Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-05-2009, 23:06   #21
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Gospoda, do której drogę wskazał Etan okazała się niezbyt przyjemnym miejscem. O gustach się ponoć nie dyskutuje, a w ogólnym odczuciu była to idealna karczma na spokojne picie bez ryzyka przyciągnięcia czyjejś uwagi. Wewnątrz aż roiło się od wszelkiej maści rybaków i marynarzy, gdzieniegdzie kręciły się ponętne kelnereczki, które przykuwały uwagę Deckarda. Zaraz po zajęciu stolika, jedna z tych zacnych pań pojawiła się z zapytaniem o zamówienie.

- Jak chcecie coś zamówić to musicie najpierw pokazać że macie czym zapłacić. - rzekła szorstko.
Deckard już miał skwitować ten ton złośliwą uwagą, jednakże dostrzegł kątem oka jak Etan sięga do kieszeni Edgara i wyciąga kilka monet. Pokazując je kelnerce zamówił piwo i strawę, zachęcając także pozostałych do tego samego. Werth wstrzymał się od odpowiedzi, gdyż skupił swój wzrok na uroczej dziewczynie przechodzącej tuż obok z pustą tacą.


Widząc, że jego przystojna twarz przyciągnęła także i jej spojrzenie pochwycił ja w pasie i posadził na kolanie.
- Nie wiem co tu dobrego macie do zaoferowania, jednakże tej oto damie gotów jestem zaufać. - musnął delikatnie jej szyję po czym dodał przysuwając usta blisko jej ucha. - Bylebyś przyniosła najlepszy pitny trunek jaki tu serwujecie... I nie omieszkaj przynieść go osobiście. - po tych słowach pozwolił wstać kelnerce, która oblała się delikatnym rumieńcem i skinąwszy głową oddaliła się w kierunku lady. Tuż za nią oddaliła się druga kobieta.

- Słuchaj uważnie, bo powiem to tylko raz. Nigdy, ale to nigdy nie zbliżaj się do moich kieszeni i ich zawartości, ani do niczego co jest moje. Chyba że Ci na to pozwolę, rozumiesz? To się tyczy Was wszystkich. – Edgar wyraźnie rozwścieczony powiódł wzrokiem po obecnych i wyciągnął sakiewkę z rąk Etana, po czym schował ją z powrotem do kieszeni. Drugi kompan natychmiast nie pozostawszy mu dłużny udzielił dość inteligentnej odpowiedzi, którą Deckard skwitował lekkim uśmieszkiem. Ciągle jednak milczał i obserwował. Edgar ustąpił, wyraźnie nie było mu na rękę branie na barki zbyt odpowiedzialnej roli i postanowił zręcznie się z niej oswobodzić. Mieszek wylądował na brzegu blatu, tuż przed Etanem.
- Więc macie tu swoje złoto, mi te pięć koron powinno starczyć na łaźnię i jakiś przyzwoity posiłek. A co do lokum jakiego poszukujecie, to chyba mogę Wam pomóc. Od kilku dni wynajmuję pokoik w kamienicy przy Buraczanym Zaułku. Nie ma tam wiele miejsca, ale na początek może wystarczyć jako baza wypadowa. Zostawiłem tam wszystkie moje rzeczy, gdy uciekałem przed zbirami Bauera. Pójdę więc po nie. Jak nacieszycie się już wygodami, które ten lokal oferuje to zapraszam do mnie. - gdy skończył mówić na pożegnanie machnął ręką i skierował się w stronę wyjścia z „Powrotu Zbója”. Deckard skinął lekko głową dając do zrozumienia, że przyjmuje zaproszenie.

Werth wyczuł odpowiedni moment i zwinnym, aczkolwiek spokojnym ruchem zagarnął sakwę sprzed nosa Etana. Spojrzał na niego, następnie na siedzącego w milczeniu Hermesa, po czym przemówił.
- No cóż panowie, myślę, że najrozsądniej będzie jeśli ja się tym mieszkiem zaopiekuję. Można by rzec, że mam pewne doświadczenie w opiekowaniu się majątkiem. - wyraźnie dało się wyczuć ironię w jego słowach. - Poza tym zgadzam się z tobą Etanie w kwestiach organizacyjnych. Musimy znaleźć dobrą kryjówkę, dobrych informatorów i przede wszystkim poznać Nuln. Na tyle, abyśmy mogli swobodnie podróżować pomiędzy najważniejszymi punktami w mieście. Na pewno zaproszenie Edgara należy potraktować poważnie i mądrze będzie zaszyć się u niego, bynajmniej na początek. Ja większość osobistych rzeczy mam przy sobie, chociaż parę drobiazgów zostawiłem na wozie w magazynie. Nie mam jednak palącej potrzeby udawania się po te przedmioty. Broń przy pasie i łeb na karku to wszystko czego na tą chwilę potrzebuję. Nie ukrywam, iż od was także panowie tych dwóch rzeczy wymagam. Dla naszego wspólnego dobra.

Widząc pozytywną reakcję towarzyszy i ich skinięcia głowami schował sakwę za pas.Spojrzał zniecierpliwiony w kierunku lady.
- No może jeszcze jakaś gorzała i znośna dziewucha na otarcie łez i mogę brać się do roboty...
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk

Ostatnio edytowane przez Raincaller : 24-05-2009 o 23:10.
Raincaller jest offline  
Stary 25-05-2009, 20:05   #22
 
Baka26's Avatar
 
Reputacja: 1 Baka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodze
Wszyscy siedzieli przy stoliku, gdy Edgar wyciągną z sakiewki pięć koron i powiedział:

- Więc macie tu swoje złoto, mi te pięć koron powinno starczyć na łaźnię i jakiś przyzwoity posiłek. A co do lokum jakiego poszukujecie, to chyba mogę Wam pomóc. Od kilku dni wynajmuję pokoik w kamienicy przy Buraczanym Zaułku. Nie ma tam wiele miejsca, ale na początek może wystarczyć jako baza wypadowa.

Po tych słowach Edgar wstał i wyszedł z karczmy.

"Przydała by się nam jakieś miejsce, w którym mogli byśmy bezpiecznie i bez świadków obmówić zlecenie."- myślał Hermes dalej siedząc bez słowa przyglądając się wszystkim siedzącym przy stole.

- Z pokoju Edgara możemy zrobić miejsce spotkań ale na razie napijmy się czegoś i odpocznijmy.
 
Baka26 jest offline  
Stary 28-05-2009, 11:19   #23
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Edgar O'Shea

Niektórzy handlarze, licząc na robotników portowych czekających na rozładunek,szczęśliwie dla ciebie pozostawiała otwarte kramy nawet przez całą noc. Świeże bułeczki i pieczone mięso to było to czego potrzebowałeś. Gdy zaspokoiłeś już głód postanowiłeś poszukać łaźni. Żebrak którego zagadnąłeś był bardzo szczęśliwy gdy dostał monetę i z chęcią pokazał ci drogę.

-Dobry panie, do najbliższej łaźni trzeba się udać do Miasteczka Portowego po drugiej stronie rzeki, a tam z pewnością ktoś wskaże ci drogę, natomiast do Buraczanego Zaułka pójdziesz panie prosto tą uliczką - staruszek wskazał palcem - do dzielnicy Smrodliwej. Zaułek to będzie piąta z rzędu przecznica.

Trochę czasu zajęło ci odszukanie łaźni, ale wysiłek się opłacił. Ciepła kąpiel wróciła ci dobry humor.
Czysty i pachnący wracałeś do mieszkania gdy po drodze zobaczyłeś swych kompanów nowych kompanów. Na chwiejnych od mocnych trunków nogach, stali na przeciw grupy flisaków. Wyglądało na to że, będzie zadyma.

Deckard Werth, Hermes Grim, Etan Serg

Jadło nie było zbyt wykwintne, ale z każdym łykiem gorzałki smakowało coraz lepiej. Karczmarz i kelnerki uwijali się bardzo, wiedząc że klienci z większą kasą nie trafią się tutaj szybko.
Deckard czuł się jak w niebie obłapiając kelnerkę, która uśmiechała się do niego, rumieniąc się uroczo.
Gdy znudziło wam się biesiadowanie, postanowiliście wreszcie udać się do mieszkania Edgara. Gdy płaciliście rachunek kelnerka podeszła do Deckarda i rzekła.
-Gdybyś jeszcze był kiedyś w okolicy panie, to odwiedź mnie. Gdyby mnie akurat nie było to pytaj o Fridę kelnerkę, a każdy wskaże ci drogę.

Wyszliście z karczmy w cudownych humorach, zataczając się lekko, ale na drodze waszego marszu stanęła grupa wrednych flisaków, którzy wcześniej byli w karczmie. Widać było że na was czekali.
-Ładnie tak dobierać się do narzeczonej naszego kolegi, psubraty?-rzekł najwredniejszy z nich, ewidentnie szukając zaczepki.
 
Komtur jest offline  
Stary 28-05-2009, 16:57   #24
 
Aelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aelin nie jest za bardzo znany
Etan spojrzał na flisków, odchylił głowę do tyłu i zaczął się śmiać.
-Jeśli chodzi ci o tego psa co go przed chwilą kopnąłem to przepraszam. A teraz wynocha, pobaraszkujcie z kozami jak to w zwyczaju macie.

Jeden z napastników chwycił złodzieja za kaftan i próbował uderzyć go. Ten jednak szybko wywinął się mu. Etan na chwilę stracił równowagę, ale chwycił się Deckarda i jakoś udało mu się ustać mimo zawrotów głowy.

,,Zabije skurwysyna!"

Serg rzucił się ma fliska i popchnął go z całych sił. Niestety nić z tego nie wyszło. Lecącego na brukowaną drogę złapali jego towarzyszę. Etana odciągnęli kompani. Gniew po obu stronach narastał.

,,Zabije go! Niech mnie tylko puszczą, zabije go!"

Etan wyrwał się i zwinnym ruchem wyciągnął miecz z pochwy.
-Won bękarty!
 
Aelin jest offline  
Stary 29-05-2009, 11:40   #25
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Dzień mający się ku końcowi w ostatecznym rozrachunku wydawał się być nawet znośny. Pomimo średniego początku, rozluźnienie przyszło samo, wraz z kolejnymi kuflami piwa. Dobre jedzenie i piękna kobieta, Deckard zapomniał już o poobijanych kościach. "Pytaj o Fridę." - powtarzał sobie w myślach wychodząc z karczmy w towarzystwie trzech kompanów. - "A jakże, zapytam!"

- Ładnie tak dobierać się do narzeczonej naszego kolegi, psubraty? - przypominający warkot głos jakiegoś mężczyzny wyrwał Wetha z krainy fantazji.
Drogę zagrodziło im pięciu flisaków. Ich mordy przewijały się przed oczami już w gospodzie, wyraźnie więc oczekiwali na to spotkanie przed budynkiem. Nim Deckard zdążył cokolwiek odpowiedzieć, został uprzedzony przez Etana.
- Jeśli chodzi ci o tego psa co go przed chwilą kopnąłem to przepraszam. A teraz wynocha, pobaraszkujcie z kozami jak to w zwyczaju macie.
Po tych słowach jeden z flisaków rzucił się na Serga. Ten, chociaż pijany, wyraźnie przewyższał napastnika zręcznością i szybko wywinął się z lichego uchwytu tracąc jedynie nieco równowagę. Ratując się przed upadkiem pochwycił się Wertha, który natychmiast podciągnął go na równe nogi posyłając mu lekki ironiczny uśmieszek. Etan rozochocony wzbierającą w nim adrenaliną wystrzelił niczym pociska w kierunku porywczego flisaka. Odepchnął go wprost w ręce pozostałych rzezimieszków, a sam poczuł silne uściski na ramionach powstrzymujące go od natarcia. "No, no, dobrze wiedzieć, że taki jesteś wojowniczy" - Werth spoglądał na zwierających szereg napastników.

Wściekły Etan wyrwał się i zwinnym ruchem wyciągnął miecz z pochwy.
- Won bękarty!
Niemalże w tej samej chwili tuz koło jego głowy wyłoniła się lufa garłacza, który nawet nie drgnął w dłoni Deckarda.
- Słyszeliście kolegę... Za przedstawienie dziękujemy. To bardzo miło z Waszej strony, że osobiście powitaliście nas w Nuln. - na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek. - A co do Fridy, bo zapewne tą sławetną narzeczoną mieliście na myśli, to bez obawy. Będę miał na uwadze krzywdę waszego kolegi, gdy będę się z nią zabawiał. A teraz won!
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline  
Stary 29-05-2009, 18:34   #26
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Odnalezienie łaźni w Miasteczku Portowym rzeczywiście chwilę trwało, ale było warte zachodu. Edgar z przyjemnością zanurzył się w gorącej wodzie, podczas gdy jego ubranie było prane przez służebną dziewkę w pralni. Ciepło wody i unosząca się w pomieszczeniu para działały niezwykle kojąco na jego poobijane ciało i nieco zszarpane nerwy. W kąpieli spędził niemal pół nocy, po czym odświeżony i czysty, w pachnącym ubraniu opuścił łaźnię I pewnym krokiem ruszył w kierunku swojego pokoju w Buraczanym Zaułku.

Droga do domu prowadziła akurat w pobliżu gospody, z której parę godzin temu Edgar wyszedł rozzłoszczony zachowaniem Etana Serga. Minął jej podwoje I zatrzymał się w pół kroku. Kilkadziesiąt metrów przed nim szli jego towarzysze. Szli to było zbyt wiele powiedziane. Zataczali się jego nowi towarzysze. Najwidoczniej przed chwilą wyszli z karczmy i teraz zmierzali w stronę mieszkania Edgara, tak jak im to zasugerował.

„Doskonale. Zaprowadzę ich do siebie, przynajmniej nie będą się błąkać po mieście. Dzięki temu szybciej przystąpimy do wykonania planu porwania” - pomyślał i ruszył w ich stronę.

Przebył niemal połowę dystansu dzielącego go od kompanów, gdy ci zatrzymali się napotkawszy na swej drodze przeszkodę w postaci pięciu flisaków.
-Ładnie tak dobierać się do narzeczonej naszego kolegi, psubraty?- rzucił jeden z nich, najwidoczniej szukając zaczepki.
- Jeśli chodzi ci o tego psa co go przed chwila kopnąłem to przepraszam. A teraz wynocha, pobaraszkujcie z kozami jak to w zwyczaju macie. - odpowiedział Etan, a flisak w odpowiedzi rzucił się na niego.

„Nay, bijatyka. Na tuzin trollowych żołądków, jestem w czystym ubraniu… Cały jestem czysty…” - zaczął biadolić w myślach Edgar, podczas gdy kilkanaście kroków przed nim wywiązała się bijatyka.

W pewnym momencie nastała cisza - to Deckard zwinnym ruchem, niespodziewanym po tak pijanym człowieku wyciągnął garłacz i celował we flisaków, którym chyba właśnie przechodziła ochota na zaczepki. Musieli sobie zdawać sprawę, że strzał z garłacza z tak bliska jest zabójczy. I to nie tylko dla osoby, w którą broń jest wymierzona.

- A teraz won! - zakończył Deckard i ruchem broni wskazał flisakom drogę odwrotu. Edgar ostrożnie podszedł do bramy kamienicy i skrył się w cieniu, czekając aż flisacy odejdą. Potem szybko podszedł do towarzyszy i skierował ich we właściwym kierunku, prowadząc do Buraczanego Zaułka.
 
xeper jest offline  
Stary 31-05-2009, 19:48   #27
 
Baka26's Avatar
 
Reputacja: 1 Baka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodzeBaka26 jest na bardzo dobrej drodze
Wychodząc z karczm, Hermesa i jego kompanów zaczepiło pięciu fisków.

- Ładnie tak dobierać się do narzeczonej naszego kolegi, psubraty? - Powiedział to jeden z fisków.

Etan rzucił się na jednego z niech, widząc to Hermes z Deckardem odciągnęli go. Bójka wisiała w powietrzu.

Gdy Etan się wyrwał od razu wyciągną miecz szykując się do walki.
Deckard w tej samej chwili wyciągną garłacza. Hermes widząc że nie obejdzie się od walki wyciągną miecz i staną obok kompanów.
"Zapowiada się świetna zabawa"- mówiąc to Hermes zobaczył Edgara idącego w ich kierunku. Edgar widząc całe to zamieszanie wyciągną garłacza i przygotował się do rozróby.
 

Ostatnio edytowane przez Baka26 : 17-06-2009 o 12:48.
Baka26 jest offline  
Stary 03-06-2009, 21:28   #28
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Dzielnica Portowa/Smrodliwa. Wszyscy.

Flisacy widząc wyciągnięte miecze i wycelowany garłacz zaczęli powoli się wycofywać, by za chwilę biegiem zniknąć w zaułkach.

-Jeszcze się spotkamy, obdartusy!- rzucił na odchodne jeden z nich.

Milczeliście przez chwilkę, by po chwili ryknąć gromkim śmiechem, nawet Edgarowi, który wynurzył się nagle z cienia, udzielił się dobry humor. Całą kompanią ruszyliście w stronę Buraczanego Zaułka. Będąc w dobrym nastroju stwierdziliście że musicie uczcić zwycięstwo nad tą bandą cuchnących rybojadów i po drodze kupiliście parę flaszek bimbru (o co nie trudno w tej dzielnicy i o tej porze).

Żałosny wygląd mieszkania, które wynajmował O'Shea, wzbudził w was (oprócz Edgara, który stał zakłopotany) kolejną falę śmiechu. Wy wszyscy ledwie się w nim mieściliście na siedząco, a co dopiero mieszkać kilka tygodni i to z zakładnikiem. Tak czy siak z szukaniem nowego lokum musieliście poczekać do rana, zwłaszcza że było kilka flaszek do opróżnienia.
 
Komtur jest offline  
Stary 04-06-2009, 17:55   #29
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wystraszeni flisacy uciekli, na odchodnym rzucając jeszcze jakieś groźby bez pokrycia. Edgar wyszedł z bramy, w której się chował i ruszył w stronę wygrażających pięściami towarzyszy. Gdy do nich podszedł, śmiali się do rozpuku.

- Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę to, że ledwie stoicie na nogach - powiedział, równocześnie w geście uznania powoli klaszcząc w dłonie. - Potrzebny Wam będzie ktoś, kto Was poprowadzi. Chodźmy do mnie, do Buraczanego Zaułka.

W jednym z zaułków trafili na przybytek, w którego cuchnącym i zadymionym podejrzanymi oparami wnętrzu nabyli kilka flaszek bimbru, który jednooki, bezzębny karczmarz zachwalał jako "pierdolnik niezwykłej mocy, lepsiejszy od krasnoludzkiego". Zaopatrzeni w zapas mogący wystarczyć na kilka nocy dotarli do kamienicy, w której Edgar miał swój pokój.

Z niejakimi problemami wspięli się na poddasze po stromych, chybotliwych i trzeszczących schodach. Na szczęście podczas tej karkołomnej czynności żadna z butelek nie ucierpiała. Edgar podszedł do drzwi, które pozostały niedomknięte po niespodziewanych odwiedzinach, otworzył je na oścież i dwornym ruchem ręki zaprosił zataczających się towarzyszy do wnętrza

Pokój był w opłakanym stanie. Woda z przewróconego wiadra rozlała się po podłodze, tworząc wielkie kałuże. Siennik był cały zalany wodą, przez co cuchnął starą kozą i zakisłym brudem. Przez otwarte okno wpadał do wnętrza gęsty, gryzący buchający z komina sąsiedniej kamienicy. Kap, kap, kap... Woda nadal ciekła z dziurawego dachu, tym razem rozbryzgując się wprost na podłodze.

- Witam w moich włościach - mruknął Edgar, przepuszczając chwiejących się mężczyzn. Gdy weszli do środka okazało się, że nie pozostało zbyt wiele wolnego miejsca. Nawet po to, aby położyć się i przespać. Towarzysze Edgara rozglądali się powątpiewająco po pokoiku, potem popatrzyli na stojącego w progu Edgara i wybuchnęli gromkim śmiechem.

- No, kurwa co? Lepsze to niż nic, nie? - odwarknął Edgar, starając się ukryć zakłopotanie.
 
xeper jest offline  
Stary 07-06-2009, 18:43   #30
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
- Jeszcze się spotkamy, obdartusy!
Okrzyki wycofujących się flisaków rozpromieniły oblicze pijanego Deckarda. Schował garłacza pod połami płaszcza i rozbawiony spoglądał na towarzyszy. To skromne zwycięstwo wyraźnie poprawiło wszystkim humory.

- Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę to, że ledwie stoicie na nogach. - Edgar, który po całym zajściu wyłonił się z zaciemnionego zaułka w geście uznania powoli klaskał w dłonie. - Potrzebny Wam będzie ktoś, kto Was poprowadzi. Chodźmy do mnie, do Buraczanego Zaułka.
Werth zmierzył wzrokiem kompana wyraźnie zniesmaczony uwagą o "prowadzeniu". Poklepał go po ramieniu chcąc nadać wypowiadanym słowom właściwy ton.
- Jasne przyjacielu... Bawi mnie zwrot "was", którego zapewne nieświadomie użyłeś. Pozwolę sobie skorygować na "nas"... ponieważ nie rozważam Twojej kandydatury na przywódcę. - uwaga, choć uszczypliwa, nie miała na celu prowokowania, bądź obrażania nowego towarzysza. - Jednakże to nie jest ani miejsce, ani czas ku temu, ażeby wybierać formalnie czy też nieformalnie jakiegokolwiek lidera. - po krótkiej chwili roześmiał się, po czym ruszył za pozostałymi.


Droga do przybytku wynajmowanego przez Edgara dała się pokonać bez dodatkowych atrakcji. Udało im się nawet zaopatrzyć w porządny alkohol, co w perspektywie parszywej jakości noclegu miało strategiczne znaczenie. Mały pokoik położony był na poddaszu, toteż wymagał od nieco pijanej grupki dozy gimnastyki, zważając zwłaszcza na stan schodów. Broniąc bezpieczeństwa niesionych trunków stanęli w końcu w małym pomieszczeniu.

- Witam w moich włościach. - mruknął Edgar, przepuszczając chwiejących się mężczyzn.
Po kilku chwilach cała trójka wybuchnęła śmiechem, co wprawiło "gospodarza" w niemałe zakłopotanie.
- No, kurwa co? Lepsze to niż nic, nie?
Werth zmierzył pokoik wzrokiem, po czym opierając się o jedną ze ścian zsunął się na podłogę. Tak siedząc wyjął spod płaszcza butelczynę, a po uporaniu się z korkiem podniósł ją nieco ku górze. Skinął głową do Edgara po czym pociągnął kilka łyków.
- Kwatera pierwsza klasa. Chociaż nie obraźcie się, jak z rana wybiorę się na poszukiwania nowego lokum. - uśmiech powoli znikał z jego twarzy, ustępując zmęczeniu. - Starczy już emocji jak na ten jeden smętny dzień...

Z rana Deckard czuł się okropnie. Obudził się z twarzą przyklejona do ściany, a buty pokryte czyimiś wymiocinami wyraźnie utrudniały utrzymanie równowagi po wstaniu na równe nogi. Ból głowy i przerażający smród nie pozwalał wytrzymać dłużej w pokoju. Werth postanowił wybrać się do magazynu, gdzie pozostawił powóz. Po wyjściu z przybytku zatrzymał dzieciaczka biegającego tam i z powrotem po uliczkach i dopytał się o drogę na Plac Przemysłowy. Magazyn, w którym pozostawił swój powóz i w którym został pochwycony przez zbirów Bauera świecił pustkami.

"Cholerni złodzieje! Widać wykalkulowali, że mogę zniknąć "na dłużej" i zarekwirowali dobytek."

W zasadzie powóz nie był mu do czegokolwiek niezbędny, nie pozostawił tez na nim jakiegoś cennego dobytku. Najważniejsze przedmioty miał przy sobie i ludzie Bauera wszystko mu zwrócili. No może z wyjątkiem szczęśliwych kości do gry, które zaginęły wraz z wozem. Roześmiał się sam do siebie na to durne wspomnienie tak błahej straty i podążył na Plac w celu rozglądnięcia się za nowym kompletem kości.

Dochodzące z każdej strony okrzyki kupców prezentujących i zachwalających swe towary wyraźnie denerwowały Deckarda. Udało mu się dowiedzieć kilku rzeczy odnośnie samego Nuln i dzielnicy, w której przyszło mu działać. Nasłuchiwał także nazwisk, jakie padały z ust rozmawiających, miał nadzieję posłyszeć coś odnośnie samego Klausa Holma i jego córek. Z ciekawszych miejsc dotarły go słuchy o Warsztatach Artyleryjskich niedaleko Placu Przemysłowego i Odlewni Richthofena na południe stąd. Wizytację tego drugiego miejsca wyraźnie mu odradzano, gdyż mieściło się blisko bardzo niebezpiecznej części dzielnicy Smrodliwej, a mianowicie Ost Quartier.

Przysłuchując się plotkującym obywatelom Nuln, Werth przystanął przy małym kramie z błyskotkami, przy którym pewien staruszek zabawiał dzieciaki sztukami ze znikającymi monetami. Pachniało hazardem...

"Może tutaj dostane kości" - myśląc o nowym zakupie podszedł do kupca stojącego obok staruszka.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk

Ostatnio edytowane przez Raincaller : 07-06-2009 o 18:52. Powód: Drobne literówki xD
Raincaller jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172