|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-09-2009, 21:27 | #11 |
Reputacja: 1 | Wilhelm uśmiechnął się pod nosem. Jak niewiele potrzeba kozakowi do szczęścia... niemal piękne. Dopóki się na niego nie rzucił... Wilhelm próbował odepchnąć kozaka, ale ten twardo siedział w siodle i mocno sciskał mu barki. - Otrzeźwiej, Jakuszyn. Pijany na nic się nie zdasz. A co do herbów... sam nie jestem herbowy. Może jestem młodszy od Ciebie, ale przeżyłem wiele i wiem że herb wart jest tyle co chłopskie radło, a miecze i szable... na Stepach tym utorujesz sobie drogę, pokażesz kim jesteś. Ale są miejsca gdzie i to na nic się nie zda: jeśli nie masz czegoś, co twardo trzyma Cię przy zyciu, zginiesz. Nie obronisz się, choćbyś miał młot samego Sigmara. To wola się liczy, Jakuszyn. Więc przestań chlać, i weź sie za siebie, bo jeśli jesteśmy razem w tej wyprwie i masz mi być jak brat, chciałbym nie bać się że zginę bo nie bedziesz umiał sięgnąc po szablę. Jakuszyn zaczął śpiewać... w Wyprawie na Wschód był kislevski śpiewak. Śpiewał te smutne pieśni... pieśni które kołatały mu się po głowie w Sylvanii. Bicz zdawał się uderzać w rytm melodii, okrzyki zlewały się z głosem kislevity w głowie... Wilhelma ciarki przeszły na wspomnienie, podjechał do Jakuszyna i złapał go za ramię. - Przestań. Syknął, ściskając kozaka za ramię. Twardo patrzył mu w oczy. Chciał sie rozpłakać, ale nie umiał. Próbował wiele razy, po prostu nie był w stanie. Musiał to pamiętac i musiał z tym żyć... bo własnie to utrzymywało go przy życiu.
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II? Szkoda, co? Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |
17-09-2009, 07:49 | #12 |
Reputacja: 1 | - Przestań!- "Jak się, pane, śpiew kozacki nie podoba, to może raczej potańcujem!" - już chciał wypalic Jakuszyn, któremu krew na nowo zaczęła się gotowac. Szarpnął się, odwrócił do połowy rzucając tamtemu spojrzenie prosto w oczy i już otwierał gębę... Kozak zastygł i wpatrywał się długo w szare oczy Wilhelma. Wydawały się może zimne i beznamiętne, ale wschodnia dusza Jakuszyna przejrzała się w nich jak w lustrze. Kislevita zobaczył w nich, jakby na dnie ciemnej studni, jakąś desperację, rozpacz i ogień. Wypalonego człowieka, który przeżył wiele rzeczy, których nie powienien przeżyc nikt, człowieka, w którym rzewna nuta pieśni przywołała koszmary nękające jego udręczoną duszę. Tak podobnego do... I stała się rzecz niebywała. Niebywała zwłaszcza dla tych, którzy mieli okazję spotkac się już kiedyś z tym starym kozakiem, zwłaszcza dla tych, którzy go dobrze znali... Przestał. Kozak wytrzymał jeszcze to spojrzenie, odczekał, aż dłoń Wilhelma przestanie kurczowo się zaciskac. Potem bez słowa poruszył się i odjechał powoli, wracając na pobocze traktu, gdzie podjął na nowo swoje poszukiwania, wodząc zamyślonymi oczyma po szpalerze ludzkich wraków prezentujących swoje towary.
__________________ MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach." Gracz: "Przeszukuję. " |