu rozpoznał siwą czuprynę i przymknięte prawe oko. Drugi z ocalałych kapitanów Szwadronu, Volf Krugel, odepchnął wielkoluda tak, że tamten przysiadł na krzesło. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Potem wtrącił się Rotmistrz, nachylając się i szepcząc do Artura parę słów. Zaraz wyprostował się i kontynuował przerwaną mowę. Sytuacja uspokoiła się, choć napięcie trwało. Stary dowódca nie zwracał już na to uwagi.

- Teraz wszyscy zawrzyjcie już gęby. Skoro już jesteś Volf, zapewne...

Krugel skinął krótko głową i wycofał się w stronę schodów. Przechodząc obok Nathaniela, klepnął go w ramię i warknął coś. Za to z przeciwległego końca sali usłyszeliście nowy głos. Odwracając się w jego stronę, zobaczyliście, że na kanapie, na której Rotmistrz zabraniał siadać każdemu z was, rozłożony jest spokojnie elegancki, młody tileańczyk.



Rotmistrz na jego widok założył ręce na klatkę piersiową. Chyba czekał, aż tamten się odezwie. Paraliżowało was jego milczenie.
W końcu, przybyły wstał.

- Mały Szwadron. Więc jeszcze istnieje. Brawo! "Bravissimo", rzekłbym, gdyby było to zrozumiałe dla wszystkich w tej sali. - gość przeszedł parę kroków i uniósł do ust czareczkę z winem, stojącą przed Buggiem. Za chwilę zachłysnął się i spojrzał na dziada z szacunkiem. - Hmm, to nie jest wino. Cóż... nieważne. Przybyłem tutaj, ponieważ potrzebuję ochrony. Długo zastanawiałem się nad wyborem ochroniarzy, ale nie spodziewałem się, że trafię aż tak dobrze. Szanownego pana Krugel zapoznałem już ze szczegółami... wam mogę chyba wyjaśnić, że chodzi o pilnowanie ważnych dla mojego pana pamiątek, przynajmniej tę jedną noc. Ostatnimi czasy napady, by wyszarpnąć z rąk wielmoży, wszystko, co cenne, są coraz częstsze. Również u nas. Chcę zapobiec temu przynajmniej dziś. Zapłata, którą omówiłem z panem Krugelem, zostanie dostarczona od razu, z rana. Miejsce również jest mu już znane. Co wy na to?

Rotmistrz zastanawiał się przez chwilę. Jeden moment obejrzał się w stronę schodów, na które wszedł już Volf. Żaden z was, choćby najbardziej pogardzający dowódcą, nie był w stanie się odezwać - szacunek, bijący od starca zamykał wam usta. W końcu, Rotmistrz odpowiedział.

- Zgoda. Za dwie godziny przy wskazanym przez ciebie miejscu, pojawi się odpowiednia ilość moich ludzi.

To było wszystko, ale - jak widać - tileańczykowi całkiem wystarczyło. wzruszył ramionami i prędkim krokiem opuścił lokal. Rotmistrz nie marnował czasu.

- Skoro tak kwapiliście się do pyskówki, dostaniecie robotę w ręce. Dwie grupy. Prowadzona przez Valgeira, złożona z... - rozejrzał się po sali i zmarszczył brwi. - ...z Mordimera, Abri oraz Bugga. Druga, prowadzona przez Holssendera, złożona z d'Angersa, Nathaniela i panny Abendroth. Macie współpracować, zrozumiano? Volf! Mały gnoju, chodźże tutaj!

Rotmistrz zaczął wracać do starej formy, wydając rozkazy i rozporządzenia, zaś wy rozejrzeliście się, z kim od teraz przyjdzie wam pracować. Jakkolwiek nierozsądne czy oburzające wydało się zachowanie starego dowódcy, wiedzieliście, że wasze uwagi niczemu nie posłużą. Za dwie godziny zaś nadchodził czas wymarszu...
 
Van der Vill jest offline  
Stary 24-09-2008, 10:38   #15
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Zaiste, kompani jego mieli w sobie tyle uroku i szlachectwa co bretoński chłop. Choć Nathnanielowi było raczej bliżej pielgrzymom. Ciągle wygłaszane kazania i głośne nakłony ku wierze zdawały się być jego częścią życia, lub całym życiem. Uśmiech losu zatem to był, gdy w końcu dotarli na miejsce i można było odpocząć w cieple karczmy.
Głosowanie, tak to było kolejne z nadciągających zadań zlecanych przez rotmistrza. Z pewnością była w tym szczypta sławy, choć bardziej zdawała się przeważać walka. Czemu zatem nie, po to wszak znajduje się w tej chwili z dala od seniora z jego polecenia między innymi.

- Możesz liczyć na mnie rotmistrzu. - rzekł spokojnie, choć miał lekkie opory przed wykonywaniem jakichś zadań dla tileańczyka. - Dość już czasu straciliśmy na rozmowy prowadzące raczej donikąd, zatem pora na działanie.

Spojrzał na osoby, z którymi miał podróżować i skłonił się lekko wspomnianej kobiecie. I oczywiście musiał mu się trafić znów fanatyk. Cóż, życie nigdy nie rozpieszczało zatem zniesie znów cierpliwie miał nadzieję obecność sygmaryty. Dobrą jednak stroną tej drużyny była obecność innego rycerza a co za tym idzie szlachcica. Może jednak ta podróż nie będzie aż tak przygnębiająca jak sądził jeszcze kilka chwil temu.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 24-09-2008, 13:30   #16
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Abri spoglądała na to wszystko spokojnym wzrokiem nie udzielając głosu. Miała dosyć tego, że nie szanowano ją ze względu, że jest dosyć młoda (liczyła 19 jesieni) i dlatego, że jest kobietą. Zmierzyła srogim spojrzeniem Artura i Nathaniela. Wysłuchała co Rotmistrz i inni mieli do powiedzenia. Gdy dowiedziała się, że ma być w drużynie z Buggiem i Mordimerem spojrzała na nich i westchnęła.
Zdanie innych na jej temat czasem uprzykrzało jej życie i obecność w Szwadronie. Może i jest delikatnej postury i młodzieńczego wyglądu, ale to nie znaczy, że nie ma bagażu doświadczeń życiowych. Nie miała zamiaru nic nikomu udowadniać. Miała nadzieję, że kiedyś sami zmienią o niej zdanie widząc jej poczynania.
Rzuciła tylko niedbale do Nathaniela - Nie życzę sobie takich słów kierowanych co do mojej osoby. - i odeszła na bok. Oparła się o ścianę i zaczęła bawić jednym z noży do rzucania czekając na reakcję reszty jej drużyny.
- Chyba to był głupi pomysł zostawać tu - pomyślała. Cóż, najwyżej opuszczę tą drużynę jeśli towarzystwo - spojrzała na Nathaniela i Sygryda (domyślała się co o niej myślą, z czym się nawet nie kryli) - będzie zbyt uciążliwe.
W głębi duszy wiedziała jednak, że wygodniej będzie jej tutaj. Ale nie pozwoli na takie zachowanie ze strony innych, którzy nawet jej dobrze nie znali, a już pozwolili sobie na ocenę. Nie będzie ładną kukiełką, z którą można robić i mówić co się żywnie podoba, nie będzie tak jak kiedyś...
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."

Ostatnio edytowane przez Szaine : 24-09-2008 o 13:46.
Szaine jest offline  
Stary 24-09-2008, 23:10   #17
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Gdy stał tak przyglądając się swoim nowym kompanom, w jego głowie przewalały się kaskady myśli. Oceniał każdego spokojnie próbując wyłapać na oko mocne i słabe cechy. Przyjrzał się rycerzom. Ci sie na pewno dogadają. Kobieta z nimi w drużynie, hmmm.... jest na czym oko zawiesić ale czy wrogowie będą na to patrzeć.

Wtedy właśnie Abri powiedziała że nie życzy sobie takich osądów co do jej osoby. Oscentacyjnie puścił to mimo uszu. Wiedział że wojsko to nie miejsce dla dzieci i nie mówił tych wszystkich przykrych rzeczy tylko i wyłącznie dla zabawy. Ludzie na wojnie giną, to nie jest zabawa w strażnika i złodzieja. To nie miejsce dla dzieci. Spojrzał na dziewczynkę.
- "I tak pewnie skończy jako ladacznica" - słowa te rozbrzmiały w jego głowie.

Wrócił do swojej kompani myślami,
- Powiedzcie mi jedno, po co tutaj jesteście? Strasznie mnie to interesuje po co Rycerze, szlachcice służą z kmiotami takimi jak ja i ten tam Artur... A także co tutaj robi księżniczka ostrza bo na dziwkę nie wyglądasz.
Usiadł na krześle i oparł się nogami o kominek ogrzewając swoje siedzenie. Zasłuchał się w trzaskającym ogniu i zakochał w cieple które dawało. Mógł stąd nigdy nie wychodzić. Gdyby jeszcze tylko herbata była darmowa. Żyć nie umierać.
Dorzucił dwie szczapki do ognia. I wyczekiwał odpowiedzi.
 

Ostatnio edytowane przez Corran : 24-09-2008 o 23:19.
Corran jest offline  
Stary 24-09-2008, 23:34   #18
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Artur zastanawiał się nad swoim postępowaniem. Głupio mu trochę było, że nie potrafił opanować gniewu. Na całe szczęście przydzielili go do dowodzenia oddziałem nie zawierającym w składzie Nathaniela. Łowczyni jednak miała rację - mistrzem subtelności nie był. Troszeczkę go to zafrapowało, ale cóż zrobić, każdy ma jakieś wady. Teraz tylko się zastanowić. Bugg - człowiek uzależniony od alkoholu. Pod jego wpływem nadaje się do walki co najwyżej w roli żywej tarczy - i tak nie najwyżej jakości. Mordimer - kapłan, ten być może coś potrafi, ale na pewno nie nazbyt wiele. Abri - ona zdaje się potrafi otwierać drzwi i atakować na dystans. Bardzo przydatna umiejętność. Skończy się na tym, że będzie walczył sam, zaś pozostali albo będą już nieprzytomni, albo starając się pomóc jeszcze nieumyślnie rzucą mu czymś w plecy. Ech, ciężka służba.

Powoli podszedł do Abri. Dalej trzymał swój hełm w prawej dłoni, troszkę go to już męczyło - hełm był dość ciężki.

-Przepraszam, nie powinienem był. Po prostu nie wytrzymałem.

Spojrzał na nią oczekując jakiejś reakcji. No cóż, amantem nie był. Nie znał się na tym. Nie miał w życiu wielu kobiet. Więcej w życiu walczył o swoje życie niż rozmawiał z płcią przeciwną.

-Chciałbym, żebyś wiedziała, że nie uważam Cię za dziecko i w żadnym stopniu nie uważam kobiet za gorsze. Oceniam ludzi po zdolnościach...

Na końcu języka miał kolację, ale ona już przecież słyszała. Nic nie odpowiedziała. No cóż, jak wiele razy wcześniej przyjdzie mu zjeść samotnie. Może to i lepiej teraz, kiedy jest jego bezpośrednią podkomendną? W końcu ludzie średnio patrzą na romanse powstałe na służbie. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Że rzuci mi się w ramiona, bo taki jest porządek rzeczy? Niedorzeczność. Mam dwadzieścia dziewięć lat i psychikę nastolatka, zganił siebię. Za dużo walki, za mało kontaktów z ludźmi. Podniósł obie ręce do góry, by uciszyć towarzystwo na tyle, by mógł być słyszanym.

-Za dwie godziny chcę was tutaj widzieć. Zwartych, gotowych i trzeźwych.

Tutaj spojrzał na Bugga. Jego głos beż zdecydowany i beznamiętny. Wrócił do równowagi.

-Kto się nie dostosuje, tego tak kopnę w dupę, że odechce się mu nie spełniać rozkazów. Załatwcie wszystkie swoje sprawy. Kupcie co jeszcze potrzebujecie. Zbiórka kiedy będą dzwonić na kompletę (po zachodzie słońca).

Po czym wyszedł z karczmy i zatrzymał jakiś powóz, w którym akuratnie nikogo nie było. Skierował się w stronę swojej posiadłości. Westchnął.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 25-09-2008 o 00:21.
homeosapiens jest offline  
Stary 25-09-2008, 00:18   #19
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Spojrzał na Nathaniela i zmarszczył brwi słysząc jego słowa. Podszedł do niego spokojnie, choć nerwy trzymał na wodze.

- Sam na szlachcica nie wyglądasz, więc nie muszę się tłumaczyć byle komu z pobudek jakimi się kieruje przebywając w danym towarzystwie.
- warknął do niego - Na twoim miejscu odwołał bym te słowa porównujące tą kobietę do dziwki. Nie oceniaj zbyt pospiesznie też, byś potem nie musiał żałować.

Przyglądał się z wyczekiwaniem i ironią Nathanielowi. Domyślał się odpowiedzi, czekał na nią. A może jednak się zastanowi zanim coś powie.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 25-09-2008, 00:27   #20
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
-Szlachcic pełną para widzę, posłuchaj nie jestem tym za kogo mnie bierzesz, wiec, trzymaj język na wodzy. Pytam się o was bo jesteśmy od teraz drużyną a nie bandą tałatajstwa szwędającego się do drodze. Po drugie porównałem ją do damy i księżniczki ostrza mówiąc że nie wygląda na dziwkę i ladacznicę. Więc myj uszy. To że jestes jepiej urodzony w tej kompani nic ci nie daje. Jedynie dowódca może mi rozkazywać i to nie zawsze.
A wszystko to powiedział patrząc się w kominek trzymając jedna zapaloną szczapkę w dłoni, bawił się nią.
 
Corran jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172