Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2009, 10:08   #11
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Faethor o poranku docenił porady starszego od siebie Galimeda. Nie dość że wyspał się porządnie, to jeszcze wieczorne występy przyniosły mu nieco monet ochoczo rzucanych przez różne osoby. Wczoraj nie było czasu by je dokładnie przeliczać, jednak biorąc po uwagę ich ciężar w zawiniątku, w które zebrał je po występie, powinno być ich tam całkiem sporo. Przez chwilę rozmyślał o Danyi – o tym jak wpatrywała się w niego gdy śpiewał, miała wówczas taki dziwny wzrok. Musiał przy okazji porozmawiać z Galimedem o co tu może chodzić.

Popatrzmy … mruknął do siebie biorąc się do przeliczania. Chwilę później okazało się że zebrał 8 złotych, 28 srebrnych, 45 miedzianych monet. Część ze srebrnych monet wydała się elfowi nieco oberżnięta na brzegach, a jedna z tych złotych, o zgrozo!, zbyt lekka jak na złotą. Oprócz monet zawiniątko zawierało również guzik. Guzik w sumie nie byle jaki, bo z herbem – niestety Faethor pojęcia nie miał jaki to herb. Guzik nosił ewidentne ślady używania, był nieco starty, a jego brzegi były nieco nierówne.




W sumie niby nic ciekawego, ale guzik w jakiś sposób zaciekawił elfa. Postanowił dowiedzieć się czegoś o nim. Po przeliczeniu monet Faethor wziął te, które wydały mu się podejrzane wraz z guzikiem i wybrał się do pompy na dziedzińcu. Pompa miała już swoje lata i czasem wymagała nieco większego wysiłku, ale wciąż spełniała swoje zadanie. Przy ablucji towarzyszył mu Galimed. Nie rozmawiali wiele. Przy okazji Faethor zapytał Galimeda o naturę ludzkich kobiet, ludzkich zwyczajów co do mycia się oraz tego dlaczego tak bacznie się im przygląda służba. Galimed zbył młodzika kilkoma banałami i dodał kilka docinków. Stało się to impulsem do wzajemnych przytyków i docinków na różne tematy. Oczywiście żaden z nich nie traktował ich dosłownie i nie brał ich do siebie – znali przecież już tyle lat.

Na koniec, gdy już miał się wybrać do kuchni, Faethor zapytał Galimeda o swoje monety, powiedział o swoich podejrzeniach. Niestety miał rację, Galimed wprawnym okiem właściciela wyszynku obejrzał monety i stwierdził, że cztery srebrne monety są zbyt oberżnięte by ryzykować ich zbycie (karą za obrzynanie monet było obcinanie palców w liczbie równiej liczbie monet, jak brakło palców to brano się za kończyny). Pozostałe srebrne monety były w porządku, Galimed zaproponował że może wymienić je na nowe – prosto z mennicy. Co do czterech zbyt obciętych sugerował młotek i zbicie ich w kawałek srebra i zbycie go u złotnika lub w banku.
– Odzyskasz około 2-3 srebrnych monet. Albo wiesz co – daj mi te cztery oberżnięte, ja dam Ci za nie trzy nowe, a sam załatwię sprawę ze złotnikiem. powiedział przyjacielowi Galimed. Faethor ucieszył się, że nie musi nic załatwiać. Podziękował serdecznie staremu przyjacielowi.
– A ta złota? zapytał go z obawą.
– Fałszywa. Niestety, pewnikiem miedź, lub cyna i nieco ołowiu, powleczone nieco złotem. Złom! Możesz ją zatrzymać, ale lepiej nie wydawaj jej nigdzie bo Cię batem oćwiczą jeśli masz tylko jedną. Za dwie i więcej – ołów do gardziołka …

Galimedzie! Znalazłem jeszcze i takowe coś między monetami powiedział Faethor pokazując przyjacielowi guzik. Niestety Galimed nie znał herbu, radził odwiedzić bibliotekę i przejrzeć kroniki genealogiczne lub popytać w Kancelarii – tam powinni mieć Genealogiae de praeconis z różnych lat z herbami. Odświeżony po kąpieli Faethor, z nowymi monetami od Galimeda, ruszył do kuchni. Dzięki komplementom zdołał nieźle pojeść. Później w drodze do Kancelarii odwiedził starego przyjaciela. Pomógł mu przerzucić sporo ładunków. Natlaniel odwdzięczył się dwoma eliksirami leczenia. Co prawda Fathor wzbraniał się jakiś czas przed ich przyjęciem, jednak argumenty, że wyjazd może być niebezpieczny, itd. wkrótce go przekonały i przyjął eliksiry.
Ostatecznym argumentem dla wahającego się Faethora była prośba przyjaciela o poszukanie w lesie i dostarczenie kilku ziół (wilczomlecz, mak polny, biały szczaw, yrrfuss, zwany gorzką cebulą, wrzos bielik, zwany śmierdzącą pokrzywą, czerwoną sałatę, szyszki drzew iglastych, agurk zwany zielem oczyszczenia, elfie ziele).

Lista ziół podana Faethorowi była całkiem spora. Obiecał przyjacielowi, że jeżeli tylko znajdzie odpowiednie siedlisko danego rodzaju ziół to zbierze je i przechowa dla niego. Natlaniel przed wyjściem Faethora wręczył mu niewielki srebrny nożyk – jak większość zielarzy wierzył, że zioła ścięte przy jego pomocy zachowują więcej mocy i można je przechowywać dłużej.
Przed południem Faethor zjawił się przed kancelarią i po chwili wahania wszedł do środka...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 02-07-2009, 10:31   #12
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Helga wyspała się dobrze. Nie czuła wczorajszego zmęczenia. Rzuciła okiem przez otwarte okno – słońce stało już dość wysoko. Wprawne oko Helgi oceniło, że na dworze jest około ósmej rano. Nieco później Helga zauważyła że na podłodze siedzi kot i czeka na nią. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i delikatnym głosem przywołała zwierzę. Mogła użyć innego sposobu, ale jeśli tylko była taka możliwość, to wybierała drogę pokojową. Kot podszedł i po chwili Helga wykorzystując amulet powoli dowiadywała się co widział kot, a przy okazji dowiedziała się co nieco o elfie.

Przez chwilę miała problemy z kocim widzeniem świata, ale szybko się do tego przyzwyczaiła. Szybko dotarło do niej, że elf jest bardzo ostrożny – usłyszeć kota, dla niej niepojęte, dla Elfa błahostka. Zdziwiło ją, że kot dał się złapać elfowi i że ten nic mu nie zrobił. Większość ludzi w Altdorfie miała raczej nieprzychylny stosunek do dzikich kotów – przeganiała je, niektórzy, jak rzeźnicy, wręcz tępili.

Helga widząc obraz karczmy do której wszedł elf przez chwilę zastanawiała się gdzie ona się znajduje. Problem w jej zlokalizowaniu stanowił fakt, że po wypuszczeniu przez elfa kot nie szedł wprost za nim ulicą ale korzystał głównie z dachów domów i różnych dziwnych miejsc. Ostatecznie Heldze udało się „mniej więcej” zlokalizować ową karczmę. Postanowiła, że po wizycie w kancelarii, jeżeli elf się tam nie zjawi, pójdzie do niej i spróbuje swego szczęścia.

Na koniec dała kotu resztki jedzenia i powiedziała:
– Poczekaj tu na mnie, a skombinuję jeszcze coś na ząb. A właściwie to na kilka zębów. uśmiechnęła się do kota, ten jakby rozumiejąc co mówi patrzył i na koniec dodał „miau”.
Helga, chociaż do spraw mycia dawnej podchodziła z rezerwą, to wspólne mieszkanie z czarodziejem wyrobiło w niej nawyk mycia się codziennie. W sumie również dzięki temu mogła wykorzystać swoje atuty. Po szybkiej ablucji zaordynowała śniadanie, zapytała przy tym niewinnie o surową rybę dla swojego kota. Co prawda karczmarz zdawał się nieco zaskoczony prośbą o surową rybę – ale bez pytania posłał młodego posługacza po zakupy.

Po niecałej godzinie śniadanie było zjedzone, a świeża flądra czekała na talerzu. Helga zapytała o rachunek za nocleg, kolację, piwo i śniadanie. Karczmarz zbył ją ruchem ręki i powiedział, że nie musi płacić za jeden dzień – dla przyjaciół Martina był widocznie wielce łaskawy. Chwilę później Helga dostarczyła kotu świeżą rybę i życząc smacznego, pomyślnych łowów i długiego życia ruszyła do Kancelarii.

Droga do kancelarii była taka jak poprzednio. Mnóstwo ludzi miasto tętniło życiem, po drodze tu i ówdzie słyszała rozmowy o mieście Hirschenstein, domysły ludzi na temat zadania jakie może mieć Kanclerz dla poszukiwaczy przygód. Po drodze dokonała kilku zakupów. Zaopatrzyła się między innymi w surowe mięso. Później dyskretnie w zaułku zwabiła kilkanaście kotów wybrała najsilniejszego i delikatnie sztyletem odcięła nieco futra. Oczywiście kotu nic przy tym nie zrobiła, a zwierzę wydawało się nie zauważyć braku kilku kłaków.

Przed kancelarią Helga stanęła na chwilę zastanawiając się po raz ostatni czy dobrze robi. Po chwili wahania weszła śmiało do środka.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 02-07-2009, 11:12   #13
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Siedziba Kancelarii
Faethor, Anna, Helga

Faethor był pierwszym, który dotarł pod budynek kancelarii. Nieco się zdziwił pustkami na placu przed budynkiem. Ale cóż tam. Po bardzo krótkiej chwili wahania wszedł do środka. To znaczy próbował wejść.

Przed zamkniętymi drzwiami stało czterech drabów – ochroniarze. Zresztą ci sami, którzy pilnowali porządku w dniu ogłoszenia o naborze.
– Imię i nazwisko lub miano! zapytał obcesowo jeden z drabów.
– Faethor Laure odparł spokojnie elf. Drab, o dziwo umiejący czytać, wyjął zza pazuchy kawałek nieco zmiętej kartki i wodząc paluchem czegoś tam szukał. Po chwili odparł
– W porządku. Wejdź do środka, pierwsze drzwi w lewo. Tam jest poczekalnia. Jesteś tu pierwszy więc sobie poczekasz. drab nieco zmienił ton i mówił całkiem miło dla ucha.
Sama poczekalnia stanowiła pokój zdolny pomieścić ze dwadzieścia osób. Można by tu niejedno wesele wyprawić. W środku siedział jakiś skryba i czytał. Faethor nie mając nic lepszego do roboty obejrzał dokładnie pokój. Pokój był wystrojony drewnianymi regalami pełnymi książek – traktujących o różnych ziemiach imperium, heraldyce i etykiecie. Oprócz regałów na środku pokoju stał wielki dębowy stół, za którym siedział skryba. Na stole stało sporo jedzenia i piwo do picia. Faethor podejrzewał, że to cienkusz mający orzeźwić, a nie upijać. Same ściany pokoju nie były ozdobione obrazami – zajmowała je wielka kolorowa mapa Imperium. Światło w pokoju zapewniały trzy wielkie łukowate okna. Oprócz nich na suficie znajdował się wielki żyrandol na dwadzieścia świec.

Proszę się poczęstować … jedzenie i picie oraz dla biegłych w czytaniu książki mają umilić czas oczekiwania. odezwał się po chwili obecności Faethora skryba. Faethor odruchowo spojrzał na tytuł tomu czytanego z zapałem przez skrybę „Historyia Imperium” głosił napis.
– A jest coś o tym mieście – o Hirschenstein? zapytał Faethor. Niestety oprócz historii imperium, w której nie było o tym mieście za wiele skryba nie zaproponował nic innego. Nie bardzo mając co do roboty elf zjadł nieco – okazało się, że jedzenie jest niezłe, a piwo chłodne i smaczne.

Thersa była drugą osobą, która dotarła do Kancelarii. Podobnie jak Faethora zatrzymali ją ochroniarze i obcesowo zapytali o imię i nazwisko lub miano. Pomna tego co powiedziała jej pani Thersa gładko skłamała:
– Anna Laheks z Altdorfu!
Również ona została pouczona, że ma wejść do poczekalni, w której już czeka jeden chętny. Thersie nie było to na rękę – to ona wolałaby być wcześniej i czekać na innych, ale co było robić. Odruchowo przed wejściem do poczekalni sprawdziła swój wygląd – wszystko było w porządku. Śmiało weszła do środka.

Oczom Faethora ukazała się wchodząca przez drzwi kobieta.



Co prawda była już niemłoda, ale wciąż miała w sobie to „coś”. Ubrana była w podróżny strój, kurtka skóry, wysokie buty oraz nieco świecidełek, jej uzbrojenie stanowił krótki sztylet nie zdradzający jej profesji. Faethor podszedł bliżej i powiedział śmiało:
– Witam, jestem Faethor Laure. A Ty?
– T … To jest poczekalnia? zacukała dość niepewnie.
– A i owszem, mamy tu jedzenie, piwo i książki do czasu aż ktoś się nam objawi i powie o co chodzi z tym Hirshenstein.
– Wybacz panie moje maniery. Jestem Anna Laheks. Miło Cię poznać Faethorze. Wiesz coś może o tym zadaniu, które nasz czeka? odpowiedź była pewna i swobodna.
– Niestety, nic nie wiem. Zostaje czekać. odparł elf.

Helga była ostatnią z osób, które dotarły przed budynek Kancelarii. Jak jej poprzednicy, tak i ona została poproszona o podanie imienia i nazwiska lub miana.
– Helga van Förster odparła nieco dumnie i buńczucznie. Dowodzący ochroniarzami spojrzał na nią nieco spod łba, ale nic nie powiedział poza poinstruowaniem gdzie jest poczekania.

Rozmowa między Faethorem a Thersą nie kleiła się zbytnio. Po jakimś czasie elf zaprzestał prób zagadywania nieznajomej. Po dobrej godzinie niezręcznego milczenia, do sali weszła Helga. Jej oczy zabłysły na widok elfa, co zresztą nie umknęło jego uwadze.

Po chwili wszyscy przedstawili się sobie nawzajem. Siedzący dotąd cicho i czytający księgę skryba wstał i rzekł:
– Witajcie, wybaczcie że tyle musieliście czekać, ale podkanclerz Karol van Eickmar jest bardzo zajętym człowiekiem. Proszę o cierpliwość, za kwadrans powinien tu być. Wykorzystajcie ten czas jak chcecie. Ja powiadomię podkanclerza o waszej obecności. skryba wstał i wyszedł. Trzeba było poczekać …
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 11-07-2009, 00:53   #14
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Spójrzcie no, drogi panie - rzucił Faethor podchodząc do skryby, przypomniawszy sobie o, cóż, zarobionym guziku - znalazłem ten oto przedmiot, nadzwyczaj interesujący sądząc z wyglądu, i rad byłbym gdybyście rzucili na niego okiem. Ludzki to herb, zdaje się, i wam prędzej coś on powie niż mi.

Faethor uzbroił się w cierpliwość widząc z jakim namaszczeniem gryzipiórek jął się wpatrywać w zatarty częściowo wzór. Nie zwrócił uwagi na spojrzenie którym człowiek go obdarzył, zerkając spode łba. Skryba otworzył usta, jakby chcąc o coś zapytać, jednak zatrzasnął je zanim Laure odwrócił się ku niemu. Dalszą rozmowę przerwało skrzypnięcie drzwi.

Z przepraszającym skrybę ukłonem (i zręcznie odbierając mu guzik) elf zwrócił się do wchodzącej niewiasty.

Starsza już, sądząc na pierwszy rzut oka, i mimo wytwornej sukni w jakiś sposób zabiedzona - to nasunęło mu się od razu. Faethor próbował znaleźć temat do dłuższej konwersacji, jednak ani Thersa nie czuła się swobodnie w obecności przedstawiciela Asrai, ani Laure nie potrafił się przekonać do nowo przybyłej.

Niezmiennie jego wzrok biegł do szyi, nadgarstków a nade wszystko dłoni Thersy i jakaś sztuczność w wyglądzie kobiety budziła jego czujność.

"Fałsz jakiś mi tu zadają" - mruknął do siebie, z nienaganną uprzejmością słuchając niewiasty i nalewając jej wina - czy coś ukrywa czy też nie, jest ona kobietą i jako takiej należy jej się grzeczność. Tym niemniej gdy znalazła sobie zajęcie również on przeszedł się wzdłuż pomieszczenia, bawiąc się pierścieniem na smukłym palcu. Skryba nie podnosił głowy a sama izba działała na Faethora przygnębiająco, toteż zagłębił się we wydarzenia ostatniego wieczoru, ciepło wspominając swych elfich przyjaciół. Okazali mu życzliwości więcej niż mógł się spodziewać, zadając kłam słowom o niezdolności ludu Asuryana do wyrażenia przyjaźni. Zachował to wspomnienie głęboko w sercu, podobnie jak widok zmęczonej po całym dniu pracy, ale uśmiechniętej, Danyi.

"Właśnie" - przypomniał sobie, przeciągając się i rozsuwając ramiona o gigantycznym zasięgu, szerzej niż jakikolwiek człowiek był w stanie to zrobić - "muszę znaleźć chwilkę by pożegnać się z nią przed podróżą. Dziwne że kontentuje się pracą w zajeździe." - zdumiał się nie zdając sobie sprawy z meandrów ludzkiego losu.

Kolejny raz podszedł do skryby i otworzył usta by spytać o guzik. I kolejny raz nie naoliwione zawiasy obwieściły przybycie następnej chętnej do zatrudnienia się w Kancelarii osoby. Uważnie przyjrzał się uzbrojonej kobiecie, dostrzegając dobre utrzymanie jej broni.

- Witaj, pani, jestem Faethor Laure - elf skłonił głowę, położył dłoń na sercu, obrócił ją i wyciągnął do Helgi, ukazując jej wnętrze, w uniwersalnym geście braku złych intencji. Poczekał uprzejmie na słowa dziewczyny i zacisnął długie palce na jej dłoni, w nieco niezręcznym i ostrożnym geście - ludzkie zwyczaje są ciągle dla niego nowością. Pospolita dla większości mężczyzn szczupła buzia dziewczyny (nie da się ukryć że dużo bardziej atrakcyjne dla ludzi w tych czasach są kobiety o obfitych kształtach i szerokich biodrach) i jej proporcjonalne rysy były dla młokosa miłą niespodzianką. Podobnie jak gracja utrzymanego w sprawności ciała.

- Nie spodziewałem się - rzekł z uśmiechem nastolatka - że u kanclerza spotkam tak piękną niewiastę. Tym przyjemniejsze moje zaskoczenie - wolną ręką machinalnie sięgnął po kłaczek kociej sierści na rękawie Helgi. Powstrzymał jednak dłoń przypominając sobie że ludzkim kobietom niekoniecznie musi się podobać taka bliskość.

Zamiast tego wpatrzył się w oczy i usta dziewczyny, zdumiewając się intensywnością ich barwy. Dopiero po chwili otrząsnął się z wrażenia i wypuścił palce Helgi. Przy okazji musnął opuszkami wnętrze jej dłoni, sprawdzając miękkość (lub twardość, jeśli ktoś woli) skóry.

"Mięta - tak, właśnie z zapachem roztartych liści mięty będziesz mi się kojarzyć". - pomyślał, zerkając raz jeszcze w jej oczy.

- Pozwól że wręczę Ci szklanicę; słabowity serwują tu trunek - ef uniósł kpiąco brew - jednak zakładam że i Ty pani przybyłaś tu dla zatrudnienia, nie dla biesiadowania? - uśmiecha się, pokazując mocne i ostre niczym u rekina zęby.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 13-07-2009, 08:25   #15
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga była mocno zaskoczona zachowaniem elfa. Szczerze powiedziawszy nie miała zbyt wiele do czynienia z przedstawicielami Asrai. Być może przez to była nieco przestraszona, jednakże dość szybko przyszła do siebie – w końcu życie w Altdorfie nie raz dziwiło ją po tysiąckroć razy. Pomyślała sobie, że być może u elfów taki zwyczaj czy jak …
Dopiero nieco później zauważyła Thersę jej wygląd wydał się jej nieco nienaturalny, coś we wnętrzu jestestwa Helgi ostrzegało ją przed tą kobietą. Nie raz w życiu ten wewnętrzny głos powodował liczne komplikacje i często wodził ją za nos, ale równie wiele razy ochronił ją przed wpadnięciem w gorsze tarapaty.

- Witaj, pani, jestem Faethor Laure - elf skłonił głowę, położył dłoń na sercu, obrócił ją i wyciągnął do Helgi, ukazując jej wnętrze, w uniwersalnym geście braku złych intencji.
Otrząsnąwszy się szybko ze swych myśli Helga z widoczną lubością słuchała dźwięcznych słów elfa.
– Witaj, jestem Helga van Fröster … uśmiechnęła się do Faethora ukazując szereg równych i białych ząbków, co w tych czasach było szczególnym wyjątkiem. Wiele znanych Heldze osób w wielu kilkudziesięciu lat miało miast zębów spróchniałe pniaki, co powodowało, że rozmowa z nimi była „wyjątkowym wrażeniem”. Dlatego też popularne było podgryzanie cebuli lub innych równie pachnących „perfum”.
Helga niewielu znała elfów, a w większości były to elfy w sile wieku, dlatego też dość szybko zorientowała się, że ma do czynienia z młodszym przedstawicielem tej rasy. Od zawsze chciała się nauczyć mówić w ich śpiewnym języku, ale nigdy nie miała ku temu sposobności i czasu. Być może teraz … ? pomyślała z pewną nutą pożądania.

- Nie spodziewałem się - kontynuował rozmowę z uśmiechem nastolatka elf – że u kanclerza spotkam tak piękną niewiastę. Tym przyjemniejsze moje zaskoczenie - wolną ręką machinalnie sięgnął po kłaczek kociej sierści na rękawie Helgi. Powstrzymał jednak dłoń przypominając sobie że ludzkim kobietom niekoniecznie musi się podobać taka bliskość.
Helga uśmiechnęła się na słowa elfa. O dziwo Helga przyzwyczajona do komplementów różnej maści i kalibru spłonęła delikatnym rumieńcem na dźwięk komplementów wypowiadanych przez Faethora.
– Dziękuję Panie za komplement … odparła w miarę swobodnie, ja z kolei nie spodziewałam się, że u kanclerza spotkam tak urodziwego przedstawiciela znamienitej rasy Asrai . Ruch elfa w stronę jej rękawa nie umknął uwadze Helgi, odruchowo powiodła okiem za jego ręką nie czując przy tym żadnego strachu czy obawy. Początkowo myślała, że zamierza ją objąć, czy coś w podobnym stylu, lecz Faethor powstrzymał ruch. Helga dojrzała jego intencję, na rękawie widniał spory kłaczek kociej sierści.
– Znów mam pełno kłaków od kotów … odrzekła z uśmiechem Helga, srając się by słowa padły swobodnie i naturalnie. Strzepnęła kłaczek z rękawa i odruchowo sprawdziła i drugi rękaw. Przy okazji wykorzystała nieco sytuację i poczyniła krok w stronę elfa.

Faethor poczuł od niej woń kwiatów – całkiem jakby nocowała na łące – oraz delikatny zapach kociej sierści. Przy okazji musnął opuszkami wnętrze jej dłoni. Prawa dłoń Helgi była nieco twardsza niż lewa, widocznie była osobą praworęczną. Elf wyczuł delikatne zgrubienia charakterystyczne dla posługujących się mieczem i obtarcia charakterystyczne dla łuczników.
- Pozwól że wręczę Ci szklanicę; słabowity serwują tu trunek - ef uniósł kpiąco brew – jednak zakładam że i Ty pani przybyłaś tu dla zatrudnienia, nie dla biesiadowania? - uśmiechnął się, pokazując mocne i ostre niczym u rekina zęby.
– Dziękuję … Helga bez wahania przyjęła ofiarowany trunek, pociągnęła delikatnie mały łyk
mimo iż faktycznie cienkusz, to ma w sobie ciekawy posmak kardamonu i pachnie ziemią ... odparła z dużą dozą swobody. [b] Faethor [b/] nieco zakłopotał się jej znajomością wina i umiejętnościami rozpoznawania posmaków. Większość ludzi pijała bowiem wino niczym źródlaną wodę nie zastanawiając się nad jego smakiem i wonią.
– A co do Twego drugiego pytania – to i owszem przybyłam tu by znaleźć zatrudnienie … uśmiechnęła się ponownie. Widok uśmiechu Faethora nieco ją rozluźnił, nie czuła przy tym strachu przed jego ostrymi zębami - widywała już takowe i była przyzwyczajona do ich widoku.
– Pozwól, że porozmawiam chwilę z naszą współtowarzyszką oczekiwania … powiedziała Helga i po chwili podeszła do Thersy stojącej dotychczas na uboczu. Zamieniła z nią kilka zdań na różne tematy, jednakże rozmowa z nią nie „kleiła się” i po chwili Helga podeszła do stołu z jedzeniem i piciem, skubnęła to i owo – wybrała miód pitny i wróciła do Faethora.
– Pozwól, że tym razem to ja zaproponuję trunek … powiedziała podając elfowi kubek miodu … sądzę, że będzie o niebo lepszy od wina, choć po smaku i zapachu sądząc to jeno trójniak … Twoje zdrowie, mam nadzieję, że i Ty przybyłeś tu w poszukiwaniu zajęcia ? Jeśli tak, to co wiesz o tym mieście - Hirschenstein?
 
Charlotte jest offline  
Stary 15-07-2009, 00:16   #16
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Co tu dużo mówić - Helga bardzo spodobała się Laure. Nie reagowała na Asrai zabobonnym strachem mieszkańców Północy, postrzegających elfa niemal jak herszta dzieciojadów na dworze Lorda Chaosu, nie zmuszała się też do rzekomo swobodnego zachowania, nienaturalnego w swej gorliwości do nie zwracania uwagi na różnice dzielące Asrai i Ludzi. W tym ostatnim przypadku była to głupota, przecież wystarczyło spojrzeć na profil twarzy, oczy albo odmienną długość kości i ruchomość stawów by zdać sobie sprawę z obcości obu szczepów... Jeśli już, Faethor preferował zdrową ludzką ciekawość, szczególnie pociesznie celowały w niej dzieci... A oczy Helgi błyszczały tak pięknie w blasku świec...

"Masz w sobie wielką żywotność..." - zadumał się przez chwilę, spoglądając na pełne wargi dziewczyny i białe zęby. Wdzięcznym uśmiechem i ukłonem przyjął komplement dziewczyny, potarł bliznę na policzku.
- Jeszcze kilka takich pamiątek a będziesz Helgo uciekała przede mną - rzucił żartobliwie, choć dotyk palców i metalu na zgrubiałej tkance przywołał wspomnienia...

Zimny deszcz przedzierał się przez korony drzew. Przenikliwy smród Mroku z Północy nasączał powietrze niczym trująca mgła. Przytłumiony szczęk stali i bojowe krzyki Asrai mieszały się z ohydnymi rykami zwierzoludzi, którzy w Mrocznej Mowie wywrzaskiwali pochwały swych nieludzkich bóstw. Wypaczony nienaturalnymi energiami stwór stojący przed Faethorem ciął skorodowaną szablą. Miecz elfa, Khaarnager o liściowatym ostrzu, uniósł się do perfekcyjnego bloku i klingi zderzyły się z brzękiem. Młodzieniec już czuł w kościach znajomy wstrząs towarzyszący parowaniu i napinał mięśnie by uderzyć powtórnie, gdy odłupany kawałek nikczemnej klingi zwierzoczłeka wbił mu się w policzek. Oślepiający ból, zawrót głowy i zwycięski ryk potwora! Elf pada, tylko jedno jego oko cokolwiek dostrzega, czuje metaliczny smak krwi w ustach, ohydny smród gorącego oddechu zwierzoczłeka pali mu płuca! Nieznośny ból policzka i szczęki, huk ostrza odłupującego kawał kory koło głowy Asrai, stuk strzały dziurawiącej beczkowaty tors stwora. Potworne wycie tuż obok, krew zmieszana ze śliną ścieka ze zrujnowanych warg, a drżące palce wyszarpują wbity w kość odłamek. Splunięcie plami cały kaftan, oddech boleśnie wyrywa się przez rozdarte ciało, ale dłonie obejmują rękojeść Khaarnagera i pchają go w brzuch zwierzoczłeka. Trzy strzały trafiają w kark bestii, zimna stal przebija jego tors a zbolały ryk nie milknie gdy Faethor szlachtuje stwora z całym okrucieństwem do jakiego zdolny jest syn Khaine'a o Zakrwawionych Rękach...

Laure nagle doszedł do siebie. Zorientował się że przez chwilę nie kontrolował wyrazu twarzy. Miał nadzieję że Helga tego nie zauważyła, ale zaalarmowane spojrzenie dziewczyny przekonało go że to próżne życzenia. Uśmiechnął się słabo:
- Strasznie podziałała na mnie ta perspektywa, muszę się starać by do tego nie doprowadzić.

Szczęściem, ten akurat moment wybrał sobie skryba na zapowiedź:
– Witajcie, wybaczcie że tyle musieliście czekać, ale podkanclerz Karol van Eickmar jest bardzo zajętym człowiekiem. Proszę o cierpliwość, za kwadrans powinien tu być. Wykorzystajcie ten czas jak chcecie. Ja powiadomię podkanclerza o waszej obecności.

Po wyjściu skryby elf przypomniał sobie o guziku. Nadal zmieszany, zerknął na Helgę. Najwidoczniej chwila jego słabości została zapomniana i Helga odeszła właśnie do stołu, być może wyczuwając jego zakłopotanie.

Gdy przyjął kubek z rąk dziewczyny, ujął jej nadgarstek i delikatnie obrócił wnętrzem dłoni do góry. Z przyjemnością wciągnął w płuca jej zapach.

- Dłonie wojowniczki. Mam nadzieję Helgo że dasz się namówić na ćwiczebną walkę? Uwielbiam szermierkę, zresztą jak wielu moich pobratymców. Wśród mego ludu krąży nawet powiedzenie że nie ma to jak pocałunek po dobrej walce - uśmiechnął się na powrót, ogarniając jej gibką postać gorącym spojrzeniem. Cóż, Faethor aż tak młody nie jest, żeby nie czuć pożądania na widok zgrabnej i uroczej dziewczyny...

- Zaskoczyłaś mnie, czym jest kardamon? - komentarz dziewczyny zbił go z tropu. Częścią famy otaczającej elfów, zwłaszcza Asur, jest często cytowane przysłowie: "elf wie wszystko!". W zasadzie jest to niecała prawda, elfowie dodają zwykle: "a jeśli czegoś nie wie to szybko się tego dowie", odzwierciedlając tym swój wrodzony intelekt i chęć do nauki. Jeśli ludzie i krasnoludowie mają wybiórczą pamięć, cóż, elfowie nie są temu winni że inne rasy są zbyt głupie by zapamiętać dwa zdania na krzyż. Faethor przekrzywił głowę oczekując na odpowiedź i spoglądając z ciekawością na dziewczynę.

- Tak, Hirschenstein... Pani Anno Laheks, być może i panią zainteresuje to co udało mi się dowiedzieć - odwrócił się do drugiej kobiety, używając jej pełnego nazwiska by okazać szacunek jej wiekowi. Po prawdzie uważał że wcale nie jest od niej młodszy, jednak uprzejmość względem osób o szacownym wyglądzie jest elementem kultury wielu ludów...

- Wybaczcie, panie, przy okazji sprawdzać będę pewien drobiazg który mnie zaintrygował - zgrabnie wyłowił z kieszeni guzik, przyjrzał mu się i spojrzał na półki z heraldyką. Herb, jeśli ryt nim był, nie wyglądał na skomplikowany, co Faethor, jeśli dobrze wnioskował na podstawie swej skąpej wiedzy o heraldyce, zinterpretował jako pochodzący z wczesnych dziejów Imperium, gdy nie było jeszcze potrzeby mnożenia herbów dla coraz liczniejszej arystokracji. Dlatego też elf zaskakująco dalekim chwytem sięgnął po jedną ze starszych ksiąg umieszczonych na górnej półce i zaczął ją kartkować koncentrując się i wpadając w trans. Strony przesuwały mu się w palcach, a szeroko rozwarte źrenice rejestrowały kolejne herby, porównując je z guzikiem. Gdy któryś ze znalezionych przypominał ryt na guziku, Faethor nie tracił czasu na wgłębianie się w treść fragmentu, zamiast tego na kilkanaście uderzeń serca koncentrował się na zapamiętaniu strony by przywołać go z umysłu i przejrzeć w spokojniejszym momencie. Fotograficzna wręcz ta zdolność ma swoją cenę i Faethor wiedział że będzie musiał w ciągu paru dni (a raczej nocy) odsiać niepotrzebne wspomnienia. Na razie jednak coraz prędzej karty pergaminu migały mu w dłoniach, kolejne księgi dołączyły do leżącej na stole...

W tym samym czasie referował to czego udało mu się dowiedzieć. Do tej pory przemawiał żywo, gestykulując, teraz jednak mówił spokojniejszym, neutralnym tonem, zwyczajowym przy recytacji:
- Miasto to z nieznanych mi powodów zwane jest w Reikspielu Jelenim Kamieniem. Znajduje się cztery dni drogi konno na południowy zachód od Altdorfu w stronę Gór Szarych w stronę Parravonu. Hirschenstein nie znajduje się w samych Górach Szarych lecz na ich przedgórzu. Trakt wiodący w stronę Hirschenstein jest w miarę dobrze utrzymany – podobno pięć lat temu przeszedł renowację, na odcinku z Altdorfu do drugiej karczmy położono kostkę granitową. Po drodze do miasteczka znajdują się trzy karczmy należące do rodziny Gremondich.

- Hirchenstein to podobno dość znane w okolicy centrum wydobycia żelaza, liczy około 200 mieszkańców, skarbnikiem cesarskim jest tam jest niejaki Edward von Thiel – syn jednego z największych kupców w Altdorfie. Burmistrzem miasteczka jest niejaki Joahim Lawierre. Podobno w sumie to nic dziwnego – jak jest się protegowanym jednego z większych domów bankierskich imperium – kompanii Bruerów. Samo miasto żyje z wydobycia żelaza, węgla, cyny i srebra. Większość kopalń należy do prywatnych kupców lub kompanii handlowych, jedynie kopalnie srebra i największa kopalnia żelaza są lennem cesarskim. Do cesarza należą dwie spośród licznych faktorii na terenie miasta. Faktorie te produkują różne rzeczy – między innymi uzbrojenie na rzecz armii imperialnej. Miasteczko założył graf Heinrich Ademhar von Hőle, zwany też Rębaczem. Początkowo miasteczko było typowo rolnicze aż niecałe dwadzieścia lat temu odkryto w pobliskich górach żelazo, srebro, cynę i węgiel, od tego też czasu wyrastają tam manufaktury. Pierwsze kopalnie i kuźnie należały do cesarza, obecnie została w jego rękach jedynie jedna kopalnia i dwie faktorie.

- Ciekawi Was panie pewnie co robi synalek jednego z największych kupców na takim wygnaniu? To dość stara historia, ale Edward oskarżył pewnego z baronetów o wychwalanie przeklętych bogów chaosu, posiadanie ksiąg nekromanckich i Asuryan raczy wiedzieć co jeszcze. Nikt nie wie dlaczego.
Oskarżonego przez Edwarda szybko uwięziono. Jednakże informacje tegoż Edwarda okazały się bezpodstawne, informacje od szpicli fałszywe, przeszukania nic nie dały, a tortur nie zastosowano – w końcu to baronet a nie zwykły człowiek, cokolwiek by to znaczyć nie miało...
Spotkania w których brał udział baronet okazały się schadzkami młodych bogaczy, którzy spędzali czas na hazardzie, piciu i innych przyjemnych rzeczach. Posiadane przez baroneta książki okazały się nie złowróżbnymi grimuarami, lecz zwykłą poezją, książkami o heraldyce, historii i innych tematach.
Sąd cesarski robiąc dobrą minę do złej gry musiał zwolnić oskarżonego, opłacając w dodatku jego „szkody moralne”. Nadgorliwy Edward został odesłany na placówkę w charakterze skarbnika w mało znaczący zakątek – z delikatną prośbą o nie narzucanie się przełożonym. Tak przynajmniej twierdzili kupcy i rzemieślnicy, których o to pytałem.


- Podobno również w jednej z kopalni żelaza wydobyto jakiś tajemniczy przedmiot. Miał on cztery łokcie średnicy i owalny kształt. Ponieważ jednak mężczyzna który o tym opowiadał w chwilę później nie był w stanie wyczołgać się z szynku, nie wiem ile w tym jest prawdy - elf zastrzegł się niechętnie.

- Dowiedziałem się również o rewelacjach takich jak to że burmistrz spalił na stosie czarownicę za rzucanie uroków -
Faethor zagryzł wargi.

- Wielu twierdzi że w mieście dzieje się coś dziwnego z racji tego że w tak wielu kopalniach, kuźniach i faktoriach pracuje bardzo niewielu krasnoludów. Tak jakby ludzie nie mieli rąk zdatnych do pracy...

- Niektórzy zaś mówią że tamtejsze dochody z lenna cesarskiego znacznie spadły, wręcz sam cesarz zastawił swe włości bankierom... Jakim jednak - nikt tego nie wie albo nie chce powiedzieć.

- Jak na razie to wszystko, pani Anno, Helgo. Zapewne kanclerz przedstawi tamtejszą sytuację dużo jaśniej niż ja.

Anna Laheks odeszła po chwili od stołu i zajęła się swoimi sprawami, uwagę Helgi jednak przykuła któraś stronica. Elf kartkował właśnie kolejną księgę gdy naraz ukradkiem rozejrzał się a widząc że obie panie nie spoglądają w jego kierunku, długim ramieniem sięgnął za głowę Helgi i delikatnie pociągnął ją za kosmyk włosów. Błyskawicznie cofnął rękę zdumiony szybkością reakcji dziewczyny - niemal dojrzała jego dłoń - czyżby miała wrodzony szybki refleks, a może wiele rodzeństwa, bo ich to towarzystwo wyostrza często zmysły? Na powrót zajął się księgą, dając pozór całkowitego skupienia. Zdradzić go mogą jednak kąciki ust, drgające w tłumionym śmiechu. Cóż, Faethor to nieledwie nastolatek...

Tak w ogóle elf czuł złość na samego siebie że nie zabrał swego łuku. Ekwipunek Helgi dał mu do myślenia. Czyżby wyprawa miała być dużo bardziej niebezpieczna niż tytułowe poszukiwanie osoby potrzebnej kanclerzowi sugerowało?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 17-07-2009 o 00:12. Powód: Poprawa błędów
Romulus jest offline  
Stary 21-07-2009, 11:01   #17
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga rozmawiała z Faethroem całkowicie ignorując obecność trzeciej osoby w komnacie, całkiem wbrew regułom savoir-vivre , a po trosze na złość zwyczajom, obyczajom i zasadom. Rozmawiała z nim, niczym ze swoim rodzonym bratem, którego nie widziała kilkanaście lat – szczerze mówiąc czuła się tak, jakby znali się od dawna... sama nie umiała dokładnie sprecyzować co powodowało takie wrażenia – miła powierzchowność Faethora? Gładkie słówka? Cholera wie co …

Kiedyś ktoś w zasłyszanej przez Helgę rozmowie powiedział
- Odnoszę wrażenie …
- To odnieś je z powrotem
odparł wówczas drugi dyskutant. Helga miała szczery zamiar „odnieść z powrotem” wrażenie, ale jakoś nie mogła. Przez chwilę zastanawiała się kim naprawdę jest Faethor , jego strój zdawał się wskazywać na wojownika czy rangera, ale gładkość mowy pewne wtręty wskazywały na wykształcenie co najmniej pod okiem jakiegoś uczonego …
W pewnym momencie elf potarł bliznę na swoim policzku. Helga uświadomiła sobie, że ten szczegół umknął jej nieprzeciętnej uwadze – być może rozpraszało ją coś innego – Helga szybko domyśliła się co to może być owo „inne” i zdusiła w sobie.

Obserwowała Faethora przez chwilę, ten wydawał się być zatopionym w odmętach swoich wspomnień, oczy miał nieco nieobecne, jego źrenice drgały nieznacznie, jakby na nowo brał udział w dawnych wydarzeniach... Helga się nieco przestraszyła czy to nie aby atak jakowej choroby – miała już do czynienia w swoim niedługim życiu z osobami, które ni stąd ni zowąd padały na ziemię targane drgawkami. Na całe szczęście elf szybko doszedł do siebie i powiedział:
- Strasznie podziałała na mnie ta perspektywa, muszę się starać by do tego nie doprowadzić.
– Spokojnie Faethorze, jesteś bezpieczny. Zrobię co w mojej mocy co będzie potrzeba byśmy wyszli cało z tej historii. Nie ma co się martwić na zapas, póki koło zdarzeń może obracać siła naszych marzeń.
Po chwili Faethor odezwał się:
- Dłonie wojowniczki. Mam nadzieję Helgo że dasz się namówić na ćwiczebną walkę? Uwielbiam szermierkę, zresztą jak wielu moich pobratymców. Wśród mego ludu krąży nawet powiedzenie że nie ma to jak pocałunek po dobrej walce …
Helgę kolejny raz zaskoczyła bezpośredniość rozmówcy, mówić o pocałunku w walce i to przy pierwszym spotkaniu?
– Owszem jestem wojowniczką odparła z uśmiechem może przy chwili sposobności spróbujemy się w mieczu i łuku, choć jestem pewna, że posługujesz się nimi o wiele lepiej niż ja. Wśród ludzi to powiedzenie nie jest aż tak znane – za to mawia się, że wspólny trening pozwala poznać przyjaciela.

- Faethorze ? odezwała się po chwili Helga a Ty, czym się zajmujesz? Strój wskazuje na rangera, ale Twa mowa zdradza dobre wykształcenie … uśmiechnęła się na koniec delikatnie, nie wiedząc czy wypada jej być aż tak bezpośrednią przy pierwszym spotkaniu.
– Kardamon? odpowiedziała pytaniem na pytanie Helga, przez umysł przewinęły się wspomnienia związane z pracą w komorze celnej w Altdorfie. Wielki ceglany budynek, wielki niczym stodoła, zapchany niemożliwą ilością półek i beczek. W każdej z nich różnorodności z całego świata – a i spoza niego. Helga pracowała tam w charakterze ochroniarza dla jednej z kompanii handlowych. Nie raz i nie dwa sprawdzała zawartość paczek, beczek i pakunków, a przy okazji poznała wiele nowych zapachów, smaków. Wiedza ta przydała się jej później w pracy za barem – jak nikt inny umiała docenić szlachetny kolor i zapach wina, cydru czy dobrego miodu. Raz nawet wygrała konkurs na kipera roku. Ale to było dawno … Helga rozmarzyła się przez co jej wzrok był nieco nieobecny. Po chwili wyrwała się z pętli wspomnień i odpowiedziała Faethrorowi.
– Kardamon to gatunek byliny, rośnie bodaj w Arabii, z jego nasion uzyskuje się przyprawę o charakterystycznym korzennym smaku i zapachu. Nie wiem czy wiesz, ale kardamon nazywany jest królową przypraw? Królem nazywa się pieprz czasem mówią, że to sól jest królem …
Po chwili rozmowa zeszła na temat miasteczka Hirschenstein. Pierwszy swoją wiedzą podzielił się Faethor, który ku zaskoczeniu Helgi wydawał się wiedzieć na jego temat najwięcej. Być może były to jeno plotki i pogłoski, ale w nich jak mawia mądrość ludu zawsze tkwi ziarenko prawdy.

– Ja z kolei słyszałam, że jedna z klaczy pracująca przy młynie w kopalni cesarskiej oźrebiła dwugłowego kasztanka. Z tego co mówiono źrebię i matka zdechło – jakoś nikt się nie spieszył z udzieleniem im pomocy. A teraz po okolicy biega dziwny dwugłowy, czteronożny potwór, napadający na podróżników i górników. Nie wiem li to prawda bo halfling, który mi to opowiadał był nieco „pod dobrą datą” …

– A pomniała bym. Podobno Tileańczycy kilka lat temu chcieli podkupić jedną z kopalń, ale dzięki staraniom gildii z Altdorfu, podobno przy pomocy samego cesarza, udało się przeszkodzić tym planom.

– W pewnych kręgach mawia się również, że jedna z faktorii Imperialswehry pracuje nad tajemniczym projektem, który ma zapewnić armii cesarstwa niezwyciężoność. Ale czy to prawda, li bujda nie wiem …

Faethor wspomniał coś o pewnym drobiazgu, który go zaintrygował. Helga, jak każda sroczka, zobaczywszy coś błyszczącego w jego ręku, pragnęła rzucić okiem cóż to takiego. Niestety jej zamiary spełzły na niczym – obserwowała jakie książki i jakie strony ogląda elf. Niemal „wlazła mu na plecy” starając się zapuścić „żurawia”. Przy okazji ją samą zaintrygowała jedna ze stron w jednej z ksiąg przeglądanych przez Faethora. Elf w pewnym momencie długim ramieniem sięgnął za głowę Helgi i delikatnie pociągnął ją za kosmyk włosów. Helga natychmiast zareagowała niczym zwolniona cięciwa w łuku – odruchowo i bezwiednie. Szybkość jej reakcji zdziwiła Faethora, który po chwili wrócił do wertowania księgi. Helga nieco zaskoczona jego sztubackimi zalotami i znudzona patrzeniem przez jego ramię odeszła nieco dalej i siadła w jednym z drewnianych foteli. Po chwili postanowiła odpłacić się Faethorowi za pociąganie włosów, niby podeszła do stołu z winem, a przy okazji skubnęła nieco papieru i utoczyła zeń kulkę. Udając, że nic się nie dzieje, wzięła miodu pitnego we dwa kubki i podeszła do Anny. Sprawdziła dyskretnie czy elf nadal czyta, akuratnie Faethor chyba coś znalazł w przeglądanej księdze, bowiem nie zwracał na nic uwagi. Helga sprawdziła czy papierowa kulka leży dobrze w jej dłoni i sprawnym oraz szybkim ruchem rzuciła w kierunku Faethora... natychmiast po tym odwróciła się do Anny udając, że to nie ona i że akurat rozmawia o czymś istotnym...

PAC ! kulka papieru trafiła zamyślonego Faethora prosto w czerep, a dokładniej w ucho. Odruchowo obrócił się sprawdzając kto rzucił owym przedmiotem, ale Anna i Helga rozmawiały akurat i zdawały się nie zauważyć, że coś się stało...
 
Charlotte jest offline  
Stary 27-07-2009, 13:03   #18
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Uwadze elfa nie uszło szacujące spojrzenie ludzkiej dziewczyny. On również zastanawiał się nad Helgą, a konkretnie jej urodą: gładką cerą, nadzwyczaj jasną, jakby właścicielka starannie dbała o to by żywioły przedwcześnie jej nie zeszpeciły, brakiem blizn i śladów po ospie, nader powszechnych wśród ludzkich mieszkańców Imperium. Brak czepka czy warkocza, co utrudniało odgadnięcie faktu zamążpójścia (lub też jego braku). W kilka chwil później zdumiało go to że wojowniczka, najwidoczniej, potrafi czytać! Rzecz to wręcz niebywała w społeczeństwie, gdzie, poza kupcami, arystokracją czy uczonymi, mało kto potrafi się posługiwać pisanym słowem, a już na pewno nie żołnierze czy najemnicy w stopniu poniżej kapitana roty.

Z uznaniem pokiwał głową gdy Helga zagłębiła się w lekturę strony.
"Będę miał z kim podyskutować po drodze" - pomyślał, powstrzymując się od komentarza - nie wiedział jak zareagowałaby dziewczyna, poza tym nie był pewien czy Annie Laheks znana jest szlachetna umiejętność czytania i pisania. Faethora zastanawiał również medalion - jedyna ozdoba ciała wojowniczki, chyba że mankiety czy kaftan skrywają bransoletę lub wisior. Ładny, ale metal medalionu trudno nazwać ulubionym przez kobiety w ozdobach...

Z takich roztrząsań i bolesnych wspomnień wyrwały go zdumiewające słowa Helgi:
– Spokojnie Faethorze, jesteś bezpieczny. Zrobię co w mojej mocy co będzie potrzeba byśmy wyszli cało z tej historii. Nie ma co się martwić na zapas, póki koło zdarzeń może obracać siła naszych marzeń.

Zdziwiony elf otwierał już usta by ostro odpowiedzieć - czyżby kobieta uważała go za mazgaja czy słabeusza, niezdolnego do zadbania o siebie?! Nawet Asrai nie są wolni od dumy... W tej jednak chwili wrócił mu rozsądek:
"Głupcze, dziewczyna z jakiegoś powodu polubiła cię. Co z tego że spostrzegła twój moment słabości? Nie jesteś krasnoludem by oszukiwać się że nie miał miejsca! Czymkolwiek będzie zadanie zlecone przez kanclerza, zapewne łatwe czy bezpieczne nie będzie - inaczej zwykły goniec byłby w stanie je wykonać. W towarzystwie Helgi łatwiej będzie wypełnić zlecenie, a w ostateczności i przeżyć!"

Dlatego też Laure położył dłoń na sercu i skłonił się z szacunkiem. Szczerość wyzierająca z oczu dziewczyny poruszyła go i dlatego zamiast niedbale klepnąć rękojeść Khaarnagera czy zbłaźnić się innym bohaterskim a całkowicie zbędnym zachowaniem, powiedział poważnie:
- Będę zaszczycony mogąc podążać wraz z Tobą i również dbać o Ciebie. Podobają mi się Twoje ostatnie słowa - a widząc pytające spojrzenie Helgi, machnął ręką wskazując że nie czas o tym mówić - wytłumaczę Ci co mam na myśli, później.

Pytanie o wykształcenie wprawiło elfa w zakłopotanie, nie takie jednak jakiego oczekiwała:
- Zbyt jest nas niewielu by zamykać swe zainteresowania i talenty w jednych ramach. Rodziciele moi nie szczędzili mi wiedzy przekazywanej u swych stóp, ale i inni uczyli mnie życia, walki i przetrwania. Wbrew temu co niektóre rasy sądzą - uśmiecha się drwiąco - dorosły elf nie jest niczym ludzkie dziecię opuszczające kolebkę, jeśli chodzi o szanse przeżycia w waszym świecie. Jestem jednak zdania że nie byłabyś bez szans w walce ze mną. Sprawdzimy to? - wyszczerzył zęby rzucając wyzwanie.

- Właśnie, Helgo, widzę że i Tobie szlachetna sztuka rozumienia słowa pisanego nie jest obca. To wielka rzadkość wśród waszego ludu. Zresztą - ruchem palców podkreślił następne słowa - nie zrozum mnie źle, mój kuzyn Aesdil, dużo starszy ode mnie i znamienity wojownik, do niedawna nie opanował tej umiejętności. Dziwne że przyszedł mi na myśl tak późno - miał zamiar otworzyć szkołę fechtunku w Altdorfie. To jedyny znany mi wojownik który pokonał... Zresztą, nieważne, uznałabyś to za sporą przesadę. Może zdążę go jeszcze znaleźć i odwiedzić. Czy interesujesz się którąś dziedziną wiedzy? Historią? Może zielarstwem? W tej ostatniej materii, mam nadzieję, nieźle się orientuję.

Elf z uznaniem wysłuchał słów o przyprawach. Helga nie mogła wiedzieć o tym że wiedza o wszelkiego rodzaju roślinach jest prawdziwym hobby Laure, tym lepsze zrobiło to na nim wrażenie. Zanotował sobie w pamięci by poruszyć ten temat w spokojniejszej chwili, być może przy winie czy miodzie, jeśli zgrabna wojowniczka da się namówić na miły wieczór. Niestety, plotki przytoczone przez Helgę nie brzmiały zbyt interesująco. Zdaje się zresztą że Kanclerz niedługo przybędzie - a zapewne będzie dużo bardziej wiarygodnym źródłem informacji.

PAC! Kulka odbiła się od ucha Faethora, kompletnie go zaskakując. Nie potrzeba błyskotliwości by odgadnąć że pani Anny nie ma co podejrzewać o takie żarty. Elf dłuższą chwilę wpatrywał się w Helgę, ledwie powstrzymując uśmiech. Zatrzasnął księgę - przejrzał już pięć, zarejestrował kilkanaście herbów podobnych do rytu z guzika i odpowiadających im stronic, jeśli nie znajdzie właściwego, dwa dnia szperania w tych księgach zapewne nie da rezultatu, poza tym zawsze pozostaje możliwość że ktoś rozpozna herb, bez przeszukiwania opasłych tomisk. Podniósł kulkę, podrzucił ją raz czy dwa, śledząc ukradkowe spojrzenie dziewczyny spod rzęs. Pewien że przykuł jej uwagę, podszedł do wielkiej mapy Imperium na jednej ze ścian, przechodząc tuż za Helgą, tak blisko że kosmyki poruszyły się od powiewu. Z przyjemnością obserwował jak pogrążone w rozmowie z Anną dziewczę napina mięśnie, spodziewając się jakiegoś żartu. Uznał że taka "zemsta" na razie wystarczy i skierował uwagę na mapę. Znakomicie wykonaną mapę, przeznaczoną dla osoby majętnej i władnej, która może pozwolić sobie na dzieło wielkiej wartości. Przyszedł mu do głowy pewien pomysł - niespiesznie i metodycznie zaczął ją zapamiętywać, by porównać z dziełami Asrai. Od razu zauważył poważny problem - dziedzictwo Asur przejawia się na przykład tym że "górę" mapy stanowi wschód - elfy przybyłe z tęsknie wyglądanego Ulthuanu uwieczniały ten ląd od morza w kierunku gór, co znalazło odzwierciedlenie na rycinach i w tradycji. Roznieciło to jednak tylko jego żądzę zmierzenia się z zadaniem...

W czasie rozmów Faethor uważnie obserwował obie kobiety (oczywiście Heldze poświęcił znacznie więcej uwagi), poznając ich reakcje i zachowania. Dzięki temu zauważył, choć może nie do końca poprawnie zinterpretował, momenty wahania się czy ostrożności. Nie komentował tego jednak - gdy będzie to problemem, będzie się tym martwił, nie wcześniej.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 27-07-2009, 18:07   #19
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kancelaria - Thersa


Thersa stała w pomieszczeniu przeznaczonym oczekującym petentom kanclerza i przestępowała z nogi na nogę. Gadatliwość dwojga pozostałych zainteresowanych tylko ją denerwowała. Ile to już czasu minęło od chwili, kiedy mogła patrzeć wprost w oczy normalnych mieszczan? A tu jeszcze trafił się elf... Obcość jego urody tylko bardziej onieśmielała kobietę, która za wszelką cenę starała się odegrać nadaną jej rolę. Wbrew naturalnym odruchom prężyła więc dumnie pierś i zadzierała głowę, jakby była wyższa co najmniej o stopę od pozostałych oczekujących.

Tak, pogoda jest znośna...
... tak, trud podróży bywa naprawdę wielki o tej porze roku...
... Oczywiście, proszę się nie krępować...


Nawet odpowiedzi, które padały z jej ust, należały jakby do innej, wykreowanej przez jej wyobraźnię damy, a i głos, którym je wypowiadała, wydawał się nieznany. Zimniejszy oraz bardziej donośny niż ten, do którego przywykła.

Jak można sie jednak było spodziewać podczas wydłużającego sie okresu oczekiwania, przechwałki czy autoprezentacje towarzyszy „niedoli” zapędziły domniemaną Annę w kozi róg. Nawet Helga, która okazywała początkowo lekceważenie kobiecie, wreszcie zwróciła i na nią uwagę. Wypadało bowiem jakoś się przygotować i przedstawić umiejętności. A może... rozegrać to inaczej?

Thersa wcale nie musiała udawać zdenerwowania, jedynie przyczyna tego stanu kryła się w strachu a nie gniewie, jak zamierzała to przedstawić. Trzęsącą się dłonią odstawiła z hukiem kielich, który został jej przeznaczony. Wiedząc, że skupia na sobie spojrzenia wszystkich w komnacie, zaczęła niczym osa krążyć od jednego kąta do drugiego.

- To, co wiem i ile potrafię, to sprawa moja oraz mojego ewentualnego pracodawcy, czyli pana kanclerze. - słowa wymawiała starannie aczkolwiek bez trudu, jak miały to zwyczaj czynić osoby niedouczone. Dawne nauki etykiety widac nie poszły całkiem w las - Ponieważ ten jednak zdaje się ignorować nasza oboczność, odczuwam coraz mniejszą chęć współpracy z szanownym naszym dobrodziejem, który uroczył nas tym przesłodzonym cienkuszem a co za tym idzie, nie bardzo mam ochotę pracować z szanownym państwem bez względu na to ile szanowna dama rynsztunku na siebie zarzuci oraz czyim synem jegomość długouchy jest. Bez urazy, oczywiście.

Zakręciła się na pięcie i spojrzała wyzywająco na Helgę oraz Feathora. Dla tej dziewczyny... dla panny o włosach połyskujących bursztynem mogła znieść każdą obelgę, każde krzywe spojrzenie. To ona bowiem uwierzyła w skulona na schodach żebraczkę i dała jej szansę na lepsze życie, a nie ta gładkolica panna czy równie układny w obejściu elf.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 27-07-2009, 22:16   #20
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Układny w obyciu elf przyjrzał się zdziwiony podenerwowanej niewiaście. Być może nie dosłyszał wymiany słów obu kobiet, być może Helga uraziła w jakiś sposób starszą osobę - nie potrafił dojść powodu nieco nieoczekiwanej przemowy Anny Laheks. Zaskoczyło go to. Spojrzał na wojowniczkę i gdy Anna odwróciła głowę - drobnym gestem pokazał by Helga podeszła do sprawy spokojnie. Połowa piasku z wielkiej klepsydry jeszcze się nie przesypała, a nawet Asrai nie spodziewał się by na jego powitanie Kanclerz Imperium bieżył w podskokach. Pominął milczeniem również fakt że nikt pani Anny do muru nie przypierał.
- Słowo z ochotą złożone, z ochotą przyjmuję - powiedział z uśmiechem i ukłonem, po czym wrócił do studiowania mapy, rzucając Heldze spojrzenie, w którym o lepsze walczyło ze sobą zdziwienie, rozbawienie i bezradność. Jej zielone oczy wyglądały tak pięknie, że z trudem powstrzymał się od powtórnego zerknięcia w nie.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172