Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-01-2010, 11:47   #101
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej dzielny kislevita został na pewien czas wyeliminowany ze starcia. Po długim i pięknym locie przez grotę, zakończonym nie mniej uroczym lądowaniem w rozkładających się resztkach, Liev stracił przytomność lub był co najmniej bardzo oszołomiony. Leżał skulony w kłębek, a sterczące żebra istoty, będącej niedokończonym posiłkiem wywerny otulały go niczym matczyne palce.

Niziołek, po ocuceniu krasnoluda, przystąpił do realizacji swojego planu pozbycia się lub rozwścieczenia, w zależności od efektu, wielkiego gada. Skoczył za pędzącym na wywernę krasnoludem, szybko sięgając po niesione bukłaki z oliwą. Będąc kilka kroków od potwora i jednym okiem obserwując nieustannie wijący się ogon, Tupik nożem ponacinał skórzane worki. Olej zaczął się sączyć na ręce niziołka i skapywać na podłogę. Tupik odczekał na moment, kiedy ogon bestii znajdował się daleko od niego i przyskoczył krok na przód. Ciśnięty z całej siły bukłak wylądował na boku stwora, a jego łuski zaczęły błyszczeć od rozlanego paliwa do latarni. Zaraz za pierwszym workiem, w stronę wywerny poszybował drugi. Cały bok gada pokrywał teraz olej. Tupik odbiegł i spod ściany zabrał płonącą latarnię, którą miał zamiar cisnąć w celu wywołania pożaru na potężnej bestii. Wzniósł rękę do rzutu jednak powstrzymał się w ostatnim momencie...

Słysząc krzyk zabójcy trolli wzywający pomocy, Leo zawahał się. Stał w obliczu śmierci, jego towarzysz leżał nieprzytomny a obcy krasnolud zachęcał do boju. Rozterka trwała tylko sekundę. Leonard podbiegł do boku wywerny, który teraz cały lśnił od spływającego po nim oleju i nie zważając już ani na biegnącego niziołka ani na wszechobecny ogon bestii skoczył. Starał się uchwycić wciąż sterczący obok złożonego teraz skrzydła, topór Lva. Niemalże mu się udało. Jedną ręką trzymał trzonek, druga jednak ześlizgnęła się po plamie oliwy i Leonard zaczął się zsuwać. Rozpaczliwie szukając oparcia dla wolnej ręki sięgnął i chwycił, nie do końca świadomie, krawędź skrzydła. Teraz jedną ręką dzierżył zaklinowany topór a drugą skrzydło maszkary, która prawdopodobnie czując dodatkowe obciążenie, dopomogła sobie skrzydłami rozkładając je. Grajek został rozciągnięty jak na stole tortur. Lewa ręka zsunęła się z topora i zawisł trzy metry nad ziemią, na rozłożonym skrzydle wywerny, trzymając się tylko na prawej ręce i krzycząc ze strachu.

Grungan, mimo iż ranny, zachował zimną krew. Nieco oszołomiona po ciosie napięściaka, wywerna usunęła się, a krasnolud wykorzystał to zrywając się na nogi i uskakując. Teraz, kiedy usłyszał bojowy okrzyk krasnoludów, wzniesiony przez wracającego do walki Caleba, napłynęły w niego nowe siły i nawet ból, krwawiącego ramienia przestał doskwierać. Caleb dopadł bestii i ryknął, co w oczywisty sposób zwróciło jej uwagę. Rogata głowa runęła na krasnoluda, który zamachnął się toporem. W tym momencie grajek zawisł na skrzydle, wytrącając poczwarę z równowagi. Topór krasnoluda przeszedł pomiędzy rozwartymi szczękami gada, utrącając mu kilka zębów. Bestia zaryczała. Grungan doskoczył od drugiej strony i z potężnego zamachu spuścił swój topór na szyję bestii.

Ryk jaki wydała wywerna po tym ciosie był tak niesamowicie głośny, wzmożony dodatkowo przez ograniczoną przestrzeń miejsca, że wszyscy, którzy byli do tego zdolni, powypuszczali wszystko z rąk i zatkali sobie uszy. Tupik wypuścił latarnię. Leonard spadł na ziemię i wył z bólu. Obaj krasnoludowie potrząsali brodami i trzymali się za głowy.

Wywerna obficie brocząc z ran, dała tyły i niezdarnie machając skrzydłami oraz ciągnąc ogon po podłodze, zniknęła w korytarzu prowadzącym na zewnątrz.
 
xeper jest offline  
Stary 08-01-2010, 12:25   #102
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"Cholerny głupiec" – pomyślał Tupik na widok wskakującego na grzbiet człowieka. Działo się to w chwili gdy niemal całe cielsko stwora ociekało oliwą, aż proszącą się o podpalenie. Nie było łatwo, ogon śmigał to w jedną to w drugą, bestia nie stała w miejscu a towarzysze tworzyli dodatkowy zamęt. Mimo to sprawnie rozciachał dwa bukłaki i zdołał zapakować ich zawartość na grzbiet skrzydlatej jaszczurki.

W pewnym momencie wyczekując na okazję do rzutu znalazł swoją szansę. Dokładnie wtedy gdy „jeździec smoka” zsunął się na skrzydło potwora…Halflng nie bacząc na możliwość podpalenia towarzyszy chciał miotnąć latarnią niestety nie zdążył.

Wibrujący wrzask ofiary unieruchomił na moment wszystkich. Halfling wręcz ukląkł wcześniej wypuszczając z rąk lampę aby zasłonić uszy. Ta na szczęście się nie zbiła, leżała jednak przewrócona , wciąż płonąca… halfing podniósł ją w pierwszym odruchu jaki zdołał zrobić po ustaniu hałasu. Niemal od razu też pobiegł za stworem, nie zważając na potencjalne niebezpieczeństwo. Chciał go dopaść, wykorzystać masę oliwy która spływała po cielsku potwora…póki nie wyschnie…

- Wykończmy ją – rzucił jedynie do pozostałych , sam nie ociągając się dłużej. Nie chciał aby taki stwór wylizał się z już odniesionych ran, nie chciał by dalej krzywdził podróżnych, będąc już w pełni zdrowym." Skoro tyle ciosów go nie wykończyło, jakie ma szanse pojedyńczy podróżnik?". "Żadne" - odpowiedział sobie sam po chwili.

Halfling śpieszył się w nadziei, że ranna bestia nie tak szybko wzniesie się do lotu… A nawet jeśli to jeszcze pozostawała proca…
Halfling ruszył za bestią w korytarz, pospiesznie ale nie głupio. Słyszał jak stwór oddala się, chciał chyba odlecieć. Halfling zaś chciał rzucić w niego latarnią rozbić ja na jego cielsku i podpalić. Ostatecznie planował też użycie procy, małe śliskie od oliwy palce przebierały w dłoni ołowiane kulki. Chciał je naoliwić, aby uczynić z nich ogniste pociski. Ostatnia szansa podpalenia stwora, gdyby ten już odlatywał będąc poza zasięgiem lampy. Całą garść naoliwionych kulek zamierzał załadować do drzewcowej procy i gdy będą leżały w skórzanym materiale – podpali je z użyciem lampy i miotnie nimi w wywernę… Wszystkimi...nie dla zranienia - bo z całą garścią to mógł nabić co najwyżej siniaki...wyłącznie po to by podpalić bestię w locie...zaiste byłby to piękny widok..
 
Eliasz jest offline  
Stary 09-01-2010, 22:19   #103
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Postronny obserwator miałby wrażenie, że Leo próbował przekrzyczeć wiwernę. Cóż, jego plan był nieco inny… Ale nie można zaprzeczyć, że wykrzykiwał nazwę wykonawczyni najstarszego zawodu świata dosyć głośno. Słowo to ucichło równie nagle, jak wybrzmiało, bo brutalne zetknięcie z podłogą wydusiło powietrze z płuc grajka. Mimo amortyzujących odpadków, wysokość i tak zrobiła swoje.
Gdy w końcu udało mu się pozbierać, ujrzał tylko Niziołka znikającego w korytarzu. Najwyraźniej miał ambicje pościgowo-myśliwskie. Po ostatnich wydarzeniach, Leonard nie miał nawet cienia takich zapędów. Doczłapał niemrawo do skulonego w klatce piersiowej jakiegoś Sigmarowi ducha winnego stworzenia kozaka i począł go ocucać. W międzyczasie zdążył przekląć poczwarę za uprowadzenie jego miecza i podnieść stary oręż, który znalazł wcześniej na polu bitwy. Sztylety chyba zatonęły zaś w łajnie.
Pięknie, kurwa, pięknie! – pomyślał, nieświadomie cytując mutanta-łowcę potworów z innego uniwersum.
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.
Raphael jest offline  
Stary 17-01-2010, 02:01   #104
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Z błogiego stanu nieświadomości wyrwały go razy wymierzone w twarz przez grajka. Bazanov przez moment nie mógł ogarnąć myśli. Leżał w resztkach czegoś co mogło być kiedyś krową lub koniem. Na szczęście nie odniósł poważniejszych ran. Podrapany i potłuczony, umazany krwią i wszelkim plugastwem zanieczyszczającym komorę, próbował się oswobodzić z krępujących ruchy szczątek. Nad sobą ujrzał znajomą twarz.
- Blać, gdzie mój topór? - wydusił do zaskoczonego Leonardałypiąc wokół mętnym wzrokiem.- Dorwaliśmy sukinsyna? - dodał na wpół przytomny, po czym ponownie zaczął gramolić się z truchła.
 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
katai jest offline  
Stary 17-01-2010, 20:36   #105
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Grungan nie spodziewał się takiego odzewu na swoje wezwanie o pomoc. Owszem spodziewał się pomocy od swojego pobratyńca, ale zaskoczył go, oczywiście pozytywnie, to że do walki ruszył nie uzbrojony człowiek i niziołek. Zwłaszcza pomoc człowieka była zaskakująca. No, ale zranił bestię. Ryk który wydała był... powalający. Grungan upadł na ziemię, trzymając się za głowę i przeklinając głośno. Wibrujący dźwięk przenikał go do szpiku kości. Nagle wrzask ucichł, a stwór wycofał się do korytarza. Zabójca jeszcze przez chwilę był ogłuszony i tylko dlatego nie ruszył od razu w pościg.

Kiedy w końcu udało mu się zebrać myśli, zobaczył że Tupik popędził za potworem a nieznany mu z imienia człowiek klęczał nad swoim wyraźnie oszołomionym towarzyszem. Niewiele myśląc pomknął za halflingiem. Nie mógł pozwolić by tylko do niego należała chwała za śmierć bestii. Po za tym lubił dokańczać raz zaczęte sprawy. Był pewien że bestia była raniona tak ciężko że powinien bez problemu ją dogonić. A jeszcze jeden taki cios pozbawi ją głowy.

- No bestyjko- mruknął złowieszczo- Zadarłaś z Grunganem Thargunsonem.
A ja nie odpuszczam.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 18-01-2010, 13:04   #106
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Grungan, Tupik

Zwaliste cielsko broczącego czarną posoką potwora wypełniało korytarz prowadzący na zewnątrz kopalni. W tym momencie wywerna przeciskała się obok starych wagoników górniczych, aby po chwili rozłożyć skrzydła i gwałtownie nimi zamachać próbując wznieść się do lotu. Zamiast jednak unieść się w powietrze, podskoczyła niezdarnie kilka razy a z jej poranionego pyska wydobył się przeciągły niski skowyt, prawdopodobnie oznaczający niezadowolenie. Po raz drugi spróbowała odlecieć, jednak i tym razem bez powodzenia.

Grungan ze wzniesionym toporem i Tupik, ładujący do drzewcowej procy naoliwione kulki, stali już u wylotu tunelu. Otwór w zboczu góry prowadził ku rozległej, porośniętej wiekowym borem dolinie, dnem której płynął strumień. Zbocza szczytów wznoszących się ponad doliną poznaczone były strzelającymi spomiędzy drzew basztami i iglicami skalnymi. Tuż przed wejściem rozciągał się szeroki, płaski teren, kiedyś zwyczajna półka skalna, rozbudowana i wzmocniona przez użytkujące kopalnię krasnoludy. Plac ten obecnie porośnięty był krzakami i karłowatymi drzewkami, między którymi wznosiły się ruiny drewnianych szop i kamiennych budynków. Wprost w dolinę prowadziła stara i zarośnięta, jednak wciąż wyraźnie widoczna droga.

Potężny gad znikał właśnie wśród pni i sterczących z kamiennych fundamentów belek. Tupik podbiegł dwa kroki i do pokrytych olejem kulek, przyłożył płonącą latarnię. Pociski zajęły się ogniem niemal momentalnie. Niziołek wziął zamach i cisnął całym ognistym ładunkiem w kierunku zadu bestii. Grad kulek prześcignął pędzącego z rykiem ku potworowi krasnoluda i odbił się od łusek potwora. Wyglądało na to, że próba podpalenia nie odniosła rezultatu. Grungan wywijając toporem i zupełnie nie zważając na ból, emanujący z zranionego ramienia, doskoczył do gada i z całą siłą, na jaką go było stać zatopił ostrze w boku bestii. W tym samym momencie oblane oliwą cielsko buchnęło ogniem. Wywerna zaryczała i rzuciła się w bok. Krasnoludzki zabójca również odskoczył, gdy ogień osmalił mu brodę i brwi. Bestia wiła się w agonii rycząc i rzucając wściekle na wszystko wokł, starając się ugasić trawiący ją ogień. W końcu znieruchomiała oparta o na wpół złamane drzewo, tylko jej poraniony ogon podrygiwał rytmicznie w śmiertelnych skurczach.

Liev, Leonard

Wywerna zniknęła w tunelu prowadzącym na zewnątrz. W pościg za gadem ruszyli dwaj nowoprzybyli, krasnoludzki zabójca i halfing. Liev ocucony razami swojego towarzysza, zbierał się z ziemi i ocierał ubranie z gówna i innych nieczystości. Caleb stał tuż obok dogasającego oleju, który wylał się z ciśniętej na początku starcia lampy i jęczał.

- Spieprzyła gadzina na zewnątrz - odpowiedział na pytanie kislevity. - Ale niespodziewana pomoc jaka nam nadeszła, ruszyła za nią w pościg. Ciekawym, kurwa, kimże oni są i czegóż tu szukają?

Leonard rozglądał się bezradnie po polu walki w poszukiwaniu swoich noży. Potem zaczął chodzić w kółko i butem rozgarniać cuchnące szczątki. Opłaciło się. Udało mu się odnaleźć dwa sztylety. Ostrożnie, tak aby jak najmniej się ubrudzić i z wyrazem obrzydzenia na twarzy, dwoma palcami wygrzebał noże z nieczystości i teraz nie wiedząc w co je wytrzeć, rozglądał się w poszukiwaniu jakiejś szmaty.
 
xeper jest offline  
Stary 18-01-2010, 14:15   #107
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling biegł za gadziną, szykując się do strzału. Zgodnie z przewidywaniami potwór miał zamiar odlecieć z jaskini. Zapewne wykurowałby się w bezpiecznym miejscu i na nowo rozpoczął terror. Pewnie i tak by się stało, gdyby nie dwa szalone kurduple, ścigające swoją ofiarę.
Grymas wojownika, niezwykłej zaciętości i poświęcenia odmalował się na twarzy Tupika gdy biegł za wrogiem. Czuł się niemal jak mały kundelek przeganiający właśnie jakieś olbrzymie bydle. Czuł się przez moment tak, jak gdyby potwora uciekała tylko przed nim. Było to niezwykłe uczucie, rzadko doświadczane przez Tupika.

Szybko podpalił załadowane kulki i cisnął nimi w potwora, niestety olej nie zajął się od ognia, prawdopodobnie dopiero iskry wywołane przez topór rozcinający łuski potwora zaprószył ogień i podpalił oliwę rozlaną na cielsku stwora. Ta miotała się jeszcze przez chwilę, co dla halflinga było dowodem, że nie umarła od ciosu topora. Chwilę później padła. Tupik w pierwszej chwili począł dogaszać resztki olejowych płonących plam, jakie pozostawiły kulki na jego drzewcowej procy. Dopiero chwilę później – o ile krasnolud nie wykorzystał tego momentu, doskoczył do bestii wyłupując jej gałki oczne aby upewnić się, że nie żyje, no i pozbierać przy tym nieco komponentów, za które magowie zapłacą pewnie fortunę…

Cieszył się niczym małe dziecko…znów…tym razem jednak na serio. Pokonał wielką bestię, co prawda nie wiedział jeszcze jak to to się nazywa, jednak był pewien, że zabójca trolli miał pojęcie co to jest. Zamierzał się go o to spytać, gdy już wszechogarniająca euforia opadnie, uwalniając halflinga najpierw uścisku emocji.

Zamierzał najpierw wykroić oczy gadzinie, tak na wypadek gdyby jeszcze żyła, dopiero później zamierzał zebrać kolejne zdobycze jak kły, rogi, pazury czy łuski. Zamierzał przy tym użyć małej piłki z medycznej torby którą trzymał na wypadek amputacji kończyn. Nie zamierzał zapomnieć o języku bestii. Zająłby się i organami wewnętrznymi gdyby nie były tak wielkie… Przy wszystkim skakał i śpiewał ze szczęścia, co rusz zmieniając pozycję i zajmując się kolejnym trofeum. W ostatniej chili pomyślał o ogonie stwora i postanowił odkroić jego końcówkę...prawdopodobnie kolejny dobry składnik...

Na koniec, jakby przypominając sobie o realnym świecie, pomodlił się do Pheniasa i rozpalił fajkę, nabijając ją halflińskim zielem. Dopiero teraz czuł, że może chwilę odpocząć. Musiał jeszcze tylko sprawdzić co ze „Skałą”, może trzeba będzie uspokoić zwierzę po walce, no i zapoznać nieznajomych, z którymi jak na razie łączył ich tylko wspólny trud walki z bestią. Domyślał się, że to grupa ze wsi, ale też i nie był pewny, bo nie było nimi kobiety, sprawczyni zła i deprawacji w wiosce, a przynajmniej tak mówił druid…

Gdy zabawę w trofea miał już za sobą, a kuc został uspokojony, przywitał się z resztą ludzi i nie ludzi.

- Witajcie jestem Tupik, Tupik „Grotołaz” właściwie. Czy to nie wy podróżowaliście z niejakim Skjelbredem? Żaden z was mi na kogoś z Norsyki nie wygląda, no ale cóż mogę się mylić…

- Caleb Thorgaal - przedstawił się krasnolud. - Wdzięcznym Ci za opatrzenie mych ran, co mi ta pinda zadała. Odpłacę się przy okazji.
- A nie ma sprawy, dzięki za pomoc w ubiciu bestii. Sam nie dałbym rady - powiedział wywołując niemal oczywisty śmiech. Nikt nie wątpił, że halfling sam nie miałby żadnych szans z poczwarą, ale tez nikt już nie mógł powiedzieć, że bez halflinga poszłoby z bestia łatwiej... A co to w ogóle była za bestyja?? jeszcze się na taka nie natknąłem...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-01-2010 o 23:12.
Eliasz jest offline  
Stary 18-01-2010, 23:54   #108
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Liev powstał na nogi przy asyście Leo. Kislevita próbował się pozbierać, grajek w tym czasie oddalił się w poszukiwaniu zagubionego oręża. Bazanov rozejrzał się po komorze po czym podszedł do Caleba utykając nieco i posykując z bólu promieniującego ze wszystkich części ciała. Nieco jeszcze oszołomiony, potrząsając głową zwrócił się do równie zmaltretowanego krasnoluda.
- Gdzie ta pieprzona poczwara? I szto tak kurewsko śmierdzi spalenizną do stu demonów?
-Nasza odsiecz gadzinę sfajczyła. Paliła się wywłoka jak stare onuce mego stryja Baugliego, ot co!
- Ło, a to ci heca. - odparł z krzywym uśmiechem Bazanov.
Roztarł stłuczone kolano i splunął siarczyście. Nagle wybałuszył oczy na krasnoluda, spojrzał na tunel wylotowy i jak szaleniec rzucił się w jego kierunku kuśtykając. Nim całkowicie zniknął w otworze dało się słyszeć gniewny okrzyk - Topór kurwa, ...topó ó ó r!
W grocie pozostali już tylko osłupiali Leo i Caleb.
 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
katai jest offline  
Stary 21-01-2010, 19:24   #109
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Grungan był... zaskoczony. Nie tyle tym że pokonali bestię, co przy tak wielkiej przewadze liczebnej było nieuniknione, co tym że w chwili gdy zadał cios stwór stanął w ogniu. Na szczęście zdążył wyciągnąć z ciała bestii swój drogocenny topór. No i ocalił brodę w całości. Ugasiwszy brodę stanął z boku i patrzył jak stwór dogasa. Nagle dogonił go Tupik i zaczął gasić bestię. Przyglądając się jak Tupik oprawia bestię, sięgnął za pazuchę i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Butelczyna była cała! Wyszarpnął ją zza pasa i pociągnął potężny łyk. Miał mieszane uczucia, jak zwykle po walce. Z jednej strony radość, z tego iż ciągle jest dość potężny by pokonać swojego przeciwnika. Z drugiej złość, że nie udało mu się znaleźć bohaterskiej śmierci. Stał tam jeszcze chwilę po odejściu Tupika, aż wreszcie postanowił zapoznać się z resztą kompanii. W wejściu minął się z jakimś człowiekiem, który podążył w dół, głośno przeklinając. Wkroczył do jaskini, gdzie już czekał zarówno Tupik jak i nieznani mu z imienia krasnolud i człowiek. Usłyszał także ostatnie pytanie Tupika.

- To była Wywerna. Wyjątkowe paskudztwo, aż dziw że pokonaliśmy ją tak łatwo- w tym momencie zwrócił się do nieznanych mu osób- Ja zaś nazywam się Grungan Thargunson. Zaś tego po co tu przybyłem możecie się domyślić po moim wyglądzie.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 22-01-2010, 12:13   #110
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik wyglądał obecnie jak umorusana świnka. O ile przy walce właściwie nie ubrudził się wcale ( nie licząc zaplamionych naftą dłoni i rękawów ) to przy patroszeniu wywerny już owszem. "Cud, ze nie zajęły mi się dłonie od tego ognia..." - pomyślał, wiedząc , że zawdzięcza to zapewnie bóstwu ziela, w końcu te związane było z fajką więc i z paleniem, a palenie z ogniem...

Torba ledwo mieściła zdobyczne trofea Tupika, jednak halfling wyglądał na szczęśliwego, poszedł po kuca, aby załadować na niego nowe zdobycze i przy okazji uspokoić kuca.

- Wywerna
... - halfling delektował się tym słowem. Stwierdził tez, że koniecznie musi zamieścić o niej informację w swoim notatniku. Raz iż nie koniecznie musiała przebywać tu sama, a dwa, że informacje o niej mogły być ciekawą częścią poradnika. Halfling już wiedział, że do opisu podziemi będzie musiał dorzucić opis stworów je zamieszkujących, oraz sposobu walki z nimi...
Skrzętnie zanotował własne spostrzeżenia:
"Sposób na wywerne:
Dwaj krasnale - w tym przynajmniej jeden zabójca troli, szalony człowiek dla odwrócenia uwagi stwora... duża ilość oleju wraz z pociskami zapalającymi, co by usmażyć bestię. Gruba skóra - ciężki pancerz, niebezpieczny ogon, lata gadzina i wrzeszczy tak iż wszystko z rąk leci - na przyszłość, przed walką zatyczki do uszu..."

- Myślicie, ze może być tu jej partner ... albo rodzinka? - zapytał przełykając ślinę i rozglądając się uważnie dookoła... " Może znajdę tu jakieś jaja wywerny? Fajnie byłoby wychować i oswoić sobie taką gadzinkę..." Tupik oczyma wyobraźni zobaczył jak unosi się w przestworzach na grzbiecie wywerny... Rozmarzył się, lecz na krótki moment...musiał jeszcze znaleźć jakieś jajo...nie mówiąc już o jego odchowaniu.

"Była raz wywerna
w kopalni leże miała
strasznie się rzucała
toporem w łeb dostała
i znieruchomiała."

Tupik wierszokleta szybciutko dopisał pamflet na wywernę do opisu stwora...

" Na dowód, że wierszyk prawdziwym być może
łuskę tu doklejam, zdobytą na stworze."

Tupika dopadło prawdziwe natchnienie, szybko dopisał zwrotkę która nawiedziła jego głowę i począł kombinować jak tu dolepić łuskę do strony notatnika...

Prawdziwą gratką byłoby jednak zdobycie całego płata pancerza wywerny...pewnie dałoby radę zrobić z tego doskonały bo lekki i twardy zarazem pancerz... Ponieważ nie wiedział jak zabrać się za garbowanie wywerny, postanowił dociągnąć ja do wsi z pomocą kuca... ewentualnie spróbuje ( z pomocą któregoś z krasnoludów) odrąbać łapy czy ogon bestii, aby mieć choć materiał na część zbroi... Co prawda musiałby znaleźć jeszcze dobrego kowala, no ale podróżując w towarzystwie dwóch krasnoludów, miał ku temu spore szanse.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 22-01-2010 o 12:43.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172